Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

Gillian, ale sama wiesz, że u Ciebie to był etap przejściowy w celu właśnie późniejszego skracania tych wodzy i łapania przez konia kontaktu, a tu niektórzy chyba uważają, że chodzi o to, żeby ciągle jeździć na rzuconych wodzach... 😉
Gillian   four letter word
28 maja 2013 12:14
dokładnie, nastąpiło jakieś totalnie nieporozumienie w tej kwestii 🙂
Cejloniara - nie, nie jestem nastolatka, mniej wiecej od 10 lat. i nie, nie jestem tez mistrzem swiata i okolic. i nie, nie zrozumialas co mialam na mysli 🙂 nie neguje sposobu jazdy wg gerda nigdzie. tylko zwracam uwage ze to nie w kazdym przypadku musi byc jedyna i sluszna droga. I tylko to mialam na mysli. nie odzegnuje od czci i wiary i tak, wiem czym jest jazda w dole i uwazam ja za ogolnie pozyteczna, zeby nie bylo.
dokładnie, nastąpiło jakieś totalnie nieporozumienie w tej kwestii 🙂


Gillian, bo Ty wiesz o czym mówisz i czasem odruchowo używa się pewnych skrótów uafając, że odbiorca wiedzę posiada także. A często się okazuje potem, że inni chcą rozmawiać o muzyce choć słyszą tylko echa... i nie zamierzają słuchać inaczej! Zastanawiające ile kontrowersji budzi ktoś, kto ma tak bardzo klasyczne podejście do jeździectwa. Może jeździectwo już nie chce być klasyczne? Tylko nowocześnie-sportowe? Bardziej widowiskow i pokazowe, z krótszą drogą produkowania ekstra skaczących i pasażujących maszyn? Quo vadis hippiko 🙂
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 maja 2013 13:12
Pisałam to samo co Chainsy i mi nie wysłało wiadomości  👿
Wstawione przez ElęPe zdjęcie jest wycinkiem jakiejś całości. Przypuszczam, że dla zobrazowania różnicy miedzy koniem zrolowanym, a rozluźnionym Gerd działał tak, a nie inaczej. Ale to jest tak ja z wypowiadaniem się. Ktoś wytnie jedno zdanie, bez wzięcia pod uwagę kontekstu i wychodzi kaszana, że ktoś jest złem wcielonym. A ludzie którzy biorą pod uwagę to co on pisze mówi są jak głupie barany.
Dla porównania zdjęcie z tego samego treningu:
Elu, gwarantuję, że każdego jeźdźca można złapać na zdjęciu w momencie typu masakryczny harkor. A już szczególnie takiego, który siedzi na sztywnym, problemowym koniu, który ma już mocno utrwalone pewne nawyki, swój ugruntowany zły wzorzec używania ciała i trzeba to po prostu przejechać, przepracować. To nigdy nie jest piękny obrazek.

Konia Gillian miałam okazję zobaczyć na filmiku i mi się ten obrazek szalenie podoba - koń jest w pełni rozluźniony, obszerny, rytmiczny, pracujący plecami, zadowolony i bawiący się tym, co robi. Nie widzę absolutnie żadnego dyskomfortu i napięcia ze strony konia. Jeśli tak ma wyglądać sylwetka konia z pracy, to jak dla mnie Gillian może nawet siedzieć tyłem, a za trenera mieć Jasia Fasolę - liczy się efekt.

