sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

zabeczka17, ale to obrazki z m. robertsa a nie z parellego. do montego nic nie mamy - jak widzisz po obrazkach facet zachowuje sie naturalnie dla swojego rodzaju - drapieżnika - i porównaie do innego drabieżnika , konie mają wkodowane rozumienie podst., naturalnych zachowań drapieżników - na długo przed kontaktem z czlowiekiem. my tak samo. tu nie ma jak człowiek ma udawać konia

Cejloniara, py tych niby olszówkach które jadłam a potem pisałam tak, że sama siebie nie rozumiałam hahahah 😉
a tak poważnie chodziło mi oczywiście o "ludzki" jako komendy - i te słowne (stój, kłus, choć,....) i te gestami
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 listopada 2012 19:08
-ja cały czas pisze głównie o tej metodzie bo ją stosuję / ałąm z powodzeniem.
PHN znam pobieżnie. Nie szukałam innych rozwiązań skoro ta jedna przyniosła mi efekty.

tylko chodzi oto że nie każdy jest w stanie się tego nauczyć. Nie każdy ma ku temu predyspozycje, odpowiedni charakter itp itd.
liznęłam tylko, ale nie zauwazyłam, żeby naturalsi sie do koni nie odzywali.
przeróżne przysiady
również nie widziałam
zaglądanie pod nogi
rownież nie
majtanie uwiązem
ale że jak majtanie? bo jak majtanie z koniem przypiętym, to raczej nie wymyślili, bo u starych pracowników bogusławic nawet to widziałam, jak oduczali konie wyłazić przed człowieka majtaniem, a raczej o pnh zbyt dużo nie wiedzieli
i walenie karabińczykiem po żuchwie
również nie zauważyłam.
"głaskanie" karotem
zanim usłyszałam o jakichkolwiek sznurkach, od klasyków starej daty słyszałam, że bat to przedłużenie ręki, która może zarówno karać jak i nagradzać.
machanie karotem
nie sądzę, żeby ktokolwiek sie pokusił o stwierdzenie, że obczaił nowatorską metodę polegającą na machaniu batem, bo chyba każdy kiedys machał batem, choćby w celu popędzenia konia luzem.

Cejlo, moja wiedza o naturalu żadna, ale... choćby uczy ustępowania od nacisku w taki sam sposób, jak mnie od zawsze uczono. jedynie jest więcej podziału na stopnie. np trenersko mnie zawsze instruowano, że w przypadku, kiedy wystosuję delikatną prośbę (czyt np delikatnie przyłożę łydkę 😉 ) a koń to zignoruje, to bez kolejnej szansy stosuję "trzy szybkie" (choć zawsze się ograniczałam do jednego). koń uczy się w ten sposób reaktywności i bezzwłocznego wykonania prośby. natomiast zanim "przyłozyłabym łydkę" po naturalsowemu muszę minimum  4 stopnie wykonać.

efekt? taki sam. całe życie stosowałam 1 metodę, bo tak mnie uczono. czasem zaczełam stosować drugą, choć w przypadku niesubordynacji wracam do 1 bezzwłocznie, bo koń waży 600 kilo i nie będę z nim dyskutować jak mi w ręku tańcuje.

mało wiem, ale nie zdążyłam zauważyć tych "odmienności" sygnałów, bo są dość instynktowne, i na codzien przez klasyczne szkolenie stosowane. jeśli koń od najmłodszego uczy się tych ponoć innych to niech się uczy, nie sądzę, aby czuł się z tym zle 😉

znam konia, który na *urwa się zatrzymuje jak wryty 😉 ciekawe jaka to szkoła sobie podkradnie😉?
Isabelle, nie widzisz nic dziwnego, bo to wlasnie podstawy które w klasyce też są - takie same. jedyna róznica, o którą włąsnei ta niechęć i wrogość jest taka, że klasycy to traktują jako coś oczywistego , a naturalsi zrobili z tego szkole, religiie i biznes, z czegoś co jest dla klasyka tak normalne, naturalne że nie zwraca na to uwagi nie mówiąc o sprzedawaniu specjalnego sprzetu do  tego czy robieniu kursów za kupe kasy. bo przecież ci stajenni to zwykłym uwiązem machali i działało a nie z metką parelli za pare stówek?

