Co mnie wkurza w jeździectwie?

Dorośli ludzie powinni wiedzieć, że głupoty nie sieją i mieć wylane na takie komentarze 😉

Albo inaczej zapewnić sobie komfort psychiczny zamiast sie frustrowac.
Na dwoje babka wrozyla 😉
_Gaga przeczytałam swój komentarz kilka razy i nie wiem które dokładnie zdanie wprawiło Cię w przekonanie, że traktuję Ciebie jak g*wniarza. Napisałam, żebyś nie odbierała tego personalnie, bo nie wkurza mnie Twój komentarz. Jeśli tak to zrozumiałaś, to przepraszam, nie miałam tego na myśli. Twój komentarz po prostu przypomniał mi gadanie wszystkich w okół, kiedy byłam w sytuacji, którą opisałam w poprzednim poście. A realnie nie było możliwości zmiany stajni, przynajmniej przez najbliższe kilka miesięcy. Ale ludzie i tak swoje wiedzieli, szczególnie Ci "niekońscy".

faith masz rację jak najbardziej. Ale wiesz, to wkurzające, nie trzeba tego brać do siebie, ale po kilku miesiącach ciągłego słuchania "pomocnych" uwag, człowia zaczyna krew jasna zalewać, a przynajmniej mnie. Szczególnie, że na początku starałam się tłumaczyć "koleżankom" dlaczego postępuję tak z moją kobyłą, a nie inaczej. Ale nie dotarło.  Nie brałam tego do siebie bo wiedziałam, że robię dobrze, więc nie chowałam się w kącik, żeby sobie popłakać, bo złe koleżanki na mnie gadają. Ale krew mnie zalewała, kiedy po raz setny słyszałam ich komentarze na temat, na który już rozmawiałyśmy.

EDIT: W sumie miałam wrażenie, że ludzie wokół uważali nie miałam prawa się złościć na sytuację w stajni, bo przecież jestem tam z własnego wyboru i wcale nikt nie każe mi tam przebywać. Więc skoro zgadzam się na przebywanie w tamtym miejscu, to nie mam prawa denerwować się na te pensjonariuszki. A opcji, żeby się przenieść chwilowo jeszcze nie było.
Ale po co się tłumaczyć w ogole? Ja bym przestała po prostu wchodzić w interakcje - poza 'czesc' 🙂
faith  całe te "tłumaczenia" miały miejsce na samym początku, kiedy to jeszcze ich nie znałam, a chciałam miło żyć z wszystkimi. Więc na początku tłumaczyłam, rozmawiałam, bo sądziłam, że mam do czynienia z normalnymi ludźmi. No ale nie. Więc późniejsze kontakty z mojej strony ograniczały się tylko do "cześć", z ich strony natomiast do (czasami wielogodzinnych) elaboratów jakie to złe jest inhalowanie konia w ruchu* i jak bardzo głupio robię, bo powinnam dać steryd w krtań - między innymi. I nic nie robiły sobie z tego, że sama już nie włączam się do rozmów, trajkotały we dwie, jak by pozjadały wszystkie rozumy zaciekle mnie pouczając co i jak powinnam robić ze SWOIMI końmi.

*koń z RAO, wypełniałam zalecenia weta.


Idąc tym tokiem, więcej tłumaczyć się nie zamierzać- więc kończę 😉 Ot "złote rady" ludzi nie znających (lub nie chcących znać) sytuacji mnie wkurzają, szczególnie jeśli się o nie nie prosi.
Natrafiłam na FB na profil osoby z moich okolic, która zajmuje się zajeżdżaniem i naprawianiem problematycznych koni (np w półtorej godziny). Krew mnie zalała po obejrzeniu paru zjęć i filmów. Co za rzeźnik! https://www.facebook.com/profile.php?id=100011434857400
I wyobraźcie sobie, że wygląda na to, że gość ma napięty grafik i jest zachwalany...
czeggra1, ale refleksu i wygimnastykowania to mu mozna pozazdroscic 😉 Tylko gorzej z umiejetnosciami.

