Podsumowanie roku 2015

Mamy grudzień, a więc cały miesiąc na podsumowania, wyciąganie wniosków i zadumę nad mijającym rokiem. Zapraszam do podsumowań.
Co wam się przydarzyło? Jakieś sukcesy? Porażki? Coś was zaskoczyło, czegoś się nauczyliście o sobie albo o świecie?
Może macie jakieś plany i ważne postanowienia na 2016, które warto spisać?
Jak ktoś pisze co roku, to fajnie zajrzeć sobie do wątków z poprzednich lat i powspominać:

2014

2013

2012

2011

2010
Jestem zadowolona z tego roku. Przede wszystkim udało mi się zrealizować jedno z marzeń i oddać konia w trening do najlepszej trenerki ever  😀 Wzięłam się też za swoje jeździectwo, udało mi się ściągnąć do nas dwóch świetnych trenerów, dorobiłam się w końcu siodła, które uwielbiam.
Rodzina zdrowa, z córki niezmiennie jestem dumna, wakacje w tym roku były rewelacyjne. Nie licząc jakichś chwilowych zawirowań itp., w ogólnym rozrachunku to był bardzo dobry rok  🙂
Jako że to był rok w którym kończyłam 18 lat postanowiłam zrobić wszystko żeby był totalnie moim rokiem... i byl  😍
Wszystko szło tak jak sobie zaplanowałam. Zrobiłam błyskawicznie i bezproblemowo prawko przed osiemnastką, od razu kupiłam sobie samochód co jest moim małym sukcesem. Przez pół roku pracowałam w super atmosferze z super ekipą. Poza tym wreszcie zrobiłam wymarzony tatuaż, ktory jest prezentem ode mnie dla mnie na 18. Dodatkowo poznalam cudownych ludzi, mam fantastycznych znajomych. I cudownego faceta, ktorego jeszcze rok temu nigdy w życiu nie widziałabym jako towarzysza życia  😀 Ten rok był też pełen rewelacyjnych koncertów i wyjazdów - koncert Chvrches w Brukseli i Slash w Łodzi zdecydowanie wygrały, ale bylo tego znacznie więcej. Zakochałam się w couchsurfingu  😍
Mam też prawdziwa przyjaciólkę, z którą właśnie stuknął nam rok.
Wreszcie wiem co chcę robić w życiu. I to jest najpiekniejsze. 

Mowią, że jaki sylwester taki cały rok - zdecydowanie się z tym zgadzam!!
Nirvette   just close your eyes
01 grudnia 2015 14:05
Ten rok był dla mnie bardzo przewrotny i był rokiem "pierwszych razów". 😁  Spełniłam swoje marzenie o pierwszych startach w zawodach, miałam pierwsze wygrane, pierwszy raz bawiłam się na imprezach w klubie (zawsze mnie przerażały - kocham mój strach przed ludźmi), zaczęłam pierwszy rok studiów, pierwszy raz próbowałam swoich sił w roli instruktora jazdy konnej, pierwszy raz oddałam krew (bardzo pozytywnie mnie to nakręciło, planuję robić to systematycznie), itd.
Bardzo "koński rok", zaczęłam go we wspaniałej stajni, chyba wreszcie znalazłam swoje miejsce na ziemi. Szefowa jest najcudowniejszą kobietą, która jest dla mnie wielkim oparciem, mentorem. Mamy tak świetny kontakt, że traktuję ją jak starszą siostrę. Poznałam masę wspaniałych osób, mam wspaniałego faceta, niesamowitych znajomych. Zaczęłam dobrze się bawić, a nie ciągle przejmować opinią innych ludzi. Zaczęłam wierzyć w siebie.
Było sporo łez, ale też sporo śmiechu. Baaardzo się zmieniłam, usamodzielniłam. Oby było tylko lepiej! I oby spełniły się plany na 2016  😅
Anderia   Całe życie gniade
01 grudnia 2015 15:01
Z pozytywów - zdana matura, dostanie się na studia, na które już od dobrych 4 lat bardzo chciałam, sierpniowe narodziny bratanka, a przede wszystkim poznanie odpowiedniego faceta, który radykalnie zmienił moje postrzeganie siebie, świata i ludzi. Zdrowie fizyczne jak najbardziej sprzyja, a rok temu o tej porze nie mogłam tego powiedzieć, więc nie jest to u mnie takie oczywiste. 🙂

