praca

ovca dlaczego ? To zależy kto czego oczekuje, nie dla wszystkich etat jest spełnienie marzeń. Własny biznes zwłaszcza udany jest bardzo cenny 🙂
Ach, nawet nie mówcie. Mnie odpowiada pełny etat od pon do pt.... pod warunkiem, że mogłabym sobie te godziny ustalać. To by było piękne! Raz przyjść do pracy na 7😲0, raz na 12.... Może kiedyś 😉

mundialowa, Nie no, da się mieć umowę o pracę. Miałam, widziałam. 🙂
Muszę się pożalić. Kocham moją pracę, nic innego bym nie mogła robić. Ale właśnie mija już 50 godzin odkąd mam dyżur, nie spałam całą noc a muszę jeszcze do jutra  wieczora pracować  😕 Chyba mam kryzys 🙄 
solusiek- ja od piątku od 14😲0 jestem w pracy i zejdzie mi do niedzieli do 8😲0. Fakt, że ja spałam. Z przerwami, ale sypiam. Mimo wszystko czuję Twój ból.  😉 Pociesz się, że nie jesteś sama.
Tunrida U mnie czasem zdarza się, że mam spokój w nocy i mogę spać. Ale dzisiaj w nocy jakby każdemu się nagle przypomniało, że jego zwierzak jest umierający i telefony się urywały  🤔  Mam tylko nadzieję, że dzisiejszą noc prześpię choć w połowie 🙂 5 kawa już nie pomaga 😉
kujka   new better life mode: on
25 stycznia 2015 16:38
solusiek, dobrze kojarze, ze Ty w DE siedzisz?
Nie ogarniam pracy tak dlugo non stop. Zwlaszcza tak odpowiedzialnej jak lek med i lek wet.

jagoda1966, prawda! Ja nie marze o etacie i umowie o prace! Ale to tez pewnie zalezy od pracodawcy, stanowiska itp...
kujka tak tak w De. Mam o tyle dobrze, ale czasem też niedobrze, że w nocy w sobotę i w niedzielę śpię w domu i jestem pod telefonem, a technik zajmuje sie szpitalem. Ale np dzisiaj w nocy musiałam 3 razy jechać do pracy, za każdym razem jak oczy zamknęłam zadzwonił telefon.  🙄 Więc czasem już lepiej spać w klinice i nie trzeba na pół śpiąco samochodem jeździć 😉 Ale trochę walczymy i może niedługo weekend będzie się zaczynał w sobotę rano a nie w piątek rano, zawsze to 24 godziny mniej.
Meise pjona! milo mi patrzec na ich rozwoj, bo czesc wychowalam od zera na fajnych pracownikow i handlowcow pelna geba 🙂😉)


Gratulacje! Stworzyć i wyszkolić własny team to mega sztuka  🙂

Co do mojego boskiego ceo to nie jest on gejem  😁 co gorsza pomyszkowałam tu i tam i okazuje się, że jego dziewczyna to prześliczna modelka z nogami do nieba i figurą, której Chodakowska może jej pozazdrościć  🙄 Troszkę mam żal, że mi nakłamczuszkał i powiedział, że nie jest w związku i nie zabrał jej do firmy na negocjacje/rozmowy, albo chociaż na obiad (została w hotelu i nawet jej na oczy nie widziałam). I zrozum tu faceta.
Gdybym wiedziała, to bym im wzięła jeden pokój z dużym łożem, a nie w sumie trzy osobne (bo jeszcze jego brat był). Nasze rozmowy momentami coraz bardziej odbiegają od biznesów, więc muszę to ukrócić...

