trzeszczki

Cejloniara- strugałaś naturalnie i nie pomogło 🙁 baardzo mi przykro, serio. Jeśli znajdziesz w sobie jeszcze odrobinę siły i wiarę napisz do Tomka Świątka albo lepiej pojedź do niego na kurs. Syndromowi trzeszczkowemu poświęca sporo uwagi, tłumaczy... obala kilka mitów 😉 bardzo polecam :kwiatek: To nieco odmienne spojrzenie od naturalnego, może do Ciebie przemówi... masz coś do stracenia ❓ Ja od wiosny strugam metodą dr. Strasser konia, którego medycyna spisała na straty, koszmarne kopyta, chrząstki kopytowe gigantyczne, skostniałe -siedziały w stawie koronowym, rozwalały puszkę kopyta. Od maja jest czysty, pracuje...może warto jeszcze poszukać, na przyszłość... po rozkuciu fajnie mieć alternatywę 😉
A nie zastanawiałaś się czy mocniejsze obniżenie piętek nie polepszyło czucia ❓ Może dasz jakieś fotki, może warto pomyśleć stadnie :kwiatek:
Azbuka- zwyrodnień się nie cofnie, ale pamiętam wniosek z jakiś obserwacji(źródło mi z głowy wyleciało)- zmiany w trzeszczkach dziko żyjących koni występują, jednak konie te nie kuleją 😉
No i pamiętam tłumaczenie Tomasza- jeśli ścięgno ślizga się po trzeszczce, to nie ma możliwości, by pod jego powierzchnią powstały osteofity, one mogą być ale obok (a wtedy nie powodują bólu) I faktycznie mnie to przekonało, macałam sobie trzeszczkę, oglądałam schematy. O ile mnie pamięć nie myli to u Bostonki była kwestia pourazowego uszkodzenia trzeszczki....PrzypadkuCejloniary nie znam zupełnie, kojarzę ją z wątku o NPK i pewnie stąd zdziwienie dziewczyn :kwiatek:
Błagam kasik, nie, żadnych fotek 🙂 żadnego stadnego obnażania, obrażania, leczenia via net. Nie da się, próbowałam już. Mam równie dużo siły w tej chwili, co Cejlon. I mam to samo z piętą, co on. Zwyrodnienie, które uraża przyczep achillesa. Bardzo boli, jak za długo na płaskim chodzę, oj bardzo. Ale to tak na zakończenie, mało adekwatna uwaga.
Ashtray, nie, na razie nie zmniejszylismy koturna. Na razie prazowalismy nad tym, zeby Boston stawiam oba kopyta na piete, bo na poczatku stawial prawe kopyto wyraznie na piete, a lewe moze nie od palca, ale ruch od piety byl mniej wyrazny. Swoja droga dziwna sprawa, bo zmiany trzeszczkowe sa glownie w prawej nodze.