Z negatywów - przede wszystkim zdrowie mojego konia, no cóż, krótko mówiąc... matce naturze nie wyszło. I w tym roku miałam okazję o tym się dobitnie przekonać. Poza tym prawko się za mną ciągnie już sporawo. Fakt faktem, że w tym roku miałam dość sporo cudacznych przejść z osobami, które uważałam za bliskie, na pierwszy rzut oka było to bardzo negatywne i dołujące, ale w ogólnym rozrachunku... czy ja wiem? Na pewno sporo mnie nauczyło i zmieniło w myśleniu.

Podsumowując, w sumie jestem bardzo młoda i każdy rok kształtuje mnie coraz bardziej i zmienia, dlatego cieszę się, że pod koniec 2015 tym bardziej mogę powiedzieć, że znowu jestem inną osobą. Znaczy, że nic mi się w rozwoju nie zatrzymało... chyba  🤣 Na 2016 nic szczególnego nie zakładam, przynajmniej póki co. Na chwilę obecną życzyłabym sobie jedynie przeżycia dwóch pierwszych w życiu sesji. 😉
Rozbawiła mnie połowa tego, co napisałam rok temu, ta pierwsza o facecie. 🤣

No więc właśnie z nim się rozstałam, po prawie dwóch latach i jest mi teraz o niebo lepiej, samej ze sobą. Byłam na Wielkanoc w Egipcie, a w wakacje w Grecji. Włączył mi się tryb podróżnika, który dzielę z tatą. Postanowiłam wyjechać po studiach do Australii i mam nadzieję, że w podsumowaniu za 2 lata przeczytam tego posta już stamtąd. 🙂 We wrześniu po 2-3letniej przerwie (sama dokładnie nie wiem ile to trwało) wróciłam do koni i aktualnie przygotowuję się do brązowej odznaki i mimo niskich funduszy daję radę. Przyjaciół nadal mam wspaniałych, którzy są ze mną mimo wszystko. I chyba nic więcej specjalnego się nie działo, dalej sobie gniję w Lublinie na bezsensownych studiach, no co zrobić. 😉
Dla mnie ten rok był trochę zakręcony - zaczął się marnie od problemów zdrowotnych, urazu, doła - ale druga połowa znacznie lepsza, założyłam działalność, wiem co chcę w życiu robić i gdzie dążę, uwielbiam swoją pracę, pomimo że bywa ciężka, wiem że mam wspaniałą rodzinę, zrewidowałam kolejne przyjaźnie - wiem, że są w moim życiu osoby na które mogę liczyć i które mogą liczyć na mnie, ale są też takie które nie są już mi tak bliskie jak dawniej.  Dużo się dowiedziałam o sobie przez ten rok, niektóre odkrycia nie były miłe, ale dały mi kopa do przodu. Np - nauczyłam się oszczędzać, czego za chiny nie potrafiłam 🙂

Za to za mało było w tym roku rozwijania się jeździecko (wiem, to może dziwnie brzmieć biorąc pod uwagę, że pracuję na co dzień w branży jeździeckiej - ale jednak brakuje mi takiego własnego rozwoju, jazdy pod okiem dobrego trenera, możliwości szkolenia siebie... zabrakło na to funduszy i czasu, przez to że wypadły mi 3 miesiące pracy na wiosnę - ale mam to zamiar zmienić w przyszłym roku i to będzie moje postanowienie noworoczne  😜  bo jazda z kimś raz na 1-2 miesiące mnie nie satysfakcjonuje obecnie, jeszcze nie wymyśliłam dokładnie jak to zorganizować, żeby się bardziej rozwijać, ale wymyślę). No i brakuje mi...miłości. Takiej damsko-męskiej. To też bym chciała żeby się zmieniło i są na to ostatnio szanse 🙂

