kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Ale - to właśnie w boksie ujawniają się drobne, jak to dea ujęła 🙂 "nieuprzejmości" konia.
Oraz czasem boks jest jedyną dostępną ogrodzoną przestrzenią o niedużych wymiarach.
Oraz - w każdych okolicznościach w bezpośredniej bliskości koń ma przesuwać ciało/zachowywać nieruchomość wg potrzeb człowieka, boks nie może być wyjątkiem.
Gdy koń Już dobrze ułożony - niech sobie w boksie ma spokój, chyba, że pilnie potrzebujemy inaczej.
Z kolei podstawowym miejscem szkolenia boks być nie może.
dea, dziwnie zabrzmiało ostatnie zdanie: jakby można było konia przyciskać do ściany "gdy To się czuje" 😀
Hmm, ale czemu w boksie? Bo koń się czuje "u siebie"? Czy jak to działa?

ja wałacha czyszczę w boksie - jemu jest raczej jedno, ale na korytarzu czasem bywa tłoczno, więc się nie chcę ustawić w imię idei na samym środku stajni 😉 a młodą jak najczęściej poza boksem, bo wydaje mi się, że to lepiej działa jako element wychowania - musi grzecznie wyjść, grzecznie stać, grzecznie wejść...

Livia, opolanka, epk, dziękuję za odpowiedź :kwiatek:
Zastanawiałam się jaką jazdę robić koniowi po Hubertusie, gdzie się jednak trochę zmęczył, więc w końcu zrobiłam bardzo lajtową.
dea   primum non nocere
08 października 2013 13:52
katija - chodzi mi o coś takiego, jak halo napisała. O czyszczeniu sama pisałaś, że "generalnie poza boksem", dlatego się do tego odniosłam.
Jeśli mam potrzebę naprawić coś w boksie i jest to poza podstawową obsługą - bo ot, wyszedł problem i w boksie najwygodniej mi go rozwiązać, to nie będę myśleć, że nieee, bo to boks. A że potrzeby takowej dawno nie było - to i wymagania w praktyce podstawowe. A potrzeba była - jak się koń rzucał na żarcie, na przykład. To mnie też nie przekonuje, że jego boks, jego żarcie - mam taką fantazję, że ma jeść spokojnie i nie może się przy jedzeniu szczurzyć na sasiadów (!) - więc ingerowałam w karmienie. Jakakolwiek próba położenia uszu, machnięcia pyskiem do sąsiada => odganiam od żłoba, nie dopuszczę, dopóki nie będzie spokojnie stał i patrzył, z nastawionymi uszami. Było jak najbardziej przestawianie na tym "jego terenie".

halo - faktycznie niejasno 😉 oczywiście w domyśle, że jak ktoś "czuje" to przyciskać nie będzie - bo właśnie czuje...
Sankaritarina, powszechnie krążą poglądy, że boks to "święte miejsce" konia. Podobne do tych, że Nigdy nie wolno karmić z ręki. Dużo racji w tym jest, ale...
Boks nie może być przestrzenią, w której koń człowieka ma w... "poważaniu" (zadzie) 🙂
I, gdy nie ma round-penu, bywa jedyną ograniczoną przestrzenią, gdzie można z koniem popracować bez uwiązu/lonży/linki, a kontrolę ciała w obecności i na żądanie człowieka koń powinien ogarniać bez uwiązania, ciągania etc. I jednak bezpieczniej w dużym(!) wysłanym boksie popracować nad przestawianiem zadu niż na śliskim korytarzu. Choć (w braku lonżownika, r-penu) wolałabym pracę na luźnej lince na ogrodzonym placu, w hali itp. Dopiero później sprawdzić czy to "działa" w stajni.
Boks nie może być przestrzenią, w której koń człowieka ma w... "poważaniu" (zadzie) 🙂

