Klub Zwyrodnieniowców - czyli zwyrodnienia wszelakie

Azbuka, dlaczego po jednej iniekcji dostawowej ma nie być poprawy? To są cholernie mocne specyfiki... Mojemu za każdym razem wystarczał jeden zastrzyk na ok. roku...


Anaa, jak widac każdy kon jest inny  🙁 Mojemu kwas pomógł po czwartym zastrzyku dostawowo, wystarczyło na pół roku, a po kolejnej serii przestało działać  🙁

Mój kasztan jest po diagnostyce, [s]mogę tylko powiedzieć , że od rozkucia półtora roku temu zwyrodnienia się nie posunęły dalej  😅 kopyta sie poszerzyły i wzmocniły  😅  Podbicie nie zdarzyło sie ani razu  😅[/s]

Kucie na trzeszczki czy zwyrodnienia w stawach to jakiś mit i nieporozumienie.

Edit: diagnostyka diagnostyce nie równa. Co za bzdury tu napisałam  😡. Na byle jak zrobionych zdjęciach wcale nie było widać zwyrodnień  😤
Dopiero profesjonalne podejście i diagnostyka w klinice pokazały jak bardzo się wcześniej pomylono  🙁
Młoda   Kochać to nie znaczy, zawsze to samo.
17 sierpnia 2010 08:28
Czy ktoś z Was miał do czynienia z Panem Pędziwiatrem? Podobno ma zrobić nam zastrzyk z kwasu, ale nie słyszałam o nim wcześniej i zastanawiam sie czy sie doczekam aż przyjedzie czy może rzuca słowa na wiatr?  👀
Młoda, wysil się i przeczytaj poprzednią stronę choćby  🙄
Młoda
Pędziwiatr akurat jest bardzo slowny i jesli sie umawia to na pewno przyjedzie.
Młoda   Kochać to nie znaczy, zawsze to samo.
18 sierpnia 2010 10:16
Azbuka akurat post Hypnotize przeczytałam zanim napisałam pytanie bo znalazłam go w wyszukiwarce wpisując "Pędziwiatr", a że był jedynym na jego temat to zapytałam w wątku  🙄
Więc jak sama widzisz wysiliłam się.


Hypnotize kurcze bo do nas jedzie juz miesiąc.. Fakt że Kraków a Białystok to troche daleko no ale eh, poczekamy..  😉
Mloda
U mnie był w Tarnowskich Górach 2 razy. Zawsze punktualnie na umówiona godzine i zawsze w dacie. Jesli cos wypadło zawsze dzwonił i proponowal inny termin.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 sierpnia 2010 14:41
Mija właśnie 10 miesięcy od operacji usunięcia odprysku kości kopytowej i zero poprawy  🙁
Mimo tylu zastrzyków z kwasu (3) a później kwasu hialuronowego ze sterydem (też 3).
Teraz dostaje Gelapony Chondro, choć w sumie nie wiem, czy jest sens.
Wet powiedział, że mogę podawać,więc podaję i bankrutuję.

Jest o tyle lepiej, że od piątku, 13-go jesteśmy w innej stajni, gdzie koń ma zapewnione indywidualne traktowanie. Chodzi z końmi na pastwiska.
Jest na nie wyprowadzany i sprowadzany w ręku.
Codziennie staram się na nim jeździć, bo wet zalecił ruch. Tylko jak tu jeździć na kulawym koniu?  😵
Co prawda, po pół godzinie, jak sie rozrusza jest trochę lepiej. Ale bez rewelacji.

