Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.

salto piccolo, tak czytam od pewnego czasu twoje posty i sobie myślę: kurczę, ty to jednak masz farta w życiu 😀
Nie,nie na studia 😉 Tyle,ze stale.
Stajnia Pollionay,ale skoro piszesz,ze M.Robert stacjonuje tez niedaleko to pewnie pierwsze bede przybijac tam. W sumie to sa wstepne plany na "za dwa lata",ale myslac perspektywicznie,pewnie najmniej jednego lub dwa konie chcialabym ze soba zabrac.
Jak sie mieszka w Lyon?? Prosze,zdradz jakies szczegoly 😉 Moje doswiadczenia jesli chodzi o stale mieszkanie we Francji to tylko Paryz i Marsylia. A Lyon zawsze mnie fascynowal.


A z jakiego powodu fascynuje Cie Lyon ?  🙂
Mieszkalam tam 2 lata, studia (przy kampusie uniwersytetu znajduja sie stajnie wyscigowe i tor, na porannych wykladach widok koni zmierzajacych na trening ladnie mnie rozbudzal).
Ciekawe czy Twoje studia beda zwiazane z tym miejscem http://www.opera-lyon.com/

Lyon - jak dla mnie, niezbyt wielkie, spokojne miasto.
Swietna lokalizacja na wypady poza miasto (nizsze partie Chartreuse, pozniej Alpy, Szwajcaria i Wlochy blisko, Lazurowe tez blisko - no moze pomijajac sezon bo wtedy koooooorek).
Widok na Mont Blanc piekny.
Niezbyt wiele miejsc kulturalnych (ale porownuje do Paryza, wiec...).
Niezle polaczenie TGV z Paryzem.
Jedna linia metra automatyczna (bez maszynistow) - ratowalo to zycie podczas strajkow w transporcie.
Na uczelni (studia dzienne) byla mozliwosc wyboru m.in. jazdy konnej w ramach aktywnosci fizycznej.
Graba.   je ne sais pas
23 lutego 2011 19:13
to tak skoro jesteśmy w temacie Francji, to na jakim trzeba być poziomie DELFa, żeby wyjechać na studia? Jak tam z poziomem uczelni? I ogólnie jak życie?
salto piccolo, tak czytam od pewnego czasu twoje posty i sobie myślę: kurczę, ty to jednak masz farta w życiu 😀


hehe, o tym samym pomyślałam  😉
Julie
A jak pobyt we Francji? Ja zastanawiam sie nad dalsza czescia studiow tam: konkretnie w Lyon. Nawet sensowna stajnie znalazlam.



Moje spostrzeżenia z krótkiego pobytu są takie:
-Biurokracja w Polsce to nie biurokracja w porównaniu do Francji. Założenie konta w banku i uzyskanie dostępu do niego przez internet, jeśli chodzi o czas trwania i ilość papierów to jakaś paranoja.
-W mniejszych miejscowościach zapłacić za tankowanie można tylko kartą i są tylko stacje bezobsługowe. Więc zatankowanie może być trudne, gdy jeszcze nie ma się karty kredytowej, bo się na nią czeka drugi tydzień 🙂
-To prawda, że francuzi mają beznadziejny gust jeśli chodzi o muzykę. Prawie wszystko co leci w radiu to jakiś koszmar. A jeśli grają jakiś fajny kawałek, to milion razy dziennie, więc po dwóch dniach ma się go totalnie dosyć.
Usłyszenie w radiu czegoś, co jest na topie na świecie jeśli chodzi o pop, graniczy z cudem. Niby normalne stacje radiowe grają coś w rodzaju złotych przebojów dla oldbojów, albo jakieś melodie grane na akordeonie. Nie znalazłam też żadnej stacji alternatywnej, jazzowej czy rockowej. Nie wiem, może źle szukałam, albo to zależy gdzie się jest. Ja byłam w okolicy Noyon (północ, 100 km od Paryża).

To tyle 🙂
A tak poza tym bardzo fajny kraj.

