Kącik WEGE :-)

cieciorka   kocioł bałkański
18 lutego 2012 21:06
zonk, z żelatyną, tak?

Kampari, muszę dopytać
Nie wiem czy z żelatyną takie



Ja przypadkiem, wege nie jestem, nie orientuję się czy są wegetariańskie, ale są bez mięsa  😀
Na 90% zawierają żelatynę. Czyli wegetariańskie nie są. Chyba, że to żelatyna z alg - ponoć taka jest  👀
cieciorka   kocioł bałkański
18 lutego 2012 21:19
no u mnie w spożywczaku sprzedają galaretki z agar agaru 🙂


pianki na bank nie są wege
oczywiscie ze jest, z krasnorostow - agar agar sie nazywa.
A to dobrze wiedzieć 😉
A to przepraszam, pomyślałam, że dobre z ogniska o tym czy wegetariańskie to już nie  🤬
My z mężem na ognisku pieczemy rożnego rodzaju sery. Zawijamy w folie i nadziewamy na patyk. Do pieczonych ziemniaków + sos śmietanowo- czosnkowy  🍴
😡 nie doczytałam o serach, ale robimy jeszcze ( tyle,że to długo się robi) zupę ziemniaczano- warzywną z przewaga pomidorów i papryki w kociołku nad ogniskiem.
kociołka rowerem wozic nie bede 😉

no nic, sprobuje w warunkach polowych maslo czosnkowe do bulki wepchnac i moze jakis kalafior albo brokul dorwac i smarujac maslem upiec
Ja od ponad 7 lat nie jem mięsa, o dziwo również wyniki mam dobre, ale nieco mam rozregulowany cykl... 🤔
W każdym bądź razie lekarka męczy mnie o to, bym zadbała o lepszą dietę. Nigdy nie mogłam się przemóc do kotletów sojowych... ale podobno można je całkiem smacznie przyrządzić...? Macie jakieś ciekawe sposoby?

Ja jem zupełnie normalnie. Lubię warzywa, jem dużo nabiału - sery, jogurty, pieczywo. Jednak zauważyłam, że powoli ograniczam się do ulubionych potraw i moja dieta się zawęża. Sukcesywnie przeglądam wątek, ale jak macie coś do polecenia, to chętnie poczytam 🙂


edit: jem ryby, to chyba dosyć ważna uwaga 🙂 Zawsze je uwielbiałam, będąc w 6 klasie podstawówki wymyśliłam sobie, że skoro one nie chrumkają, nie robią muu ani iha to nie jest mi ich szkoda 😲  🤣
U mnie w domu wszyscy mięsożerni, nie czuję potrzeby ich nawracania, sama nie czuję się nawrócona, po prostu to mój wybór. Raczej niechętnie, ale mogę zrobić chłopakowi jajecznicę na boczku (moja babcia zawsze troskała się, jak to będzie, jak będę mieć faceta i trzeba będzie dać mu jeść 😀), ale mam zapacho-wstręt, nie też cierpię przebywania w rzeźniach. Nie robi mi się niedobrze, ale po prostu mi ten zapach nie pasuje i mi się nie podoba. Odwykłam. 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 lutego 2012 11:58
Na ognisko można dać ziemniaki.

Ja robię zazwyczaj w wersji niewegetariańskiej, ale można różne dodatki dodać 😉
Obieramy z 7-10 dużych (nawet bardzo dużych) ziemniaków, kroimy na dwie w miarę równe połówki. W połówkach tych drążymy wgłębienia na 1 cm łyżeczką i wkładamy co chcemy. Ja zazwyczaj wkładam ser, szczypiorek, paprykę, przyprawy. Potem łączymy znowu ziemniaka w jedną całość zawijając go w folię aluminiową i do ogniska. Ziemniaki pieczą się kolo 20 minut, w zależności od wielkości. Pycha!
Maea, też jesteś mięsożercą, skoro jesz ryby.
Jak dla mnie osoba jedzaca ryby to jarosz.
Ja siebie nazwyam jaroszką.
cieciorka   kocioł bałkański
19 lutego 2012 17:09
jaros=wegetarianin
osoba jedząca ryby=ichtiwegetarianin
Nie nazwałam się wegetarianką. W ogóle rozwalają mnie te podziały i nazwy 🙂
Jak dla mnie ryba to zdecydowanie inny rodzaj mięsa. Nie jadam żelatyny ani innych pochodnych tego typu.