Ogólnie - oceniam ten rok jako dobry, choć jak się zaczynał to myślałam, że zapowiada się koszmarnie. Oby następny nie był gorszy to będzie ok 🙂
Kiedyś dawno chyba pisałam coś w jakimś podsumowaniu, ale może tym razem też napiszę 🙂

Jaki dla mnie był rok 2015? W sumie to.. nijaki 😉 Ciągną się za mną pewne problemy, które rozpoczęły się na jesieni w 2014, pracy nie zmieniłam - w listopadzie minął rok w tej pracy więc też bardziej jako 2014 😉 choć ostatnio się w pracy nieco nieciekawie robi i planuję szukać znowu... U koni też bez zmian bo od jesieni 2014 wróciłam do kucyków i całkiem dobrze mi z tym 🙂 A chłop mi przeszedł w swojej pracy na tryb delegacji i wcale nie jest to łatwe

Miejmy nadzieję, że ten 2016 będzie lepszy 🙂 że uda się znaleźć satysfakcjonującą pracę, że w związku będzie dobrze, że uda się w końcu razem zamieszkać i się rozwiążą moje problemy (noo te dwie sprawy może niekoniecznie się udadzą w tym nadchodzącym roku, ale liczę, że w końcu wejdą w życie 😉 ) No i ma wrócić Siwy do domu 🙂 więc może w przyszłym roku będę miała dwa konie do jazdy 🙂
Ojej, to już... 🙂 ja z podsumowaniem muszę poczekać, bo jeszcze cały miesiąc przed nami i wiele spraw czeka na rozwiązanie, oby pozytywne 🏇
Moon   #kulistyzajebisty
02 grudnia 2015 08:36
Poczytałam siebie z poprzednich lat, omg! :P

Druga połowa tego roku to znów jakiś full total amok, zmiany, zmiany, zmiany! Co dziwne, jestem osobą która nie lubi zmian i się ich boi, zawsze rozważam, analizuję, myślę co by było gdyby, a tu jednak ciach!
Od stycznia lulam Lula, póki co - tfu, tfu, tfu - wszystko idzie ku dobremu, mimo początkowego falstartu 😉 Od maja jestem w związku  😍 wczoraj oficjalnie, zamieszkaliśmy razem, rzygam tęczą na kilometr. W maju też zmieniłam pracę, którą lubię i w której się odnajduję, więc wszystko ku stabilizacji ;-)
W Nowm Roku nie chcę wiele - byle nie było gorzej.
Dla mnie ten roktez bylo duzo lepszy niz poprzednie, tfu tfuuuu, bo jeszcze sie nie skonczyl  😁
Jezdzecko mega, kon w zdrowiu przez caly rok i sezon. Wakacje , rajdy kupe kilometrow w kopytach. Docenilam ja i to fest.
Udalo mi sie zalatwic mojej przyjaciolke konia do dzierzawy , wiec nie bedzie problemu pod tytulem wszystko pieknie tylko Milka nie ma na czym jechac  😁 dodatkowo , moja druga bardzo wazna kolezanka kupila konia, z ktorym sobie pracuje od zera, ciesze sie na to i na jej szczescie z jego posiadania. Moja emerytka w koncu po drugim ostrzykiwaniu przestala kulec i przemieszczamy sie bardzo zwawym i obszernym stepem  💘 Uregulowalam sprawe z mieszkaniem , ktore juz jest w 100% moje , teraz tylko musze je sprzedac i emigracja na wies. Zdrowotnie roznie bywalo, kon zalatwil mi palec, motor kolano. O! Kupilam motor w tym roku  💘
Dokonczylismy troche remontow w naszym terazniejszym mini mieszkaniu, wymienilismy okna , zrobilismy w koncu porzadne ogrzewanie i mam w domu 26st 😉
Mam troche planow na nastepny rok: pierwszy powazny udzial w zawodach ( musze ogarnac dwa konie, , bo kolezanka chce jechac ze mna a kon surowy  :hihi🙂 , sprzedac to drugie mieszkanie, wymienic silnik w naszym ukochanym aucie , bo stoi i sie marnuje a to spory wydatek niestety, przy okazji zamontowac hak. Kupa rajdow, moze wyjazd na wakacje do Chorwacji (jak naprawie to auto, bo drugie to tak srednio na taka trase) i milion dupogodzin w siodle  🏇
Jestem pod wrażeniem, chyba nigdy ten wątek nie był tak optymistyczny i pozytywny przez tak długo 😉 Chyba jakieś dobre fluidy się unosiły (i unoszą) w tym 2015.

