Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja wczoraj wreszcie dałam sobie wycisk, a dzisiaj rano poćwiczyłam trochę jogę dla rozluźnienia. Znowu dostałam kopa i chce mi się bardzo ruszać. Do pracy na piechotę. Nie ma upału więc przyjemnie się maszeruje 😀
Wczoraj upiekłam sobie faszerowane papryki więc mam obiad na kilka dni. Dzień mam zawalony do późna więc jeśli coś jeszcze dzisiaj poćwiczę to raczej krótko w domu.
tunrida, a kiedy jedziesz? Zdrowie najważniejsze!
Równo za tydzień zaczynam urlop. Trudno- mąż się śmieje, że oboje pojedziemy w dresach, bo luźne.  😉 Przez ten tydzień mam poplanowane wizyty u fizjo, żeby jak najbardziej nareperować plecy na zapas. Bo przejazxdy motocyklem przez wiele godzin bardzo mi te plecy nadwyrężąją. Więc plan na ten tydzień, to wyleczyć sie i nie przytyć. Z odchudzaniem koniec na razie.
Pewnie, o sylwetkę to tu walczymy cały rok, a urlop ma się raz na kiedy od święta. Więc ważne, żeby móc się z niego w 100% cieszyć a nie walczyć z przeziębieniem czy bólem. A to jakiś motocyklowy wyjazd? Brzmi super  😀
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
13 czerwca 2018 09:25
Dopadła mnie taka jakaś grypa/nie-grypa, że od soboty byłam strzęp człowieka. Miałam gorączkę, bóle, zawroty głowy. Dobrze, że mój brat wziął Marcela, bo dziecięce rządy w domu dobrze się nie kończą, a ja nie byłam w stanie młodego ogarniać.
Mam jeszcze lekki stan podgorączkowy, ale wracam do żywych.

Za to na wadze 61,8 kg. Wow, wow, wow. Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 8 kg mniej ❗
Ale jak wrócę do normalnego życia, to serio konieczna będzie dieta Pomroy, żeby ubocznych efektów stresu i grypy nie zmaścić  😉
Ale motywacja mi wzrosła 😜

tunridawypocznij i odsapnij. Akurat Tobie to dres raczej nie grozi, tyś taka szpryca, nawet jak masz te parę kilogramów więcej 😍
Ruszamy we dwoje na 2 motocykle w Alpy do Austrii. Tyle, że wiadomo jak to jest z motocyklami, przeloty zależą od pogody. Ale mam 3 tygodnie urlopu, więc gdzie dojedziemy tam dojedziemy. Plan jest jedynie taki- że w tamtą stronę. A reszta na spontanie.
Z dresami chodzi o to, że mój strój motocyklowy jest skórzany. I się nie rozciąga. Włażę w niego, ale mi ciasno. I jak jest powyżej 20 kilku stopni, to na każdym przystanku zalewasz się potem, w środku. Wszystko się wewnatrz ciągnie, podszewka się klei do skóry. Jeśli spodnie ciasne, jest bardzo niewygodnie. Chciałam zrzucić trochę, żeby mieć luz w spodniach i w kurtce.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
13 czerwca 2018 10:17
No to zostaje Ci rzeczywiście dress, albo cierpienie dla "lansu".

Zazdroszczę 3 tygodniowego urlopu. Tez mi się marzy. Zrobiłabym objazdówkę po znajomych i rodzinie: mazury, mazowieckie, Szwajcaria, Austria. Ale po pierwsze nie wiem kiedy będę mogła na tak długo zostawić firmę i kiedy noga się całkiem wygoi.
No to zostaje Ci rzeczywiście dress, albo cierpienie dla "lansu".


Myślę, że taki strój to głównie kwestia bezpieczeństwa, a nie lansu (w razie w). Ale na motorach się nie znam i trzymam się od nich z daleka, więc może i można w dresach jeździć, tylko czy jest to rozsądne 😉

Ja w pt. przebiegłam 11 km, w sob. miałam wesele, na którym pojadłam i popiłam za 5-ciu, ale jedzenie było fantastyczne, a sama impreza w przepięknej winnicy z własnym domowym winem - raj  😍 No i od wesela żrę lody i pizzę, zalewając to kawą.
Wczoraj przebiegłam z chłopakami 11,400 km. Pobiłam swój rekord na 10 km.
Rano waga dokładnie taka sama jak po zakończeniu postu. Trzyma się twardo.
Teraz wypiłam koktajl z jarmużem, grejpfrutem, jabłkiem i kiwi. I zamierzam dziś jeść mądrze.

