Sprawy sercowe...

zen ja to właśnie rozważam pod takim katem. Bo mam TŻ, kocham go i jest moim przyjacielem... ale mam też fajnego kumpla, z ktorym lubię rozmawiać na wiele tematów (poważnych i takich mniej powaznych) czy chodzić na imprezy.
I jak to ugryć, jak to sobie ułożyć w głowie? Relacja niby czysto koleżeńska, ale kto wie co kolega sobie myśli. A i ja się boję, że zacznę go traktować hmm bardziej bo się szybko angażuję. Mimo, że jestem w zwiazku.
Graba.   je ne sais pas
11 listopada 2015 20:39
Ja mam inny problem, ale jak widać w temacie. Moj facet jest moim najlepszym przyjacielem i w chwili obecnej najbliższą mi osobą. Sprawy się komplikują, ponieważ wyjechałam za granicę studiować i planuję tu zostać na stałe. On zaś stąd przyjechał 2 lata temu (jest pół Francuzem), ale kategorycznie nie wróci do Francji, ponieważ nie ma tu perspektyw zawodowych (a i rodzice wracają niebawem do polski na stałe). Z jednej strony nigdy nie myśleliśmy o sobie w kategorii "ślub i dzieci" (dlatego też żadne z nas nie poswieci swojej kariery), oboje zdajemy sobie sprawę, że bez sensu jest związek na odległość bez perspektyw na wspolne zycie, a z drugiej strony... zadne z nas nie ma odwagi tego skończyc. Nie wyobrażam sobie nikogo innego obok mojego boku (mimo, że zaczynają mnie pociągać fizycznie inni mężczyzni, ale to już 5 msc na odległość, więc normalna sprawa), ale nie chcę stracić mojego najlepszego przyjaciela. Ja go po prostu bardzo lubię jako człowieka 🙁 Zwłaszcza kiedy tutaj jestem właściwie sama. Nie wiem co robić, liczę na to, że czas wszystko rozwiąże, ale niestety mamy ze sobą kontakt niemalże 24h na dobę. I właściwie wiem, że jedyną słuszną radą jest to skończyć, ale może mi ktoś powiedzieć jak? 🙁
Averis   Czarny charakter
11 listopada 2015 21:15
Mój jedyny męski przyjaciel jest gejem. I pewnie dlatego może być przyjacielem. Inne relacje kończyły się kiepsko, bo nawet jesli ja się nie angażowałam, to druga strona - owszem.
W ogóle wątpię już w coś takiego jak przyjaźń. Albo mam nieprzystające do dzisiejszych czasów wyobrażenia czymś przyjaźń jest.
Ale jeśli miałabym wymienić osoby mi bliskie (takie, które znają mnie i o których ja wiem dużo) to jednak będzie więcej mężczyzn niż kobiet.
Moim zdaniem w każdej znajomości damsko-męskiej pojawia się nuta flirtu, jakiejś formy pociągu z erotycznym podtekstem. Tylko ważne jak to później jest ukierunkowane. Flirt i lekka chemia nie muszą być równoznaczne z seksem, a tym bardziej z uczuciami i tworzeniem związku.
busch   Mad god's blessing.
11 listopada 2015 22:30
Graba., jeśli go kochasz i do tego jest Twoim przyjacielem, to na bym na Twoim miejscu zrobiła wszystko, by wykombinować, jak się jednak spotkać w jednym kraju. Niestety nikt za Ciebie i za niego nie wymyśli, jak to konkretnie zrobić i kto powinien odpuścić. No ale ja niepoprawnie wierzę w to, że bratnie dusze to nie jest coś, co możesz spotkać na każdym rogu... ani nawet w każdym mieście. Szczerze mówiąc pewnie gotowa byłabym rzucić swój "najlepszy możliwy plan" gdyby się okazało, że totalnie nie da się go pogodzić. Oczywiście nie od razu - można mieć związek na odległość latami. Ale moim głównym motorem do działania byłoby jednak utrzymanie tej więzi, a nie kończenie wszystkiego i szukanie szczęścia gdzie indziej.

Ja po wielu latach doszłam do wniosku, że mój partner powinien być moim przyjacielem i żadnego innego płci męskiej nie chciałabym wpuszczać w sferę przyjaźni. Mam sporo kolegów, ale to właśnie koledzy. A do takiego wniosku doszłam, kiedy poznałam pewnego cudownego mężczyznę.. 😉


