Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

A propos obowiązkowych kółek...tak mi się skojarzyło. W tym roku przed wakacjami była akcja z moją siostrą i panem trenerem (siostrzeniec trenuje piłkę ręczną)...ponieważ pan trener wymyślił sobie ze w wakacje jest OBOWIĄZKOWY obóz dla grupy dzieci trenujących, za 1800 zł. A to dziecko które nie pojedzie będzie miało obniżoną ocenę z wf w następnym roku.
Nie wiem co zrobiła moja siostra (hehe wkurzona była na maksa) ale do dziś pan trener prawie w pół się jej kłania.
Wymyslił sobie coś idiotycznego, nie do przejścia dla niektórych rodziców a jego wymyślone konsekwencje tez "bez prawnie".

No ale niektórzy nauczyciele tacy właśnie są.
A mój syn wczoraj grał swój pierwszy wyjazdowy mecz 🏇 Wywalczyli 3 miejsce (na 12 drużyn), co jest ogromnym sukcesem, bo chłopcy nigdy dotąd nie grali na wyjeździe oraz nie grali często na dużej sali- najczęściej trenują w ustawieniu 3+1 lub 4 w polu bez bramkarzy lub 3 w polu bez bramkarzy. A tam musieli zmierzyć się w ustawieniu 5+1 🙂 Jestem z niego dumna! Wisienką na torcie jest fakt, że zdobył pierwszego gola, dzięki czemu pierwszy mecz wygrali 2😲. To ich bardzo zmotywowało, otrzęśli się ze stresu i jakoś dalej poszło. Trener bardzo pochwalił w rozmowie ze mną Tycjana- jest bardzo zadowolony z jego opanowania, odwagi i spokoju w prowadzeniu piłki 💃

