Przeprowadzka
gwash- miałaś prawo do takiego postu, bo ja wcześniej nie napisałam ważnej rzeczy.
A mianowicie, że ta półka jak mieszkanie oddawałam w najem była szczelna i płytki były całe. Nie wiem co na niej i jak intensywnie stawiali, że płytki na niej popękały (zrobiły się na niej takie pajęczynki plus większe pęknięcia). I stąd woda przez nie zaczęła się przedostawać pod spód co wcześniej nie miało miejsca. Nie jest to wina źle zrobionej półki.
A co do malowania- nie mam 5 lat i wiem że normalną rzeczą jest to że ściany się brudzą i raz na jakiś czas trzeba je odmalować. Jednak przed tym najmem mieszkałam w tym mieszkaniu z mężem 2 lata i poza niewielkim zabrudzeniem ściany przy łóżku pokoje ciągle wyglądały jak świeżo wyremontowane. A po tym roku ściany wyglądały jakby były malowane tak dawno, że zdążyły o tym zapomnieć. Mieszkało w nim dziecko, które nie omieszkało zostawiać odcisków rąk na ścianach i swojej twórczości ( BTW ktoś zna dobre sposoby na zmycie długopisów i pisaków z mebli? Próbowałam już benzyną i spirytusem i nie schodzi).
Ze mną jest po prostu ten problem, że jestem straszną pedantką i przesadnie dbam o czystość, ściany i podłogi tam gdzie mieszkam, a co za tym idzie maluję ściany nie z powodu zabrudzeń powstałych z mojej winy tylko z powodu zwykłego osiadania kurzu w narożnikach i nad oknami raz na 5-6 lat.
Poza tym rabanu nie robiłam. Przy zdaniu mieszkania pokazałam co jest uszkodzone, wyceniliśmy szkody i o ta kwotę dostali spowrotem pomniejszoną kaucje. Jak najemca jest normalny to przyznaje się, że to czy tamto rzeczywiście zepsuło się z jego winy i nie dyskutuje przy rozliczenniu.
A nie są to małe pieniądze wbrew pozorom.
Nowy próg, malowanie, naprawa zamka w sofie u tapicera, odmalowanie parkietu (i wycyklinowanie tam gdzie rysy są głębsze), wymiana kranu, odkupienie karnisza, regału i stolika pod komputer to koszt równy miesięcznemu najmu.
gwash. Ja też napiszę z perspektywy wynajamującego. Mieszkanie wynajmowane najpierw małżeństwu z dzieckiem i to znajomemu małżeństwu, po wyprowadzce został burdel, ale nie było zniszczeń. Następnie znowu małżeństwo, też z dzieckiem, ona poważna Pani doktor, on własna firma, opiekunka do dziecka itp, wydawałoby się myślący ludzi i kurcze nie wiem wymagam od ludzi żeby wyprowadzając się chociaż po sobie posprzątali. Tymczasem w mieszkaniu był totalny syf. Ściany kilkukrotnie trzeba było myć zanim można je było pomalować, balkon w takim stanie że dwa dni go sprzątałam. Suszarka na pranie połamana stała na balkonie cała zardzewiała, jak ją przechyliłam wylewała się z niej woda, a z tego co wiem oni jej używali, wyobrażasz sobie powieszenie tam prania, bo ja nie bardzo. jakiś połamany stolik na balkonie, podłogi które nie widziały mycia od bardzo długiego czasu. Kafle w kuchni w takim stanie że trzeba było kilkukrotnie użyć domestosa, zanim odzyskały swój pierwotny stan, to samo z kaflami w łazience. Wanna czarna, umywalka z dziura, ponoć ich 3 letni syn upuścił antyperspirant i umywalka pękła, jakoś sobie nie wyobrażam żeby antyperwpirant mógł zrobić w umywalce dziure 5x3 cm. Deska sedesowa połamana. szafa połamana. Mieszkanie i tak było do remontu, bo po tych wynajmujących my tam zamieszkaliśmy, ale sprzątanie w nim zajęło mi lekko tydzień. Za szafkami w kuchni jakieś zaczynające juz chodzić jedzenie, o śmierdzącej lodówce nie wspomnę, ehh żal. Ja się tylko zastanawiam jak oni tam żyli. ja rozumiem że nie dba się o wynajmowane mieszkanie jak o swoje, ale zeby żyć w takim syfie. Naprawdę w boksie u mojego konia jest bardziej higienicznie niż było w tym mieszkaniu po ich wyprowadzce😉
edit.literówki
No właśnie każda ze stron patrzy inaczej 😉 Mieszkam 6 lat na nie-swoim, przed naszym wprowadzeniem się był robiony remont. Z wierzchu wyglądało ładnie, ale ... Ekipa spartaczyła sprawę potwornie. Nowiusieńka wanna pełna zacieków z kamienia, nie do usunięcia mimo wielu prób i dziesiątek środków. Warstwa farby na ścianach tak cienka, że nie ma możliwości przetarcia szmatką, bo farba się wyciera do gołej ściany. Wanna zamiast silikonem uszczelniona wiecznie pękającą pianką montażową. Jakoś nie wyobrażam sobie teraz robienia remontu na mój koszt.