a trenersko uczył sie wytwarzania reakcji warunkowych - takich naturalnych odruchów. a te 4 stopnie to co ? (pomijając dosiad, ręce itd - bo bez tego tez sie łydki nie daje ....)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 listopada 2012 19:30
Isabelle: to sobie pooglądaj filmiki - tam zobaczysz całą masę tych gestów w niby-końskim języku ala PNH

tu masz jeden taki  - i co to niby jest ten język gestów końskich (od kiedy to koń koniowi daje sygnały baciorem) - ja tu widzę konia który totalnie nie wie czego od niego chce ta machająca batem dziewczyna - ja też nie wiem czego to ma uczyć

No ja jakoś specjalnie ani w PNH ani w SNH nie zauważyłam, że nie wolno mówić. Fakt, podkreśla się, by głos nie był głównym narzędziem tak jak wodze nie są. Horse_art, ja akurat do MR mam tyle samo "ale", co do Parellego a upowszechnianie join-up i kaleczenie, bo się komuś wydaje, że umie po przeczytaniu, za coś bardzo niebezpiecznego i złego, jak rolkur za stodołą na sizalu. No ale nie muszę się koniecznie z tym afiszować w tym wątku.

Sama do konia sporo gadam, bo lubię 🙂 Ale stosuję też inne sygnały. Np. wyprostowanie się, podniesienie ręki i wskazanie kierunku to zmiana chodu w górę, od energi jaką w to włożę zależy jak intensywna zmiana. Ale to nie jest język koński. To jest mój i Cejlona wspólny język, bo się go oboje nauczyliśmy. Ale by się nauczyć ja musiałam zrozumieć jego naturę. I to jest dla mnie natural a nie sznurki, klapki, śmiatki. Choć dla takiego Skulicza natural to coś innego, a dokładnie naturalny system jazdy wprowadzony przez Caprilliego 🙂 on z kolei użył słowa naturalny w innym kontekście dając taka nazwę "szkole". Skulicz nawet podaje definicję tego stylu (nie wiem jak Wy ale ja wolę używać pojęć znając definicję ich autora a nie dorabiając sobie do nich znaczenie według tego, jak mi się kojarzy) "przez naturalny system w jeździe konnej rozumie się taki system, w którym jeździec pozostawia koniowi całkowitą swobodę w sposobie znalezienia naturalnego zrównoważenia i pozwala mu w każdej sytuacji na utrzymanie naturalnej postawy szyi i głowy". Ciekawe, co? 🙂 dalej pisze, że według zasad tego systemu jeździec powinien kontrolować ruch konia nie zmieniając mu naturalnej postawy szyi i głowy, a tym samym jego naturalnego zrównoważenia. Skulicz dalej pisze, i raczej słusznie, że taka jazda nie zdałaby egzaminu na ciasnych parkurach. Dalej tak sobie głośno dumając, to czy ustawienie na pomocach, tzw zganaszowanie jest takie nienaturalne?? Jeśli dochodzi się do tego treningiem? Przez ćwiczenia, według zasad biomechaniki, że to samo się jakby dzieje? A nie mechanicznie "tam szarpnij, tu pociągnij, tam kopnij"? Retorycznie. Już znikam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 listopada 2012 19:37
A nie mechanicznie "tam szarpnij, tu pociągnij, tam kopnij"?

Żaden dobry podręcznik ani szkoleniowiec tego nie uczy - nie tam ma czegoś takiego
Ja bym jeszcze wróciła do tych języków a więc metod komunikacji.