jeszcze raz: ja nie napisalam nigdzie, ze kon w boksie moze dominowac czlowieka, wykazywac zachowania niewlasciwe itd.
napisalam, ze nie widze zadnego celu, a wrecz uwazam za nieodpowiednie "cwiczenie" czegokolwiek w boskie. co nieoznacza, ze w momencie kiedy chce konia przesunac, a on sie na mnie kladzie, nie bedzie mial momentalnie i natychmiast "przecwiczonego" ustepowania od nacisku.
To mnie też nie przekonuje, że jego boks, jego żarcie - mam taką fantazję, że ma jeść spokojnie i nie może się przy jedzeniu szczurzyć na sasiadów (!) - więc ingerowałam w karmienie. Jakakolwiek próba położenia uszu, machnięcia pyskiem do sąsiada => odganiam od żłoba, nie dopuszczę, dopóki nie będzie spokojnie stał i patrzył, z nastawionymi uszami. Było jak najbardziej przestawianie na tym "jego terenie".

ale serio?  😲 serio serio ❓
katija, horse_art dzięki za rozjaśnienie sytuacji. Głowę ma się jedną więc ryzykować nie będę, kupię nowy.
dea, Eeee.... i coś to poprawiło w waszych relacjach?

halo, Aaaa, na tej zasadzie, rozumiem.
jak wypowiedzi nawiedzonych naturalsów  🤔wirek:
"mój koń mnie skopał, pogryzł, podeptał... - ale miał racje, bo weszłam w jego STREFĘ"  😵

prosze! to my mamy rządzić - a nei koń! w stadzie także "szef" wymaga tego i tam gdzie on ma ochote! podrzędne to rozumieją i nie mają stresu z tego powodu. konie nie rozumują jak ludzie (jak im się wydaje - moj pokój mój azyl - do pokoju dizecka też wchodzą rodzice i każą różne rzeczy.... - chyba że bezstresowe naturalsowe wychowanie "nie kop pana bo się spocisz" ...

swojego dzikusa (takiego kupilam) sporo uczylam w boksie - od dotyku przez zakłądanie różnych rzeczy (te ktore miałam w treningu często także) - bezpieczne miejsce, nie dające dodatkowych wrażeń dawało spokojne warunki do skupienia, konie wyluzowane, do tego "coś się działo" co lubiły - szczególnie jeśli stały w tych boksach długo. oczywiscie to nie nauka jak na lonzowniku... inne sprawy, inne naciski psychiczne - tu delikatniej, wlasnie spokojnie i bezpiecznie, miło ... . ale jednak zawsze coś się uczy... uczysz, że nie wolno w boksie atakowac, ze trzeba tu też dać noge, że dopuścić do żarcia, przesunąć się, dać złapać = uczysz

i co złego w oduczaniu szczurzenia, straszenia itd przy jedzeniu?  🤔

ja zauważam same plusy:
- je spokojnie i wolniej - zjada więcej bo nie wysypuje, więcej przegryza  lepsze trawienie, przyswajanie, mniej stresu - mniej np wrzodów, spokój - układ nerwowy itd + także dla kieszeni - mnie paszy potrzebne - nie marnuje się
- koń obok - tez je niezestresowany (jw) , może zjeść ile powinien (nie jest odganiany)
- nie ma ryzyka, że zatakuje "przy okazji" człowieka i zrobi mu krzywdę i ....
to wpływa na realacje - POZYTYWNIE - stajemy się alfa - bo to my zarzadzamy jedzeniem (proste reguły stadne). i znów, koń wcale stresu nie ma - zgadza sie, bo wie, ze dostanie, że spokojnie może zjeść - że to my ludzie mu dajemy wiec go chronimy... ale trzeba się zachować...
dea   primum non nocere
08 października 2013 17:54
Sankaritarina - Tak. Dotarło do niej, że jej to żarcie nie ucieka i sąsiad się do niego nie dobiera nawet jak na nie patrzy. I na pewno poprawiło spokój jedzenia tegoż konia i jego sąsiada, ułatwiło też osobom z obsługi zadawanie żarcia, bo kobyła potrafiła terroryzować stajennych. Minęło od tego czasu wiele lat, kilka stajni przeszłyśmy, problem nie wrócił, chociaż ostatnio widziałam jakieś szczury przy worku z sianem, może trzeba by się przyjrzeć i zarządzić powtórkę z ustalania zasad 😉
Widziałam takie problemy nie rozwiązane, trwające latami - IMHO sam wściekający koń się przy tym wścieku męczy.
Więcej, druga kobyła jakiś czas stała w boksie z drugim koniem. On jej faktycznie w tej poprzedniej stajni wyjadał, więc jadła łapczywie i grzebała przy tym nogą. Tą samą metodą - grzebiesz, to odchodzisz od jedzenia - oduczyłyśmy ją tego. Oczywiście bez agresji i z wyczuciem - tak jak pisałam, w boksie łatwo przesadzić z presją.

