Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 lipca 2014 23:23
O, Halo to dobrze opisala :kwiatek:

W ogole pogadalam z Radem- on to widzi podobnie. Jak kupie 10 jajek to sa "zjedzone" zanim do domu dojde 🤣  bo ja zjem 2  na sniadanie, on 4 i dziecko dwa. Zostana dwa na nastepny dzien 🤣 Kaszs sie faktycznie oplaca, bo tylko ja jem. Zupy jemy z dzieckiem, ale Radowi musze oddzielny obiad robic. No i przede wszystkim tyle, ile Wy zazwyczaj jecie w ciagu calego dnia on je na jeden posilek 🤣
Oczywiscie to wszystko z przymruzeniem oka 😉 wiadomo, ze tragedii nie ma 😉 tylko musze pomyslec, a troche mi sil na to ostatnio brakuje i glowy do tego nie mam. Jutro zrobie sobie zupe, kupie twarog i bede jesc jw 😀 i bedzie git 🙂
Wiec milej nocy i od jutra do boju! 🏇
Averis   Czarny charakter
10 lipca 2014 00:45
Nie dziwię się takim problemom. Na jedzeniu nie oszczędzam, bo to dla mnie ważna część życia i inwestycja w zdrowie. W ciągu tygodnia wydaję około 100 zł. A kupuję kasze, warzywa, owoce i mleko roślinne. Żadnych cudów. I ta dysproporcja cen w stosunku do zarobków mnie irytuje.
Zawsze po większych zakupach żywnościowych zastanawiam się jak przeciętna polska czteroosobowa rodzina jest w stanie utrzymać się nie jedząc codziennie makaronu, ziemniaków i "przemysłowego" mięsa. Nie mówiąc o ludziach, których jedynym źródłem dochodu są świadczenia z pomocy społecznej, renty. Dysproporcja cen do wynagrodzeń to przepaść.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 lipca 2014 08:34
Ostatnio bylam w Lidlu na zakupach- kupilam kilogram miesa mielonego, 2x udka na zupe, warzywa na leczo(3 pomidory, 2 papryki, cukinie, 3 marchewki), wloszczyzne, ziemniaki, jogurty i oliwki dla dziecka, makaron, puszki z fasola i kukurydza dla Rada... i wydalam 90zl 😀 niby obiad na 5-7 dni, ale to tylko obiad- a trzeba jeszcze pomyslec o pozostalych 4 posilkach 😀
Tylko u mnie jest troche inaczej- nie mamy stalego przyplywu gotowki, zeby sobie np. zaplanowac zakupy i posilki. W tym tygodniu Rad dostanie 100zl, a w drugim 50 😉 ciezko cos zaplanowac.

Dzis na wadze 59,5kg. Plany jajeczne zepsul mi skonczony gaz 🤣 wiec chwilowo kawa, zeby jakis syf nie wpadl.
Scottie   Cicha obserwatorka
10 lipca 2014 08:57
yga, a próbowałaś tego masła orzechowego z Primaviki? Ja się gdzieś na nie w necie natknęłam- że taki dobry skład i w ogóle oh i ach i ostatnio znalazłam u siebie w sklepie. Zastanawiałam się czy kupić. Do czego jeszcze takie masło dodajecie? Bo ja na kanapkę raczej go nie nałożę (jasnego pieczywa już nie jem- a na takim tylko nutella mi smakuje 😉 a z ciemnym sobie takich słodkości nie wyobrażam), owsianki też raczej nie jem- raz, że nie mam czasu jej gotować, a dwa, że mi się przejadła.

CzarownicaSa, ja Twoje narzekanie na drogie-zdrowe jedzenie doskonale rozumiem. Kiedyś koleżanka mieszkająca w Anglii mi powiedziała, że jej się nie opłaca kupować zdrowego jedzenia, bo szybko się psuje, a ona nie zawsze ma chęć na to, co jadła np. wczoraj. Nie rozumiałam jej, ale od kiedy- powiedzmy- sama się utrzymuję i kupuję jedzenie, to widzę, jak mega dużo kasy idzie w ogóle na jedzenie! Ogólnie na jedzenie, a nie tylko na zdrowe. Tym bardziej, jak się ma w domu chłopa, który pakuje na siłce jak wariat i jedną pierś z kurczaka (całą!!) wciąga nosem. A mięso też drogie- mój chłopak ma delikatny żołądek i nie kupuję mięsa w Biedronce, tylko w zaufanym sklepiku. Ceny prawie 2 razy wyższe. Kupuję mieszanki sałat w Biedronce, ale nie zjem nawet połowy, a po 2-3 dniach już nie nadaje się do spożycia... Serek wiejski też nie poleży więcej niż 3 dni (zamknięty!), bo zaraz się psuje- zbija się w jedną, wielką grudę i kwaśnieje. Jednak fastfoodowe żarcie potrafi dłużej leżeć w lodówce 😉 A ja nie zawsze mam czas pójść do sklepu, żeby kupować na jutro, bo po 12h pracy czasem nie wiem, jak się nazywam...
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
10 lipca 2014 09:45
Fasolka szparagowa na śniadanie o 10.30 😁 świetna jest, ale robił ją ojciec i ma tone bułki tarten-ja rozumiem do smaku, ale nie tyle, że bułki chyba więcej niż fasoli 😜muszę oddzielać
Ja żałuję że nie stać mnie na wołowinę ryby czy orzechy, ale szczerze mniej mi idzie kasy na diecie bo nie jem na mieście itp.