Chcialam jeszcze dodac, ze zgadzam sie ze zdaniem Halo w kwestii celu leczenia trzeszczek. W idealnej sytuacji leczy sie objawy kulawizny, ale w przypadku trzeszczek zwyrodnien przeciez nie da sie wyeliminowac. Nie bardzo rozumiem wiec teze, ze dobre naturalne werkowanie wyleczy chore trzeszczki, dla mnie to mit. Ja postawilam sobie za cel leczenia 1) spowolnienie/zatrzymanie zmian trzeszczkowych i 2) wyeliminowanie bolu, a co za tym idzie - kulawizny. Moj weterynarz tlumaczyl mi, ze bol spowodowany zwyrodnieniami prowokuje konie do stawiania kopyta na palce, co oczywiscie jest najwiekszym zlem w przypadku trzeszczkowca. Dlatego w naszym przypadku uwazam podkowy za dobry srodek do osiagniecia obu celow, bo dzieki usmierzeniu bolu spowodowanemu okuciem oraz korekcyjnemu werkowaniu i kuciu majacemu na celu wypracowanie mechaniki kopyta tak, zeby uzyskac ruch od piety Boston nie kuleje i zaczal stawiac kopyta na piete, czego nie udalo sie uzyskac werkowaniem. Na pewno jezeli uda sie uzyskac taki sam efekt bez uzycia podkow, to tym lepiej, bo jednak kopyto bez podkow moze lepiej pracowac. Ale kazdy przypadek jest inny, wiec w przypadku jednych koni dobre werkowanie moze byc zbawienne, a w przypadku innych prawidlowe kucie korekcyjne moze byc lepszym rozwiazaniem.
A kto powiedział, że naturalne struganie leczy i odwraca zmiany zwyrodnieniowe, które powstawały latami poprzez nieprawidłowe rozczyszczanie/podkuwanie kopyt i utrzymywanie koni niezgodnie z ich potrzebami naturalnymi??
Wiele razy podkreślane było w tym i tym podobnych wątkach, że naturalne struganie, czyli doprowadzenie kopyt do prawidłowego kształtu - niezacieśnionych przede wszystkim, o niskich(prawidłowych) piętkach, z równoległym ustawieniem kości kopytowej względem podłoża, przywrócenie prawidłowej amortyzacji kopytu - może jedynie zatrzymać proces zwyrodnień/ zwapnień/ skostnień, ale nigdy go nie odwróci i nie wyleczy. Nie wyleczy tego ani naturalne rozczyszczanie, ani podkuwanie korekcyjne( nie wiem jakim cudem ktos jeszcze w to wierzy).
Na to pierwsze bardzo często jest już za późno, bo za długo trwało złe prowadzenie kopyt, złe kucie, a bo koń nie kuleje to kujemy. To drugie tylko maskuje problem, który z czasem postępuje tak samo lub niejednokrotnie szybciej i przychodzi taki czas, że jest już za późno na wszystko.
Może sie i nie znam, może jestem fanatykiem, ale mam dwa konie, które mogłyby być zdrowe w tej chwili, a nie są, bo były kute korekcyjnie "dla ich dobra", niestety natura stwierdziła inaczej. U obydwu koni sztuczne i na siłe unoszenie pietek, spowodowało nieprawidłowe ustawienie kości kopytowych w konsekwencji czego w trzech kopytach o mojego konia czubek kości jest lekko odgiety do góry (dr. Strasser nazywa to czubkiem narty), natomiast u drugiego w obu przodach czubek kości jest uszkodzony.
Ja się ocknęłam nieco szybciej, ale dla chrząstek kopytowych dużo za późno, natomiast drugi z wymienionych wyżej koni nie miał tyle szczęścia. Kuto go korekcyjne tak długo, aż nie pomogły już żadne podkowy.  Powodem takiego kucia nie był problem trzeszczkowy, a głównie zmiany ochwatowe ( w jednym przypadku ochwat mechaniczny i tylko w jednym kopycie podejrzenie trzeszczkozy),  w drugim przypadku ochwat zapalny, ale sposób podkucia i prowadzenia kopyt taki sam.

Właściciel przychodzi do strugacza naturalnego dopiero wtedy jak już jest tak źle, że nie da sie zrobić wiele i potem ma pretensje - ale tutaj nie ma cudów, nie ma i nie będzie.
5 - 15 lat trzymania konia na koturnach  wąskich wysokich piętkach jest dla niego zabójstwem od pierwszych dni.  Nierozwinięte kopyto u rocznego konia już w tej chwili czyni z niego inwalide w przyszłości.

Uważam też, że używanie do pracy tak okutych koni - czyli rzekomo leczniczo - jest troszeczke nie w porządku, za co sama siebie kopie w tylną część ciała i tak od kilku lat od kiedy wiem, że to było złe mimo, że "specjaliści" mówili, że koń może normalnie pracować. 

-------
dopisuje

Trzeba też mieć na uwadze to, że jedno, dwa czy nawet 10 rozczyszczań naturalnych nie zatrzymuje procesów chorobowych ot tak w jednej chwili, bo tymi kilkoma struganiami nie da sie przywrócic kopytu prawidłowej formy, im kopyto bardziej patologiczne tym dłużej trwa doprowadzanie go do prawidłowego kształtu. Czasem,  może się okazać, że już nie zdążymy ich wyprowadzić, bo koń nie da rady.
Ale to nie metoda jest winna, tylko czas - wtedy możemy sobie tylko powiedziec że trzeba było zacząć leczyć kopyta 3-5 lat wcześniej.
JolantaG  :kwiatek:  Prosta, smutna prawda ..
Bostonka dziękuję za odpowiedź. Trzymam kciuki za realizację założonych celów.  :kwiatek:
pamiętam wniosek z jakiś obserwacji(źródło mi z głowy wyleciało)- zmiany w trzeszczkach dziko żyjących koni występują, jednak konie te nie kuleją 😉
No i pamiętam tłumaczenie Tomasza- jeśli ścięgno ślizga się po trzeszczce, to nie ma możliwości, by pod jego powierzchnią powstały osteofity, one mogą być ale obok (a wtedy nie powodują bólu)