Julie, a gdzie dokładnie jesteście? jaka miejscowość?
przy koniach pracujesz?
też widziałam Toskanię, pięknie tam
ale o wiele bardziej mi się podoba na północy Włoch, pewnie przez te góry...
Ale nic nie da się porównać z Sardegną, wybierz się tam kiedyś

edit:
doczytałam, Veruno?
byłaś tak blisko i ja nie wiedziałam?
ja pracowałam w Suno, do Borgomanero często jeździłam
Veruno. No proszę...
Tak, przy koniach, luzakujemy w prywatnej stajni skokowej.
Wybierać się będziemy w różne miejsca, bo szefostwo jeździ na każde możliwe zawody, kilka razy w miesiącu.
Julie, podaj mi na pw u kogo pracujesz?
do Buscate na pewno jeździcie na zawody
No z tym fartem to bywa roznie - najczesciej odbija sie niestety na zdrowiu  🤔
Ale baba_jaga kurcze,trafilas! Co prawda opera to tak tylko polowicznie moja dzialka (jestem flecistka) wiec studiowac bede w Conservatoire de Musique et danse de Lyon,ale moze jakas praca w operze,hmm kto to wie,roznie sie zycie uklada 😉
W kazdym razie,biurokracja francuska jest mi znana,jedno slowo: hardcore.
A Lyon fascynuje mnie ze wzgledu na przepiakna starowke,dobre polozenie no i jednego z najlepszych profesorow na swiecie fletu 😉
A teraz na dodatek dowiedzialam sie,ze moj idol Michael Robert stacjonuje niedaleko. Po prostu zyc,nie umierac!  😜
Na razie plan mam taki: za rok jechac na ta uczelnie na Erasmusa,sprawdzic przez te 3 miesiace czy bedzie mi sie podobalo,podszkolic jezyk itd,zrobic sobie dobry grunt, a nastepnie zdawac na magisterskie tam i sie przeniesc na 2 lata 😉
Mam nadzieje,ze plan wypali.
Julie - ja mieszkam we Wloszech ale niestety nie pracuje z konmi,mam z nimi doczynienia w osrodku hippoterapi (moj syn jest tam pacjentem),trzymam tez tam swoje dwa konie. Ze stajniami sportowymi nie mam zadnego kontaktu 🙁Aaaa-pytalas,gdzie mieszkam? Abruzzo,Chieti .Jest  to troche takie "konskie zadupie",jezeli chodzi o sport przez duze "S". Ale gdybys potrzebowala jakies informacje moge popytac.Pozdrawiam
Graba
to tak skoro jesteśmy w temacie Francji, to na jakim trzeba być poziomie DELFa, żeby wyjechać na studia? Jak tam z poziomem uczelni? I ogólnie jak życie?

Sprawdz na wybranym przez siebie uniwersytecie jakie sa warunki przyjecia.
Z koncem lat 90-tych bylam na poziomie DALF, a i tak przyszlo mi zdawac egzamin jezykowy w ambasadzie.
Ale to byly czasy wizy, karty pobytu, 10-miesiecznej procedury przyjecia na studia.
Obecnie jestesmy czlonkiem UE, wiec najprawdopodobniej dla chetnych na studiowanie obowiazuje jakas standardowa procedura (rozpoczynajaca sie w czerwcu ?).

Co do pytania o zycie, to pieknie bylo  😉
Jedyny minus odwieczny finanse. Zwlaszcza nie majac pozwolenia na legalna prace.

A odnosnie poziomu uczelni. Mimo ze bylam po klasie filologicznej w liceum, a studiowalam ekonomie - przedmioty scisle (matematyka, matematyka finansowa, statystyka) byly w zasadzie proste (jak juz przebrnelam przez francuskie slownictwo z dziedziny, ktorego to slownictwa moje slowniki nie znaly  😀iabeł: ). Reszta byla ok.

