Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 czerwca 2016 14:38
Ja bym się darła jak opętana- gdyby to cokolwiek dawało. A nie daje kompletnie nic.
Dziś być może uda mi się dać młodą do mojej siostry na weekend( 💃 ) i myślę, że czeka nas poważna rozmowa, bo ja mam już po dziurki w nosie takiego traktowania.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
30 czerwca 2016 14:54
Misiu, ja zostawiłam na 3-3,5h jak miała 2,5miesiąca. Bo poszłam do pracy. Było ok, chyba ze dwa razy tatusiowi mocniej płakała, ale to wyjątki. Do tej pory działamybw takim systemie "on pracuje 7-15, ja 17-20" i przynajmniej mają swój świat i tata umie wszystko zrobić przy dziecku na każdym etapie rozwoju.
malenstwo Ot co! Ja tez poszlam szybko do pracy. Co prawda nie codziennie, ale towarzystwo musialo sie przystosowac. Jak P. miala 11 miesiecy planowalam 8-dniowy samotny wyjazd na szkolenie, ale skapitulowalam tylko sama ze soba. Chyba bym sie zatesknila na smierc za moimi misiakami  😍

Paulina jakos tam reaguje na szczepienie MMR :/ Tzn. nic sie takiego nie dzieje, ale fatalnie spi, jest generalnie rozwalona i tak sobie dryfujemy razem. Polozna podpowiedziala mi homeo p. skutkom ubocznym szczepien i kurcze podalam po 15 minutach padla jak zabita i spi slodko  💃 
Ech, temat znów dla mnie. Bo właśnie podjęłam "męską" decyzję, że nie będę zostawiać Sary z babciami - do konia będą jeździć ze mną a na terapię za tydzień ją biorę i chu. Na 1,5h ją dzisiaj zostawiłam z teściową. Dodam, że przed wyjściem ją nakarmiłam i uśpiłam, włożyłam do wózka i pojechały. I co? Histeria 20-minutowa, dziecko fioletowo-czerwone ze słonymi śladami na twarzy, totalnie wymęczone i spocone. Teściowa strzępek nerwów. Miała ze sobą butlę z mlekiem, ale Sara nie chciała, darła się bite 20 minut i padła jak tylko dojechałam do domu i wzięłam ją na ręce. Po cholerę to komu, odpuszczam...
Misiu To zależy od dziecka. Nasz synek, mimo, że wcześniaj zupełnie nie awanturował się gdy zostawialiśmy go z kimś innym (do dzisiaj tak ma). Obojętnie czy to noc czy dzień. Inna kwestia, że nie mamy za bardzo z kim go teraz zostawiać. Zastanawiam się nawet nad przedszkolem od lutego 2017 - zobaczymy jak zniosę dwójkę jednocześnie 😉
Misiu tak jak dziewczyny piszą, zależy od egzemplarza i chętnych do pilnowania. Nam się trafiło super, jak mały miał 3 tygodnie stwierdziliśmy z mężem, że można spróbować, zostawiliśmy go z moją mamą na 3h i poszliśmy do kina. Nie było żadnego problemu (tylko ja po 30 minutach nerwowo sprawdzałam komórkę i na filmie się już nie skupiałam). 😉 Mój mąż też przy nim wszystko robi od początku, więc mały zostaje z nim bez problemu a ja chodzę na siłownię albo gdziebądź 2-3 razy w tygodniu (i nie potrzebuję już co chwilę sprawdzać komórki). Teraz mały ma 8 miesięcy i już zaliczył dwie nocki bez nas (z moją mamą) w czerwcu bo jechaliśmy na wyjazdowe wesela. Więc może być jak u Dzionki, że nie da się sprzedać bobasa na spacer ale może się też poszczęścić jak i będziesz miała "cygańskie dziecko". 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
30 czerwca 2016 19:14
Pandurska Mili po Priorix zagorączkowała 10doby po szczepieniu. Tak jak piszą w przypadku tego szczepienia, że część dzieci właśnie ok 10dnia reaguje temp. Ale  my szczepiliśmy ją ok 5 miesięcy temu

