własna przydomowa stajnia

Mehari,  brynsztanga to taki zaostrzony, twardy pręt. zaostrzoną koncówkę wbijasz rękami ile wejdzie, potem jeden człek trzyma, a drugi wali siekierą. wtedy się luzuje gruz i można go wyciągnąć łopatą, bo wbicie w to łopaty to cieżka robota.

zależy, jeśli ziemia ubita, świder prawie 7 km wgryzie sie. tylko się zastopuje na wiekszym kawale gruzu, który będzie trzeba ręcznie wyjąć, drobny nawet ubity wypluje😉 tak u nas na testach na gruzowisku(pozostałość fundamentów) było.
Mehari - dlaczego budowałaś dwie stajnię a nie jedna większa? Nie byłoby ekonomiczniej? I łatwiej?
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
13 października 2012 20:44
Dodofon, taki był zamysł (głównie chodziło o pozwolenia, a tu nie musisz mieć), między nimi będzie siano i słoma, a w przyszłości być może dostawi się tam dwa boksy, żeby było ich 6.
Mehari, Całkiem nieźle wygląda 😀

btw, słuchajcie, szczególnie długoletni posiadacze + specjaliści od żywienia.... czy szkodliwe jest dla konia wychodzenie o różnych porach na padok + schodzenie do stajni i jedzenie o różnych porach? czy lepiej żeby o jednej porze mniej więcej...?
wg mnie nie. Ważne żeby zjadł🙂 Moje konie jak jest ładnie siedzą do oporu a jak jest deszcz to wchodzą do stajni wcześniej. W okresie letnim dostają dwa posiłki treściwego (6/6.30 i 20.20.30) w okresie zimowym i jesiennym trochę inaczej to wygląda bo wszystko zależy od pogody.  Ważne by koń nie dostał śniadania o 10 a obiadu o 12, bo wtedy traci to sens.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
14 października 2012 07:57
Sankaritarina, ja daję o różnej porze jedzenie. Rano zależy jak wypadnie w grafiku, nie raz o 5:30, nie raz o 8, a wieczorem między 19 a 21. Konie nie denerwują się na jakąś godzinę, ani do schodzenia z padoku ani do jedzenia, więc to jest wg mnie dobre rozwiązanie.

Edit: a do siana mają stały dostęp
Sankaritarina, sęk w tym, że jeśli przyzwyczaisz do jednej godziny, to i kwasy trawienne się przyzwyczają i będą się wytwarzać na tę porę. odstąpienie od karmienia "na godzinę" skutkuje wtedy nerwowością wśród koni. jeśli często będziemy w ten sposób konie "denerwować", to przyczynimy się do rozwoju wrzodów żołądka. optymalna sytuacja to taka, w której koń ma zawsze dostęp do objętościówki - w stajni i na wybiegu. konie lubią rytuały, ale my dla ich i własnej wygody nie uczymy naszych, że są określone godziny karmienia, wychodzenia, żeby w przypadku naruszenia schematu nie było rozpaczy 😉
u nas jest jedna wielka bulwersacja i oburzenie,  jeśli wyjdą pózniej bądz zamknięte zostaną wcześniej, potem wychodzą nafurczone i obrażone, przecie zawsze wychodzą wcześniej! czasem muszą spędzić w boksie troche wiecej czasu, bo np jest wstrętna burza, to potem prawie na kolanach muszę błagać o wybaczenie 😉
haha no nieźle🙂
Ja tydzień temu zasnęłam popołudniu. Konie były na nowej łące koło sąsiadki. Nagle dostaję telefon ,,Justyna, nie wpuszczasz koni bo deszcz pada''. Zwlekłam się z łóżka i rzeczywiście okazało się że coś tam kropi. Przyszłam na pastwisko, Fliper zajadał sobie trawkę i Siwy obrażony stoi przy bramce. Jakby mógł to chyba by mnie ugryzł za to że musiał moknąć na polu.
U mnie jest tak że jeden koń jest sympatykiem boksu a drugi sympatykiem pastwiska bez względu na pogodę. Dlatego jak pada deszcz, albo jest mnóstwo much i są upały to daje je do boksu ale ich nie zamykam, żeby mogły wychodzić na padoczek.
Moje konie, jeżeli mają trawę/siano/słomę to nawet porę karmienia zbywają...
u mnie też mają 24h na dobę trawę lub siano, słomy raczej nie jedzą. Zawsze jak przychodzę im dać poranne treściwe to mają jeszcze sianko.
Na zimę zostawiłam trochę ,,trawnej'' słomy będę rzucać na padok może któryś tknie.
Mehari, Ty masz dwa konie, prawda? Planujesz zakup kolejnych czy chcesz w pensjonat przyjąć jakieś?
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
14 października 2012 19:39
abre, chciałam w pensjonat...
Mehari, Met, Być, objętościową mają non stop, tylko godziny się poprzesuwały i czasami schodzą z padoku o 18, a czasami o 20-21, bo innej możliwości za bardzo nie ma i się tak ostatnio filozoficznie zastanawiałam jak jest lepiej. Czy nie robie jakiegoś błędu w sztuce, o którym nie wiem.
jestem zwolennikiem złotego środka - nie popadajmy w skrajności 😉 nóżki im nie odpadną od wahań w grafiku 😉
Ja dbam tylko o to zeby caly czas konie mialy dostepne siano, to jest moim zdaniem najwazniejsze.
Tresciwe podaje o roznych porach, w zaleznosci kiedy jestem u koni. W lato raz dziennie, od pazdziernika 2 razy dziennie.
moje kochane koniątko nauczylo się kolejnej arcyważnej czynności.
to tak... on kradł worki z paszami (ok 40 kg) ale łapał (zębami oczywiście) je gdzie bądź, wiec po chwili się rozrywały i upadały na ziemie. czesto biedaczysko nawet nei zdarzyło z nim pobiec, a już worek lezał na ziemi zaraz za dzwiami/autem/paką. smutne. trzeba bylo kraść kolejny żeby mieć troche zabawy - np ludzie tak fajnie się przyłączali i biegali.
a teraz wykminił łapanie za supeł - tzn to miejsce gdzie się zawiązuje. i to się nie urywa - można biegać dłużej, ludzie dłużej się w ganianke bawią, nie krzyczą potem tylko sie cieszą.... fajnie jest 🙂
teraz tylko czekać az złapie znów taki worek przyczepiony do roweru, czy lezący na taczke - rekord wczesniejszy to pare metrów(bo sam rower - zlapany za siedzenie wytrzymuje pol podwórka az się siedzonko urwie)... ciekawe jak bedzie teraz 😉))

