jazda pod tanią banderą

Perlica - to nie o to chodzi, że to jest mega  trudne, bo nie jest. Chodzi o fakt, że to strata czasu i kasy, którą większość ma na co wydawać. Poza tym, żeby jechać więcej niż P i tak trzeba zrobić srebro, a do tego już trochę trzeba poskakać jednak. Mnie na szkolenie umiejętności skokowych po prostu szkoda czasu, kasy i energii bo mnie to zupełnie nie bawi i takie moje prawo - czemu nie mogę sobie jeździć ujeżdżenia? W jakiej innej dyscyplinie sportowej jest taki system, bo ja nie słyszałam jeszcze, żeby np. biegacz startujący w maratonach musiał zdawać odznakę na krótkich dystansach, żeby mogła go ocenic komisja, czy dobrze biega.

Napisałaś, że odznaka to sprawdzian umiejętności i że będzie bezpieczniej - ja się z tym nie zgadzam. W jednym ośrodku nie zdaje się za pierdoły, a w innym zdają wszyscy co się trzymają ledwo co siodła i nie spadają - co to za system oceniania umiejętności, gdy posiadanie odznaki wcale o niczym nie świadczy. Ja ostatni raz skakałam jakieś 8 lat temu, nie mam zamiaru jechać na heja, brać rekreanta i skakać - nie bawią mnie takie rzeczy. Zresztą pingwiny głownie sie skupiają na tych nieszczęsnych skokach, których nie chcą jeździć, ale nie o to się tak na prawdę rozchodzi - chodzi o sam fakt, że ktoś mi każe zdawać jakieś głupie egzaminy, płacić za to kasę i marnować czas.

Gdybym miała parcie na zawody, to pewnie bym zdała tę odznakę, a że nie mam to też szkoda mi czasu. Kiedyś nawet ze znajomymi planowaliśmy zrobić wspólny wypad na odznakę, ale sie rozmyło. Nie mam ambicji sportowych, więc mnie to jakoś nie dotyka bezpośrednio i nie boli, ale widzę dzieciaki, które nie mogą startować bo nie zdały jakiejś głupiej teorii i pytań z kosmosu i mi ich szkoda, bo osoba na treningach jeżdżąca na poziomie C nie może jechać N, bo na srebrze nie poszło ( a lata lecą, juniorem się wiecznie nie jest). To jest zabijanie jeździectwa, zwłaszcza zawodów uj. w niższych klasach - ludzie by wystartowali dla funu, ale nie mają odznaki i nie chce im się jej robić ( znam sporo takich ludzi), a potem biadolenie, że zawody odwołane, bo za mało zgłoszeń.

Trzymam kciuki za ten Cypr - nie jest to opcja dla każdego - wielu osobom zależy na startach w MP, ale może trochę osób zyska na tej opcji, a PZJ przemyśli pewne sprawy.
busch   Mad god's blessing.
23 sierpnia 2012 23:44
Ja na szczęście nie mam obowiązku zdawania odznak bo mam udokumentowane starty w skokach jeszcze sprzed konieczności zdawania odznak, ale i tak chętnie poszłabym na reprezentowanie Cypru. Po prostu wolałabym jechać to, na co jestem przygotowana, a nie na to, co wymusza na mnie PZJ - jeśli będę miałą konia gotowego na N, czy C, to właśnie taką klasę chciałabym jechać, a najpierw musieć odbębnić 4 razy P-tki. Zwłaszcza, że o ile w skokach licencje to dobry pomysł - by nie było krwawo na zawodach jak ktoś przeliczy się ze swoimi możliwościami - o tyle w ujeżdżeniu ten cały obowiązek licencyjny jest bez sensu. Nawet, jeśli ktoś sobie uwidzi, że pojedzie GP, nie umiejąc wykonać dobrej łopatki, to co najwyżej się skompromituje i zostanie wygwizdany. Nic nikomu złego by się nie stało 😉
naprawdę Gago...nie ma przymusu i nie może być, nie musisz się bać, bo nic tak nie uzdrawia instytucji, jak oddech konkurencji na plecach.