Btw czemu wszystkie te konie sa na pelhamie? Nawet jeden na pelhamie i wypinaczach do tegoz pelhamu 👀 Wszystkie trzylatki na pelhamie, te konie z filmikow pierwszy/drugi raz pod siodlem i pelham w pysku, potem leca hardcorowe debowania przy nabraniu wodzy... rekreacyjne kucyki pod ludzmi bez rownowagi tez na pelhamie, no what the fuck? Pelham jest u was tak popularnym kielznem dla kazdego? 
kokosnuss, jak to wszystko zobaczyłam (w tym te kiełzna na „zajeżdżanych” młodziakach) to krew mnie zalała ze złości i żalu nad tymi końmi. Niestety tu często można zobaczyć pelham na zawodach towarzyskich w klasie 60 cm.

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 kwietnia 2019 08:05
Nie wiem jak mu czeggry, ale w mojej poprzedniej stajni wlasnie phelam cienki jakmoloweczek służył do zajezdzania młodych koni... właściciel stajni był zachwycony i chwalił się, ze sam to skonstruowal. A ja się cały czas zdziwiłam, czemu żaden żaden ich koni nie reaguje na polparade czy jakiekolwiek próby kontaktu 😵
To jest chyba założenie, ze im cięższe wedzidło w mordzie tym lepsza kierownica.
Obawiam się, że angielska kultura jazdy jest dalece odmienna od naszej. Tam jeździ bardzo wielu amatorów i bardzo często w terenie, na otwartej przestrzeni, na drogach publicznych...
Innymi słowy stosunek ryzyka do umiejętności jeźdźców jest zupełnie inny, niż u nas i pewnie stąd powszechne przyzwolenie na stosowanie "hamulca bezpieczeństwa".
Królowa Elżbieta też jeździ na pelhamie/munsztuku.
Do takiego a nie innego stanu najpewniej doprowadzili właściciele tych koni, a po "obozie" u tego pana konie do nich wrócą i mają "działać"...
Przeglądając z grubsza filmy na tym kanale trzeba szczerze przyznać, że żaden jeździec z super warsztatem na wiele z tych koni by w ogóle nie wsiadł. Ryzykować upadek z koniem na plecy po latach treningów i zdobywania doświadczenia? Po co?
W języku angielskim konia się nie zajeżdża, a łamie. Niestety tu często zajazdka to złamanie woli zwierzęcia.
Koni i jeźdźców jest bardzo dużo. Tym samym jest przeogromny przekrój poziomów jeździeckich, sposobów użytkowania koni i typów ludzkich.
Niestety większość tego społeczeństwa to niedouczone trepy, którym daleko do chęci zrozumienia cokolwiek. Ma być łatwo i z efektem, a do tego koniecznie zgodnie z tradycją. Tradycja to rzecz święta i należy kultywować. Tradycyjny jest hunting to i jeżdżą ten hunting ledwo anglezując. Często wsiadają 1-2 razy w tygodniu na konia, który cały tydzień jest na pastwisku  i jadą na ten osławiony hunting. Jadą na takich patentach, że głowa mała - żeby się nie pozabijać. Hamulec bezpieczeństwa musi być.
Naprawdę rzadko kto z tych niedzielnych jeźdźców w miarę jeździ i rzadko który koń hunter jest przyzwoicie ujeżdżony.
Oczywiście bywają wyjątki - stoję w takiej stajni gdzie te konie są w regularnym, wszechstronnym treningu, ale to wymaga pracy, czasu i umiejętności. Anglicy nie są tytanami pracy i nie są otwarci na konstruktywną krytykę. Są tradycyjnie najlepsi i tradycyjnie jeżdżą na pelhamach na nieujeżdzonych i kulawych koniach.
Ehh...Czy tylko ja uważam, ze wsiadanie na konia w boksie jest nieodpowiedzialne, niebezpieczne no i chociaż tam koń powinien móc mieć spokój?
DeJotka, nie, nie tylko. Jestem tego samego zdania odnośnie wsiadania w boksie. Poza tym uważam, że boks ma być azylem dla konia, więc staram się nie robić z nim nic boksie co wiąże się z pracą albo nieprzyjemnymi zabiegami - nie czyszczę, nie siodłam, nie opatruję ran, nie podaję zastrzyków itp.
anetakajper   Dolata i spółka
18 kwietnia 2019 08:10
Ja przez 2 miesiące wsiadałam w boksie bo innego wyjścia nie było. Nie dla tego konia. Była to jedna z najbezpieczniejszych opcji dla konia i dla nas.
Dziś mam wspaniałego 4 latka na którego mogę wsiąść dosłownie wszędzie, z każdej pozycji, a koń się nie ruszy aż mu nie dam sygnału. Jest nawet lepszy przy wsiadaniu od mojej starszej  cholery.
Według mnie niebezpieczne jest wsiadanie w stajni, co dopiero w boksie. 😲 Nigdy bym nie pomyślała, że można w ogóle wpaść na coś tak głupiego.
Jak jeździłam na torach, to wsiadało się w boksie, ale tory to inna bajka.
Ja wszystkie konie wsiadam 1 raz w stajni. Na betonie. Lub betonowym korytarzu do zajazdki. Zajezdzilam tak lekko z 700 koni. I niebezpiecznie to jest wsiadać na hali. Na miękkim podłożu, gdzie szansę na to że koń coś odwali są dużo większe.
KaNie ale zakładam, że na ubranego konia, w kasku i z pomocą kogoś z dołu, a nie na 'gołego' konia wspinając się po ścianie boksu...
Ja wszystkie konie wsiadam 1 raz w stajni. Na betonie. Lub betonowym korytarzu do zajazdki. Zajezdzilam tak lekko z 700 koni. I niebezpiecznie to jest wsiadać na hali. Na miękkim podłożu, gdzie szansę na to że koń coś odwali są dużo większe.