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 stycznia 2015 10:45
Wpadłam pomarudzić 😁
U mnie wreszcie z pracą się ruszyło- aż za dobrze... 😵
Mam jedną robotę na wieczory, do jednej na rano idę zacząć w czwartek i dziś zaczynam trzecią- nie mam pojęcia jak ja to pogodzę 😵 Z czegoś będę musiała na pewno zrezygnować... najchętniej to zrezygnowałabym z tych wieczorów- ale nie mogę :/ Muszę moją mamę zastąpić przez 3-4 miesiące. I jestem wściekła, bo znów wrąbałam się w sprzątanie, czego robić za nic na świecie nie chciałam... ale co zrobić, dobre i to.
Nie pociągnę tak długo, dziecka praktycznie widywać nie będę, z czegoś będzie trzeba zrezygnować.
Spojrzenie na matki pracujące z trochę z innej strony: dziewczyna wraca po urlopie macierzyńskim, nie pracowała całą ciążę (moja pracownica, widziałam ją dzisiaj pierwszy raz na oczy, a w firmie jestem rok i 4 miesiące). Jest zatrudniona na dużo lepszych warunkach niż reszta zespołu (pracuje dłużej, przeniesiona z innego działu), a zakres obowiązków podobny. W zasadzie spokojnie bęz niej dajemy radę, ale ok, obowiązków i zadań przybywa, więc każda osoba się przyda. Poszłam jej na rękę i częściowo może pracować z domu, w redakcji jest 4 godzinny dziennie. Ale ma dwa weekendy po 3,5 godziny (wtedy praca z domu), za co oczywiście dzień wolny. I co?  I foch, bo nie pasuje.

W pierwszym dniu zdążyła już wyprowadzić z równowagi prezesa. Aż się boję, co będzie dalej.

Żeby nie było, że na kobiety w ciąży i matki małych dzieci u nas jakoś źle się patrzy. Nie, wręcz przeciwnie, inna osoba dostała umowę o pracę właśnie wtedy, gdy okazało się, że jest w ciąży - żeby miała prawo do wszystkich świadczeń, które jej przysługują. Tylko jej nastawienie do firmy i pracy jest zupełnie inne...
w sumie 3,5 h na weekend, czy sb i nd po 3,5?
po 3,5 w sobotę i niedzielę, przy czym praca w weekendy w tej firmie jest normalna i niezbędna, poza administracją nikt nie pracuje od poniedziałku do piątku
jasne, wiedziała o tym pewnie, ale staram się zrozumieć.
witajcie ponownie! od środy będę ponownie zasilać szeregi pracowników w Polsce 😉
jak to życie czasami zaskakuje ... 😉
kujka   new better life mode: on
31 stycznia 2015 11:12
wendetta, wow! Co, gdzie jak? Opowiadaj! Rudy sie ucieszy 😉
wendetta, super! 🙂

W mojej pracy też fajnie, miałam wczoraj oficjalną rozmowę z przełożonymi podsumowująca moją pracę (ewaluacja) i jestem super zadowolona, nie spodziewałam się wprawdzie problemów, bo cóż, dobra jestem w tym co robię ( 🤣 ), ale udało mi się poprawić kilka ocen. Nie miałam ich złych, u nas jest skala 1-4, gdzie 3 i 4 są super, ale 4 baaaaardzo ciężko uzyskać, trzeba naprawdę się wykazywać, opiekunowie wyżsi stażem, którzy nas oceniają bardzo niechętnie stawiają 4, bo cóż, muszą się później tłumaczyć skąd 4, dlaczego, udowadniać i najczęściej jest tak, że główny dyrektor i tak większość 4 wykreśla na rzecz 3. A u mnie nic z tych rzeczy, dostałam kilka 4 i każda zyskała aprobatę głównego dowodzącego naszym okrętem 💃

