Sprawy sercowe...

Averis   Czarny charakter
20 maja 2015 13:26
Jestem bardzo mało spostrzegawcza 😁
Bardzo dawno mnie tu nie było 😉 u nas jak to w związku raz lepiej raz gorzej, we wrześniu minie 5 lat 🙂
ale muszę się poskarżyć, bo dziś się dowiedziałam, że niebawem dołączę do słomianych wdów i związkowców na odległość... dużą odległość - ok 1800 km 🙁
skończyli w firmie zlecenie na miejscu i M wyjeżdża do Amsterdamu 🙁 nie wiem dokładnie kiedy, ale do końca czerwca go nie będzie już tu (obstawiam, że już na początku czerwca wyjedzie... 🙁 ) po ponad roku mieszkania razem i pracowania razem, teraz prawie rok mieszkania na zmianę u niego i u mnie to będzie straszne... 🙁
Zygzak, no to współczuję. Sama też jestem w takim związku (1200km), widujemy się raz na 3 miesiące 🤔wirek: Ale to działa tylko na jakiś określony czas, w naszym przypadku z końcem moich studiów spadam do niego. Niemniej, życzę wam powodzenia :przytul:
Pół roku temu byłam załamana o ile ktoś pamięęęta.  Wróciłam do tego drania ale tylko po to by PRZEJRZEĆ NA OCZY  👀 Ograniczył mnie, podciął skrzydła, skłócił z rodziną. Tfu, nie wiem jak mogłam kochać takiego paskuda! Zakochany człowiek jest po prostu ślepy.
Po uwolnieniu się odkryłam, że lepiej mi samej i.. kocham swoje życie! Otaczają mnie nie tacy źli ludzie, a i rodzina wybaczyła mi wszystko.
Poznałam nowego pana  :kwiatek: Jest c u d o w n y.  Nie ogranicza mnie, a wręcz przeciwnie - pozwolił wypłynąć mi na szerokie wody! Odnalazłam dzięki niemu nową pasję - motocykle! Mam do niego dystans ale każdą wolną chwilę spędzam z nim z ogromną przyjemnością. Przedstawił mnie swoim znajomym i rodzinie. Eh, nic ino się zakochać :P

Dziewczyny! Nie bójcie się zmian! Ja bardzo długo stałam w miejscu, bo nie chciałam zostać sama! Podjęcie tej decyzji było najlepszym co zrobiłam w życiu. Okazało się, że można być szczęśliwym do zrzygania, bez gamonia rujnującego nam życie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 maja 2015 00:02
Vegonia cieszę się Twoim szczęściem 🙂 Oby to trwało wieczność, trzymam kciuki za Ciebie i Twoją pewność przyszłości! 😀 Fajnie, że odkrywasz siebie na nowo 😀 Mi też się kiedyś marzył facet z motorem... ale cóż, wyszło jak wyszło 😁
CzarownicaSa facet z motorem to nic przyjemnego, jak wraca z przejażdzki i mówi, że sobie po 200km/h śmigał 🤬 🚫
vegonia dobrze sie czyta takie wieści, dużo dobrego  :kwiatek:

