Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

A ja znów zostałam zaopatrzona w fajne zdjęcie chrześnicy 😁
Wiki podczas kąpieli
Laski - tyle ciepłych słów, dzięki! :kwiatek:
Masz rację dworcika, że to nie pierwsza moja przerwa, hahaha...ale zawsze wracam! Zawsze! 🥂

Z zupą nie sprecyzowałam - robię dla starszych na kostce, czasem na wegecie - Leos tego  nie je. W ogóle z najmlodszym mieliśmy przeprawę karmieniową - bo skubany nie chciał za nic w świecie ani butli, ani słoiczka, ani gotowanych. I tak było jeszcze na 2 tygodnie przed moim powrotem do pracy w styczniu. Tylko cyc i cyc...
A potem jakoś nauczył się pić mleko i jest teraz na karmieniu mieszanym, natomiast z innych rzeczy je - uwaga:
banana duszonego widelcem (zmielony lub starty jest be)
słoiczek deserkowy mieszany ze startym biszkoptem (bo bez biszkopta jest be)
słoiczek warzywny mieszany z gotowanym ziemniakiem (bo bez ziemniaka jest be)
ale gotowany ziemniak i gotowana marchewka (brokułek, i inne) jest be 🤔wirek:

jest wyjątkowy... 😵

Za to jak wracam z pracy to daje mi 3 sekundy na rozebranie i trzęsie się jak narkoman dopóki nie dam mu cyca  🤔
Ana wyobraziłam sobie minę Leosia i umarłam ze śmiechu 😀. Moja Rózia też tak miała, cycolub do kwadratu hihi.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że kostka rosołowa nie jest niczym nadzwyczajnym jeżeli chodzi o żywienie małych dzieci. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, co teraz nie ma w sobie chemii, ani polepszaczy? Nawet zwykła marchewka kupowana w sklepie jest niewiadomego składu, z zewnątrz to może i wygląda jak marchewka, ale nie wiadomo czym zdążyła przesiąknąć. To samo jest z mięsem. Wiadomo, że najlepsze jest to, co wyprodukowane samemu, ale własna produkcja jest teraz nie opłacalna, bo bardzo droga. Kiedyś ubijając świniaczka zbierało się do kupy kilku sąsiadów, robili co trzeba, posiedzieli, popili, zjedli świeżynkę i do domu. A teraz, po zabiciu takiej świnki jest cały proces. Po pierwsze raczej nie można tego zrobić samodzielnie, bo trzeba wozić po ubojniach, później badania, nie badania i możemy świnkę odebrać i cieszyć się produktem własnego wyrobu. Ale jaki jest tego koszt?

Ale wracając do tych nieszczęsnych kostek rosołowych. Dla mnie są one tylko i wyłącznie zastępstwem soli. Oczywiście podstawą każdej zupy jest mięso i duża ilość warzyw, bo uwielbiam dużo warzyw w zupie. W moim rodzinnym domu kostka rosołowa zawsze była podstawą każdej potrawy, może dlatego ja też nie wyobrażam sobie zupy bez niej.

Za to jak wracam z pracy to daje mi 3 sekundy na rozebranie i trzęsie się jak narkoman dopóki nie dam mu cyca  🤔
Chciała bym to zobaczyć, to musi na prawdę komicznie wyglądać  😂
dempsey   fiat voluntas Tua
20 stycznia 2012 10:49
Ana  😅 ale ekipa  😜 😜 😜 😜
Fantastyczni jesteście, a Twój mąż to chyba cię na rękach nosi, nie? 😉

Podziwiam za organizację a zwłaszcza za powrót do pracy!
Widać że kochają  strrrrasznie braciszka. Aż się czuje te pozytywne uczucia. I jacy opiekuńczy.
Co do trzęsienia się na widok biustu, to dokładnie tak miały też moje dzieci.  Ja to przyrównywałam do widoku ryby łapiącej powietrze na lądzie, i uuullggaa gdy pyszczek tej ryby przypinał się do mleka - ufff uratowany, będzie żył  😁

Ech taka trójka blisko siebie rocznikowo to było moje skryte marzenie  😎 Ale może kiedyś się spełni tylko już różnica wieku będzie większa.

