Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
14 sierpnia 2014 21:02
sznurka thx  :kwiatek: Tylko czemu ta rozkosz tak mało śpi w ciagu dnia  🤣
Mazia ano klocek ! Musimy przystopować bo będzie wyglądać jak buli  😵 Utuczył się tak na bebiko bo to z cukrem i żarł jak opętany  🤔wirek: Teraz liczę, że po zmianie mleka troszkę przystopuje. W sumie już widzę, że mniej je bo chyba mu gorzej smakuje. Moja przyjaciółka powiedziała, że Bolo teraz nadrabia kilogramy bo w brzuchu nie miał na to miejsca  😉
A ja po ciąży mam tluszcz na plecach i bokach  🤔wirek: I nadal nie wchodzę w swoje wszystkie spodnie  🙄
Mazia   wolność przede wszystkim
14 sierpnia 2014 21:23
zduśka może i klocek ale przesłodki  😉

Bebiko ma cukier? Nawet nie wiedziałam że mleka modyfikowane mają cukier?! Po co? W takim razie jakie mleka nie mają cukru?
Muffinka,  a dla początkowego człapaka będą dobre? Nika ma niecałe 12,5 długość stópki.
zduśka, ale pyzol 😀 wyrośnie z tego szybko, nie przejmuj się. Lew sznurkowy to też był kawał chłopa, a teraz się tak wyciągnął, że wygląda jak mały mężczyzna!
byłam przekonana, że też masz przydomówkę! tak ta akcja z Whitney mi podpowiadała, że w domu trzymasz towarzystwo.
Przydomówka w ciąży to nie jest taki super-duper najlepszy pomysł. Ja... przeginałam. Nosiłam ciężkie siaty z sianem, w zimie wodę woziłam w wiadrach, no nie oszczędzałam się. Nie miałam żadnych plamień, ale takie bóle okresowe - owszem. Ginka wysłała mnie na obserwacje do szpitala, ale okazało się, że żadna tam zagrożona ciąża, tylko mały szpital i chcą pacjentów trzymać, bo pacjent, który nie ma żadnych badań tylko leży (to jest to "pobadamy wszystko na miejscu"!) to czysty zysk dla szpitala. niepotrzebnie się strachu najadłam.
zduśka, jaki cukier? O glukozę chodzi? To raczej wszystkie mają, jest niezbędna do życia 😉 Chętnie się dowiem szczegółów, jeśli ktoś robił rozeznanie mlek początkowych pod kątem składu...
kenna, A co? Drugie dzieciątko Ci chodzi po głowie? 😉 😉 😉

Mi chodzi czasem, bo tak strasznie Bibaka kocham, że aż za mocno... I czasem sobie myślę, że może po podzieleniu tej miłości na więcej części było by mi lżej...? 😁

Bibak już nie mówi na siebie Bibak, tylko Babik. Co raz podobniej do Gabik. 😉

A jeśli o mm chodzi, to przeanalizowałam mleka po roku (trójki i czwórki) pod względem kaloryczności i Hipp ma najmniej.
Chciałabym nauczyć Babika pić mleko krowie, ale on jest na NIE. Nawet nie da sobie ust umoczyć. 😵 Na razie uważa, że należy się żywić przede wszystkim mm i owocami. Ogórek, pomidor i oliwki pyszne są. Ciut chlebka, innych warzyw i kaszy lub ryżu nie zaszkodzi, ale nie jest to konieczne. 😁 Mięso wędliny i nabiał wszelaki są raczej niejadalne. Czasem przez nieuwagę daje sobie wcisnąć ciut kotleta, czy ziemniaczka z dorosłego obiadu.
Ma 1,5 roku a ciuszki nosi na 2-3 latka. 😁


Co jedzą wasze 1-2 latki?

