Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Meise, kochana, gdyby wiedza gwarantowała zdrowie psychiczne, to nie wydałabym milionów na terapię 🙂😉 Ja też wszystko wiedziałam, a okazało się, że to nie o wiedzę chodzi. Życzę Ci, żeby tym razem był to strzał w 10.
busch   Mad god's blessing.
11 października 2018 15:50
Meise, strasznie się cieszę, że poszłaś!!! Poszukiwanie pomocy to objaw siły i nie daj sobie wmówić inaczej 🙂 Trzymam kciuki żebyś trafiła na fajnego psychoterapeutę :kwiatek:

magda, jest bardzo dużo badań o tym, że ludzie nagminnie nie doceniają ilości kalorii, które spożywają - jest to tak silny efekt, że nawet dietetycy zazwyczaj szacują za małe spożycie kalorii względem prawdy, a u zwykłych śmiertelników efekt jest jeszcze mocniejszy. Więc na Twoim miejscu skupiłabym się na uczciwym liczeniu każdej kalorii (nawet tej wypijanej, nawet jak tylko raz coś takiego zjadłaś i nie zamierzasz powtarzać, itp. itd.) i pewnie szybko wykminisz, gdzie tkwi problem.
busch, staram się liczyć absolutnie wszystko. Herbaty i wody nie wpisuję, ale zwracam uwagę by pić dużo.

Paradoksalnie po powrocie z pracy mam -0,5 kg w stosunku do poranka  😵 Zwykle staję na wagę raz na parę dni, dziś wyjątkowo stanęłam dwa razy. Piłam dużo, zjadłam smaczny obiad (nie był mocno dietetyczny ale wybrałam mniejsze zło). Idę za moment na trening. Mam trochę przemyśleń, będę próbować dalej.
magda, z ciekawości - to ile kcal przyjmujesz i jak Ci wychodzą makra?
W dni bez wysiłku 1500-1600. W dni treningowe w zależności od potrzeb zwiększam, przy takim wysiłku jak dziś by wypadło ok 1900-2000. Wszystko wpisuję w fitatu i tego się trzymam.

Na koniec nienajlepszego dnia miałam super fajny trening. Może trenerka za mało się zajmowała moją podgrupą, ale było dużo ludzi i chyba niespecjalnie miała do nas uwagi po prostu.
11.09 meise 4-, majek- uspr. , tunrida 5 magda 3
Ja wczoraj na 3 moim zdaniem. Nie powpisywałam do fitatu wyjątkowo, ale jadłam podobne ilości do tego co zwykle tylko obiad inny. Bardzo tego obiadu potrzebowałam. Wieczorem trening (faaajny!). Dziś wyjeżdżam na weekend, będę jeść to co będzie dostępne, ale postaram się pilnować i nie szaleć. Dużo ruchu w planie i non stop na dworze więc powinno być ok.
Przede mną ciężki dzień. Wracam z dyżuru, wpadam do domu tylko po pudełka które mąż mi zrobił i do pracy aż do 20😲0. Zero aktywności. Więc dieta musi być idealna.
majek   zwykle sobie żartuję
12 października 2018 08:07
ja ostatnie dwa dni z mega bolem glowy, sorry Tunrida, ze Ci ocen nie wysylalam, ale nie bylo co oceniac.
Musze chyba isc do lekarza z ta glowa, bo ja srednio zo miesiac mam dzien-dwa wyjete z zycia.
wysyłasz- informacje, że jesteś chora. Masz usprawiedliwienie  :kwiatek:  Idź do neurologa, pobadaj się. Życie mamy jedno, szkoda o nie nie dbać.  :kwiatek:
majek, idź do neurologa. Bóle głowy to koszmar - niby "tylko głowa", a żyć się odechciewa. A na szczęście są leki, które działają - przynajmniej zmniejszają częstotliwość i siłę ataków. Nawet dla 50% skuteczności warto. 
Jadę na rajd na Pustynię Błędowską i wracam w poniedziałek. Po powrocie wracam ostatecznie i nieodwołalnie do tabeli.
Ok- trzymam za słowo.  🙂
Ja pewnie nie będę mieć czasu ani chęci w weekend tu zaglądać więc też się do poniedziałku odmeldowuję 🙂 Jadę ładować baterie 🙂
oki doki. Posiedzę se tu sama. Głodna. Samotna. Wysuszona.
Jeeeeeeeeeśc !!!!!
Nie sama, nie sama...
Wróciłam z urlopu i biorę się za siebie. Od dzisiaj.
Przez dwa tygodnie żywiłam się makaronem, serem, piwem itp... Niewiele przytyłam, ale forma mi spadła, bo i papierosy się zdarzały. Ale wróciłam tak wypoczęta, wręcz zresetowana, że chce mi się coś robić, ruszyć się, pobiegać...  🏇
No i fajnie. Bo już ze smutku sięgałam po flaszkę. Na razie ledwo żyję psychicznie, jak widać mam głupawkę, naginam non stop i już nie wyrabiam z powodu prób ogarniania tego co mnie otacza. Tajemnica lekarska mnie obowiązuje, więc nic nie powiem, ale ..czasami by złapać jakikolwiek kontakt z osobą nadającą na innych falach, nieco swoje fale modyfikuję i zbliżam do fal pacjenta. A po chwili się zastanawiam czy ja tez już powinnam iść po tabletkę.