Mógłby ktoś przybliżyć temat? Czyli - koniom dzikim ścięgno się ślizga w "prawidłowym" miejscu i wyrostki chrzęstno/kostne kształtują się obok, a koniom kutym kształtują się w miejscu "przesuwu" ścięgna?  I to nie jest tak, że w naturze te kulawe/odczuwające ból nie mają szans i... ich zwyczajnie NIE MA?
halo- była już kiedyś dyskusja na temat, jak miejsce, po którym coś się ciągle ślizga może "obrosnąć" osteofitami 😉 Mi o to chodzi. I nie ma różnicy czy to koń dziki, czy pupilek Kowalskiej 😉 Zasada jest niezmienna... Rozumiem, gdyby w jakiś niewiadomy sposób doszło do uszkodzenia (wytarcia?) powierzchni trzeszczki(bo np "smarowanie" nawaliło)- przypadek Bostonki ❓ (uraz, złamanie) i to powodowało ból, jednak skąd na takiej powierzchni "użytkowej" miałby się wziąć osteofit???
Co do mustangów- argumentacja była mniej więcej taka: konie ze zmianami w trzeszczkach nie kulały i zakończyły życie w sposób naturalny, w sensie zdechło im się a nie zostały czyimś obiadem 😉
kasik, jestem bardzo sceptyczna co do zakresu "trzeszczkozy" (jako popularnego wyjaśnienia kulawizn). Jednak ostatnio miałam do czynienia z koniem, gdzie "szarpanie" ścięgna przez osteofity było ewidentne (wyraźne uszkodzenia włókien od wewnątrz. Nie dało się nic zrobić. Ani bose prowadzenie, ani świetne kucie nie dawało poprawy, ba! powstrzymania zmian. Koń ostatecznie został odnerwiony 🙁
Przynajmniej na padoku nie załamują się pod nim nogi.
Fakt, koń kuty od młodu, bo dziwną miał budowę kopyt - żeby nie wiem co, 0 miski, wręcz wypukłość  🙄 I nieprawidłowo nogi stawiał. Od zawsze (takim... twistem). Właścicielka ma go od urodzenia. Był przygotowany do C w skokach.
halo- nie chce niczego pomylić ale pamiętam tłumaczenie Tomasza odnośnie odciążania ścięgna przez podniesienie piętek- ono faktycznie jest luźne, tylko w chwili pracy (skoki??) to ścięgno zostaje mocno szarpnięte.... Idąc tym tropem można sobie wyobrazić, że przez taki luz (brak regularnego ślizgania) mogą powstawać jakieś naddatki.... czy tak jest faktycznie/było z koniem, o którym piszesz nie wiem. No i tak w ogóle wątpię, że kiedyś nastąpi rozwiązanie zagadki syndromu trzeszczkowego. Weterynaria jest nauką przyrodniczą i z definicji trudno w niej o ostateczne rozwiązania 🙁 Co koń, to przypadek....
kaloe, patrząc na nicki osób biorących ostatnio udział w dyskusji trudno sądzić, żeby ktoś tego artykułu nie znał. Przeczytaj sobie jeszcze raz uważnie początek artykułu 🙂.
.
Tylko, że myszka stawowa, chip, odprysk kości czy jak to jeszcze nazwać, to zupełnie co innego niż trzeszczka javascript:void(0);
Ach, gdyby można było usuwać operacyjnie trzeszczki, a koń po takim zabiegu mógłby żyć i miałby w 50% szanse, żeby nie kuleć... javascript:void(0);
.
Nie wiem co miał Twój koń. Tzn. z Twojego opisu wynika, że jakiś odprysk (tzw. czip). Ale nie wiem w którym miejscu i w związku z tym jakie jest rokowanie po operacji...
Właśnie ostatnio wydaje mi się, że jest jakiś problem z diagnostyką weterynaryjną... a raczej z weterynarzami... może to przez ten nowoczesny sprzęt  😉 bo mylenie pojęć, brak podstawowych badań, stawianie diagnozy na zasadzie widzi mi się to przynajmniej z mojego doświadczenia ostatnio bardzo popularne jest...
A potem skąd prosty człowiek ma wiedzieć jaka jest różnica między trzeszczką a myszką??