Wracając do przeprowadzki, mam jeszcze trochę czasu. Czy warto wcześniej popakować to, czego się nie używa? W sumie nie mam aż tak dużo rzeczy, więc chyba nie ma co histeryzować. Zaczęłabym zbierać kartony, ale nie mam gdzie ich trzymać :/
Nie warto. Z mojego doświadczenia spakowanie 2 osób "średnio chomikujących" zajmuje jednej osobie ok 3 dni. W tym czasie w mieszkaniu robi się sajgon a pudła, jeśli nie są przewożone od razu zabierają każdą możliwą powierzchnię płaską. Do tego zawsze okazuje się, że coś "niepotrzebnego" spakowanego na początku jest na gwałt potrzebne właśnie w tej chwili. Mam za sobą 6 dużych przeprowadzek oraz 6 lat wprowadzania się i wyprowadzania z bursy/akademika.
Jeśli chcesz sobie ułatwić pracę zajmij się ubraniami i papierami, przejrzyj je, wywal niepotrzebne, ciuchy popierz, poskładaj, część zapakuj w paczuszki. Potem takie posegregowane powrzucasz do pudeł lub worków znacznie szybciej.
Wracając do przeprowadzki, mam jeszcze trochę czasu. Czy warto wcześniej popakować to, czego się nie używa? W sumie nie mam aż tak dużo rzeczy, więc chyba nie ma co histeryzować. Zaczęłabym zbierać kartony, ale nie mam gdzie ich trzymać :/
kartony to najmniejszy problem,podjedziesz choćby pod "Szczepana" ( vis a vis mojego szefostwa na elblaskiej) i zabierasz jakie chcesz,w dowolnej wielkości...pierdzielota też pozyczymy z bukmanem i jesteś przeprowadzona...
ja też jestem przerażona przeprowadzką....bo nadal mam część swoich rzeczy u rodziców,bo traktowałam ich mieszkanie trochę jak sezonową szafę 😡 no i te wrotkowe sterty książek i płyt 😵
Sorajka ja przy przeprowadzce nie mam czasu żeby jeszcze sprzątać po sobie, bo zawsze po przeprowadzce zostaje syf choćby po usuniętych meblach itd a wiadomo że jest i tak za dużo zajęć. Nikt nie ma czasu robić po sobie gruntownego sprzątania bo zazwyczaj to nowe lokum też trzeba doprowadzić do porządku 😉. Więc umawiałam się że zostawiam 150 zł na sprzątanie i przychodzi pani sprzątająca. Za zniszczenia też było zapłacone m.in. właśnie za pękniętą umywalkę (spadł mi krem). Natomiast brudne ściany, malunki jeśli jest małe dziecko, ślady po meblach, porysowane czy wyblakłe parkiety, usterki w instalacjach, uszczelnieniach itp - zwykłe zużycie, wynajmujacy powinien sobie wliczyć takie zużycie w koszty.
Lena też wynajęłam takie mieszkanie - moje poprzednie. Na oko wszystko odpicowane na super - po tygodniu zaczęły odpadać listwy, karnisze, instalacja źle wykonana, odpływ z prysznica też, kominiarz zawsze mi zostawiał kartke po kontroli że złe odprowadzenie spalin itd...