Wiem, że Muffinkowy Adaś ma podobne preferencje do Gabika. A jak inne re-volciątka? 🙂
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
15 sierpnia 2014 09:36
In dzięki wielkie 🙂 mam nadzieję że się połapie 🙂
Juliee, moj syn Olislaw 19 mczniak ;p (  starszy tylko o mca a w sumie az rok ! bo z  31 grud 2012) jest wszystkozerny. Teraz ida mu 3jki i je niewiele-mleko, owoce, serki, jogurty, tzn jeden dzien je, drugi wcale.. Nabial lubi, ziemniaki ubostwia,makarony,ryz, zupki, za kaszami nie przepada..zje ale bez rewelacji( ale nieustannie  ma "jakos" przemycane). Za mieso da sie pokroic!, za slodyczami nie przapada( i oby jak najdluzej!) na deser to owocki, budyn, kisiel-domowej roboty, galaretka, ryz z jablkami, placuszki bananowe czy inne cudenka. Skubnie czasem paluszka czy cos slodkiego od Niani 5latka. Niania naprawde wygotowuje mu  przepyszne cuda. Zapisuje nam z zeszycie co zjada... Wczoraj byl dzien glodzilli, nadrabial 2 poprzednie dni, bo jadl przez nei neiwiele(zabki;/).To co pamietam z wczoraj-choc pisze to troche bez przekonania czy powinnam sie tym dzielic, bo zaraz pewnie dostane info jakie bledy zywieniowe popelniam podajac dziecku parowke, danio itp .
Tak bylo wczoraj(godzinowo nie pamietam)..Zaczynamy zawsze od mleka( a tu roznie 120 ml-150 ml, potem 4 !kanapki- bez skorki, sam srodek- z serkiem bialym, pomidorkiem i szczypiorkiem, na 2 sniadanie-maliny i jagody, zupka pomidorowa z ryzem, potem 1 racuszek i 1 placuszek z cukini, popity kakao!Kuba pil, no to Olkowi wlaczyla sie syrena ,ze tez chce! a tak tez bywa..no to wypil....potem ok16(to pamietam bo tak jest odbierany) galka lodow. U tesciow(bo to Oni Olcia odebrali) zjadl taki wyciskany serek z tubki Bakus), kupili mu tez mleczna kanapke-bo tak reklamuja! Olo zrobil 2 gryzy i rzucil na rzecz banana...Potem kolacja-2 parowki i troszke chlebka(tu nawet nie bd wspominac, ze ponad 90 % miesa, bo wiem, wiem, ze syf itp;p) i mleko na koniec! 

A ostanio mimo, ze zjadl swoja porcje zmieniaczkow, warzyw na parze i rybki( chyba byla to sola), to jak weszli z Niania do domu i jej ojciec jadl pieczczne zieminiaki, piers kurczaka z sosem czosnkowym to tak mendzil, ze jadl razem z przyszywanym dziadkiem(rodzice Niani to tez Dzadki-sami kazali sie tak wolac)! Niania dzownila i pytala czy moze, ale nie szlo go odciagnac..kazal sobie w sosie maczac i miesko i ziemniory.
Tak jest jak Olo ma glodzille! "Nie powiem, ze kazdego dnia je tyle!Ale ogolnie je regularnie i na 8/10 przypakow "ladnie"", wyjatek-zabkowanie,mega upaly-ale nasza Niania wprawiona z niejadkiem wiec zawsze cos wykombinuje, ze Olo zje.  Nawet jak wymaga to robienia dodoatkowego obiadu-zupki koperkowej z lanymi kluseczkami lub zupki kukurydzianej! Zdarzaja sie dni, ze jedzie na suchym chlebie, bulce( tak, suchym!), serkach, mleku,kaszce(nominalowe) owocach, ale wiem, ze to nadrobi.Najdziwniejsze, ze w domu nie ma takiego apetytu! Niania sie smieje, ze dziecko glodze w weekendy..a on w tyg musi"tuczyc". Co najdziwniejsze, Olek od dosyc dawna , wazy 11, 5 kg, ubranka nosi86/92. Ma dni kiedy pochalni, innym razme znowu nie tyka jedzenia..no i lata, lata, lata..Oto moj synek😉 Mam nadzieje, z enei za duzo fotek
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2014 09:44
Julie wyobraz sobie taka taneczna, narastajaca muzyke, werble, kurtyne i za nia..... wielki, swiecacy jak miliony monet napis WARZYWA.  😁
Moje dziecko je ogorka, papryke i pomidora w absolutnie kazdej ilosci, do tego twarog z jogurtem naturalnym i cebulka, mleko krowie ile wlezie(przynajmniej jest taniej 😵 ) i owoce. To chyba tyle. Miesa nie tknie za nic(jak dam parowke to zje, ale patowka to nie mieso 😎 wiec jest raz na ruski rok). Aaa! I zupy lubi 🙂 Wiec na tym wszystkim bazujemu, w miedzyczasie podsuwajac inne rzeczy na probe.
A ja sie patrze na jej diete i dziwie, ze jest mala... 😵 😁
A tak, zapomniałam jeszcze o zupkach, które nadal Gabrysiowi gotuję i miksuję. Nadal łaskawie je je. 😉
Julie, Lew mleko uwielbia dla odmiany
tak jak kapary i oliwki, sery - tylko mocno pleśniowych nie bardzo, uwielbia buraki na ciepło, jajka na twardo
lubi mięso - kiełbasy, wędliny, ziemniory, marchewkę z zupy pożera jako pierwszą, bardzo zróżnicowane to co je
nie lubi szczawiowej, sałaty świeżej, papryki i to chyba wszystko czego nie lubi