Uczucie, kiedy koń całkowicie puszcza odcinek szyi przed kłębem i zaczyna nieść się plecami, jest po prostu niesamowite. Ma się wrażenie, jakby ktoś wszedł pod siodło i zaczynał je w każdym kroku konia wynosić - nie podrzucać, ale właśnie wynosić - od dołu do góry. Z przodu wtedy zostaje fantastyczne lekkość i obszerność, wrażenie tego, że koń zaczyna się sam bawić własnym ruchem. Szkoda, że dojechałam do takich momentów dopiero po 5 latach pracy ze Skwarkiem 🙁 Na pewno jednak nie da się tego zrobić zacieśniając kontakt i sztucznie podnosząc konia ręką (może i wrażenie z ziemi będzie niezłe, ale odczucia z siodła nieporównywalnie gorsze). Wiem, co Gerd chce pokazać i do czego dąży - właśnie do tego, żeby koń sam odnalazł swoją pełną równowagę w ciele i rozluźnienie. Ten moment naprawdę we właściwym czasie przychodzi sam 🙂 Oby jak najwięcej jeźdźców go umiało znaleźć.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 maja 2013 14:15
quanta, amen  😉
A ja podam przykład odwrotny: koń westernowy a więc jeżdżony na co dzień do dołu. I długo miałyśmy bardzo duże kłopoty z jakością ruchu w galopie-nie dało się uzyskać takiego lopu, jaki powinien być (tzn galopu bardzo wolnego ale w dobrym rytmie, bez czterotaktu a na zadzie z uniesioną nasadą szyi a obniózną głową-tak powinno być ale nie szło!)
I w zeszłym roku jesienią, z przyczyn organizacyjnych ten koń został skoczkiem, na poziomie przygotowywania sie do odznaki. Jeżdżony na sidepullu, dużo swobody (jeździec zaczynający przygodę ze skokami a więc najazdy bez ineterwencji itd) ale jednak wyższe ustawienie, jazda na kontakcie, no i w końcu same skoki jako czynnik gimnastyczny (moim zdaniem to był klucz!) Oczywiście dużo galopu w znacznie większym tempie. I efekt: jak teraz się wsiadło i zażądało lopu to on JEST! Dużo lepszej jakości niż kiedykolwiek przedtem.

Ja zdiagnozowłam, że problem jest w sztywnym grzbiecie ale nie mogłyśmy tego porpawić mimo różnych ćwiczeń. A skoki problem rozwiązały:-) I tak analizując całokształt to mam wrażenie, że koń puścił ten grzbiet robiąc szeregi gimnastyczne a potem przeniósł to na pracę "na płaskim".
czylli podsumowując: rozwiązałyśmy problem "od końca!" A podziałało!
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 15:05
Niestety to nie był ułamek sekundy. To była jedna z jego klinik gdzie w sumie nie wiedzieć po co i na co sam się władował koniowi na grzbiet gdzie przebywał kilkanaście minut i wiedział że mu się zdjęcia robi . Zdjęć było zrobionych multum w zasadzie klatka po klatce. Zdjęć które przeczą jego teoretycznym naukom było zrobionych więc mnóstwo. I nie, Gerd nie pokazywał rollkuru i że prawidłowa jazda ma właśnie tak nie wyglądać (ciekawe który trener na klinikach pokazuje jak coś ma nie wyglądać  :?🙂

Tu więcej info nt. GH, tej nieszczęsnej kliniki i jej konsekwencji http://www.dressur-studien.de/index.php/gerd-heuschmann-under-criticism.html


Two weeks later, he is holding a clinic near Mainz. The vet climbs into the saddle of a Friesian horse which apparently is not permeable to the aids and accepts neither leg nor rein aids. Professional photographer Julia Rau documents the 25-minute ride with her camera and a large telephoto lens. Heuschmann does not let himself be bothered by her and “corrects” the Frisian. The picture series and the timestamp on the photographs show it very clearly: these are no accidental snapshots.


no i w rezultacie:

German FN cancelled the cooperation with Heuschmann completely, so that his clinics are not recognized as official further education courses for instructors any more.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 maja 2013 15:12
MagdaPawłowicz, koń może był jeżdżony do dołu, ale pytanie czy prawidłowo. Z Twojego opisu wynika, że nie do końca. To nie jest tak, że jak puścimy wodze, to koń się zrobi okrągły itd. Nie. Do tego potrzebny jest też jeździec, który będzie pozwalał koniowi zejść do dołu, ale przy tym nie da spać tyłowi. Będzie aktywny. Będzie nauczycielem i przewodnikiem oraz przyjacielem jednocześnie. A nie workiem ziemniaków, który się wiezie i cieszy, że koń idzie z nisko ustawioną głową, a że koń ma przód w Paryżu, a zad w Szczecinie to już drobny szczegół.

Elu byłam na paru klinikach i czasem jak jeździec nie potrafi zrozumieć gdzie popełnia błąd, to trener pokazywał to łopatologicznie: "popatrz, jak zrobisz to tak,...., to koń jest taki..., a jak zrobisz tak, to koń się rozluźnia i zaczyna na Ciebie reagować"
Cóż mnie osobiście pokazywano "jak się nie robi", bo nie byłam do końca świadoma o co chodzi, czemu i jak to z boku wygląda więc no...
Nie bronię Heuschmanna broń Boże, bo uważam, że każdy się myli, a to zdjęcie plus komentarz istotnie podważa jego autorytet. Nie mniej jednak jest to z roku 2010 jeśli dobrze czytam? Cóż, może się "douczył" od tego czasu 😀iabeł:
Kończę 🚫
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 15:47
Haushmann NIE pokazywał jak się NIE powinno jeździć. On tak  naprawdę jeździł.

