Agresywne zachowania

lussi - proponowałabym ową "taczkę" stamtąd zabrać, koń dobrze wie, że jest w niej jedzenie dlatego ciągle próbuje się do niej dostać. Może jak kilka razy zauważy, że jej tam nie ma to się opanuje - irytuje go fakt, że ma przed sobą jedzenie, a nie może go dostać 😉
Ja opiekuję się hucułem w pewnej stajni (od 2 miesięcy). Nie narzekam jakoś strasznie na niego, dziwi mnie fakt, że wiele osób się go boi. Ma chłopak problem dominacji nad człowiekiem (nie bd rozpisywać co on wyprawia  🙄  😍  gUpek mały  :kwiatek: bo interesuje mnie w tej chwili tylko jeden jego problem).
Otóż problemem jest owies, będący w a' la "taczce" przed boksem konia. Ni wyjść spokojnie, ni wejść. ZAWSZE jest zaciągnięcie - zaznaczam, że na ogłowiu i czasem w dwie osoby. Nie wiem co z tym zrobić po prostu.. masakra. Odciąganie nic nie da bo wiadomo kto silniejszy - spróbowałam nawet w chrapy walnąć końcówką (bez karabińczyka oczywiście) uwiązu i raz poskutkowało, za drugim razem już nie. Nie mam pomysłów oO Pomożecie ?


zabierz owies- skoro on jest problemem
zakryj płytą , odstaw do innego pomieszczenia
jak grzecznie wyjdzie, daj kawałek marchewki
Jeśli nie da się zlikwidować owsa, to proponuję brać bata i kiedy koń próbuje zaciągnąć Cię do owsa, jednoznacznie mu pokazać, co o tym myślisz 😉
[quote="lussi"]nie bd rozpisywać co on wyprawia  icon_rolleyes  kocham  gUpek mały  kwiatek [/quote]
Wróć. Tobie się podoba, to co on wyprawia? o_O

Z resztą, mam wrażenie, że hucuł doskonale widzi, że może sobie pozwolić na nura w owsa.😉 Z resztą, co się koniowi dziwić -> 90% koni przechodząc obok kontenera z jedzonkiem będzie próbowało skubnąć, to przecież normalne. Grunt, żeby zareagować wcześniej niż koń czyli w momencie, kiedy on myśli,żeby wsadzić nos w owies, nie kiedy już tam jest. Zakryjcie owies, po co prowokować konia do takich zachowań.
Chociaż w takim wypadku nie rozumiem, dlaczego nie działa jedno krótkie szarpnięcie za wędzidło. W dwie osoby trzymałyście za we wodze? Z dwóch stron? o_O Metoda może niespecjalnie przyjemna dla konisia, ale skuteczna w większości przypadków. Ja tak ze dwa razy wyciągnęłam ze żłobu blisko 800 kilowego ślązaka, który ledwo co wrócił z jazdy, a miał już nasypaną kolację, o której nie wiedziałam, że tam jest. Uwiązałam, rozsiodłałam, odczekałam chwilę i odwiązałam, koń zjadł i nie wydaje mi się, by był jakoś bardzo pokrzywdzony.

Freddie a czyścisz w boksie czy poza nim? Jak ją wyciągniesz z boksu i przywiążesz dalej atakuje i kombinuje?
Znam konie w liczbie więcej niż jeden, które straszą mniej lub bardziej, bo nie akceptują "intruza" w swoim najbliższym otoczeniu, w swoim boksie. Tego przywiązać w boksie się nie dało, bo panika, ten bawił się w lonżowanie człowieka w swoim boksie ze złością  w oczach, tamten się nadstawiał zadem.... ale wszystkie jak się je wyprowadziło i przywiązało poza boksem - aniołki. Na jeździe to samo, pracujące misie, nic agresywnego i chamskiego nie robiły,