Ależ ja się nie boję - wręcz przeciwnie - możliwe że dla sędziów również byłaby to lepsza opcja  🙂
Aga_Leming, zgadzam się że do srebrnej trzeba już coś tam skoczyć i że powinien być rozdział na ujeżdżenie, bo jak ktoś nie chce skakać tylko jeździ ujeżdżenie to mu nie potrzebne- to prawda.

Co do różnego oceniania-to tak samo jak na zawodach ujeżdżeniowych, w zależności od poziomu zawodników jest często ocena na tle-czyli wygrywa ktoś daną klasę kto w innym regionie miałby ledwo 50%.

Po za tym jak ktoś nie ma parcia na zawody to po co mu odznaka? Odznaka wygląda tak samo jak zawody przecież-koszty podobne i nagroda to uścisk dłonie prezesa jak wszędzie 😀

Teorię czyli pytania postawię bez komentarza-nie które są rzeczywiście dziwne 🤔
Pomysł z Cyprem świetny. Śledzę z zainteresowaniem .

Co do odznak i zdawania na pożyczonych koniach to ja zdałam ujeżdżenie i skoczyłam co było do skoczenia na takim młotku, że się "obsługa" rozprężalni dziwiła, że bez ostróg , bo " na nim to nawet z nimi czesto ani rusz" i ..... nie zaliczono mi skoków mimo że zrzutki nie było, półsiad był i galop równy i dobra noga i zatrzymanie przed drągiem.... , bo byłam nikomu nie znana, obca w klubie gdzie w komisji wszyscy z wewnątrz.

Najlepsze jest to, że zdała panna z tegoż  właśnie klubu, która nie potrafiła konia zatrzymać na końcu ale żartobliwie obwieszczono, że widać wyznaczyła nowe miejsce dla końcowego drąga i GO PRZESUNIĘTO na oczach wszystkich uczestników i z żartobliwym komentarzem.
Jak dla mnie porażka.... i więcej nie zamierzam "wyjazdowo" zdawać, tym bardziej, że skakać na zawodach nie zamierzam .
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 sierpnia 2012 08:11
Mi tam odznaka do niczego patrzebna nie była (jestem zarejestrowana przed 2007) i tak sobie zdałam dla samego zdawania.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 sierpnia 2012 08:25
..widze,że pomysł z "Cyperem" przede wszystkim dla pingwinów na razie...ok,niech i tak będzie 😉

w poniedziałek wraca mój greckojęzyczny kolega,wish me luck 😉
rybka   Różowe okulary..
24 sierpnia 2012 08:37
We wish you 😉
katija, nie zapomnij tylko o jednym - może się okazać, że na partynice konia przywieziesz a tam Ci powiedzą, że nie odznaki nie ma, bo nie było odpowiedniej ilości chętnych i w związku z tym odwołali, no ale nie mieli czasu / ochoty / możliwości zawiadomić ludzi... tak, tak, sytuacja sprzed 2 lat 😉

wrotki, srebro też oferujesz?? 😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 sierpnia 2012 08:45
epk, na srebro trzeba czekać minimum 3 miesiące od zdania brązu  😎
dempsey   fiat voluntas Tua
24 sierpnia 2012 08:48
no to może trzeba się zakręcić wokół reedycji Wielkiego Słownika Jeździeckiego p. Baranowskiego - uzupełnienie w jęz. greckim  😎
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 sierpnia 2012 08:49
eee tam,już kiedyś tu na re-volcie ktoś pisał,że żeby uczyć jeździc po japońsku,trzeba znać dwa słowa - "przytrzymaj" i "pojedź" 🤣

i wiem,jak jest dzień dobry po grecku,a to już dużo  😂
dempsey   fiat voluntas Tua
24 sierpnia 2012 08:51
no i jeszcze prawo lewo  🤣
wrotki, srebro też oferujesz?? 😉