Jak jeździłam na torach, to wsiadało się w boksie, ale tory to inna bajka.

Nie wiem, jak w dużych stajniach sportowych, ale setki koni rocznie zajeżdża się na wyścigach, wsiadając w boksie. I to nie w naszym zaścianku, za granicą też. A powiedzmy sobie szczerze, że raczej jest to najbardziej pojebana grupa koni. W boksie koń Ci nie zapali, nie ma szansy się wspiąć na pełną wysokość, żeby się wywalić na plecy. Nie walnie barana, bardzo ciężko, żeby zrzucił jeźdźca. Może co najwyżej zgnieść komuś nogę o ścianę, ale to jest nic przy tym, co te konie byłyby w stanie zrobić na dworze. Na zewnątrz wsiada się tylko na te już nauczone. Przewiesza się i oklepuje konie po siodle też w boksie.
Nie wyobrażam sobie wsiadać na naprawdę szalonego konia na dworze...
Boks ma być jakimś świętym miejscem dla konia...? Jak płuczecie kolkującego konia to też na dworze...? Oo Z ciekawości pytam.

EDIT: KaNie ale zakładam, że na ubranego konia, w kasku i z pomocą kogoś z dołu, a nie na 'gołego' konia wspinając się po ścianie boksu...

A, czyli mówisz o takim głupim wdrapywaniu się w boksie samemu na już zajeżdżone konie, bo komuś się nie chce drałować tych kilku kroków na zewnątrz? Z ryzykiem kręcenia się konia? No to tak, to jest głupie według mnie. Myślałam, że chodzi Ci o ogół wsiadania w boksie. Ja miałam na myśli kontrolowane wsiadanie w dwie osoby w pełnym umundurowaniu przygotowawczym na śmierć. 😀
Mam na myśli wspinanie się na konia w boksie, ot tak, dla lansu i foci na fb, względnie po prostu dla zabawy, próby zaimponowania komuś.
Mam na myśli wspinanie się na konia w boksie, ot tak, dla lansu i foci na fb, względnie po prostu dla zabawy, próby zaimponowania komuś.

A, czyli ryzykownie wyrąbaniem głową o ścianę, bo się koń zakręci dla foci...? No to nie, nie ogarniam.
Sivrite, właśnie w boksie ze mną na grzbiecie koń się spiął, ale tak jak piszesz, to szurnięte konie, do tego młode. Kobyła mi  się cofnęła walnęła zadem o pręty i nagle znalazłam się pod sufitem, opadła i znowu się wspięła. Mi mózg pracowała na zwolnionych obrotach, wydawało mi się że ona wali się na ziemię, jakimś cudem zeszłam z niej, ludzie już lecieli, wyprowadzili  ją na korytarz, mnie stajenny złapał pod pachy i wrzucił na konia, klepnął w ją w zad i wyleciałam galopem ze stajni, i takim sposobem dobiłam do reszty kłusujących na orbicie. Szoku nie dostałam...nie zdążyłam.
Mam na myśli wspinanie się na konia w boksie, ot tak, dla lansu i foci na fb, względnie po prostu dla zabawy, próby zaimponowania komuś.