Wspierajmy nasze dzieci ile tylko starcza nam sił 🙂


I fajny artykuł Wam wkleję, warto rozmawiać z nauczycielem 😉

http://coaching.focus.pl/zycie/rodzice-do-lekcji-542?strona=1
Zen pisałaś, że dziecko spędza w szkole max 5 godzin lekcyjnych a dopiero w liceum więcej , więc dlatego opisałam Ci dzień mojego dziecka, które chodzi do podstawówki. Moja córka jest dość zdolna ale leniwa niesamowicie- tzn może źle ją oceniam, bo przedmioty które ją interesują załatwia od ręki bez przypominania, nad nudnymi trzeba ją przypilnować.
Kółka są obowiązkowe ze względu na egzamin, tak jak pisała Anai. W piątej klasie pisali próbny z matematyki i poszedł fatalnie (całej klasie, nawet uczniom które mają świetne oceny z tego przedmiotu). Nasze dzieciaki będa miały ten egzamin w nowej formule i dlatego też dyrekcja zarządziła te kółka jako obowiązkowe- oczywiście jeśli któryś rodzic by nie chciał, to go nikt nie zmusi, no ale raczej wszyscy chcieli  😉.
Nie wiem, może i jestem źle zorganizowana, ale uważam, że oprócz szkoły i odrabiania lekcji dziecko powinno mieć też czas na bycie po prostu dzieckiem, na zabawę, pójście do koleżanki czy na podwórko, na odpoczynek, a tu po prostu tego czasu nie ma za dużo...
mac, porozmawiaj zatem z dyrekcja, a wczesniej z wychowawca, ze Twoje dziecko jest przeladowane pracami domowymi i nauka. Moze znajda jakies rozwiazanie.
zen rozmawiamy- bo to nie tylko moje spostrzeżenia, inni rodzice mają podobne- na praktycznie każdym zebraniu. I co? I nic! No bo co można zrobić? Program jest do przerobienia i tyle. Ja się po prostu zastanawiam, dlaczego tak się dzieje, że mimo iż program faktycznie jest okrojony (choćby historia- ja miałam o wiele szczegółowiej), dzieciaki spędzają na nauce więcej czasu i więcej czasu na pomoc przy tej nauce muszą poświęcić rodzice. Na palcach obu rąk policzyłabym przypadki, kiedy moja mama musiała pomagać mi w lekcjach (lub mojemu rodzeństwu). OK, sprawdzała nasze wypracowania pod kątem byków 😉. I zawsze miałam bardzo dobre stopnie. A teraz? Ani ja, ani rodzice koleżanek Natalki nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy się sprawą nagle przestali interesować.
A może to nasza nadopiekuńczość? Nie wiem. W drugiej klasie ustaliłam z nauczycielką, że nie będę pilnować czy młoda odrabia lekcje, a nauczycielka będzie codziennie jej sprawdzać i stawiać"brak zadania". Nic to nie dało, bo młoda kolejne "braki" przyjmowała ze stoickim spokojem 😁 i tylko potem miała więcej roboty jak po 2 tygodniach zakończyłyśmy eksperyment...Śmiać się czy płakać?
Z jednej strony czas nauczyć dziecko, że są pewne konsekwencje nietrafionych wyborów, z drugiej... Na końcu i tak to ja będę miała większe zmartwienie jak się okaże, że jest zagrożona na semestr z 3 przedmiotów...
mac, poruszylas bardzo istotny temat, ktorego sama nie chcialam wyciagac. Masz racje, program jest coraz ubozszy, coraz latwiejszy, a niektorym dzieciom sprawia coraz wiecej problemow. Mysle, ze nie musze punktowac co ma na to wplyw.. Rodzice z jednej strony chca coraz ciekawszych, wyzywajacych i stymulujacych lekcji, a z drugiej strony dzieci nie radza sobie z prostymi sprawami. I nie chca uznac faktu, ze takich spraw jak np. tabliczka mnozenia, przynajmniej do 30 trzeba znac na wyrywki. Powyzej pokazuje sie juz dzieciom sposoby.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
24 listopada 2014 15:01
A czy sprawdzanie zadania pod kątem byków jest w porządku? To kto dostaje ocenę zadania, rodzic czy dziecko? Załóżmy, że faktycznie od dzieci wymaga się za dużo. Ale one przynoszą zrobione zadania. Kosztem czasu rodziców. A szkoła ma sygnał, że ta ilość jest dobra, w końcu dzieci sobie z tym radzą. Błędne koło.
tet, myślisz, że nauczyciel zadaje pracę domową, bo ma chęć zorganizować czas wolny uczniom? Inną wagę ma ocena z pracy domowej, a inną z pracy na lekcji. Myślisz, że jak ja mam w klasie dziecko, które w klasie nie czai ile to jest 42-8, a w pracy domowej odrabia bez problemów 53-6, to znaczy, że nagle doznało olśnienia? Nie, to jest sygnał dla mnie, że praktykuje w domu z rodzicem i ma wsparcie. Drugi sygnał to taki, że dziecko jest obowiązkowe i pilnuje swoich spraw. Jeśli natomiast rodzic przyjdzie i mówi 'pani Iks, ja nie mam siły/głowy/czasu/energii/nie czuję, że to moja broszka do tych prac domowych', to szukamy rozwiązania. Bo z takimi tekstami przychodzą TYLKO rodzice dzieci, które mają trudności. I z nimi trzeba pracować więcej niż podczas lekcji. Niestety nie jest możliwe dotarcie do każdego dziecka oddzielnie- my podzieliłyśmy naszych uczniów na zdolnych (tia, po prostu bez problemów realizujące program.. 🤔 ) i na te, umówmy się, z problemami. Rozkłada się to tak, że ja mam grupę 7 niezbyt inteligentnych, z czego 5 potrzebuje innej strategii do liczenia w systemie dziesiętnym. Wyobrażasz sobie, że jednemu muszę rozpisać jeden system, drugiemu drugi, trzeciemu trzeci etc. I ile czasu mi zajmuje zrozumienie, która strategia jest dla niego najbardziej zrozumiała. W moich latach '80 w podstawówce robiło się pod kreską i jak ktoś nie zajarzył, to debil i miał problem. A tak to już jest, że praktyka czyni mistrzem, a zwłaszcza w matematyce nie ma drogi na skróty. Jeśli rodzic nie ma czasu, to w szkole mamy 3 osoby, które z takimi dziećmi pracują nad wyrównaniem do poziomu ogólnego, jaki jest w klasie. Ale tam też się tłucze zadania, no nie ma zmiłuj, jak dziecko w końcu załapie system, to nagle okazuje się, że pracę domową robi się w 10 minut, a nawet wcale jej nie trzeba robić, bo zamiast tego dziecko czyta książkę. Pracuje się też z uczniem wybitnym (mam jednego takiego w klasie), bo mimo, że na 15 dzieci w klasie jest 2 nauczycieli, to to i tak nie wystarcza, aby każdemu dogodzić.

