Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
21 listopada 2012 06:54
Agnieszka, zazdraszczam i gratuluję. |No i zaklinam siebie. Trzymaj się kobito 🙂
Scottie, dziękuję za
[...]macie pracę/dochody, ale jakbym ich nie miała, to bym się nawet nie zastanawiała nad sprzedażą konia, tylko bym to zrobiła.


Muszę niektórym osobom pokazać, że nie tylko ja mam takie podejście. Sprzedaż bolała i boli do dziś. Ale usłyszałam kilka przykrych słów o traktowaniu konia jak zachcianki czy słomianego zapału. A to nie była prawda. Finanse nagle sie urwały, moja lepsza połowa nie jest pasjonatem jeździectwa, a co za tym idzie, nie dokładał mi do utrzymania. Faktem jest, ze nigdy mi nie powiedział, że Darcia była kosztem, że trzeba sprzedać. Jak ją sprzedałam, wspierał mnie w tych trudnych dniach, był przy mnie i nie zostawił mnie samej z bólem. A jak dowiedział się u kogo jest koń, to też odetchnął z ulgą, że koń trafił w doskonałe ręce i krzywda się nie dzieje.
ash   Sukces jest koloru blond....
21 listopada 2012 07:05
dragonnia, Agnieszce nie ma czego gratulować. WYpisuje się z wątku 🙁
Aga, głowa do góry! Trzymaj się ciepło!
Ja nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż był na NIE jeśli chodzi o konie. Wiedział od początku, że jestem koniara i że "świata" poza karym nie widze. Poznaliśmy się w stajni i mimo, że jego permanentny brak czasu wykluczył go z życia jeździeckiego to wspiera mnie jak może. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Fajnie jest się z kimś w domu podzielić tym co się dzieje w stajni i móc porozmawiać/wyciągnąć wnioski.
Agnieszka glowa do gory, trzymaj sie!  :przytul:
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
21 listopada 2012 07:15
O cholera, tak to jest z czytaniem w komórce. Odczytałam odwrotnie. Agnieszka, trzymaj się ciepło.
Agnieszka, trzymaj się.  :grupa:

Dziewczyny, u mnie z mężem i końmi podobnie.
Ja też można powiedzieć nie zarabiam, prowadzę pensjonat, mam dwa konie na hotelu i z tej kasy starcza mi na utrzymanie moich. Ale na kowala, weta czy inne wydatki już niestety nie... Stąd decyzja o sprzedaży jednego z dwóch koni. Trudna, ale myślę, że na obecną chwilę właściwa. Mąż ciężko pracuje, musi utrzymać dom, naszą trójkę a po nowym roku będzie jeszcze jeden członek rodziny. Do tego budowa domu, łatwo nie jest. Z jednej strony ja go rozumiem, ale z drugiej to też on zdecydował, że woli żeby przy domu był pensjonat niż miałabym u kogoś pracować przy koniach. A ja sobie innej pracy nie wyobrażam, pracowałam w biurze i się dusiłam tam..
Od wiosny jak już nie będę miała brzucha i będę mogła więcej robić mam nadzieję, że przyjdzie na hotel więcej koni 🙂 na razie postanowiłam mieć konieczne minimum, żebym na pewno podołała i nie musiała się nikim wyręczać a żeby na utrzymanie moich było.
Chociaż jak niedawno choroba mnie rozłożyła dokumentnie mąż stanął na wysokości zadania i przez tydzień sam wszystko przy koniach robił 🙂 za co jestem mu mega wdzięczna 🙂

Ale dobrze wiedzieć, że są inni w podobnej sytuacji 😉 chociaż wszystkim życzę jej polepszenia!