kukurydzą się zajadał
Kukurydzę też Gabik lubi, ale niedokładnie ją gryzie i nie do końca trawi. 😉
Marchewka gotowana na parze jest dobra i uwielbia kaszę jęczmienną.
Makaronu nie lubi, może dlatego, że my nie lubimy i rzadko jemy... Żadnych słodyczy, ciast i ciastek, daniów i mlecznych kanapek jeszcze w życiu w ustach nie miał, oprócz odrobinki gorzkiej czekolady, ostatnio kilka razy.
Parówkę raz dostał od córeczki sąsiadki. Ugryzł, zrobił minę "wtf?!", wypluł to co miał w buzi, a to co w łapce wyrzucił z taką pogardą, że się tylko śmiałam, zamiast go poinformować, że jedzeniem nie wolno rzucać. 😁

A co ciekawego/śmiesznego mówią wasze około 2 latki?
Gabryś dziś przyszedł do mnie do łóżka o 6.20 (dobry wynik jak na niego), zaczął mnie całować i powtarzał w kółko "mama i drugi i biały..." 😁

CzarownicaSa,A to "odgrudkuj się tato" to rozumiem, że Rajka powiedziała, ale co to miało znaczyć? 🙂

Olesniczanka, Super Olo. 😀

sznurka, Zapuszczasz włoski Lewciakowi? Fajnie wygląda.
Julie, Lew zna smak i danio i parówek, babcie uważają że danio dobre dla dzieci;] A jak zabierają na weekend to czasami nie da się upilnować, dla nich danio to serek pyszny, mają kategorycznego bana na słodycze a i tak myślę że jak matka nie widzi to zdarza się
ja nie uwazam ze słodycze to szatan ale wiem, że babkom nie można dać wolnej ręki w tej materii bo nie dadzą ząbka czekolady a pół i nie dwa żelki a paczkę
umiar i jeszcze raz umiar
parówki bywają, bo je to co my, zawsze, a my lubimy parówki wiec i jemu się zdarza czasem, tak jak i golonka, śledź czy boczek

włoski - temat rzeka, w końcu napiszę notkę na blogu o włosach L 😁
rosną sobie jak dzikie, nie tknięte nożyczkami i grzebieniem
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
15 sierpnia 2014 10:21
Julie no co? Ma chłopak rację - parówka to nie jedzenie  😀 Mądry chłopczyk 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2014 10:22
Julie nie, to z Adventure Time, takiej bajki 😉
Rajka ogolnie jeszcze nie mowi. Ma swoj szamanski jezyk(pozniej wysle Ci filmik to zrozumiesz o co kaman 😉 ), mowi butla, tata, mama, "o nie!"  😁 , oc(czyli chodz),  lala(wszelkie dziecko), ciocia, aba(wujek) i peppa 😵 a tak to gada po swojemu. Ale nie martwie sie, zarowno ja jak i Konrad zaczelismy normalnie mowic ok. 3r.z. 😉
Za to skacze ze wszystkiego, biega jak nakrecona, buduje meeega wieze z klockow duplo i sama sobie czyta 😉 wieczorem nie ma spania bez ksiazki 😜 po kolacji i przebraniu bierze butle, bierze ksiazke, wsadzam ja do lozka i wychodze 😉 czyta sobie chwile i idzie spac 😉

