Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

KaNie, oj dobrze Cię rozumiem z tymi nocami. Akurat w dzień Sara nie była z tych dużo jęczących i wiszących na matce, sporo się sama sobą zajmowała od zawsze. Za to jej najlepszy koleżka to właśnie ten typ i jak bywałam u niego w domu z Sarą to patrzyłam i na serio współczułam jego mamie - ja by się czuła osaczona, fioła bym dostała :/ Za to w wieku Groszka Sara też miała pierdyliard pobudek w nocy, dosłownie co godzinę-półtorej noc w noc i niestety nie wystarczyło dotknąć rączki, tylko musiałam wyciągać za każdym-kuźwa-razem z łóżeczka i usypiać na rękach i modlić się, żeby się nie obudziła przy przekładaniu. Tak więc haj fajw...I też strasznie tęsknię za pracą. Również nie muszę do niej wracać, ale zamierzam to zrobić od września/października i już odliczam dni 😉 Mam nadzieję, że blog się przyda!

Lotnaa, ja w drugiej ciąży też tak miałam, 4 miesiąc a ja brzuchol ogromny!! W 9 miesiącu wyglądałam wręcz groteskowo, jakby do szczupłej osoby ktoś przypiął piłkę lekarską albo i coś jeszcze większego, zero jakichś sensownych proporcji 😉 Jak tam zdrowie? Sara dziś nieco lepiej, ja chyba też, więc my może wyjdziemy na prostą. Dziwne, że mąż zdrowy, daję mu czas do końca weekendu hehe 😉

nerechta, ojej i was dopadło :/ współczuję... Co u was w ogóle? Jak tam Iga, co fajnego mówi i jak jej się podoba w przedszkolu (żłobku?)?
W dzien wkurza mnie to, ze Roch sie non stop po mnie wspina, albo wisi mi na nogawce i jęczy. Nie moge przez to nawet spokojnie wypić rano kawy. Wiec tak, brak przestrzeni mnie wkurza. Bo nawet spokojnie nie moge isc do wc. Roch chce w tym uczestniczyc rowniez. Najchetniej siedzac mi na kolanach 😉  🤔wirek:
(...) Czasem chce sie w srodku nocy bawić.


Pół-żartem, pół-serio to mam to samo ze zwierzakami. 😉 😉 😉

Wiecie co mnie mocno dotyka kiedy czytam Wasze wypowiedzi? Tak niewiele z Was ma realne wsparcie od swoich partnerów. To jest smutne 🙁
I chociaż staram się patrzeć szerzej, także z ich strony, że oni pewnie są zmęczeni, może sfrustrowani pracą i kiedy wchodzą do domu to im "adrenalina spada",  traktują dom jako azyl od spiny i odpowiedzialności, nie umieją się zmobilizować. No ale jednak... jakoś ich mało w tych Waszych opowieściach.
Jak teraz ćwiczę po raz kolejny uziemienie w domu, a wręcz uziemienie w jednym miejscu, będąc singielką ze zwierzakami to po prostu nie wyobrażam sobie jak taką sytuację ogarnąć jako matka dzieciom. 🙁

Dziewczyny, trzymajcie się i zdróweczka wszystkim.
No, mój też się rozleniwił. W dzień świetnie się zajmuje dziećmi i naprawdę na równi ze mną jak nie więcej jak wraca z pracy, ale w nocy wstaje do Sary z wielkim fochem. Już chyba zapomniał kurde jak to było i ciężko oddać mu wyszarpany komfort nocny 😉 Ja męczennicą nigdy nie byłam i nie będę i jak chcę np. dospać rano a on nie chce się zwlec z łóżka i opuścić sypialnię jak Helcia wstanie, to mu ją po prostu kładę na klatę, odwaracam się plecami i musi się obudzić :> Taki twardy reset.