Młody koń owszem uczy się rozpoznawać zachowania drapieżników będąc w stadzie! To nie podlega dyskusji, że tak powinno być. Tzn że młody koń ma być w stadzie! A więc jest już przez to stado ukształtowany, nauczony zachowań i komunikacji.
Zakładam, że nie miał kontaktu z człowiekiem w ogóle.
Pojawia się jakiś osobnik-nieokreślony, bo takiego koń wcześniej nie widział, nie wie, jak go traktować.
jeśli ten człowiek zachowa się jak drapieżnik to koń uzna go za drapieżnika. Natomiast jeśli będzie naśladować zachowanie "końskie" to koń może go uznać za jakiegoś "ułomnego" konia. Na dwóch nogach i z mocno ograniczoną zdolnością komunikowania się:-) ale jednak NIE DRAPIEŻNIKA! I wtedy znacznie łatwiej będzie przekonać konia, że go nie zjemy...
No oczywiście, że nie ma!! Ty zawsze zrozumiesz, jak Ci pasuje. Zawsze. Szkoda tylko, że rzeczywistość tak często odbiega od książek. I ta rzeczywistość niestety zasłania dobrą teorię i psuje obraz klasycznego jeździectwa, podobnie jak wiecznie drepczący na drugim levelu naturalsi zanudzający swojego konia.

O mam!! Mam przykład chyba jednak. Magda natchnęłaś mnie 🙂🙂 łapanie konia na pastwichu 🙂 wiele osób ma taki odruch, by schować kantar/uwiąz za sobą i powolu, kroczek za kroczkiem do konika podchodzić, skradać się 🙂 no wyniki bywają różne. A jak podchodzę do konia zakosami, pod kątem, halsuję a nie idę na niego wprost, to jakiego języka wtedy używam? A kurcze jednak sprawa nie jest taka prosta 🙂
Idąc tym tropem, jak ja bym miała zostawić naturalne ustawienie głowy mojego konia to długo bym na nim nie pojeździła bo by mu grzbiet siadł. Oprócz tego ma postawę jelenią to jak go kupiłam był strasznie spięty i jego postawa była jakby wzmocniona a za tym szło usztywnienie w efekcie bolesny grzbiet. Teraz pomału przyzwyczajam konia, że jednak lepsze dla niego będzie chodzenie z nosem w dole 😉 do ziemi jeszcze nam daleko  😎 ale efekty w postaci mocniejszego grzbietu już widać 🙂
Sorry za szybko piszecie, nawiązuje do poprzedniego postu Cejloniary 😉
A nie mechanicznie "tam szarpnij, tu pociągnij, tam kopnij"?

Żaden dobry podręcznik ani szkoleniowiec tego nie uczy - nie tam ma czegoś takiego
takie zachowanie i działanie jest wbrew sztuce...można powiedzieć, że  w odróżnieniu od lekcji dawanych przez Linde PNH, to w klasyce jest zwyczajny błąd!
ansc
ale to nie na temat jest
jaki ma związek sposób jazdy z komunikacją z ziemi?
Isabelle: to sobie pooglądaj filmiki - tam zobaczysz całą masę tych gestów w niby-końskim języku ala PNH

tu masz jeden taki  - i co to niby jest ten język gestów końskich (od kiedy to koń koniowi daje sygnały baciorem) - ja tu widzę konia który totalnie nie wie czego od niego chce ta machająca batem dziewczyna - ja też nie wiem czego to ma uczyć



a tak to machałam! i kurcze, pomogło. kon oddawał na bata dość... mocno 😉 za machnięcie na lonży koncówką dostałam strzała nad kolanem, że nie mogłam chodzić 😉 kon na samą obecność bata spinał się strasznie, a gdy dochodziła jego obecność w zadnich partiach-kaszana, panika i walka. koń z tych upartych i dominujących, ale nie złośliwych, więc po klasycznemu bata batem. no i się zazębiało, bo nikt odpuścić nie chciał.

pomajtałam tak tym baciorem ze sznurkiem, pomasowałam nim konia, pozarzucałam na tylne nogi (tym się ten caly marchewek różni od zwykłego baciora, bo jest sztywny i nie gnie się, co takie oplatanie samą linką niezle ułatwia). majtałam tak i majtałam dopóki nie przywykła do obecności wszelakich linek w okolicach, w których nie lubiła, i do obecności bata. teraz reakcji panicznej i wkurzenia nie ma. efekt jest.

nie jest to żadna szkoła czy super efekt jakiejś super pracy, ot metoda, bardzo prosta, która podziałała, zamiast walki, którą klasycznie zawsze stosowałam, zrobiłam olewkę i majtałam tak długo, aż uznała, że chyba obecność bata nie znaczy, że zaraz będzie wpierdziel 😉

teorii dotyczących jezdziectwa a nie zabaw okołokońskich nie znam wcale, ale też nie zamierzam stosować, na cordeo potrafię pojezdzić, ale to cel żaden, bo koń to już potrafi, ot sztuczka jak klękanie.