[..]Za zniszczenia też było zapłacone m.in. właśnie za pękniętą umywalkę (spadł mi krem). Natomiast brudne ściany, malunki jeśli jest małe dziecko, ślady po meblach, porysowane czy wyblakłe parkiety, usterki w instalacjach, uszczelnieniach itp - zwykłe zużycie, wynajmujacy powinien sobie wliczyć takie zużycie w koszty. [...]
Albo wlasciciel wyklucza grupe m.in. matek/par z malymi dziecmi i zwierzetami, studentow by przynajmniej niektorych zniszczen uniknac. 🙂
gwash ale mi nie chodzi o sprzątanie po przeprowadzce, zdaję sobie sprawę że nie ma na to czasu i ze jak się odsunie meble to jest tam kurz i inne dziwne rzeczy które się zapodziały 😉 ja mówię o brudzie takim kilkumiesięcznym😉 co najmniej 🤔 i tu jest problem, bo ja sobie nie wyobrażam życia w takim syfie. Co do ścian, parkietów itp. czyli normalnego zużycia mieszkania racja. Jest to wliczone w koszta i wiadomo że należy odświeżać 🙂 ja jednak pisałam o nie normalnym zużyciu, czyli na ścianach poza normalnym zużyciem, plamy tłuste na suficie, jakby ktoś kotlety tam przyklejał😉 i długo by opowiadać, bo dużo tego było. To już nie jest dla mnie normalne zużycie😉 te ściany kilkukrotnie trzeba było myć przed malowaniem, a teraz i tak w niektórych miejscach zaczynają wychodzić tłuste plamy. Do tego Ci ludzie to byli jacyś maniacy obrazków i innych półeczek 😉 w mieszkaniu naliczyliśmy jakieś 70 dziurek po gwoździach i innych kołkach😉
Myślę że ludzie którzy tam mieszkali nie mieli ze mną źle, w mieszkaniu byłam trzy razy, jak dawałam klucze i potem miesiąc przed ich przeprowadzką żeby wymierzyć kuchnię bo potrzebowałam żeby kuchnię zaprojektować no i jak klucze odbierałam. Za zniszczenia w sumie ich nie obciążaliśmy, bo mieszkanie i tak w założeniu było do remontu kapitalnego, no poza łazienką, która została tak jak była, tylko trzeba było powymieniać parę rzeczy, m.in urwane baterie, umywalkę. jedyne jazdy jakie mieli, to już po wyprowadzce znalazłam zaległe nie popłacone rachunki i ponaglenia. Czynsz my płaciliśmy prąd oni sami i jak poszłam do EnergiPro to okazało się że trochę tych zaległości jest. Na szczęście udało się w niedługim czasie odzyskać.
Co do przeprowadzek, przy pakowaniu w kartony. wiele rzeczy niepotrzebnych skończyło swój żywot w koszu na śmieci, dobrze jest opisać kartony i pakować je tematycznie. Przeprowadzaliśmy się w kwietniu najpierw tak pięknie bo mało rzeczy było, dużo z poprzedniego mieszkania po przejrzeniu wyrzuciliśmy, a teraz z przerażeniem odkrywam, że rzeczy przybywa w zastraszającym tempie😉 i powoli przestaje mieć gdzie to upychać 🤔
[quote author=baba_jaga link=topic=9146.msg341794#msg341794 date=1253818179]
[..]Za zniszczenia też było zapłacone m.in. właśnie za pękniętą umywalkę (spadł mi krem). Natomiast brudne ściany, malunki jeśli jest małe dziecko, ślady po meblach, porysowane czy wyblakłe parkiety, usterki w instalacjach, uszczelnieniach itp - zwykłe zużycie, wynajmujacy powinien sobie wliczyć takie zużycie w koszty. [...]