Takie powody jakiegokolwiek postępowania z końmi, są durne.
Ok - dopuszczam lans i słit focie w słit czapraczkach w stój.

ale jak się cokolwiek robi z głową, to nie ma znaczenia czy to jest boks czy ujeżdżalnia (byleby zamknięta....) = zależy od konia...
Boks ma być jakimś świętym miejscem dla konia...? Jak płuczecie kolkującego konia to też na dworze...? Oo Z ciekawości pytam.


Jeśli odnosisz się do mojej wypowiedzi to nie, nie świętym, ale takim w którym czuje się komfortowo i bezpiecznie. I jak napisałam unikam jakichkolwiek zabiegów w boksie, co nie znaczy, że nigdy się to nie zdarza. Nie będę się pakować na grzbiet koniowi w boksie ot tak dla zabawy, unikam czyszczenia i siodłania, ale sama też tego nie lubię robić w boksie, ale też bez przesady. Jak się nie da to się nie da. Na zawodach siodłam w boksie jak nie ma gdzie bezpiecznie uwiązać, a jakby się przytrafiła kolka to konieczność wyższa i nie ma się nad czym zastanawiać. Jak przyjeżdża weterynarz i woli w boksie to robi w boksie. Chodziło mi o ogólna zasadę jaką stosuję, a nie o sytuacje szczególne typu kolka czy zajazdka co nie zdarza się przecież pięć razy w tygodniu przez prawie całe życie konia.
Wkurza mnie, że producenci trakutują nas (właścieli koni)- jak idiotów (lub dojne krowy)= wszstko co ze stickerem "dla koni" jest z marszu droższe i to często dużo droższe.

Przykład z brzegu pierwszy- podstawowe środki do dezynfekcji, to akurat w szafce powinien każdy koniaż mieć:

Wersja dla koni - 143 zł.
https://hayloft.pl/produkt/audevard-povidum-scrub
Nawet nie wiadomo jaką objętosć ma ta butelka bo nie jest napisane w opisie ani nie widać ze zdjęcia opakowania. Ale załóżmy optymistycznie, że to literek jest.

Wersja dla "śmiertelników"  (pierwszy link wypluty z googla, w wielu aptekach stacjonarnych wyjdzie taniej) - legitny litr za 86,50
https://www.cefarm24.pl/betadine-100-mg-ml-roztwor-na-skore-1000-ml.html
...do tego w wyższym stężeniu- można sobie rozcieńczyć z wodą (tak się zazwyczaj stosuje np. na strzałki w rozcieńczeniu 1:10..)


Ktoś kto założy na fb profll gdzie będzie "rozkodowywał" składy specyfików i podawał takie same ale tańsze będzie miał duuuużo fanów
kotbury, tak jest w przypadku każdego hobby, nie tylko jeździectwa.
kotbury mnie to też niesamowicie wkurza!

karmię konie w takich wiaderkach http://www.horseway.pl/horze-wiadro-elastyczne-zofty-14l-24h  w sklepach jeździeckich po 35zł za sztukę

W Pepco kupowałam po 9,99zł za sztukę, a ostatnio w Biedronce były po 9,99zł za 2 sztuki!!! 😵
z tymi wiadrami to prawda. Od siebie dorzucę jeszcze skrzynki na szczotki. W sklepie jeździeckim kosztują majątek, a w sklepie budowlanym właściwie to samo (tylko może kolory mniej modne i bez naklejki z logo) potrafią kosztować grosze.
Co do skrzynek - to się połowicznie zgodzę 😉. Te najzwyklejsze, to tak. Ale te na których można stawać to już, jak dla mnie, warte swojej ceny. Mąż ma taką i nie żałuje wydanej kasy, a ja mu zazdroszczę 😁.
Muchozol popieram, te skrzynki z Twojego linka są czadowe  😍
I jak na lożę szyderców się nadają 😁.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się