Mam zamiar zainwestować w kwas hialuronowy, sprowadzany z Niemiec, Mobility HA, dawany do paszczowo.
Czy ktoś słyszał lub podawał  ❓ Będę wdzięczna za info  :kwiatek:
Podobno wchłania sie w 80 % a oddziaływuje na cały organizm. Tylko koszt...600 zl za miesięczna kurację a trzeba podawać 2-3 miesiące. To nic, ze co poniektórzy pukają się znacząco w czółko.
Dodatkowo karym zajmuje sie teraz bardzo doświadczony kowal, jedno werkowanie a koń inaczej stawia nogi (bo jest krzywy jak 150, hodowcę Baksa powiesiłabym za jaja za to, że tak skrzywdził konia). Ale zaznaczył, że odpowiednie ustawienie konia zajmie rok.
Najlepsze jest to, że bez RTG kowal powiedział, co koń ma w nogach. To sie nazywa fachowiec.
[quote author=Młoda link=topic=10202.msg679457#msg679457 date=1282122976]
Azbuka akurat post Hypnotize przeczytałam zanim napisałam pytanie bo znalazłam go w wyszukiwarce wpisując "Pędziwiatr", a że był jedynym na jego temat to zapytałam w wątku  🙄
Więc jak sama widzisz wysiliłam się.
[/quote]
Słabo, to i tak nie ten wątek.
O wetach jest tu  🙄  : http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,199.0.html
caroline   siwek złotogrzywek :)
18 sierpnia 2010 15:30
Codziennie staram się na nim jeździć, bo wet zalecił ruch. Tylko jak tu jeździć na kulawym koniu?  😵
Co prawda, po pół godzinie, jak sie rozrusza jest trochę lepiej. Ale bez rewelacji.

jeśli ufasz wetowi, który ci to zalecił, to staraj się jak najwięcej jeździć - zgodnie z zaleceniem.

swego czasu na Kaszu też jeździłam mimo kulawizny, bo tak wet zalecił. rozprężałam konia tylko w stępie i galopie, potem robiłam co się dało z ćwiczeń w stępie, praca w galopie i jeśli kon miał dobry dzień - to też trochę pracy w kłusie, bez względu na to czy szedł czysto. zwracałam uwagę tylko na to czy kon chce iść tym kłusem czy sprawia mu to trudność. jeśli chciał, to pracowaliśmy w kłusie, jeśli wyraźnie niedomagał, to albo konczyłam jazdę albo - jesli kon miał nadal power i chciał jeszcze polatać - wracałam do pracy w galopie albo pozwalałam na dzikie galopady, żeby się po prostu wybiegał ile potrzebuje i ile ma ochotę.
po paru miesiącach, kiedy nabudowała się muskulatura i ustabilizowała czy odciążyła nieco stawy, które były w najgorszym stanie, koń przestał znaczyć w kłusie. jednym słowem - u nas jazda bardzo pomogła i odkulawiła mi konia.
Agnieszka, z tym zaleceniem ruchu to zapewne lekarzowi chodzi o to, że przy zwyrodnieniach i kulawiznach często uruchamiamy myślenie: 'kurczę, koń kulawy, boli go, to do boksu'- a ruch powoduje wytwarzanie mazi, która otacza staw, czyli wskazana jest jak największa ilość ruchu. U nas jest tak samo- w 'gorsze' dni Skaremu musiałam rozgrzewać stawy albo 'chemicznie' albo dużą dawką stępa. Czasem jeździłam tylko stęp/galop, bo inaczej się nie dało. W ogóle do operacji Skary był rozprężany po dłuuugim stępie galopem. Jedyne czego nam zakazano, to jazd po kiepskim podłożu (kamienie, korzenie etc.). A może korekcyjne kucie, np. na okrągłe podkowy...?
Jeździj i nie rezygnuj :kwiatek:
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 sierpnia 2010 16:04
caroline, czyli kłus bardziej go obciąża?
Wetowi ufam, nie mam wyjścia. Kon juz za długo był zamknięty w boksie (przez poprzednich wetów, tak jakby to była recepta na wszystko, dokładnie tak jak piszesz zen.) .
Wet mówił o wszystkich chodach, wprowadzanych stopniowo ale boję sie galopu, zeby go jeszcze bardziej nie bolało. I żeby nie zaszkodzić.
Koń jest nabuzowany, mimo wychodzenia na kilka godzin na pastwisko, i wczoraj ciężko mi było utrzymać go w kłusie, tak zapierniczał.
Chętnie pozwoliłabym mu na galop.
Tylko  ludzie mogą się dziwnie patrzeć, że jakiś męczykoń jestem (nie porównując do Rewir  🙂😉

caroline, zen  :kwiatek:
Bardzo sobie cenię wasze rady i doświadczenie.