Dzieki dziewczyny za rady kulinarne. Moja Mala smakuje najpierw to co na lyzeczce. jak dobre to otwiera pyszczek. jak nie dobre to robi brawo i to jest dla mnie znak ze koniec. ona ma 8 miesiecy i juz taka madra.

dempsey ana fajnie ze jestescie :-)

ana jak nauczylas butli? moja Malutka nie chce. tez tylko cycus. i tez jest za nim szalona. podobnie jak Agatka.

a skim jest Maluch hak jestes w pracy? na pol etatu?
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
20 stycznia 2012 11:01
ana, a kilka dni temu o Tobie myślałam 🙂 Zastanawiałam się jak tam żyjecie i jak się chłopaki dogadują 🙂
Super fotki i faktycznie bije z nich radość i takie ciepło 🙂
Ja mam nadzieję, że Adaśko też pokocha braciszka. Póki co tak mówi, zapewnia, że będzie pomagał i takie tam, ale co wyjdzie w praniu to nie wiadomo.

dempsey wstaw jakieś foty swoich pociech. Dawno ich tutaj nie było, a też są zawsze takie pozytywne  😅

Odnośnie zupek - ja ze względu na swoje lenistwo kupowałam słoiczki i Adaśko bardzo je lubił. Od czasu do czasu moja mama gotowała mu zupki na króliku lub kurczaku - mięsko, ryż lub makaron i różne warzywka. Ze słoiczków zrezygnowałam jak miał ok rok/półtora i zaczął jeść w zasadzie to co my. Oczywiście z pewnymi wyjątkami 🙂
kosteczka wybacz, ale nie zgodzę się z tobą. Wcale na wsi nie wożą do ubojni świni, żeby ją zabić. Mieszkam na wsi, mój mąż hoduje świnie. Jego wujek kupuje od nas co 2 m-ce 1-2 sztuki i robi z nich wędlinę. Sami ubijają, wiozą kawałek do weta na badania i do roboty. Jakby mieli się bawić w ubojnie to bez sensu, bo tam zabijają hurtowo, i nie wiesz na którą trafisz przy odbiorze, a im zależy akurat na naszych świniach. Mąż hoduje je naturalnie, bez świństw paszowych, a leki to tylko to co potrzeba czyli wit. K i szczepionka (ale nie pamiętam na co). Dlatego pod względem wędlin jestem szczęśliwa bo nie pamiętam kiedy ostatnio kupowałam wędlinę w sklepie. Nie będę wam pisała jak produkuje się wieprzowinę w chlewniach obok nas...

A co do kostek. Przecież zamiast tego można dać masę ziół które są dobre i zdrowe. Jak urodziłam Małgosię to oczywiście miałam inne obiady niż mój mąż, bo on lubi sobie posolić i popieprzyć. Ja nie używałam soli ani pieprzu przez pierwsze 4 m-ce a potem już się tak przyzwyczaiłam, że po  3 latach on mi marudzi, że coś jest niedosolone  😂. Używałam majeranek, tymianek, imbir, gałka, liść laurowy... Nie jestem jakąś stukniętą ekolożką nie myślcie sobie, ale tak się przyzwyczaiłam.
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
20 stycznia 2012 11:30
ana wspaniała pogodna rodzinka

poczytałam skład kostki rosołowej i zrezygnowałam, za dużo różności. Zostajemy przy lekkim dosoleniu.
Moje dziecko na sloiczkach było długo, ładnie i prawidłowo rozwijała się. Czy są nafaszerowane chemią, trudno zgadnąć ale podejrzewać, że nie bardziej niż warzywa czy mieso kupione w sklepie więc nie ma tez co popadać w skrajności. Co do smaku słoiczków numerem jeden jest Hipp bo rzeczywiście różnica smaku poszczególnych zupek czy obiadków jest odczuwalna natomiast pozostałe w 90% smakują pomidorowo. Weźcie pod uwage fakt, że dla nas to jest smak paskudny bo nie przyprawiony ale dziecko zupełnie inaczej to odczuwa.