Słuchajcie, poruszę taki temat może trochę tabu 😉 Czy bedąc w związku zwracacie uwagę na innych facetów ? Czy zdarzyło Wam sie zauroczyć innym facetem, mimo że mega bardzo kochałyście swoich mężczyzn ?
Pytam, bo przyjaciółka jest w kropce i sama nie bardzo wiem, co jej poradzić. W sumie powiedzialam jej tyle, żeby zastanowiła się czy warto niszczyć wieloletnią i szczęśliwą relację dla przelotnej fascynacji...
Ja nie zwracalam, a jesli zwrocilam na tyle, ze mnie pociagal za mocno, to znaczy, ze w mojej relacji z obecnym partnerem czegos brakuje. I trzeba pomyslec czego, dlaczego szukam czegos u innych mezczyzn. A poza tym skad zalozenie, ze obecna fascynacja jest czyms przelotnym? Znal kilka par, ktore tworza wspaniale, trwale zwiazki, a poznaly sie wlasnie w teorii na cos przelotnego 😉
Ona twierdzi, że w jej obecnej relacji nic nie brakuje, jest szczęsliwa itp chociaż w sumie to tak naprawdę para wie, jak wygląda ich zwiazek.
Ale tamten drugi zapadł jej w pamięć, siedzi w głowie już jakiś czas 😉 
Nie byłam nigdy w takiej sytuacji, ciężkie to się wydaje...
Moze sie po prostu znudzila troche obecnym facetem. Ciezko ocenic z zewnatrz.
Ja nigdy. To znaczy potrafię "zobaczyć" innego mężczyznę w sensie zauważenia, że idzie ulicą przystojny gość, ale nic poza tym. Przejdzie i jak mnie minie, to wylatuje mi z głowy totalnie.
kolebka ja będę kontrowersyjna i powiem, że owszem, zdarzają się takie sytuacje (2 razy w ciągu mojego 4 letniego związku). Na widok 2 innych facetów szybciej zabiło mi serce, bedąc w związku. Jak ja sobie z tym radze? Staram się nie wchodzić w żadne relacje z nimi, nie rozmawiać, jak nie musze. Wydaję mi się, że przyjaciółka sama podgrzewa atmosfere, ta sytuacja jej odpowiada, bo jest coś świeżęgo. "Motyle w brzuchu", których zapewne nie czuje już przy swoim facecie (ale oczywiście są tutaj głębsze uczucia). U mnie takie sytuacje wychodzą zazwyczaj jak mamy mniej czasu dla siebie, jesteśmy zapracowani. Staram się wtedy więcej czasu spędzić ze swoim mężczyzna i wszystko wraca do normy 😉
I nie uważam, żeby w moim związku czegokolwiek brakowało 😉
Losia, owszem, brakuje, tej chwilowej bliskosci, ktora ratujesz sytuacje 😉 I wiekszego spedzania czasu razem. O tym wlasnie mowilam 😉
zen ok, w tym się zgodze 😉. ale to są chwilowe wzloty i upadki w zwiazku, które zawsze się zdarzają. Ja po prostu uważam, że "na dłuższą mete" niczego nam nie brakuje 😉 Że mamy dobre podstawy do budowania relacji.
Wlasnie o tym mowie, ze czasem po prostu chwilowo nam czegos brakuje i warto zastanowic sie czego, bo moze byc to wlasnie wieksza ilosc czasu razem, moze jakies wspolne wyjscie, przytulenie, wiecej seksu etc.
.
vegonia dobrze sie czyta takie wieści, dużo dobrego  :kwiatek:

Słuchajcie, poruszę taki temat może trochę tabu 😉 Czy bedąc w związku zwracacie uwagę na innych facetów ? Czy zdarzyło Wam sie zauroczyć innym facetem, mimo że mega bardzo kochałyście swoich mężczyzn ?
Pytam, bo przyjaciółka jest w kropce i sama nie bardzo wiem, co jej poradzić. W sumie powiedzialam jej tyle, żeby zastanowiła się czy warto niszczyć wieloletnią i szczęśliwą relację dla przelotnej fascynacji...


zpunktu widzenia osoby ciut starszej zapewne powiem tylko tyle, żeby dała sobie czas i próbowała naprwić to co ma ze swoim facetem. bo może to być tylko chwilowe zauroczenie. ale jeśli spróbuje naprawić to co jest i za parę miesięcy dalej stwierdzi, że ze swoim jej się nie układa, a dalej tamten jej siedzi w głowie, to niech się delikatnie wywie, czy tamten jest zajęty i chętny na nią 😉 jeśli tak, to warto spróbować  😀iabeł:
mówię tak, bo znam jeden przypadek, on zdradził, bo im się źle układało, okazało się, że to dla niego były tylko te motylki w brzuchu, nic więcej, i wrócił do swojej, do tej z którą był na stałe. ona wybaczyła, pogodzili się, niby naprawili to co mieli w środku w sercach i pobrali się. potem dziecko mieszkanie, etc. niby jest im razem okey, ale nie potrafią ze sobą już tak być jak kiedyś. miłość przegrała. no i niby są razem, ale bardziej są, niż się kochają, a on już się nawet nie ukrywa, że chce inną. nie jakąs konkretną, po prostu chce inną, bo z tą do której wrócił, nie układa się tak jak kiedyś. niby próbują ratować, ale ciężko im, nie wiem, czy dadzą radę, a newet jeśli już ze sobą zostaną, to obydwoje wyznają, że to już nie to samo.
więc póki się nie ma pewności, że z obecnym nie wyjdzie, a tamten jest zainteresowany, to chyba nie warto dawać się za bardzo ponosić motylkmo  😀iabeł:
Bo kusi nas coś co jest nowe, inne od tej naszej znanej na wylot codzienności i pewnie łatwiej ulec pokusie.