Wracając do tematu dzieciowego, Kuba dostał kolejny antybiotyk.. znów 2 tyg w domu.. Oszaleję do nowego roku chyba..  :emot4:

A mi się marzy duuuża lampka wina czerwonego.. albo drinka! A tu jeszcze co najmniej 9 miesięcy abstynencji.. wrr!!
Agnieszka- trzymaj się, tulę

Dragonnia - napisałaś to co sama chciałam napisać, co prawda nie sprzedałam swojego konia, tylko oddałam na dożywotnią emeryturę. Obecnie w kwietniu skończy 21 lat, miała też problemy na tle psychicznym (widać że była bita). Wiele razy słyszałam, że "pozbyłam się problemu" jednak nikt nie pomyślał, jak to rozstanie bolało, po wspólnym roku, kiedy wkładałam w nią całe serce, musiałam podjąć decyzję, która była dla mnie potężnym ciosem. Niestety kiedy miesiąc przed porodem miałam wybierać, wolałam zapewnić swojemu dziecku to co niezbędne, niż jeść mlecz całą rodziną i mieć konia, na dodatek takiego, który potrzebuje co jakiś czas dodatkowych środków pieniężnych, bo odnawia się kontuzja i trzeba leczyć.
Kocham swojego konia i cieszę się, że jest tam gdzie teraz jest, wiem że do końca swoich dni będzie wiodła szczęśliwe życie.
Może jakbym nie straciła wtedy pracy, to byłaby dalej ze mną, niestety stało się inaczej, w 3 miesiącu ciąży nie przedłużyli mi umowy na zasadzie "kobiet w ciąży nie potrzebują". Do 9 miesiąca klacz była ze mną, potem musieliśmy się rozstać.




Oglądacie na tvn style w czwartek o 21:45 Idealną nianię?? Ja właśnie widziałam reklamę i zamierzam obejrzeć. Ludzie kamery dają do domu i wychodzą takie szopki, że taką miałam minę -  🤔
Scottie   Cicha obserwatorka
21 listopada 2012 08:15
Cierp1enie, ale ta niania to ustawiana- jak "trudne sprawy" 😉
aaaaaaaaaaaaa już myślałam, że to realna kamerka, to ja podziękuję jednak za ten program 🙂


któraś z was używa??
http://allegro.pl/rondo-kapielowe-do-mycia-glowy-i2738204376.html

co prawda nie mamy problemu z myciem głowy, jednak nie lubi Julka spłukiwania, więc chcę kupić to rondo, bo widziałam że super niania polecała 🙂
Ja miałam takie zapinane, ale Małgosia bardziej się wkurzała niż to wszystko warte.
Kupię, na szczęście gotuje grosze, jak się nie sprawdzi to sprzedam dalej 🙂

edit: oczywiście kosztuje miało być  😁
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 listopada 2012 10:25
Do nas dotarl wozek- w stanie wlasciwie idealnym, z wymienionym calym 'srodkiem' gondoli, ceratka, zestawem folii przeciwdeszczowych, moskitiera, parasolka, torba, nawet czerwona kokardka z medalikiem do przypiecia 😉 No i kolor nie jest taki oczodajny jak na zdjeciach w necie, tylko nieco bardziej stonowany, ale dalej zywy i ladny.

Cierp1enie, przeczytalam 'na szczescie gotuje groszek' 😉
Miałam to rondo. Też było więcej darcia niż to warte.
Wy to i tak macie super jeżeli chodzi o konie. Ja utrzymuję dom, dziecko i swoje konie, a i tak słyszę, że konie to darmozjady, które kosztują i należy się ich pozbyć.
Nieodrody synek mamusi wychowany w takiej zajebistości własnej, że żal patrzeć.
Jak mu ostatnio powiedziałam na kiedy mamy umówioną wizytę celem przepisania połowy domu na mnie, to nagle bardzo mnie kocha.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
21 listopada 2012 11:16
Cierp1enie, dziękuję za te słowa. Wiele dla mnie znaczą, zwłaszcza, że każde wspomnienie Darnicy wywołuje również dzień jej sprzedaży i przypomina o bólu. A łatwo nie było, sama wiesz najlepiej na swoim przykładzie. Sprzedać swoje marzenie, na którego realizację czekałam 20 lat (jestem pokoleniem wychowanym na NRD owskim serialu Jokey Monika). Czas spedzony razem był cudowny i nikt mi go nie odbierze ale jak słusznie napisałaś, lepiej oddać/sprzedać niż jeść mlecz. Zresztą, koń jest blisko, ma się cudownie, a obecna właścicielka Darnicy ma takiego samego fioła na jej punkcie jak ja miałam (na zasadzie najlepiej "konia w ramke i na ścianę"😉. Niestety, wiele osób nie rozumie tego co przeżyłam i najłatwiej jest osądzić, posługując się przy tym głupim komentarzem o np. słomianym zapale.

