Rozważania o stajennych...

a ja spotkałam sie z kilkoma stajennymi - nie jeżdzili konno, ba nigdy nie próbowali - ale wykonywali swoją pracę solidnie - czerpali pewnego rodzaju satysfakcję z przebywaniu z końmi - lepiej czuli się z końmi niż z ludzmi, raczej samotnicy, żyjący we własnym świecie



Bardzo lubię takich stajennych, dla mnie po prostu super, gdy ktoś ma takie nastawienie - podjął prace w stajni, bo po prostu lubi konie, a nie dlatego, ze nie było innej opcji. Jest tylko jeden szkopuł - taka osoba, jeżeli nie zostanie odpowiednio przeszkolona, nie zauważy, ze koń kolkuje, ze siano jest jakieś "dziwne", ze pęcina jakaś dziwnie wieksza, nie sprawdzi na wszelki wypadek, czy kupa leży w poidle...Nawet gdyby to była najuczciwsza osoba na świecie z najlepszymi intencjami, to nie można jej zaufać, bo po prostu nie jest to osoba kompetentna 🙁 I choćbyśmy dali nie wiem ile "piw" tej osobie, to nie wykona ona swojej pracy solidnie.
I jeszcze jedno.

Zauważyłam i to w niejednej stajni, że jeśli WŁAŚCICIEL się interesuje koniem, to i stajenni na tego konia zwracają nieco większą uwagę. Bo wiedzą, że właściciel będzie "cisnął". A jeśli właściciel konia ma w nosie, to i stajenni wnikają w takiego konia NIECO mniej. ( pisze NIECO bo zaraz ktoś to przeczyta, że nie dbają o nie wcale)
Pytanie czy innym pensjonariuszom zależy na tym.  🤔 Bo ja znam sporo takich, którym niekoniecznie.

Są stajnie, gdzie pensjonariusze tworzą jedność. Owszem. Znam takie stajnie. A są stajnie, gdzie pensjonariusze się zmieniają co chwila. Konie przychodzą i odchodzą. A pensjonariusze pojawiają się raz na miesiąc. I naprawdę wisi im, że ich koniowi strzałki gniją i kopyta przerosły.
Mam się czuć wobec nich lojalna? Niby czemu? Nie dbają o własne zwierzaki, nie zależy im na stosunkach z pozostałymi.
Mam ich informować o czymś? Że ich koń chodzi na padoku, z kutym na 4-ry? Żeby zostać wyśmianą? Ewentualnie zignorowaną?

Jeśli reszty nie interesuje, że mój koń ma lepiej, to w czym problem?


To są bardzo delikatne sprawy.
Mówię o sobie. Ja bym czuła się nieswojo.Względem siebie. Po prostu. Tak już mam. Ta cholerna lojalność. Niekiedy wada, rzadziej zaleta.
Jeżeli jest konieczność ekstremalnego wyboru i mój koń miałby mieć "lepiej" a inny koń przez to "gorzej" - to niezależnie czy właściciel tego konia bywa w stajni często, czy rzadko - to chyba bym wybrała, aby mój koń miał "gorzej"! Kurcze, bo inaczej bym nie mogła temu drugiemu zwierzęciu spojrzeć w oczy.
Ale najpierw bym robiła wszystko, żeby do takiego wyboru nie dochodziło, np przez roszady na padokach, czy mieszanie siana. Bo taki wybór to głupi wybór.
nie rozumiem,
ja kupuję koniom musli i witaminy - mam kupować całej stajni??  😲 😲 😲
jak daje marchewkę swojemu to mam kupowac tonami i dawać innym koniom? a jak ktoś sobie NIE ŻYCZY dokarmiania?