Albo wlasciciel wyklucza grupe m.in. matek/par z malymi dziecmi i zwierzetami, studentow by przynajmniej niektorych zniszczen uniknac. 🙂
[/quote]
O tym już tu była mowa - tacy idealni wynajmujący bez dzieci, psów, nie studenci itp mogą imprezować, palić i nie dbać o mieszkanie 😉 Przed nami mieszkała bezdzietna para, a potem się rozwiedli i mieszkał sam facet - chyba odreagowywał bo mieszkanie po nim było gruntownie odmalowane, pomimo tego smród fajek było czuć jeszcze dłuuugo, meble poniszczone, piękny dębowy stolik ma białe kółka od kieliszków z wódzią i szklanek, kanapa której się pozbyliśmy śmierdziała i też nosiła ślady imprez itd 😉
Sorajka no to trafiłaś na syfiarzy niektórym naprawdę nie przeszkadza że żyją w syfie 😉
A ja wreszcie na nowym miejscu 🙂 o ile przewóz rzeczy do jednego mieszkania zajął łącznie z dwa tygodnie, tak do drugiego (mojego) wszystko zamknęło się w jednym dniu i nawet obyło się bez ekipy 😉 Golf II okazał się bardzo ładowny, a ja nawet nie podejrzewałam siebie o tyle siły! 😉
W każdym bądź razie padam ze zmęczenia, siedzę na kartonach, ale materac mam, komputer mam i jestem szczęśliwa! Tylko pierwsza samotna noc w nowym mieszkaniu przede mną- boję się 👀
Heh...a jaka dziwna cisza budzi rano 😉 No chyba, że budzik, ale ogólnie i tak jest jakaś taka cisza dziwna 😉
Miłej nocy wendetta 🙂
Dzięki Dworcika :kwiatek: Na szczęście mam ze sobą psa, więc będzie mi raźniej- cisza mi z nią chyba też nie grozi 😉 A w razie czego siostra jest 100 metrów dalej 😉
Coś czuję, że mimo szybkiego przewozu rzeczy, urządzanie się trochę potrwa. Dzisiaj zdążyłam jedynie wysprzątać łazienkę i komputer podpiąć 😵 Przede wszystkim pewnie ciężko mi się będzie przyzwyczaić, że to TUTAJ jest mój dom- całe życie mieszkałam w jednym miejscu.
Wszystkim przeprowadzającym się życzę powodzenia!
Heh... ze znajomymi na studiach zauważyliśmy niedawno tendencje do mówienia w rodzinnym domu, że coś zostawiliśmy "w domu" - w mieszkaniu, które wynajmujemy.
Obecnie jestem tak zadomowiona w Toruniu, że w obu miejscach czuję się bardzo dobrze, domowo - i w jednym i w drugim miejscu mówię, że jadę "do domu" 😉
A ja wreszcie na nowym miejscu 🙂 o ile przewóz rzeczy do jednego mieszkania zajął łącznie z dwa tygodnie, tak do drugiego (mojego) wszystko zamknęło się w jednym dniu i nawet obyło się bez ekipy 😉 Golf II okazał się bardzo ładowny, a ja nawet nie podejrzewałam siebie o tyle siły! 😉
W każdym bądź razie padam ze zmęczenia, siedzę na kartonach, ale materac mam, komputer mam i jestem szczęśliwa! Tylko pierwsza samotna noc w nowym mieszkaniu przede mną- boję się 👀
haha wendetta jakbym sibie słyszała jak pojawiłam się w nowym miejscu, nadmuchałam materac, odpaliłam kompa i byłam przeszczęśliwa 😁 😁
Ja właśnie zaczęłam się pakować i jestem nieco przerażona ilością rzeczy. A 1kg = 1 funt 🤔
Heh... ze znajomymi na studiach zauważyliśmy niedawno tendencje do mówienia w rodzinnym domu, że coś zostawiliśmy "w domu" - w mieszkaniu, które wynajmujemy.
Obecnie jestem tak zadomowiona w Toruniu, że w obu miejscach czuję się bardzo dobrze, domowo - i w jednym i w drugim miejscu mówię, że jadę "do domu" 😉
Mam dokładnie tak samo!
Więc nie jesteśmy tacy bardzo dziwni. A przynajmniej nie jesteśmy sami ;]
To u mnie w domu wszyscy sie ze mnie smieja, bo nauczylam sie mowic, ze " u mnie w ... " ( miescie, w ktorym studiuje). Jak chca mnie podraznic, to mi to wypominają.