Ja podsumuję trochę później, ale rozbawiło mnie to, co napisałam w zeszłym roku:


Na 2015 nie życzę sobie żadnych większych zmian - niech to będzie spokojny i stabilny rok, tak jak ten, bez fajerwerków i trudnych decyzji 🙂



No nie udało się 😁
Gillian   four letter word
02 grudnia 2015 13:28

Brak mi jakichkolwiek widoków, że w 2015 coś się zmieni. Szczerze mam ochotę strzelić sobie w łeb. Plan na nadchodzący rok to nie zwariować. I tyle.


Podtrzymuję. I z tym samym planem oczekuję na rok 2016.
1/ Przygarnęła się do mnie Werna. (właśnie jest ze mną w pracy i grzecznie śpi przy nogach)
2/ Dostałam dofinansowanie z MKiDN, dzięki czemu udało mi się zrealizować autorski projekt bajkowy, który chyba mogę zaliczyć jako sukces. Oznaczało to naprawdę sporo pracy, co w połączeniu ze standardowymi obowiązkami dało dziki natłok spraw do ogarnięcia. Ale mam sporo satysfakcji.
3/ Zrobiłam samodzielnie ławę ze schowkami na balkon.
4/ Na dzień dzisiejszy.. tfu, tfu... czuję się dość stabilnie finansowo. Wymieniam jako plus, bo do tej pory bywało mocno różnie.

Takie plusy.
Minusów nie piszę. Bo nie 😉 
U mnie w tym roku było stabilnie i spokojnie 🙂 Krok po kroku realizuję swoje marzenia. Nie wszystkie się udało, ale odwieszam je na kołek i wrócę do tematu w bardziej sprzyjających okolicznościach.

Co mnie cieszy:
- wróciłam do jeździectwa pełną parą, koń śmiga jak zły i cieszy moje oko 😍 nie liczę chwilowej przerwy, w związku z moją kontuzją, zdarza się najlepszym
- założyłam pierwszą polską grupę wsparcia dla chorych na neuralgię nerwu trójdzielnego (z pomocą kujki i Averis), która ostatnio prężnie działa i liczy sobie już niemal 200 członków (a początki były takie, że byłam czołową spamerką na wszystkich forach neuralgicznych, a na forum gadałam sama ze sobą 😁 )
- zrobiłam wymarzony kurs wspinania na własnej asekuracji, dołączyłam do sekcji i cisnę! Jestem o krok bliżej od zostania taterniczką
- pracowo stabilnie, a to też cieszy
- mam dalej wokół siebie wspaniałe przyjaciółki 😍

- no i najważniejsze, dalej jestem kochana i bardzo kocham. Zamieszkałam z moim mężczyzną i razem pomału wijemy swoje gniazdko, i snujemy różne szalone plany 😍

Jedyne, co mnie smuci to moja choroba. Która się nie cofa, ale też nie postępuje jakoś znacznie. Mam jednak oparcie w najbliższych, więc i z tym dam radę.

Czuję przypływ mocy 😎
Pierwszy raz podsumowuję...
W sumie taki w miarę stabilny rok za mną. Bez większych zmian. Fajerwerki mam w planach na 2016, ale o tym cichutko.
Chyba za wiele się już nie zmieni, więc mogę podsumować ten 2015. Dzieli mi się wyraźnie na pół, więc:

1sza połowa, styczeń-czerwiec:
bardzo imprezowo, międzynarodowo, wyjazdowo i inspirująco. Samorozwój, praca nad sobą, nowe bardzo twórcze znajomości, do tego stare bez zmian. Super czas, jakby półroczne wakacje, mimo że w Warszawie i mimo, że normalnie pracowałam. Fajny wyjazd do Gruzji, po raz drugi.