No, a teraz ja 😁
Mój koń ma chyba okres, tak pojawiający się co roku. Doskonale pamiętam swoją ostatnią wypowiedź w tym temacie z marca'09 kiedy to mój młody przejawiał agresywne zachowania, bo miał agresywnego sąsiada....
Teraz mieszkam w pensjonacie-cud i .... ożesz, cholera, mój koń wrócił do terroryzowania otoczenia 🤔wirek:
Usłyszałam od obsługi, że młody nie daje się złapać na padoku [mimo, że już dawno nie było z tym problemu], że wyrywa się przy wejściu na padok razem z uwiązem i można sobie za nim łazić do woli, a on i tak nie przyjdzie [z tym też już nie było problemu!], mnie na lonży niedawno próbował wystraszyć. Robił takie tupnięcie i odwracał się przodem w moją stronę 🤔wirek: Nic mu to nie dało, bo ja się nie dam tak szybko wystraszyć i po kilku próbach przestał na tyle, że miałam pod koniec kółko kontrolowanego kłusika, stęp i rozluźnionego konia.
Pytanie tylko dlaczego on wrócił do tych niepożądanych zachowań? Nikt go przecież nie bije, dostaje jeść, sąsiadów w stajni ma normalnych.... Fakt, na moje oko za mało wychodzi, nie wiem tak naprawdę ile on jest na tym padoku, raz mniej, raz więcej, ale tak czy siak - za mało. Nie było mnie przez ostatnie dwa tygodnie, bo sesja, a jak mi się sesja skończyła, to rozbiłam sobie głowę i kolejne 4 dni mnie tam być nie mogło, więc teraz nie wiem czy to może być spowodowane faktem, że nic nie robi...(?)

Myślę, że może być to spowodowane nadmiarem energii. Jak sama mówisz - chodzi za mało na padoku, a jeśli nie było Cie tyle czasu u niego i nie był ruszany, czy pod siodłem, czy na lonży po prostu zaczęło mu się nudzić i zrobił się nieznośny.
Dzieki dziewczyny.
No wlasnie tak, ona chyba nienawidzi pracowac, jak widzi ze ktos idzie w uwiazem to dopiero sie robi agresor! Jak idziesz z owsem to jest bardzo przychylna  🍴 Wogole pod siodlem to sie rusza jak mucha w smole, na poczatku myslalam, ze moze nie ma kondycji (no bo nie ma jakiejs szczgolnej, ale bez przesady). Jestem przyzwyczajona do jazdy na prawie arabie, ktory jak widzi siodlo to sie sam nastawia do siodlania, a jak widzi gorke to ciezko go namowic na cos wolniejszego niz cwal  😁
A tu wsiadam na kobyle- i nic! Idzie, doslownie, noga za noga  😵

I jeszcze kwestia dominacji- moj wlaszek jest do ludzi cudowny, no nigdy nie kopie, nie gryzie, wszystko da sobie zrobic ale to on jest w stadzie alfa! Kobyla mu zawsze ustepuje, ale ludzi rozstawia po katach  🤔

my_karen   Connemara SeaHorse
08 lutego 2010 17:02
Widze, ze ktos odkopal temat, wiec podziele sie wieściami z frontu 😉
Wyglada na to, ze kastracja pomogla. Siwy co prawda jakby czesciej sie szczurzy w boksie, ale ogolnie poziom agresji spadl.
Zostal wykastrowany i puszczony na łąki na prawie 8 miesięcy, po przerwie byl na lonży 2 razy, ale bez zadnych numerow. Moze sie jeszcze nie rozkrecil. Ogolnie troche sie jakby zmulił, ale pod siodlem tego tak nie czuc.
Dalej czeka nas sporo pracy, szczegolnie po tej dlugie przerwie, bo dalej kolo niego na pewniaka chodzic nie mozna, ale widze, ze juz inaczej reaguje.
amazonka* cudowny ten Twoj siwy jest 😉 ale widze, ze charakterki prawie identyczne maja 🙂 Na wiosne zaczniemy regularna prace i mam nadzieje, ze skonczy sie jak u Ciebie 🙂