Robimy zakupy na tydzień za 100-130 zł licząc z chemia itp. Na dwie osoby gdzie moj facet je 3-5 tys kcal dziennie. Ale jest normalny i nie wybrzydza na dietetyczne jedzenie.

Czarownica wy nie pracujecie?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 lipca 2014 10:45
Moj wybrzydza 😉
Rad normalnie pracuje. Tyle, ze u ojca.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
10 lipca 2014 11:07
yga, a próbowałaś tego masła orzechowego z Primaviki? Ja się gdzieś na nie w necie natknęłam- że taki dobry skład i w ogóle oh i ach i ostatnio znalazłam u siebie w sklepie. Zastanawiałam się czy kupić. Do czego jeszcze takie masło dodajecie? Bo ja na kanapkę raczej go nie nałożę (jasnego pieczywa już nie jem- a na takim tylko nutella mi smakuje 😉 a z ciemnym sobie takich słodkości nie wyobrażam), owsianki też raczej nie jem- raz, że nie mam czasu jej gotować, a dwa, że mi się przejadła.



Jeszcze nie, narazie kończę te z Felixa.
Dodaje albo do owsianki (btw, to moje najszybsze do zrobienia danie, zalewam wrzątkiem, dodaje skladniki, mieszam i gotowe  😁 ) albo do białkowych omletów.
Ja na pieczywie też nie jem, w ogóle mało jem pieczywa (jak coś to grahamkę albo wasę)

Co do drożyzny zdrowej żywności- zależy co sobie kładziecie na talerzu..  Mój obiad wychodzi średnio za 7-9 zł. Warzywa na patelnie i kawałek kuraka na obiad wcale nie wychodzi sporo. Dużo drożej wychodzi zrobienie schabowych, z ziemniakami i sałatką, no albo zamówienie zdrowego, jakże modnego sushi.
Zen nie mam pojęcia, trzeba się ludzkiego zapytać  😁 chociaż na chłopski rozum pewnie jest to możliwe.
DZisiaj tylko koń i trzasnęłam sobie w domu trochę brzucha, martwy ciąg + przysiady, na tyłek.
I niestety jestem bardzo gruba. Bardzo bardzo bardzo bardzo. Tyle pracy włożonej  🙁 no ale trudno, opamiętałam się w porę.
kasa na jedzenie idzie straaaaasznie

Mój mąż na masie je strasznie dużo, wołowina, pierś z kurczaka, orzechy są codziennie. Do tego odżywki - gainer, 2 rodzaje białka, przedtreningówka, tabletki różnego rodzaju, carbo, a w sierpniu dojdzie kreta i bcaa..... koszt prawie 600 zł  za same odżywki 😵

Do tego 2 dzieci i ja, kochająca żarcie, która w dni napadowe potrafi zjeść tyle, co przez kilka dni.


ps. ziemniaki w netto po 70gr 🙂
yga, na 5 osób schabowy itd to ok. 15-16 pln. Jest różnica. "Niezdrowo" wychodzi (na kilka osób) przeciętnie 2 razy taniej niż "zdrowo". O zamawianiu żarcia przy większej rodzinie i umiarkowanych dochodach raczej można za pomnieć. Co innego żywienie wyłącznie jednej osoby - tu można manewrować, bazując na produktach sezonowych.
Dla majacych dylematy zdrowo- niezdrowo polecam przy zakupach kaszy/orzechow korzystac z ofert hurtowych. Dawalam linka juz w watku wege do badapak.pl Zwlaszcza orzechy wychodza bardzo tanio. Do mnie przychodza paczki np. z 5kg nerkowcow 😉)