nie to zupelnie mialam na mysli. oczywiscie, ze pasze, witaminy itp kupujesz swojemu. ale nie doprowadzasz do sytuacji, w ktorej konie innych maja gorzej niz twoj. o to mi chodzilo. u mnie moj nie jest faworyzowany, ma nascielone tak samo duzo, ma tyle samo siana. tzn moj ma akurat mniej niz pensjonatowy, bo nie zjada tyle. ale jak ja mam pasze i pensjonat nie ma, to mojej nie dostaje. jasniej juz nie umiem...
Pytanie co to znaczy to lepiej lub gorzej.
Godzina dłużej, czy krócej na padoku?
Skróciłabyś padok swojemu koniowi, żeby ten obcy był godzinę dłużej? Ja SZCZERZE POWIEM- NIE. Dla mnie przede wszystkim najważniejszy jest MÓJ koń. No przykro mi. Tak jest.
Wiadomo, że nie mówię, że ma to być kosztem KRZYWDY drugiego konia. Bo nie będę się czuła dobrze, jeśli mój zje wszystko a drugi nic. Ale jeśli któryś z 2 ma dostać gorsze siano, to wolę by nie był to mój.
I jeśli mogę mieć na to wpływ, to chcę by tak było.

Dla kogoś to będzie zupełnie normalne, dla kogoś zupełnie niezrozumiałe.
Boże, ale dywagacje....
Kiedyś pracowałam w dużej stajni i przebywałam tam prawie całą dobę-była rekreacja i pensjonat na ok 30 koni powiedzmy.
Przyjmijmy, że połowa właścicieli konisiów miała rozkminkę: jak stajenny traktuje mojego konia po moim wyjściu? Druga połowa lała na to. Z tej pierwszej części połowa ( czyli 1/4 społeczności pensjonatowej) właziła stajennym w dupę, papieroski, piwko itp, a druga połowa miała z nimi stale na pieńku i wyobrażała sobie, ze po ich wyjściu ze stajni stajenni znęcają sie nad ich końmi. Nawet wymyślali teorie typu wyścigów po korytarzu stajni ze skokami przez baliki słomy. Jako, że ja tam byłam całą dobę niemalże widziałam, że różnicy w traktowaniu koni nie było w ogóle. Jak karmili konie to po równo, jak sprzątali to wszystkim itp.
Czasem w mózgach ludzi roi się za dużo...
tunrida, wlasnie w wiekszosci stajni, w ktorych stawialam swoje pierwsze jezdzieckie kroki wlasciciele stajni nie dbali WCALE o nic. I pracownicy bardzo dbali o wszystko - poziom, konie, klientow, atmosfere. Wiec mi sie wydaje, ze nie ma reguly. Wszystko zalezy, czy mialo sie szczescie znalezc odpowiedniego pracownika
damarina - ale hipotetycznie nie mozesz być nielojalna wobec swojego  konia - a hołubić obcego = bo to nielogiczne
bo skoro Twój by miał gorzej - to np. Twój by zachorował - Ty byś za swojego płaciła za weta itd. a "obcy" którego właściciel ma Cię w d. byłby jak pączek w maśle
Gillian   four letter word
28 listopada 2011 20:55
Widzicie to jakoś zupełnie po chińsku.
Konie dostają pół kostki siana. Dla mnie to za mało. Czekolada do ręki i ot, znajduje się drugie pół na kolację.A że reszta dostaje za mało to już nawet nie powinien być mój problem.
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
28 listopada 2011 20:56
jeśli WŁAŚCICIEL się interesuje koniem, to i stajenni na tego konia zwracają nieco większą uwagę. Bo wiedzą, że właściciel będzie "cisnął". A jeśli właściciel konia ma w nosie, to i stajenni wnikają w takiego konia NIECO mniej.


A to fakt zaobserwowany w kilku stajniach- zresztą często wynikający z tego, iż niektórym stajennym, udziela się 'troska' właściciela konia i niekoniecznie wynika to z dodatkowej gratyfikacji. Znam przypadek który kiedyś podsumował to w następujący sposób
"dbam o wszystkie jednakowo- ale czasami krew mnie zalewa jak widzę, że ja przejmuję się  koniem bardziej niż sam jego właściciel- wówczas motywacja do większej atencji w kierunku tego konia spada dramatycznie do stajennego minimum"
widziałam, że różnicy w traktowaniu koni nie było w ogóle. Jak karmili konie to po równo, jak sprzątali to wszystkim itp.
Czasem w mózgach ludzi roi się za dużo...


