Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

W wątku warszawskim pojawiła się opinia, że jak ktoś zmienia stajnię, jest świrem.  Ba, nawet kryterium świra zostało ustalone: 

przecież wiadomo nie od dziś że osoby zmieniające stajnie jak rękawiczki to oczywiste świry.

Moja definicja świra:  ten, kto uważa, że „widziały gały co brały” i że wystarczy „przed wprowadzeniem konia do jakiejkolwiek stajni wypytać i zobaczyć do czego chce się przyjść”.

Niestety, wypytywanie i oglądanie to tylko przedwstępna selekcja. Jak jest naprawdę można się przekonać dopiero, gdy koń już tam jest. A kto twierdzi inaczej, ten świr.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2012 13:55
nie że jak ktoś zmienia. Zmienianie to norma. Ale jak ktoś zmienia z częstotliwością raz na 3 miesiące np.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
05 lipca 2012 13:59
nie że jak ktoś zmienia. Zmienianie to norma. Ale jak ktoś zmienia z częstotliwością raz na 3 miesiące np.


a jak ja przewinęłam się juz chyba przez 6 stajni  😁 ?? świr ???  😜
zduśka i to w zaawansowanym stadium  😁
Zależy w jakiesj stajni się stoi. A co, jeśli w 3 pod rząd trafi się na stajennego alkoholika 😎 ?
.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2012 14:02
zależy. Czy dany alkoholik wypelnia swe obowiązki czy tez nie.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
05 lipca 2012 14:06
zależy. Czy dany alkoholik wypelnia swe obowiązki czy tez nie.


hmm, to ja się z takim jeszcze nie spotkałam co by solidnie pracował  😉
Cintra dziękuje ! boże ... biedne moje konie  😁 skazane na zycie z wariatem  👀

Vanilka dobrze napisałaś, ale np. obecnej stajni ( uwaga jestem tam od grudnia  😁 ) nie zamieniłabym na nic innego  😉
.
zależy. Czy dany alkoholik wypelnia swe obowiązki czy tez nie.


Ooo, ja znałam takiego, który sprowadzał konie z padoku na czworaka, bo jak się przewrócił, to już nie mógł się podnieść. Ale obowiązek wypełniał.

Ale jak ktoś zmienia z częstotliwością raz na 3 miesiące np.

Uważasz, że przez 3 miesiące nie można zauważyć, że jest nie tak, jakby się chciało, żeby było? Trzeba odbębnić ileś-tam, żeby o tym się przekonać?
.
Pomijając fakt rażących zaniedbań ze strony właściciela stajni to każdy  właściciel konia ma jakąś wizje stajni w której chciał by postawić konia więc podejrzewam że połowa przeprowadzek bierze się po prostu z tego że w danej stajni jest na przykład hala , karuzela a nie ma myjki albo jest cała infrastruktura a boksy są malutkie.

Cytat z wątku o warszawskich stajniach:
"abrakadabraś święta prawda. Niektórzy właściciele pensjonatów dla koni najpierw utrzymują że to pensjonat, a dopiero potem okazuje się że to zwykła przechowalnia. Jak wstawiam gdzieś swojego konia to oczekuję opieki a nie wrzucenia owsa 3 razy dziennie. Różnica w tych pojęciach dla niektórych jest niezrozumiała."

