Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kobitki, mogłabym się poradzić kogoś na pv w kwestii laktacyjnej? Bardzo ładnie proszę.  🙁
Jasne! 18 miesiecy karmienia za mną i końca nie widzę...wiec jeśli chcesz spytac jak przestać karmić w nocy to się z Toba moja silna wola nie podziele bo mam znaczne braki 😀
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
28 stycznia 2019 17:13
Zostałam skierowana tu, więc pytam. Jak wyglądała jazda konna w ciąży w waszym przypadku? Występowała? Do którego tygodnia? A opieka nad końmi? Co robiłyście czego nie?

A jeśli chodzi o cesarskie cięcie? Jak szybko wskoczyłyście ponownie na konia?

Ps. Czuje się w obowiązku uprzedzić osoby, które zakładają ociężałość umysłową u zadających takie pytania:
- wiem, że upadek z konia jest groźny,  a koń to zwierze ,,płochliwe i nieprzewidywalne"- chodzi o samą czynność
- piszę o ciąży niezagrożonej
- mając na myśli opiekę nad końmi zakładam, że nikt nie dźwiga w ciąży 20kg kostek (choć mi w 5 tyg się zdarzało)
- jestem świadoma, że każdy organizm jest inny, jednak chcę poznać opinie i znaleźć jakąś ,, średnią"

Pozdrawiam
Bizon, znam dziewczynę co jeździła do 7 mc. Znam i taka co prawie do samego rozwiązania. Obydwie ciąże nie zagrożone. Dzieci urodziły się zdrowe.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 stycznia 2019 17:28
Bizon, nie jeździłam, nie ryzykowalam. Zajmowałam się koniem do dnia przed porodem - czyszczenie, w tym kopyt, lonza, spacery w ręku, mycie.

Mam koleżankę, która przejezdzila 3 ciąże do ostatniego dnia.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
28 stycznia 2019 17:39
Ja nie jeździłam choć miałam ogromną chęć, jednak rozsądek wziął górę. Przez całą ciążę robiłam przy koniach wszystko, do 7 miesiąca strugałam kopyta. Gdybym mogła cofnąć czas to wiele ze stajennych czynności bym sobie odpuściła bo przypłaciłam to opadnięciem narządów po porodzie i czeka mnie operacja. Nie warto było! Polonżować, pospacerować ok, ale z resztą nie warto przesadzać.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
28 stycznia 2019 18:41
Dzięki. Oficjalnie wczoraj pożegnałam jazdę konną... ale trochę dziwnie jest. Własnie pomogłyby mi historie o koniarach nie jeżdżących w ciąży. Jedna z bliżej mieszkających jeździła do 7 miesiąca ale tylko ,, stępem i galopem, bo brzuch się za bardzo trząsł w kłusie". Druga z kolei jeździła, ale bez skoków i do 5mca.

A czy ktoś ma doświadczenia z dochodzeniem do siebie po cesarce a powrotem do jazdy? Miesiąc to chyba minimum.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
28 stycznia 2019 19:11
Minimum to czas połogu, ja rodziłam naturalnie a wsiadłam chyba po 7 czy 8 tygodniach na stępo-kłusa. Powrót w siodło to bardzo indywidualna sprawa bo każdy poród jest inny i ciężko określić. Nie ma co się nastawiać na konkretne daty. Lepiej dobrze dojść do siebie żeby nie narobić szkody.
A na marginesie to gratulacje! Opowiedz więcej, który tydzień? itp.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
28 stycznia 2019 19:23
Ja nie jeździłam odkąd potwierdziłam ciążę, ale wciąż pracowałam, siodłałam, dużo lonżowałam. No i goliłam konie bardzo długo, co nie zawsze było w 100% bezpieczne :/ Ale nie umiałam odmówić, jak mnie ładnie prosili.
ash   Sukces jest koloru blond....
28 stycznia 2019 19:28
Bizon, ja wsiadłam po 8 tygodniach od cesarki, po kontroli u ginekologa z usg.
Nie jezdzilam od momentu jak tylko potwierdziłam ciąże, ale lonzowalam, czyściłam i golilam prawie do końca... a właściwie od 4 msc do konca bo pierwsze miałam przekichane i przeleżane głównie
Ja jeździłam w tereny do końca szóstego miesiąca. Gdybym miała konia pod domem tak jak teraz i takiego jak teraz, podejrzewam, że jeździłabym duuuużo dłużej, może nawet do końca ciąży.
Kiedy wsiadłam (poród naturalny) nie pamiętam, ale nie wcześniej niż po dwóch miesiącach, ale też głównie z powodu braku bezpiecznego konia "pod nosem".
Mój ówczesny gin uważał, że nie ma przeciwwskazań do jazdy, ale zabronił mi spadać  😁
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
28 stycznia 2019 19:46
Minimum to czas połogu, ja rodziłam naturalnie a wsiadłam chyba po 7 czy 8 tygodniach na stępo-kłusa. Powrót w siodło to bardzo indywidualna sprawa bo każdy poród jest inny i ciężko określić. Nie ma co się nastawiać na konkretne daty. Lepiej dobrze dojść do siebie żeby nie narobić szkody.
A na marginesie to gratulacje! Opowiedz więcej, który tydzień? itp.