2ga połowa, czerwiec-grudzień:
zaszłam w ciążę, więc jednak zwolnienie tempa, od października dokładnie. Pożegnanie się z pacjentami, wicie gniazdka, oswajanie się z nową przyszłą rolą. Sporo się działo w związku z mężem, ale raczej głównie pozytywnie 😉 W ogóle sporo nowych znajomości, odgrzewanie starych, mocno intensywny towarzysko czas.

Ogólnie:
Z koniem do czerwca intensywnie. Byłam parę razy na zawodach, ale jakoś nie sprawiały mi radochy. Potem bardzo udana dzierżawa- mam spokojną głowę, bo jeżdżą go fajne dziewczyny, dbają jak o swojego i będzie w formie jak wrócę do jazdy.
Teraz temat dziecka przysłania mi wszystko, ale to chyba normalne... Staram się jak najlepiej do tego przygotować, zarówno organizacyjnie, psychicznie jak i relacyjnie - z rodziną i znajomymi jakoś na nowo poukładać kontakty, żeby dało się wytrwać w harmonii mimo rewolucji u nas.
Kupiliśmy wymarzone mieszkanie! Po 2 latach męki, udało się 🙂 Wygląda na idealne, ale być może dlatego, że jeszcze się do końca nie zbudowało 😉
Skończyłam szkołę psychoterapii - 4 lata, szmat czasu... Teraz tylko dokończyć terapię, pracę zaliczeniową i finito. Mam nadzieję, że do terminu porodu się z tym wyrobię.
Zaczęłam terapię u innej terapeutki i jest super. Czuję, że idę do przodu i mam się gdzie wypłakiwać 😉
Nieźle się zakręciłam z ZUSem i nie mogę narzekać na zasiłek chorobowy i potem macierzyński - a stresowałam się tym niesamowicie. Mogę odkładać na remont mieszkania.

Plany:
urodzić i nie zwariować 😉
nie pokłócić się ze wszystkimi świętymi świata przez dziecko i to co zrobi mi pewnie z mózgiem
przeprowadzić konia w kwietniu "pod dom" i jeździć chociaż 1-2 w tygodniu
Wrócić do pracy jakoś po 6-9 miesiącach, częściowo oczywiście
spędzić Boże Narodzenie 2016 w nowym mieszkaniu i mieć choinkę do sufitu 😉

Chyba tyle, jak mi coś przyjdzie do głowy to dopiszę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 grudnia 2015 20:44
Mój rok upłynął w sumie dziwnie 😉
Początek spędziłam z granicą, więc praca-dom-praca-dom. Wróciłam do Polski w połowie z myślą, że może się uda, może się ułoży, jakoś damy radę... a kończę znów za granicą 😉
Ale się cieszę. Startujemy inaczej niż rok temu, śmiem twierdzić, że lepiej- z własnym, wynajętym mieszkaniem, pracą, starszym i coraz fajniejszym dzieckiem, planami na przyszłość. I chociaż te pierwsze dwa miesiące będą dla nas cholernie trudne to kończę rok z nadzieją, że kolejne lata będą tylko lepsze 😍
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 grudnia 2015 21:19
Ten rok jest tak wymieszany, że ciężko go ocenić - zaczął się zwolnieniem z pracy i wypadkiem babci. Pracę na szczęście w sierpniu udało mi się znaleźć, robię to samo co wcześniej, ale w innym mieście. Zaczęłam kurs językowy.

Niestety po wypadku babcia już sama nie może mieszkać, a wujek się wypiął na nią, więc mieszka z nami. To bardzo trudna osoba i na nas wszystkich (rodzicach i mnie) się to odbija.

Mimo udanych wakacji i drugiej rocznicy oddaliliśmy się, wiele poważnych rozmów wyjaśniło kilka spraw i dały sporo do przemyślenia.

Ogólnie jestem tym rokiem zmęczona i boję się co przyniesie kolejny
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 grudnia 2015 15:30
To nie był udany rok. Koniec studiów, nowa praca, koniec pracy którą kochałam. Bardzo dużo śmierci. tych najbliższych i najważniejszych. Dużo rozstań, pożegnań. Nie umiem się po tym wszystkim odnaleźć.