a ja dzień w dzień dziewczyny czuje się totalnie niedowartościowanym człowiekiem. Serio. Jakoś żyje w takim środowisku, że głośne powiedzenie przeze mnie słów "jestem zmęczona" jest odbierane jako  największy grzech. Mnie nie wolno być zmęczoną i nawet nie wolno mi o tym powiedzieć. A już taka sytuacja: Wracam dziś po 9h pracy z przedszkolakami (robię trzeci tydzień nadgodziny), od razu po powrocie po umyciu lecę do Mili, po ok 2h idziemy razem z Mili i mężem do koni nalać wody, posprzątać. Mąż leje wodę i ogarnia stajnię. Ja nadal latam za Mili. Po czym delikatnie mówię mężowi by się nieco pospieszył (to nie tak że nie jestem  mu wdzięczna za ogarnięcie stajnie, ale nogi mi już do du...y wchodzą i kręgosłup totalnie nawala) i co słyszę z boku.... Znowu komentarz cioci dający do zrozumienia, że chłop biedny a ja to nie mam prawa narzekać. A do choler... nie narzekałam tylko poprosiłam o to byśmy już szli. Naprawdę chce mi się już wyć  😕
leosky, o masz ciotkę to bym ze stajni widłami pogoniła.
Ale ja to jestem pyskata z natury. I mam w duszy kto do mnie gada. Jak mi wchodzi na odcisk to gryzę.

leosky Nam lekarka mowila o goraczce ok 7 dni po. Dzisiaj jest dzien 8.Zobaczymy! W kazdym razie po solidnym dawkowaniu homeo mam zupelnie inne dziecko. Wyspane, usmiechniete,cierpliwie- czyli wszystko to, co nam sie ostatnio popsulo. Dam znac, czy tak jak u was byla w 10 dobie goraczka! A ta ciotke klotke to bym objechala rowno. Dlaczego kobiety sa tak wrogo nastawione do innych kobiet?! Skad to sie cholera bierze? Matka Polka musi byc cierpietnica i robic to w milczeniu. Phi!

CzarownicaSa Kiepsko z tymi oknami. Akurat na takie kwestie bym uwazala, choc nie latam wszedzie za swoim dzieckiem i nie mam go w domu na oku non stop. Mam za to "na uchu" 😉 Pisalam juz wielokrotnie o tym fenomenie, ze jak jest sama, to jest bardzo uwazna i nie wymysla glupot. Wystarczy, ze ktores z nas jest w zasiegu i puszcza jej wewnetrzny kontroler. Jest nieostrozna i sobie cos tam za bardzo kombinuje. Tylko okno to okno i tez bym zwracala uwage. Musicie sie jakos dogadac.