Btw Sary teksty w dalszym ciągu nas rozwalają. Np. układa coś z tatą i on do niej mówi O udało ci się farciaro! A ona radosna powtarza: ooo udało ci się śmieciaro! 😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
02 marca 2018 13:42
Ascaia, mój mąż chętnie się angażuje, ale co z tego, jak go fizycznie w domu nie ma. A jak już dociera wieczorem, to Hanka i tak ma na niego focha i tylko mama i mama. Taki to już los mamy.
W nocy na szczęście wstaje, ale i tak co chwilę rozlega się wrzask: MAAAAMMMMAAA! I tyle po odsypianiu.

Dzionka, Sara rządzi  🤣 Pocieszyłaś mnie z tym brzuchem, może to nie tylko ciąża pokarmowa. Przytyłam niewiele, ale obwód mnie rozbraja i niedługo muszę spodnie ciążowe odkopać, bo teraz wciąż chodzę rozpięta.
Dzionka
Ja sie wlasnie czuje osaczona prawie codziennie. Ostatnio jest nawet tak, ze z Tata sie bawi, a tylko ja wejde do pokoju to od razu do mnie pędzi jęcząc przy tym i zaczyna sie wieszać na moich nogawkach. Nie mam pojecia skad to się wzieło. Przy S. prawie nie jeczy. Potrafi sie dluzej zajac sobą. Ode mnie wymaga ciągłej uwagi i kontaktu. Żeby sie bawił sam, musze być totalnie cicho i bez kontaktu wzrokowego. Jak tylko sobie o mnie przypomni to na mnie wlazi, chce na rece, na rekach jeczy, albo wspina sie po mnie i skacze...  😲
My z usypianiem nie mamy ogolnie problemu, poza tymi nocami ostatnimi gdzie ryczy bo chce do nas do lozka. Ale tak to klade , daje butle i wychodze. Jakbym miala Go usypiac na rekach jeszcze w nocy dodatkowo i sie meczyc z jego uwieszeniem cala dobe, to bym chyba sie spakowala i uciekla.
A co do bloga, to ja ogolnie nie czytam takich rzeczy za bardzo, bo chyba jestem slabo zainteresowana tematem, ale pewnie bede odwiedziała, moze trafie na cos rownie ciekawego jak ostatnie 2 wpisy  :kwiatek:

Ascaia
Ja nie powiem zlego slowa na meza. Bo w dzien i w weekendy jak jest w domu, to sie Rochem zajmuje bardzo duzo i bardzo fajnie. Sadze ze lepiej niż ja nawet. Jedyny problem to wstawanie w nocy. Bo twierdzi ze nie ma opcji, skoro wstaje do pracy to on nie da rady...  🤔 i to mnie w sumie wkurza troche. I moglabym wszystko robić, byle co 2 noc przesypiać.
Daje mi za to pospać w niedziele i jak R. postanawia wstac o 6 to go zabiera do innego pokoju. Co mi daje godzine spania, bo i tak w weekendy rano jezdze konie 😉
Ciekawe czy to nie jest trochę właśnie jak zwierzakami. Emocje = mniej konsekwencji w działaniu.
Naturalna kolej rzeczy niestety. Chyba nie da się być zupełnie obiektywną emocjonalnie mamą swojego szkraba.
Maluszek to wyczuwa i instynktownie to wykorzystuje. W sumie kolejne naturalne zachowanie - budowanie systemu komunikacji społecznej połączone z dążeniem do osiągnięcia komfortu własnego.
Ech, jak się to pisze tak na "sucho i naukowo" to wszystko wygląda tak logicznie i normalnie. 😉 Tylko później weź to sobie tak wytłumacz racjonalnie kiedy dochodzi do praktyki życia z małym człowiekiem.

Mamozy chyba są wielokrotnie częstsze i silniejsze niż tatozy?