W pon idę do fizjo. Ból pleców mnie wykańcza... już się doczekać nie mogę, bo laska jest zajebista.

No to zostaje Ci rzeczywiście dress, albo cierpienie dla "lansu".


Można jeszcze kupić drugie ubranie  😀iabeł:

A ja wreszcie zaczynam chudnąć  💃 Cieszyło mnie, że nie tyję a teraz zaczyna baaardzo powoli, ale skutecznie spadać. No i chce mi się ruszyć więc może lepsze efekty będą. Byle pogoda i owady pozwalały na aktywność, bo ja takiej domowej nie cierpię.
Nie no..marudze. Gdybym naprawde się nie mieściła, to bym coś działała. Po prostu nie mam komfortu. Trudno.
mam masę ciuchów na motocykl. Te dresy to żart. 🙂 Mogłabym założyć jenasy a na to ochraniacze na kolana. Tak jak na tej fotce poniżej.
Tyle, że ja marznę w jeansach w trasie jeśli nie ma upału. A i tak skórzane trzeba zabrać. Nie moge brac 3 kompletów stroju motocyklowego, bo nei zmieszczę ciuchów na co dzień.
dam radę.
Będę po prostu nie mieć komfortu.
Bo NIE KUPIĘ wiekszych skórzanych spodni motocyklowych za ok 1000 zł, a takie sa ceny porządnych ciuchów.

tak se marudze, bo dzięki zaanagażowaniu w ostatnich dniach było spoko, a przez to chorowanie i upadek diety, znów jest prawie tyo co było wyjściowo. Takie dziubanie o ostatnie 2 kilogramy, ta MASAKRA !!
Mi się udało trochę schudnąć, od dzisiaj zaczynam znowu rzeźbić, a że zbliżają się wakacje, to jest motywacja.

Waga mi się zepsuła, więc nie wiem ile, ale widzę, że wyglądam lepiej. Ciut lepiej 😉
Zawsze się zastanawiałam czy tym motocyklistom nie gorąco w tych skórach na postojach, teraz już wiem  😉

Atea, gratki. Nawet mały krok we właściwym kierunku jest ważny 🙂

Ja sobie zrobiłam pycha lunch. Wędzone tofu, jajo od babci, sałata od teściowej, paczka TrendyLunch (vermicelli, orkisz, pomidory), pomidor świeży, pomidor suszony, odrobina cebulki, czosnek, bazylia mojej hodowli:


Polecam, bardzo sycące. Nie dodawałam żadnych przypraw, olej to tylko ta odrobina, co przeszła na pomidorach suszonych.
ElMadziarra, super, że się ruszyło. 8 kg to naprawdę super wynik!

tunrida, zazdroszczę urlopu. Brzmi jak świetna przygoda. Zawsze podobały mi się motocykle ale jestem chyba zbyt strachliwa żeby sama na nich jeździć. Na osoby podróżujące w ten sposób zawsze patrzę z dużą fascynacja.
Halo halo , co tu taki przestój? Co u Was?
Ja mam znowu power, dwa dni ćwiczyłam uczciwie w domu bo nie mogłam pójść na fitness. Codziennie zaczynam dzień od 20 minut jogi (tak - wstaje specjalnie wcześniej! Wciąż mi daleko do tunridy ale to i tak szok w moim wykonaniu 😀 ) a dzisiaj dowloklam się w końcu na zajęcia. Niestety plan się zmienił i 'moich' nie było, więc się zdecydowałam na bodycombat, po którym ostatnio odpadały mi ręce i plecy. Ale się wyzylam po ciężkim dniu , bardzo tego potrzebowałam.
I tak jak niedawno miałam fazę na jedzenie kanapek z jajkiem, tak teraz mam fazę na buraki. Mogłabym jeść buraki na każdy posiłek
Dawaj, dawaj. Cisnij i Wałcz. To chociaż ty schudniesz.
Ja odpadam, tak jak mówiłam. I wracam po urlopie. Na razie od wszystkiego odpoczywam. I walczę z infekcją.
tunrida, jednak Cię dopadło? Myślałam, że jakoś bokiem przejdzie
Nie rozłożyło całkiem, niby przechodzi bokiem, ale jednak infekcja się tli.
Jestem 3-ci dzień słaba ( dziś lepiej) chce mi się ciągle żreć ( żrę) i spać ( no nie da rady)  Myślę, że jutro będzie już ok, ale widzę, że odporność kulawa, więc nie mogę pełną parą znów zacząć: głodować, biegać itd, bo znów coś złapię, a MUSZĘ być zdrowa.
Jadę na groprinosinie.
tunrida Zdrówka!