I możliwe, że masz rację !!!!
Ale jeśli lepiej się czuję licząc na to, że moje zachowanie może mieć wpływ na traktowanie mojego konia, to po prostu śpię spokojniej.
Pytanie co to znaczy to lepiej lub gorzej.
Godzina dłużej, czy krócej na padoku?
Skróciłabyś padok swojemu koniowi, żeby ten obcy był godzinę dłużej? Ja SZCZERZE POWIEM- NIE. Dla mnie przede wszystkim najważniejszy jest MÓJ koń. No przykro mi. Tak jest.
Wiadomo, że nie mówię, że ma to być kosztem KRZYWDY drugiego konia. Bo nie będę się czuła dobrze, jeśli mój zje wszystko a drugi nic. Ale jeśli któryś z 2 ma dostać gorsze siano, to wolę by nie był to mój.
I jeśli mogę mieć na to wpływ, to chcę by tak było.

Dla kogoś to będzie zupełnie normalne, dla kogoś zupełnie niezrozumiałe.




Szczerze, to nigdy nie stanęłam w praktyce przed takim wyborem. Hmm ... Jakoś tego problemu nie było wokół mnie.
Może faktycznie bym wybrała "na korzyść" mojego konia. Trudny temat.
Ale jakoś nie widzę siebie "wchodzącą w tyłek" stajennemu, aby koń miał ciut lepiej. Tutaj jestem pewna. Zmieniałbym stajnię, no chyba że nie mialabym alternatywy. Wtedy - nie wiem....

Co do obecności w stajni i wpływu na jakość usług - to potwierdzam. Całkowicie sprawdza się powiedzenie "pańskie oko konia tuczy!". W 100 %. Niestety. Taka prawidłowość. Nie ma czegoś takiego, że pozostawiam konia (np. wyjeżdżam) na dłużej i moge liczyć na taką samą jakość usług, jakbym była obecna w stajni kilka razy w tygodniu.
I jeszcze sprawdza się - jak z mojego kilkuletniego doświadczenia wynika - instytucja zaufanego grona pensjonariuszy (ktorzy bywają często w stajni i patrzą na stan koni). Ta instytucja działa nadzwyczaj motywująco na właścicieli stajni/ stajennych i poprawia dobrostan koni. Też musze dodać - niestety.
Widzicie to jakoś zupełnie po chińsku.
Konie dostają pół kostki siana. Dla mnie to za mało. Czekolada do ręki i ot, znajduje się drugie pół na kolację.A że reszta dostaje za mało to już nawet nie powinien być mój problem.