Kurczak Az mi sie przypomniala ta wasza rodzinna tragedia. Ciarki mnie przeszly! Z zabkiem bedzie dobrze. Moj brat wybil sobie jedynke w przedszkolu na drabinkach, jak mial ze 4 lata. Pochodzil troche ze szczerba i tyle. Moze u was bez tego sie obejdzie!
Kurczak, teraz doczytałam o zębie ( swoją szosa Was nadrobić z czytaniem to omatkoboskoczestochowsko )
Ja miałam wybitą jedynkę w wieku 5 lat ( mleczaka ).
I stała jedynka rosła mi mocno z tyłu. Dentysta kazał mi wypychać ja językiem. I zanim całkowicie urosła, już była na swoim miejscu.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 czerwca 2016 20:09
Pandurska dlatego ja toczę boję i okno zmykam z uporem maniaka. Nie odpuszczę.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
30 czerwca 2016 20:39
ashar, Pandurska ale ja tą ciocię naprawdę lubię 🙂 kocham. Stajnie mam na jej ziemi dzięki jej uprzejmości. Więc sporo jej zawdzięczam. Natomiast wielu otaczających mnie ludzi nie wie jak bardzo mnie rani takimi niby nic nie znaczącymi reakcjami czy komentarzami. I to z najbliższej rodziny. Może to silniejsze pokolenie. Moja mama, ciocia, siostra. Nie wiem. Może to kwestia wychowania czy określonego podejścia do ról. Nie wiem. Może ja jestem nadwrażliwcem i słabeuszem. Boli mnie czasem taki stan rzeczy. To nic że jestem nauczycielem, pedagogiem, pracuję z ogromną ilością dzieci. One zawsze wiedzą lepiej. Ja mam się podporządkować ogólnie przyjętym hasłom. Ale wiecie co mnie boli najbardziej? To że jak coś powiem o zdrowiu Milenki, ot choćby o stanie jej wadliwej nerki, serca, wcześniej o napięciu mięśniowym, o jej refluksie, to pomimo tego że to rzeczywisty stan rzeczy to mam wrażenie że to co mówię nie jest odbierane poważnie. Gdyby powiedział coś mój mąż to byłoby zupełnie inaczej. Może zapracowałam sobie na to przez lata. Nie wiem. Wszystko ma przecież swoje podstawy i korzenie. Ale od jakiegoś roku, pewnie dłużej poza tym forum praktycznie nie mówię o problemach zdrowotnych Mili. Czasem coś wspomnę. Ale krótko. Nie ciągnę tematu. Boję się reakcji.  Nie mówię by nie cierpieć.
Tylko tu mogę się wygadać. 
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
30 czerwca 2016 20:48
Pandurska,aszhar, gdyby miała te 4-5 lat, to pewnie przyjmowałabym się mniej, bo za chwilę i tak miałaby już stały ząbek ale ona nie ma nawet dwóch lat 🙁 Na razie nic się nie zmieniło. Zab jest, nie rusza się, nie zmienia koloru. Z tego co czytam, to za kilka tygodni będzie wiadomo co z nim będzie.
leosky, a wiesz co?? Słowa od ludzi  których kochasz, szanujesz , lubisz bolą najbardziej.
A to że kochasz, lubisz, zawdzięczasz nie jest równoznaczne z tym ze można dać sobie wejść na głowę.
Nie wie ze Cie rani, bo pewnie nic jej nie mówisz przez grzeczność. A tak robi się niepotrzebna gęsta atmosfera.
ja tez tak kiedyś miałam daaaawno temu. Wszystko dusiłam w sobie ( co mocno odbiło się na moim zdrowiu ),
Teraz nie staram się być miła na docinki ( teściowa czy mama już wiedzą że jak coś do mnie mają to wprost a nie na około )
Docinek pod swoim adresem szczególnie na temat ( macierzyństwa, zmęczenia, drugiego dziecka , wychowania ) nie znoszę i nie toleruje.
Ostatnio tak dla przykładu babcia ( lat 84) zrobiła mi przytyk, na temat mojej roboty ( pracuje w kopro po 8 czasami nawet 12 godz przed komputerem ).
Ze taka robota to nie robota , bo w polu jak się ziemniaki kopało to się zmęczonym było.
To tylko powiedziałam że proponuje posiedzieć w jednym miejscu przed telewizja przez 8 godzin wtedy pogadamy o zmęczeniu.
Było to ze 3 miesiące temu. Od tamtej pory mam ciszę i spokój