Ps. kłopoty z trzeszczkami o których mowa w tym wątku to tzw. syndrom trzeszczkowy czyli proces zwyrodnieniowy, w zasadzie nieuleczalny i nieodwracalny, można tylko spowalniać ten proces i w pewnym stopniu neutralizować objawy bólowe np. przez kucie ortopedyczne.

A rada dla Ciebie - lepiej dopytaj dokładnie weta co było Twojemu koniowi...
.
falletta, czip to jest fragment kości lub chrząstki, który (przeważnie) luźno pływa sobie w stawie. Trzeszczka to element konstrukcyjny nogi, pisanie, że została usunięta to jakaś okropna bzdura, równie dobrze można koniowi usunąć kość udową, łopatkę albo kości czaszki 😵 I zabrać je na pamiątkę...
Rozumiem wiarę w wetów, ale chociażby w internecie jest pełno literatury, która w sposób przystępny tłumaczy, na czym polega OCD (osteochondroza, która się objawia czipami, "myszami" i innymi tego typu tworami), a na czym trzeszczkoza. Wysyłać konia na operację bez konsultacji i zainteresowania się, co koń będzie miał robione?

Wiesz w ogóle, że koń ma dwie trzeszczki w różnych miejscach w nodze? 🙂

gosiaopti, diagnostyka diagnostyką, wielu weterynarzy nie pytanych samemu nie tłumaczy na zapas, ale nie zainteresować się chociażby podstawami tematu...

Może być odprysk od trzeszczki, sama miałam konia, który miał usuwany odprysk od trzeszczki pęcinowej po tym, jak brykając na padoku przydzwonił tyłem w metalowe ogrodzenie - ale wątek jest o trzeszczkach kopytowych, które dopadają najrozmaitsze i zdecydowanie nieusuwalne zwyrodnienia.
koń ma 8 trzeszczek 😉
przepraszam, 12
koń ma 8 trzeszczek 😉
przepraszam, 12


Jeśli ma po 2 w każdej nodze to 8. Quanta to właśnie napisała. 

Z Wetami naprawdę różnie bywa. Ja znam takiego, który ma tak dobrą dykcję, że się go w większości zrozumieć nie da :P Ale nie rozumiem jak można samemu nie próbować się dowiedzieć więcej, zwłaszcza ze wet to tylko człowiek, może się mylić, może nie wiedzieć i nasze pytania też mogę zwrócić na niektóre rzeczy większa uwagę
za dużo tych nóg 😉
trzeszczek jest 14 i więcej się już chyba nie doliczę, proszę o zrozumienie, jest późno i po alkoholu człowiek nie powinien się wymądrzać

nie widzę problemu z koniem falletty, był chory, jest zdrowy, ja często nie mam pojęcia co np mechanik robi z moim samochodem, ważne żeby skutecznie
ogurek, nie chodzi o liczenie trzeszczek i analizy anatomiczne, ale przynajmniej podstawy. Koń ma na wypisie info, że są zmiany zwyrodnieniowe w stawie. Dla faletty to tylko wpis, ale może warto taką nogę kontrolować i dodatkowo wpierać?

Ja bym teraz tak na hura nigdy nie zaufała jednemu lekarzowi, że koniecznie kładziemy na stół. Kiedyś mnie już jeden przekonał i grzebałam w dwóch stawach koniowi, który na próbach zginania był czyściutki i rtg miał całkiem poprawne - "no bo co będzie, jeśli...". Po tych operacjach od razu zrobiły się na stawach wielgachne opoje, które zwłókniały (opoje już były jak zdjęto opatrunki), koń zaczął być mega wrażliwy na pogodę, wychodzić sztywny z boksu, trudno mu było wstawać :7 Konsultowałam się za późno, inni weci jakoś absolutnie nie zalecali operacji na jeśli...

