kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

kaktusowe, dużo trzeba wsypać tej sody? Też mi się przyda 🙂
najlepiej tyle, żeby włosie było w połowie chociaż zanurzone w sodzie, albo tak jak znalazłam "mocz nieświeżo pachnące przedmioty w stężonym roztworze sody oczyszczonej, aby pozbyć się brudu. (4 łyżki sody oczyszczonej rozpuść w 1 litrze ciepłej wody)"
Nie jestem pewna czy dobry wątek, ale wyszukiwanie nie pomogło. Wiec jeśli nie tutaj z tym pytaniem to proszę o podlinkowanie. :-)

Macie jakieś pomysły co robić z koniem w taką pogodę?
Brak hali, na dworze wieje i leje a konie z nudów powoli demoluja stajnie.
Jakieś gry, zabawy, które uda się zrobić w stajennym korytarzu?
Konie różne, od doświadczonych rekreantow, przez dojrzale konie do nieujazmiona młodzież.
Zielona Herbatka   Miłośniczka zielonej herbaty! :)
02 stycznia 2015 22:36
widzexxcie, jeśli masz trochę czasu to polecam ci książkę "101 ćwiczeń z ziemi" autorstwa Cherry Hill. Są tam przeróżne rzeczy, które można właśnie robić m.in. w stajni i przy okazji ćwiczyć z końmi dobre nawyki. Zadania na różniastym poziomie trudności od rzeczy typu "dotykanie głowy" aż do jakichś totalnie hardkorowych rzeczy. 😀
widzexxcie, w deszczową pogodę najrozsądniej po prostu wypuścić konie na pastwisko
Koniom deszcz nie przeszkadza...
chyba, że w zestawie jest niska temp. i wiatr  ;]
abbigail   jak konia kocham... już nigdy się nie będę nudzić
03 stycznia 2015 11:28
Dla urozmaicenia, biorę konia na kantar i po rozstępowaniu biegniemy wspólnie do pobliskiego lasu (jakieś pół km).  Oczywiście ja biegnę z buta 😉 Więc już po takiej solidnej rozgrzewce, nie patrzysz ze pada deszcz, czy wieje wiatr, bo i tak jest gorąco. W lesie wybieramy miejsca z górkami i slalomem biegamy po lesie, a tam już nie wieje 😉  Genialna zabawa dla jeźdźca i konia. A zdziwiona i rozbawiona mina konia- bezcenna 😉 Można go też odczulać na różne przedmioty, parasolki, fruwające reklamówki itp.  I uwaga, dziewczyny. Trening wysoce odchudzający i wzmacniający  😀  😉 A w stajennym korytarzu? Np sztuczka z podawaniem przedmiotów 😉
Wczoraj widziałam film jakiejś małolaty z bardzo podobną treścią ustawiającą szereg przeszkód na stajennym korytarzu i skacząca razem z koniem. Mam nadzieje że to nie ty 😉
Mi jak się wybitnie nudzi to grzywe zaplatam, ale normalnie w takie dni poprostu ma wolne 😉 jak jest taka pogoda jak teraz to tylko mu plandeke rzucam na grzbiet co by nie miał na sobie zamarzajacego deszczu.
TheWunia O matko, quniarki mnie przerazaja coraz bardziej. Jeśli możesz to podeślij mi ten filmik na priv.

U nas konie wychodzą na tyle na ile mogą. Mróz, deszcz jeśli nie chcą do stajni to laza po dworze.
Ale w takie dni jak dziś( bardzo duży wiatr, do tego deszcz i niska temperatura), stoją w stajni. Derek nie mamy a na padoku nadal gruda :-/ Do tego kilka sztuk juz zaczyna kaslac. Dlatego dziś stoją w boksach. Mam nadzieję,że ten wiatr szybko odpuści.
Mogę Ci go nawet tu pokazać, mam nadzieje że mozesz zobaczyć, bo nie wiem jakie obowiązują ustawienia prywatności :
https://www.facebook.com/video.php?v=699884086775904
Gillian   four letter word
03 stycznia 2015 12:53
Zawartość chwilowo niedostępna
To porobie wam screeny, bo ona chyba to udosteonia nie publicznie, a jako znajomi znajomych 😉
Ja mam dostęp.
Kurde a ja się kiedyś wkurzalam, gdy w starej stajni był zakaz wchodzenia do stajni bez instruktora.
Teraz rozumiem dlaczego.
Może uda Wam się cokolwiek dostrzec.
skok przez miotłę?