Z moich obserwacji wynika jeszcze jedno- jesli zrezygnujemy z kupowania niepotrzebnych produktow, to nagle okaze sie, iz nie trzeba wydawac mnostwa pieniedzy. Dla mnie i tak najwazniejszym argumentem jest zdrowie i zadna cena towaru tego nie przeskoczy. Wolalabym zjesc troszeczke, albo pojsc na lake i zerwac pokrzywe na salatke, niz jesc mrozona pizze (ktora i tak nie jest wegan, wiec z gory odpada 😉 ).
yga   srają muszki, będzie wiosna.
10 lipca 2014 13:58
No tak halo, masz rację. Ja gotuję przeważnie dla siebie i chłopa, więc stąd moje spostrzeżenia.
Dużo na jedzenie nie wydajemy. A na pewno mniej niż kiedyś, gdy się diety nie trzymałam i miałam ochote na to i na to.. łaziłam po tych sklepach i wrzucałam co chwile coś do koszyka, bo "moze sie przyda, moze sie skuszę". Teraz kupuję tylko potrzebne produkty.
Zen, mój syn miał przez ileś miesięcy takie przeziębienia /'anginy', którym towarzyszyło osłabienie i okazało się, ze to mononukleoza. Zdiagnozowany został dopiero po kilku miesiącach jak mu węzły chłonne wywaliło.
ja dziś robiłam moje zakupy to się nieco zgarbiłam co do cen... mleko sojowe 9zeta  😲 jednak w Anglii jedzenie jest tańsze w stosunku do zarobków. Kupowanie zdrowego jedzenia na pewno wynosi więcej monet z portfela, ale cos za coś.

Jakby co to ja się trzymam. Po 4 tygodniach poprawiła mi się cera (nie myślałam, że to możliwe, bo zawsze miałam piękną skórę) plus schudłam. Moje problemy żołądkowe czasami wracają, ale na chwilę tylko i po dniu jest ok. W sumie zadowolona jestem, poznałam sposoby żywienia się, inne jedzenie i czuję się lepiej. Zostało mi teoretycznie 4 tygodnie do zakończenia diety, ale myślę, że zostanę przy tym sposobie odżywiania się pozwalając sobie na małe przyjemności od przypadku do przypadku.
Dziękuję za rady w sprawie zębów! Moja rodzinna chirurg szczękowy mówi, że nawet jeśli mi te ósemki sieją, to ona mi życzy powodzenia w znalezieniu lekarza, który się podejmie ich wyjęcia 😵 Ale na mono zrobię badania i zajmę się zatokami, bo już któryś raz widzę, że od zatok schodzi mi, hmm, wrażliwych zapraszam w tym momencie do ominięcia tej części wypowiedzi, gęsta, obrzydliwa, galaretowata, ale taka galareta na sztywno, brunatna maź. No po prostu jak to widzę, to mnie skręca z obrzydzenia. I wychodzi tego na raz wielkości piłki golfowej..nauczyłam się to wydmuchiwać z siebie, i zazwyczaj po wywaleniu tego sortu jest mi już kolejnego dnia lepiej. Nooo dobra, ale miało być w temacie 😁

Scottie, ja używam masła orzechowego do:

* potraw typu curry
* wafli ryżowych lub innych tego typu naturelli
* koktajlu z bananów (miksuję razem)
* omletów i innych placków tego typu. Z cukinią mi nie podeszło 😁

A co do drogiego zdrowego żywienia. Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Generalnie jedzenie jest drogie. Ale ja tu bym rozróżniła jedzenie zdrowe i jedzenie bio/eko. Na samych jajkach różnica 5zł. Nie mówiąc o nabiale, warzywach etc. Z racji podczytywania tego, co piszę przez mojego byłego (pozdrawiam Maciej 😉 ), mogę na pw napisać zainteresowanym ile wydaję w miesiącu na jedzenie. Dodam, że jestem to ja i syn, który je średnio 2-3 razy więcej niż ja. Naprawdę.
Częściowo kupuję produkty eko, np. jajka, jogurty niektóre (ale akurat je lubię). Natomiast w mojej diecie jest sporo bazowej kaszy, makaronu, i przede wszystkim sezonowych produktów. Więc dramatu nie ma. Aaaa, mięsa prawie w ogóle nie jemy. I planując jadłospis nic się nie marnuję, bazujemy na tym, co zostało/jest jeszcze. Np. wczoraj nie dojedliśmy arbuza, więc dzisiaj na obiad makaron, feta, pomidor i arbuz. Obiad dla 2 dorosłych osób i 2 dzieci wyszedł tyle, co koszt:

* paczka makaronu 500g
* feta
* 3 pomidory
* arbuz, który był 😉

Wczoraj mój syn zażyczył sobie rosół. I wieczorem będzie z niego risotto lub paella z tym, co jeszcze mam w lodówce (na pewno z groszkiem cukrowym), bo został, a wiem, że już na kolację nie będzie go chciał zjeść. U nas też się dużo mrozi: zup, warzyw, leczo etc.
zen, znam stomatologa, który przyjmuje prawie tylko takie przypadki których inni nie chcą się podejmować. jak coś to na pw mogę ci dać namiary. jest świetnym specjalista i niestety 😉 zna swoją wartość.