Wracając do euforii...
Ekspresja mojej córki mnie rozwala totalnie  😍
https://goo.gl/photos/P4krZPFRugtTWERb8
leosky u mnie jest bardzo podobnie, w każdej (mojej) życiowej kwestii inni wiedza "lepiej" a ja czasami odnoszę wrażenie, ze co bym nie zrobiła i jakiej decyzji nie podjęła - zawsze bedzie zle.
Nie ma czegoś takiego, ze czasami zwyczajnie jestem zmęczona, ze coś mnie boli, ze czasami brakuje mi cierpliwosci... Zawsze powinnam być optymistka, pelna energi nawet jak dosłownie padam (delikatnie mówiąc) na twarz.
nawet po 10 h w pracy, musze miec sily bo ogród, bo konie, bo kiedys nie bylo pampersów, podgrzewaczy i tylu ubrań (w sensie, ze ciągle bylo trzeba prac, gotować mleko itp) do tego trzeba bylo pracowac itd a dzisiejsze czasy są tak "wygodne" ze moge tylko rzygac tecza...
Ostatni tekst sąsiadki, ze drugie dziecko bede miec tylko ze względu na to +500(!!!!!) bo przeciez państwo daje ludziom gotówkę na fanaberie (w moim przypadku chodzi o konie 😉) a kiedys na wszystko bylo trzeba sobie zapracować... Rozwalił mnie zwyczajnie 🤔
Diabli z tym, ze konie mam juz 10 lat... I 500 plus nie bylo 😉 sąsiadka i tak wie najlepiej  😀iabeł:
kasiulkaa25, leosky, nie przejmujcie się głupimi tekstami. Ja puszczam wolno głupie teksty i nawet ciężko mi jakiś przytoczyć. Tyle tylko, że każdy powtarza, że powinnam się zdecydować na drugie dziecko. Ale jak pytam kto chętny zająć się Nelą przez kilka miesięcy, gdybym znów ciężko przechodziła ciążę to jakoś lasu rąk nie widzę 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
01 lipca 2016 09:36
ale wiecie co ja już też na docinki reaguje straszliwie emocjonalnie i nie tłamszę w sobie tylko odpowiadam. I masz. Od rana słuchałam od mamy jak to ja robię źle, a jak to ona robi super. Że to tak, a to tak... Że jak ona karmi Mili to zjada wszystko, że jak ona jest z Mili to się z nią cały czas bawi, bo to trzeba robić tak a nie tak, że ja nie wiem...  itd. Po 2,5 h nie wytrzymałam. Bo wszystko było by ok. Niech tak mówi. Ale zawsze jest podkreślenie jaka to ja jestem nieudolna. W efekcie wydarłam się i znowu mam doła 🙁  Mój tata zawsze poucza w takich sytuacjach mamę. I sam widzi jaki ona prezentuje w ten sposób do mnie stosunek. A ja tak chciałabym by atmosfera była dobra, by dom był spokojny, byśmy wszyscy żyli w zgodzie i się wzajemnie szanowali. Nie chciałabym by Milenka odczuwała nerwowa atmosferę bo dzieci zdecydowanie to przeżywają.
a dziś mój pierwszy dzień urlopu. Chyba jednak lepiej jak chodzę do pracy.
Zamiast dawac sie biczowac i czekac az nie wytrzymasz, trzeba bylo po prostu z mama porozmawiac - bo moze ona plecie bo tak, i nie zdaje sobie sprawy jak Ciebie tym rani.
Moja mama sie nie wtraca, nie daje "najlepszych rad" i ogolnie jest super, ale upominala mnie, jak sie denerwowalam na dziecko/sytuacje okolodzieciece - to po prostu powiedzialam jej jak sie z tym czuje, ze nie jestem i nie chce byc idealna i skrywac moich uczuc i ze tym co mowi odbiera mi prawo do bycia czlowiekiem i prawdziwa osoba/matka. Zrozumiala i po klopocie.

Dziewczyny, mowcie o swoich uczuciach i nie bojcie sie stawiac swoich granic! Ludzie plota rozne rzeczy, ale to wy im na to pozwalacie!
leosky W tym przypadku odpowiednim tekstem dla mamy byloby "przepraszam, ze nie spelniam Twoich oczekiwan, ale na taka wlasnie osobe mnie wychowalas". Trzeba grac w otwarte karty! Akurat znam temat bardzo dobrze, bo moj ojciec byl i jest taki. Nienawidze szczerze kontaktow z nim, bo nasze konwersacje koncza sie wlasnie na docinkach pod moim adresem. Kiedys mu powiedzialam, ze albo sie pilnuje, albo nie bedziemy gadac, bo mi szkoda czasu na wysluchiwanie bzdur.
leosky Wyjściem z całej sytuacji byłoby pewnie mieszkanie osobno, co sądzę jest mało realne. Moja mama, mimo, że chce jak najlepiej to też wciąż powtarza teksty typu "gdy się wyprowadzicie pomrzecie z głodu, kto Wam ugotuje?", "nie dacie sobie rady", "Staś potrzebuje tego i tego" za chwilę zmiana o 180 stopni bo np. rehabilitantka absolutnie zakazała chodzenia w butach w domu, o co toczyłyśmy boje i przy każdej okazji chciała mu je założyć. Po wizycie u rehabilitantki wypierała się, że przecież ona boso chciała by chodził  🤔wirek: Gdy nie widziałam podsuwali mu słodycze itp. Żadne tłumaczenia nie docierały bo przecież oni wychowali dwójkę dzieci i przeżyli swoje.

Moi rodzice są z kategorii nadopiekuńczych i wszystko wiedzących i zamieszkanie z nimi na kilka miesięcy (czas wykańczania domu) do łatwych nie należało. Zwłaszcza, gdy od 10 lat mieszkam poza domem i poza miastem rodzinnym.  Podobne podejście mają do mojego starszego brata (któy ma dwójkę dzieci i od 10 lat mieszka na swoim). On wg. nich nadal nic nie wie, nie potrafi się zająć dzieckiem itd.