Co do kosztow, na moim bylym uniwersytecie znajduje sie nastepujaca informacja o kosztach:
Afin de comparer le coût de la vie en France avec celui de votre pays, voici quelques exemples de prix donnés à titre indicatif :
- Logement privé = entre 350 et 500 EUR
- Transports en commun = 25 EUR/mois ou 1,60 EUR le ticket
- Un repas universitaire = 3 EUR
- Une baguette de pain = 0,90 EUR
- Un journal = 1,20 EUR
- Une place de cinéma = 7,50 EUR
- Un compact disc audio = 20 EUR
- Un timbre poste = 0,54 EUR
- Une nuit à l'hôtel = 60 EUR
- Une nuit en auberge de jeunesse = à partir de 18 EUR

Pisza tez, ze dla osob, ktore musza zdobyc karte pobytu, niezbedne jest wykazanie przychodu w wysokosci 427 EUR miesiecznie.

Ponadto, warto zapewne przyjechac do Warszawy w dniach 3-5 marca w PKiN, odbywaja sie tam targi uczelni, praktyk itp.
Pojawi sie rowniez Pavillon franco-allemand, na pewno mozna bedzie podpytac o mozliwosci studiowania (w ramach roznych programow np. Erasmus, lub poza programami). Wiecej tutaj:
http://www.ambafrance-pl.org/france_pologne/spip.php?rubrique143

Swoja droga, w Ambasadzie tez moze warto podpytac.


Salto piccolo
Fajnie, ze trafilam. Kojarzylam, ze juz kiedys wspominalas cos o swoich powiazaniach z muzyka  🙂
Sama opera jest piekna. Wspolpracowalam swego czasu z jej dyrektorem artystycznym i bywalam m. in. na przedstawieniach.
Jakkolwiek uwielbiam b. bogato zdobione wnetrza, to prostota wnetrz tego obiektu mnie ujela. I ta wszechobecna czern, b. slabo oswietlone waskie korytarze. Normalnie czulam gesia skorke i zastanawialam sie czy spotkam jakiegos upiora z opery  😉
I zawsze sie zastanawialam jak baletnice moga cwiczyc w swojej sali cwiczen na gornym poziomie z oszalamiajaca (mnie wowczas...) panorama.
A przy starowce, ale bardziej od strony tunelu, mieszkalam. Polecam okolice.