Ja też kcem!!!!
Niby mam zdawać z końcem września, ale jak można bez tego to chętnie 🙂
Katija i epk - jak Was kusi to zapraszam do nas, przyjaźnie i bez afer  😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 sierpnia 2012 08:58
...ej,bo zaraz będzie,że mamy z wrotkiem czarny rynek odznakowy.wszystkiego się wypieram!
zima, mnie nie kusi - mojego konia też nie 😉
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
24 sierpnia 2012 09:26
Pomysł z Cyprem świetny. Śledzę z zainteresowaniem .

Co do odznak i zdawania na pożyczonych koniach to ja zdałam ujeżdżenie i skoczyłam co było do skoczenia na takim młotku, że się "obsługa" rozprężalni dziwiła, że bez ostróg , bo " na nim to nawet z nimi czesto ani rusz" i ..... nie zaliczono mi skoków mimo że zrzutki nie było, półsiad był i galop równy i dobra noga i zatrzymanie przed drągiem.... , bo byłam nikomu nie znana, obca w klubie gdzie w komisji wszyscy z wewnątrz.

Najlepsze jest to, że zdała panna z tegoż  właśnie klubu, która nie potrafiła konia zatrzymać na końcu ale żartobliwie obwieszczono, że widać wyznaczyła nowe miejsce dla końcowego drąga i GO PRZESUNIĘTO na oczach wszystkich uczestników i z żartobliwym komentarzem.
Jak dla mnie porażka.... i więcej nie zamierzam "wyjazdowo" zdawać, tym bardziej, że skakać na zawodach nie zamierzam .


o jezuniu a gdzie to było 😲
ja musze przyznac ze moje odznaki przepływały absolutnie bezbólowo i bezproblemowo, wręcz bardzo miło je wspominam.
zdawałam w bolęcinie, wybieram sie nawet na złotą -ale tylko dlatego ze chce, a nie ze mnie ktos do czegos zmusza 🙄
To ja mam pod nosem, więc grzechem by było nie skorzystać 🙂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
24 sierpnia 2012 09:33
Jako sklasyfikowany zawodnik parajeździectwa w ogóle nie muszę robić żadnych odznak, żeby jeździć ujeżdżenie 😀
Czyli mam jeszcze lepiej niż ujeżdżeniowcy po 40-stce, bo omija mnie dodatkowo durna teoria 💃
Niepełnosprawni i 40-stolatkowie, to nie muszą umieć skakać, bo ... jak się zabiją na zawodach, to taka mała strata.
  🤔
Do tego PZJ od niepełnosprawnych jeźdźców i ich koni nie bierze forsy za licencje. No chwała im za to, widać tyle zdzierają od całej reszty, że tutaj może zadziałać czynnik miłosierdzia, a przy tym takich jeźdźców jest tak mało, że strata dla związku żadna.

Ale biorąc pod uwagę, że w tym roku żaden polski parajeździec nie został zgłoszony na paraolimpiadę, to może i dla nas pomysł z Cyprem okaże się dobrą alternatywą.


PS: Chętnym mogę wypożyczyć na odznakę do skoków Portka, do 100 cm przewiezie przez parkur worek kartofli, jeśli ten tylko pokaże mu kolejność przeszkód 😂
Po prostu wolałabym jechać to, na co jestem przygotowana, a nie na to, co wymusza na mnie PZJ - jeśli będę miałą konia gotowego na N, czy C, to właśnie taką klasę chciałabym jechać, a najpierw musieć odbębnić 4 razy P-tki.