Ja jeżdżę stępem, delikatnie lonżuję...tyle się da.
Jeśli faktycznie tylko pada deszcz, to spokojnie można wyprowadzić konia na zewnątrz (chociażby na oprowadzankę). Zawsze można założyć derkę, aby mieć pewność, że konia nie przewieje.
Osobiście nie widzę też nic złego nawet w jeździe, gdy lekko pada/mży (oczywiście jeśli koń jest przyzwyczajony do warunków).
A dla mniej zahartowanych - zawsze można konia na uwiązie oprowadzać po korytarzu stajni czy właśnie zająć się pielęgnacją grzywy, ogona, kopyt itd.
[quote author=horse_art link=topic=1412.msg2257025#msg2257025 date=1420275486]
chyba, że w zestawie jest niska temp. i wiatr  ;]
[/quote]
U nas aktualnie pada i wieje w porywach ponoć do 80 km/h (chociaż dziś to chyba max do 60 😉 )
Konie mam jeszcze godzinkę na pastwiskach... 🙂 Fakt faktem w padokówkach, inna sprawa że oba chodziły na hali dziś, ale tak czy siak chodzą na wybiegi w każdą pogodę. Nie wyobrażam sobie trzymania ich w stajni tylko dlatego, że pada...
Zbyt mocne oparcie konia na wędzidle, jak temu zaradzić?( Staram się jeździć z przewagą pomocy aktywizujących).
Maestrowa, a masz jakiś filmik z jazdy? Bo powodów może być milion 😉
Niestety nie mam, problem zaczął się ostatnio. Na początku jazdy jest okej, ale za jakiś czas czuje ze "trzymam głowe"
Maestrowa, czyli, jak problem zaczął się ostatnio i o ile jesteś jedynym jeźdźcem, to jest twoja wina 😉
To wiem, jakieś rady?
No nie mogę ci nic poradzić, skoro nic nie widzę 😉 Pewnie coś nie tak z ręką albo dosiadem
Maestrowa wrzyć chociaż jakieś zdjęcia z jazdy... albo opisz na jakim poziomie jest koń, co potraficie, jaki trening.

Pierwsze co mi przychodzi do głowy:
Koń często wiesza się na wodzy, gdy mięśnie szyi nie mają już siły utrzymywać głowy w sztucznej pozycji zganaszowania. Tylko jeśli koń pracuje grzbietem jest rozluźniony i podstawia zad jesteś w stanie go zebrać. A zwykle tendencją jeźdźców jest majzlowanie w pysku i dziubanie łydkami. Nie mówię, że tak robisz - piszę tylko pierwsze skojarzenie.

Jeśli jest to młody koń uważaj bo tak mogą się kończyć poszukiwania równowagi. Młode konie zawsze mają balans przeniesiony lekko na przód. Jeśli do tego ręka jeźdźca nie jest oddająca i wrażliwa, nie daje się wyciągnąc by dac odpocząć mięśniom i grzbiet nie pracuje, efektem może być podpieranie się na ręku.
k2arola, na początku koń miał problem z aktywizacją zadu i rozluźnieniem. Teraz jest znaczna poprawa  jeśli o to chodzi. Nie jest ganaszowany, zawsze staram się jechać go od łydki i dosiadu do ręki. Z równowagą również jest dużo lepiej niż na początku.
BASZNIA   mleczna i deserowa
03 stycznia 2015 23:27
Ostatnio czytałam artykuł, w którym mówiono, że dużo jazdy " w dole" powoduje takie wieszanie się. Dla mnie był to grom z jasnego nieba, bo zawsze uważałam, że "kon tropiący" to wzór konia rozlużnionego grzbietem. Ale faktycznie, mam ten problem z jednym z koni, z ktorym bardzo pracowalismy nad opuszczeniem szyi.
Niestety jestem jezdzcem beznadziejnym, wiec nic nie napisze ani o tym, jaki byl mechanizm przedstawiony w artykule, ani o tym, co poczac-na razie przerwalam jazdy ze wzgledu na brak warunkow, a z trenerka tego tematu nie przegryzlam, bo grom przyszedl juz po rozpoczeciu zimowej przerwy, wiec pisze tylko informacyjnie.
Nie pamietam tez niestety gdzie to czytalam :/, wydaje mi sie, ze Lostak miala cos wspolonego z tym artykulem...?
Mam ostatnio taki problem...
Jeżdżę na pewnym wałachu od prawie roku, od początku kierowaliśmy się już pod kątem brązowej odznaki, żebym mogła na nim ją zdać i tak oto się stało, zdałam, a przed odznaką każdy trening był dla mnie świetną zabawą i aż z niecierpliwością czekałam kiedy będę mogła znowu skakać i pracować na różnych przeszkodach, po odznace bardzo chciałam wystartować w jakiś zawodach i zaczęłam coraz chętniej skakać, na jednej jeździe nawet pobiliśmy nasz rekord (koń skakał już wcześniej wyżej ale jak na naszą niedługą współpracę bardzo się z tego rekordu cieszyłam pomimo, że dla normalnych skoczków byłaby to rozgrzewka). Pod koniec roku 2014 postanowiliśmy wystartować w zawodach (moich pierwszych). Trzy dni przed zawodami pojechaliśmy już na miejsce zawodów żeby zrobić tam jeszcze chociaż jeden trening skokowy, więc przyjechaliśmy, rozładowaliśmy konia, osiodłałam go i wsiadłam, po 30min rozgrzewki zaczęliśmy skakać pojedyncze przeszkody oraz jeden ustawiony szereg, wszytsko było super, koń szedł energicznie, ja byłam bardzo zadowolona, bo bardzo fajnie i pewnie szedł aż do miejsca odskoku i po raz pierwszy skakaliśmy nasze takie pierwsze już wyższe parkury. Najeżdżając na jedną z pojedynczych przeszkód coś z mojej winy (chyba nie dałam mu aż takiego impulsu łydką, może trochę zwątpiłam) i koń mi wyłamał ale na szczęście nie spadłam, choć stało się coś dziwnego. Nagle wstąpiła we mnie taka blokada, że najeżdżając kolejny 2,3,4 raz na tą samę przeszkodę byłam coraz bardziej niezdecydowana, bałam się że spadnę i przez to koń cały czas wyłamywał. Nie wiem dlaczego tak się stało i od tamtej pory już chyba do końca treningu nie skoczyliśmy żadnej przeszkody bez wyłamania (no może na koniec jedną, która obniżyli mi do 20cm). Strasznie się zraziłam po tych skokach, miałam jechać na tych zawodach klasę 2xL i L1, a okazało się, że ledwo co zachęcili mnie do LL, i przynaje się -TAK bardzo się bałam i na rozprężani na której była ustawiona podobna przeszkoda ja się przeraziłam i przed startem na 10 najazdów skoczyłam tylko 2x i gdy usłyszałam, że następna na parkur mam wjechać ja to miałam łzy w oczach i cała opadłam z sił. Chociaż dzięki mojej zawziętości przejechałam to 2xLL bez żadnego wyłamania ani zatrzymania przed to i tak do teraz mam tą blokadę i jak widzę przeszkodę powyżej 70cm to cała się spinam ale z drugiej strony WIEM i czuję, że skoki to coś co chce i mam zamiar robić ale niestety mam chwilowy kryzys i bardzo was bym prosiła, żebyście może dali mi na to jakieś porady, ćwiczenia- cokolwiek? Będę bardzo wdzięczna 🙂
Zielona Herbatka   Miłośniczka zielonej herbaty! :)
04 stycznia 2015 01:05
snowywinter, ja miałam coś podobnego po tym, jak koń, z którym pracowałam z ziemi, spłoszył mi się straszliwie i wybiegł z ujeżdżalni. Wtedy zwątpiłam w ogóle w sens mojej przygody z końmi. Zobaczyłam, jaka ogromna przepaść jest między nimi a nami, jak ciężko jest nam się dogadać. Po tej przygodzie każda moja jazda z nim była okropna. Nic nie wychodziło, byłam spięta i nie obwiniałam o to konia, ale z drugiej strony wiedziałam, że to jego cechy tak na mnie wpływają. Ale poradziłam sobie z tym. Jak?