Z takich codziennych drobiazgów właśnie składa sie relacja, nie wyłącznie z tańców ze sznurkami/wędzidłami (niepotrzebne skreslić) w ścisle określonym miejscu.

horse_art - przykro mi, to ja, ta brutalna, jestem tu nawiedzonym naturalsem  😜 więc ten etat jest zajęty 😉
dea, haha - to ja się już nie udzielam :P
dziwnie się czyta, gdy "klasyczni" serwują teorie bardziej nawiedzone naturalsowo niż nawiedzeni naturalsi (czyli opacznie naturalność pojmujący - ci od "dobrze zrobił, że mnie skrzywdził bo...", a jednocześni z nich się wyśmiewają...
naturalne jest to co naturalne dla konia, a nie to co sobie ludzie wymyślili, ludzkie myślenie wciskając koniom...
Matko, nie da się niczemu zdziwić, bo od razu jakaś "nietolerowalność naturalsów" wyskakuje niczym królik z kapelusza... Zacznę mieć uczulenie na słowo "naturalny".

dea, Mnie zazwyczaj wystarcza krótkie "ej!" kiedy koń robi coś czego robić nie powinien (jak np. grzebanie), ale akurat nie wpadłabym na pomysł oduczania konia szczurzenia się do sąsiada przy jedzeniu. Przemontowałabym żłób, żeby ów "szczur" jadł sobie sam ze sobą albo kombinowałabym jak odgrodzić "szczura" od sąsiada, żeby nie prowokować sytuacji.
No ale co kraj do obyczaj. Widocznie zadziałało.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 października 2013 22:36
a skąd niby wiadomo że to oduczanie szczurzenia się w czasie karmienia na sąsiada zdaje egzamin w 100%?? Przecież się tam nie stoi przy koniu codziennie i przy każdym posiłku. Też pierwszy raz słyszę o takiej praktyce oduczania szczurzenia się 😲
ElaPe, jak się karmi to się widzi.

Sankaritarina, ja alergie mam już 😉 a jak słysze, że koń może przejawiać agresję - bierną czy czynną bo ma swoją strefe/azyl czy coś - to mnie już szlag trafia.
a żłoby mamy nieprzestawialne 😉 zresztą nie miał po 10 m długości pełnych 4 scian - widzi i tak, kreci się, kopie... no i oduczenie działa też poza tym konkretnym miejscem.
dwa, jak karmie na dworze (bezstajenność) to biegały i się ganiały, odganiały całkiem. no i pół zmarnowana. dawanie "z reki" też wiązało się z odganianiem, straszeniem - przy okazji zagrożeniem i dla ludzi.
więc został oduczony. i każdy zostaje.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 października 2013 22:57
konia we własnej stajni może i karmi się ale też raczej nie stoi się przy nim cały czas
jak daje z ręki to jestem cały czas. jak karmimy treściwą to też ktoś jest - przecież nei jedzą godzine... są na widoku.
jak miałam w hotelach to oduczałam atakować mnie - wtedy byłam.