Mam to samo wrażenie. Ja do tego jestem introwertykiem i potrzebuję też czasu dla siebie. Więc budowanie kilku różnych bardzo silnych więzi byłoby dla mnie nie do ogarnięcia 😉
Averis   Czarny charakter
11 listopada 2015 22:52
No właśnie dla mnie flirciarsko-erotyczny podtekst (nawet mały) wyklucza przyjaźń z danym mężczyzną. W takim wypadku pozostaje po prostu znajomym. Czując jakieś tam przeskakujące iskry (nawet malutkie) krępowałabym się zwierzać ze związkowo-sercowych dylematów.
Właśnie się zastanowiłam, czy dla mnie flirt nie jest niezbędnym elementem bliskiej relacji. Sama nie wiem...
Dla mnie zupełnie nie, flirt to rodzaj metafory, a dla mnie jak dla Kundery 'Metafory są rzeczą niebezpieczną. Z metaforami nie należy igrać. Miłość może się narodzić z jednej metafory.' 😉

Ascaia, dobrze zauważyła, że każdy co innego rozumie przez przyjaźń. Do mnie ważne jest abym mogła liczyć na pomoc jeśli jej potrzebuje i czuć się przy kimś na tyle swobodnie, żeby móc pogadać na większość tematów. I jak zrobię przegląd moich znajomych to nie ma jednej osoby, która spełnia te warunki. Jedni zawsze są gotowi rzucić swoje zajęcia i pomóc, ale z różnych względów nie o wszystkim szczerze z nimi pogadam. Nie kwestia braku zaufania, ale tego że nie czuję się na tyle swobodnie. Mam z kolei od lat przyjaciółkę, której mogę się przez telefon wyżalić w każdej sprawie, bo super umie słuchać i nigdy nie wyciągała żadnej informacji przeciwko mnie. A na tym się kiedyś bardzo przejechałam i nauczyłam, że nie warto ze wszystkiego się ludziom zwierzać. A taka była podstawa przyjaźni w dzieciństwie. Przyjaciółka wiedziała kiedy jaki chłopak mnie do domu odprowadzał, z kim się całowałam i kiedy z mamą pokłóciłam.
bera7 też przyjaciółkę mam, wie o mnie wszystko, zawsze wysłucha, postara sie doradzić, nawet mnie zgrabnie podsumuje: a to teraz to dopier*oliłaś  🤣  Ale nie potrafie sobie wyobrazić jej męskiej wersji.. męskiego przyjaciela. Nie wiem, czy potrafiłabym wejsć z facetem na drogę tylko i wyłącznie czystej przyjaźni, bo pewnie zawsze pojawiłby się jakiś flirt i zaangażowanie.
Do przyjaciółki mogę się przytulić, a do faceta który nie jest moim TŻ.. no nie wiem czy pozostaloby to obojętne 😉

Co innego z gejem, Averis dobrze prawi  😁

Ale kumpla też mieć dobrze, świeże spojrzenie na pewne sprawy 😉
kolebka, dlatego napisałam, że dla mnie nie musi to być jedna osoba do wszystkiego. Ja nie czuję potrzeby do kogoś się przytulać, więc może to być facet. I znam takich co chętnie z nimi rozmawiałam na różne tematy, zwierzam sie z dylematów czy kłopotów. Kiedyś jak pisałam powierzałam wiele tajemnic męskiemu przyjacielowi, ale przyjaźń rozpadła się z hukiem, a traktowałam go jak starszego brata.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
12 listopada 2015 11:26
Deksterowa, LUBIĘ TO  🤣 😁
Averis   Czarny charakter
12 listopada 2015 12:12
Flirt to flirt. Dla mnie w przyjaźni z mężczyzną nie ma miejsca na flirt. Gdybym ja do niego nic nie czuła - nie czułabym się fair (a jak weźmie to do serca to co? Rzucić mu - zostańmy przyjaciółmi 😉?). Gdybym jednak coś czuła, to wtedy raczej na przyjaźni by się nie skończyło. Z przyjaciółką nie flirtuję a jestem z nią blisko. Z przyjacielem gejem mówimy sobie rożne rzeczy, ale tutaj akurat sprawa jest jasna).
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2015 17:53
Ja też bym się czuła MEGA niezręcznie flirtując z facetem, który ma być tylko moim przyjacielem bez żadnych podtekstów.

Za to w pracy mam specyficzne towarzystwo głównie męskie i świńskie żarty sypią się jak z rękawa i to mi nie przeszkadza - więc jeśli o taki "flirt" (który dla mnie nim nie jest) chodzi, to jak najbardziej można tak "flirtować" na stopie koleżeńskiej.
Czy według Was zaufanie to podstawa?
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
12 listopada 2015 18:12
Z doświadczenia - tak.
Zdecydowanie tak
A da się w ogóle odbudować utracone zaufanie?
Zależy co się zrobiło 😉
busch no dokładnie, ja też mam takich znajomych, że przerzucamy się tekstami z podtekstem, ale że jest to wyłącznie koleżeńskie, zdecydowanie dla obydwu stron 😉 dla mnie jest rozróżnienie, bo mogę sobie z kimś żartować na luzie, a mogę rzucać taki tekst celowo i badać reakcję.. ale to się w sumie czuje, czy jest totalny luz czy jest chemia 😉
miałam taką sytuację na pierwszych studiach, że zaczęło się niewinnie, ale szybko wyczuliśmy, że coś z tego będzie wiecej... ale niestety przygoda była szybka (acz intensywna :P )

whitemoon071 zależy na czym sie utraciło to zaufanie 😉 ale bez zaufania nie ma dla mnie udanego związku.
Pamiętacie akcje z "jesiennym liściem"?? 😁
Błądząc po odchłaniach jutjuba trafiłam na kawałek Popka Króla Albani 😜 😜