Co do płatków owsianych to nie do końca są takie zdrowe
http://www.naszaopiekunka.pl/?platki-owsiane,44
Moja też była na słoiczkach, ale Młody już nie będzie, bo wydawaliśmy wtedy fortunę a teraz trzeba trochę zaoszczędzić. Nie wiem jak dam sobie radę, ale chyba zrobienie zupki nie jest takie trudne 🙂 bo jeśli chodzi o zwykłe zupy wychodzi mi tylko parę, po prostu nie umiem i już 🙁

A ja wczoraj spadłam z oblodzonych schodów. Dobrze, że chwyciłam poręcz, poleciałam w dół na kolana i zjechałam kilka stopni... gdyby nie poręcz pewnie walnęłabym do przodu na brzuch, twarz, i skończyło by się w szpitalu albo i na porodówce... horror. Uważajcie na siebie !
Ana  😅 ale ekipa  😜 😜 😜 😜
Fantastyczni jesteście, a Twój mąż to chyba cię na rękach nosi, nie? 😉


Haha, nie ma już siły - nosi Lelośka, bo go mamusia rozpuściła i zasnąć sam nie umie 🤣

Z tym cyckiem to się pierwszy raz spotykam - starsi owszem pili chyba do 10 m-ca, a ze spokojem, albo butla albo cyc, bez różnicy. A ten, jak tylko zobaczy, że go kładę na łóżku i sama kładę się obok (tak najczęściej karmimy, z wygody) to zaczyna gadać do cyca i rzeczywiście łapie powietrze jak ryba, wydając przy tym nieartykułowane okrzyki 😁 Można skonać ze śmiechu.

Galop
- butelki nauczyła niania 😎 I z nianią siedzi w domku, a ja na pół etatu w pracy

Horciakowa
- będzie bosko!! zobaczysz!! - imie wybrane? na kiedy masz termin?

Dempsey - jeszcze zdążysz... 😎
dziewczyny, swoim wpisem nie chciałam wywołać burzy, tylko uświadomić wam jak dużo syfu jest w tych kostkach. glutaminian sodu dla małego dziecka? no myślę, że nie bardzo. mam 16 mies syna i robię zupy bez kostek, jest to bardzo proste i szybkie a smak na prawdę mają dobry także dla dorosłego. klucz w tym, że trzeba to odpowiednio przyprawić naturalnymi suszonymi przyprawami. ja daję liście laurowe, ziele angielskie, pieprz w ziarnach i przede wszystkim LUBCZYK jest to roślina z której kiedyś robiło się vegetę, dodaje bardzo dużo smaku zupom. nie chciałam tu nikogo urazić, po prostu da się inaczej. nie jestem żadną nawiedzoną ekolożką  😉
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
20 stycznia 2012 12:37
ana, faktycznie musicie mieć niezły ubaw 🙂

Mam nadzieję, że tak będzie 🙂 Imię jeszcze na etapie wyboru - wahamy się pomiędzy Janem, Piotrem, a Olafem. Termin teoretycznie mam na 20-tego lutego, ale pewnie będzie wcześniej, bo mam już skróconą szyjkę i małe rozwarcie. Dzisiaj mam wizytę to może będę wiedzieć coś więcej.
kurczak, moim zdaniem żadnej burzy nie wywołałaś i ja osobiście nie odebrałam tego jako chęci wywołania czegokolwiek. Po prostu wrzuciłaś link do artykułu do przeczytania i przemyślenia i teraz sobie na ten temat dyskutujemy.

agulaj79, do dobrze, jeżeli chodzi o świnie to nie koniecznie trzeba wozić do ubojni. Ale powiedz, czy na przykład krowę, (no tylko nie zjedzcie mnie za to) ale ewentualnie konia, można ubić samemu we własnych celach spożywczych? Swoją drogą zdarzyło mi się zdobyć i podrzucić dzieciom trochę koniny do zjedzenia i powiem, że żadne inne mięso tak im nie smakowało.
Czy na pewno hodujecie te świnie naturalnie? Wpadła mi kiedyś w ręce jakaś starsza książka dotycząca hodowli świń. Wcześniej świnie hodowlane miały raj na ziemi bo hodowane były na dworze i puszczane na trawę, dosłownie żadnej chemii, pasz, dodatków. Gdyby nie to, że w naszej okolicy jest strasznie marna klasa ziemi, to bardzo chętnie zaczęli byśmy taką naturalną hodowlę.
Bardzo zdrowe i fajne do przyrządzenia jest też mięso gołębie.