zresztą...sądzisz,ze szczurza się tylko jak ktos wyjdzie z pomieszczenia?
dea   primum non nocere
08 października 2013 23:12
Żłób w obecnej stajni jest kamienny i wmurowany 😉 niedostępny dla sąsiada, ale krat nie ma, wiec sąsiad zagląda ponad ścianką. Często jestem przy karmieniu (długi czas sama je obsługiwałam), więc widzę, czy działa, poza tym pytam obsługę. Wystarczyły trzy powtórzenia, żeby zmienić zachowanie. Teraz, jak widzę, że coś się pojawia, to faktycznie "ej!" wystarcza. Początkowo to był szturm na osobę wchodzącą z wiaderkiem i bezustanny wściek, z rozsypywaniem wszystkiego, "bo drugi koń paczy". Na to "ej!" nie skutkowało.
Oczywiście, gdyby drugi koń miał dostęp i mógł sięgnąć do tego żłoba, to załatwiłabym sprawę "konstrukcyjnie" - takie coś nie ma prawa się zdarzyć, ale jeśli nic koniowi nie grozi, to uzurpuję sobie prawo wytłumaczenia mu, że nic mu nie grozi, w boksie czy też poza nim.
Aha, i oduczałam też domagania się jedzenia, kiedy przejeżdża taczka. Nie ma walenia nogą w drzwi boksu, i nie ma "szczura" na człowieka, który wsypuje żarcie. Podobnie - nie daję, dopóki koń świruje, a jeśli świruje już jak dostanie, to jest od żarcia odsuwany. Dzięki temu nasze konie czekają na kolację bez furii, z nastawionymi uszami, ewentualnie rżąc z cicha.

Aha, w tym sanktuarium zdarza mi się też robić mniejsze zabiegi wet (np. regularnie zakrapianie oka, smarowanie nakostniaków) - choć jak się folblutowi wybitnie przestało podobać smarowanie xxterrą sarkoida na zadniej nodze, to jednak wyszliśmy na zewnątrz - tylko dlatego, że tam go można było przywiązać (w boksie nie ma do czego). Co wcale nie oznacza, że po tym przywiązaniu (dość luźnym, na jeden uwiąz) poza boksem odbył się gwałt - noga była zadnia, ja byłam sama, więc gdyby chciał, to by mnie skopał. Dał się przekonać, że, mimo że to boli, to musimy to zrobić.
Ale robi się już naprawdę offtopic 😉
Dobranoc.
Dea , please - powiedz , jak konkretnie to osiągnęłaś ?

"Aha, i oduczałam też domagania się jedzenia, kiedy przejeżdża taczka. Nie ma walenia nogą w drzwi boksu, i nie ma "szczura" na człowieka, który wsypuje żarcie."

Moje gnoje zrobiły się ostatnio dość aroganckie w tej materii 😤
BASZNIA   mleczna i deserowa
09 października 2013 10:47
Podłączam się pod prośbę, zwłaszcza tłumaczenie bolesnego zabiegu mnie interesuje.
BTW to chyba nie jest off, w koncu uczymy sie tu obchodzic z konmi.
prosta sprawa, tylko trzeba 100% konsekwencji. jak atakuje (szczurzy, kopie itd - to wszystko agresja jest) - nie dajesz, odganiasz, krzyczysz "nie!, ej! ... - coś konkretnego i prostego, machasz ręką, tupiesz, ciałem gonisz - odganiając
jak przestanie - chwalisz i dajesz .... troche.
znów zaatakuje - zabierasz, nei dajesz  - jw. . przestanie (lub tego nei zrobi - dajesz znów.
trzeba sie pobawić troche - aż osiągniesz to, ze zje w spokoju do końca.
i tak przez iles tam kolejnych karmień. jeden zrozumie po 2 czy 3 (albo i szybciej) inny dłużej...
A co z koniem ,tóry nie tylko szczurzy sie , ale i grzebie przy jedzeniu
Ma tak od nowości. Przez 8 lat nie miał się od kogo nauczyć nerwowości przy jedzeniu
Kiedy stoję obok - jest OK, nie muszę krzyczeć, machać, tupać - je spokojnie. Jak tylko odejdę zaczyna grzebać i się szczurzyć...
Od kiedy konie stoją w pensjonacie nie mam opcji częstego uczestniczenia w karmieniach
Koń o którym piszę - stoi obok swojej matki, z którą nigdy nie miał żadnych konfliktów. Innych koni w tej części stajni nie ma.
Horse-art,