I nie, nie uważam, że dzieci mają teraz wybitnie dużo, nie, mają okrojony materiał. W zupełności zgadzam się z tym prześmiewczym obrazkiem o zmianie systemu edukacji w Polsce:

1950 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

1980 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty - czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?

2000 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.

2010 r. (tylko dla zainteresowanych)
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.

2013 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.

I okazuje się, że pokolorowanie drwala to też problem, bo dziecko by w tym czasie chciało podłubać w nosie 🙄
zen, mega, kradnę!
zen, mega!
edit: a drwal to nie jest za trudne słowo???
Pewnie trudne. I nie wiadomo czy poprawne politycznie 😁
zen, takie to dopiero by było:
Handlarz kupił 3 konie po 1500 a jednego za 100... itd. 🤣
Sprostuję- nie odrabiam za Natalkę lekcji. Moim zadaniem jest przypilnować, aby je odrobiła i sprawdzić czy na pewno to zrobiła  😁. Czasem sprawdzam wypracowania i mój mąz wałkuje z nią matematykę ( tu jest różnie- czasem trzeba jej coś wytłumaczyć po kolei i od początku, inne tematy łąpie sama, np geometrię). Odpytuję przed sprawdzianem z historii. Inni rodzice asystują przy każdym odrabianiu lekcji, czasem siedzą rodzice i dziadkowie. Ale nic w tym dziwnego, skoro w domowniczkach w klasach 1-3 jest obok miejsca na imię i nazwisko dziecka miejsce na wpisanie kto będzie pomagał w odrabianiu tego domowniczka, czyli założono z góry, że dziecko samo nie da rady np podzielić na zbiory kasztanów i liści! Mam wrażenie, że dzieciaki się do tego tak przyzwyczajają, że potem jest się ciężko od tego uwolnić i skłonić je do samodzielnej pracy.
Proszę Was, teraz z polskiego jest 4 (słownie cztery!) lektury na rok! Kurcze, mieliśmy chyba 2 razy tyle i nikt się nie pieścił, trzeba było przeczytać na czas i już. A oni mają miesiąc co najmniej na przeczytanie np. "Chłopców z Placu Broni" a i to niektórzy nie zdążą a innym muszą czytać rodzice bo im się nie chce. Natalka na szczęście połyka książki i przynajmniej tu nie mam kłopotu...
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
24 listopada 2014 18:30
Aaaa, to sie nadaje do tematu "nie ogarniam". Nie ogarniam szkoly. Nie ogarnialam kiedy do niej chodzilam, nie ogarniam teraz, kiedy ma isc moje dziecko. W swiecie rzeczywistym tez takie dyskusje prowadze, pytam kolezanek (jakos koledzy sie mniej do tego nadaja) jak u ich dzieci w szkole wyglada to, jak tamto. I nie ogarniam.  😵
W podstawowce czulam sie niemal geniuszem, w liceum niemal debilem, dopiero na studiach odetchnelam.
dempsey   fiat voluntas Tua
24 listopada 2014 20:45
tet, ha! tak samo mogłabym określić swoje doświadczenia z systemem edukacji 🙂