Żadna z Was nie ma przepisu na smaczne przyrządzenie kotletów sojowych? 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
19 lutego 2012 17:47
Nie nazwałaś się wegetarianką, ale napisałaś w pierwszym zdaniu, że nie jesz mięsa. No cóż, ryba nie rośnie na drzewie i nie spada jak dojrzeje.
Tłumaczę - dla mnie ryba to inny rodzaj mięsa, faktycznie, powinnam napisać, że nie jem mięsa poza rybami na początku, ale dopisałam to przy edycji postu :kwiatek:
Po prostu zadziwiające dla mnie jest, że w 80% przypadków, mówiąc, że jem mięso rybie, ale nie innego, osoby, które są 100% wegetarianami zawsze muszą zaznaczyć, iż ja jestem czymś innym. Osobiście nie uważam wegetarian za jakąś subkulturę, a niektórzy chyba chcą, by tak to odbierano, skoro nie chcą, bym przez omyłkę była z tym identyfikowana. :kwiatek:

W dalszym ciągu będę bardzo wdzięczna, jeśli ktoś poleci mi jakiś smaczny przepis na kotlety sojowe 🙂 Szukam na puszka.pl, ale nie mogę znaleźć. 😡
cieciorka   kocioł bałkański
19 lutego 2012 18:18
Chcesz sama zrobić kotlety z soi czy z gotowców np ala schabowe?
Pewnie dlatego, że jak mówisz niekoniarzom, że trenujesz ujeżdżanie jest im wszystko jedno, ale koniarze  cię wysmieją i poprawią.
Piszę po raz kolejny - dopisałam, że nie jem ryb edytując post, nikt nie rzucił jeszcze żadnej uwagi, u mnie w okolicy dość popularna jest taka odmiana "wegetarianizmu", stąd nie precyzowałam (ale się poprawiłam, dodając to po chwili) stąd niedopatrzenie  👀 To chyba nie aż taka gafa?

Szczerze powiedziawszy nie mam porównania w smaku oraz jak to wychodzi czasowo, chętnie spróbuję zrobić sama, ale jakby zabrakło czasu, to wersja z gotowcami też może być przydatna, dzięki  :kwiatek:
moim zdaniem kotlety sojowe i w ogole wszystko z soi to totalna porazka. Duzo lepsze i zdrowsze (bo soja taka zdrowa wcale nie jest i na pewno nie jest, jak sie powszechnie uwaza, zastepnikiem miesa) sa kotlety z np soczewicy, fasoli, kapusty.

Tutaj masz ogrom przepisow na kotlety wegetarianskie :P 🙂
http://puszka.pl/do/search;jsessionid=E775123EAEC7C242F3BDE3FC84293A8A?searchText=kotlety&dietId=5&elemId=0

Wracajac do nazewnictwa heheh 🙂 No ryba to mieso, wiec jesz mieso. I niby dlaczego "o dziwo" masz dobre wyniki? Niemiesozerni odzywiaja sie o wiele bardziej roznorodnie i zdrowiej niz miesozerni - ty jesz jeszcze ryby, wiec czemu mialabys miec jakies problemy? To takie retoryczne stwierdzenie bez checi dyskusji 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
19 lutego 2012 18:47
Czasem mam wrażenie, że część ludzi nie przyjmuje do wiadomości, że mięso =  mięśnie.
Maea nie nazwałaś się wegetarianką, ale nazwałaś resztę swoich domowników mięsożercami - a przecież sama nim jesteś.

Co do tego, że taka "odmiana" jest popularna - zawsze się z tego śmieję 😉 nie rozumiem pojęcia takiego jak ichtiwegetarianizm.

Mnie kuszą kotlety z warzyw i np. z kaszy jaglanej, muszę coś takiego zrobić, bo mam zapasy kaszy  😎
.............. nevermind 😀
cieciorka   kocioł bałkański
19 lutego 2012 21:12
Maea, my nie gonimy, fajnie, że jesteś w wątku i chętnie podzielimy się przepisami jeśli znamy. Faktem jest jednak,  że "czystość" wegetarianizmu i weganizmu jest dla wielu zapalnikiem. Nie ukrywam, że dla mnie to też istotne- bo uważam, że należy rzeczy nazywać po imieniu. Co istotne również semiwegetarianizm wraz ze swoimi odmianami, pomimo nazwy nie jest odmianą wegetarianizmu. To tyle w kwestii formalnej. Nawracać cię tu nikt nie będzie, ale będziemy zwracać uwagę na błędy na w nazewnictwie. Nie żeby wytykać, ale żeby pewne rzeczy były jasne 🙂.
Nie robiłam nigdy kotletów z soi poza gotowymi, ale robiłam z innych rzeczy, w tym również roślin strączkowych. Najlepsze jak dotąd zrobiła Babcia z zielonej soczewicy, odlot! Robiłam też z kaszy jaglanej i gryczanej. Posiłkuję się przepisami z książki "kuchnia wegańska" lub znalezionymi w internecie. Kiedyś korzystałam w puszka.pl, ale obecnie częsciej ze "zwykłych stron".
Też nie rozumiem zdziwienia, dlaczego twoje wyniki są "o dziwo" dobre 😉