pan u którego te akcje się dzieją zadał bardzo wazne pytanie (zaraz po kolejnej historii co tam konie znów otworzyly, zamkneły kogos gdzieś, coś zdemolowaly, ciągały koze za noge itd)
"wszystkie konie są takie szkudne,czy tylko nasze??"

no i mam popytac innych ktorzy maja przy domu konie, jak to jest? bo te stadninowe to uznalismy ze się tak nei rozwijaja umysłowo, bo bodzcców nie mają, to raz, a dwa że zamknięte boks-kwatera, poprostu nei mają co broić 😉
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
15 października 2012 08:56
Nasze jak tylko mają możliwość to broją ile tylko pomysłów do główki przyjdzie 😉 Rozwalanie ogrodzeń,ostatnio rzucanie wiaderkami przez szanownego pana wałacha..Moja klaczucha w pensjonacie leniwa,zamulona ale bojąca się właściwie wszystkiego w przydomowej stajni obudziła swój instynkt szkodnika i z koniem koleżanki rozwalą wszystko,najchętniej używają do tego celu zębów 😁 a jak jeszcze do tego jest rozwalenie czegoś skutkuje dostaniem się do dobrego jedzonka to nie ma zmiłuj 😵
ja bym tego nie dzieliła na pensjonat = niemyślące, własna stajnia = myślące. 😉 od konia zależy. Mój w stanowisku w pensjonacie zdejmował kantar, wychodził ze stanowiska i zwiedzał, wąchał się z innymi końmi, poszedł wcinać siano.... gdzieś mi świta koń, który otwierał sobie boks.... W przydomowej stajni jest przegrzeczny i nic nie kombinuje, ale myślę, że to kwestia wieku. Za to młoda kombinuje 😉 Kucyk też kombinował.
no tak, moze nei kwestia pensjnatu jako takiego, tylko mozliwosci ktore konie mają, w stajniach tez otwierają boksy itd - z nudów, tak przy domu - ale w sensie ze nie tylko tryb boks-kwatera, ale i jakieś podwórko widza/chodzą itd - to szkodnictwo jest wynikiem odkrywania nowych poziomów mozliwosci i potrzeb intelektualnych 😉 bo to nie nuda jak w boksie - albo otwierac albo tkać/lykać. tu chodzi o coś wiecej...zorganzowane bandy szkodników współpracują żeby osiągnąc cel, którym nie jest poprawa życia (wyjscie na wolność, jedzenie) ale sam fakt zmajstrowania czegoś - ot tak dla rozrywki 😉 bo napewno moje 2 lobuzy - maly i duzy nie otwieraly dzików (duzy od gory, maly dolną zasuwe + rozginanie drutów)  zeby się wydostac/najeść, robily po to zeby tam wleźć, poganiać, wygonić (kilka razy). bramy zakniętej na kłódke (tzn przewieszona taka) tez ne owierały zeby uciec - bo wyszly i staly przed nią....fakt się liczył - pare dni wczesniej obserwowały jak to się otwiera - i kłódkę i brame potem 😉 a zamykanie ludzi w paszarni? - tez z pelną swiadomocia - bo zamyka i ucieka. jak nei zamnknie nie ma siły żeby odszedl.

