Edytka, wyręczyłaś mnie 🙂 :kwiatek:
ja miałam wspaniały, megapozytywny weekend 🙂
pojechałam na weekend z warszawy do lublina. wymieniłam opony na zimowe (wreszcie 😉) i na zimóweczkach - zgodnie z zapowiedzią mojej mamy - dokumentnie zakopałam się w sniegu 🤣
na szczescie dokonalam tego wyczynu tuz pod domem uczynnej osoby - młody chłopak przyszedł z szuflą i odsieczą 😀
ale nawet zaprzęgniecie Wiwiany do drugiej szufli nie pomogło w odkopaniu mojego samochodu 😁 megana zawiesiła się podwoziem i postanowiła uczynić ze mnie posłuszną córkę - mama powiedziała, ze sie zakopie w sniegu, więc posłusznie byłam zakopana 😂
pomoc traktora była nieodzowna... uczynny sasiad poszedł po traktor (jesli zakopywać się w sniegu to tylko na wsi! :lol🙂
ja stanełam na wyskosci zadania i znalazłam hak. nawet go zamontowałam. taka byłam, o! ale linki oczywiście nie miałam 😂
no dobra, jest traktor, ma linkę, zaczepiamy i... tym razem ja wykrakałam 😂 zakopaliśmy traktor 😜
myślałam, ze się popłacze ze smiechu 🤣 to było po prostu komiczne - zakopałam i swoj samochód i traktor - zdolna dziewucha 👍
niedaleko od nas jeździł pług śniezny (czyli w koncu cos by mnie/nas wykopało 😉) ale pług chwilowo tez utknął 😁
ja wiem, ze to mogłaby dla wielu z was byc "tragiczna" opowieść 😉 ale ja nie lubie się zamartwiac takimi zdarzeniami, wolę przyjmowac je z humorem i usmiechem. a biorąc pod uwage skalę zdarzeń - tego smiechu naprawdę było co niemiara 🤣
zatem ciąg dalszy - wypchnęłyśmy ciągnik, ciagnik wyciągnął mój samochód i pojechałysmy 😉
a wszyscy wyusmiechani jak szaleni 😀
taki niedzielny poranek mi sie trafił 😉
a potem niedzielne popołudnie w stajni - mój dziki odmłodzony emeryt, który zrobił awanturę w stajni, dlaczego on JESZCZE nie jest na padoku, potem oglądający z przejeciem... polowanie na zające 🤣
i wreszcie - przejazdzka. trzeba być mną, zeby na konia, który od 4 miesięcy nie jest jezdzony, wsiąść i to na oklep, do tego na kantarku i pojechac zwiedzać okolice - czyli wyjsc za ogrodzenie - pierwszy raz w nowej stajni 😉
Wiwiana wzięła Wredego Pompona i pojechałysmy 😀
najpierw grzeczniutko-spacerowo, było fajnie - Kaszek zasuwał zaspami, wygłupiał się, albo stępował tak, ze Kucka kłusowała żeby utrzymac tempo 😉
i jeszcze mysliwych spotkaliśmy - wracali ze zdobyczą na przyczepie ciągnika. wprowadziłam konia w pole, zeby zrobic miejsce na przejazd traktora (no i zeby jakos uniknąć ewentualnego spłoszenia się...), a tymczasem Kaszek się wkurzył - bo mu przedstawienie utrudniam oglądać 🤣
obejrzał traktor, obejrzał przyczepę i mysliwych i dawaj - on wychodzi z pola i leci drogą konwojować ten traktor! 🤣 no bo kto to widział polowanie bez koni?? 😁 jejku, ze smiechu nie mogłam się pozbierać żeby go wyhaltować 😂 a do tego oczywiscie Kucka poleciała z Kaszem w tej asyście - no szał we wsi robiłysmy 🏇 🤣
potem udało nam się wrócic do spacerowania, ale nie na długo... 😉
rozkręcilismy sie... i polecielismy galopem, a potem galooooooooopem pełną parą 😍 po osnieżonej drodze pełną parą 😜
najbardziej zachwycajace było w tym to, ze kon zachowywał się jakbym była tylko niezbednym do wypadu na spacer... balastem - był bardzo grzeczny, czułam się na nim bardzo pewnie, bo on uwazal, żeby mnie nie zgubić 😉 bo dopóki na nim siedzę to idziemy przed siebie, w przestrzeń 😜 tam gdzie on chciałby pójśc... i lecieć przed siebie 😜
niesamowite uczucie 😍
jak wracalismy Kaszek zadowolony parskał i popisywał się - a to szedł pół-pasażem, a to łopatki demonstrował w kłusie... nie dało sie isc grzecznie przed siebie stępem :P
wrócilismy do stajni, a tam od nowa awantura - Kasz nie chce siedzieć w stajni 🤣 on MUSI wrócić na padok! wypusciłysmy towarzystwo - bo coż innego mogłysmy zrobić 😉 przecież padok uber alles 😎
zaniosłam parę marchewek do niego, nakarmiłam stado i pojechałam pozytywnie naładowana do domu 🙂
dodam jeszcze fotkę - to ja i Kaszek wczoraj 🙂 na samym poczatku wyprawy - podczas kontrolnego kółka na ogrodzonym terenie 😉