Co do kucia - najpierw trzeba korygowac kopyta co 3 tygodnie. Później pomyślimy o podkowach.
 
dempsey   fiat voluntas Tua
18 sierpnia 2010 16:09
zastanawiam się nad preferowaniem galopu w takich przypadkach.
czy faktycznie galop mniej obciąża układ ruchu niż kłus, czy raczej koń w galopie mniej pokazuje obciążenie ze wzgl. na asymetrię chodu?
kłus zawsze obciąża dwie kończyny więc powinien być bezpieczniejszy niż galop, w którym koń obciąża pojedyncze kończyny
caroline   siwek złotogrzywek :)
18 sierpnia 2010 17:01
dempsey, na pewno jest na to racjonalne wytłumaczenie anatomiczno-fizjologiczne. ja nie chciałabym tutaj snuć swoich wizji, czy rozpisywać się co mi się wydaje 😉 wiec tylko powtórzę co powiedział mi na temat sposobu uzytkowania mojego "zwyrodnialca" uznany wet - żeby pozwolić koniowi rozgrzać się najpierw w dłuuuuugim stępie a potem od razu galopować (radośnie, do przodu, w półsiadzie) - aż koń się wybiega i rozluźni (u nas oznaką rozluźnienia jest wtedy wyparskiwanie się 😉). dopiero po takiej rozgrzewce próbować kłusa. i to uczyniło cuda jesłi chodzi o elastycznośc chodów tego konia. że nie wspomnę o odkulawieniu 😉
a z perspektywy mojego konia - jesli chce chodzic, a coś go pobolewa lub niedomaga - to będzie chciał galopować (czasami z lekką tendencją do zaczynania galopu od lepszej strony), jesli po galopie poczuje się lepiej to będzie kłusował, jeśli nie - to wyraźnie pokazuje żeby jednak sobie ten kłus darować. obserwując go mogę z cała pewnościa stwierdzić, że kłus go obciąża bardziej niż galop.

Agnieszka, jeśli koń chce iść, nawet mimo kulawizny, a wet zalecił RUCH, to jeździj! staraj się o długie rozgrzewki, staraj się jeździć rozsądnie, ale jesli wet zaleca ruch w 3 chodach, a koń az się rwie do roboty - to daj mu chodzić 🙂 i pamiętaj, że nawet jeśli jest kulawy, to praca pod siodłem jest dla niego rodzajem terapii. więc nie odbieraj mu tego i nie bój się tej terapii stosować. zwłaszcza jeśli koń sam pokazuje entuzjazm dla tej metody 😉
Agnieszka mój w styczniu jeszcze był kulawy -  jak go znowu zaczęłam powoli wdrażać to jeździłam na kulawym, z dnia na dzień, z mca na miesiąc malało skracanie a to dlatego, że koń stał długo, tylko stępował, mięśnie spadły, sztywny był straszliwie   - a racjonalne jazdy nabudowały go, rozluźniają dalej i teraz nie mamy skracania, czasami rzadko kiedy się usztywni w szyi lub grzbiecie to rozluźniamy i mija, skacze także, ale ruch mu pomagał bo też po ruchu było po protu lepiej- jak vet zaleca to jeździj - z głową dużo stępa i długie  rozgrzewki -i zobaczysz po prostu po tygodniu, dwóch, trzech - i czekamy wtedy na wpis ale jak napisałaś sama po ruchu jest lepiej no to jeździjcie ! 😉
Ja również dostałam od weta zalecenie (w naszym wypadku chodzi o zwyrodnienie biodra), żeby jeździć stępem i galopem (jeśli koń chce i nie broni się), a unikać kłusa.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 sierpnia 2010 22:27
Miałam dziś jeździć ale zdążyłam karego tylko wyczyścić, bo się rozpadało.
Przy tylu pozytywnych opiniach, za które bardzo dziękuję  :kwiatek: moje wątpliwości w znacznym stopniu się rozwiały.
Bo ja marny rekreant jestem, uczono mnie, że 10 minut stępa, dużo kłusa i trochę galopu pod koniec. Potem znów stęp, a tu trzeba inaczej.
Nie dostałam dokładnych wskazówek od weta, ile i czego.
Spróbuję jeździć tak jak Wy.
Tylko proszę jeszcze o opinię: jak z jazdą po "górkach?" Wolę jeździć w lesie niż na placu lub hali, póki są warunki pogodowe i jest długo widno.
No i koniowi jest wygodniej po prostej niż w kółko, bo na łukach wyraźnie kuleje.
I nikt nie będzie tego widział  😉