Rano - trening i bieganie. Albo samo bieganie. Ostatnio mam jakiegoś focha na treningi.  😉
Przynajmniej tyle, że wysuszona. To już plus. 😉
Ja też od poniedziałku wracam z pełną parą i do tabelki! Tak, wiem, który to już raz... 🙄 Miałam trochę zawirowań, trochę spraw ciążyło mi na głowie, powoli się wszystko prostuje, więc jak już też wrócę do aktywności to będę mogła z czystym sumieniem się oceniać 🙂
I też będę biegać jak Tunrida, nawet przed pracą, którą zaczynam o 6!!! 😀iabeł:
Averis, busch, dziękuję  🙂 jest bardzo trudno. Dalej dochodzę do siebie, myśli są wyjątkowo natrętne, ale ciepło psychoterapeutki i kilka trafnych spostrzeżeń spowodowały, że w czw idę do niej znowu. Będzie długa walka, ale w głębi ducha się cieszę, że próbuję i pokładam w tym ogromne nadzieje...

Ja cały czas stoję na 55kg. Niestety jędrności 0. Nawet nie biegam ostatnio, więc ta skóra zaczyna na mnie wisieć. W ciuchach jestem chudawa, ale nie podobają mi się nogi nago.
Muszę wprowadzić trening siłowy, bo nic z tego nie będzie...

A ja właśnie odkryłam, że mam klatę jak facet! Mam wielkie wystające mięśnie klaty, pokryte cienką warstwą tłuszczu i skórą. Kiedy przesunę, albo nacisnę tę tkankę ( które jest cienka i chuda i łatwo się przesuwa) pod spodem jestem jak facet! Paluchy mam wbite na maksa! Głębiej nie wbiję, bo tam mięcho.
eeee....
Jak się tego nie tyka, to się wydaje, że to cycki. Biust- znaczy się. Ale nie. To nie biust- czyli nie tłuszcz i gruczoły, tylko- czysty żywy mięsień mięsień. Ciężko to pokazać na fotce, łatwiej na filmiku albo w realu.
Jestę facetę ?   😜  Jesssu...jaki ja odwaliłam kawal ciężkiej roboty!

Nie pokażę tego meżowi, żeby się nie przerażał. Bo jak nie napnę tych mięsni klaty, to sa miękkie i wydaje się, że to babski cycek.  😂  Niech dalej tak myśli. Nie powiem mu, że jestę facetę