koń zamknięty 24 h w boksie całe zycie nei moze się rozwijać - tak jak dzieci, potrzebują bodzców. nie ma bodzccow=niedorozwój. dobrze, że młodziaki trzyma się na pastwiskach (bo krowy już od urodzenia w klatkach teraz), a dorosłych większość choć troche wypuszcza....

jakby z końmi tyle pracowac co z psami - chyba by podobny stopień "wytresowania" osiągneły... choc....czy psy potrafią tyle co konie? (pomyslcie ile wasze konie potrafią - chodzenie na smyczy, dawanie lapy, przychodzenie, odchodzenie, stoj, cala masa delikatnych sygnalow pod siodlem) jaki pies tyle umie?

już nie zostawiam auta na podwórku (pomijając że kiedyś mi uszczelki powyciągały) to strach że kiedyś wsiądą i odjadą 😉))) hahaha
(bo wlezc do busa czy osobówki"ile się da" - to już potrafią )

mysle, że przy domu mają więcej możliwości na psoty porostu...no i więcej zauważamy 😉))

Sankaritarina - moze już tego nie robi bo ma wystarczająco zajęc ? 🙂 a zrebaki/mlode i kucyki ...no jak dzieci calkiem one maja natuuralną , instynktowną potrzebe rozwoju ....wiec zbroją 😉)))
mój koń Płomień potrafi więcej niż mój pies jak idziemy na spacer Fliper na linie, Onyks i Płomień luzem i jak zagwiżdżę to Onyks (pies) popatrzy się ale pomyśli ,, jak krzyknie to dopiero się pofatyguję'' a Siwy już biegnie, a Fliper sobie tylko myśli czemu muszę iść na tym sznurku.
horse_art  masz trafne obserwacje, a co do psów, to nie ma nawet porównania. Nie wyobrażam sobie jazdy na psie, nawet gdyby był wielkości konia. Nie dość, że co chwila ciągnąłby za wodze, aby coś powąchać i zatrzymywałby się na siku, to jeszcze ponosiłby w siną dal za suczkami lub kotami  🤣 .

Poza tym konie faktycznie mają moc uzdrawiania i ładowania energią, jak żadne inne zwierzęta. W piątek byłam totalnie wypompowana po pracy i w dodatku mocno przeziębiona. Bolało mnie gardło, kręciło mi się w głowie  🤔 czułam się fatalnie. Ale przyjechała córka i tak bez zastanowienia rzuciła propozycję: może pojeździmy, jest piękna pogoda, to ci się polepszy. No i po 30 min. obie siedziałyśmy w siodłach. Nawet nie pamiętam kiedy zapomniałam o chorobie i zmęczeniu. Klaczki były w dobrych humorach, zadowolone z wycieczki, chętnie wykonywały polecenia. Azja nie zwalniała, a Olka o dziwo nie spłoszyła się ani razu. Do stajni wróciłam jak nowonarodzona  🙂 , córka śmiała się, że pewnie symulowałam z powodu lenistwa  🤔wirek: a to nieprawda, każda przejążka tak na mnie działa. Coś w tym jest  🙄
emptyline   Big Milk Straciatella
15 października 2012 17:24
Czy żaden posiadacz podwarszawskiej przydomówki nie ma może wolnego miejsca? 🙂
emptyline, u nas są wolne miejsca
Mehari tam w srodku sa boksy porobione, czy jeden duzy, jak to w srodku wyglada.. ?