Za to z wlosami mamy jak Isabelowa Nika- z jednej strony dlugie, z drugiej lysy placek 😁 czeka nas fryzjer. Ale to na jesien, bo bedzie mozna czapka zakryc 😎
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 sierpnia 2014 10:32
U nas przy chorobie jedzenia nie ma- jakies pol porcji kaszki na sniadanie i kolacje. Wczoraj w ciagu dnia tylko maly jogurcik, pol kromki chleba z maslem i 4 kluski spaghetti. Nic wiecej, tylko duzo picia. Wczesniej jadl niezle. Ostatni hit to makaron penne ze szpinakiem, oczywiscie z czosnkiem albo domowa wedlina z indyka (dziadki wedza na potege 😉).
szafirowa, Ale coś chociaż lepiej Jasinkowi? Czy bez zmian?

CzarownicaSa, No to mówi przecież. 😉

Ja lubię parówki i jem czasami (raz na miesiąc?), takie te niby lepsze, z szynki. Nawet bym Gabikowi kawałek dała, ale on uważa je za absolutnie niejadalne. 😉

sznurka, Ja mam na szczęście pod tym względem, bo i moi rodzice i Adama uważają tak jak my - że słodycze, a już w szczególności kupne to nie jest jedzenie dla dzieci. Moja mama bardzo zdrowo się odżywia, przywozi Gabrysiowi ze swojej i znajomych działek warzywa... teściowa ma własne kury, jajka, warzywa, owoce, sama robi sery, wędliny, masło... więc zawsze coś dobrego dostaniemy jak jesteśmy w Mielnie.

No, ale Ty się chyba nie musisz przejmować, jeśli chodzi o to podkarmianie słodyczami przez babcie, bo Lew jest chyba taki "w sam raz"...?
Gabryś chyba ma tendencje do tycia, jest ogólnie wielki jak na swój wiek, więc wolę unikać tuczących/niezdrowych rzeczy jak najdłużej.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 sierpnia 2014 10:51
Julie, w nocy znowu skoczylo do 39,5. Wieczorem sie zryczal strasznie, ale spal ladnie. Dzis od rana tylko ryk i pokazywanie na drzwi i brum brum. Tak wiec jestesmy w drodze na dzialke, Jasiek az podskakiwal w samochodzie zanim nie zasnal. O, a ja wreszcie bede miala szanse pogadac z Toba wieczorkiem 😉

O, moge podpowiedziec, ze Nurofen forte jest w miare jadalny, natomiast pedicetamol obrzydliwy. Jakby ktorys maluch przechodzil taka jebutna trzydniowke to polecam naprzemiennie paracetamol w czopku i nurofen forte.
Zduśka Bolek fajny, Tosiek też przypakowany, a tylko na cycu. Nosi ubranka, które Ignacy nosił w starszym wieku.

Czarownica krótko z przodu długo z tyłu to podstawa. Pocieszyła mnie, bo Ignacy też ma swój szamański język. Z uporem maniaka mówi na ojca mama, mimo, że jak mówisz "daj tacie" "idź do taty" to nigdy się nie myli. Na mnie też mówi mama.