Sankaritarina
Mial prawie 3 tygodnie przerwy na normalnym żarełku? Wyglada na to, ze faktycznie pracy i ruchu mu trzeba. Nadmiar energii i moze zblizajaca sie wiosna ( 😉 ) i voila 🙂
my_karen, niee, aż tak dobrze nie jest😀 Ale popatrz, zapomniałam o żarciu! Dzięki!
Obcięłam mu wszystkie "dodatki" typu witaminy czy musli, konik od miesiąca jest na sianie i owsie w dawce małej. Powiedziałam, żeby nie karmili go dodatkowym owsem, poleciłam, żeby dawano mu 2 x dziennie miarkę owsa, taką nawet nie kilogramową, jednak jeszcze młody rośnie, zima była, jakiejś energii do ogrzania ciała potrzebuje, niech trochę ma..... ale tak po prawdzie - ja nie wiem czy oni się tam stosują do zalecenia.... ale to jest tak, wiesz, można mówić i mówić, a to jak grochem o ścianę.😉 Krzyknąć też się nie da, bo od razu każdy się obrazi i człowieka ofuknie.. .😉 Ale, nie przejmuję się, już niedługo, wiosna idzie, czekają nas zmiany. 😉
Mojemu też odbiło jak mnie przez tydzień nie było(ale mi się zrymowało :hihi🙂.Poszedł do roboty i anioł 😀.
lussi - proponowałabym ową "taczkę" stamtąd zabrać, koń dobrze wie, że jest w niej jedzenie dlatego ciągle próbuje się do niej dostać. Może jak kilka razy zauważy, że jej tam nie ma to się opanuje - irytuje go fakt, że ma przed sobą jedzenie, a nie może go dostać 😉


Bader - pomyślałam o tym w pierwszej kolejności jednak owsa nawet nie ma gdzie dać i musi tam zostać. Jednak w związku z tym, że do stajni przyjechała nowa prywatna klacz, hucuła mi przestawili do boksu na dworze - i problem się rozwiązał sam 🙂 Jest troszkę zbyt zadowolony 😀 jak się otwiera boks on może tylko wypchnąć człowieka i polecieć, jednak nie zrobił tego mimo iż stał miesiąc i boks ma przed wybiegiem 😉 (nawet ładnie na kantarze poszedł na ten wybieg bo ogłowie się zgubiło, normalnie szok)

Wróć. Tobie się podoba, to co on wyprawia? o_O

oczywiście, że nie  😲  ❗ Chodziło mi o to, że nie będę rozpisywać i wyliczać wszystkiego co on potrafi, a tylko zająć się pytaniem o jeden konkretny problem, sorki jeśli źle napisałam 😀 Poza tym nie chcę pisać tego na forum, każdy to czyta, mogę jednej osobie powiedzieć, pogadać np. na pm lub gg 😉 bo nie jest to coś co chciałabym żeby każdy wiedział xD jeszcze to jakiś klient przeczyta i go odstraszy i w końcu nikogo na tego konia nie bd ;d ale dobra.. nie na temat zaczynam pisać jak zwykle  🙄 😀

Z resztą, mam wrażenie, że hucuł doskonale widzi, że może sobie pozwolić na nura w owsa.wink Z resztą, co się koniowi dziwić -> 90% koni przechodząc obok kontenera z jedzonkiem będzie próbowało skubnąć, to przecież normalne. Grunt, żeby zareagować wcześniej niż koń czyli w momencie, kiedy on myśli,żeby wsadzić nos w owies, nie kiedy już tam jest. Zakryjcie owies, po co prowokować konia do takich zachowań.
Chociaż w takim wypadku nie rozumiem, dlaczego nie działa jedno krótkie szarpnięcie za wędzidło.[quote]

no niestety nie działa..

[quote]W dwie osoby trzymałyście za we wodze? Z dwóch stron? o_O Metoda może niespecjalnie przyjemna dla konisia, ale skuteczna w większości przypadków. Ja tak ze dwa razy wyciągnęłam ze żłobu blisko 800 kilowego ślązaka, który ledwo co wrócił z jazdy, a miał już nasypaną kolację, o której nie wiedziałam, że tam jest. Uwiązałam, rozsiodłałam, odczekałam chwilę i odwiązałam, koń zjadł i nie wydaje mi się, by był jakoś bardzo pokrzywdzony.