Odnosnie Twoich planow z mgr.
Sprawdzilas jak obecnie wyglada ich system ?
Za moich czasow nie bylo czegos takiego jak nasza obecna mgr 2-letnia.
We fr systemie mieli takie poziomiy:
2 lata DEUG
1 rok licence
1 rok maitrise
a pozniej dr lub chyba cos w stylu naszego podyplomowego (bardziej praktyczne anizeli drWiem, ze systemy szkolnictwa wyzszego mialy byc w UE mniej wiecej ujednolicone, ale warto sprawdzic.
A Erasmus na pewno Ci nie zaszkodzi  🙂
Mnie by wlasnie interesowal 1 rok maltrise,aczkolwiek na uczelniach muzycznych wszystko idzie "swoim systemem"  😉
I w sumie studiuje sie nie dla papierka,ale dla zdobywania kontaktow, ewentualnie nowego spojrzenia na muzyke. Po Francji planuje jeszcze przynajmniej rok w Hiszpanii a pozniej,to juz plany zyciowe zrewiduja.
Dziekuje bardzo za informacje!
Wlasnie marzy mi sie mieszkanie w okolicach starowki 😉
W lipcu podjade na pewno do Lyon,i zorientuje sie jak to tam wszystko wyglada.
Dzieki  :kwiatek:
Anka dziękuję ślicznie  :kwiatek:
cieciorka   kocioł bałkański
15 marca 2011 22:11
Czy Polska może zachwycić obcokrajowca? Okazuje się że tak 🙂
Spotkałam u siebie w pracy na wystawie dwie Peruwianki, Peruwiańczyka i Kenijczyka studiujących w Finlandii. Przylecieli Wizziarem za 20 euro do Polski i zwiedzali. Jako, że moja grupa się odwołała mogłam się nimi zająć. Oprowadziłam po Pkinie, zaprowadziłam do Muzeum Powstania Warszawskiego, na starówkę i Krakowskie Przedmieście, Park Saski i okolice. Wieczorem spotkaliśmy się z jednym Polakiem, kolegą Peruwiańczyka z Portugalii
Byli zachwyceni! Że ciepło, że ludzie nie mówią po angielsku, ale są strasznie mili, że Polska gdyby nie wojny światowe byłaby najpiękniejsza w Europie i że wszyscy by tu jeździli jak do Francji, że chcieliby, żeby Finowie byli choć trochę jak my- że są oziębli, że się nie dotykają- a u nas ludzie na ulicy są serdeczni, ściskają sobie ręcę, uśmiechają się, że niedrogo i ładnie i że Warszawa jest piękna, że starówka choć nie stara jest ładna, że ludzie są pomocni i że koniecznie muszą wrócić w maju, że szkoda, że tak krótko tu byli 🤣
Miło czasami coś takiego usłyszeć, a nie tylko, że jesteśmy zaściankowi i uprzedzeni 😀
cieciorka- taki offik malutki- przewodnikiem jesteś po Wawie? Mnie się marzy porządne zwiedzenie Warszawy z córką sześciolatką  👀
cieciorka   kocioł bałkański
15 marca 2011 22:38
marysia550, nie, tylko po Pkinie, ale prawdę mówiąc planuję kiedyś zrobić papiery przewodnika miejskiego- zawsze chciałam i coraz bardziej mnie to kręci, a i Warszawę bardzo lubię, za jej dobre i złe strony.
Nie jesteś z Warszawy? Mogę się zastanowić i napisać, co warto zwiedzić w Warszawie z małym dzieckiem w sobotę/niedzielę i gdzie nie drogo przenocować. Jakby co, to uderzaj 🙂
A.   master of sarcasm :]
15 marca 2011 22:42
ja sie wychowalam w tym miescie i wcale za nim nie tesknie, wrecz przeciwnie
co do ludzi, to chamstwo na kazdym kroku  😵
cieciorka   kocioł bałkański
15 marca 2011 22:48
Ja też się wkurzam, dziś pokłóciłam się z kierowcą autobusu, czasami płakać mi się chce z bezsilności, ale na prawdę lubię to miasto i cieszę się że coś się wreszcie rusza pod względem turystycznym- zarówno dla turystów objeżdżającymi zabytki, tymi, którzy przyjeżdżają na imprezy naukowo artystyczne i dla tych, których można wyłowić z obydwu grup, którzy chcą się poszwendać i zobaczyć prawdziwą, również tą brzydką, ale przecież jedną Warszawę.
Może kiedyś mi się odwidzi, ale etnocentryzm mi nie grozi- lubię zwiedzać całą Polskę, ale o Warszawie powiem najwięcej.
Averis   Czarny charakter
15 marca 2011 23:08
Ah, Warszawę mogłabym na śmierć zacałować 😉
Znajomy byl w Wawie na konferencji we wrzesniu, wrocil zachwycony uroda Polek (tu niestety slabo nasz kraj reprezentuje 😉 ) i serdecznoscia ludzi, ale powiedzial ze miasto bardzo postsocjalistyczne, miejscami brzydkie, ale starowka ladna i widac ze cos sie dzieje.

Angole ode mnie ze studiow pewnie Warszawy poza lotniskem nie zobacza - od razu w autobusik i na Mazury do osrodka PAN. Dla mnie fajnie, bo wole milion razy Mazury niz Warszawe, ale szkoda troche ze nie beda mieli za bardzo okazji pozwiedzac i troche lepiej zakodowac sobie ze nie jestesmy krajem 3go swiata.

