http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,24452457,z-ramienia-pis-przegral-wybory-na-burmistrza-teraz-zostal-prezesem.html?fbclid=IwAR1jDJah2BnbfoVvazBhQmMfifHRHYT5HebZmxmJjRPlKt_VoW1W-dd-l4YDobra zmiana zaczęła dotyczyć mojej rodziny, konkretnie Taty.
Nie oszukujcie się, decyzja stricte polityczna... To, o co wieloktornie miałam jakies wąty do ojca, że go nie było wiecznie w domu jak byłam mała, to że na pierwszym miejscu jego ludzie, pracownicy, ludzie w ogóle (co przepracowałam i mam z nim super relację 🙂 ), nie znaczy, że właśnie strasznie mnie boli, że człowiek napawdę kompetentny, kochany przez pracowników, ktory zna się na tym co robi, uczciwy, dobry - zostaje wywalony ot tak, bo sie zmienił układ polityczy w województwie... bo komuś trzeba znależć posadę. Do tego mój ojciec był na umowie śmieciowej.... ma już mase ofert i sobie poradzi, może i znjdzie lepsza pracę, tylko nie o to w tym chodzi. Po niego sie od razu masa ludzi zgłasza, jak usłyszeli tylko news. Ale on smutny , wkurzony i rozczarowany a my rodzina razem z nim, bo odwłowuje się kogoś kto sie sprawdzi i zastępuje wielką niewiadomą... nie wiadomo co z jego pracownikami, którzy pociągneli inwetycje, bez ktorych on mówi, że by szpital nie stanął, zresztą byłam na otwarciu szpitala i pamiętam jak mówił, że to, że stanął to nie zasgłuja jego, ale zasługa pracowników. Pracownicy teraz są zdezorientowani, on też sie boi o nich i ich przyszłosc, bo kto wie czy nowy prezes nie przyjdzi ei nie zacznie obsadzać spólki 'swoimi'. Byloby ok jakby obsadzal swoimi jakichs niesprawdzonych pracownikow, ale wiemy jak to bywa, moj ojciec sie boi, ze wlasnie ci sprawdzeni i najlepsi polecą, bo stoją za nim...
To, jak szpital jest zarządzany medycznie (z czym bywa kipsko) to już nie jego broszka, bo on odpowiadał za inwestycje i teraz zarządzanie obiektem, ale no sama inwestycja była bardzo udana, nawet wtedy był wsrod nagrodzonych wrocławian za wyróżniającą się pracę na rzecz miasta - a teraz po prostu został odwołany, bo polityka... smutne to. I smuto mi dziś z tego powodu, że bliska osoba musi tuz przed emeryturą szukać nowej pracy, że wiem jak go boli to że zostają jego pracownicy, którzy robili z nim latami, przechodzili razem rozne kryzysy, stali za nim murem i dalej stoją i widze, że to go najbardziej boli, że traci swj zaufany i wspaniały zespół....
Dla mojego taty praca zawsze była czymś więćej niż tylko pracą, musiał być jakis cel, dla niego jakiś cel, który przysłuży się mieszkańcom miasta, moja mama zreszta ma tak samo. znajdzie pracę, o to nie ma zmartwień, tylko właśnie on chce robić rzeczy, które służą miastu, praca przy budowie szpitala była dla niego czymś waznym, wygląda na to, że dalej znajdzie prace przy czymś okołowrocławskim, no ale nie będzie miał już swojego zespołu, będzie zaczynał od nowa w wieku 60 lat, jakoś mi tak smutno, bo widze jak to ciężko przechodzi....