Pewnie trudne. I nie wiadomo czy poprawne politycznie 😁


drwalini  😎
(zainspirowała mnie informacja którą rozbawił mnie mój mąż, gdzieś w radiu usłyszał jak się teraz poprawnie nazywa kobietę pracująca w zawodzie nurka )

ech chyba wszystko jeszcze przede mną
na razie jest tak beztrosko.......
młodszy synek w przedszkolu bawi się "różową wieżą" w montessori (ostatnio podobno ułożył sobie jako zabawę ciąg arytmetyczny n+2, ale nie dowierzam 😉 )
a starsza córka w I klasie z zapałem czyta pierwsze czytanki.
z niedogodności zauważam na razie tylko stopniowy spadek naszego autorytetu....
tet, ha! tak samo mogłabym określić swoje doświadczenia z systemem edukacji 🙂




tet, dempsey ha!ha! tak samo mogłabym określić swoje doświadczenia z systemem edukacji 🙂, tyle że odetchnęłam dopiero  na drugich studiach bo wiedziałam, że dzięki nim będę mogła godnie żyć  😉

zen cudne po prostu  :kwiatek: Uśmiałam się nieziemsko  😁
Dzięki za artykuł  :kwiatek:. Zaczynam szukać sposobu jak wymiksować Tymka z odrabiania lekcji. U nas oprócz może plastyki i przyrody nie ma w nich nic sensownego, przy najmniej dla nas. Takie klepanie ,żeby klepać.

gwash Tymek dopiero zaczyna przygodę ze wspinaczką, ale jest kompletnie zakręcony i właściwie nie można o niczym innym z nim porozmawiać.
Przy judo  tak nie było i sam w pewnym momencie z niego zrezygnował. Może Kazio tez zaczyna szukać tego czegoś dla siebie  😉
.
Vanilka, gdyby każdy był taki jak ty, to wszelkie formy powszechnej edukacji byłyby ZBĘDNE. Co robią ci ludzie na studiach? Jak to CO? Dają zatrudnienie wzdychającym ciężko (ale z wypłaty radosnym) wykładowcom 🙂

Tak z mojego podwórka - skoro system edukacji jest taki wymagający to co, do ku*wy nędzy (nerwy mi puszczają, to mija 😉) na studiach robią ludzie, którzy nie są w stanie płynnie czytać z kartki  😲, co tu robią ludzie, którzy nie umieją zbudować kilku zdaniowej logicznej wypowiedzi na temat, na którego opracowanie mieli kilka tygodni, co tu robią, skoro niczego nie chcą wiedzieć "bo za trudno, bo za długo, bo za dużo pracy"...?



jak to co robią?? "uczą się"
nie odrabiali lekcji w domu - bo rodzice ich "zwalniali" z zadań u nauczycieli - toteż teraz mamy "tuków" na studiach…

Ja jestem zdania, że sorry, szkoła to szkoła, nie będę zwalniać z zadań, wykłócać się, diagnozować jakiś "dys-coś tam"
Prosto z mostu - jak dziecko jest tępe to jest. Nie owijajmy w bawełnę.
Zadania jak są - jest to OBOWIĄZEK - ma uczyć, że wiele rzeczy robimy - chociaż tego nie lubimy, mamy w nosie i są nudne.
Życie jest nudne, i w większości do luftu.
Po co oszukiwać dziecko od małego, że tak nie jest?

ja też nie lubię setek rzeczy - a robię, im wcześniej się do tego dziecko przyzwyczai - tym łatwiej popłynie po oceanie życia