Plus zaczynam już całkiem nieźle mówić po hiszpańsku 👍
Kujka, hihi, Rudy ma swoją M. i ona mu do szczęścia wystarczy 😉 Ma to w swoim rudym zadzie kto mu za żarcie płaci 😉
Ale ja o dziwo (naprawdę jeszcze pół roku temu by mu to do głowy nie przyszło) cieszę się, że wracam... chociaż w stajni pewnie będę miała czas bywać tylko w weekendy to jednak BĘDĘ MOGŁA od biedy przyjechać w dowolnej chwili i przytulić rude futro. Cieszę się na powrót do siostry i paru innych osób... Jednakże to nie wątek o tym 😉
No więc umowa w Wiedniu skończyła mi się już w listopadzie i zdecydowałam się nie podpisywać nowej. Przez chwilę zastanawiałam się co ze swoim życiem zrobić, potem zrobiłam jeden kurs językowy, trochę podróżowałam (Włochy), zrobiłam drugi kurs, odpoczęłam, zajęłam się sobą, wzięłam oddech i... zdecydowałam się wrócić do pl. W międzyczasie rozejrzałam się w rynku pracy na śląsku, znalazłam kilka interesujących mnie ofert, wysłałam aplikacje i ...odezwali się z tej, która mnie najbardziej interesowała 🙂 po dwóch rozmowach dostałam propozycję pracy, którą przyjęłam. Jestem zadowolona, bo jest to stanowisko dla mnie bardzo interesujące, w branży/ dziedzinie, w której chcę dalej się rozwijać.

Zen, dzięki 🙂 I gratuluję sukcesów! świetnie uczucie wiedzieć, że się jest dobrym w tym co się robi i jeszcze być docenianym, co? 😀
wendetta, No, no, takie wieści 😀 Super, zatem gratulacje stanowiska, którym się interesowałaś 🙂
Swoją drogą, ostatnio doszłam do wniosku, że Wiedeń to jedno z nielicznych miast w którym mogłabym pomieszkać.

Wrrrr, powoli się przyzwyczajam do myśli, że trzeba będzie pogodzić się z jakimś dłuższym dojeżdżaniem do pracy....
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 lutego 2015 22:00
Stanowisko roku? 😉
dzięki, dzięki Sankaritarina 😀

...no i po pierwszych dwóch dniach mam wrażenie, że mam pracować przy programowaniu dla NASA, a nie w logistyce 😲 😁
wendetta, można spytać czym się zajmujesz? może być na pw, ale wiesz, logistyka+Śląsk to trochę mój obszar zainteresowań 😁
Calore, skrócie rzecz ujmując, ja w logistyce siedzę 5. rok. Najpierw trzy lata w firmie produkcyjnej automotive, ale w logistyce operacyjniej (tzn głównie programowanie, obsługa zleceń, obsługa EDI, customs clearance, odrobinę stricte transport, ale głownie na warunkach FCA pracowaliśmy, więc... generalnie pierwsza linia strzału dla klientów, więc chcąc nie chcąc byłam zaangażowana we wszystko od nowych uruchomień, przez jakość, sales po księgowość i IT).
Potem rok w Wiedniu jako transport manager, więc czysty transport, spedycja- dla mnie to był koszmar... Nuda.
Obecnie wróciłam do swojej ukochanej logistyki (rzecz jasna firma inna, podobna branża, ale dużo większa), tylko, że mam wrażenie, że to "advanced" w nazwie to naprawdę nie tylko ozdobnik 😲 Baaardzo dużo nauki przede mną, ale czuję dreszcz podniecenia na myśl jaka wiedza stoi przede mną otworem. Obecnie to bardziej development, new launches (strategie, analiza). Na razie mózg mi chce eksplodować, ale gęba się uśmiecha 😉