też tak to widzę - ale bez czekolady  😉
patrzę na to tak - inne konie mają ok - ale wolałabym aby mój miał więcej siana i częsciej dościelane
nie pójdę do stajennego powiedzieć - wiesz dawaj pół kostki więcej każdemu z 30-stu koni w stajni oraz dościelaj więcej każdemu z 30-stu koni w stajni
pójdę i poproszę - wiesz - dawaj mojejmu wiecej siana i dościelaj mu więcej PROSZĘ
A jeśli się prosi, prosi, prosi i widać, że jak grochem o ścianę?
Pozostaje: a) iść do właściciela ( gorzej gdy właściciel jest stajennym) b) zmienić stajnię ( dobrze o ile są lepsze w zasięgu) lub c) kupić swoje i dojeżdżąć i dosypywać, d) zacząć przewrotnie dawać czekoladę/stare ogłowie/przynieść koniak. I wówczas nagle się okazuje, że nasz koń w cudowny sposób zaczyna tyć.
A ja się cieszę, że nasz stajenny koni nie odróżnia i nie wie, który to mój, więc jak mu któryś raz z kolei natruję, że mógłby posprzątać w obejściu, bo gnój pod nogami klientów się wala, to nie będzie wiedział, na którym się mścić  😁 (on chyba w ogóle nie wie, że mam konia?)...  🙄
U mnie dzisiaj takie grzecznie 5ciu miesiecznie proszenie sie i przypominanie o wiecej slomy i siana skonczylo sie afera.
Ile z mozna w dupe wlazic, eeeh
Choc niestety za ladnie sie nie zachowalam dzisiaj (pewnie jutro bede musiala jeszcze raz pzeprosic), cala afera wybuchla troche z innego powodu, ale teraz juz mam troche dosyc cackania i daje na razie temu chwile, choc wyglada ze bede po prostu latac z kazda pierdola do wlascicelki stajni bo widac nie da sie tego normalnie zalatwic, przynajmniej do tej pory poki nie zrozumieja ze mi naprawde na tych "pierdolach" zalezy. 
Najgorsze ze brakuje zawsze min. te pol balota slomy i siana, drugi moj kon tak ma zawsze czysciutko, no ale mozna juz bylo zapamietac ze jedno zwierze jest specjalnej troski i jest najzwyczanie w swiecie wieksze i wiecej czasu spedza w boksie, bo kontuzjowane. Zeby nie bylo, latam z kupozbieraczem wieczorem, doscelam sama jak mam czas zawsze, ale uwazam jezeli w standarcie ma byc codziennie wybieranie i doscelanie, to nie znaczy ze to ma byc byle jak zrobione. 
W pewnej stajni gdzie kiedyś stał mój koń (jeszcze wtedy ogier) stajenny go "tak polubił", że zakładał go sobie na barana.... baran jeden🙂
A wszyscy dookoła o tym wiedzieli ale woleli "nie robić afery" bo się bali, że przez to ich konie mniej dostają, krócej na padok wyjdą.

I właściciel też wiedział... ale znajdźcie sobie stajennego z dnia na dzień nowego...
Skończyło się tym, że przez kilka tygodni właściciel z żoną sami latali z gnojem i z sianem...zanim znaleźli nową osobę... I nagle też o 8 rano pojawiali się w stajni ci, którzy nigdy o tj godzinie tam nie bywali, żeby sprawdzić czy na pewno ich konim się krzywda nie dzieje.
Wcześniej myśleli, że jak dadzą stajennemu dwie dyszki od czasu do czasu to ich koń ma lepiej... głupota ludzka nie zna granic.
Co to znaczy, że zakładał go sobie na barana? Bo nic nie rozumiem.
Jeżeli jest konieczność ekstremalnego wyboru i mój koń miałby mieć "lepiej" a inny koń przez to "gorzej" - to niezależnie czy właściciel tego konia bywa w stajni często, czy rzadko - to chyba bym wybrała, aby mój koń miał "gorzej"! Kurcze, bo inaczej bym nie mogła temu drugiemu zwierzęciu spojrzeć w oczy.