Na początku jest zwalnianie z zadań domowych, potem taki dzieciak zblazowany siedzi przed kompem, nie uczy się bo mamusia załatwi orzeczenie, potem nie pójdzie do pracy, bo mamusia załatwi papiery, nie jest samodzielne, bo mamusia zrobi, nie umie egzystować w świecie bo mamusia wyręczy….
Dodofon..czekalam az sie odezwiesz..ja nie mialam odwagi napisac, ze nie kazde dziecko jest wybitne, ale rodzice tego nie widza...wola marudzic ...Niewilele osob ma odwage przyznac nauczycielowi, ze dziecko jest slabe, woli sie wyklocac o ta piatke.
Nie mowie, aby nie pomagac, nie siedziec i pracowac, zachecac, motywowac( eee..bo slabe, to nic z niego nie bedzie..prosze nie nadinterpretowac    :kwiatek🙂...no ale jak tak sie rozjerze wsrod znajomych to same geniusze!

Ciekawe jak to ze mna bedzie za te kilka lat😉

PS.. Jednak mam madra mame.....jak czas pozwoli( pisze z pracy) opisze historie mojego brata-kiedys wg nauczycieli lenia/nieuka/pewnie bd kopac rowy czy cos w tym stylu  ;p , a w tej chwili jest inzynierem w zagranicznej koroporacji(cenionym!).
Taka ciekawostak-moj brat zbieral jedynki za brat fleta na lekcji muzyki( w plecaku mial 3!)..A dlaczego nie gral? Bo Pani byla brzydka(tak mial7-8 lat), krzyczala i nie bedzie dla niej gral 🏇
Na sprawdzian z biologii czytal material rano, przed szkola..przynosil z niego zwykle 3/4...Ile moja Mama z nim przeszla, to jej .. 😂
Demon, jak opisujesz czasem perypetie swojego Tymka, to sie smieje, bo normalnie jakbym moja Mame i brata widziala  :kwiatek:

Życie jest nudne, i w większości do luftu.
Po co oszukiwać dziecko od małego, że tak nie jest?



I to właśnie wbijasz swojemu dziecku do głowy ? Naprawdę ?  😲

No bardzo to motywujące  🙄. I pomijam, że dla mnie to totalny bzdet. 

Obawiam się także , że moje dziecię przyjęłoby to za świetny argument do nieodrabiania lekcji.



Ja jestem zdania, że sorry, szkoła to szkoła, nie będę zwalniać z zadań, wykłócać się, diagnozować jakiś "dys-coś tam"
Prosto z mostu - jak dziecko jest tępe to jest. Nie owijajmy w bawełnę.
Zadania jak są - jest to OBOWIĄZEK - ma uczyć, że wiele rzeczy robimy - chociaż tego nie lubimy, mamy w nosie i są nudne.



Bardzo dobrze robisz Dodofon, wszak na tym świecie sa potrzebni ludzie nie specjalnie myślący, a raczej wykonujący polecenia bez specjalnego zaangażowania półkul mózgowych  😉.

Powiem Ci Olesniczanka, że czasami łapie sie na tym,że  wolałabym mieć takie podejście jak Dodofon .  Na pewno byłoby łatwiej.
Demon, no mowie Ci twoj Tymek, to moj brat serio serio 😉
przepraszam, ze pozwalam sobie na takie porownania, ale gleboko w pamiec zapadl mi twoj wpis, jak to Tymek wygral konkurs matematyczny, a nastepnie...i tu juz reszte histori znasz 😂 
Ja w zadnym razie nie mowie, aby dziecko zaniedbac, nie kazac odrabiac zadan, nie pomagac, bo skoro mniej zdolne,to szkoda czasu. Nie wiem czy zostalo to wlasciwie odebrane :kwiatek:  tak to jest jak sie pisze ukradkiem z pracy .

Ciekawe, co ja bede wypisywac za pare lat tutaj na forum na temat syna mego Olka-Lolka 😉
majek   zwykle sobie żartuję
25 listopada 2014 12:00
Mogę?