A je praktycznie wszystko to co my. Kukurydzę też uwielbia, ogólnie warzywa, ale tez mięsem nie pogardzi. Mleko najlepiej z kartonu prosto z lodówki 😉 roślinne też lubi. Parówek nie je, za to je kabanosy. Rano dzień zaczyna obowiązkowo od talerza owsianki ze szklanki mleka, pózniej jeszcze dojada śniadaniem z nami (jakaś bułka z czymś ). Jest dość mały i chudy. Za to mojego brata syn jest duży ja 5 latek, mimo, ze ma 3. Je mm i mało co poza tym.
Milan nic samodzielnie nie je. Nie ma potrzeby, nawet po 6-7 godzinach, nawet rano po wstaniu, nawet po 2h od wstania. Mleko w każdej ilości sam pije, po 2 butle 260ml dziennie, czasami jeszcze dodatkowa porcja w środku dnia.
A mówi coś śmiesznego? Mnie Gabryś ostatnio kilka razy dziennie rozbraja jakimiś dziwnymi słowami, wygłaszanymi najczęściej do samego siebie. 😉
(Upominam się o odpowiedź na pytanie, kóre Ci wcześniej zadałam! 🙂 )
Moja je duzo objetosciowo ale bardzo maly repertuar dan akceptuje i ten ciagle zmniejsza. Mieso w tym momencie praktycznie wchodzi tylko pod postacia sosu bolognese. Kiedys jadla posiekane w zupie, teraz wypluwa, jadla tez schabowe i steki, co prawda w niewielkich ilosciach, teraz wszystko jest bleee. Przyprawianie po dzicinnemu (w miodzie, w sosie mango) nic nie daje bo jest blee. Tesciowie czasem daja jej parowki i potrafi wtrabic cala na raz. Przestala jesc tez ryby. Po ukonczeniu roku stopniowo odstawiala warzywa. Teraz praktycznie nie je ich wcale (oprocz tych co plywaja w zupie). Jezeli warzywo nie plywa w zupie jest niejadalne. Tzn ze je marchewke i ziemniaki w rosole ale nie je do drugiego dania. Zupy je 3 rodzaje: rosol, pomidorowa i barszcz ukrainski, kazda inna jest blee. Ostatnio bywa, ze pociamka surowa marchewke (starta marchewka z jablkiem jest blee) i wypluwa taka rozmemlana, to samo robi z orzechami, ciamka, zuje, wysysa soki a potem wypluwa. Je na szczescie owoce, w duzcyh ilosciach zreszta, jablka, banany, sliwki, borowki, porzeczki, reszta jest blee. Czasem je maliny. AAa i jeszcze je domowy twarozek z malinami zmiksowany ale tylko z malinami, inne owoce w twarozku sa bleee. Sam poslodzony twarozek jest blee. O, ryz lubi ale tez nie za wiele. Zadnej kaszy, zadnych kaszek na mleku. No i niestety zaczela sie milosc do przetworzonego jedzenia. Np kiedys srednio przepadala za ciastami ze sklepu, teraz da sie za nie pokroic. Staramy sie zeby byly jak najrzadziej w domu. Pieke jej ciasteczka owsiane ale to jest tak, ze nie je tych ciasteczek wiec moj maz wcina, a jak juz zje ostatnie to ona wtedy chce "kuki". Rece opadaja.

Ulubione slowa to lody, pizza i platki (takie zwykle kukurydziane). Ja juz prosze malza, zeby tych platkow nie kupowal bo jak tylko zobaczy to sie cala trzesie. Jak sie tego naje, to ma problemy z kupka. O, pizza to sposob na przmycenie miesa pod postacia wedliny, kroje na takie cienkie paski i wtedy zjada. Ostanio zjadla nawet ananasa i oliwke (w restauracji) tylko dlatego ze lezala na pizzy. A i oczywiscie fryty je jak moj maz zamawia zamiast ziemniakow w restauracji (wrrr) ale zwyklego ziemniaka nie zje.