  "przez naturalny system w jeździe konnej rozumie się taki system, w którym jeździec pozostawia koniowi całkowitą swobodę w sposobie znalezienia naturalnego zrównoważenia i pozwala mu w każdej sytuacji na utrzymanie naturalnej postawy szyi i głowy". Ciekawe, co? 🙂 dalej pisze, że według zasad tego systemu jeździec powinien kontrolować ruch konia nie zmieniając mu naturalnej postawy szyi i głowy, a tym samym jego naturalnego zrównoważenia.


Nawiązałam do tego cytatu 😉
oj znam kaleczących join-up, znam. i mówią, "a wiesz! to nie działa /jakie głupie bydle mamy! próbowaliśmy jak ty, ale po godzinie nam wyskoczył z lonżownika...albo 3 godziny nie odpuszczał! " no kurde.... a to 20 min max a najtrudniejsze wiedzieć kiedy skończyć, nawet jak  nie było wisienki na torcie akurat... to trudna rzecz w brew pozorom 0 i tu trzeba czytać końskie sygnały. choć po końskiemu to się nie gada (no - tyle co odpędzenie).

i z resztą się moge zgodzić (pomijając przytoczone patologie) - naturalnie mozna , ale się nei osiągnie tego co się od konia obecnie wymaga. coś za coś niestety. (ansc - widzisz, nie mozesz zgodnie z naturą niestety...naturalnie koń nie stworzony do jazdy, ten szczególnie - musisz naturze pomóc i ...tyle 😉 )
ale naturalsi ("Paty" wszelkie) niestety strasznie wypaczyli. Natural w ich wydaniu w ogóle nie jest naturalny ;/  co komercja i naciągactwo w czystej i najobrzydliwszej formie.

a ganaszowanie jest dla konia naturalne - robi tak gdy się popisuje, tak samo różne inne elementy ujeżdżenia
mu to wykorzystaliśmy - łapiąc momenty które się nam podobały uczymy żeby robiły tak ciągle/na komendę

Magda Pawlowicz - nie ! koń nigdy człowieka nie uzna za konia! moze za przyjaciela, obrońce, ścierwo do kopania czy dystrybutor żarcia. ale nigdy nei będzie koniem! zawsze będzie mięsożercą który może w każdej chwili zabić i zjeść (i co robi ;]) moze zaufać, słuchać, zrzyć się itd... ale nie przyjmie za konia - niestety - śmierdzimy mięsożercą  - to raz, 2 - no aż takie durne to nie są ;]
Widzę, że muszę jeszcze raz, bo inteligentni ludzie nie rozumieją. Oj schemaciki w myśleniu.

(...)Jeśli dochodzi się do tego treningiem? Przez ćwiczenia, według zasad biomechaniki, że to samo się jakby dzieje? (czyli postepuje się klasycznie jak najbardziej) A nie mechanicznie "tam szarpnij, tu pociągnij, tam kopnij"? (czyli postępuję się pseudoklasycznie, co jest na tyle powszechne, że przysłania prawdziwy obraz klasyki i potem są takie kffffiatki, że klasycznie to kopnąć i szarpnąć i koń jest nienaturalnie ustawiony) Retorycznie.

ansc, mam dokładnie takie same obiekcje do tego systemu 🙂 czy naturalne zrównoważenie wg. Caprilliego jest dla konia w ogóle zdrowe? Przecież przeniesienie ciężaru na zad, zebranie nie jest tylko sztuką dla sztuki, czy by wykonać sztuczki 🙂 tylko po to, by koń poruszał się pod jeźdźcem wydajnie, efektywnie i ekonomicznie (mało się zużywał) 🙂