Mnie kuszą kotlety z warzyw i np. z kaszy jaglanej, muszę coś takiego zrobić, bo mam zapasy kaszy  😎

mmm... narobiłaś mi ochoty 😉 uwielbiam szczególnie w wersji: kasza gryczana, otręby, płatki owsiane, słonecznik prażony, smażone w jajku 😉

a propos powyższej dyskusji 😉 po 7 latach semiwegetarianizmu podjęłam decyzję o całkowitej rezygnacji z mięsa- od 2 miesięcy nie jem również ryb. i dopiero teraz z czystym sumieniem, bez dysonansu wewnętrznego, mogę nazwać się wegetarianką. Przestałam się wreszcie czuć jak hipokryta. Pod względem fizycznym czuję się lepiej, niż kiedykolwiek i po raz pierwszy w życiu jestem całkowicie wolna od wszelkich nieprzyjemnych doznań ze strony układu pokarmowego. Do "mięsożerstwa" ani myślę wracać.

od 2 miesięcy nie jem również ryb. i dopiero teraz z czystym sumieniem, bez dysonansu wewnętrznego, mogę nazwać się wegetarianką. Przestałam się wreszcie czuć jak hipokryta.


Bo jakby na to nie patrzeć ryby też mają oczy  😉
cieciorka   :kwiatek:

ja chwilowo pomysł z weganizmem muszę odstawić na bok, w ostatnich badaniach wyszła mi anemia  🤔
muszę wrzucić z powrotem dużo kaszy do diety, pilnować czerwonych warzyw, faktycznie- trochę się zaniedbałam, nie było czasu za bardzo na pilnowanie dobrze zbilansowanych posiłków... 🤔


ovca- jestem wege od lat, miesiąc temu miałam wypadek, straciłam dużo krwi, co przypłaciłam dość poważną anemią. Hgb w morfologii miałam na poziomie 6 (powinno być min 12).
Po tygodniu moja morfologia wróciła do stanu idealnego.
Bez mięsa- szpinaczek, brokułki... Wspomogłam się też Hemoferem w dawce 2x1 przez 5 dni.
Nikt mnie nie przekona, że spożywanie mięsa pomaga w czymkolwiek 😉

Życzę dużo zdrówka po lepszej stronie żywienia! 🙂
Po pierwszym porodzie siłami natury  miałam krwotok i straciłam dużo krwi. Byłam na tyle przytomna że nie zgodziłam się na transfuzje i jak najszybciej wypisałam  ze szpitala.
Wyniki wróciły do normy głownie dzięki namiętnie pitej herbacie z pokrzywy.
Polecam też płatki owsiane, ale w przypadku anemii- na wodzie, bo Ca zawarte w mleku zaburza przyswajanie Fe, którego płatki mają więcej niż np cielęcina. (!) 🙂

Zgadzam się z Demon- również słyszałam o korzystnych właściwościach tego naparu.

Przede wszystkim odpowiednio zbilansowana dieta wegetariańska "nie ma prawa" być groźna dla zdrowia, a wręcz przeciwnie.
Np mój narzeczony cierpi na hipercholesterolemię i odkąd został wegetarianinem, ma najlepsze wyniki jakie miał w życiu.

P.S. A może któraś z Was ma jakąś sprytną odpowiedź na niekończące się pytania- "to co wy właściwie jecie?"
Bo odpowiedź- "warzywa" przeważnie spotyka się z komentarzem- "taaa... jasne". 😀
Polecam też płatki owsiane, ale w przypadku anemii- na wodzie, bo Ca zawarte w mleku zaburza przyswajanie Fe, którego płatki mają więcej niż np cielęcina. (!) 🙂


Zawartość, a przyswajalność to dwie różne kwestie. Żelazo w mięsie i przetworach występuje w formie hemowej, a jego przyswajalność waha się od 5-35%, natomiast żelazo niehemowe (w takiej formie występuje w produktach roslinnych) ma znacznie niższą przyswajalność tj. od 1-20%, przy czym w warzywach o dużej jego zawartości jest bliższe tej dolnej granicy, niestety. Szpinak oscyluje w granicach 1-2 % 🙁 Trochę lepiej wygląda to w przypadku strączkowych 8-10%, ale nadal jest to mało. Nikogo nawracać nei zamierzam, tylko chciałabym uświadomić, że tak się nie porównuje 😉

A dieta wegetariańska, oraz DASH (oparta w dużej mierze na warzywach) ma udowodnione, korzystne działanie w przypadku zwalczania hipercholesterolemii oraz nadciśnienia tętniczego 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się