Nie, ja go trzymałam za uwiąz przełożony przez wędzidło, a koleżanka próbowała mi pomóc, z jednej strony.. 🙂
niestety to nie na niego. Z resztą bardzo chciałabym nie używać siły do niego bo to nie metoda dla mnie, ale czasem się nie da i trzeba go klupnąć kiedy któryś raz nie działa "NIE!" czy odepchnięcie. Wtedy w sumie bardziej się jeszcze wkurza. A uspokaja go np. kołysanka albo kolęda 🤣
Odświeżam wątek.
Mam problem z rocznym zrebakiem, który baardzo denerwuje się tuż przed podaniem jedzenia. Sytuacja wygląda tak, że do tej pory młoda przed wejściem do boksu kuliła uszy i ustawiając się przodem do żłobu, podnosi nogę tak wysoko że aż zakłada ją na fundamenty. Przy wsypywaniu także stoi ze skulonymi uszami. Raz ugryzła osobę dającą jej owies, ale wtedy dostała do pysku. Od śmierci jej matki stoi w jednym boksie z inna klaczą, bo jest taka sytuacja że mamy w dwóch budynkach po dwa boksy. Z racji tego, że nie chcemy aby jeden koń oddzielony od reszty, wpuszczamy dwa do jednego, większego boksu. Wczoraj pierwszy raz zdarzyło się tak, że zrebak zaatakował osobę dającą jej kolację. Było tak, że idąc już z wiaderkami ( w których był owies ), mała podeszła ze skulonymi uszami, jednak jak zwykle została pogoniona, żeby szła na swoje miejsce. Nagle w ciągu pół sekundy odwróciła się i wywaliła z dwóch kopyt w tego człowieka  🤔 Na jego szczęście miał przed sobą te wiaderka, które popękały, jednak uderzenie kopyt i tak odczuł dosyć mocno. Muszę także dodać, że człowiek dający jej jeść, rozpieścił tego zrebaka  🤔 No nie dało mu się w żaden sposób przetłumaczyć, że robi zle. Teraz, jak młoda pokazała gdzie według niej jest jego miejsce, to jest straszna złość co to za koń  😵 Ehh.. Chociąz było kilka sytuacji w których dostała od niego po pysku, lub ją prowadzał i nie dał za wygraną, gdy chciała walczyć. Z jednej strony można to podpiąć pod rozpieszczenie, jednak myślę, że wtedy nie występowało to podczas jedzenia. Myślicie, że w czym tkwi problem? Miał może ktoś podobną sytuację?
ja mialam podobny problem ze swoja jesli chodzi o jedzenie, pomoglo duzo cierpliwosci tzn. kiedy szlam z jedzonkiem i widzialam ze kon  sie denerwuje i na moje "przejdz" nie reaguje, wycofywalam sie razem z jedzonkiem i tak kilka razy az konisia zrozumiala ze jak bedzie mnie dopuszczala do zlobu, to ja jej tam zostawie jedzonko i nikt jej go nie zabierze a na pewno nie ja. moze problem byc tez w tym, niewiem czy dobrze zrozumiala, ze konie stoja dwa w jednym bokie, ona sie denerwuje bo boi sie ze ten drugi szybciej dostanie i jej porcje tez zje.
ja mialam podobny problem ze swoja jesli chodzi o jedzenie, pomoglo duzo cierpliwosci tzn. kiedy szlam z jedzonkiem i widzialam ze kon  sie denerwuje i na moje "przejdz" nie reaguje, wycofywalam sie razem z jedzonkiem i tak kilka razy az konisia zrozumiala ze jak bedzie mnie dopuszczala do zlobu, to ja jej tam zostawie jedzonko i nikt jej go nie zabierze a na pewno nie ja. moze problem byc tez w tym, niewiem czy dobrze zrozumiala, ze konie stoja dwa w jednym bokie, ona sie denerwuje bo boi sie ze ten drugi szybciej dostanie i jej porcje tez zje.