Co w przyszłym roku? Oby mnie nie zabił =(

Pierwszej połowy tego roku prawie nie pamiętam, bo później bardzo dużo się wydarzyło dobrego.
Było ciężko, łączyłam dużo pracy w szkole językowej i wymagające studia, miałam trochę przeciwności na uczelni, trochę z powodu pecha, trochę z własnego lenistwa, ale mimo to udało się i jestem teraz w Chorwacji, odpoczywam, na uczelni mam dużo pracy, ale żadnych innych obowiązków, ładuję akumulatory na to, co będzie w przyszłym roku.

Od lipca jestem w związku z fantastycznym mężczyzną, co prawda na razie dzieli nas odległość Chorwacja-Hiszpania, ale i tak każdego dnia czuję, że kocham i jestem kochana.

Podróżuję. Teraz jest pierwszy weekend od października, kiedy zostałam w Zagrzebiu. W wakacje jeździłam po Polsce, byłam w paru ciekawych miejscach, teraz jeżdżę po Bałkanach, wracam do miejsc, które już znałam (Chorwacja, Czarnogóra, Mostar w Bośni i Hercegowinie) i zapuszczam się w nowe dla mnie rejony (Włochy, Słowenia, Sarajewo). Dużo się nauczyłam o sobie, za mną pierwszy autostop, pierwszy couchsurfing, dużo pogoni za autobusami, nieprzespane noce, gwałtowne zmiany planów, mam tysiące zdjęć i jeszcze więcej wspomnień, które staram się na bieżąco zapisywać na moim blogu. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, mam znajomych z całego świata.

No i ważne w tym roku jest też to, czego nauczyła mnie Chorwacja i Chorwaci. Nauczyłam się nie przejmować wszystkim ciągle, zwolniłam, codziennie doświadczam życzliwości i uśmiechu, stałam się śmielsza (a miałam z tym duży problem).
I jeszcze jedno! Mówię po chorwacku, mój ostatni mały sukces: 10 minut improwizacji po chorwacku i tylko 6 błędów.

Ten rok zakończę w otoczeniu moich bliskich, u boku ukochanego, nie widziałam ich od trzech miesięcy i już się nie mogę doczekać, aż ich zobaczę 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 grudnia 2015 14:06
Taki rok pół na pół. Duże radości i duze smutki.

Na minus - zmarła mama mojego pierwszego męża i mój teść został sam. Trzy lata po synu, stracił żonę. Masakra.
Drugi minus, to że mój koń się definitywnie i ostatecznie posypał i nie ma już widoków na powrót nawet do spacerowego jeździectwa. Strasznie mi tego brakuje i strasznie smutno.

Na plus - mam wspaniałego męża, którego bardzo kocham i przy którym czuję się kochana i bezpieczna; my zdrowi, praca jest, córa ma juz blisko 1,5 roku, rozwija się prawidłowo i jest po prostu bardzo fajną dziewczyną.
Kupiłam działkę, podpisałam umowę na budowę domu - to chyba największe WOW tego roku.

Na 2016 życzę sobie, abym nie musiała już nikogo żegnać, abyśmy byli zdrowi, aby teść ułożył sobie z kimś życie i aby udało się pobudować dom. I żeby ten kraj się nie rozleciał do reszty.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
14 grudnia 2015 15:21
Podsumowanie 2016 hmm..
Skromnie, jednym słowem-> intensywny  😡 Momentami wręcz za bardzo.