Ascaia
Na sucho wszystko jest łatwe, a potem przychodza emocje, zmeczenie, charakterek dziecka i dupa wychodzi 😉

A mamozy to chyba sa czestsze, bo to jednak matka zostaje z dzieckiem po narodzinach w domu, a nie ojciec.
Jestem ciekawa jak to bedzie u nas, bo S. ma poł roku tacierzynskiego...  😂 Licze na tatoze i swiety spokoj 😉 i zeby wszystkie zeby w tym czasie wyrosly! 😉
Taa, ja sie ucieszyłam z pierwszej tatozy i co? Choroba i "z mamoł!" 😉 KaNie, zaglądaj, zapraszam 🙂 Nie zamierzam iść w stronę bloga parentingowego, więc jeśli w tym problem, to bez obaw 😉
Dzionka
No wlasnie staram sie unikac blogów parentingowych. Jedyne co czasem czytam o dzieciach to Mataja. Wiec jesli faktycznie nie bedziesz robila bloga takiego jak wszystkie , to chetnie pozagladam 🙂
KaNie, staram się, żeby to był jednak blog psychologiczny. A że sytuacje, które opisuję mają najczęściej związek z dziećmi (moimi) - no nic na to chwilowo nie poradzę, niewiele więcej się u mnie w życiu dzieje 😀 A na pewno nic tak ciekawego.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
02 marca 2018 17:45
Ja to całkiem inaczej robie zeby nie zwariować a mianowicie śpimy z dzieckiem od poczatku. Pierwsze pol roku były ciężkie  ale z czasem nie wyobrażam sobie spac osobno. Jak śpimy razem to śpimy wszyscy cała noc. Jak gabrys sam to pincet pobudek jest. I do tego ja uwielbiam z nim spac! Teraz jego łóżko jest koło naszego, mamy razem 3,20 metra łóżka, jego 1,40 jest niżej. I Jak sie kładziemy juz i my z mężem spac to jeden spi sam na gorze a drugi na dole z młodym. Nieraz uda sie zejść w nocy dopiero do niego, przy pierwszej pobudce jak wyczuje, ze nas nie ma koło niego.

Ja ogóle uważam, ze pierwszy rok jest bardzo ciężki. Po roku poszłam do pracy. Pamietam jak siadłam przed swoim biurkiem, zrobiłam sobie kawę i odetchnęłam. Ale tez bardzo przeżywałam, miałam bardzo duże wyrzuty, ze młody był juz w żłobku. Wtedy jeszcze ciagle chorował a ja sie czułam matka roku, ze moja kariera jest ważniejsza od dziecka.

A teraz widze, ze jednak pracuje za duzo. Szczegolnie, ze przynoszę prace fizycznie i psychicznie do domu. Moja praca jest bardzo wymagająca, pracuje intensywnie głowa i poprostu jestem nią wykończona. Jedyne na co mam sile, to położyć sie. A tu musze ogarnąć dom, dziecko i jeszcze jestem mentalnie w pracy dalej. Szczerze, to to jest gorsze niz jak byłam z Gabrysiem w domu. Jakbym miała drugie dziecko, to do mojej pracy nie byłabym w stanie wrócić po roku. Mysle, ze trzy lata bym została w domu. Oczywiscie miałoby to bardzo negatywne odbicie w moim cv. Ale szczerze, oddałabym wszystko zeby tylko moc byc wielo mama 😉 dzieci wyrastają z mamozy szybciej niz myślimy 🙂
Gienia-Pigwa
No ja właśnie pamiętam ze Wy razem spicie. I fajnie jeśli to lubicie  😍

My pomijając kwestie wygody, to jednak nie nacieszyliśmy się sobą przed ciążą 😉 i wszelki czas kiedy możemy być tylko ze sobą jest strasznie fajny i ważny. Dlatego wole wstawać, niż brać dziecko do łóżka.
Ostatnio byli tu moi rodzice i pojechalismy z S. w teren (w Polsce non stop jezdzilismy razem ). Naładowało nam to baterie na kolejny tydzień i nie mogliśmy przestać rozmawiać o tym. To był 1 raz kiedy gdzieś pojechalismy bez dziecka i pewnie kolejny taki raz bedzie w przyszlym roku...  👀 więc noł łej, nie oddam łóżka 😉
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
02 marca 2018 19:37
Po  15 latach wspólnego zycia moze jest łatwiej oddać łóżko  😎 nie no ale na serio to poprostu ja musze sie wyspać, a to jest tylko mozliwe jak śpimy z młodym  😉 ale kazdy ma tu inne podejście i inne warunki.