Co do niań z programów TV, nie zapomnę jak w Uwadze, kilka lat temu, była moja sąsiadka. Wyprowadziła się do Stolicy. Wynajęli nianię i niedługo po tym, dziecko zrobiło się nerwowe, płaczliwe, itd. Zamontowali wtedy ukrytą kamerę. To co kamera zarejestrowała, było szokiem dla wszystkich. Koleżanka zaniosła te nagranie do TVN i powstał o nich odcinek w UWADZE. Dla mnie jest rzeczą niepojętą, jak tak można dziecko traktować, a w dodatku brać za to kasę.

edit: znalazłam link o tym

http://uwaga.tvn.pl/7118,news,,niania_sadystka,reportaz.html
Ja nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż był na NIE jeśli chodzi o konie. Wiedział od początku, że jestem koniara i że "świata" poza karym nie widze. Poznaliśmy się w stajni i mimo, że jego permanentny brak czasu wykluczył go z życia jeździeckiego to wspiera mnie jak może. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Fajnie jest się z kimś w domu podzielić tym co się dzieje w stajni i móc porozmawiać/wyciągnąć wnioski.

Hmm... A co z tego, że my oboje jesteśmy "koniarzami", instruktorami i jeźdźcami. Był moment, że mieliśmy łącznie 5 własnych koni + 4 prawie własne, bo Adama mamy.
Sprzedaliśmy nasze 5, prawie bez żalu. No, może Adamowi było przykro jak sprzedawał swoją Modelkę.
Ale ja poczułam wręcz coś w rodzaju ulgi, na zasadzie "koniec wywalania pieniędzy w błoto".
Może dlatego, że wszystkim moim koniom udało się trafić po prostu super. Śnieg u BASZNI to ma nawet lepiej niż miał ze mną.
Szukanie nowych właścicieli dla Ericka zajęło mi dwa lata, ale znalazłam idealnych. Poza tym w Przywidzu ma łąki, a nie mikroskopijne padoki przez większość roku tak jak w Łężycach.
Nie jest mi wcale żal.
Znam osobę, która ma kobyłkę o imieniu Modelka. Dawno ją sprzedawałaś?
Ja chętnie bym sprzedała swoją, ale baba ma już 18 lat i mimo super kondycji to wiadomo gdzie by poszła... Ale czasem mi się chce płakać jak patrzę na konto i kasy coraz mniej. Mam ją 17 lat więc żaden słomiany zapał, ale po urodzeniu dziecka (i próbach o następne) to tak naprawdę i czasu mniej i priorytety się zmieniają.
Dziewczyny ja po usg 🙂
Staś się znów poprzecznie ułożył,a nie dawno jeszcze już główka do wyjścia był  😵
no nic mam następne usg za dwa tygodnie,jak nie zmieni położenia będą ciąć 🙁

Waży 2,400 🙂
a i znów wyszła pępowina trzy naczyniowa a nie dwu,już sama nie wiem czemu połowa lekarzy co innego stwierdza  👀

termin według OM mam na 7 stycznia a według usg na 29.12,który bardziej wiarygodny ?🙂
U mnie żaden lekarz "nie zauważył", że pępowina jest owinięta dwukrotnie wokół nogi.
Nawet nie chcę myśleć, co by było, jakbym rodziła normalnie.
No wlasnie jak to jest z tym usg nie widac na nim pepowiny? Bo ja mialam 2 usg przed samym porodem i nic nie gadali, a potem okazalo sie ze byla poobwijana pepowina jak baleron, kilkukrotnie, az im ciezko bylo ja z brzucha wydrzec...