Niestety wielu właścicieli koni nie chce za to płacić uważając że zakładając dla konia derkę ,pryskając go płynami , robiąc mu zastrzyk jak jest chory, wcierki czy po prostu obejrzeć go codziennie czy z nim wszystko ok, nie ponoszę żadnych kosztów z tym związanych więc z jakiej racji tak się cenie.
Często odbieram telefony od zainteresowanych właścicieli koni którym podoba się oferta bo konie maja 100 % ale niestety płacić za to nie chcą.
kujka   new better life mode: on
05 lipca 2012 15:41
kaloe, wypowiem sie co prawda tylko w imieniu moim i mojego konia 😉 ale ja ta wypowiedz o przechowalni rozumiem troche inaczej. Nie wymagam od wlasciciela stajni, zeby co rano psikal mojego konia antymuszym smrodem, chodzil z nim na spacerki w reku czy jakies tam inne cuda z nim wyprawial. Ale ograniczanie kontaktu do wygonienia na padok i spowrotem oraz nakarmienia mojego konia to jednak za malo... Skoro nie jestem w stajni 24/7 to chcialabym miec pewnosc, ze jesli moj kon zacznie zdradzac objawy kolki, to ktos to zauwazy (i chocby zadzwoni do mnie). Ze jesli kon schodzi na 3 nogach z padoku, to komus rzuci sie to w oczy i zostane powiadomiona. To o taka uwage i troske chodzi, a nie przebieranie 5x dziennie w inne derki, bo slonce swieci deszczyk pada albo wiaterek zawieje. 🙂
kujkaNie pisałam tylko o zakładaniu derek , pisałam też o tym o czym Ty piszesz. Taka podstawowa opieka, niby nic a tak wiele.
A jeśli chodzi o derkowanie to kujka nie chciałabyś mieć pewność jak oddasz konia na emeryturę na przykład  250 km od miejsca zamieszkania że koń będzie dopatrzony tak jak sama byś to zrobiła.
kujka   new better life mode: on
05 lipca 2012 15:59
kaloe, zaznaczylam, ze pisze w imieniu swoim i swojego konia. czyli 8 latka w pelni zdrowia, stojacego ~30 km od mojego domu, nie 250 🙂 Ale tak czy inaczej staram sie wybierac takie stajnie, co do ktorych nie bede miala watpliwosci ze moge spac spokojnie bo mojemu koniowi krzywda sie nie stanie. 🙂 I jesli kiedykolwiek wyslalabym go na emeryture i to tak daleko ode mnie (czego sobie nie wyobrazam - co by sie nie dzialo chce miec go blisko), to w sprawdzone i pewne miejsce, takie gdzie oderkuja, zrobia wcierke, a najlepiej jeszcze wymiziaja i wyczyszcza raz na czas. Ale jestem rowniez gotowa za takie warunki odpowiednio placic. 😉
Ale jestem również gotowa za takie warunki odpowiednio placic. 😉

I o to mi właśnie chodziło  🙂.
Bischa   TAFC Polska :)
05 lipca 2012 16:46
zależy. Czy dany alkoholik wypelnia swe obowiązki czy tez nie.


Ja bym jeszcze zapytała: jak je wykonuje 😉

Niestety wielu właścicieli koni nie chce za to płacić uważając że zakładając dla konia derkę ,pryskając go płynami , robiąc mu zastrzyk jak jest chory, wcierki czy po prostu obejrzeć go codziennie czy z nim wszystko ok, nie ponoszę żadnych kosztów z tym związanych więc z jakiej racji tak się cenie.
Często odbieram telefony od zainteresowanych właścicieli koni którym podoba się oferta bo konie maja 100 % ale niestety płacić za to nie chcą.


Zupełnie się z tobą nie zgadzam.
Czy zrobienie koniowi zastrzyku to jest problem skoro koń jest chory... ??? (oczywiście zakładam, że koń nie sprawia dużych problemów)
Uważam, że to psi obowiązek każdego stajennego, właściciela czy po prostu opiekuna zwierząt aby zadbać o takiego konia niezależnie od tego czy ktoś płaci czy nie. Osoby pracujące w stajni powinny dbać o dobro konia, a nie dumać nad tym, czy dostaną 50 zł/ 100 zł od właściciela. Od tego czy da się zastrzyk, zakropli się oko czy wetrze wcierkę na chorą nogę zależy często bardzo dużo.
Ok, ja rozumiem, że zakładanie codziennie ochraniaczy na padok, derkowanie, karuzela czy inne zabiegi wykonywane codziennie, a niewynikające z choroby konia powinny być dodatkowe płatne, jeżeli nie ma nic o tym w umowie.

A po drugie sprawdzenie czy u konia jest ok, to jest jakiś problem??? Każdy stajenny może to sprawdzić podczas ścielenia, dawania siana, poprawiania derki.
Dobra stajnia to taka, gdzie koń, jego zdrowie i samopoczucie jest priorytetem,gdzie się o niego dba a w razie wątpliwości dzwoni się do właściciela.