Post Dodofon jest dość brutalny, ale jest w nim wiele racji. Demon też swoją rację ma. (życie jest piękne!)
Z jednej strony - podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym, że nie należy dzieciom pomagać w omijaniu obowiązków. Nie ma zwalniania ze szkoły, bo się nie nauczyłem na kartkówkę itd.  To nie chodzi o ocenę z przedmiotu, tylko wyuczenie poczucia obowiązku. I fajnie, jak się wie od małego, że np. nie zawsze się wygrywa, że mimo ciężkiej pracy ktoś mógł dostać lepszą ocenę itd. I że jedne dzieci w nagrodę dostaną książeczkę, a inne zdalnie sterowany helikopter.

I chyba oto chodziło Dodofon?

Mam tu piękny, ekstremalny wręcz przykład:
Siostrzenica mojego męża - kończy gimnazium (w szkole na niezłym zadupiu). Mama zwalnia ją za każdym razem, jak jest nieprzygotowana. W miasteczku się wszyscy znają, więc mama wpadnie do `cioci od historii` na kawkę i załatwi.
W skali swojego gimnazjum jest najlepsza. Nie ma ocen niżej niż 5. Ja się zastanawiam, czy w ogóle dostanie się  do wybranego liceum (jakieś w Płocku, z internatem. Ciekawe co będzie, jak się dostanie, a mama nie będzie w stanie nic załatwić). Dodatkowo: nie ma żadnych obowiązków w domu. ŻADNYCH! Bo się uczy!! Wyobraźcie sobie, że jak w przerwie np. uruchomi odkurzacz i odkurzy swój pokój JA jestem o tym informowana w rozmowie na skype, bo jest to wydarzenie w skali roku.
Pomijam, że dziewczyna jest niepełnosprawna życiowo, ona nawet ze szkoły nie wraca na piechotę (jakieś 10 minut spacerem) tylko po nią jeżdżą samochodem. Powód: może ją samochód potrącić.
Nie wspomnę o tym, że się z nią nie da normalnie rozmawiać. Jakaś taka nadęta chodzi.

Ile ma się lat kończąc gimnazjum?  Z 15-16 nie?
Ja w jej wieku jeździłam sama autobusem z przedmieść Warszawy do centrum, na zajęcia z angielskiego. Lekcje odrabiałam od razu po powrocie ze szkoły, żeby móc spotkać się z koleżankami, pojechać na konie etc.
Nie wierzę, że dzisiejszy system edu się tak zmienił, że nie można tego porównać

Nie ogarniam 😉






demon, nie wbijam dziecku, że życie jest do d. - to moje przemyślenia
ale cały świat składa się z kilku podstawowych elementów

WSZYSTKO jest za coś
pracujesz - dostajesz kasę (albo nie  :wysmiewa🙂, możesz coś sobie kupić,
coś zrobisz - coś z tego wynika
zrobię coś dobrze - mam jakiś wynik - cel osiągnięty

w życiu większość rzeczy jest "obowiązkiem"

dla mnie jest prosta zasada - odrobisz lekcje - możesz i się bujać na lampie
ale dlaczego mam "za nic" pozwalać bujać się na lampie?
jak mam zmotywować do robienia zadań?
jak z klucz na wszystko będę pozwalać - motywacji nie będzie, bo nie będzie zasad

dziecko skuma - obojętnie czy coś zrobię czy nie - i tak dostanę od matki/ojca co chcę, więc po co się mam starać (pomijając dzieci z wewnętrzną potrzebą np. nauki)

uważasz - że tak się wychowuje dziecko niespecjalnie myślące? - ja uważam odwrotnie - raczej - coś zrobię - czeka mnie nagroda - więc mam motywację żeby to zrobić
kombinuję więc na wszelakie sposoby by to zrobić