Uderz do mnie na pw, to jak tylk znajdę chwilę to możemy bardziej szczegółowo pogadać 😉 chętnie służę radą.
wendetta, spedycja nudna? niee 😁 chociaż pewnie zależy w jakim znaczeniu, czy tego co się dzieje, czy tego, czego można się nauczyć 😉 ja akurat działam w transporcie właśnie, ale chętnie powymieniam się doświadczeniami 🙂
no mnie czysty transport w zupełności nie przypadł do gustu. właściwie nie wiem dlaczego... na brak pracy narzekać nie mogłam, bo siedziałam średnio 10-11 godz dziennie w biurze plus 24/7 musiałam być pod telefonem. Emocji też mi nie brakowało, bo codziennie problemów było pod dostatkiem, aż się dziwię, że się wrzodów czy jakiejś nerwicy nie nabawiałam. Ale psychicznie się szybko wypaliłam- nie do zniesienia był dla mnie nieustanny multitasking i ogromne parcie na niego, przy jednoczesnym powtarzaniu jednych i tych samych czynności. W tydzień się nauczyłam wszystkiego, a potem tylko dowalali ilości zadań do wykonania na raz, ale z tego samego zakresu. Zamiast iść do przodu, zaczęłam się topić w bagnie 😁 Ja lubię pracować dużo i ciężko, ale lubię mieć też z tego jakąkolwiek satysfakcję. Praca w powtarzających się cyklach dziennych, tygodniowych, jedno i to samo w koło macieju to nie dla mnie.... Do tego dochodziło szefostwo, którego styl pacy powiedzmy krótko, zupełnie mi nie odpowiadał. Brak motwacji i brak perspektyw. Brak sprawiedliwości. Były fajne momenty, ale to tylko dzięki ludziom, podwykonawcom, z którymi pracowałam, chodzi mi o typowo ludzie sytuacje- z pracy żadnej satysfakcji nie miałam.
Ale psychicznie się szybko wypaliłam- nie do zniesienia był dla mnie nieustanny multitasking i ogromne parcie na niego, przy jednoczesnym powtarzaniu jednych i tych samych czynności. W tydzień się nauczyłam wszystkiego, a potem tylko dowalali ilości zadań do wykonania na raz, ale z tego samego zakresu. Zamiast iść do przodu, zaczęłam się topić w bagnie 😁 Ja lubię pracować dużo i ciężko, ale lubię mieć też z tego jakąkolwiek satysfakcję. Praca w powtarzających się cyklach dziennych, tygodniowych, jedno i to samo w koło macieju to nie dla mnie.... Do tego dochodziło szefostwo, którego styl pacy powiedzmy krótko, zupełnie mi nie odpowiadał. Brak motwacji i brak perspektyw. Brak sprawiedliwości. Były fajne momenty, ale to tylko dzięki ludziom, podwykonawcom, z którymi pracowałam, chodzi mi o typowo ludzie sytuacje- z pracy żadnej satysfakcji nie miałam.


Jakbym czytała o swojej poprzedniej robocie 😁 Ach, jak mi cudownie, że stamtąd odeszłam! 💃
ovca   Per aspera donikąd
05 lutego 2015 20:23
...no i po pierwszych dwóch dniach mam wrażenie, że mam pracować przy programowaniu dla NASA, a nie w logistyce 😲 😁


ja po 8 miesiącach ciągle mam takie wrażenie  😂
wendetta, czyli tak jak myślałam, chodziło ci o nudę w sensie braku rozwoju 😉 jako że jest to moja pierwsza praca i z szefostwem trafiłam super to wszystko mi się na razie podoba. tzn jasne, są stresowe sytuacje albo właśnie takie powtarzalne czynności, więc podobnie jak opisujesz. ale jak czytam, czym się teraz zajmujesz, to wolę jednak swoją spedycję 😁 i na pewno mam jeszcze sporo do nauczenia się, ale chciałabym iść dalej w tym kierunku. już coś tam skrobię na pw :kwiatek:
edit: pomyłka
Z kącika porad prawnych wrzucam jeszcze do tego wątku mój post. Są wśród Was pracodawcy jak i pracownicy - może ktoś coś w tej sprawie poradzi  :kwiatek:.

