ogurek Chciałam to wkleić, tylko z innego źródła (ale sens ten sam).
ex-SBek jako marszałek-czy-też-marszałkini - a wszystko jako "zadośćuczynienie" "uciśnionym"
Doprawdy wyśmienite.
ushia, jeśli ten film to dla Ciebie manipulacja, no to Twoja sprawa niejako.
Ja też znam miłych Szwedów, typowa szwedzka patchworkowa rodzina i są bardzo sympatyczni.
Ale nie odbiera mi to możliwości spojrzenia na ich sytuację z szerszej perspektywy.
Jeśli uważasz sposób montażu całości za manipulację, to rozpatrz w oderwaniu od reszty dokumentu tylko wypowiedzi pastorów i reakcję ludzi na słowa krytyki wobec homozwiązków. Tylko te fragmenty.
usprawiedliwianie wlasnej nietolerancji potencjalnym wystapieniem jej w druga strone to naprawde zalosne
PWN (najkrótsza def)
tolerancja [łac. tolerantia ‘cierpliwość’, ‘wytrwałość’], socjol. postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy, a więc zgody na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana pod istotnymi dla nas względami. Zgadzam się na wygłaszanie poglądów, że homo jest ok, zgadzam się na to żeby żyli jak chcą. A oni nie zgadzają się, żebym ja wygłaszała poglądy że homo nie jest naturalne, i że rodzina homo nie jest tym samym co rodzina hetero.
I kto tu jest nietolerancyjny, ushia?
A sprzeciwiać się zmianom będę, dopóki jeszcze mogę. Bo chciałabym wychować dzieci tak jak uważam za słuszne (przekazując im m.in. że sprawy seksualności mogą się ludziom b.różnie układać i jest to ich zupełnie prywatna sprawa). Nie chcę jednak by jakieś produkty sprawnego PR, obnoszące się w niesmaczny sposób ze swoją seksualnością (oraz mające oczywiście odpowiednie koneksje), miały jakikolwiek wpływ na to, co ja będę mówić moim dzieciom.
I tak już wiem, że za kilka lat dzieci przyjdą ze szkoły i po obejrzeniu
takiego czy podobnego obrazka poinformują mnie, że nauczycielka mówiła że dwóch panów to taka sama rodzina jak nasza. Nie jest taka sama. Nie moja to wina ale nie jest.
w jaki sposob formalne istnienie zwiazkow partnerskich zmusza Cie do czegokolwiek
Nie ma nic złego w tym, że panowie/panie mieszkają sobie razem, póki nie robi się z tego sprawy publicznej i nie nazywa tego małżeństwem/rodziną, zrównując w prawach. Bo wtedy siłą rzeczy zaczyna się porównywanie. I biada temu, kto uzna że taki związek nie jest tym samym co zwykła rodzina! Taki ktoś z automatu jest homofobem i nienawistnym faszystą.
Już "środowiska naukowe" przepraszają (!) i kajając się sugerują, że ludzie mający inne poglądy na temat homozwiązków niż jedynie słuszne, będą w ich szeregach niemile widziani.
Uważam, że ci, którzy nie widzą w tym początku (a właściwie kolejnej odsłony) istotnego procesu mającego wpływ na całe pokolenia, są w pewnym sensie ślepi. Dążymy do dyktatury mniejszości.
Bardzo być może, że proces ten się już toczy i jest nieodwracalny (chociaż sądząc po reakcji ludzi jeszcze nie wszyscy zgodzili się na rozmycie podstawowych pojęć). Jednak nawet w tej sytuacji mam prawo do sprzeciwu.