no  👍 damarina , że swojemu byś mogła spojrzeć, bo ja nie!
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 listopada 2011 21:48
Co do stajennych z "powołania", to mieliśmy przez jakiś czas właśnie takiego stajennego. Facet konie uwielbiał. Przez 20 lat był stajennym w Białce, później bujał się przez jakiś czas po prywatnych stajniach. Doświadczenie miał ogromne i wiedzę również. Niestety miał też i wady. Przez swą wiedzę i doświadczenie chciał nam za wszelką cenę wmówić, że on wie wszystko lepiej i że powinno być tak jak on mówi. Robił to w sposób bardzo bezpośredni, czasem wręcz chamski. Drugą wadą była jego nadmierna miłość do koni. Niby facet obyty w temacie, ale jakoś tak o miękkim serduchu i kiedy np. mówiło mu się, że jakiś koń ma NIE dostawać owsa, to on nie potrafił tego uszanować i owsem go futrował, bo mu żal konika było, gdy inne jadły owies, a on biedny miał jedynie do chrupania sianko. Oj, narzekałam na niego strasznie, ale teraz uważam, że był u nas mocno nie doceniony i co raz częściej brakuje mi jego obecności w stajni.
W Białce to on był masztalerzem nie stajennym 😉
Henryk S czyżby?
Ze stajennymi to różnie bywa niestety. W pierwszej stajni z której kupiłam konia stajennym był właściciel- konie stały w gnoju, siana dostawały jak na lekarstwo i wiadro wody dziennie(nie było automatycznych poideł) konia zabrałam po dwóch miesiącach, kiedy po tym jak się zdenerwowałam wywaliłam 3 taczki gnoju dostałam jeszcze za to opie**** od właściciela  🤔
w drugiej stajni również właściciele doglądali koni i była to najlepsza stajnia w jakiej miałam konie, dbali jak o swoje nigdy nie robili problemów, że dościeliłam sobie więcej slomy czy dorzuciłam siana, mieli do pomocy jednego gościa, który też był super i derkował, zawijał - robił o co się poprosiło mimo że trzeba było mu to kilka razy pokazać- wiadomo chłop na wsi to ocieplaczy czy derki nie wiedział jak założyć mimo że konie miał😉
w kolejnej też ok, aczkolwiek stajenny raczej wino i co nieco lubił więc jak trzeba było to i koń widłami dostał, co prawda w końcu wyleciał, ale stajnie i tak zmieniłam, no ale nie o tym...
stajnia obecna fajnie wszystko, ale no właśnie dopiero przy wódce wyszło, że stajenni myślą że mam ich za "idiotów"... na ale skoro pokazuje kilkanaście razy jak zakładac ochraniacze a one są dalej źle założone, podpisałam im nawet który prawy,lewy która wewnętrzna strona a oni dalej zakładają tyły na przód...pomogła dopiero instrukcja obrazkowa 🙄 albo nie raczą ściągnąć konia z padoku jak leje dosłownie, zwierz wrócił jak po kąpieli a wiało i było może z 5 stopni... albo myślałam że to logiczne jak koń ma ocieplacze, że przed wypuszczeniem na padok się je ściąga w końcu widać, że to nie ochraniacze tylko jakieś "koce", a kumpel ze stajni mówi że mojemu H ściągał je na padoku bo wesoło hasał w strzępach już ocieplaczy-wszystko trzeba pisać na kartce i przybijać na boksie bo inaczej... skoro nie jest napisane to nie zrobią.
Jak mam czas to zawsze pomagam stajennym i pomagać będę karmię, ściele, zamiatam i nie jest to na zasadzie, że włażę im w d, tylko po prostu to lubię.
Nie toleruję proszenia i dawania jakichś "gratisów" w zamian za coś tam, to czysta korupcja i nic więcej! Konie powinny być traktowane identycznie i nawet jeśli kogoś nie lubię jako osoby, nie odbijam tego na koniu, cóż on winien że ma takiego właściciela.

Reasumując ja rozumiem, że na stajennych zatrudnia się najczęściej chłopów z okolicznej wsi bo mają blisko itp, ale moim zdaniem nie powinno się tolerować przychodzenia do koni nawet pod lekkim wpływem alkoholu, i mogli by to być ludzie którzy mają jakiekolwiek pojęcie o koniach bardziej powiedzmy sportowych ( wystarczyło by gdyby właściciel ich nauczył kilku podstawowych czynności-jeśli takie oferuje w umowie i mają to wykonywać właśnie oni).


super temat sie rozwinął!

dla mnie najgorsze jest to, ze to ja się czuję winna  🤔 🤔wirek:

i że jak w tym dowcipie - niesmak pozostał i przygasł mi ogień w tyłku jaki gnał mnie codziennie do tej stajni...