Agnieszka trzymaj sie  :kwiatek: to bardzo wczesnie ale jednak, bylo a nie ma  :przytul: smutno

Magdalena jej jaka historia, tak sie wlasnie zastanawialam gdzie jestes. Dobrze ze juz wszystko ok  :kwiatek: . Moje przedszkole montessori kosztuje 680 zl za mc  😁

Co do konia to jednego mam i bede miec, maz oczywiscie krzywo patrzy i marudzi jako niekoniarz ale trudno.. I jak bede na wychowawczym to nic nie bede zarabiac i nie bedzie fajnie..
Nie, na USG nie widac pepowiny. Niestety.

Karina7 ja mam termin na 10.01. a wg USG na 2.01. sama nie wiem, komu wierzyc 😉
Anka no właśnie 🙂 jak 29 to na sylwestra w szpitalu bym była :P
sama nie wiem no kurcze według usg ciąża jest o tydzień starsza,tak mi dziś ta lekarz tłumaczyła  😎
nie wiem może powinnam wykonać jakieś dodatkowe badania odnośnie tej pępowiny czy jest dwu czy trzy,bo to ważne chyba  👀
wkurzył mnie Staś z tym,że się okręcił znów,a było tak dobrze już 😀

Anka to która z nas pierwsza urodzi ?  😀 jakiś zakład ? 😂
Polozna na kursie nam mowila, ze nie mozna dlugoterminowo stwierdzic polozenia pepowiny, bo to moze sie zmienic na godzine przed porodem. Chyba po prostu trzeba przestac o tym myslec...

Zaklad? Hmm. Jakis pomysl? 😀 

Sama juz umieram z ciekawosci, kiedy tak na prawde wyleziemy na swiat. W tej chwili tak sie czuje, ze juz bym chciala  czas przyspieszyc.
Koniary matki - święta idą- widziałyście to:
http://duplo.lego.com/en-us/Products/Default.aspx#5648

no własnie nie mam pomysłu 🙂
Anka ja też bym już chciał by Staś wylazł :P za długoo stanowczo trwa ciąża 😀

kotbury jak była moja siostra mała to już było duplo z konikami 🙂 musze poszukać bo gdzieś na strychu u mamy jest 🙂
szafirowa - haha bo zamiast kosztuje napisałam gotuje  😁

Pokemon - dzięki za opinię, druga negatywna to jednak nie kupuję 🙂

dragonnia - dokładnie tak jak napisałaś, to samo odczuwam, odczuwałam i będę odczuwać. Wiele razy zastanawiałam się (w momentach dołu), czy nie przywieźć jej znowu do Jaroszówki, ale jednak wiem, że tam gdzie jest, jest jej dobrze, po co mam to zaburzać, by na nowo traciła zaufanie do tego dochodzi w bardzo długi czas.

o matko, współczuję Twojej koleżance, to horror przez co przeszli i ich malutki synek, masakra.
Podobno ten program o nianiach na tvn style jest kręcony na podstawie prawdziwych zdarzeń.
Tylko w tym programie dzieci płaczą naprawdę i te opiekunki się drą na nie, nigdy bym nie dała swojego dziecka do takiego programu, byle kasę zdobyć.

Karina7- to trzymam kciuki za obrócenie Stasia!

kotbury
- no właśnie chcę Julce kupić lego duplo stajnię 🙂


ja na Mikołaja prezent już mam, tylko jej dokupię takie coś edukacyjne (Julka ma fioła na punkcie pociągów)
http://allegro.pl/alfabet-literki-maxi-puzzle-wesoly-pociag-i2798139484.html to będziemy się uczyć literek i wyrazów 🙂
Agnieszka, NIE wypisuj się z wątku. Jesteś mamą in spe, jeśli na 100% nie już teraz  🙁 to na pewno wkrótce. Kilka z nas przeżywało dramaty. Tu zawsze można otrzymać wsparcie, gdy potrzebne. No i - magicznie  😜 działa.