Jak byliśmy w pl latem to zostawiliśmy Gabrysia moim rodzicom i na weekend pojechaliśmy na wycieczkę samii to był ekstra czas. Tez nam tego brakuje...
[quote author=KaNie link=topic=74.msg2762595#msg2762595 date=1519999291]
Dzionka
Ja się wlasnie czuje osaczona prawie codziennie. Ostatnio jest nawet tak, ze z Tata się bawi, a tylko ja wejde do pokoju to od razu do mnie pędzi jęcząc przy tym i zaczyna się wieszać na moich nogawkach. Nie mam pojecia skad to się wzieło. Przy S. prawie nie jeczy. Potrafi się dluzej zajac sobą. Ode mnie wymaga ciągłej uwagi i kontaktu. Żeby się bawił sam, musze być totalnie cicho i bez kontaktu wzrokowego. Jak tylko sobie o mnie przypomni to na mnie wlazi, chce na rece, na rekach jeczy, albo wspina się po mnie i skacze...  😲
My z usypianiem nie mamy ogolnie problemu, poza tymi nocami ostatnimi gdzie ryczy bo chce do nas do lozka. Ale tak to klade , daje butle i wychodze. Jakbym miala Go usypiac na rekach jeszcze w nocy dodatkowo i się meczyc z jego uwieszeniem cala dobe, to bym chyba się spakowala i uciekla.
A co do bloga, to ja ogolnie nie czytam takich rzeczy za bardzo, bo chyba jestem slabo zainteresowana tematem, ale pewnie bede odwiedziała, Mozę trafie na cos rownie ciekawego jak ostatnie 2 wpisy  :kwiatek:

[quote]

Mam synka w podobnym wieku jak twój Roch i u nas jest dokładnie tak samo jak u was. Wiszenie na mnie non stop. Też czuje się osaczona. Tylko, że Igor usypia tylko i wyłącznie na rękach, nie ma innej opcji. Dla mnie to jest lepsze rozwiązanie, bo kiedyś usypiał tylko na piersi i mnie to strasznie frustrowało. Teraz jak się obudzi wieczorem to może go uśpić tata. Podkreślam słowo wieczorem bo w nocy też nie wstaje  😉

KaNie Pisalas, ze Roch uczy sie wlasnie chodzic, prawda? W tym czasie dzieciom wrecz sie pali pod kopulka od nadmiaru bodzcow i umiejetnosci. Stad tez wasze nocne pobudki i wiszenie na tobie. Nocki beda kiedys spokojniejsze, a wiszenie? No coz, moze wreszcie dziecko ci prezentuje dopiero teraz, jakim jest egzemplarzem? 😎 Wspominalas, ze byl prawie bezobslugowy i z gatunku tych usmiechnietych. Albo mamoza tez minie. Co do spania- my sie juz tak przyzwyczailismy do spania we 3 na 2,5 metrach lozka, ze w ogole nie mysle o zmianie. Zreszta Paulinka tez, choc ma swoj pokoj i fajne lozko. Jedyne brakuje mi wieczornego poczytania ksiazki we wlasnych betach, a nie na kanapie. Trzymam kciuki za twoje nerwy i tez podzielam zdanie nt. potencjalnego oszalenia przy braku choc 1% przestrzeni osobistej przy dziecku.