No i o czymś świadczy to, że niemiecki PZJot a także FEI zrezygnował ze współpracy z nim.
Gillian   four letter word
28 maja 2013 15:51
Dobrze, on tak jeździ i niech sobie jeździ na zdrowie. Jest zły, niedobry, be i fu.
Rozumiem Elu co piszesz, i zauważ, nie upieram się przy tym, że on pokazywał jak się NIE jeździ. Tylko mówię (w odniesieniu do Twojego przedostatniego posta) że jest możliwe, że KTOŚ pokazuje komuś jak się nie robi.
Oczywiście, że to o czymś świadczy (stanowisko FN), ale należałoby poszukać, czy po trzech latach się coś w tej materii nie zmieniło, aczkolwiek nie interesuje mnie to na tyle, ażeby się tym zająć osobiście. Niezaprzeczalne jednak jest dla mnie to, że prawie każdy "guru" ma jakieś dobre i złe rzeczy w swoim "programie" i trzeba niestety wiedzieć jak działa Koń i samemu sobie te "dobre" umieć wybrać. Takie moje zdanie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 15:56
mnie też interesuje jak obecnie jeździ.

To taki przykład nie niespójność  teorii z praktyką.



aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
28 maja 2013 16:04
to ja tylko skwituję jedną rzeczą wpajaną mi na codzień: "czasem trzeba coś popsuć żeby coś naprawić" 😉

czyli czasem trzeba zadziałać nieksiążkowo, żeby przełamać pewne bariery/ograniczenia/ułudy/złe nawyki aby rzeczywiście wyjść na prostą... ale to temat rzeka i niekoniecznie dla "początkujących" 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 16:13
no fakt. Nie róży bez ognia. 😵
MagdaPawłowicz, koń może był jeżdżony do dołu, ale pytanie czy prawidłowo. Z Twojego opisu wynika, że nie do końca. To nie jest tak, że jak puścimy wodze, to koń się zrobi okrągły itd. Nie. Do tego potrzebny jest też jeździec, który będzie pozwalał koniowi zejść do dołu, ale przy tym nie da spać tyłowi. Będzie aktywny. Będzie nauczycielem i przewodnikiem oraz przyjacielem jednocześnie. A nie workiem ziemniaków, który się wiezie i cieszy, że koń idzie z nisko ustawioną głową, a że koń ma przód w Paryżu, a zad w Szczecinie to już drobny szczegół.

Elu byłam na paru klinikach i czasem jak jeździec nie potrafi zrozumieć gdzie popełnia błąd, to trener pokazywał to łopatologicznie: "popatrz, jak zrobisz to tak,...., to koń jest taki..., a jak zrobisz tak, to koń się rozluźnia i zaczyna na Ciebie reagować"


Gratuluję umiejętności wyczytywania tego czego nie napisałam!
Skąd wiesz, że koń był jeżdżony nieprawidłowo, co?
To że koń chodził west to znaczy, ze był źle jeżdżony, czy tak?

Szczerze mówiąc uważam ten wpis za dość obraźliwy-widziałaś JAk ten koń chodził, że tak piszesz?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 maja 2013 18:43
A ja podam przykład odwrotny: koń westernowy a więc jeżdżony na co dzień do dołu. I długo miałyśmy bardzo duże kłopoty z jakością ruchu w galopie-nie dało się uzyskać takiego lopu, jaki powinien być (tzn galopu bardzo wolnego ale w dobrym rytmie, bez czterotaktu a na zadzie z uniesioną nasadą szyi a obniózną głową-tak powinno być ale nie szło!)
(...)

Ja zdiagnozowłam, że problem jest w sztywnym grzbiecie ale nie mogłyśmy tego porpawić mimo różnych ćwiczeń. A skoki problem rozwiązały:-) I tak analizując całokształt to mam wrażenie, że koń puścił ten grzbiet robiąc szeregi gimnastyczne a potem przeniósł to na pracę "na płaskim".
czylli podsumowując: rozwiązałyśmy problem "od końca!" A podziałało!


