Ufff...wróciliśmy z Warszawy, z szafirowego wesela + poprawin i innych spraw rodzino biznesowych. Czytałam co tu piszecie w telefonie! 😉
Ślub i wesele były przepiękne, Gabryś też spędził czas bardzo fajnie. Trochę się pokumplował z Jaśkiem, bo byliśmy dwie doby razem w jednym domku. Nawet się razem suszyli u góry (czyli spali przy włączonej suszarce), gdy rodzice imprezowali na dole.
Poza tym bardzo podobało mu się na dworze, bo zaczyna zwiedzać świat na własnych nóżkach. Największą atrakcją była wielka woliera z ptakami! 😀 Moglibyśmy spokojnie go tam zostawić na pół godziny, a potem wrócić i odebrać. 😁
Takie emocje w nim wzbudzały te ptaszki, stał przy nich jak zaczarowany i przeżywał całym sobą.
Oto krótki dokument filmowy:
😀
Wrzucę jeszcze kilka zdjęć:
Na tym trzecim daje Jaśkowi buziaczka pocieszającego, bo Jasiek zapłakał z letka, gdy Gabryś niechcący wsadził mu palec w oko. 😉
Gabulek w ogóle się zrobił taki przytulas kochany, że jestem wniebowzięta. 😍 Oczywiście najwięcej i najczęściej tuli się do mnie i daje buziaczki mi, ale jest też przytulaskiem tatusiowym. 😍 Strasznie się cieszę, że ma taką potrzebę czułości jak ja. I strasznie się cieszę, że okazuje też czułość i empatię innym - dziś dał buziaczka w rączkę tygodniowej Matyldzie, kilka razy się już zdarzyło, że delikatnie pogłaskał czterotygodniowego Piotrusia. 😍
No a to co dziś wyczyniał ze swoją dziewczyną, po kilku dniach rozłąki, ludzkie pojęcie przechodzi:
😀
Zaczęłam kręcić już kilka minut po rozpoczęciu powitalnych czułości. 😁