Ja dzisiaj zwiozlam czesc meneli na nowe mieszkanie. Czeka mnie w sobote duuzo sprzatania i malowanie pokoju. Coz.. poprzedni mieszkancy zrobili "porzadna" impreze, nawet stluczone kieliszki i resztki sokow pozostawiali. Nie mowiac o szkodach i balaganie.
o.O
O... to wesoła ekipa była... :|
Ja już wprowadzona. Całkiem fajnie wyszło 🙂
aaa mam ochotę walić głową o ścianę.... 😵 😵 😵
czy tylko ja tak bardzo nienawidzę przeprowadzek?! nie ma chyba dla mnie gorszej udręki niż pakowanie się i przenoszenia z miejsca na miejsce. a w tym wszystkim najgorsze jest segregowanie rzeczy..! "oo to mi potrzebne - to biorę, niiee to nie, a to zostawić czy się jednak przyda?!" jakbym mogła wszystko wziąć, zaczęłabym byle jak wrzucać do kartonów i toreb i wsio, a tak..?! pomocy...:/
pociesza mnie jedynie myśl, że od jutra moja Fina będzie codziennie na dzień dobry i dobranoc dostawać buziaka😉 dla niej warto się przemęczyć
Nina, ostatnio przeprowadzałam się 6 lat temu, a nadal potrafię się zbudzić z przerażającego koszmaru - że właśnie się przeprowadzam.
a ja uwielbiam się pakować przeprowadzać, jechać gdzieś na kilka dni i się pakować, 💃 robić porządki albo remonty bo to chociaż wiąże się z przenoszeniem rzeczy do innego pomieszczenia 🤔wirek:
i bardzo chętnie pomagam w tym innym 😁 i chyba mam coś z głową bo inni tego nie cierpią
Niekoniecznie masz coś z głową 🙂 Ja się pakować też lubię, tylko rozpakowywać nie cierpię. Zawsze powstaje sterta rzeczy, które trzeba schować " na miejsce ", gdziekolwiek by ono nie było... 🙄
Mnie po kolejnych kilku miesiącach znowu czeka przeprowadzka. W sobotę :/ Kartony już czekają, ale niebardzo chce mi się za to zabrać. Jedyną radością jest nowe mieszkanie 😁
laski, ja dzisiaj podliczyłam, że to moja 29 przeprowadzka.... ! 😵 😵 😵
a rozpakowywanie też mnie przeraża, może właśnie dlatego nienawidzę się pakować, bo sama myśl, że zaraz trzeba będzie to robić w drugą stronę powoduje u mnie mdłości.
poza tym, będąc pod koniec pakowania stwierdzam, że moje rzeczy mają magiczną moc rozmnażania się":P
Oj mają, mają... Wszystkie rzeczyt tak mają. Ja mam silne postanowienie, że jak będę pakować, to zaraz zrobię przesiew i BEZ CACKANIA SIĘ wywalę to o czego istnieniu już nie pamiętam, nie używam itd.
A póki co... to jeszcze troszke pogapię się na te puste kartony 😁
będąc w trakcie rozpakowywania się, solidnie sobie przyrzekłam, że wszystko, co zbędne - wyląduje w koszu! bez żadnych ceregieli! nawet jeśli rozkładanie rzeczy ma mi zająć 2 tygodnie! kolejnej TAKIEJ przeprowadzki nie przeżyję!
edit: ucięło mi jakoś wypowiedź:P
Ja dzisiaj po 6 latach studiów wyprowadzam się spowrotem do domu. To jest jakiś koszmar, nic nie chcę wyrzucić, bo mi szkoda 😵 Niewiem jak się zapakuję do samochodu 😲
ah... pierwszy poranek w nowym domku🙂 wszystkie trudy zostały osłodzone : wstaję z łóżka, przeciągam się, otwieram okno i witam się z moim koniem, który biega po pastwisku😀😀😀 dla takich chwil warto się trochę pomęczyć😉
My już też mniej-więcej po. Mniej-więcej, bo zostało trochę pierdół jeszcze, ale to nie są rzeczy, które trzeba już, teraz, natychmiast, a mamy na to 2 tygodnie jeszcze 🙂
Mój pierwszy poranek stoi pod znakiem "czas to rozpakować"... ekhm... 😉