Wiem, że są tacy właściciele, którzy uważają że to derkowania, psikanie jest w cenie pensjonatu. Po prostu wystarczy podczas podpisywania umowy czy rozmowy z nimi uświadomić ich, że nie. Że takie usługi są dodatkowo płatne.
Petit,
To jest problem!
Wg prawa zastrzyk koniowi może zrobić tylko wet - nawet chyba nie zootechnik.
Ja bym nigdy nie zrobiła zastrzyku koniowi obcemu - bo nie wzielabym za to odpowiedzialności.
Nie jestem wetem i już.
Opieka nad chorym koniem to psi obowiązek właściciela a nie stajennego. Nie wiem dlaczego ma koniowi zmieniać opatrunki, zakraplac oczy w ramach obowiązków. Wielu stajennych sie na koniach nie zna, nie umie zawijac, wcierac, kroplic oczu. To właściciel powinien opłacić opiekę nad chorym końiem. Albo finansowo,  albo poprosic, albo sie z kimś dogadać. Przeszkolic itd.
Ja z kolei nie rozumiem dlaczego prowadzacy pensjonaty sie nie specjalizuja.
Wiadomo, gdzie infrastruktura, tam moze byc trening i mniej lub bardziej ambitna rekreacja.
Ale stajnie bez infrastruktury, ale z czyms dodatkowym (i odplatnym!) maja racje bytu, tylko ich NIE MA !!!
Za ten dodatek uwazam np.:
- ruszanie konia w reku (nie karuzeli !) 2-3 razy dziennie po 15 minut
- dodatkowa opieke zwiazana z kontuzja konia, zawijanie, zmiany opatrunkow, zastrzyki
- stajnia otwarta (ta akurat opcja moze wymagac wiekszych nakladow w postaci porzadnych ogrodzen i/ lub ewentualnie stroza).
Ogolem obsluga, na ktora jest zapotrzebowanie, bo wlasciciele ze wzgledu na prace (wyjazd za granice, inne) nie sa w stanie byc w stajni 2 razy dziennie.

Pozostaje tez kwestia zaufania i pewnosci swiadczonych uslug.

A co do "widzialy galy co braly", dla mnie najczestszym problemem bylo nie to ze cos widze czy nie, ale ze na moje pytania nie byla udzielana konkretna odpowiedz (zrobimy, nie zrobimy, odplatnie, w cenie pensjonatu), tylko padalo znienawidzone przeze mnie haslo "wszystko da sie dogadac" ... tak jasne ...
Nie wiem, czy bym chciala, żeby stajenny robił zastrzyki mojemu koniowi. 

[quote author=baba_jaga link=topic=67681.msg1452896#msg1452896 date=1341508066]
A co do "widzialy galy co braly", dla mnie najczestszym problemem bylo nie to ze cos widze czy nie, ale ze na moje pytania nie byla udzielana konkretna odpowiedz (zrobimy, nie zrobimy, odplatnie, w cenie pensjonatu), tylko padalo znienawidzone przeze mnie haslo "wszystko da sie dogadac" ... tak jasne ...
[/quote]
Poza tym nie wszystko można od razu zobaczyć. Np. jak wstawiałam konia do pierwszej stajni wiedzialam, że w sezonie jesienno-zimowo-wiosennym jest tam błoto. Ale to była wiedza czysto teoretyczna. To, co potem się działo, przekroczyło moje wszelkie wyobrażenia. Więc uciekłam do stajni, gdzie było sucho. Było sucho, ale z kolei w wielu sytuacjach byłam ubezwłasnowolniona - właściciel stajni był tym, który chciał decydować, co koniowi jest potrzebne. Tego gały też nie były w stanie zobaczyć jak brały (pomijajac już moją fascynację brakiem błota).
Bischa   TAFC Polska :)
05 lipca 2012 19:47
petit, w życiu sama bym nie zrobiła sama swojemu koniowi (o ile bym takowego miała) zastrzyku, bez przeszkolenia (a wątpię, że nawet z nim, chyba, że bym była wetem) medycznego, a na pewno nie obcej jakby nie patrzeć osobie. Łatwo się pomylić w "gąszczu" włókien mięśniowych, żył i wielką krzywdę zrobić, podając jakiś lek np. dożylnie zamiast domięśniowo!
Podskórny byś zrobiła! Takie nawet ja robię. Ale to koniec moich możliwości. Natomiast stajennemu nawet podskórnego bym nie powierzyla.
Całym mykiem nie jest zrobienie tylko wzięcie odpowiedzialności za ewentualne skutki (poczynając od bezprawności jak słusznie Dodo zauważyła, aż po reakcje anafilaktyczne).
Poza tym Petit, znam stajnie gdzie właścicielem jest np. Pan biznesmen w garniturze, sam trzymający swoje konie w swojej stajni. Przyjeżdża raz w tygodniu wypasionym autem w wypasionym garniturze i nie sądzę by latał wokół pensjonariuszowych koni i dawał im zastrzyki.
Zatrudnia ludzi - stajennych, solidnych, ale takich, którzy z końmi maja tyle wspólnego, coby gnój wyrzucić, dać jeść, dbać o wypuszczańie i porządek. Jest czysto, zadbanie ale nikt nie będzie koło końia skakał zmieniał opatrunków, robił zastrzyków, itd.