Rozumiem Twoje doły z powodu wydarcia się bo czasem i mi nerwy puszczały, a wcześniejsze tłumaczenia i rozmowy nic nie dawały. Wyprowadziłam się i jak za pomocą magicznej różdżki wszystko wróciło na swoje miejsce. Teraz pyta się o to o której uśpić Stasie, co mu dać jeść itp.  😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
01 lipca 2016 15:04
Zamiast dawac sie biczowac i czekac az nie wytrzymasz, trzeba bylo po prostu z mama porozmawiac - bo moze ona plecie bo tak, i nie zdaje sobie sprawy jak Ciebie tym rani.


nerechta bo to mało razy rozmawiałam, spokojnie mówiłam o swoich uczuciach. Próbowałam wytłumaczyć.  Niestety moja mama się nie zmieni. Każde moje zarówno  spokojne tłumaczenie, jak i dobitne kończy się odbijaniem piłeczki. I takich sytuacji było już w naszym życiu milion. Tata zawsze mi radzi by przyjąć na klatę, nie komentować, olać. I ma chyba rację. Bo zarówno próby tłumaczenia i rozmowy o moich uczuciach, czy o jej uczuciach (bo przecież próbuję ją również zrozumieć i powiedzieć że wiem co on czuje w takich lub takich sytuacjach. Tłumaczę jak jej komentarze wpływają na atmosferę, relacje i o ile byłoby fajniej jakbyśmy się normalnie dogadywały. Że szanuje jej zdanie ale moje w takiej czy innej sprawie jest inne) kończą się niczym.

Zmieniając temat i kończąc go.  Mili znowu nie poszła spać popołudniu 🙁 A o 18stej pewnie już będzie mieć fazę spanie. Drugi raz w tym tygodniu nie poszła spać. A był to dla każdego z nas , niezależnie od tego kto z nią był, czas odpoczynku. Teraz siedzimy razem z mężem i Milikiem. Wytarmosiłam z szafy zabawki których dawno nie widziała. I lata po pokoju umieszczając je w tysiącu miejsc.
abre   tulibudibu
01 lipca 2016 15:05
Misiu, ja swoją pierwszy raz zostawiłam z tatą jak miała może 3 tygodnie, od razu na 3-4 godziny. Nie tylko ona nie miała z tym problemu ale również ja 😉 Ja w ogóle nie mam jazd typu "nie mogę rozstać się z dzieckiem na 5 minut". Wręcz przeciwnie. Jak siedzę z nią przez kilka godzin z rzędu to z radością daję ją potem M. Mam swoje życie, hobby i również potrzebę robienia czegoś innego niż gadanie do niemowlaka. Ale moje dziecko jest z gatunku nieprzytulaśnych. Miałam z tego powodu spore problemy z utrzymaniem laktacji gdy pojawił się kryzys - nie było mowy o tak polecanym leżeniu w łóżku i karmieniu. Po dwóch minutach miałam ryk bo dziecko przesterowane patrzeniem na lampę/szafę/wzorek na kołdrze/wstawić dowolne. Tak więc robiłam kilometry z dzieckiem na ramieniu albo w wózku. Nie było też szans na położenie jej na sobie i kontakt skóra do skóry. Wierzgała jak dzika i po chwili włączała syrenę.

Jeśli chodzi o jazdę konną to Ada ma aktualnie 11 tygodni a ja za tydzień chcę w końcu wrócić w siodło. Na razie planuję w pobliskiej stajni 2x w tygodniu na 30-40 min (żeby się nie przeforsować bo przed ciążą też dawno nie jeździłam i żeby wyrobić się z karmieniem). Zobaczymy jak mi pójdzie 😉 Ale chwilowo mam w tym ogromne wsparcie męża. On rozumie, że trzeba mieć pasję i ją realizować. Sam nie potrafiłby żyć bez tego.
Dzięki dziewczyny! Naprawdę mnie pocieszyłyście. Na szczęście zab się nie rusza, więc jest szansa, że będzie dobrze. Oby tylko wrócił na swoje miejsce i nie umarł. Całą noc wyganiałam Wróżkę Zebuszke, żeby wiedźma nie przyszła 😉
Ja niby wiem, że to tylko mleczak, ze nawet bral tej jedynki, to nie koniec świata ale i tak jest mi strasznie smutno, bo uwielbiam ten jej uśmiech. No i widok własnego dziecka we krwi do przyjemnych nie należy. Przed chwilą ugryzła zabawkę i znowu krew poleciała, chociaż już nie w takiej ilości 🙁
szafirowa, nika77, u Waszych chłopaków zęby same wróciły na miejsce czy jakoś im pomagałyście?