Aj tam, aj tam...
Luz.
Poczekaj.
Zaufaj.
Waldek wie co robi.
Aguś ja wiem jak to było ze mną i ze Śniegiem.
Dobry kowal + wiara w cuda czyni cuda 🙂
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 sierpnia 2010 23:25
Dwa lata ponad się tak bujam, a wiesz, że do cierpliwych nie należę.
Ten koń daje mi dużo radości ale i łez (oraz debetu na koncie).
Waldek powiedział: rok.
Poczekam, nie mam wyjścia. Tylko od czasu do czasu załamka mnie chwyta, tak jak wczoraj. Ale coraz szybciej przechodzi, zauważyłaś?  😉
Julie, dzięki za wszystko, cieszę się, że jestem "u was" .

Lecę spać, bo wstaję za 5,5 godz.

maxymalnie dużo stępuj, kłusy po obwodzie tylko i prostych
powolutku wdrażałam kłus i galop, czasem tylko był stęp i galop, jak galop to luźny jadąc w półsiadzie, były też jazdy że było źle to tylko stępowałam długo koń to pokazuje, czujesz jak idzie  - u Ciebie mówisz że sam się pcha do roboty to jeździj  😉
powoli bo powoli ale było lepiej
teraz  mamy dobrego kowala, wiarę , rozsądny trening, jakieś tam wzmacniacze typu kaloszki magnetyczne czy glukozaminę z przerwami i jest ok, trzeba wierzyć 🙂
Cejlon ma zwyrodnienie trzeszczki i stawu kopytowego w lewej przedniej nodze. Jest odpowiednio werkowany od połowy czerwca br. Po pierwszym miesiącu poprawiło się na tyle, że zaczęłam wsiadać na stępa. Zakładałam mu buty i koń chodził całkiem fajnie. Po 2 tygodniach znowu zakulał. To było akurat po upałach, jak pojawiły się deszcze. Od razu tez popsuła się strzałka. Zauważyłm, że bardzo dużo od niej w jego ruchu zależy. Wystarczy, że strzałka ma za mocny kontakt z podłożem i juz jest o wiele gorzej. Ponieważ do lekkich nie należę pomyślałam, że za szybko i za mocno obciążłyłam konia. Teraz koń znowu jest czysty i to na każdym podłożu. A jeszcze 20 dni temu wyraźnie kulał. Rano z boksu wychodził małymi kroczkami po polbruku, teraz wybiega. Kopyto już znacznie się zmieniło. Ale nie wisadam tylko bardzo intensywnie się odchudzam (już mam -4 kg jupi!) a z koniem łażę.
Młoda   Kochać to nie znaczy, zawsze to samo.
19 sierpnia 2010 12:48
Azbuka w tamtym watku dr. Pędziwiatr został wymieniony 3 razy, np o robieniu zebów. Nie interesuja mnie takie informacje, pytam o tego dr. i konkretne schorzenie, dlatego pisze w watku zwyrodnieniowców. Odsyłanie mnie tam jest troche bez sensu wiec nie wiem o co cały problem? Bez przesady.  😉