To nie taka prosta sprawa .
Otóz gnój pogania , kiedy jest mieszana pasza , lub niesiona innemu koniowi . Wali kopytem w boks , szczurzy się , a ostatnio włączył jeszcze granie mi na nerwach - przejeżdża ryjem po szczeblach boksu jak po harmonijce.
Otwieramy boks - nauczony juz - ustawia się grzecznie pod ścianą, nastawia uszy  i czeka aż zasypany zostanie żłób. No to co - kiedy mam nie dawać ? Jak wchodzę do boksu , grzecznie się odsuwa, a wscieka sie tylko zza krat . Jesli nie dam , bedzie stał i wygrywał swoje melodie przez kilkanascie minut , az zrezygnuje i zesmutnieje w kącie. Jesli w tym czasie czlowiek zblizy się do jego boksu zeby zadac karmę , szopka zaczyna się od poczatku dopóki nie otworza sie drzwi boksu . 
dominoxs, mój tak kiedyś robił. Dopóki nie przestał (po kilkukrotnym "ej"😉 - nie dawałam paszy. Zajęło mi to kilka dni. W tej chwili cicho sobie chrumcze jak jest mocno niecierpliwy.
_Gaga, jak mówisz - jesteś - to jest ok. czuje się bezpieczny bo... i szef patrzy i pilnuje. a tak... rzucają żarcie i idą.
przy innych ludziach też spokojny?
w pensjnacie już cięzko to przepracować -bo nie masz możliwosci być na karmieniach.  a u niego to już pewnie taki zakorzeniony "obrzed", a nie efekt np stresu teraz - bo ma od zawsze. pewnie zaczął od próby popisania się przed matką (albo odganiania konkurencji) i tak mu zostało...
u nas oduczyły się bo stajenny pilnuje i gada do nich ciagle - albo głaska albo tam po swojemu jakieś "ej przestań parszywcu!" i przestały - nawet stresu nie ma jak im daje w różnym czasie. luz - wiedzą, że nei ma co krzyczeć, bronić, bo swoje dostaną.

z takich "nabytych" to jeden po pożarze, w nowej stajni zaczął koszmarnie łykać - na szczęści inne nie podłapały. czego go jednak eksmisja do angielskiego - lepeij i dla niego i dla innych... nie przestaje nawet jak stoisz, gadasz, dotykasz ...

dominoxs,  - dokladnie jak dea, pisze - reagować! (czynnie!) i przeczekać - uspokoi się - dawać, nie uspokoi - rekacja "ej!" i czekać na spokój. szczególnie jesli sama widzisz, że przestaje - trzeba tylko pokazać (te kilka dni za każdym razem) - że o to chodzi, że ma być spokojny i wtedy jest nagroda - żarcie, a jak szaleje - kara - brak żarcia
[quote author=horse_art link=topic=1412.msg1895120#msg1895120 date=1381315445]
_Gaga, jak mówisz - jesteś - to jest ok. czuje się bezpieczny bo... i szef patrzy i pilnuje. a tak... rzucają żarcie i idą.
przy innych ludziach też spokojny?
[/quote]
Tego nie wiem... zawsze jak był z nim problem w domu (a bywał) wchodziłam do boksu i po kłopocie. Jadł grzecznie.
Ale wystarczyło wyjsć i grzebał (specjalnie mu żłób podnosiłam aby nakostniaków nie nabijał sobie).
On generalnie nerwowy przy karmieniu, nawet stajennego na początku traszył szczurząc się. Ale szczurzy się w kącie, nie blokuje drogi do żłobu, nie kombinuje. Uznałam, że ten typ tak ma i powinien mieć po prostu spokój. Jak sprawa wygląda kiedy wyjdziemy ze stajni - nie wiem, ale w domu było słychać, że grzebie... tu inaczej pewnie nie jest 🙁
dea   primum non nocere
09 października 2013 12:00
Podstawa - czy ma siano? Czy jest wściekle głodny? Bo jeśli nie ma siana, to będzie ciężko (i to moim zdaniem nie fair - powinien mieć siano). Jeśli ma i to "tylko nerw", to naprawdę, 100% konsekwencji, 100% reakcji (nie ma opcji, że będzie jadł i się wściekał - dostaje tylko jak jest spokojny i JE tylko jak jest spokojny) - to działa. Na kilku sztukach sprawdzone. Jeden ciężki przypadek, nie mój koń, atakujący w boksie i robiący cyrki przy jedzeniu - do tego stopnia świrował, że początkowo tylko zza krat miałam odwagę na niego "huknąć" (wchodzenie do boksu byłoby głupotą - widzialam jak ludzie wyfruwali, mnie raz przez okienko dosięgnął i konkretnie złapał zębami za kurtkę i przeciągnął). Też się oduczył. Na koniec była zdecydowanie miłość 😉 więc tu relacja była na zdecydowany plus. Nawet parę razy zarżał na mój widok (wcześniej na kogokolwiek przechodzącego korytarzem była reakcja atakowania drzwi).
A w ramach utrwalania, jak przechodziłam w okolicy i miałam w kieszeni marchewkę, to sprawdzałam, jak się mają uszy. Jeśli uszy były nastawione a koń spokojny, to marchewka czasem lądowała w żłobie (też nie za każdym razem - czasami nagrodą było otworzenie okienka i wydrapanie za uchem, które mocno polubił). Jeśli był wściek, to po chwili zatrzymania przy boksie (aż się uspokoi), szłam po prostu dalej. Ani razu go nie dotknęłam (poza tym drapaniem :P). Parę razy zrobiłam trochę łomotu drzwiami boksu, jak się na nie rzucał.
No właśnie, z nim trzeba było pracować w boksie - bo w boksie był problem. Poza - koń-aniołek. No, prawie 😉 ale nie był niebezpieczny. W boksie - tak. Szarża i zęby...