Bardzo dobrze napisane  :kwiatek:  też jej powiedziałam, że ciekawość jest najgorszym doradcą, bo w sumie można sie skusić, tylko po co ?
Wychodzi na to, że czas pokaże, czy to tylko fascynacja.. 😉 też byłabym daleka od kiszenia się w związku, wiedząc że marzę o kimś innym i to już nie jest tylko zauroczenie. Serce nie sługa... chociaż uczucia siedzą w głowie  😀
Bardzo dobrze napisane  :kwiatek:  też jej powiedziałam, że ciekawość jest najgorszym doradcą, bo w sumie można sie skusić, tylko po co ?


A z drugiej strony może właśnie po coś- może mimo tego, że obecnie czuje się szczęśliwa, z kimś innym czułaby się szcześliwsza 😉 Nigdy nic nie wiadomo.
kolebka, a ile czasu są razem? 🙂
obecnie czuje się szczęśliwa, z kimś innym czułaby się szcześliwsza 😉


ryzykownie powiedziane  😀iabeł:
bardzije myślę kategoriami, teraz nie jestem szczęśliwa, chcę to spróbować zmienić, a nie tkwić w czymś co mi nie daje satysfakcji
masz racje,nigdy nie wiadomo tak na 100%, tylko po co ryzykować, jeśli teraz jest dobrze?
tak, wiem może to u mnie taki minimalizm przemawia, ale nauczona doświadczeniami, wiem, że nie zawsze warto ryzykować, bo coś wydaje nam się lepzse
Mnie się skojarzyło "trawa za płotem zawsze zieleńsza"...  😉
Uważam podobnie jak E. - jeżeli ktoś czuje się szczęśliwy, to nie ma sensu ryzykowanie tego stanu dla jakiegoś innego, potencjalnego większego szczęścia pozostającego w kategorii "a może". Co innego jak ktoś jest nieszczęśliwy, wtedy szczęście "a może" i tak jest lepszą opcją.
Po kliknięciu "wyślij", tak właśnie pomyślałam, że mogłam się ugryźć w język, bo jednak nie jestem mistrzem dawania dobrych rad 😁
Ja się najczęściej kieruję w życiu drgnięciem serca niż zdrowym rozsądkiem i często ryzykuję, w końcu żyje się raz 😉 Ale to ja- na pewno daleki od ideału przykład. 😀 Ale fakt, skoro jest dobrze, bezpiecznie i stabilnie, to może lepiej nic nie zmieniać? Tylko hmm, czy nie będzie potem żalu, że się nie spróbowało, bo może mimo tego, że jest dobrze, to mogłoby być lepiej? 😉 Dobra, już się nie odzywam. 🤣
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
26 maja 2015 11:42
Pisalam kiedys, sa ludzie glodni wrazen, mocnych emocji, uzaleznieni od zmian, skokow adrenaliny i 'motyli w brzuchu'- na dowolny temat. Nie zawsze na codzien widac ta 'tesknote za nowym/lepszym'. Pulapka jest taka, ze mozna tak w nieskonczonosc. Jest dobrze, ale moze byc ciut lepiej? (chocby na poczatku?). A potem znowu, bo nowe szybko przestaje byc nowe i okazuje sie, ze w nowej relacji trzeba z czasem wyjsc z lozka i wytrzezwiec i kurcze okazuje sie, ze w zasadzie jest jak bylo, tylko z kims innym, moze gorszym, bo do tamtego to chociaz byl czas przywyknac, wychowac nieco, dotrzec sie, a tu robota od nowa... no chyba, ze znow ktos zauroczy 😉
Stad romanse, ktore najczesciej koncza sie po owym 'wyjsciu i wytrzezwieniu', czyli innymi slowy- minieciu poczatkowej fascynacji nowym (wcale niekoniecznie osoba jako taka!).
Tylko hmm, czy nie będzie potem żalu, że się nie spróbowało, bo może mimo tego, że jest dobrze, to mogłoby być lepiej? 😉 Dobra, już się nie odzywam. 🤣