Dzięki. Początek 14 tygodnia. Trochę wcześnie, ale ja już snuję marzenia o pomocy stajennej i wspólnych terenach (szetlanda już mam :wysmiewa🙂 Dosyć długo nie chcieliśmy mieć dzieci, stosunkowo niedawno sobie umyśleliśmy i się udało. Męża mi trochę żal, bo on nie miłuje ich tak jak ja a całą gówienną robotę odwalać musi. No ale cóż. 

A macie psy mamy? Ja mam 4 mieszkające w domu, szczerze powiedziawszy też się zastanawiam jak będzie wyglądało wprowadzenie ludzkiego szczenięcia. Na razie zawijam telefon odtwarzający płacz dziecka wpoduszkę i noszę po domu 🤔wirek:
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 stycznia 2019 19:49
Oj, psy to ma wiele z nas 🙂
Ja chyba właśnie kończę karmić. Okaże się po nocy. Ostatni raz karmiłam nad ranem, ze żłoba odbierał Ignaca Adam, więc odeszło tradycyjnie karmienie w szatni. Wieczorem udało się bez problemu dać coś zamiast i odwrócić uwagę. Teraz już Ignac śpi i bez problemu spożyje butlę zamiast cyca w nocy... Ale trochę obawiam się 4.00-7.00 rano. Będziecie butla w zanadrzu, mam nadzieję, że się zgodzi.
Po raz drugi w życiu robię to sobie z zaskoczenia, bez żadnych przygotowań, do końca na żądanie.
Jakbym wiedziała, że dziś nad ranem karmię po raz ostatni w życiu, to chyba bym ryczała. 😁
Trzymajcie kciuki, żebym nad ranem nie pękła i żeby Didek to zaakceptował.
Wygląda na to, że to trudniejsze dla mnie niż dla niego. Z Gabem też tak było. 😉

Wczorajszy Gabryniowy tort Lego:



(Klocki i ludzik na talerzyku obok też spożywcze.)
Julie, to piątka. Hela od 3 dni nie była karmiona, dziś ją "nakarmiłam", o ile cokolwiek polecialo, bo ma gorączkę i się rozryczała fest , nic innego się nie dało zrobić. Tak więc spalę na stosie staniki do karmienia a bluzki chyba rozdam 😉 A za Ciebie kciuki!
Ja jeździłam póki się nie dowiedziałam o ciąży, czyli tylko do 4 tygodnia😉 potem fizycznie czułam się jak najbardziej ok, ale jakoś nie chciałam ryzykować. Do końca ciąży czyściłam, lonzowalam itd. Pierwszy raz wsiadłam 3 tygodnie po porodzie. Skakać zaczela
zaczęłam 2 miesiące po porodzie.