A to czasem nie prowadzi do jeszcze większej frustracji -> agresji u konia ?
Jeśli konie stoją dwa, to ja bym je wiązała do karmienia.
armara[b][/b] u mnie to pomogło, nigdy wiecej nie bylo juz zadnej agresji i nie ma do tej pory a kon ma juz 7 lat, ale moze to tez dlatego ze kon stoi sam i ma cala stajnie tylko dla siebie.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
11 maja 2011 09:46
ooo nie wiedziałam, że mamy taki agresywny wątek, to ja tu zagoszczę, w innym poruszłam sprawę jednak odpowiedź nie rozwiazała problemu bo nie wiedziałam jak to zastosować.... Sprawa wygląda tak: hucuły szkółkowe, nie moje, całe swoje życie były wypieszczone, wygłaskane przez wlaścicieli a tu nagle zjawiłam sie ja i zaczełam wymagać kultury i ..... no właśnie d.., łapiemy, wiążemy i zaczynamy czyścić, siodłać i rozpoczyna się grzebanie nogą (u wszystkich naraz), gryzienie, kopanie. Jestem jedyna wymagająca dlatego pewnie dlatego są oburzone gdy nagle dostaną reprymendę za coś co w ich mniemaniu jest ok, chodza przy nich dzieci -i tu mam straszne obawy.
Sytuacja nr 1: kon grzebie nogą (dla niektórych to nic złego ale mi sie to np. nie podoba -jeszcze przy karmieniu zrozumiem ale non stop?), zwracam uwagę glosową - nic, szturnę palcatem -odda z kopa i to z przedniej giry lub tak sie wykręci żeby tynią poprawić "jak to ona mi będzie uwagę zwracać, niby za co? a masz szmato!"
Sytuacja nr 2: przy lonżowaniu (każdy jeden) -pomine to że trzeba łazić im za tyłkiem żeby wogółe szły, zrobą kilka kółek i odwracaja się przodem (cofanie nie wyda bo prowokuje stawanie dęba) i nie pozwolą się zajść od tyłu żeby podgonić a co lepszy gagatek staje deba i z kopytami na człowieka, poniewaz w zyciu z takimi czortami sie nie spotkałam to pierwszą reakcją było dać po ryju aby na mnie nie wlazł -no trochę pomogło. Gorzej jak się buntuje lub świruje z poczatkującym jeźdzcem na grzbiecie... wtedy nikomu nie jest do śmiechu.
Moje pytanie brzmi: jak je oduczyć tych zachowań (grzebanie nogą, gryzienie przy obejściu, kopanie, bunt) ja sobie moge wypracować respekt (generalnie myślę, że wpierdziel za każdym razem może je cos nauczyć bo na smakołyki musiałoby sie znależć coś zeby je chwalić a nie ma za co) a co z innymi ludźmi? zabronić  czyścić i sodłać a najlepiej wogóle nie jeździć? Wg mnie te konie nie nadają sie do rekreacji (to moje zdanie) ale tak zostały wychowane, miały zawsze nieposłuszeństwo odpuszczone, pozwolone na zbyt wiele, właściciele uważają że to nic złego, że np. koń się o nich czochra jak o jakiś słup rzucając ich ciałem z lewa na prawo jak jakimś przedmiotem -bo przeciez kochanego "konika coś swędzi pod ogłowiem". Dla mnie to zwyczajne hamstwo, na ktore ja nie pozwalam swoim prywatnym koniom i tylko jeśli ja chce to mogą sie o mnie podrapać, wtulić głowę lub oprzeć o ramię ale to efekt uczenia ich od zawsze szacunku do KAŻDEGO czlowieka, wyciągania konsekwencji, chwalenia za posłuszeństwo. A tu spotykam sie ze zdemoralizowanymi chabetami i kończą mi sie pomysly co z nimi zrobić, dobrze, że siekiery nie mam pod ręką  😀iabeł: Nie wiem jaką niewygodę można zastosować w opipisywanych przeze mnie przypadkach i ogólnie nigdy tego nie praktykowałam. Czy ma ktos jakiś pomysł oprócz "uciekaj z tamtąd!" -co coraz częściej przechodzi mi przez myśl. Napewno działa czas i wyciąganie konsekwencji ale jak tylko ja będą ta zła i wymagająca to moje wojowanie mija sie z celem i tylko czekac aż ktos wyląduje w szpitalu.
TRATATA, może dałoby radę wybrać jednego, włożyć dużo, żeby go "znormalizować" nieco i... zrobić kurs właściwego obchodzenia się z koniem dla użytkowników? Jeśli ty nie jesteś traktowana wystarczająco poważnie (przez ludzi) to może zaprosić kogoś, kto zostałby przyjęty jako autorytet? Gdy się sprytnie podejdzie, to ludzie chętnie zapłacą - kwestia właściwej propagandy.
Ogólnie sytuacja, a której odpowiadasz za rozpuszczone konie (i dzieciaki) a nie cieszysz się wystarczającym szacunkiem, żeby cię po prostu słuchano i respektowano zalecenia - jest skrajnie niepokojąca 🙁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
11 maja 2011 13:17
W tym tygodniu chcę postawić sprawę jasno, jak znają dobry sposób na wyprostowanie koni to niech to robią albo milczą i nie wtryniają sie w moją robotę. Im nie podoba sie to, że koniki dostają wpierdziel, Może i jestem ograniczona ale ja uznaje wpierdziel za jak najbardziej stosowny do opisanej sytuacji. Jak to im nie pasuje to niech szukają kolejnego już instruktora bo ja mogę tam jeździć ale nie muszę (to praca dodatkowa).