U mnie nienajgorzej  😜 Ćwiczę codziennie, mam na to ochotę i siły, o dziwo. I zaczynam czuć się dobrze. Jeszcze mam sporo do zrzucenia do wymarzonej sylwetki, ale sama droga też zawsze mnie cieszy, kiedy czuję się zmotywowana.

No ale to tak jak kiedyś pisałam. Pare rzeczy się ułożyło w moim życiu, w ostatnim czasie odpuściło sporo stresu i choć nadal nie jest najłatwiej w świecie, to ilość stresu i miłych przeżyć jest dużo lepiej zrównoważona. Czuję się lepiej, to zaraz lepiej wyglądam, mam ochotę się ruszać i coś zmienić. Trochę to straszne, że sama się z doła wydrapać nie umiem, ale teraz się nie będę tym przejmować.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2018 08:13
Byłam wczoraj na masażu, chce więcej!  😜
JARA, opowiadaj jak było, bo jestem ciekawa 😀 Może sama się skuszę
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 czerwca 2018 08:57
Cóż mogę powiedzieć, to był mój pierwszy raz, więc nie mam porównania i punktu odniesienia.

Masażystą okazał się ukraiński lekarz, zalecił mi chodzić na basen lub na aquareobik. Okazało się, że mięśnie pleców mam tak spięte, że można na nich łupać orzechy. Bolało, o rany jak to bolało, chciałam tam krzyczeć i uciec z tego stołu 😁
Zalecił mi się mocno zabrać za te plecy, odłożyć ćwiczenia siłowe i tylko rozciąganie wprowadzić.
A ja dziś kolejna sesja u mojej fizjo. I skopioza z 10 stopni zeszła na 5. Wiem, że znów wróci za jakiś czas na 10 ale na razie jest super.
Kurde, a ja muszę czekać do poniedziałku na mój masaż! Jajo znioseeee, wczoraj mnie mój Niemąż znowu nacierał voltarenem max, bo bym nie usnęła. A jak zmywałam maseczkę z twarzy, to tak mi coś strzeliło, że nie mogłam się wyprostować  😲 🤔

Wczoraj panowie (niemąż i szwagier) oglądali mecz otwarcia i nie dali się wyciągnąć na bieganie, toteż poszłam sama. W planie miałam 8km. I tu, uwaga... nie mogłam dobiec do szlabanu - jakieś 20m od klatki  🙄
Boże, co to był za bieg, co za walka z własną głową... Nogi nie moje. Dwa kołki, mięśnie wykończone. Każdy krok to była mordęga. Mimo to uciułałam trochę ponad 7km. Pogoda zacna, chłodno, bezwietrznie, a biegło się fatalnie. Jednak muszę dać tym nogom teraz z 3-4 dni przerwy, bo wczoraj dobitnie powiedziały "pier...nicz się" i dobiegłam tylko siłą umysłu.

Dietowo było nieźle do wieczora, kiedy to zasiadłam z chłopakami do filmu i zrobiłam dwie michy popcornu. No i jedną sama zjadłam 👀
Ale za to chipsów nie ruszyłam, a kupili 4 wielkie paki na mecz. I dziś kazałam chłopu zabierać te chipsy do auta czy gdziekolwiek. Nawet do pracy, ale ma ich nie być w domu.

Na wadze - 5kg od urlopu, a od zakończenia postu -1kg. Jest nieźle  😉

W niedzielę/pon. planuję 15km, bo początkiem sierpnia planuję pierwszy w życiu półmaraton  😁
Mi od takiego ciurania mięśniowego to coraz większe uda rosną, coraz szersze i grubsze. Więc już wiem, ze nie mogę dopuszczać do takich sytuacji.
Mi chyba też spuchły... niestety. Tym bardziej, że ciągle zwiększam tempo.