Ogólnie nie zdarzyło się, żeby zajęło to 10 powtórzeń albo więcej. Zawsze wcześniej łapią. Zwykle po trzech razach jest już duża poprawa. Czasem pojawia się jakiś kryzys (ale jak to?.. zmieniły się zasady??..), ale to przechodzi. Konsekwencja, nie odpuścić.

Co do tego grzebania to się nie podejmuje korespondencyjnie, trzeba by konia zobaczyć, żeby wiedzieć dlaczego tak robi.
kurna...szkoda kopyt - nie uszkadza sobie? jak tak, to może jakąś mate połóż? wycieraczke gumową nawet?

oduczyć się pewnie da - ale taki "co tak ma" od lat, bez uchwytnej przyczyny i braku agresji przy ludziach (tego nauczyłaś) to będize trudniej mu przetłumaczyć...
bo to jakby "mniejszy" problem - mniej oczywiste czego żądasz, czego zakazujesz.
i trzeba jeszcze większej konsekwencji, której bez częstych wizyt przy boksie, karmienia i dogadania się z obsługą raczej nie osiągniesz....

edit - poprawiłam na czytelniej
W domu uszkadzał, miał pod żłobem wielką gumową matę
W pensjonacie nie ma z tym problemu, bo ma pod złobem sporo słomy i siana
Generalnie ja problem "olewam" i tyle... nie mam możliwości być 3 razy dziennie w stajni w godzinach karmienia - ba - cięzko mi być 1 raz dziennie nawet w godzinach karmienia 🙁
chyba nie zaradzisz w takim razie. no i nie jest to taki problem - ludzi nie atakuje, grzebie sobie, krzywdy nie robi... lata tobie/innym nie przeszkadzało...

i taka mysl - zobaczcie, jakie konie mają różne "osobowości" (kontra  typu "koń nie myśli"😉 - dwa zwierzaki, rodzina, takie same warunki - i to ten młodszy sobie coś takiego ubzdurał...
Czy jeśli założę czaprak skokowy/wszechstronny pod siodło z za długimi tybinkami to czy może to zaszkodzić koniowi? Jaka jest szansa na to, że się poobciera zakładając, że (teoretycznie lub praktycznie) dobrze dopasowane siodło można zakładać bez czapraka?
siodło się poniszczy - pot, brud itd. koń raczej nie ma jak się od tego "popsuć"
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się