Euforia_80, dzięki za podrzucenie linku. Nie zdawałam sobie sprawy, że takie zwykłe płatki owsiane mogą zawierać w sobie coś, co potencjalnie może być dla dzieci niebezpieczne. Na całe szczęście zostają jeszcze różne inne "trociny", które można podawać dzieciom.

udorka, szczęście w nieszczęściu, że to tylko tak się skończyło. Ale stracha to na pewno miałaś ogromnego. Mi też się zdarzyło fiknąć w podobny sposób w ciąży z Weroniką, a wyszłam tylko przed dom, żeby psu podrzucić garnek z jedzeniem.
No właśnie naturalnie, czy ekologicznie jak kto woli. Do tego stopnia, że nie mamy z tyłu kompletnego ogrodzenia (na łąkę wyjście jest z żerdzi) i jedna maciora poszła na łąkę i nie wróciła od listopada. Albo ją ktoś przygarnął i zjadł, albo siedzi gdzieś z dzikiem bo miała ruję 😂. Jakby na taką ilość świń mąż miał kupować te specyfiki to nie opłacałoby się kompletnie. Mamy swoje zboża, gniotownik i tyle. Zimą świnie są w budynku, a wiosna, lato i wczesna jesień świnie/maciory są w boksach na dworze. Co dwa-trzy dnie są wypuszczane żeby sobie po łące czy po błocie pochodziły bo bardzo to lubią. Co do ubijania krów to nic ci nie powiem, bo mój mąż niby hoduje krowy mięsne, ale jeszcze żadnej na ubój nie sprzedał (mimo, że skup pod nosem) tylko chłopom. Zresztą póki co hodowla bydła nie jest tak zchemizowana! I oby jak najdłużej.
Uważaj, żeby Ci jeszcze przypadkiem jakiegoś dzikiego kawalera do domu nie przyprowadziła  😁
To to Wasze świnki mają u Was jak w raju. Jeżeli chcesz to jak znajdę mogę Ci przesłać tytuł wspomnianej książki, która według mnie jest bardzo godna przeczytania. Głównie dla samych obrazków, które wręcz rozbrajają. Są dwa rysunki, na jednym świnki na stanowiskach w chlewie, ze smutnymi minkami, a na drugim uśmiechnięte świnki, które są w ogrodzeniu na dworze 🙂
Wiesz mąż nie zauważył, że ona ma ruję. Gdyby wiedział to by nie wypuścił. Może nie mają jak w raju bo hoduje się je w jakimś celu a nie na dożywocie, ale źle nie mają. Kryte też nie są non stop, mają przerwę jesienno-zimową i odpoczywają. Cieszę się, że ten mój mąż czasem coś czyta i słucha co mówię bo inaczej to bym nie wytrzymała.
Ludzie robią krzywe miny, bo przecież świnia na dworze zmarznie! Jak przyzwyczajona to nie zmarznie -logiczne. Tak jak z końmi czy z psami.

Moje dziecko dziś pierwszy raz dostało ciepłego loda. Najpierw nie wiedziała jak się do tego zabrać bo na górze buźka mikołaja była uformowana, a jak spróbowała to trzy "gryzy" i bleee. heh chyba ten słodycz mam z głowy.
Moja Jula też słoiczkowana (na zmianę z gotowanym) do roku czasu. Teraz tylko gotowane, na słoiczek ma odruch wymiotny  😁
Mięso kupujemy od znajomych na wsi i dzielimy na porcję.
Teraz zamówiliśmy sobie pół świni (gdzie ja to pomieszczę  :zemdlal🙂 i dwa króliki dla Julki na obiadki.
Oczywiście nie wpadając w paranoję kupuję też w sklepach, jednak omijam markety jeśli chodzi o warzywa do zupki Julki i mięso kupuję w sklepie mięsnym gdzie pracuje moja znajoma.