ja dodam od siebie, że własnie mamy ten sam wypadek -  córa 2 lata wywróciła się na chodniku i od następnego dnia widzę, że jedynka jedna cofnięta, czuję w palcach, że się rusza, mała skarży się na jej ból, jeść nie może itd a tu weekend był więc ja w czarnej rozpaczy, bo sie jeszcze naczytałam w necie o jakimś "przyklejaniu" zębów do tych pobocznych...

po wizycie u dentystki - zaordynowane jedzenie wszystkiego pokrojonego w plastry, żeby nie musiała się przodem wgryzać w twarde, dbać bardzo o higienę zębów i po 4-6 tyg powinno się ustabilizować samo... po 1 tyg mieliśmy kontrolę i mimo, że ząbek ściemniał (przeraziłam się, że czeka nas kanałowe leczenie) to wszystko ok, nie zrobił się krwiak, małą nic nie boli, dziąsła wygojone a lekarka powiedziała, że samo ściemnienie ząbka nie świadczy jeszcze na 100% o jego martwocie i potrzebie kanałowego leczeni... mamy tylko się obserwować i tyle..

tak więc, wszystko się może jeszcze dobrze skończyć bez żadnych zabiegów
Kurczak nic. Zupełnie. A prawie był wyrok na niego, że otwieranie/usuwanie w narkozie bo stało się to tuż przed operacją.
Tylko obserwacja. No pańskie oko itd 😀
moj maz tez jest taki genialny, ze chce nauczyc Ige ze z wysokosci sie spada wiec ma uwazac - sama, 9mczne dziecko  👀 Smiac sie czy plakac?
Trzyma ja oczywiscie i lapie jak leci, ale opowiada jej przy okazji cos w stylu"widzisz, spadlabys, musisz uwazac"... Faceci sa inni, naprawde...  😜


9-cio miesięczniak spokojnie moze kojarzyć, ze wysoko to niebezpieczne. Moja starsza kumala prawdopodobnie nawet wczesniej. Ale to zależy widać od dziecka bo młodsza z kolei nic nie kuma i ciagle wypadki niewiele ja uczą..

Julie, zdrowia dla Gabudynia!
Czy któraś z Was musiała na jakiś czas odstawić kp na rzecz mm i potem bez problemu wróciła do kp? Miałam dzisiaj okropny ból brzucha i na pomocy doraźnej dostałam zastrzyki po których nie mogę karmić 48h więc musiałam przejść drastycznie na mm. Zastanawiam się jak ja przeżyje te dwa dni bo mój mały pije dosyć często (szczególnie wieczorem) i zasypia przy piersi.

A i w środę była ostatni raz położna i go ważyła, już ma 5140 przy urodzeniowej 3550, rośnie błyskawicznie 🙂


I w końcu wróciłam w siodło, łatwo nie jest, czuje że cała latam w siodle ale mogło być gorzej 🙂
martyna0112, Z jakiego smoczka/butelki dziecko dostaje mm?
Jedyne słuszne w takim przypadku to Medela. Super opcja to też metoda karmienia sondą po palcu.
A Ty musisz koniecznie odciągnąć laktatorem, żeby produkcja się nie zmniejszyła.
Julie Medela Calma odpada, mały mi się ksztusi bo tak mocno ssie, Avent Natural to samo. Teraz mamy zwykłego Canpola i jest ok. Raz na kilka dni był karmiony już butelką jak wychodziłam ale dotychczas moim mlekiem.

No to spokojnie. Bo wiesz, chodzi o to, że istnieje ryzyko, iż gdy dziecię zazna smoczka, z którego w porównaniu do cycka dużo łatwiej leci, to się rozleniwia i nie chce mu się potem napracować nad ssaniem z cycka.
Odciągasz?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się