Dokładnie - ja byłam w takiej sytuacji, że jeździłam konia na którym robiłam elementy GP, bo był totalnym samograjem. Dumałam, że fajnie byłaby pojechać sobie na nim N, bo na C się nawet pchać nie chciałam - dopiero zaczynałam na nim jeździć i jeszcze musiałam sporo dopracować, no ale to N bez problemu mogłabym pojechać, niestety nie było to możliwe. Rozumiem, że czasem na wysokie konkursy pchają sie osoby nie gotowe no ale to wtedy zostaną wyśmiane, dostaną 40% i po krzyku. Ja bez odznak, bez licencji - więc wystartować sobie nie mogłam - trudno, ale trochę mi było szkoda, bo nie będę już pewnie miała takiej okazji.

Perlica - no nie wiem, może to zależy od miejsca zdawania odznaki - ja się nasłuchałam takich absurdów, ze może dla tego mi się odechciewa. Ludzie nie zdawali z tak abstrakcyjnych powodów, że zastanawiałam się WTF. W tym samym czasie zdawały oczywiście osoby o wiele gorzej jeżdżące bo np. trafily na normalne pytanie, a nie jakiś kosmos ukryty w jedynej słusznej pozycji.

Zresztą koszty są większe niż zawody jeśli chcesz mieć pewność zdania - konia wynająć na miejscu i kilka razy chociaż na nim pojeździć, najlepiej poskakać, bo akurat trafisz na jakiegoś mula co nie skacze i kasa wywalona w błoto na odznakę, a jeszcze cie wyśmieją, że dzieciaki pozdawały, a ty nie :P. Wszystkie osoby mi znane zdające czy to srebro, czy brąz tak właśnie robiły - i tu pytanie czy masz ośrodek prowadzący odznaki blisko, czy musisz godzinami dojeżdżać. Ty mówisz, że pojechałaś z ciekawości i OK - z takim podejściem można jechać, brać konia i startować, ale jak ktoś chce mieć pewność zdania, bo robi to dla możliwości startowania i już nigdy więcej nie chce nawet myśleć o odznace, to cała sprawa wygląda trochę inaczej.

Poza tym kwestia finansowa też ma inny aspekt. Jakbym chciała sobie pojechać w sezonie 2 razy na zawody to ok - płace za zawody uj. czyli za to, za co chcę płacić, bo mnie ciekawi jak mnie ocenią sędziowie. Nie chcę natomiast płacić za rzeczy których nie mam ochoty robić - skakanie i zdawanie teorii z jedynej słusznej pozycji. Jak dla mnie po prostu zawracanie głowy które by mnie kosztowało zrobienie odznaki jest większe, niż chęć startu w zawodach raz na jakiś czas. Takich osób jak ja jest sporo. Jak ktoś ma parcie na sport to i tak te odznaki zrobi, jakby mu kazali zatańczyć kankana to też by pewnie zatańczył, bo przyszła chwała na mistrzostwach świata motywuje 😉 Ludzie jeżdżący dla siebie machną ręką i powiedzą - trudno. Tylko potem zawody uj jakoś kiepsko obstawione i zdumienie na fejsie, że mistrzostwa okręgu odwołane.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
24 sierpnia 2012 10:27
Ponawiam pytanie: na jakich zasadach(prawnie i regulaminowo) krajowe zawody jednego państwa mogą być organizowane na terytorium innego państwa? Jak taki system działa? Podeślijcie jakiś link do przepisów lub coś w tym guście, albo niech ktoś po prostu to wyjaśni 😉 Jestem ciekawa, stąd moje pytanie  😉
wrotki?  😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
24 sierpnia 2012 10:40
gdzieś sie zgubiłam - chcecie robić regionalne zawody cypryjskie w warszawie np? 🙂