TRATATA, ale w*el nic tu nie da 🙁 W ten sposób to (ewentualnie) mogłabyś wyprostować konia dla siebie. Konie nie mogą być wiecznie psute, a harówa przy odrabianiu - cóż, mnie by się nie chciało 🙁 takiego "obozu karnego" prowadzić (z jednoczesnym odstawieniem koni na czas "rehabilitacji" od innych ludzi). Zmienić ludzi - to jeszcze trudniej 🙁
I w sumie nie nazwałabym zachowań tych koni - agresją (ile ich w sumie jest?). To raczej rozpaczliwa obrona przed pracą, do której nie były prawidłowo wdrożone + rozpuszczenie (to czochranie człowiekiem etc.) Ostre działania ograniczyłabym wyłącznie do zamierzania się na człowieka - tu nie ma zmiłuj. Reszta - czytelne i upierdliwe informowanie, że "tak już nie robimy, to jest złe". Natomiast zachowanie konia na lonży pod dzieckiem - to już w ogóle cięzka sprawa 🙁 Znajoma, gdy coś takiego się zaczyna dziać (czasem zdarza się- i trudno się dziwić, gdy się zdarzy wyjątkowo nieogarnięty uczeń, a koń ma ochotę np. pójść na trawę) - zsadza dziecko i funduje chwilę ostrej pracy - do uzyskania subordynacji. Ale ogólnie to jest ogarnięty i grzeczny koń. Kiedyś miałam do lonży z dzieciakami delikwenta, który był po prostu nauczony na stój - odwracać się przodem do lonżującego (niektórzy tak sobie przyspieszają zmiany kierunku przy lonżowaniu), i gdy stracił ochotę - też. I samo to było już dostatecznie "straszące" dzieci. Przez jakiś czas dbałam, żeby była druga osoba, która spokojnie brała za wodze i wprowadzała na koło, potem sama dawałam radę spokojnie podejść i wprowadzić na koło i  się oddalić, potem takie zachowanie znacznie się ograniczyło, a potem - inne konie zaczęły sprawować się lepiej na lonży pod początkującymi. Wsadzania dziecka na konia, który obracając się - zamierza na lonżującego - po prostu sobie nie wyobrażam 🙁
A masz w ogóle lonżownik?
Summa summarum - uciekałabym stamtąd gdzie pieprz rośnie 🙂 (chyba, że ludzie się błyskawicznie zreformują)
o to i ja opowiem krotko o swoim 😉
kupilam mlodego (ok 2 lat) bardzo agresywnego ogierka (drobniutki mlp/sp). przez przynajmniej rok pozbawiony byl wetedy juz kontaktu z innymi konmi, z ludzmi sporadycznie -ale z zerowa wrecz umiejetnoscia pracy z konmi(ah ta wies;]). kon atakowal i to wcale nie straszac, a poto zeby konkretnie zaatakowac. gryzl, kopal, rzucal sie. zabawa taka w "zlego ogra";] byl baaardzo niebezpieczny.
jako pierwszy etap "oswajania, uczenia szacunku" wybralam puszczneie na łąki z innym komi. wybralismy zimm. kobyly, ktore choc spokojne (napewno by go nie zaatakowaly) to byly dominujace. a do tego ze one wielkie i silne z twardym charakterem nie dałyby zrobic sobie krzywdy. bo wlansie o krzywde chodzilo - wolalam zeby to konie nauczyly go szacunku  i zasad funkcjonowania spolecznego. moglam to robic ja, czy opiekunowie (stajenni itd) ale bylo to poprostu bardzo niebezpieczne, a pozatym kto lepiej nauczy konskiej hierarchii niz konie?😉 rozpuszczony bahor nieznajacy zasad...
no i pomoglo bardzo. maly spokornial, uspokoil sie. potem przydazyl mu sie wypadek i kilkumiesieczny kontakt parenascie razy dziennie z czlowieiem opatrujacym mu rany tez zrobil swoje (musial stac na stanowisku/w poskromie). po kastracji (po kikku mies stania -wczesniej nie mogl chodzic, nie daloby sie go bezpiecznie prowadzac) uspokoil sie i przestal wykazywac ogierze zachowania poprostu odrazu.
agresywne zachowania w boksie itd. (oczywiscie pikus w porownaniu do stanu wyjsciowego) potem eliminowalam jak juz wczesniej pisaliscie- konsekwencja i niepozwalaniem sobie (jego agresja pierwotnie wynikala sadze glownie z rozpieszczenia i braku konsekwencji, pozwalaniu na wszystko, a potem z leku przed nim). wprawdzie potem nauczyl sie (od kolegow ze stajni, no troche tez przez to ze byl glodzony za malego wiec walczyc musial) tanczyc przy żarciu, straszyc, ale wie gdzie jego miejsce i nie zaatakuje napewno- wystrczy spojrzec znaczaco i wie o co chodzi, moze i sie inni boja bo bardzo teatralne ma wszelkie zachowania (np.wyludzanie zainteresowania przez robienie miny ala kot ze szreka tez 😉 ) , ale grozne to nei jest...ale pilnowac oczywiscie trzeba ;] teraz tylko odgania inne zwierzeta od swojej porcji jak dostanie "na luzie", no i jest o mnie strasznie zazdrosny i tez inne konie odgania odemnie, ale jak krzykne ze tak nie wolno, to pokornieje i choc smuny to pozwala -stoi z lbem w dol i oczkami jakby mial plakac :P😉
moze problem byc tez w tym, niewiem czy dobrze zrozumiala, ze konie stoja dwa w jednym bokie, ona sie denerwuje bo boi sie ze ten drugi szybciej dostanie i jej porcje tez zje.