ja np. nienawidzę sprzątać - i co mam mieć chlew w chacie? naprawdę WSZYSTKIE rzeczy w życiu robisz z pasją? dosłownie WSZYSTKIE? np. od sprzątania? po czyszczenie kibla?
to obowiązek = nie lubimy tego, ale robimy pomimo, ze nam sie nie chce i mamy w nosie i są nudne
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 listopada 2014 12:39
Dodofon chciałabym być kiedyś taką matką jak Ty. Która wyjaśnia dziecku prosto z mostu i konkretnie, na czym to wszystko polega, bez bawienia się w "to tylko dziecko".
Myślę podobnie do Dodo. Inaczej, ale jednak podobnie. Że szkoła jest, skoro już jest, po to, żeby przyzwyczajać do pewnego dyskomfortu w swoich działaniach. Bo na życie usłane różami DLA KAŻDEGO bym nie liczyła. Swoje talenta trzeba traktować z troską, ale podejścia "just life" trzeba się koniecznie nauczyć.
M.in. po to, żeby nie koncentrować się w przyszłości na szukaniu jeleni, którzy będą "odwalać za nas" co niekomfortowe, a móc się skupić na rzeczach ważnych.
Co więcej, uważam, że im bardziej ktoś jest wybitny, tym ważniejsza jest nauka brania na klatę takich dyskomfortów. Byle to nie posunęło się do niszczenia zalet, talentów, wiodących zainteresowań. Trzeba wspierać i rozwijać to, co szczególne, a "odrabiać lekcje" szarej codzienności. W minimalnym wymaganym zakresie (to, co "nie po drodze"😉, nie to, żeby fundować sobie/dziecku brnięcie pod górkę i piętrzenie trudności, "bo inni" itd. Rozwijać trzeba to, co szczególnie łatwo przychodzi, w reszcie pilnować minimum.
Jestem przeciwna zarówno kreacji "geniusza wielofunkcyjnego", jak i rozjeżdżaniu czołgiem indywidualnych preferencji bo "jak to tak". Ale minimum hartu w tym, za czym się nie przepada bardzo się przydaje. A układ priorytetów taki, żeby najwięcej energii szło na to, co się uwielbia i w czym można być naprawdę dobrym.
[quote author=Dodofon link=topic=96073.msg2230420#msg2230420 date=1416904167]

Życie jest nudne, i w większości do luftu.
Po co oszukiwać dziecko od małego, że tak nie jest?



I to właśnie wbijasz swojemu dziecku do głowy ? Naprawdę ?  😲

No bardzo to motywujące  🙄. I pomijam, że dla mnie to totalny bzdet. 
[/quote]

Też zatrzymałam wzrok na stwierdzeniu Dodofona.
Moja matka powtarzała mi podobną prawdę:
"Życie nie składa się z przyjemności, tylko z obowiązków!"
Jako dziecko słyszałam to milion razy. I byłam bardzo nieszczęśliwa jako dziecko. Myślałam sobie "To po cholerę w ogóle żyć, skoro życie jest do dupy...?" Nie zależało mi na niczym, nie miałam motywacji do niczego. Mówiono o mnie "Bardzo zdolna, ale leniwa". Jako nastolatka szybko uciekłam w nierealny świat rozrywek wiadomych...
Mam do mojej matki trochę żalu.
Teraz wiem, że ona była po prostu nieszczęśliwa. Więc jak miała mnie zarazić radością z życia? 😁

Na szczęście nie udało jej się zniechęcić mnie tak do końca, bo teraz jestem szczęśliwa, moje życie wypełnia miłość do "męża" i Gabika. Więc mam nadzieję, że on nie będzie wspominał dzieciństwa tak źle jak ja.
Co z tego wyjdzie, pokaże czas... 😉

Dlatego byłabym ostrożna z takimi prawdami życiowymi.

Zanim zlinczujecie Dodofon, to po prostu wypośrodkujcie.
Tyle.
pokemon, przychylam się
życie nie jest ustawicznym rzyganiem teczą, nie jest też wieczną orką po bruku
ja uważam odwrotnie - raczej - coś zrobię - czeka mnie nagroda - więc mam motywację żeby to zrobićTo nie jest takie proste. Jednym ze sposobów, żeby obniżyć człowiekowi zapał do robienia czegoś, co jest dla niego nagrodą samo w sobie, jest zacząć go za to nagradzać 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się