Czyżby Popek czytał voltę? 😁
(Uwaga troche wulgarne)
yga   srają muszki, będzie wiosna.
19 listopada 2015 05:44
Julita- hahhaha, na pewno to voltopir! Może się skrywa pod jakimś nickiem i aktywnie komentuje volte, a my nawet nie wiemy!
POPEK ujawnij się!
"Sprawy sercowe" to jego ulubiony wątek;-)
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
19 listopada 2015 13:12
Voltopiry inspirują artystów 😁
Przyszłam pomarudzić.
Jestem w szczęśliwym związku i chociaż nie jesteśmy ze sobą długo to traktujemy się poważnie. Jedynym problemem jest to, ze jestesmy na zupełnie innym etapie w życiu - ja mam 18 lat i jestem w klasie maturalnej, on ma 26 lat, robi doktorat, ma swoją firmę itp. I momentami ciężko to połączyć i się jakoś dograć.. Może i 8 lat nie jest ogromną różnicą, natomiast obecnie jest mocno odczuwalna nawet jeżeli nie mentalnie to w stylu życia. Otwarcie mówi, że chciałby zebym po maturze zamieszkała z nim. I owszem, niczego bardziej nie pragnę niż wyprowadzki  z domu po maturze, ale nie wiem czy skracanie sobie "dzieciństwa" o te 3-4 lata jest tym czego chcę. Nawet nie mam z kim o tym pogadac - bo zwiazki moich znajomych, bedacych w moim wieku są raczej na zasadzie bycia ze sobą a nie wspólnego życia - mój zdecydowanie bardziej przypomina to drugie. Cholernie mi na facecie zależy i z jednej strony mi nawet tez emocjonalnie blizej do takiej stabilizacji. Ale chyba za szybko.. 
To może po prostu mu to powiedz? Jeżeli traktuje Cię poważnie i uważa za partnerkę na stałe, powinien zrozumieć, że jesteś jeszcze bardzo młoda i potrzebujesz czasu na tak poważne decyzje, wpływające na całe Twoje życie. Facet, któremu zależy na kobiecie, potrafi dać jej czas i nie wmanewrowywać w sytuacje, na które nie jest jeszcze gotowa.
infantil, byłam w relacji w "drugą stronę". IMHO to się nie sprawdza. Różnica wieku była mniejsza niż u Was, bo 5 lat. Ale w tym wieku (Waszym) ludzie są w dwóch różnych punktach życia. Starsza osoba chce już stabilizacji, myśli o zakładaniu rodziny etc., młodsza chce się jeszcze wyszumieć. Te różnice potem się zacierają, ale na tym etapie może być ciężko. Oczekiwania są zgoła inne.
On naprawdę zachowuje się fair w stosunku do mnie, nie naciska na żadne deklaracje itp. Wie też jakie jest moje stanowisko. Ja marudzę tak na zapas, bo obawiam się że właśnie w pewnym momencie to może nie zadziałać. I tak szukam wśród Was kogos z podobnymi doświadczeniami, albo chociaż jakiejś doświadczonej rady, bo siedzi mi to w głowie - chociaż może bezpodstawnie, bo układa nam się bardzo dobrze.
infanti- nie skracaj sobie "dzieciństwa" przede wszystkim, jak facetowi zależy poczeka i zrozumie .Mam w znajomych jeden przypadek takiej różnicy wieku ,za szybkich decyzji i problemów przez to.Sama jetem w związku który zaczełam mając 18 lat i mimo "tylko" 5lat różnicy mieliśmy zupełnie inne podejście do życia.Teraz po 6 latach wiem że dzięki temu że była szczera rozmowa ,realne na zimno przedstawione sugestie i plany na przyszłość nadal jesteśmy razem i w końcu powoli wkraczamy na tą samą drogę by już iść nią razem.Ja się wyszalałam,poczułam dorosłe życie on rozwiną swoją karierę oboje mieliśmy na to czas i wolną rękę i mimo razem to jeszcze bez większych deklaracji.... daliśmy radę.A w czerwcu ślub i wiem że to ten z którym będę szcześliwa  😍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się