Ascaia Jak cie poczytalam, to chyba faktycznie malo pisze o swoim mezu i jego zaslugach na rzecz Paulinki  :kwiatek: Faktycznie bylo roznie i faktycznie odwalilam jakies 70% orki na ugorze, ale tatus byl i jest kochany i najlepszy na swiecie. Byly sytuacje, gdzie bylam glupia i sama sie podstawialam, zeby "on sobie odpoczal", ale szybko mi przeszlo. Od dlugiego czasu mam jak Dzionka. Jesli mamy extremalny czas, to odwracam sie plecami i nie wstaje. Przy ostatnich przebojach rotawirusowych poskutkowalo to tym, ze moj maz (wreszcie!!!) wzial sobie po zarzyganej nocy 2 dni wolnego, ktore mu przysluguja w jego mega prorodzinnej firmie jak psu micha. I  sam przyznal, ze wreszcie poczul 100% odpowiedzialnosc za swoja corke. To chyba tak jest, ze nam mamom jakos latwiej przychodzi branie tej odpowiedzialnosci na siebie.

Lotnaa Pokaz brzuchol i nie marudz!! 🤬 Wszystkie ciezarowki, jakie znam wspominaly, ze w drugiej ciazy szybciutko bylo widac. I to nawet te mega aktywne fizycznie.

Pisalam na FB, ale napisze tez tutaj,bo chyba nie wszyscy czytaja. Trafilismy jednak z polprzytomna Paulina w srode do szpitala. Bardzo pogorszylo sie jej w nocy pomimo pojenia, nierzygania itd. Sytuacja dala sie na szczescie na tyle opanowac, ze jestesmy spowrotem w domu. Panna zazyczyla sobie dzisiaj lody czekoladowe (?!) i po malutkiej porcji dostala swojego tradycyjnego motorku w tylku. Wychodze z zalozenia, ze to dobry objaw i szczerze, to bardzo mi brakowalo mojego nakreconego na zycie stworka  😍  😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
02 marca 2018 22:10
Mam że spaniem jak Gienia-Pigwa. Spanie z dzieckiem kim oznaczało SPANIE. Inaczej non stop wstawanie. Teraz nadal lubi z nami, zasypia u siebie i zależy od nocy - czasem jest u nas jeszcze przed północą, a czasem pociągnie i do 5-6 rano u siebie.
Oj, z osaczeniem to ja znam, oj, znam... Mnie się trafiło dziecko mega absorbujace, oczekujące udziału rodziców we wszystkim, co robi. Od zawsze. Powoli uczy się zajmować sobą sama, ale jeszcze dużo wody upłynie. Mnie to psychicznie wykańcza, mam sporą potrzebę pozbycia sama ze sobą, i dość mocno cierpię z powodu jej ograniczenia, wiecznego naruszania strefy osobistej i ciągłej gotowości do interakcji z młodą. Wyro dna matka że mnie, ale najlepsza cześć dnia to ta, kiedy wracam odstawiwszy do przedszkola, biorę książkę, w spokoju robię i jem dobre śniadanie i idę pobiegać z psami... 😉
Podczas rozmowy chłopaków w pracy usłyszałam jak jeden z nich użył wyrażenia, ze jego żona jest na rocznych wakacjach teraz (macierzyński) no mnie zagotowało, powiedziałam mu tylko, ze jak wróci ze swojego tacierzynskiego to nie omieszkam go zapytać, czy udały mu sie wakacje 😀iabeł:
Pandruska
No myśle że masz racje z tym, ze dopiero teraz pokazuje jaki jest. Charakterek to On ma niezły i myślę ze to dopiero poczatek. Np aktualnie jak sie złości to mnie uderza reka, a ostatnio mnie z wscieklosci ugryzł 😉 Tak ze teraz sie nie nudze. Ale mimo wszystko nadal jest non stop usmiechajacym się "czarusiem". Rodzice jak przyjechali to mnie pytali, czemu ja narzekam, przeciez to cudowne dziecko. Kolezanki przez niego chca zajsc w ciaze, bo mysla ze dzieci takie są 😉 On przy ludziach jest do schrupania. Im wiecej widowni tym lepiej. Gada wtedy, tańczy, uśmiecha, zaczepia Cie itp. Ale jak jestesmy sami, to sie chyba za malo dzieje. Teraz jeszcze nie chodzimy na dwor bo te mrozy i lod mnie przerastaja. I moze faktycznie przez to i przez poczatek chodzenia pala mu sie styki.