Ale abstrahując - właściciel powinien starać się poznać chociaż bazową wiedzę o dolegliwościach zwierzaka. Znam takiego weta, co regularnie co miesiąc jeździ jednemu koniowi zęby równać 😉 Normalnemu koniowi, bez żadnej patologii szczęki, krzywego zgryzu etc. Właścicielka oporna na sugestie chociażby konsultacji, no bo to przecież lekarz wet jest 😉
.
quantanamera właśnie przeczytałem na onecie
http://biznes.onet.pl/polak-polakowi-swinia,18550,5391309,1,fotoreportaze-detal-galeria
ale chciałbym zaufać fachowcom z usług których korzystam i wolałbym, żeby moi klienci mi ufali ale ja idealista jestem 😉
m.indira   508... kucyków
13 stycznia 2013 23:43
robiłam i nadal robię konia ze stwierdzonymi trzeszczakami...
szczęsciem obyło się bez kucia ortopedycznego, bowiem bardzo mocno sie temu spzreciwiałam(zaufanie właścicielki do mnie chyba przeważyło), choc zalecenie weta było oczywiste, że tylko kucie koniowi pomoże i nie doprowadzi do trwałego kalectwa
kilka konsultacji, jedna wizyta mądrego kowala ortopedy i już bylo jasne co i jak robić by było dobrze, a nawet bardzo dobrze, bowiem koń młody...
obyło się bez podków, kobyłka ma zdrowe mocne kopyta, wspaniałą strzałkę i zapomniała o jakimkolwiek dyskomforcie związanym z trzeszczkami
to ponad 3 lata mojej pracy...
Ja kiedyś ufałam weterynarzom ...ale to było kiedyś... teraz douczam się gdzie mogę i jak mogę, żeby wiedzieć jakie zadać pytania i czy diagnoza i leczenie ma ręce i nogi i chociaż odrobinę prawdopodobieństwa... bo niestety często się zdarzało, że niekoniecznie. Bo nie wierzę jakoś w diagnozę, że koń kolkuje bo jest wredny, albo w wykluczenie schorzeń trzeszczek na podstawie NIE ZROBIENIA zdjęć RTG...
Bo nie wierzę jakoś w diagnozę, .... albo w wykluczenie schorzeń trzeszczek na podstawie NIE ZROBIENIA zdjęć RTG...

i tu jest problem z "wyedukowanymi" przez internet, do wykluczenia trzeszczek najczęściej zdjęcia są zbędne  🙄
Akurat przez internet się nie edukuję, tylko przez konsultacje z innymi wetami...
ogurek widać jesteś znawcą diagnozy trzeszczek to może powiesz na jakiej podstawie możesz wykluczyć, bo ciekawa jestem?
Znieczuleń diagnostycznych na przykłąd. Sa nawet bardziej miarodajne przy diagnostyce niż RTG, bo RTG to sie robi zazwyczaj dopiero jak znieczulenie wskaże rejon. Jak na ten rejon nie działą to się nie robi tutaj RTG, tylko wyklucza trzeszczki i idzie wyżej. Po co zbędne fotki ?
Tak się składa, że ogurek jest wetem i to niezłym, z tego co mi wiadomo.
Dlatego pytam, bo ciekawa jestem. Nie znam ogurka, jeśli jest dobry to z chęcią do siebie zaproszę.  Aha - żeby znieczulenie diagnostyczne mogło coś wykluczyć lub nie, to takie znieczulenie trzeba raczej zrobić. Pytam na jakiej zasadzie lub przy jakich objawach można wykluczyć schorzenie trzeszczki kopytowej bez robienia RTG, znieczuleń, czy kucia ortopedycznego. Bo z tego co wiem to próba klinowa nie jest miarodajna? (no i też raczej trzeba byłoby ją jednak zrobić...)
I nie szukajcie wszędzie złośliwości (chociaż jak ktoś się odzywa z epitetami i ironią to pewnie tego samego szuka w wypowiedziach innych.

A co do edukacji przez internet (i nie tylko) - zdaję sobie sprawę, że lekarze wet. nie lubią takich klientów, bo zwykle zadają dużo pytań i co gorsza nie we wszystkim można im wcisnąć ciemnotę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się