Magda, weź no 🙂 cały czas i tak jest nie na temat 🙂

horse, uważasz, że ganaszowanie (to oczywiście uproszczenie) na sygnał, np. wyklikane, to to samo co ganaszowanie w wyniku zmiany motoryki całego ciała?? To pierwsze dla mnie jest dopiero nienaturalne!! Takie Nevzorowskie fuj.
Isabelle, jazda na cordeo to zadna sztuczka - to normalne odruchy na normalne pomoce jezdzieckie. kazdy koń, dobrze zrobiony na pomoce (a nie na zaryjizm ) bedzie chodził na cordeo czy bez cordeo. na dowód filmiki w necie - skoki, ujezdzenie...
tak sie naugladałam i na kilka swoich tez wsiadłam bez niczego i ...i chodziły - nigdy nie mając styczności z tym komercyjnym naturalem ani nie uczone.
normalne, naturalne szkolenie (klasyczne, te nawet join-up nie miały robione jako takiego)

Cejloniara, "tam szarpnij, tu pociągnij, tam kopnij" - to patologia jest. ale fakt, często widoczna.
ale raczej nie o tym rozmawiamy i nie do tego porównujemy.
horse_art,  o to samo mi chodziło😉 ze kazdy wyszkolony koń sobie bez ogłowia potupta i to żaden cud 🙂
Niestety jak ja uczyłam sie jeździć nikt nawet nie słyszał o odczulaniu, przynajmniej w tej stajni 😉 Odczulaczem był bacior i nagonka na konia jak np. nie chciał skoczyc rowy itp. Tam konie dostawały raczej znieczulicy, bo nie reagowały już na nic  😤
Odczulanie jest bardzo praktyczne ale nie zawsze ma się warunki żeby konia na wszystko odczulić.
No jasne, że patologia, ja gdziekolwiek napisałam, że to klasyka? To Isabelle napisała "zamiast walki, którą klasycznie zawsze stosowałam" widzisz, jak to w ludziach jednak siedzi? Nieświadomie już nawet. Bo z pewnością zapytana Izabelle w życiu by nie napisała, że klasyka to walka. Wiesz horse, chyba jednak umiejętność postępowania z końmi, rozumienia ich nie była i nie jest zawsze taka oczywista dla każdego klasyka, wręcz wrodzona (hihi) skoro jest tak strasznie dużo znarowionych koni i tak strasznie dużo jeźdźców źle i zupełnie bez zrozumienia z nimi postępujących. Ta wiedza jest równie ważna jak sama technika jazdy i wcale nie taka super oczywista do samodzielnego odkrycia przez każdego. Powinno się o tym mówić klasycznie więcej.
ansc  - no...i klasyczni, czy wpomniany Roberts trenujący klasyczne - mający zbiór sztuczek i patentów (jak świetnie zostało to przez ElaPe (?) opisane, odczulają na to czego koń się boi, na rzeczy i sytuacje to przypominające.
naturalsi rzucają wielką czerwoną piłką. bo przecież co chwila konie się takich boją prawda? z lasów i przeszkód wyskakują co pare metrów dosłownie... (a! piłka musi być oryginalna oczywiście)
no i czy to jest normalne? czy to nie robienie z ludzi debili i naciąganie ich? (o robieniu z konia kretyna nie wspomnąć)
a później zdziwienie, że sie nerwowo reaguje...
macham konie, odczulam, zwalczam narowy itd, pracuje spokonie, bez szarpania i bicia (chyba, że jako oddanie), mogłabym mówić nawet, że zaklinacz, natural itd - no ale przecież jakby mnie ktoś z taką sektą utożsamiał to bym chyba szału dostała ;/