Maleństwo
Witaj w klubie wyrodnych matek. Ja z utesknieniem czekam na weekend, kiedy moge wstac, wsiasć samotnie do auta, puscic glosno muzyke i pojechac do stajni. Najchetniej wracalabym dwa razy dluzsza droga do domu 😉
KaNie Roch ma teraz czas burzy i naporu, pewnie mózg wyprzedza ciało, on chce iść, chce mówić i dooopa 🙂 Taki czas. Wszystko mija. Wszystko. Serio.
Ja już jestem na etapie "dlaczego on już nie jest mały, taki był słodki", a niedawno wydawało mi się, że zwariuję jeśli ktoś mnie zaraz nie zmieni. Uciekałam do tesco 24  w nocy 🙂 taka paranoja 🙂
Ja jestem z Lilka praktycznie non stop. Młoda zrobiła się mobilna,(miała 6,5m-ca jak stanęła przy meblach) po wszystkim się wspina i o zgrozo puszcza wiec trzeba pilnować każdego ruchu (przynajmniej ja tak mam bo nie chce żeby miała rozbitą łepetynę i bliznę jak mamusia :p). Co za tym dzie nawet wzięcie prysznica czy skorzystanie z wc odbywa się w asyście potworka. No i oczywiście jej drzemki w dzień są loteria...raz godzina raz 15minut. Mąż nie powiem, jak wróci z roboty  to się nią zajmuje, ale mega mu zazdroszczę takiego nie uwiazania. Jak chce gdzieś wyjść, czy zróbić to to poprostu robi. No i wstawanie w nocy... jako że wstaje tylko ja to Lilon wyładowała u nas w łóżku i trudno. Teraz będę się martwić jak jej nie usypiać przy karmieniu.

Naboo tak mi się przypomniało o tych wakacjach...  :p



Bieżnia psa zdobyta



TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
03 marca 2018 13:11
Lotnaa mnie też wybrzuszyło choć dopiero zaczynam 15 tydz. Spodnie ciążowe kupiłam już jakiś czas temu bo w moje rozm. 38 się nie dopinam.

Byłam na usg prenatalnym, dr był niemiły ale ostatecznie wygląda, że wszystko z maluszkiem ok i na 70% będzie córa.

Zaczynam myśleć o umeblowaniu pokoju, kupiłam dużą szafę i otwarty regał na zabawki. Rozglądam się za narożnikiem i fotelem do karmirnia. Pokój ma 18 m2 i nie wiem jak go zapełnić. Miałyście i polecacie jakieś fotele w nowoczesnym stylu?
krysiex213, super jest Lilka, uwielbiam ją 🙂 A czemu pies ma bieżnię? Zdrowotnie coś czy treningowo?

Ja z Sarą nie lubiłam spać, nigdy się nie wysypiałam. Spała na dostawce 10 miesięcy a potem my się wynieśliśmy do salonu, bo nie dało się dalej tak żyć z pobudkami co godzinę noc w noc. Helcia też śpi na dostawce, ale jak mąż był chory i wyniósł się do salonu, to spała ze mną na łóżku i było super 🙂 Nie wiem od czego to zależy.

Dziewczyny z dwójką maluchów, powiedzcie mi czy też tak miałyście. Tracę trochę poczucie, że Sara jest moja. Zajmują się nią wszyscy dookoła, ja chyba najmniej, bo wiecznie wisi na mnie Helcia. Sara z tatą robi wszystkie fajne rzeczy, a ja najwyżej z nią poczytam, pogadam, zrobię jakieś pielęgnacyjne rzeczy i nakarmię, bo na więcej czasu i możliwości brak. Jak na nią patrzę , wydaje mi się taka "obca" nawet czasami :/ Powtarzam sobie, że to przejściowy i nieunikniony etap, zaraz Helka będzie większa i dołączy do siostry, ale no przykro mi jakoś tak 🙁