po białku na kolację nie chce mi się jeść! w końcu udaje mi się kłaść z nieprzepełnionym żołądkiem  😅
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 lipca 2014 17:42
Wreszcie rowne odstepy miedzy posilkami 😀
Rano kawa, potem grzanka, nastepnie miska makaronu z sosem i za pol godziny troche rosolu. Na kolacje pewnie twarog jak zdaze kupic.
Poprosze namiar 🙂 u mnie jest problem, bo osemki mam pod siodemkami wkomponowane w szczeke, wiec grozi mi drutowanie szczeki w razie czego..zab zastepuje jakby kawal kosci, w duzym skrocie 🙂
busch   Mad god's blessing.
10 lipca 2014 18:44
Macie rację, jedzenie ogólnie jest drogie w stosunku do zarobków... po prostu nie wydaje mi się, że jest naprawdę aż tak taniej, jak je się śmieci. Może jeśli je się NAPRAWDĘ śmieci, czyli jakieś najtańsze parówki i suchy chleb. Ale jeśli je się "normalnie", to myślę że to nie jest aż tak dużo droższe. Może patrzę też na to z perspektywy osoby, która gotuje tylko dla siebie i kiedyś zmienię zdanie 😉
busch, jeszcze taka sprawa, że... my z córką jemy ino-ino 🙂 To niezbyt robi - czy te 10 dkg jest droższe czy tańsze 🙂 Ale 3 moich facetów wsuwa kopami! (pozdrowienia dla syna zen! :lol🙂 i naprawdę się cieszę, że młodemu nie muszę komponować niskokalorycznych, bo gdy muszę "dbać o linię" tych starszych, to... uch. Przy czym nie to, że jedzą jakieś kosmiczne ilości - po prostu pełne talerze. A jeszcze jeden zje jedno warzywo, a drugiego nie, drugi - na odwrót... No odchodzi łamanie głowy (i portfela).
Martuha - właśnie na kolację zjadłam nogę z rękawa i wypiłam białko i jestem mega pełna, a miało jakieś 330 kcal max.
Po białku na kolację unikam napadów, bo mi się nie chce jeść  🏇
Ano właśnie, ja sobie mogę tylko wyobrazić ile idzie na jedzenie jak się ma na głowie 5 osób. Wiem ile je mój podopieczny maturzysta, zawodnik ekstraklasy. Widziałam nie raz i nie dwa jego śniadania, obiady i kolacje plus posiłki przed i po treningu. Pójdę z torbami 🤣
Godzina bieżni i brzuszki. Jutro wycisk, już się nie mogę doczekać. Dieta na 5 i zupełnie nic mnie nie rusza odkąd zaczęłam ćwiczyć. Oby tak dalej.
zapomniałam wziąć zakwasu z domu, a wyobraźcie sobie, że tu maluśki chlebek bez drożdży kosztuje 5zł  🙄 znacie, możecie odeslać mnie do jakiegoś przepisu na zrobienie zakwasu pszenno-żytniego? bez drożdzy i bez dokarmania. Mojego nie musiałam dokarmiać, a nie wiem jak zrobić
fajny blog motywacyjny
http://www.photoblog.pl/bodyincredible/archiwum#strona-1
Niezłe przemiany 🙂 ale nie widziałam tam tak spektakularnej jak Twoja 😉

Uf jeszcze kilo wody siedzi ale już da się żyć 😉

Dziś zabiegany dzień więc nie pocwicze ale z dieta będzie na 5. Bo 1400 kcal to teraz żadna dieta  😜
delta   Truth begins in lies.
11 lipca 2014 07:18
[quote author=_kate link=topic=89332.msg2137052#msg2137052 date=1405024261]
zapomniałam wziąć zakwasu z domu, a wyobraźcie sobie, że tu maluśki chlebek bez drożdży kosztuje 5zł  🙄
[/quote]

U mnie mały chlebek 8 zł więc znam ten ból.
apropo kosztów to ja jak jestem na diecie to widzę ich spadek a nie wzrost, nie kupuje wtedy nic poza zakupami w spożywczym czy markecie i więcej zostaje w kieszenie - jak nie byłam na diecie i nie myślałam co jem to było kupowanie po drodze batonika, a to drożdzówka itp.
Dokładnie! Ja  jem teraz tylko to co jest w domu i sporadycznie garmazerke 😉

Śniadanie kosztuje mnie ok 1,30 (owsianka z jogurtem)
Drugie 50 gr (jabłko)
Obiad 4 zł (200g miesa worek ryżu warzywa)
Podwieczorek 50gr-1,50 (wafle ryzowe, owoc)
Kolacja 2zl (warzywa głównie)
Więc zjadam max 10zl  dziennie zawyzajac bo tygodniowo idzie 50zl. W niedzielę i pon żywię się obiadem mamy 😉

Kiedyś kupiłam np gotową sałatke za dyche a teraz nie i jest taniej 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się