Psy mamy dwa, ale malutkie. W ogóle nie przyzwyczajalismy ich do pojawienia się nowego członka rodziny. Zaakceptowały go super 🙂

A macie psy mamy? Ja mam 4 mieszkające w domu, szczerze powiedziawszy też się zastanawiam jak będzie wyglądało wprowadzenie ludzkiego szczenięcia. Na razie zawijam telefon odtwarzający płacz dziecka wpoduszkę i noszę po domu 🤔wirek:



U nas pojawienie się "kolejnego członka stada" zostało potraktowane ze spokojem. W domu były dwa psy i dwa koty. Koty od prawie początku spały w łóżeczku - powiedz kotu, że to nie najlepszy plan  😂 No, w sumie kotka to usypiała młodą nawet przed narodzinami.
Mój ukochany pies na początku był trochę zazdrosny, ale jedyne czego próbował to wyparcia - "tego tuuu nie maaaa". Ale jako, że generalnie uwielbiał małe dzieci to jak Emilia zaczęła się przemieszczać to już było super i można ją nawet było zostawić z Kryzysem -niańką - pilnował, żeby nigdzie nie polazła gdzie nie wolno.

Widzę, że wychowanie ze zwierzętami  dało świetne efekty. Córka ma teraz 14 lat, od lat ma "własnego" psa, świnki morskie i zajmuje się nimi lepiej niż niejeden dorosły.

Eeeech, ale mnie na wspomnienia wzięło coś dzisiaj.

Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
28 stycznia 2019 20:34
To w obecnej chwili być możne zbyt daleko idące dywagacje z mojej strony, ale ciekawa jestem właśnie jak zwierzęcy dom wpłynie na dziecko. To, że na zdrowie pozytywnie to wiem.  Ale ciekawa jestem właśnie jak będzie z miłością do zwierząt. Moaj miłość do koni została mi przekazana genetycznie- ani mama, ani tata nie lubili, nie posiadali, nie jeździli. Dziadek był koniarzem (którego nigdy nie poznałam).
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
28 stycznia 2019 20:50
Mój kot dał nogę z domu jak przyjechaliśmy ze szpitala z Zuzą, potem 2 tygodnie siedział w szafie, następnie 4 miesiące udawał, że jej nie widzi a od niedawna zaczyna do niej zaglądać i ocierać się o stopy. Wierzę, że za jakiś czas będą się razem bawić.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 stycznia 2019 21:31
TRATATA, moja starsza suka pół roku udawała, że Kaliny nie widzi 😀
BizonGratulacje !! Co do jazdy to nie wsiadłam na koni od kiedy dowiedziałam się o ciąży. Natomiast po cesarce wsiadłam po 5tyg, miało być „tylko kółeczko” po hali, skończyło się na całym treningu tego i następnego dnia, ale ja czułam się ok już 2tyg po cc
Jeśli chodzi o psy. Starszy był przed narodzinami córy, od wprowadzenia do domu Lilki był angażowany we wszelkie czynności związane z dzieckiem. W trakcie ciąży chodziliśmy na szkolenie ogólne, żeby się ogarnac pod kątem posłuszeństwa , samokontroli i nauki wyciszania. Było to bardzo pomocne, bo pierwsze dwa dni się bardzo ekscytował pojawieniem dziecięcia. Drugi pies pojawił się jak Lili miała rok. We trójkę tworzą zgrane psio-ludzkie rodzeństwo. Jak masz jakieś pytania to wał na priv.
Po raz drugi w życiu robię to sobie z zaskoczenia, bez żadnych przygotowań, do końca na żądanie.
Jakbym wiedziała, że dziś nad ranem karmię po raz ostatni w życiu, to chyba bym ryczała. 😁
Trzymajcie kciuki, żebym nad ranem nie pękła i żeby Didek to zaakceptował.
Wygląda na to, że to trudniejsze dla mnie niż dla niego. Z Gabem też tak było. 😉