Ana - super chłopaki! Fajnie, że do nas zajrzałaś 🙂 Podziwiam Cię, że tak sobie radzisz, ja czasami przy jednej Julce wysiadam  😁
Ja tak już na koniec debaty słoiczkowej - czysto złośliwie - że najwięcej na ich temat do powiedzenia mają ludzie nie mający za wiele wiedzy żywieniowo-dietetycznej i walą kostkę rosołową lub flipsy, a słoiczek to zło.
W dobie hacapów, isów i bóg wie czego jeszcze, to uwierzcie, że nie da się wcisnąć gówna w dzidziusiowski słoiczek.
I proponuję spróbować z hippa - makaron tagliatelle z rybą albo gulasz wołowy z ryżem  😜 ja zawsze w myślach kibicuję mojemu dziecku, żeby nie zjadło tego do końca.

Jedyny minus - cena, ale wygoda. Ja nie gotuję, bo nie mam kiedy.
dokładnie
jakoś ciężko mi uwierzyć, że do słoiczka dodają byle gówno i jest nie zdrowy (ale to moje twierdzenie)
Koleżanka mi mówiła, że jakaś jej znajoma studiująca chemię na polibudzie zrobiła test tym słoiczkom tak poprostu dla siebie nieoficjalnie. Kupiła w sklepie po kilka z różnych firm. Nie będe robiła żadnej firmie reklamy. Jedyne co mogę powiedzieć to, to, ze słoiczki zdały test na prawdomówność o dobrych niechemicznych składnikach  💃
my_karen   Connemara SeaHorse
20 stycznia 2012 16:10
ana, cudowna ekipa. marzy mi sie kiedys taka rodzinka i domek na wsi 😉

iga, spóznione najlepsze życzenia! 🙂

Chaff, dzięki za pamięc, bardzo mi sie miło zrobiło :kwiatek: Zaglądam raz na jakis czas z telefonu ale ciężko mi sie odpisuje i zwykle kończy sie na czytaniu.
Darek super, dokazuje, wspina sie i biega, mam strasznie kochane i roześmiane dziecko 💘 Wszędzie nos musi wsadzić, wszystko widzieć, wszedzie być... najkochańszy łobziak na świecie 🙂 Tylko noce nadal tragedia, no ale nie może być idealnie przecież 😉 Jedziemy teraz do Polski na kilka dni, babcie nie uwierza jak sie ich wnuczus zmienił🙂
Tadzio jak? wstawiałas jakaś fotke ostatnio? 🙂 Skoro juz sie pojawiłam, to wstawie Wam Darka, a co 😉



A co do gotowania, to ja zaczynałam od słoiczków, bo zwyczajnie bałam sie gotować dla Darka. Niby proste, ale mialam opory.
Tylko że Darek słoiczków nie chciał (wcale mu sie nie dziwie, tragiczne w smaku sa te warzywka i mięska, albo na dobre nie trafiłam jakos...), i skończyło sie dłuższy czas tylko na owockach ze słoiczków.
Teraz młody je z nami właściwie wszystko, zawsze tacie sie ładuje na kolana i jedza wspólnie to, co nie przyprawione za mocno, a obok zawsze stoi jego talerzyk i tata miesza jego mniej przyprawione jedzonko ze swoim. Mały uwielbia takie obiadki i buzie otwiera jak pelikan na sam widok łyżeczki, jak cos nie podpasuje to tylko sie krzywi, ale nie wypluwa 😉
Od pewnego czasu gotuję mu sama, i okazało sie to wcale nie takie trudne 😉 Na kostkach nie gotuję nawet dla siebie, czasem do wywaru dodam troszke kostki dla smaku tylko, na samej kostce zwyczajnie mi to jakimś sztucznym żarciem pachnie, chociaz wiem, ze kurczaczki wcale takie naturalne nie sa.
Dziś np młody dostal na obiad starte jabłko z marchewka, ziemniaczka i kawalek gotowanej piersi z kurczaka, poza tym codziennie jest jakas zupka, zwykle na bazie rosołu,
powoli kończyły mi sie pomysły więc chętnie wyprobuje Wasze propozycje 😉


Dokładnie, moje dziecko słoiczków nie chciało tknąć i nie było opcji zby mu to wsadzić do buzi. Więc mu gotuję i tyle.
Każdy karmi swoje dziecko tym co uważa za stosowne i mi nic do tego 😉

