Dla mnie przy wege zupach ważne jest: spory dodatek oliwy z oliwek, sosu sojowego, ale nie maggi, kucharków itp. tylko takiego prawdziwego dobrego sosu (nie pamiętam teraz nazwy, znalazłam na jadłonomi- jest rewelacyjny). Warzywa zawsze ładuję w ogromnych ilościach (szczególnie dużo marchewki i selera), tak samo przyprawy (pieprz, ziele, liście laurowe, koper suszony, pietruszka suszona, tymianek, kurkuma, goździki, imbir, czosnek, grzyby suszone). Często warzywa najpierw podsmażam, a dopiero później zalewam wodą.
Paprykę wędzoną kocham, uzależniłam się ostatnio od ryżu z sosem pomidorowym ze sporym dodatkiem własnie papryki wędzonej w proszku. Genialny smak 😜
Hahaha, przepis na zupę niejadalną dla mnie :p od sosu sojowego odrzuca mnie na kilometr, oliwy z oliwek potrafię niewielką ilość zjeść tylko. Wędzonej papryki nie znam, ale coś czuję, że też nie byłby to mój typ 😉
dea-ale tej oliwy nie czuć, tzn nigdy nie rzuciło mi się to w oczy(?) 😉
Ja czuję 😉 albo jakąś oliwę trafiałam podłą.
dla mnie najlepszy smak i zapach robi pietruszka 😜
Moja mama jest mistrzynia w gotowaniu zup... nie mam pojecia jak to robi, ale kazda jedna jest po prostu pyszna.
Malo juz uzywam oliwy, stwierdzam... Raczej smaze na klarowanym masle albo oleju rzepakowym.. ewentualnie kokosowym.
Ja tam wege zupy robie normalnie, zamiast mięsa/kości/rosołu po prostu na kostce warzywnej(uwaga bo nie każda jest wege), albo nawet bez kostki, wrzucam warzywa jakie akurat mam pod ręką, gotuje, daje jakieś przyprawy i zawsze mi smakuje. Ale ja jestem mało wybredna.
W ogóle to nie lubiłam robić zup, a ostatnio własnie mam fazę i jedyne co chcę jeść to zupy albo dania jednogarnkowe. Nie ruszę nic innego na obiad, nie wiem czemu mi się tak poprzestawiało. Tzn inaczej - ruszę, bo ja wszystko zjem, ale wolę zupę albo coś półpłynnego,
nerechta - bo to inna kategoria, na oliwie się nie smaży 😉
a no, jakis skrot myslowy mialam 🤣 w calosci chodzilo mi ze juz wlasciwie oliwy nie uzywam, o 🙂
Mam duzo platkow owsianych. Chcialabym zrobic jakas przekaske, ale bez tony cukru, czekolady itp... zna ktos jakis przepis?
łap:
http://feed-me-better.blogspot.com/2013/03/dietetyczne-ciasteczka-owsiane-kokosanki.htmlja daję mniej otrębów, więcej płatków, nie słodzę niczym, tylko wrzucam do mleka (roślinnego) posiekane daktyle. i robiąc z dwóch porcji daję jedną płaską łyżeczkę proszku
madmaddie, brzmi sensownie :kwiatek:
Same suszycie ziola?
Widziałam fajny wege przepis na ciasto browni, ale pidlinkuje z kompa, bo z Tel sie nie da.
Znów przychodzę po poradę. Nie jem słodyczy, a to cukierki i lizaki mnie ratowały podczas długich godzin w bibliotece. Nie mogę mieć nic szeleszczącego ani brudzącego. Chciałabym właśnie takiego cukierka, zapakowanego, ale nie słodkiego... istnieje coś takiego?
Banan albo jablko 😉 🙂
opolanka nie susze, ale hoduje sobie na oknach 🙂
nerechta, nie mogę jeść ani bananów ani jabłek w bibliotece. Ani kanapek ani ciasteczek. Ani zupy.
a nie mozesz po prostu na chwile wyjsc?
Nie mam pomyslow na nieslodkie cukierki 🙂 Rozumiem, ze teoretycznie ich tez miec/jesc nie wolno, ale sie przemyci wprost do buzi? 😀
A orzechy by się nie nadały?
nerechta, zanim zlecę z samej góry na parter, to minie 5 minut, potem otworzyć szafkę, zjeść, zamknąć szafkę, z powrotem na samą górę...
Teodora, kurcze, wolałabym coś do ssania, bo jak zacznę chrupać, to ktoś mnie z barierki w końcu zrzuci... wiecie jak to jest jak jest cicho i ktoś chrupie...
Czy ja wiem, czy orzechy włoskie na przykład tak by chrupały? Swoją drogą ciekawe, jakby to było, gdyby orzechy namoczyć przez godzinę, wyjąć z wody, osuszyć i wpakować do jakiegoś pudełeczka. Zachowałyby miękkość (i niechrupiącość)?
Są jeszcze słodycze słodzone np. ksylitolem.
KLIK. Trzeba by co prawda spytać, co dokładnie jest w składzie (a jak jest to podrążyć, bo już tam widzę karmel w lizakach bezcukrowych - z czego niby?).
Strzyga a jakieś mniejsze (=łatwiejsze do przemycenia) owoce - np. suszone śliwki, morele, żurawina? Co prawda średnio się tym człowiek naje, ala jakaś tam przekąska zawsze to jest. Ja uwielbiam podjadać żurawinę🙂
Prócz suszonych śliwek (choć te brudzą ręce, co raczej nie jest pożądane w bibliotece), żurawiny (ta znów tłuści palce, bo jest do niej dodawany olej) i moreli fajną opcją są też daktyle. Fajnie się je żuje.
Słodkie, wysoko kaloryczne, nie brudzą rąk i nie chrupią w ogóle.
Jak na razie mam kg chipsów bananowych, będę testowała
Akurat one chrupią baaardzo 🙁
To już bardziej suszone jabłka, trochę się żują i nie chrupią jak banany 😉 a daktyle są naaajlepsze, kocham miłością ogromną! 😍
maiiaF, ciężko o świeże daktyle. A kandyzowane brudzące mocno.
ElMadziarra, będę ciumkać 😀
są kandyzowane daktyle? ja używam suszonych, są raczej suche z wierzchu i dość miękkie w środku, zależy od firmy.
świeże do dostania w Simply chociażby
A propos daktyli, sciagal ktos moze stad
https://pl-pl.facebook.com/najlepszeswiezedaktyleWe Wrocku chyba da sie stacjonarnie.
Kupowaliśmy takie z kooperatywą, są pyyyszne.
Strzyga, nie wiem co masz na myśli pisząc "kandyzowane", ale suszone nigdy nie ubrudziły mnie bardziej niż suszony banan 😉 ale ja chyba mam w ogóle jakieś szczęście do suszonych owoców, bo moja żurawina też nie zostawia tłustych plam, tylko tyle, że mocno posklejana jest ze sobą i czasem wyciągam 5 na raz 🤣