juz doczytalam, dwa boksy w srodku 😀
ale powiem Ci, ze nie tak malo Cie to wynioslo ... i nastraszylas mnie 😀 bo ja na wiatke mniej licze😀

horse_art, hmmm. a w sumie, brzmi całkiem możliwie.... 🙂 skoro jakiś koń x ma tryb życia pt "boks - nudny padok 5 x 5 - nudna jazda cały czas ta sama na ujeżdżalni" to nie wydaje się, żeby tam były ciekawe bodźce.
Hmm, mój koń chyba dorósł mentalnie i już mu się nie chce broić 😁
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
15 października 2012 18:21
a ja walczę z ogrodzeniem stałym. Obecnie kontuzjowana, 3 szwy w palcu- ale postępy są😉
horse_art  masz trafne obserwacje, a co do psów, to nie ma nawet porównania. Nie wyobrażam sobie jazdy na psie, nawet gdyby był wielkości konia. Nie dość, że co chwila ciągnąłby za wodze, aby coś powąchać i zatrzymywałby się na siku, to jeszcze ponosiłby w siną dal za suczkami lub kotami  🤣 .


ale sie uśmiałam ! 100% prawda !
jako nie-miłośniczka psów (toleruje, część nawet lubie... ale jako głupawe stworzenia bardzo... moje rybki też "komendy" wykonywały. odruchy warunkowe takie... nic więcej. Psiarze bardzo dużo uczuć i wyższego myślenia im przypisują ale... z moich obserwacji wynika (np teraźniejszych znojomych psów i koni trzymanych w takich samych socjo-warunkach) że jednak konie to mądrzejsze są. Więcej potrafią, wiecej twórczo myślą (psy w ogóle twórcze mają?), uczą się i wykorzystują to w innych celach (że nie tylko odruchy , które nei są wyrazem inteligencji przecież).
do tego panują nad zwieraczami jak się cieszą. Bez szkolenia, straszenia zalatwiają się w odpowiednie miejsce (czyli w jedno, jeśli mają taką możliwość oczywiście) - psy karcone za robienie tego w domu, na dworze robią gdzie popadnie, łącznie ze swoim kojcem w miejscach gdzie chodzą). Znajdują zajęcia tylko dla rozrywki, bez jakiegokolwiek sensu i podtekstu instynktownego (zabawy psów są tylko w "walke o władze/polowanie/dominacje" (?) +te wyuczone... też mało - bieganie za, obok i do ). No i potrafią nauczyć się o wiele szybciej, łatwiej i więcej (jaki pies umie tyle co ujezdzeniowiec? przeciętny rekreant nawet, a szczególnie te co chodzą west - te takie kobinowane "praktyczne" dyscypliny. moze to też odruchy...ale nie do końca, za bardzo skomplikowane mamy i zmienne potrzeby, zadania żeby to tylko o czyste odruchy mięśniowe chodziło. Muszą przy tym myśleć. Szczególnie gdy ciągle jakieś blędy jeździec robi 😉
a...i konie kup nie jedzą. takich od mięsożerców, śmierdzących... psich kocich, ludzkich...bleee...

Sankaritarina
- pewnie, z gówniarskich zabaw się wyrasta.... co moje robiły za młodego (prawdziwie młody kn i mój odmłodzony przez niego) - to już ludzkie i końskie pojęcie przechodziło 😉)) do tego jak ma wystarczająco ciekawych rzeczy, to nie musi sobie szukać takich "psujących" 😉


opowiedzcie jeszcze co wyczyniają wasze konie ! strasznie ciekawe !
Moje robią różne rzeczy ale opowiem jak to mała jeszcze wówczas Ghazuzia dała nauczkę mojemu małżonkowi.Kiedy kupiliśmy małą, trzeba było przystosować obejście do potrzeb konia(w tej chwili wszystko zmienione jest radykalnie).Wszystko było git,niepokoiła mnie tylko brama przy murze,miała rozstaw prętów akurat na szerokość kopytka.Prosiłam by mąż obił ja sklejką ale razem z moim tatą nakrzyczeli na mnie ,że przesadzam,wymyślam itp i po co koń miałby tam wsadzać nogę.Nie minął tydzień,nie było mnie wówczas w domu ,a mąż podłączał tuż obok bramy poidło.Młoda asystowała mu,chciała być pomocna i wsadziła kopyto w bramę-oczywiście utknęło.Chłop przestraszony nieziemsko,młoda grzeczna ,więc nie szarpała się,jakoś ją uwolnił i zanim wróciłam do domu brama była pięknie obita sklejką 😅
A ze ,,szkudnowania''-uwielbiają rozrywać taki eternit pcv,został duży arkusz i mąż przykrył nim palety,one go ściągały i rwały-my zabieraliśmy,one swoje-my swoje.Już go nie ma,podarły do ostatniego kawałeczka.
orjentica muszę koniecznie Twój post pokazać mężowi 🤣
uparcie twierdzi, że uprawiam czarnowidztwo jeśli chodzi o pomysłowość naszych koniowatych, a ja wolę zapobiegać niż leczyć :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się