Może to wredne, ale jakoś pociesza mnie to co piszecie o "problemie koni". Bo już miałam wrażenie, że wszyscy "rzygają tęczą" i żadnych problemów nie mają. A przecież jest jak jest - "chwilowo" trudno. I już podejrzewałam, że to ja  🤔wirek:, a reszta koniarzy  😅
Moja bratowa jest właśnie po czwartej próbie in vitro, tym razem aż w "Bocianie" w Białymstoku, mimo że mieszkają w 3mieście.
W sobotę ma zrobić test. Jak ja bym chciała żeby w końcu się udało... bo aż mi głupio być w ciąży i się tak bosko czuć.

Teraz jeszcze w związku z Agnieszką mi przykro. Chociaż to zupełnie inna sytuacja, przecież planowane i tak bardzo chciane to nie było, zarodka też w sumie nie było, przecież sam lekarz mówił, że należy to traktować bardziej jak zatrzymanie miesiączki... no ale mimo wszystko przykro 🙁
Aguniu, potraktuj to jako doświadczenie, dzięki któremu dowiedziałaś się czego pragniesz, co jest ważne, a co mniej, jaki jest Twój mężczyzna...
I bierzcie się do dzieła!  😀
Agnieszka przykro mi  :kwiatek: ale liczę na to, że szybko dołączysz do tego wątku 🙂  Jak to w życiu jest dziwnie- zawsze na odwrót- jak ktoś chce to nie ma, jak nie chce- to ma  🤔wirek:

Karina7
mały się jeszcze pewnie obróci. Nie masz co się martwić.

Ja tam się wcale nie cieszę, że czas rozwiązania zbliża się, wręcz przeciwnie- cieszył by mnie fakt gdyby to się cofało  😁


Laguna
kurcze... zawsze mnie zastanawiało jak ktoś może nie mieć pasji, jakiejkolwiek. Spotkałam kilka takich osób i za każdym razem dochodziłam do wniosku, że z takim kimś musi być ciężko żyć  😡


Mój mąż nie jest jakoś mega za końmi, choć marzy mu się taki wielki zimnokrwisty i kiedyś stwierdził, że sobie takiego kupi  😀 (w sumie ja też takiego bym chciała!). Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że np jazda bryczką takim wielgusem sprawiałaby mu niezłą frajdę  😎 Natomiast czasami jeździł ze mną na konie, czasem czekał kilka godzin na mnie marznąc i patrząc na to jak ja jeździłam, nieraz na chwilę wsiadł (nie umie jeździć, więc tylko jakaś jazda stępem, bądź nauka), wielokrotnie mnie woził i przywoził ze stajni. Nigdy nie powiedział, że konie to darmozjady i że jest przeciwny bym spełniła swoje marzenia i kupiła swojego, bo pieniądze jest i tak w co ładować. Tak samo zresztą nigdy nie zwrócił mi uwagi na ilość sprzętu jaki posiadam, mimo braku swojego wierzchowca. W obecnej chwili tylko stwierdził, że trochę ciasno z tymi końskimi pierdołami, bo nie ma jak do piwnicy powynosić niepotzrebnych rzeczy, by w domu się więcej miejsca zrobiło  😡  Cieszę się, że w żaden sposób nigdy nie skrytykował mojej pasji, aczkolwiek nie wiem jakby to było gdybym miała własnego konia i go utrzymywała. Na razie sama mam świadomość, że mnie na konia obecnie nie stać, a tym bardziej nie jest mi on potrzebny skoro jeszcze nie znaleźliśmy tak na prawdę "swojego miejsca na ziemi".