busch   Mad god's blessing.
12 października 2018 17:30
tunrida, Ty to jesteś zajebista jednak  😁
Meise, najważniejsze że walczysz  :kwiatek: Będzie dobrze, zobaczysz  :kwiatek:
[b]12.09[/b] meise 5, szalonabibi 4, tunrida 2
.........
Wczoraj wieczorem znów wpadły czekoladki. Za karę dziś wstałam i zrobiłam 25,5 km. Żebym wiedziała że mam aż tyle, to bym docisnęła do tych 30. Ale stawy biodrowe jednak tak po 20 km już bolą. I teraz juz wiem że zrobiłabym maraton. Na Ketonalu, ze słabym czasem, ale bym zrobiła. To miłe uczucie.  🙂
13.09 meise 5, szalonabibi 5, tunrida 5
.....
Ja chyba dziś robię sobie przerwę , dietą. Tak jakoś czuję że muszę odpocząć. Ostatnio często nawalam, boję się żeby nie odrobić tego co uzyskałam, ale chyba chce mi się mieć wolne. Od jutra na ostro.
majek   zwykle sobie żartuję
15 października 2018 10:01
Czesc dziewczyny.
Od dzisiaj wracam na wlasciwe tory. Nie moglam dojsc do siebie po tej koncowce tygodnia, do tego masa stresu. Stresujaca ta moja praca ostatnio. Tez mam bande swirow 🙂 Jeszcze moja bardzo bliska kumpela zdecydowala sie wrocic do Polski.
Dzisiaj rano pobiegane...  Mam nadzieje, ze wieczorem nie bedzie padalo i wsiade na konia. Wysle wieczorem ocene tez.

W sobote bylam na szkolnym pikniku, dzieci poszly sie bawic w podchody i spedzilam troche czasu na hamaku w lesie. Wiecie jakie to fajne uczucie patrzec na swoje nogi i stwierdzic, ze jakos chyba lepiej wygladaja>?

busch   Mad god's blessing.
15 października 2018 19:13
Ja w sobotę robiłam biegowe interwały na bieżni i do dzisiaj mam potworne zakwasy jakby... w kostkach? Znaczy nie w samych stawach ale tak wokół, po zewnętrznych stronach nóg. Mój luby twierdzi że na pewno sobie coś zrobiłam bo ludzie nie miewają takich zakwasów  😂. Ogólnie trudno mi się przez to chodzi jak za długo siedzę i da się to rozchodzić, więc wg mnie jak nic zakwasy.

Jak się okazuje, po sprincie dostaje się też zakwasy na brzuchu, więc w sumie spoko trening tak ogólnie  🤣
Ja po sobotnich 25 km, nadal źle się czuję. Mam ciężkie ciało, opuchnięte wodą. Nogi ciężkie, zmęczone, uda szersze ewidentnie, w jeansach ciasno. Stawy biodrowe bolą. I kręgosłup czuję. Całą niedzielę leżałam i żarłam. Czuję się gruba, brzydka i popsuta.
Po pierwsze- nigdy więcej tylu km. Po co mi to, na co i do czego? Bezsens. ( jeszcze tylko kiedyś se pyknę maraton sama, dla zasady, ale tylko raz, endomondo se zamocuję i zapomnę na zawsze o długich dystansach)  Po drugie- ostra dieta, dziś pierwszy udany dzień.
busch, mnie takie bóle promieniowały od podeszwy lub od łydki. Zwłaszcza po intensywnych biegach. Przeszło po rolowaniu.
tunrida, zawsze to jakaś nauczka na przyszłość.a co Cię naszło na taki bieg? Planowa przebieżka czy spontanicznie wydłużyłaś dystans?

Ja melduję się po rajdzie, było super, odkąd wróciłam nie mogę pozbyć się uśmiechu z twarzy. Jestem naładowana pozytywną energią, zrobiłam dobry wstęp do ponownego wskoczenia w tabelkę bo dobrze jadłam i miałam sporo wysiłku. Mam zakwasy w mięśniach grzbietu, głównie w dolnych partiach co ewidentnie odzwierciedla mój brak ćwiczeń w ostatnim czasie, poza tym standardowo spuchnięte uda - ale nawet to nie jest w stanie popsuć mi humoru 😀 Właściwie już dziś mogłabym wystawić sobie 5, ale ponieważ dopiero dziś wróciłam i jeszcze wszystko na wariackich papierach to od jutra wracam do tabeli.
Dzisiaj planuję jeszcze jogę, bo muszę porozciągać te zakwasy, jutro zakupy na cały tydzień i wracają zdrowe i przemyślane posiłki i mam nadzieję, że dotrę na fitness (zobaczę jak będą jutro działać moje mięśnie, bo póki co przez zakwasy w boczkach chodzę jak kowboj, wyrzucając nogi na boki 😀 ).
ale z Ciebie patyczak  🙂

15.09 majek 5, szalonabibi 4, tunrida
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się