Też rozważałąm taką opcję, jednak ona nawet kiedy sama stała, to identycznie zachowywała się jak i teraz.
a ja z takim zapytaniem: czy ma ktoś może jakieś artykuły o agresji u koni? lub o anormalnych zachowaniach?  :kwiatek:
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
11 maja 2011 19:59
halo -tak mam tam do dyspozycji lonżownik, jednak zachowanie jest podobne zarówno w lonżowniku jak i poza nim. Akutrat dziś rozmawiałam z właścicielem (zapomniałam dodać, że to kompletni laicy jeśli chodzi o konie -ot tak zachciało im sie powrotu na wieś i hodowli, niestety zaczeli od hucułów, które to ich wychowują zamiast odwrotnie), wracając do wypowiedzi... więc gadałam z właścicielem i postawiłam sprawę jasno "koniec z pobłażaniem!" zaczyniemy od grzebania girami, czochrania i obgryzania płotu -tu powinno wystarczyć, spokój, konsekwencja i głośne "NIE" -to może zrobić każdy bez groźby odwetu. Gorzej z kopaniem -tu nie mam pomysłów, jedyne co to narazie ostrzegam, że koń kopie ale nie wiem jakie konsekwencję mogę wyciągnąć -strzelić po nodze, spętać czy co?
TRATATA - powiem Ci tak- jak będą miały respekt do człowieka to kopać nie będą.
Sama mam w pracy trzy hucułki, klacze , w tym dwie , które były z hodowli bezstajennej, niemlaże dzikie. Do człowieka nastawione były raczej neutralnie. Ale zdarzały się sytuacje różne. Na samym początku jak łaziły jeszcze luzem po stajni i dworze , łapałam jedną , wiązałam i czyściłam. Z jedną miałam wieczny problem z kopytami, w końcu krzyknęłam na nią i jaki był efekt? Podbiegła druga, która jadła siano kawałek dalej i ugryzła mnie w udo. Z lonżą miałam podobną sytuację, jak Ty, na początku zajezdki z jedną babą. Kiedyś we dwoje zmusiliśmy ją do chodzenia po kole. Efekt- jak pojawiałam się na wybiegu był zmasowany atak na moją osobę. Nie jestem osobą pobłażliwą , jeśli chodzi o relacje z końmi, jestem stanowcza i konsekwentna przede wszystkim. Potem jeździłam ja jedną, koleżanka drugą. No i tu pojawił się problem- bo koleżanka wiązała sobie konia na uwiązie na długość całej stajni, rzucała konikowi sianko, potem brała się za czyszczenie. Jak koń się na nią wpychał to ona mu ustępowała. Wyrywał nogi. Cofał się az właził w skrzynkę ze szczotkami i deptał po niej, ewentualnie wyjmował zębami szczotki i rozrzucał po stajni. Podgryzał. Przy wsiadaniu koń stał i żarł trawę, jak trawy nie było wsiadanie odbywało sie w kłusie.  W terenie wyżerał miedzę. Galopował tylko jak miał na to ochotę. Kłusem w stronę, w którą chciał. Uwagę zwracałam milion razy i nic.
W lutym tego roku zrobiłam roszady, zabrałam jej huckę, teraz opiekuję się trzema. Ale ciągle z tą był problem. Jak się wyźrebiła nie wpuszczała nikogo do boksu, odwracała się do drzwi zadem, atakowała zębami.  I od tego zaczęłam: wchodzę do stajni, otwieram boks, koń stoi zadem, to go gonię końcówką uwiązu w kąt. Zaczyna na mnie spoglądać, więc zachęcam do podejścia do mnie. Nie? To spadaj małpo, znów poganiam. Po jakimś czasie po otwarciu boksu babsko wredne stało już grzecznie w kącie, łypiąc na mnie okiem. W tej chwili otwieram boks kobyła czeka przy wyjściu. Przy czyszczeniu krótko wiążę. Cały czas jestem stanowcza, nie ma ustępstw. I stał się cud- koń ze dwa razy spróbował swojego focha na lonży i koniec. wcześniej były ogromne problemy ze zmianą kierunku na lonży, któe trwały jakiś czas, teraz- ustąpiły.