Ano... Wróciłam do początku, czyli zaczęłam wymagać od siebie mniej niż poprzednio. Zamiast wielkich marzeń, zaczęłam realizować małe, malutkie, naprawdę tycie pomysły. I powoli, powolutku budowałam tym pewność siebie. Dzięki temu, pewnego razu po prostu poczułam, że w tej chwili i w tym miejscu mogę tego konia poprosić o to, co nam wcześniej nie wychodziło. I osiągnęliśmy to bez lęku, bez spięcia, bez strachu. Bo to był po prostu ten moment.

Także ze swojej strony mogę ci polecić - wróć do tego, co ci wychodzi, co możesz szlifować, co jest dla ciebie łatwe, przyjemne, wymagające wysiłku, który istotnie możesz w to włożyć, co nie jest ponad twoje siły fizyczne i psychiczne. Przyjdzie ta chwila, że poczujesz, że możesz skoczyć tę "straszną" niegdyś przeszkodę. Poczujecie to z resztą oboje - ty i twój koń.

😉
Jakieś ćwiczenia, jak usiąść znowu w siodle po 2 latach przerwy?
Póki co, wszystko mi lata, noga leci do góry, a po kilku minutach klusa czuje wielki ból na wysokości stawów skokowych. Ekstra.
rtk Daj sobie czas. Pozbaw się uczucia, że teraz musi być tak dobrze jak dwa lata temu, bo ciało musi wrócić do formy.

Masz jakieś oko z dołu? Kogoś kto wypośrodkuje walkę o dobry dosiad i przesadne zmuszanie ciała do pozycji, od której odwykło.

Polecam dużo ćwiczeń rozciągających i równoważących w stępie, a w kłusie i galopie zdaj się trochę na pamięć mięśniową i przyjemność z jazdy. Ciesz się jazdą i rozluźnij, a systematyka zrobi swoje. Ja lubię w stępie "poprzesadzać" cofnąć nogi mocno do tyłu i porozciągać do dołu z brodą uniesioną do góry, jednocześnie pilnując "luźnych lędźwi".  Stawiaj sobie małe cele treningowe. Próbuj kłus i galop jeździć w krótkich nawrotach, zmieniaj rodzaj dosiadu co ileś taktów. Myśl w czasie jazdy o każdym mięśniu i stawie po kolei i postaraj się nadawać odpowiedni tonus. Oddychaj.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się