Bo chyba chodzi o to, żeby startować w zawodach organizowanych w Pl przez polskie kluby a nie płacić PZJ za licencje. Tak?
No i oczywiście w międzynarodowych i poza granicami, w zawodach organizowanych przez tamtejsze kraje.
Aga_Leming z obsadzeniem zawodów ujeżdżeniowych w naszym rejonie się nie zgodzę
Już po wprowadzeniu odznak zawody organizowane na Osowie i Bartoszewie trzeba było rozgrywać na 2 czworobokach a i tak siedziało się po 10 - 12 godzin - tyle było przejazdów... Na ogólnopolskich z rundą regionalną w Białym Borze też było ponad 80 przejazdów na jednym czworobku (czyli zawody trwały od 7 rano do 21 i to 3 dni z rzędu)...
Nie trafia do mnie problem z jazdą na koniu danego ośrodka - moi jeźdźcy są w Brzózkach przed odznakasą raz - po to aby wsiąść na odznakowego konia... i o dziwio zdają bez super - hiper treningów "sportowych" na wysokości 70-80 cm Ostatnia odznaka w Łobzie pojechana na koniu pożyczonym z Drawska, a stojącym w Gorzowie też nie sprawiła problemu... (koń chodzący L-P w skokach, mój akurat w ostatniej chwili kontuzjowany).
Bardzo przepraszam za off, ale brak możliwości przeskoczenia 3-4 przeszkód niespecjalnie do mnie trafia  🤔
co - jak wcześniej napisałam - nie broni samego systemu odznak...
[quote author=Aga_Leming link=topic=89124.msg1503050#msg1503050 date=1345761054]
To jest zabijanie jeździectwa, zwłaszcza zawodów uj. w niższych klasach - ludzie by wystartowali dla funu, ale nie mają odznaki i nie chce im się jej robić ( znam sporo takich ludzi), a potem biadolenie, że zawody odwołane, bo za mało zgłoszeń.
[/quote]

Aga zgadzam się z Tobą w 100%!!!

Temat odznak zawsze będzie tematem rzeką. Ja nieszczęsny brąz zdałam już dawno w przypływie impulsu, na szkółkowym koniu. Co jednak zamiast pokazem umiejętności, było walką z tym biedakiem o to, żeby dał radę pójść jeszcze ten czwarty z kolei przejazd...
I jeśli chodzi o brąz to ok. Powinien być jakiś egzamin, który weryfikuje umiejętności zawodnika jeszcze przed początkiem przygody z zawodami jeździeckimi. Ale wydaje mi się, że każda dorosła już osoba zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności i tego, czy wystartowanie np.  L klasy w skokach może zagrażać życiu i zdrowiu czy nie. Jak wiadomo, dzieci mają odrobinę więcej fantazji, a rodzice, którzy zwykle kompletnie nie orientują się w temacie, nie są w stanie zweryfikować ich pomysłów. Dlatego zdawanie brązu ok - ale dla osób poniżej 18go roku życia. Zmagania w temacie odznak powyżej tego wieku są dla mnie totalną bzdurą, tak jak i wszystko powyżej wspomnianego brązu.
Nasze umiejętności już po tym, co pozwala nam w ogóle wystartować (brąz) weryfikują wszelkie licencje. Jeśli chcę pojechać P w skokach, muszę przejechać L licencyjną na wynik poniżej 3,5 punkta - PO CO JESZCZE DO TEGO ODZNAKA??! Gdzie notabene na skokach stoi jeszcze niżej niż w L licencyjnej, a w ujeżdżeniu trzeba pokazać takie elementy, które uważam za całkiem normalne w treningu konia od którego wymaga się czegoś więcej... To gdzie jest ten haczyk i coś 'wow' co bardziej zweryfikuje moje umiejętności i to czy 'nadaje się' na pojechanie czegoś wyżej niż zdanie licencji w skokach? Może teoria? Jak osobiście przeczytałam kilka pierwszych pytań to zwijałam się ze śmiechu... A może obsługa stajenna? Założę się, że to na niej właśnie mogę oblać biorąc pod uwagę potęgę absurdu w tym przedsięwzięciu, mimo, że od 2 lat pracuję w Niemieckiej stajni...

Reasumując:  Ktoś, absolutnie nie tylko dla pingwinów! Jestem jak najbardziej ZA!