Haha jakbym siebie widziała. Ja płakałam, było mi bardzo przykro, że ta moja córka już mnie nie potrzebuje. Straszne to było. Nie wspomnę, że karmiłam  3 lata.....(końcówka to było takie karmienie nad ranem, ale zawsze)
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 stycznia 2019 10:31
Bizon gratuluję  :kwiatek:
Czytam tak posty i myślę sobie ze ja chyba jakaś niepełnosprawna w tej ciąży jestem.
Jaka jazda? Jaki ruch? ... Wyjście z łózka na do WC to nie lada wyczyn, tak mnie wykreca. Jak jestem wyprostiwana dłużej jak 20 min to rarytas.
Chcialabym wskoczyć na orbitrek, pojechać na basen. Jazda konna? Przemilcze.
Spacer po lesie 30 min i lecę z nóg jakbym conajmiej wspinaczkę górska uprawiała.

Odliczam dni do 2 trymestru. 🙄
maleństwo   I'll love you till the end of time...
29 stycznia 2019 11:31
zabeczka17, każda ma inaczej. Ja niby miałam niemal zero objawów, ciąża super, ale że sportu nici. Nie mogłam podbiec do autobusu, nie wspominając o większej aktywności. Brzuch od razu przeszkadzał i ciągnął. Zostały mi długie spacery.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 stycznia 2019 11:51
Wkurzam się tylko że nie mogę się wygramolic z bycia kluchą. Heh oby wiosna szybko nadeszła.  💘
zabeczka17, w II trymestrze powinno być lepiej. Ja nie rzygałam, ale niewiele byłam w stanie jeść, bo zapachy mnie odrzucały. Chleb z masłem i pomidorem jadłam dobre  miesiące i cienkie zupy.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
29 stycznia 2019 12:41
Oj to współczuje. Ale boli Cię brzuch? Czy masz mdłości? Ja się czuje świetnie (mimo kilku wizyt u gina, nie wierzę do końca w swój stan), z wyjątkiem lekkiej tkliwości piersi i okresowej senności. Dlatego czuje, że się ,,marnuje". Nawet jeśli nie jazda to aż mnie do łopaty i wideł ciągnie. Ps. widać u Ciebie brzuch? Ja przestałam dopinać spodnie. Może dlatego, że niska szczapa jestem.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 stycznia 2019 13:19
Lepiej nie będę pisać co się ze mną dzieje bo śmiech na sali i wyjdę na tą co się użala nad sobą  😎 😵 ale fakt, dostaje w kość. Dostaje w kość jak nigdy w życiu. I tego kto mi wystrzelił z tekstem,, ciąża to nie choroba,, udusze na miejscu.
Brzuch mam kwalifikujący się ale do ciąży spożywczej. Taki typowy mocno wzdety.  I zamordowała bym za lampke wina bądź cydru. No ale Jeszcze trochę.
zabeczka17, ja w pierwszym trymestrze nierzygałam(tylko mi było mdło i strasznie mi wszystko śmierdziało) i w zasadzie większość rzeczy jadłam, ale z kondycji biegania półmaratonów górskich w ciągu sekundy spadłam do sapania jak parowóz przy wchodzeniu na pierwsze piętro(do tego wchodzić musiałam na 2 razy z odpoczynkiem w połowie :zemdlal🙂. Musiałam przez to przestać biegać, bo tętno mi skakało w kosmos, zawroty głowy i nie mogłam oddychać.
W drugim trymestrze jest całkiem spoko, bo codziennie ćwiczę 40 min i staram się codziennie albo co drugi dzień robić marsze w "głębokim śniegu" po minimum 3 km. Dzisiaj nawet fajnie się szło i 4,5km zrobiłam, chciałam do 6 km, ale bym się posikała po drodze i musiałam wracać do domu 🙄 Jednak biegać dalej nie mogę, bo w takim marszu już tętno mam dość wysokie i jak przeginam z szybkością przebierania nogami to mi się słabo robi.
Bardzo nad tym ubolewam, bo wyobrażałam sobie że większość ciąży będę mogła sobie chociaż spokojnie truchtać i "zaraz" po porodzie wrócę w trening w miarę konkretny. A wychodzi na to, że po ciąży będę zaczynać od "zera".
Julie, 100 lat dla Gabudynia!

Bizon, gratulacje 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się