Cejloniara - oj i o tym ciągle truje i ubolewam, że szkółki to jakieś takie taśmy produkcyjne, ze nikt nie ma czasu, a jak czas to mu się nie chce , albo klienci nie chcą  uczyć podstaw (a na pewno nie zapłacić za to). dlatego właśnie potem tyle zmasakrowanych psychicznie i fizycznie ludzi i koni. Wsadzają tyłki i je klepią, rzeźbią - bo za te godziny dupoklepania płącą. Potem kupują konie i zonk... koń nie grzeczny, nie umieją go opanować, a nawet poprowadzić, osiodłać, zawinąć...nic... i teraz albo płacą za trenig konia (czesto w nim nie uczestnicząc "bo po co" - a za chwile koń taki sam, bo to nie wina konia ale ludzia - przestałam brać  konie do roboty same, teraz tylko "komplety z ludziem" bo inaczej efekty na 5 minut), albo idą na kurs naturala - bo tam spokojnie, bez nerwów ich usprawiedliwią, że przecież nie mogli umieć, bo tylko na takich kursach uczy się jak z koniem postępować... człek pyka patykiem z daleka, nie jeździ, nie wymaga - to i krzywda się nie dzieje. wszyscy zadowoleni. i omamieni...  😎
horse_art, akurat odczulania będę broniła, bo mocno przetestowałam i chyba zrozumiałam zamysł tego. Nie chodzi o to, by odczulić na konkretne przedmioty, akurat parasol, akurat na piłkę itd. To są tylko rekwizyty do nauczenia ludzi na czym polega odczulanie a także jest taki efekt, że jak konia odczulasz na kolejne dziwne przedmioty to zachodzi coś takiego w końskiej głowie "o, to przy Tobie nie jest straszne, to też i tamto też nie! Woow! Nic przy Tobie nie jest straszne! Z Tobą nie muszę się bać." Ja bawiłam się z moją kupką strachu w odczulanie jakiś czas a potem już nie czułam potrzeby, bo tchórz z niego jakoś wyparował i może przy okazji ze mnie. Jakby nie było to zadziałało 🙂  Jak coś oceniasz, warto się z tym dobrze zapoznać, naprawdę dobrze 🙂
Jeszcze nigdy nie widziałam tylu osób w jednym miejscu, tak negatywnie nastawionych do naturala. Gdybyśmy rozmawiali twarzą w twarz to bym się bała o swoje zdrowie i życie. Chyba pozmieniam adres IP, żeby mnie żaden płatny morderca nie namierzył D: Ale moje niezbyt długie życie nauczyło mnie, że najbardziej denerwują się osoby, które gdzieś w głębi serca wiedzą że nie mają racji. Taka agresja to objaw strachu. A co wam przeszkadza że ktoś coś robi inaczej? Gdyby klasyczne metody rzeczywiście była tak bezbłędne i idealne jak niektórzy twierdzą, nie było by obaw o stratę pozycji. W końcu jakość obroni się sama, nieprawdaż?

I podziwiam osoby które potrafią powiedzieć co myślą z klasą.
Cejloniara,  chodziło mi o normalną naukę, gdy koń na bat oddaje z zadu, dostaje ponownie i taka zabawa potrafila trwać godzinę i uparciuch wygrywał. jest to pewna walka, kto jest bardziej wytrwały 😉 i to raczej nie jest droga rzeznika 😉 zawsze działała, z tym koniem podziałała inna i już, nie neguję żadnej, bo każda działa, ale na różne zwierzaki😉

dlatego, że zadziałało nie czuję się omamiona. koń jest fajniejszy, wiem, że nie dostanę już kopa😉 ale tak jak mówiłam, koń nie złosliwy, a może skojarzenia z batem nie do konca pozytywne, ale w żaden sposób nie znarowiony ani nie dziki😉
Cejloniara, ja rozumiem odczulanie doskonale. to bardoz podstawowa sprawa.
ja nabijam sie z wielkiej czerwonej piłki z metką ;]

kiedyś widzialam taki program gdzie sam wielki Pat trenował znarowionego konia. chyba to opisywalam? koń kopał jak podchodziło się  do zadu z boku. to była stara klacz chodząca od wieków w hipoterapii. nie bała się niczego. naprawde...dzieci takie odczulanie serwują że szok...(wiem, prowadzę)
no to ... trening - rzucanie wielką czerwoną piłką !!!! naprawde! potem jakiś tam sztuczki, 7 gier itd i jeżdżenie na stojaka(e?). od początku konina nei zrobiła nic - zero strachu. koń wytrenowany, czas spr - i co? pokopała wielkiego pata dokładnie w tym momencie co zawsze. rada pata? jak zacznie kopać to ją ma jeździec szarpać wedzidlem za pysk !!! no jakie to arcy sznurkerskie! no i jak to ma to ułomne dziecko robić? poszarpali, jakieś kolejne sztuczki i znów test - wielki sukces! konina nie skopała pata  - ale pat nawet nie zbliżył się do miejsca przebywanie w którym wywoływało to kopanie ;]
- dlatego mam tą alergie,
odczulanie samo w sobie  jest dobre i słuszne. no ale z rozumem, sensem...