Czuję jednak w portkach, czuję jak jasna cholera, że 2016 przyniesie mi niespotykane dotąd zmiany. Coś jakby życiowych rewolucji  🏇
zabeczka17, oj, chyba sobie wywróżyłaś 🙂 Podsumowałaś już... 2016 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 grudnia 2015 05:23
halo powiem Ci ze niewiele brakuje :-) a z tym wróżeniem to oby sie sprawdziło :-)
Rok 2015 był najtrudniejszym okresem w moim życiu, ale jednocześnie najciekawszym.
Był to rok spędzony w miejscu, do którego pałam czystą nienawiścią, z ludźmi, których darzę tym samym uczuciem. Był to rok, w którym moje dobre zdrowie, zarówno fizyczne jak i psychiczne, poległo i było (jest) to namiętnie bagatelizowane przez praktycznie całe moje najbliższe otoczenie.
Niemniej jednak przeżyłam dużo wspaniałych przygód. Odnalazłam pasję i poznałam wspaniałych ludzi z nią związanych, którzy ciągną mnie ku górze i pomagają jakoś przeżyć to wszystko. Ponad to i przede wszystkim był to pierwszy i nie ostatni rok spędzony z wspaniałą osobą, najprawdziwszą przyjaciółką, która wspiera mnie zawsze, kiedy tego potrzebuję, czyli mniej więcej 24/7. Rok mocno kontrowersyjny, żyłam w dwóch światach, dobrym i złym, chciałabym żeby w 2016 moje życie zdominował ten pierwszy.
W momencie, gdy zaczęłam myśleć jak zleciał ten rok nasuwa mi się tylko, myśl, że to był rok najmniej spodziewanych wydarzeń. 🙂 Miłych jak i gorszych rzeczy oczywiście, ale najważniejsze, ze udało się przetrwać z uśmiechem. Był rokiem porządkowania życia, dzięki czemu 2016 zapowiada się samymi zmianami. O większości nie chcę pisać na forum, ale z tych o których mogę to na pewno najlepszymi wydarzeniami były wyjazdy z erasmusa do Finlandii oraz na Sycylię, dzięki czemu zaczęłam śmigać po angielsku oraz w końcu zeszłam się w chłopakiem, z którym mijałam się 5 lat.
Przygotowuje sie do przeprowadzki do Wrocławia, która ziści się wreszcie w 2016 roku i stąpam twardo po ziemi w mojej nowej wersji życia.
ed. Zapomniałam o ważnym wydarzeniu, którym był wymarzony tatuaż i samo znalezienie idealnego tatuażysty 🙂

U mnie rok dziwny. Wile rzeczy jakby zamrożonych albo jak po grudzie. Ale są oznaki zmian, sporo nadziei. Ja też bardzo się zmieniłam, chyba wreszcie osiągnęłam dojrzałość 🙂 Rodzina super, zdrowie super (to wielka radość, bo wcale nie było to oczywiste), konie super (tfu, tfu).
Rok weryfikacji. Znajomości i przyjaźni, możliwości i preferencji koni, poglądów na wiele spraw. W terminach szachowych coś jak zrobienie roszady, taki czas.
Odechciało mi się jakichś wielkich zmian. Tzn. - nigdy ich nie chciałam, ale myślałam, że się wymuszą. Teraz myślę, że za dużo mam do stracenia, i po prostu trzeba rozwoju dokładnie w tym co jest. Trzeba robić swoje i tworzyć nowe perspektywy, ale bez rewolucji. Rewolucji mam pod korek. Może nie były bardzo widoczne, bardzo wymierne, ale dały mi w kość, zafundowały znaczące transformacje. W sumie się cieszę, bo bez tego nie przepracowałabym w sobie wielu spraw. Teraz czas kontynuować i kończyć co dobrze zaczęte, realizować kolejne pomysły. Oby 2016 był dobrym rokiem, rokiem siania i rokiem plonów.

edit: literówka
Postanowień na 2015 miałam kilka. Pozwole sobie zacytować, aby łatwiej było mi kiedyś do tego wrócić 😉
postanowienia na 2015 rok (tak, abym nie zapomniala 😉 ):
obronic sie na 10 lub 12
pobiec polmaraton w czerwcu
kupic nowy samochod
zawiezc Ruda do innej kliniki w niemczech
pojechac na wakacje objazdowe do Kanady i USA
i najwazniejsze: znaleźć nowa prace w zawodzie 💘