Btw, ledwo co dwulatka dziś mówi: Jak byłam mała to mówiłam krója na królika, a zamiast miau to niam! Śmiesznie mówiłam jak byłam mała... 😁
Turbosara, naprawde, skad Ty ja wytrzasnelas?!  🙂
Iga gada duzo i skladnie i fajnie, ale nawet do piet Sarze nie dorasta  😁

Ale mnie bierze na wspominki jak was czytam! Uch!
nerechta, no z gadaniem jest naprawde turbo a do tego tak urocza, że sie można rozpłynąć czasem 🙂 A jak starania? Mam nadzieję że tu niedługo pojawisz z dobrą nowiną, o ile nadal to plan A 🙂
Dzionka, bombowe teksty. My chyba już przywykliśmy do tego, że Nelka jest dość elokwentna i teksty ma przednie. Głównie znajomi nam przypominają, że nie każde dziecko tak ma.

Dziewczyny podpowiedzcie jak zachęcacie do rysowania. Moja coś tam czasem bazgrze, ale nijak nie przypomina to czegokolwiek. Próbowałam z nią rysować proste ludziki, na zasadzie 2 kółka i 4 kreski ale nie ma cierpliwości, nie chce i na złość źle chwyta kredki. Jakieś pomysły jak zachęcić?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
03 marca 2018 14:30
bera7, ja myślę, że to samo przyjdzie, bo jak jej to nie interesuje, to naciskaniem  (bo tak może odebrać to, co dla nas jest tylko zachęcaniem) można osiągnąć efekt odwrotny. Jak pójdzie do przedszkola (b zakładam, że w końcu pójdzie), to będzie rysować z innymi.
A jak bardzo chcesz zachęcać, to może zabawy typu naklej jej pół obrazka na kartkę i niech dorobi drugie pół?

Dzionka, a powiedz, Sara pod każdym względem jest taka hop do przodu? Gada lepiej niż parę znajomych Ch mi czterolatkow, a czy emocjonalnie i społecznie też jest jak czterolatka? W sensie myślenia abstrakcyjnego, logicznego, kontaktów społecznych? Przypomina mi się taki serial sprzed lat, "Doogie Houser", o dzieciak geniuszu, który został lekarzem...
maleństwo, masz rację. Z uwagi na możliwe zniechęcenie nie naciskam, czasem proponuję wspólne rysowanie w ramach rozrywki. Co jakiś czas wracam do tematu i czekam aż złapie. Trochę mnie martwi, że jeśli nie pójdzie do przedszkola co jest bardzo możliwe to będzie miała braki do szkoły w wyćwiczonej rączce.
Kurczę ziemniaka obierze a kreski prostej nie namaluje 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
03 marca 2018 15:11
bera7, no widzisz, moja  nie obierze ziemniaka :p A z rysowanie jeszcze bym dała czas, jeszcze chyba zdąży do szkoły się nauczyć... Ale ona dopiero do zerówki pójdzie, czy będzie jakieś przedszkole? Widzę PO Kalinie, że nauczyła się tam paru rzeczy, których w domu nie chciała.
Dzionka,
Dziewczyny podpowiedzcie jak zachęcacie do rysowania. Moja coś tam czasem bazgrze, ale nijak nie przypomina to czegokolwiek. Próbowałam z nią rysować proste ludziki, na zasadzie 2 kółka i 4 kreski ale nie ma cierpliwości, nie chce i na złość źle chwyta kredki. Jakieś pomysły jak zachęcić?

my poszliśmy do okulisty. Wszyscy się pytali "po co?"...Wzrok OK?
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
03 marca 2018 16:36
bera7, a kupowalas Neli (Niani ;-))  takie broszurki z zadankami tupu 'zadania dla 3-latka'?,  Jasiek mial faze  na to od 2 lat z hakiem, trzaskal jedna ksiazeczke za druga. Za to nienawidzil kolorowac.

Brak przestrzeni osobistej mowicie... Taa...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się