Może ta jazda w dole nie była prawidłowa? Z czego wynikał jego sztywny grzbiet? Z wady budowy? Jakieś inne podłoże?
A poza tym ja Cię nie atakuję, więc myślę, że i Ty nie musisz  😉 Nie ma co się bulwersować. Zgadzam się z Tobą, że każdy indywidualistą i do każdego konia podchodzi się inaczej. Czasem różnice są większe, czasem mniejsze, ale są zawsze. Czasem i metoda jak to napisałaś "od tyłu" przynosi lepszy efekt  😉
Nie masz co się denerwować  😉

EDIT: A to, że koń chodził West nie znaczy, że został źle zrobiony. Jest wielu jeźdźców west, których osobiście podziwiam 🙂
A mój wpis nie był wycelowany w Ciebie. Jest to forum i napisałam go ogólnie, bo różni ludzie to forum czytają i nie raz nie dwa zastanawiają się o co autorowi postu chodziło pisząc np.: że coś może było nie tak z jazdą. Nie mam zamiaru nikogo obrażać. A konia nie widziałam, ale mam nadzieję, że kiedyś waszą jazdę w stylu west na żywo zobaczę  😉
Starałam się napisać jasno: koń miał problem z jednym ściśle określonym ruchem, jakim jest lop.
A więc to nie oznacza,że koń miał sztywny grzbiet w galopie zawsze, tylko że nie dało się tego galopu zwolnić w stopniu jakiego oczekiwałabym na danym etapie bez utraty jakości ruchu. To w ogóle jest jeden z najtrudniejszych elementów w jeździe west: taki uczciwie poprawny i bardzo wolny lop. Ja widziałam konia którego lop zwlił mnie z nóg raz-i nie był to zawodnik z Polski 😉
To jest trochę tak jak dajmy na to z pasażem: koń moze mieć kłopot z pasażem ale generalnie pracować w zebraniu prawda?
I tu była taka właśnie sytuacja, koń robił galopy dobrze ale w za szybkim (jak na konkurencje w których startował wtedy) tempie i nie byłyśmy w stanie tego poprawić pracując metodami westernowymi.
Dopiero jazda skokowa coś odblokowała i nagle zaczęłlo wychodzić, mimo że nie było to ćwiczone długo (tzn sporadycznie przez zimę)
Ja tu widzę dwie kwestie: gimnastyczna-skoki zwłaszcza gimnastyka skokowa spowodowały że koń puścił grzbiet wyraźnie lepiej i druga-koń nabrał siły. Galopy w szybkim tempie (i przy okazji intensywna praca w zaprzęgu zimą :lol🙂 spowodowały,że koń sie na tyle wzmocnił, że w tej chwili ma znacznie większe możliwości fizyczne niż przedtem.

Czyli generalnie mój wniosek jest taki: nie zawsze praca w dole prowadzi do pełnego rozluźnienia grzbietu, trzeba ją uzupełniać innymi metodami, zwłaszcza jeśli jest jakaś szczególna trudność.
Amen.
Piekny wniosek🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 21:24
to jeszcze należałoby wyjaśnić czym owo rozluźnienie grzbietu się charakteryzuje

I czy czasem  nie jest ono wypadkową prawidłowej pracy z koniem zgodnie ze skalą ujeżdżenową - czy też może sobie owo mityczne rozluźnienie grzbietu funkcjonować ot tak w oderwaniu od wszystkiego.

Zgadzam się, że niczego w jeździectwie nie uzyskuje się magicznie. Ale nigdy, przenigdy nie zgodzę się, że "każdy koń jest inny i wszystko trzeba indywidualnie" w znaczeniu: nie ma żadnych praw, prawd, zasad, słusznych ani błędnych teorii. Bo gdyby tak było jeździectwo czy jako sztuka czy jako sport - nie istniałoby w ogóle, niczego nie dałoby się przekazać, nikogo nauczyć (i jeszcze z pokolenia na pokolenie), byłby totalny chaos i pełna improwizacja. Nie wspominając o postępie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 maja 2013 21:29
a tu zonk, chaosu nie ma jest niezmiennie od zawsze i na zawsze taka np. skala ujeżdżeniowa

Ludzie też są bardzo różni. A jakoś zdają takie same matury a dziewczyny ćwiczą wg. takich samych filmików na YT - a każda przecież inna 🤣 No i - mimo różnic - wszyscy chodzimy na nogach a nie na głowach. Grawitacja, anatomia, fizjologia narzucają swoje powszechnie.