Sama zaczęłam kombinować i do następnego sezonu zainteresuję się bardziej tą możliwością... Jakby właśnie zdradzić Polski związek jeździecki na rzecz... Niemieckiego. Już nawet nie dlatego, żeby utrzeć nosa PZJ, ale z samej logiki i wygody.
Mieszkając w Szczecinie, żeby pojechać na zawody (mówię o skokach) trzeba liczyć podróż OKOŁO 100km w jedną stronę. U naszych zachodnich sąsiadów zawody odpowiadające naszym regionalnym rozgrywane są praktycznie co tydzień. I z moich obliczeń wynika, że zawody, które nawet przez moją szefową uważane są za daleko oddalone od ich stajni (bo trzeba pojechać 30 km), to od mojej stajni w Szczecinie kilometraż wygląda i tak znacznie przyjemniej niż na większość zawodów w zachodniopomorskim. Problem jest w tym, że uzyskanie papierów które PZJ wydaje osobno na każdy start graniczy z cudem i trwa wieki!. Dlatego, jeśli nasi zachodni sąsiedzi oferują większy wybór, bliższych zawodów, a PZJ robi problem, to czemu nie być gościem tylko u siebie?

Czekam z niecierpliwością jak rozwinie się temat jazdy pod tanią banderą i mocno 3mam kciuki!!!
_Gaga, ale gdzieś się trzeba tych skoków nauczyć, nikt, kto wsiada na konia nie umie tego- jak ma konia, co nie skacze to się na nim nie nauczy. A skoki nie są podstawą jazdy konnej - co byś o tym nie pisała. I znam takich ludzi, co mogą teraz pojechać z miejsca czworobok CC na poziomie +/- 60 % i nie skaczą i skakać nie mają zamiaru. Z braku odznaki jeżdżą sobie i trenują dla siebie. I mają w nosie. Tylko w sumie szkoda - ja tam żałuję, że nie jeżdżą zawodów. Tylko fakt, oni kompletnie nie mają parcia.
_Gaga no to macie wyjątkową sytuację, bo u nas na standardowych regionalkach (!) jak jest 10 osób w L (!!!) to jest dobrze, a w wyższych klasach oczywiście odpowiednio mniej. I zawodów jak na lekarstwo, jak mi się uda pojechać raz na miesiąc, to się cieszę jak głupi do sera.
_Gaga, myślę, że Adze bardziej chodziło o chociażby odwołane ostatnio mistrzostwa okręgu w ujeżdżeniu... Ciekawa jestem ile osób miała gotowe konie do tych mistrzostw, a jednak nie mogła pojechać biorąc pod uwagę chory system weryfikacji umiejętności jeździeckich w naszym kraju.
Zima,tylko ze u nas tych zawodow nie ma😉 dlatego jest takie oblozenie😉 jak cos sie pojawi, to ludzie sie rzucaja jak szczerbaty na suchary. realnie miewamy w ciagu roku ze 2 konkursy towarzyskie 40km od miasta - i to jest najblizej, ze 3-4 regionalki 100km od miasta i ze 3-4 ogolnopolskie 200km od miasta.
MOniSka - startuj sobie w Niemczech. Jesteś w Euroregionie więc masz takie prawo na regionalnych zawodach bez specjalnych pozwoleń PZJtu...
faith na ogólnopolskich są często rundy regionalne (4 w roku)
na towarzyskich ostatnio frekwencja żadna, a przecież mógłby statować każdy, kto do MO nie miał "papierów" - skąd zatem taka absencja??
wg mnie - stad ze daleko🙂 ceny za pensjonaty rosna. zostaje mniej kasy na wyjazdy jakby nie patrzec, podroz to Lobza na weekendowe zawody to ile, 100km w jedna strone, nawet jesli przewoznik nie bedzie wracal na pusto to jakies 400zl za transport + boksy ze 150zl + wpisowe/startowe to lacznie ju z 600zl, plus nocleg dla nas i jakies przezycie to z 700zl lekka reka🙂 malo to to nie jest🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się