Tą trzecią, naszą najnowszą babę uważam za konika, któremu można zaufać w obsłudze, nie ma w niej cienia złośliwości. Jednak moją koleżankę przygniotła w boksie i próbowała kopnąć. Nigdy mi się to nie zdarzyło w jej przypadku.
Ja tam z powodzeniem, za radą doświadczonego człowieka, stosuję "karnego plaskacza" po żebrach  😎. Niekoniecznie "plaskacza" - bo ręka trochę "stulona" w miseczkę - nie chodzi o to, żeby bolało, chodzi o to, żeby huk był.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
12 maja 2011 07:08
Będziemy próbować, tak czy inaczej musimy wykluczyć takie zachowanie, to w końcu konie szkółkowe i nie powinny takich rzeczy wyprawiać bo to bardzo zniechęca -zwłaszcza dzieci a to nasi główni klienci. Wg mnie hucuły to konie dla jednego jeźdzca.
nie ma sensu żebym się wkurzała dodatkowo .
Powiedzcie, że to mi się śni, błagaaam  🙇
omg. Po 1 czytam i jedyne co mi sie w głowie kłebi to to że konia żal. a po 2 to siwka umiesz uzywać kropek? Bo caly post jest w jednym zdaniu  🤔 🤔wirek:
Hypnotize, nieprawda! jest jedna kropka (i dwie jako wielokropek)
edit: ponadto  🤬 czepiasz się zwyczajnie, jak wszyscy na tej beznadziejnej volcie, oraz: miałaś przecież napisać, że mi się to śni  😕, a tak - to wychodzi, że mamy ten sam koszmar  🤔
halo, bo to jakiś zbiorowy koszmarek..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się