My kulejemy tak ze nawet ruszac jest mi już szkoda.. No i czekamy na zastrzyk jak na zbawienie..
Młoda to możemy sobie podać ręce. Ale mój kasztan ma dodatkowo te pieprzone odpryski i kulawy jest w pień. Żal patrzeć, dzisiaj dam mu cały dostępny na ta chwilę arsenał, wcierki i magnetiki. Jutro spotkam sie dr Golonka porozmawiać o tym co jak i ... kiedy  🙁
Oj biedny mój kasztan  😕
Wiwiana   szaman fanatyk
19 sierpnia 2010 16:15
Link do artykułu Wiwiany, jest długi ale naprawdę warto:
http://www.parelli-info.waw.pl/articles.php?article_id=155


To tłumaczenie Dei, nie moje.

Tak tytułem sprostowania 😉
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
19 sierpnia 2010 22:50
No to daliśmy dziś czadu  🏇
Najpierw trochę stępa na placu, później dobre pół godziny w lesie i...galopik pod górkę!
Taki krótki, może ze 30 sekund, ale tak się rozruszał, że ciężko było mi bydlaka otrzymać, cały czas chciał biegać.
No to pozwoliłam mu jeszcze dwa razy  🙂 Po galopie spróbowałam kłusa i było duuużo lepiej.
To działa!!  😅
no i super  😅
czekamy na następne wpisy 🙂
caroline   siwek złotogrzywek :)
20 sierpnia 2010 08:13
Agnieszka, super wiadomość! i obyś nam coraz więcej takich dobrych wiadomości mogła przekazywać 🙂
Agnieszka, jeśli już żadna chemia nie daje większych rezultatów to zainteresowałabym się na Twoim miejscu homeopatią.
A ruch jak wiadomo - czyni cuda 🙂
Agnieszka, cudowne wieści, jak miło sie czyta!!
Natomiast u nas bardzo, bardzo źle.  Dzis byłam na rozmowie z doktorem: artroskopia która nie wiadomo czy da pozytywny efekt albo eutanazja. Kasztan ma tak silne bóle, że się już prawie nie porusza - stoi  😕
Pocieszcie mnie, bo wyć mi się chce  😕
Azbuka, kurcze, nie wiem co powiedzieć - wszystko takie banały, że będzie dobrze, że myśl pozytywnie 🙁, ehhh. Kurcze
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
20 sierpnia 2010 12:35
Moja M. również ze zwyrodnieniem z tym, że stawu skokowego. Miał niegdyś operacje, która nie do końca się udała (nie znam szczegółów, koń nie był jeszcze mój). Z tego co wiem, nie zadbano o odpowiednią rehabilitacje i staw zalał się chrząstka. W wyniku tego nie do końca się zgina, koń nią ciągnie.
I tak jak tu mówicie...ruch ruch i jeszcze raz ruch. Widzę to po koniu, że ruch (koniecznie bardzo dużo stępa) dobrze wpływa na tą nogę. Jestem u niej codziennie, więc spaceruje czy to w ręce czy pod siodłem, ale gdy zdaży się jeden dzień wolnego (wolne od ruchu wymuszonego-koń cały dzień na wybiegu) sztywność powraca.
A i po galopie znacznie lepiej jej sie chodzi, czyli coś w tym "rozruszaniu" bez kłusa jest, chociaż niewiem czemu nie mam odwagi wprowadzić tego pod siodłem 😉

Jeszcze pytanie...jesteśmy z Krakowa, więc do kliniki mamy kawałek. Jak myślicie, jak wyśle zdjęcia RTG i opis choroby są w stanie względnie i na odległość powiedzieć czy da się coś z tym więcej zrobić czy tylko suplementy i odpowiednia porcja ruchu? Zastanawiam się czasem nad jakąś operacja, zabiegiem, ale nie chce ciągnąć konia tak daleko nie wiedząc czy jest taka możliwość...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się