Pracodawca w zakładzie pracy wprowadził obowiązkowe nadgodziny przez trzy tygodnie. Mamy robić minimum sześć nadgodzin w tygodniu, jeśli ich nie wyrobimy to musimy przyjśc w sobotę.
Pracuję pięć dni w tygodniu po osiem godzin. Za nadgodziny płacone jest 50 procent. O nadgodzinach zostaliśmy poinformowani w środę. Niektórzy pracownicy już w czwartek i piątek zostawali o 4 godz więcej aby uniknąć pracujacej soboty.
Pracodawca poinformował o tym, że jeśli ktoś nie wyrobi nadgodzin i nie może przyjść w sobotę to musi wypisać urlop.
Ja nie mogłam zostać na nadgodziny (chore dziecko), i wypisałam wniosek urlopowy na sobotę. Pracodawca odmówił mi urlopu a jako powód podał że " oficjalnie nie może mi podpisać wniosku o urlop wypoczynkowy na nadgodziny" i zasugerował urlop na żądanie. Usłyszałam też, że może nie zgodzić się na żądanie i wstawić mi N w pracy choć w firmie jeszcze takiego przypadku nie było ale wszystko może się zdarzyć...
Mówiąc to pracodawca miał przyklejony do twarzy ironiczny uśmieszek.
Szczerze mówiąc,  poczułam się lekko szantażowana. Wróciłam na stanowisko pracy, wypisałam opiekę nad dzieckiem ( na sobotę ) i dałam wniosek przy świadkach. Wniosek został przyjęty.
Pracodawca jest znany ze swojej złośliwości i przedmiotowego podejścia do ludzi. 
Ja jestem na trzymiesięcznym wypowiedzeniu i złożyłam pozew do sądu pracy gdyż nie zgadzam się z powodem wypowiedzenia umowy. Pracodawca jest o tym poinformowany. Pracodawca gdy dowiedział się o moim zamiarze ze złożeniem pozwu zaproponował mi rozwiązanie za porozumieniem stron, na co nie przystałam.
Piszę o tym, ponieważ czuję się nękana przez pracodawcę. Ostatnio zostałam oskarżona przez zastępczyni pracodawcy o rzeczy które nie miały miejsca. Zostałam oskarżona o  " nagminne siedzenie ze skręconą szyją z telefonem przy uchu na stanowisku pracy i o zbyt częste wychodzenie do toalety". Paranoja jakaś.
Poszłam do biura wyjaśnić sytuację i powiedziałam że przecież mają monitoring to niech przy mnie to sprawdzą, ja z chęcią popatrzę. Okazało się że to czyste pomówienie i zostałam w obecności pracodawcy przeproszona przez jej zastępczynie.
Zastępczyni ta, to młoda osoba, która wcześniej pracowała jako zwykły pracownik, razem z nami a ostatnio dostała awans. Jest to osoba złośliwa, mściwa i okropny plociuch. Wchodzi np za nami do szatni i jak zobaczy kogoś z telefonem to leci na skargę, no chyba że jest to jej jakaś faworytka to na nią nie naskarży.

No to się wyżaliłam a teraz konkrety   😉

Mam pytanie odnośnie tej złożonej opieki - czy prawnie mogę ją złożyć w dzień, w którym mam wolne od pracy ( przepracowane w tygodniu 40 godzin ) i czy pracodawca może narzucać mi wzięcie urlopu na żądanie? Czy takie nadgodziny są zgodne z prawem?
Czy pomówienia, które miały miejsce powinnam gdzieś zgłosić ( są świadkowie tej sytuacji ) czy dać sobie spokój?

Pięknie dziękuję za porady  kwiatek
kadyksowa mam chwilowo problem z netem, wiec nie rozpiszę się. Jutro na pw chętnie więcej pomogę. Twój pracodawca nie może odmówić Ci urlopu na żądanie, naprawdę musiałaby to być jakaś klęska żywiołowa, nie powinnaś składać podania o dzień na opiekę wtedy, gdy z grafiku wypada Ci wolne. Jaki format czasu pracy Ciebie obowiazuje ? Nadgodzin się nie planuje, nie można też ich w pewnych sytuacjach nakazać. Ile lat ma Twoje dziecko ? Ten człowiek wali w gumy, delikatnie mówiąc 😉
Czy to z Tobą pisałam o Sądzie Pracy ? Nie mogę teraz tego sprawdzić we wiadomościach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się