A Ty co ile dni biegasz? Bo ja co chwila widzę "10km ubiegane" i mam wrażenie, że codziennie  😉
Wychodzi mi tak ze 3-4 razy w tygodniu. Mogę zrobić 3 razy pod rząd, ale efekt ostatecznie mnie wkurza, więc staram się jednak robić przerwy 1,2 dni pomiędzy. Różnie jest. Ja to muszę dostosowywać do wolnego czasu i moich prac. A nie wtedy kiedy by wypadało to zrobić. Tak więc u mnie jest różnie.

Jak zwiększam tempo to jest ewidentnie progres. Ale grubsze uda też są. Jak nie zwiększam tempa, i nie biegam co dzień, jest w miarę znośnie
To powiedz mi jeszcze jakim tempem biegasz, żeby Ci tam nie puchło za bardzo?
Ja to już się poddałam w kwestii tych ud 😁 przywodziciele mi się rozrosły od tych rajdów a planuję kolejne, nie odmówię sobie tego. Trochę śmiesznie to wygląda, zwłaszcza jak się rozciągam i noga w miarę ok a na górze taka gula 😀 No ale w sumie póki to mięśnie a nie tłuszcz to akceptuję ten stan rzeczy
Ja jak jeszcze biegałam, a było to ze 2 lata temu, to mi jakoś te nogi smuklały. Ale biegałam w tempie ok 10km na godzinę. Chciałabym biegać, ale na bieżni mnie nie jara, a terenu koło siebie niestety żadnego nie mam. A bieganie po chodnikach, które już też kiedyś przerabiałam, wykańcza mi kolana niestety
Nie mam nic co mnie mierzy wiec nie wiem. Wiem że jeśli robiłam 10 km w 60 minut to puchły ewidentnie. ( Na bieżni takie tempo bylo super, w realu za duże) Teraz mi wychodzi nie wiem... 65-70 minut? Nie wiem. W połowie zatrzymuje się na chwilę lub 2 razy na chwilę żeby sobie fotkę na fejsika cyknąć. A czas przeciez leci.
Ja nie biegam na czas, tylko na swoje własne odczucia. Więc nie umiem ci odpowiedzieć
Czyli jakieś 6min/km (zakładając, że 10km/1h). To rzeczywiście bardzo delikatne tempo.

vanille, rajdy konne masz na myśli? Tak Ci od nich uda puchną?

Ja teraz biegam tempem 5.20-5.30/km. Chcę zejść najpierw do 5min/km i następnie przebiec 10km poniżej 50 min.
Już tu wrzucałam art, że BARDZO ważne jest rozciąganie po, nawet 30 min może trwać. I staram się tak też robić po biegu/treningu.

Co do kolan, to mnie zwłaszcza jedno nadupia jak wściekłe po 1-2 tyg. przerwie. Potem je "rozbieguję" i nie boli wcale. Bardzo dziwna rzecz, bo przez  to kolano w zeszłym roku miałam wielomiesiączną przerwę od biegania. W tym roku w styczniu zaczęłam znowu truchtać i ból niesamowity. Płacz, zgrzytanie zębów i złość, że to wstrętstwo wróciło. Ale biegałam dalej i za 3-4 razem ze zdumieniem stwierdziłam, że "NIE BOLI!"
Nie wiem, czy to do końca zdrowe. Ale biegając 3-4 razy w tyg. problemu nie ma. Zrobię przerwę tydzień-dwa i wraca ból przy pierwszym biegu. Kolejne już ok.
Weeeeeird.
Averis   Czarny charakter
15 czerwca 2018 15:10
Meise, kolano przy biegu może boleć od bardzo napiętego czworogłowego lub napięcia taśmy biodrowo- piszczelowej. To drugie to bardzo częsta przypadłość biegaczy, często mylona z chlondromelacją rzepki. Znam ten ból i jest paskudny. U mnie przyczyną były słabe pośladki i krzywa miednica.  W obu przypadkach przeszłabym się do fizjo. Akurat kolana i tkanki wokół nie można lekceważyć, bo wróci.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się