zawsze sobie trzeba zapytać siebie, czy warto próbować, bo często od tych prób odwrotu już nie ma  🤔
wiesz, to nie sukienka, która oddasz do sklepu bo fason nie ten i wrócisz do starej  😉
daltego ryzykuje się, jak niewiele można stracić 😉
Osobiście myślę, że człowiek goniący przez całe życie za "zawsze może być lepiej" nie będzie szczęśliwy, a to z tego powodu, że "lepiej" nie ma górnej granicy i nie można przestać do niego dążyć. Uzyskane "lepiej" natycyhmiast zmienia się w "dobrze" i pojawia się kolejne "lepiej". Do pewnego momentu taka pogoń jest motywująca, ciekawa, ma się poczucie, "że się żyje", a potem...?
ashtray, ja mam dokladnie tak samo 😁 Tylko moje serce sporadycznie pika na czyjes wibracje, w ogole jestem dosc chlodna i zdystansowana, wiec jesli juz moje wnetrze uzna, ze warto zapikac, to wiem, ze cos sie dzieje. A jak jeszcze pomimo mojego chlodu i nieprzystepnego wygladu facetowi rowniez zapika na moja osobe, to coz 😎 Zdaje sie na intuicje i w sprawach serca naprawde kieruje sie sercem.

Ostatnio bylam bliska wykasowania pewnego faceta ze swojego zyciorysu, boooo, no bo wlasnie jest za idealnie i pika za bardzo. Rozum dawno kazal zwiewac dajac racjonalne powody, a jednak serce pokazalo rozumowi srodkowy palec i, no i jest fajnie i milo 😉

zen, ashtray
wydajecie się być osóbkami dość młodymi
skłamała bym, jakby powiedziała, że za młodu to się nie szaloło  😀iabeł:
ale przychodzi taaki moment, kiedy człowiek już się wyszaleje i chce mieć jakąś stabilność w życiu
moim koleżankom, w wieku 40 i plus strasznie się włączyło wspominanie, z wielką eskcytacją wspominają byłych kochanków i przeltone romanse  😀iabeł: 😀iabeł: ale jakoś tęsknią bardziej do tych, z którymi było stabilnie, ale bez fajerwerków, ale stabilnie i bezpiecznie
no bo z drugiej strony, co to też za chłopak, co dziś ze mną, a jutro poczuje motylki do innej.  🤔
Jasne, że tak! Nie mówię przecież, że to prosta decyzja.
I żeby nie było, że tak latam za facetami i zmieniam jak rękawiczki- mam za sobą 2 długoletnie związki, oba uważam za udane, oba zaczęły się od drgnięcia serca, gdzie początkowym stanem było "jest dobrze".
Hehehhee, tak, ja jestem szalenczo mloda, mam 31 lat, 9 letniego syna i, hmm, i wciaz podazam czesto za sercem 😉 Ale mam komfort podazania za nim, nie jestem zalezna w zwiazku od mezczyzny pod zadnym wzgledem, ani finansowym ani emocjonalnym. Inaczej, mezczyzna nie jest mi potrzebny do poczucia bezpieczenstwa, stabilnosci etc.

I tez jestem z tych dlugodystansowcow w zwiazkach 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się