Nie kazdy właściciel stajńi mieszka na miejscu, nie kazdy pracuje w stajni, często jest to dodatek do pracy, realizowanie pasji. Od pracy są ludzie - stajenni, ale np. średnio kumaci - prosci ludzie. I co? Maja brać odpowiedzialność za zastrzyki? Opatrunki?
A co Wy się tego zastrzyku tak doczepiłyście ??? Myslicie , że powierzyłabym stajennemu dać w żyłę koniowi?
kaloe napisała, że np. danie zastrzyku, czy smarowanie rany, czyli dodatkowa obsługa chorego konia, konia który dostał kontuzji powinno być dodatkowo płatne. Ja uważam, że nie i tyle.
Jeżeli koń w danej stajni jest chory to tym bardziej powinien być otoczony należytą opieką i obsługa stajni, osoby która tam pracują powinny bardziej zadbać o danego konia,. Jeżeli jest to dla nich problem, bo nikt im za to dodatkowo nie płaci to nie powinny pracować w stajni. u chodzi o dobre konia, które dla nas koniarzy powinno być najważniejsze.


DadofonMam zupełnie inne przemyślenia co do stajni. Ja, wstawiając konia na pensjonat oczekuję obsługi konia na podstawowym poziomie. obsługa konia czyli karmienie i doglądanie jego stanu zdrowia. Jeżeli jest chory koń to znaczy ,że trzeba mu pomóc. Dla mnie to jest obowiązek każdej stajni gdzie jest dany koń tyle.

Ja bym nie wstawiła konia do stajni, gdzie nie będę miała pewności, że opieka jest nienależyta, czego przykładem może być choćby ostatnia stajnia z której po prostu uciekłam, bo koń był zanidbany, mimo obiecanek osoby prowadzącej stajnie ( w nie był o Pan w garnturze w wypasionym samochodzie).

Wiem, że nie jest łatwo znaleźć stajnię, gdzie można powierzyć obcej osobie opiekę nad swoim pupilem. Ale są takie stajnie, i są tacy stajenni,którym zależy na dobru konia, gdzie koń jest dobrem najwyższym.

Uważam, że stajnie gdzie nie ma dobrej obsługi, a przynajmniej jednej kompetentnej osoby w stajni, która w razie potrzeby mogłaby się zaopiekować koniem to nie są dobre stajnie i tyle. W stajni powinny pracować ludzie, którzy kochają konie i niezależnie od tego czy dostaną dodatkowe wynagrodzenie za zmianę opatrunku czy nie  to powinny z dobrego serca to zrobić.
Ja na pewno bym tak robiła, bo kocham zwierzęta i wiem, że one są od nas zależne w 100 %.


Petit., sorry, ale dla tych ludzi stajnia i konie to praca. A za pracę się płaci i tyle (dokładnie za to, co jest w umowie, czy ustnej czy pisemnej). Nie wymagałabym od nikogo, aby z dobrego serca mi konia opatrywał codziennie, bo to nie należy do jego obowiązków. I jak mi- księżniczce, nie chce się tyłka ruszyć albo nie mogę przyjechać, to mam moralny obowiązek komuś za taką pracę zapłacić. Bo za tego zwierzaka odpowiadam ja, a stajnia ewentualnie za bezpieczeństwo infrastruktury i bezpieczną obsługę (czyli jak zatrudnią mi "stajennego- widłowego", to wtedy mogę się kłócić o odszkodowania itp.). Chyba, ze mówimy o stajniach, gdzie zapisy o wykonywaniu zaleceń weta są w umowie i jest to wliczone w koszt pensjonatu. Wtedy mają psi obowiązek skakać koło konia aż wyzdrowieje.
A co Wy się tego zastrzyku tak doczepiłyście ??? Myslicie , że powierzyłabym stajennemu dać w żyłę koniowi?
kaloe napisała, że np. danie zastrzyku, czy smarowanie rany, czyli dodatkowa obsługa chorego konia, konia który dostał kontuzji powinno być dodatkowo płatne. Ja uważam, że nie i tyle.