Ana a jak zorganizowałaś sprawę opieki nad chłopakami jak wróciłaś do pracy?? Leoś ma niańkę czy może poszedł do złobka?
Moje dziecko je dania ze słoiczków i dania robione przeze mnie.
Niestety mam taki harmonogram tygodnia ustawiony że nie daje rady gotować codziennie. O zamrożeniu tez nie ma  mowy bo zwyczajnie w świecie mam bardzo malutki zamrażalnik.
Więc kiedy mam wolne od pracy gotuje obiad sama a kiedy w pracy siedzę moje dziecko dostaje słoiczek.
Dobrze powiedziane Muffinka , >Każdy karmi swoje dziecko tym co uważa za stosowne...

Proponuję skończyć tą dyskusję na temat które obiadki są lepsze, zdrowsze i w ogóle. Każda z nas ma swoje zdanie na ten temat wyrobione i wątpię, żeby pod wpływem jakiejś wypowiedzi je zmieniła. A prawić tak możemy nawet i kilka stron.

Za to proponuję powymieniać się dzieciowymi przepisami. Ja dziś przy piątku zrobiłam ziemniaki i rybkę w sosie czosnkowo-musztardowym.
Weronika wtrząchnęła tyle ile Franek i Marta razem wzięci. Ona mnie czasami przeraża z tym swoim apetytem, je, je, je i końca nie widać. Wieczorem, po kaszce daję jej cyca na dopchanie do spania. Pomimo tego, że zjadła wcześniej michę gęstej kaszki, opróżnia mi jedną pierś i czasem wysysa też całą drugą. Coś mi się wydaje, że w przyszłości będzie ją lepiej ubierać niż karmić.  😵

aszhar, patrząc na Twoją wypowiedź uświadomiłam sobie, że bardzo łatwo mi mówić, że dawanie i przyrządzanie własnoręcznie robionych zobiadków jest najlepsze i najłatwiejsze. Ja nigdzie nie pracuję, siedzę z dziećmi w domu, więc mogę sobie kulinarnie szaleć do woli. Co innego pracujące matki, pojawia się między innymi problem długotrwałego przechowywania.

agulaj79, ale za to Twoje świnki żyją, w godnych warunkach się rozmnażają i czekają na koniec swoich dni. Wystarczy popatrzeć i porównać z warunkami w hodowlach produkujących świnie na skalę masową, żeby się przekonać, że Wy wręcz rozpieszczacie wasze podopieczne  😉

A jako załącznik: moje stadko w oczekiwaniu na obiad 🙂 Już niedługo mi się miejsce na krzesełka do karmienia skończy  😁
Super ta fotka 😉
Kosteczka też siedzę w domu, mam jedno dziecko, ale ja z tych leniwych, i wcześniej słoiki szły. Teraz je to co my więc no problemo.
Zdjęcia rewelacja
Właśnie córa przyszła, dała buzi, powiedziała, że mnie kocha i poszła szaleć. Uwielbiam takie akcje.
Kami   kasztan z gwiazdką
20 stycznia 2012 18:15
Właśnie kupiłam mikroskop owulacyjny - w necie mało opinii na jego temat, ale wydaje mi się łatwiejszy w obsłudze niż testy owulacyjne, no i stanowczo bardziej ekonomicznie to wychodzi  🙄 zastanawiałam się jeszcze nad różnymi żelami wspomagającymi, ale strasznie drogie są i zastanawiam się czy warte tych pieniędzy... stwierdziłam, że oprócz leków trzeba jeszcze chyba jakoś wspomóc matkę naturę  😉

Wszystkie wasze dzieciaczki prześliczne!!! Mnie się zawsze dwójka marzyła  💘
Kami są jeszcze kapsułki z olejem wiesiołka. Takie naturalne wspomaganie organizmu. Ale z tego co wiem jak zaczynają ci się dni płodne to te kapsułki trzeba odstawić i brać spowrotem po dniach płodnych.
Kami   kasztan z gwiazdką
20 stycznia 2012 19:08
Poczytałam - chyba się zaopatrzę  🙂 nawet jak nie poskutkują to mi się przynajmniej skóra ujędrni  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się