1)Obrona: moja ocena to 7. Nie byłam zadowolona, wyraziłam swoje niezadowolenie, no ale coż... życie... Plan wykonany w 80%. W końcu studia skończyłam, wiedza zdobyta i ogólnie uważam, że dobrze mi poszło na tych studiach
2)Przebiegłam półmaraton już w marcu! Troche z doskoku, ale bardzo się ciesze.
3)Samochodu nie kupiłam, ale nie jest to mój pierwszy priorytet. Narazie staram się odłożyć wiecej pieniedzy, a nie pochopnie kupować nowe auto.
4)Ruda była w klinice w Niemczech... Nawet 2 razy 😉 I finalnie po 14 miesiącach kulawizny zaczęła chodzić pod siodłem, co jest jedną z najlepszych wiadomości tego roku 🏇
5)Wakacje się udały! "Tylko" Kanada, ale zdecydowanie było wyśmienicie 💘 Bardzo dużo pozwiedzaliśmy, leciałam helikopterem nad wodospadem Niagara i uważam to za najlepsze przeżycie jak do tej pory w moi życiu.
6)Pracy jeszcze nie znalazłam i właściwie to bardzo się z tego ciesze. To były niesamowicie trudne ostatnie 4 lata, także odpoczywam i zbieram siły.

Właściwie podsumowując to był bardzo udany rok. Jakoś dużo spokoju we mnie wstąpiło i nowej chęci do życia 😉 Z roku na rok ma lepsze kontakty z najbliższą rodziną, co mnie bardzo cieszy.
Odpukać Ruda się na tą chwile dobrze czuje. Jeździmy troszeczkę, ona znowu zaczęła mną wozić, znaczy, że wszystko jest w porządku 🤣
We wrześniu wróciłam do szkoły językowej. Bardzo jestem z tego powodu zadowolona.Robię kursy językowe, żeby tą sprawe mieć już oficjalnie uregulowaną (zdaje państwowe egzaminy). Ogólnie uważam, że bardzo dużo się nauczyłam duńskiego w tym roku.
Finansowo wychodze z dołka, cieszę się z tego co mam, więc jest pozytywnie. Jakoś mało rzeczy materialnych do szcześcia mi potrzeba.
Całościowo uważam, że moje życie jest naprawde bardzo fajne! Jestem szczęśliwa 😉
aaa..!! zrobiłam w końcu tatuaż!

Z postanowień na 2016:
-półmaraton w kwietniu-  poniżej 2h
-pierwszy maraton - czas 4,5h
-pozdawać egzaminy z duńskiego, chodzić na zajęcia i się uczyć
-czerpać radość z życia, z jeżdzenia i obcowania z moim wspaniałym koniem 😍
-myślę, że uda mi się znaleźć prace w zawodzie całkiem niedługo, a przynajmniej mam taką nadzieje
-w tym nadechodzącym roku chciałabym być w formie życia. zobaczymy jak się to uda
-dbać o siebie. o moje zdrowie, spełniać dalej swoje marzenia, sprawiać sobie przyjemności. Rozpieszczać siebie i bliskich. O! to jest mój plan 😉
Do tej pory nie pisałam tutaj podsumowania, ale w przyszłym roku chciałabym przeczytać co i jak się zmieniło, więc dołączam do wątku.
Moim zdaniem, 2015 był nie tyle, co złym rokiem, ale rokiem pełnym rozczarowań. Wszystko szło, jak po grudzie. Czego się nie podejmowałam, to musiałam się ostro narobić, żeby cokolwiek osiągnąć. Złośliwość losu, nie odstępowała mi na krok, więc pierwsze pół roku dorosłego życia wspominam bardzo źle.
Z pozytywnych rzeczy to: zyskanie najlepszej przyjaciółki i jej wsparcie, mimo odległości, która nas niestety dzieli. I to chyba tyle. Jakieś krótkie epizody szczęścia też były, ale niewiele.
Mam wrażenie, że ten rok bardzo mnie wzmocnił i przez jak mnie doświadczył, będzie mi zdecydowanie łatwiej rozpocząć 2016, w który chciałabym wejść pełną parą, bo to będzie ciężki i pełen zmian rok.
Postanowień nie mam, raczej plany i cele:
*zdać maturę w granicach 80-100%
*zrobić kurs instruktorski
*rozwijać się fotograficznie
*dostać się na studia filologiczno-kulturoznawcze
*znaleźć sposób na rozwój jeździecki czyt. znaleźć trenera
*jakoś, choć w niewielkim stopniu, uniezależnić się finansowo od rodziców
*trwać w nauce języków

Chyba tyle, jak coś mi jeszcze wpadnie do głowy, to będę dopisywać
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się