Ja tego nie napisałam , a przynajmniej źle mnie zrozumiałaś. Miałam na myśli że opieka jak koń jest chory czy tez dodatkowe usługi przy koniu ( zakładanie derek, owijek, robienie wcierek) a także werkowanie kopyt jest w cenie pensjonatu który kosztuje powiedzmy 500 zł a i tak ludzie kręcą nosem. Odnoszę więc wrażenie że większości wypadków właścicielom konia( emeryta) zależy  tylko na taniej stajni a jak się koń rozchoruje albo będzie kontuzjowany to jakoś to będzie.
Z góry przepraszam jeśli kogoś uraziłam , wiem że są ludzie którzy dbają o swoje konie i zrezygnują z czegoś dla siebie po to tylko by ich koń miał wszystko co najlepsze. Na szczęście właściciele koni które u mnie stoją bardzo o nie dbają i doceniają to że ich konie mają dobrą opiekę .
Petit, to życzę ci byś znalazła taką stajnię, w której będzie ci dobrze.
Oczywiście obowiązkiem stajni jest dbać o dobrostan zwierzęcia. O to by miało czysto, było najedzone itd.
Ale np. stajenny to człowiek opłacany.
Jak ktoś chodzi do pracy, to ma obowiązki. Kazdy z nas. Zakres obowiązków.
I godziny pracy.
I nagle np. W stajni na 60 koni - 4 z nich trzeba robić dodatkowo wcierki, zmieńiac bandaż, oprowadzać kazdego 15 minut w reku. I co? Dlaczego ma to robić za darmo? Poświęcać na to godzinę swojej pracy? Np. kosztem wywalenia gnoju u mojego konia, który jest zdrowy? Poza tym skoro np. Koniowi X robi dodatkowo za darmo rożne rzeczy - to ja tez chce np. by mojemu poświęcił wiecej czasu bezpłatnie - np.  wyczyścił, w upał wykąpał

Tia, dobre serce - to ze Ty je masz nie znaczy ze ma pracownik stajni. Życzę by każda stajnia miała pracownika pasjonata.
Ale niestety - wiele stajni cieszy sie ze znalazło stajennego solidnego, który nie pije.
szam
Czyli idąc Twoim tokiem rozumowania za każde dodatkowe kiwnięcie palcem trzeba dodatkowo płacić...

Bo za tego zwierzaka odpowiadam ja, a stajnia ewentualnie za bezpieczeństwo infrastruktury i bezpieczną obsługę


szam Słowo ewentualnie w tym kontekście w ogóle nie powinno się znaleźć. Właściciel stajni ma obowiązek dbać o infrastrukturę i bezpieczeństwo skoro prowadzi ośrodek jeździecki .

Właśnie takie rozumowanie sprawia, że niestety większość klientów stajni boi się odezwać w stajni, nie wymagają podstawowych rzeczy, bo to tylko stajnia, no i czego tu wymagać. A właśnie jest czego. Płacimy za to że ktoś opiekuje się naszym koniem, za to, że  ośrodek jest zadbany, że spędzamy miło czas i powinniśmy tego wymagać, a nie kulić się i ciągle prosić się o łaskawe dościelenie koniowi.

Dadofon, piszę o chorym koniu a Ty piszesz, że jak ktoś poświęca czas choremu koniowi to niech poświęca czas i Twojemu- zdrowemu. Nie o to mi chodzi.

Jak już pisałam wcześniej, to moja wypowiedź dotyczy urazów i kontuzji koni, czyli czegoś na co nie mamy wpływu. Jeżeli nas nie ma w stajni, bo pracujemy, jesteśmy na urlopie to stajnia powinna zająć się koniem i zapewnić mu warunki, które doprowadzą do tego, żeby koń wyzdrowiał.

Tak jak pisałam wcześniej, dodatkowe poświęcenie czasu koniowi podczas choroby przez  kilka dni nie powinno być
moim zdaniem obigatoryjnie płatne. Co innego jak koń wymaga stałej opieki, innej obsługi niż inne zwierzki, to owszem, taka dodatkowa opieka powinna być już dodatkowo wynagradzana finansowo.

Pamiętam przypadek kiedy stałam w Jeziórku i stajenny zadzwonił do mnie, że "dziadziuś" ma zapuchnięte oko. W związku z tym, że nie było mnie w Warszawie, to przyjechał wet, dał krople stajennemu, a on dbał o konia do mojego powrotu. Pieniędzy nie chciał ode mnie wziąć, bo uważał, że przecież on tylko wykonuje swoje obowiązki.

Dadofon, jestem już na tym etapie, że płacąc za stajnie wymagam profesjonalnej obsługi. Mam konia w stajni za 1500 zł i konia w stajni za 700 zł i w jednej i drugiej są one bardzo zadbane, stajenni ich doglądają i się o nie troszczą.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się