Szczerze mowiac, myslalam ze z czasem bedzie coraz lepiej z tym jedzeniem, a jest coraz gorzej. Nie wiem dokad to zmierza ale mam nadzieje ze nie bede musiala przez nastepne 10 lat w kolko gotowac rosolu i barszczu ukrainskiego. Troche mam nadzieje, ze to wina mojego odpuszczenia ostatnio bo ciagle gdzies jezdzimy i trudno o dobra diete w takie dni, tym bardziej, ze ciagle mi slabo od tej ciazy i nie mam takich gospodarskich mocy przerobowych jak zwykle ale raczej jest to rownia pochyla, na ktora wkroczyla moja pociecha rok temu.

szafirowa, oby juz byl zdrowy, a wysypka wylazla?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2014 12:52
Bobek to u nas sa spazmy o "cipsi!!!" 😉 ale jak juz sa to wydzielam po malutkiej miseczce i staram sie kupowac Cheetosy i inne kukurydziane a nie typu Lays. Frytki tez je domowe, grube i "cedzone" z tluszczu w papierze. Ale ze normalnie je same zdrowe rzeczy to jej raz na 1-2tyg nie bronie.
Za to z sokami walczymy. Babcia przyzwyczaila i juz nie chce wody pic a same soki. Wczesniej byla sokowirowka to pol biedy, sle teraz silnik padl i zostaja kartonikowe. W zwiazku z tym- jakie polecacie? Ja natrafilam na Hortexa "100%", ale to faktycznie takie 100?
CzarownicaSa, Hortex "Złote Jabłka", dobry, mętny. Ja rozcieńczam Gabrysiowi trochę z wodą.
Ale on i tak najchętniej pije wodę, bardzo się z tego cieszę.

A ja tak z innej beczki..chodze jakas skolowana od miesiaca...

Mam szanse na awans( przed ciaza öminely"mnïe awanse, byly w lipcu, ja na zwolnieniu od czerwca bo ciaza zagrozona..ciezko pracowalam na awans az 2 lata..nie "zalapalam sie", choc wiem, ze mialam najwieksze szanse z grupy. Dziecko wazniejsze!). Wrocilam  do pracy po macierzynksim i tyle. Pracuje 8-17(koropracja  wiec godizna lunchu), wychodze o 15( karmienie + omijam lunch-tak mam cichaczem dogadane z szefostwem, pociagne to jeszcez do konca roku). Dojezdzam codziennie ok70 km(obie strony), wstaje o 5, wracam ok17( jak koncze o 17 jestem w domu ok19).
Jak wrocilam po macierzynskim zostalam przydzielona do nowego projektu( urok korporacji,), ktory raczej nie wypali( juz prawie rok dziala i nie bd sie roziwjal, bo otworzyli filie w Indiach wiec tam taniej). Niedawno byly awanse z mojej "dawnej" grupie-bilam sie z myslami ,ale wkoncu nie aplikowalam( a chcialam tam wrocic). Jak zobaczylam kogo awansowali to mi rece opadly..bylo bardzo duzo pozycji! Juz chyba naparawde nie  mieli kogo, bo przyszedl 24 latek, ktory 2 lata temu nie przeszedl wogole rekrutacji do mojej firmy! No to sie podlamalam..
Wlasnie mija mi rok,otwieraja nowe dzialy i jest szansa na awans..realna!wiedze mam, doswiadczenie, tylko isc na rozmowe. I tu powstaje problem, bo praca od9-18( czyli w domu bd ok20?). Poki wszystko nie bedzie cacy przejete(skoro to nowe dzialy) trzeba sie liczyc z nadgodzinami. No i do czego zmierzam..moje stanowisko-moja obecna grupa- jest pod znakiem zapytania, chcialabym niedlugo starac sie o drugie dziecko😉 . Jak sie dostane do nowego dzialu, wiaze sie to z totalnym brakiem czasu spedzanym z dzieckiem( Olek jest dla mnie najwazniejszy..juz 2 razy "rezygnowalam"z marzen. Wiem, ze teraz jak zajde w ciaze, wroce po 2och latach( pracuje juz tutaj 5lat!) to znowu bd trzeba dlugo pracowac na ""cokolwiek". A jak to w korporacji-jak otwieraja dzialy -trwa nabor, potem stagnacja. Na szanse do pierwszego(nie doszedl do skutki, bo nie startowalam ) czekalam 3 lata i przed finiszem...posypalo sie.Teraz nie startowalma, bo jednak jeszcez nie teraz..
Podkresla, ze Olcio dla mniejest calym swiatem!nigdy nie mialam parcia na kariere, ale powiem wam, ze juz teraz decydujac sie na drugie dziecko czuje taki niedosyt...
Ktos mi powie, ze jezcez mam czas, no ale  czy male czy duze dzieci, matki potrzebuja,...Wkurza mnie to, ze kobieta musi podejmowac decyzje-kariera albo rodzina. Nielicznym  udaje sie pogodzic obie rzeczy, ale nie jestem przrekonana czy nie odbywa sie to kosztem rodziny. Najsmieszniejsze, ze do awansu startowali glownie faceci, albo babki, ktore na razie dzieci nie planuja( a 30 na karku), albo maja jedno i na tym koniec.
Zastanawiam sie jak bardzo jestem zalosna  🤔wirek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 sierpnia 2014 13:00
Ja wszystkie soki rozcienczam, nawet te domowe.
Rajka tez wode pila, ale jak posmakowala sokow to sie "zepsula" 😁