Takie teksty "każdy koń jest inny, nie ma metody" to radosne ściemnianie niedouczonych "praktyków"  😀iabeł:.
Bo jakoś tak dziwnie jest, że gdy poważni i zmotywowani ludzie wymieniają się doświadczeniami, to pełno zaskakujących  😀iabeł: zbieżności.



z jednej strony racja, ale jakaś taka rozmowa mi się nasunęła...
przecież żeby obliczyć przekątną ośmiokata, najlepiej go sobie rozrysować
druga osoba mówi, że woli rozrysować ośmiokąt, a następnie trójkąt, którego przeciwprostokątną ma obliczyć
a trzecia - e? co tu rysować? po co tracić czas, przekątna od A do G, to przekątna, wiemy jak wygląda

wniosek - każdy zdaje tą samą maturę, ale każdy inaczej myśli i dochodzi do wyniku 😉
No, i wyniki bywają różne 😀 Bardzo różne.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
29 maja 2013 07:20
halo, zgadzam się z Tobą. W kwestii indywidualnego podejscia chodaiło mi o to, ze z jednym koniem zrobisz cos szybciej, z innym wolniej. Jeden będzie potrzebował powtarzania jakiegos elementu 10 razy a inny 100. Ale wszystko z zachowaniem skali szkoleniowej i kanonow jezdziectwa. O to mnie chodziło 😉 Piszę a telefonu, stąd brak niektorych polskich znakow 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 maja 2013 09:12
A tak w ogóle to wydaje mi się że co poniektórzy stają się niejako ofiarami aktualnej "mody" forumowej.

Wychwytują przeróżne aktualne topowe "style" jeżdżenia i je wcielają w życie bez ładu i składu i bez sensu i bez jakiejkolwiek wiedzy.

Kiedyś wielkim topowym "stylem" jeździeckim była jazda w przeganaszowaniu w niskim ustawieniu, potem jazda "do przodu" w stylu koń zapieprza do przodu ile fabryka dała - no bo koń ma pracować zadem, teraz ta  mityczna praca grzbietem. I parę innych stylów pewnie by się znalazło.
Ja napiszę tylko tyle: jeśli ktoś nigdy czegoś nie poczuł, to będzie to dla niego mityczne. Eskimos też może uparcie twierdzić, że murzyni nie istnieją.
Elu, ale Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że Gerd całą swoją pracę opiera na owej skali, podkreślając wagę rozluźnienia a może raczej pokazując, czym owo rozluźnienie jest i po co? Jak tak bardzo chcesz go oceniać to proszę, 2-3 lipca jest w Krakowie, prowadzi szkolenie. Droga wolna.

Magda, faith, aby praca w dole działała rozluźniająco to musi być poprawnie zrobiona w sposób dostosowany do danego przypadku! Nie ma nic rozluźniającego w wyciągniętej do dołu na dyszel sztywnej szyi, nieaktywnym zadzie i uwalonym na przodzie koniu. Ważne jest jeszcze jakimi ćwiczeniami się do tego stanu dochodzi.

No i proszę bardzo jeszcze raz pokazać mi konia, któremu zupełnie nie potrzebne jest żucie z ręki?  O czym my w ogóle dyskutujemy? Zaraz będziemy rozmawiać o sensie stosowania chodów bocznych i że to zależy od konia czy ich potrzebuje, czy nie? Tylko dlatego, że Gerd dużo chodów bocznych w pracy rozluźniającej i prostującej używa? Jak każdy szanujący się zresztą klasyk?

Jeździeckim władzom niemieckim się nie dziwie w sumie, bo Heuschmann wypowiedział im swoistą wojnę a oni nie chcą, by im ktoś tutaj mówił, jak mają konie traktować, czy je wykorzystywać na maksa i zarzucić pryncypia klasycznego jeździectwa. Pokazowy kłus wyciągnięty i pasażujący kłus są widowiskowe, przynoszą kasę i jak im jakiś weterynarz, co te konie potem musi leczyć, oficjalnie staje okoniem, to trzeba na niego haka znaleźć, prawda? 🙂

a tu zonk, chaosu nie ma jest niezmiennie od zawsze i na zawsze taka np. skala ujeżdżeniowa

Nie ujmując niczego skali oczywiście, bo jest świetnym narzędziem ale by być ścisłym powstała w połowie (chyba nawet w 1975 roku) a jeździectwo klasyczne jeszcze z 200 lat wcześniej więc nie tak do końca „od zawsze” ale pewnie „na zawsze” 🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się