nie pamiętam tytułu, ale to taki serial- program w tv, anglojęzyczny, zmagają sie różni "fachowcy" - tu był zaklinacz koni i zaklinacz psów
Horse_art ta "patowa" piłka służy mu do odczulania koni czy raczej jest to prostu forma zabawy z koniem? Przyznam się, że nie widziałam jak Pat Parelli wykorzystuje piłkę, ale widziałam jaki użytek zrobiła z niej Karen Rholf (chociaż naturalsem bym jej nie nazwała). Ona wykorzystała piłkę nie do odczulania samego w sobie, ale do zabawy z koniem. I to mi się akurat podobało, bo oprócz zabawy samej w sobie i wykorzystania końskiej ciekawości, koń biegając za piłką w pozycji tropiącego psa pracował grzbietem i poprzez zabawę mięśniami tez pracował.
na filmie odczulał. kobyła generalnie miała wszystko w nosie, bawić też się by nie chiała nawet jakby próbował. szczerze powiem, że po takich obrazkach nawet nie mam ochoty zgłębiać jego szkoły. nawet jak takie rzeczy są ewenementami to są - i za duże się ich widzi i słyszy żeby je zignorować.

a piłka jako do zabawy - fajna sprawa, widziałam konie które super się bawią 🙂

mój piłke olał, nie bał sie, ale jako zabawki nie potraktował - ukradziony ciężki worek to fajniejsza zabawka, albo cokolwiek ukradzionego 😉
Nielogiczna racja!
W sumie po co to wszystko.. kłótnie i dogryzanie sobie w końcu każdy ma prawo do robienia tego co chce. Mi podobają się metody naturalne i wykorzystuje je do pracy z moim koniem a jeżdżę na wędzidle,skaczę,jeździłam zawody( teraz nie mam czasu) i żaden ''naturals'' nie powiedział mi ,że to źle i tak nie można,że mam ubrać kantar sznurkowy i jeździc tylko na tym. Z tego co czytam to większość osób myśli ,że to tylko zagłaskiwanie konia i machanie batem bez celu, ale to naprawdę nie o to chodzi! i Bezsensu pisać o tym na forum bo nikogo się tak nie przekona.Myślałam ,że jest to wątek żeby powymieniać się doświadczeniami w tej pracy... a jednak nie.
malinka każda społeczność czy to internetowa czy realna, ma jakąś swoją specyfikę. Większość re-voltowiczów najwyraźniej nie lubi naturala. No cóż. Ja mam wrażenie, że taki bunt to strach przed nastaniem nowego. Strach zmiany. Tym że trzeba będzie coś zmienić. Zacząć się rozwijać, a najpierw zobaczyć własne błędy.
Nielogiczna to co napisałaś zabrzmiało tak jakby klasycy się nie rozwijali i nie widzieli swoich błędów. Nie zgodzę się z tym, bo to nie zależy od tego czy ktoś jest klasykiem czy naturalsem, a od tego jakim jest człowiekiem i czy ma w sobie pokorę czy za wysokie ego, które karze mu uważać, że jest wszechwiedzący.
Nie mam nic osobiście do naturalsów, chociaż niektóre rzeczy mi się nie podobają z założenia, ale jeśli ktoś korzysta z tych metod i wie co robi, to nie ma w tym nic złego według mnie. Pod warunkiem, że nie próbuje zmieniać świata jeździeckiego na siłę, a podobno i tacy naturalsi są.
Nie wydaje mi sie, żeby klasycy buntowali się przed naturalem, bo boją się zmian i tego, że nastanie coś nowego. Nie obierała bym tego w taki sposób. Prawidłowo rozumiana klasyka jest czymś, co nie powinno być zastąpione niczym innym. Wzbogacone, może, ale nie zastąpione.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się