i tak w sumie za darmo, za to, że za bardzo się spoufaliłam, w gębę oberwałam  😲
Ale jeśli lepiej się czuję licząc na to, że moje zachowanie może mieć wpływ na traktowanie mojego konia, to po prostu śpię spokojniej.
gdybym podobnie jak ty postrzegał bliźnich to pewnie nie mógłbym zasnąć, a nawet jeśli by się to udało, to nie byłby to spokojny sen  😤
wracając do twojego przykładu z dzieckiem i edukacją, rozumiem że nauczycielom też musisz wchodzić w tyłek, żeby synowi zapewnić dobre oceny?...parszywe to bardzo!
edycja: dodanie emotki, celem wzmocnienia ekspresji wypowiedzi
Endurka, ponieważ byłam w tej samej stajni 😉 przerobiłam tam dwóch stajennych, jeden ok.4 miesięcy a drugi rok. Na wejściu dzień po przeprowadzce spytałam czy stajennemu mam dopłacać, dawać coś itp za derki ochraniacze, usłyszałam że kategorycznie nie bo to oni rozliczają się ze stajennym. Pierwszy w naszej stajni się nie sprawdził, ale nie ukrywam że wokół mojego konia jako jednego z nielicznych skakał jak szalony- zdarzało mi się mu kupić piwo w podzięce ale wiem że nigdy by mnie nie poprosił 🙂 drugi natomiast wszystko robił bez zająknięcia i przez rok bytności nigdy nie było tematu o jakimkolwiek dopłacaniu, część z nas szczerze się z nim zakolegowała ale nawet to nie wpływało na jakość usług w żadną stronę- więc super.

Ja w Twoim wypadku poszłabym do właścicieli jeszcze raz bo to żenujące i nie na miejscu żeby stajenny za plecami właścicieli odwalał takie akcje- sorry, płacą mu za to czego teraz nie chce robić.
ha - a widzisz - a co wtedy będzie z Ostą?
Bo już jestem pewna, że wtedy to on "zadba" o nią na pewno odpowiednio...
A ja jestem pewna, że w najgorszym wypadku stajenny poleci na pysk jeśli nie zadba 🙂
wrotki, prosze:
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 listopada 2011 22:52
melechow masz rację, mój błąd  😡 Niestety nie piszemy raczej o tej samej osobie.
Przyznaję się, to ja dałam tak krytykowanemu tu przez Endurkę stajennemu pewną kwotę pieniędzy, której nie chciał przyjąć i dopiero wziął po interwencji właścicielki stajni. Ten stajenny to 19 letni chłopak, według mnie jeden z bardziej pracowitych i uprzejmych stajennych, których poznałam. Pieniążki te nie były dane za żadną dodatkową usługę, gdyż mój koń takich nie potrzebuje, ale dane z mojego dobrego serca na potrzeby chłopaka w rodzaju nowych butów, gdyż widać, że z oszczędności i skromności chodzi w czym ma, aby tylko zaoszczędzić jak najwięcej i zawieść na wieś, do rodziców. Fakt ten miał miejsce tylko raz, a kwota, którą podarowałam mu to 50 zł. Dziwi mnie bardzo fakt opisany przez Endurkę "wymuszania" na niej datków, gdyż ten chłopak krępuje się nawet wziąć ode mnie banana czy inną "delicję" przywożoną przeze mnie do stajni. Być może nie znam go z tej strony, i niepotrzebnie biorę go w obronę. Prawda jest taka, że chłopaka lubię, bo pomimo swego wieku jest wyjątkowo pracowity, odpowiedzialny i miły, a wierzcie mi, że mając 19 lat i będąc tak dalego od rodziny nie jest mu na pewno łatwo. Nie zauważyłam poza tym, żeby mój koń miał w jakikolwiek sposób lepiej od innych, bo wszystkie konie mają ścielone równo, i karmione są zgodnie z życzeniami właścicieli, i jest to pierwsza stajnia, gdzie koń ma wszystko, co sobie zażyczę, po rozmowie z właścicielką (derkowanie czy zakładanie ochraniaczy często robi sama przy wieczornym obchodzie). Przykro mi, jeśli naprawdę wymuszał na Endurce dodakowe opłaty. Jeśli tak naprawdę było, to znaczy, że nie znam się na ludziach 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się