A osobiscie Wawy nie lubie, a warszawscy kierowcy to w ogole czesto gesto tragedia jakas.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
16 marca 2011 07:02
jak jechalam niedawno z lotniska autobusem w warszawie to czulam sie gorzej jak bydlo...masakra!

karolina ci angole pojada jakze wspaniala droga na te mazury, wtedy naprawde powiedza ze polska to 3 swiat  😂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 marca 2011 12:23
Słuchajcie,czy ktoś z was albo waszych znajomych załatwiał sobie sam erasmusa? Marzy mi się hiszpania, a  do wyboru mam tylko bremę albo genuę. Mogę sama się ugadać z uniwerkiem w hiszpanii i ug mi to klepnie, wystosuje oficjalną prośbę, itp. Tylko nie bardzo wiem jak się za to zabrać.
A.   master of sarcasm :]
17 marca 2011 15:57
[quote author=Gienia-Pigwa link=topic=1321.msg938152#msg938152 date=1300258970]
jak jechalam niedawno z lotniska autobusem w warszawie to czulam sie gorzej jak bydlo...masakra!
[/quote]

z samolotu na lotnisko czy z lotniska do domu? ja jechalam z samolotu na lotnisko i gorzej mi sie robilo, nic w porownaniu z Anglia, ludzie sie PCHALI!! CHAMSTWO!!! OCHYDA!!! odzwyczajona jestem od tego!!! z lotniska biore zawsze taksowke, jest blisko, mieszkalam na Mokotowie...
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
17 marca 2011 16:49
A. jechalam autobusem z Okecia do Forum, troche to trwalo, masakra!! ludzie sie pchali w tym autobusie na mnie, mialam walizke, no chamstwo na maksa  🤔

a ty mowisz o tym odcinku z samolotu na terminal?  😁

bylam pierwszy raz na okeciu i nigdy wiecej. nigdy tak dlugo na walizki nie czekalam! myslalam, ze conajmniej na Kennedym jestem  🙇
a ceny na bezclowce to ja nie wiem skad je maja  👀
A.   master of sarcasm :]
17 marca 2011 17:03
nienawidze tego w Polsce, po prostu nienawidze
tego chamstwa i mania gdzies klienta, jak 2 lata temu stalam w kolejce w banku po SWOJE pieniadze do kasy walutowej, 40 minut stalam a szmacisko mi zamknela okienko pzed nosem, bo ona ma przerwe, i zebym se stanela w innej kolejce
tam spedzilam z kolei pol godziny
w sumie ponad godzine zeby dostac SWOJE ciezko zarobione pieniadze, i jeszcze opiernicz do tego ?!  🤔
konto zlikwodowalam za nastepna wizyta, a ten przypadek odsunal mnie od Polski na dobre, to byla przewazona szala, just enough!! i baby w skilepie spozywczym, jakby ci laske robily ze obsluguja  🤔

nie wroce tam, nie dam rady zyc, tym bardziej w Warszawie gdzie sie urodzilam i wychowalam, i zylam przez wiele lat

bleah
A.
No widzisz a ja z kolei wszystkimi mozliwymi wymowkami uciekam od przyszlego zycia w UK (Londyn).
Juz nawet na Nowy Jork sie zgodzilam w zamian,byle nie w Anglii.
Ale fakt faktem - z Warszawy uciekam kiedy tylko moge na ukochane poludnie do domu.
A.   master of sarcasm :]
18 marca 2011 07:57
salto piccolo

ja tez stasznie za Anglia nie przepadam, ale da sie zyc, mam swoje utarte sciezki i znajomosci ktore musialabym tworzyc od zera w nowym miejscu, generalnie moglabym wyjechac do New Jersey gdzie moja matka ma dom, ale teraz juz calkiem za pozno na to  😉
Dziewczyny a jakie byłby wasze początki za granicą. Jak wyjeżdżałyście z Polski od razu miałyście prace, jechałyście do znajomych, jak to u Was wyglądało? Jak radziłyście sobie z tęsknotą, chwilami zawahania czy aby na pewno wyjazd to był dobry pomysł? Czy nie miałyście takich chwil?
Ja chyba własnie przechodzę kryzys na obczyźnie  🙁
A.   master of sarcasm :]
18 marca 2011 19:10
ja bym nie pojechala w ciemno, mialam prace zalatwiona, trener z zona po mnie wyjechali

problem tesknoty za Polska rozwiazaly sklepy z polska zywnoscia
cieciorka - na razie czasu brak , ale jak tylko co, to uderzam na pw 🙂 dzięki
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się