Taki temat- jak jest z motoryka u Waszych okolo i dwulatkow? Skacza, biegaja, wspinaja sie? Jak jest z rownowaga? Jak na placu zabaw- pomagacie, nadzorujecie czy puszczacie luzem?
Olesniczanka Doskonale rozumiem Twoje rozterki, choć u mnie wygląda to nieco inaczej, bo mam pracę zupełnie odbiegającą od rzeczywistości w korpo. Natomiast myślę często o drugim dziecku. Byłoby to dobre dla Franusia, ale powstrzymuje mnie właśnie kolejna przerwa w jeździectwie, rozwoju siebie i firmy. To naprawdę ciężkie pytania, ale nikt Ci nie da gotowej odpowiedzi. Musisz zrobić to, z czym ty będziesz szczęśliwa.

Ja na razie nie decyduję się na drugie dziecko i choć siedzi we mnie ta chęć, to najpierw chcę jeszcze popracować nad sobą. Zwłaszcza, że Franek idzie od września do przedszkola i w końcu będę miała więcej czasu naprawdę dla siebie.

No taki już żywot kobiet, musimy podejmować takie trudne wybory. To dobra okazja, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie, a ja wiem, że choć macierzyństwo jest dla mnie fantastycznym przeżyciem muszę mieć jeszcze coś poza tym, w czym mogę się spełniać i rozwijać.
Diakonka_ Tantum Rosa i Lactovaginal.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 sierpnia 2014 15:41
zduśka, ależ on śliczny jest!

Ale śmiesznie z tymi terminami porodu... Moja kursantka i koleżanka mamy miały termin równo ze mną. Ja się rozsypałam 25.07. Kursantka dziś (syn 59cm, łojeny!!!), koleżanka mamy nadal nic...

Pardon, że tak nie w temacie - siłą rzeczy na dwulatkach jeszcze się nie znam.

I jeszcze takie Henryczki z dziś (mąż mówi do niej per "Henryczku" i strasznie mnie to bawi)







Zabierzta mi aparat!!!
Olesniczanka,  to jest bardzo trudna decyzja. Rozumiem, że Olo jest najważniejszy na świecie, ale... mówisz, że już pogrzebałaś trochę marzeń. Teraz może nie, ale... czy za 10  lat będziesz czuła się z tym dobrze? nie będziesz żałowała, że nie spełniłaś się jako człowiek?

Mariusz coraz częściej wspomina o drugim dziecku. Dla mnie jest to totalny kosmos i jestem bardzo na nie. może jak Nika będzie miała te 7-8 lat.... Będzie wtedy sama sobą się więcej zajmowała. Jedyne co mnie skłania do rozważania to zdjęcia bobasów tutaj, bo przypominam sobie tego słodkiego naleśnika 🙂 Ale teraz jest ten czas, kiedy myślę "oby do przedszkola" i wtedy chcę się zająć trochę rozwijaniem hodowli.
Olesniczanka, z Twoich postach czuć, że chcesz startować 🙂 Idź, nie traktuj swojego rozwoju jako jedną szalę, gdzie na drugiej jest dziecko. To nie jest takie zerojedynkowe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się