Za to ja się przyznaję bez bicia, że w jego pasji go nie wspieram. O ile  pasję samochody/motory/motoryzację popieram i cieszę się, że lubi dłubać w nich (czasem nawet lubię mu coś tam pomóc, o ile i on ma dobry humor, bo jak zaczyna rzucać narzędziami to się zaczynam obawiać  :hihi🙂, o tyle  no nie jestem w stanie zaakceptować tej jego pasji do boksu/mma/czy innych takich. I gdyby stanął do walki to na pewno nie pojechałabym mu kibicować  😡 Tak samo nigdy nie byłam na jego treningu.  Jakoś widok zadawanych ciosów jest dla mnie okropny. Czasem się obwiniam, że jestem egoistką, bo ja bym nie chciała, by on nie akceptował moich pasji...


Powiedzcie mi: po porodzie ponoć przychodzi do domu pielęgniarka środowiskowa (?). Czy to zawsze tak jest? A co jak mieszkasz gdzie indziej niż tam gdzie rodziłaś??

Koniary matki - święta idą- widziałyście to:
http://duplo.lego.com/en-us/Products/Default.aspx#5648


Nic mi nie mów!!
Moja Zosia ma od 3 mscy fazę na Lego. Ale Duplo bawić się nie chce. Tylko zwykłymi małymi klockami. Wytaszczyła z kartonów zestawy z mojego dzieciństwa (sporo tego było - ktoś pamięta lego Paradise? 😁 ) i nie odchodzi od nich od tygodni.
A na gwiazdkę wybrała sobie kopalnię i Śmieciarkę z lego city, latarnię morską i TIRa z helikopterem z lego creator. POdzieliliśmy się z dziadkami i rodzeństwem męża i już wszystkie kupione. Od każdego dostanie coś innego 😉

I od razu wyprzedzam pytania: tak mam trochę obaw, że 3 latka bawi się lego z małymi elementami, ale po pierwsze Zosia nawet jako roczniak nie brała nic z zabawek do buzi (gryzaki zostały też olane), po drugie zdemontowalam najmniejsze i najbardziej ruchome elementy i zostawiłam same większe i po trzecie zawsze podczas zabawy klockami ktoś ma ją na oku. Nie ma mowy abym wyszło choćby do kibelka jak się bawi akurat lego.


A swoją drogą jeśli chodzi o prezenty to nigdy jeszcze nie miałam w listopadie kupionych połowy prezentów, bo zawsze miałam problem co kupić.
Teraz Zosia (lego), mąż (bluzki polo, bielizna termoaktywna) i moi rodzice (wyposażenie do łacienki, bo właśnie ją remontują- ręczniki kąpielowe i do rąk w kolorze płytek, stylowa mydelniczka, kubeczek na szczoteczki do zębów i kwiatek w doniczce w kolorze płytek) już obkupieni. Zostali mi tylko teście i rodzeństwo męża.

Akzii i nic się nie myliłaś. Nie wiem co się z nim porobilo. Jak się zaczęłiśmy spotykać to chociaż coś tam muzyki słuchał, do kina chodził i spotykał się z kolegami. Teraz tak "zdziadział", że najchętniej by z kapci nie wychodził. A ja nie potrafię usiedzieć na d....
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
21 listopada 2012 18:42
Jesteście kochane  :kwiatek:

Jakoś się ogarniam pomału.
Julie, BYŁAM W CIĄŻY. Tylko jakiś palant, na którego jest mnóstwo skarg i który najchętniej zaprasza do prywatnego gabinetu na wymrażanie nadżerki za kilkaset zł, był chamski i potraktował mnie jak intruza.
Bo inny lekarz nie miał problemu z nazwaniem mojego stanu ciążą...
A fakt, że tego nie planowałam, nic nie zmienia w moim żalu i stracie.

Na szczęście trafiłam na cudowną panią doktor i wiem co nie zagrało, co robić dalej, jest wstępny plan działania.

Julie, mam nadzieję, że niedługo się spotkamy i poznam małego Gabrysia. I że w końcu przeprowadzicie się w okolice 3miasta.
A jak nie, to ja zawitam do Warszafki, szykuj materac  😉
Obiecuję być dobrą ciocią  😉


Edit: dopisałam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się