Sprawy sercowe...

JARA, bo to poważny temat, ostatnio mnie kolega w pracy pytał, czy to normalne, bo jego dziewczyna przy nim od 6 lat ani jednego nie puściła 😂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 grudnia 2013 12:47
Możemy pogadać o kupie, ale bąki to dla mnie trudny temat.



😁
JARA ja mam na odwrót. Nie zrobię kupy, ale bąka puszcze przy nim choć staram się nie  🤣
I serio jak będziecie już kiedyś mieszkać razem (jeśli teraz nie mieszkacie), będziecie małżeństwem itepe to będziecie się wstydzić puścić czasem bączka? I za każdym razem uciekać do łazienki? Przecież to naturalne i się zdarza...nie mówiąc już o tym, że każdemu się zdarzy w nocy i pewnie wcale nie wiecie ile razy już to zrobiłyście przy swoim facecie  😁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 grudnia 2013 12:57
Ja tam zrzucam na psa 😂
I serio jak będziecie już kiedyś mieszkać razem (jeśli teraz nie mieszkacie), będziecie małżeństwem itepe to będziecie się wstydzić puścić czasem bączka? I za każdym razem uciekać do łazienki? Przecież to naturalne i się zdarza...nie mówiąc już o tym, że każdemu się zdarzy w nocy i pewnie wcale nie wiecie ile razy już to zrobiłyście przy swoim facecie  😁


No właśnie, a jak nie daj boże będzie jelitówka w nocy męczyć?
To co, ukochany nie zaśnie, bo go będą budziły bombardowania w klozecie 🏇
Chyba lepiej przyzwyczaić zawczasu.  😎
Ja nie mam psa, ale zrzucam na R, że to on i nie chce się przyznać  😂

A jelitówke już przeżyliśmy akurat na wyjeździe ze znajomymi. Dobrze, że dostaliśmy pokój 2 osobowy, a nie 4 to mogłam na luzie zrobić to co musiałam. Najgorsze w sumie było to, że jelitówke dostałam w nocy, a w nocy się woda skończyła i nie mogłam wody spuścić. To to dopiero jest masakra hahaha
Mój kocha moje bączki i wiecznie to podkreśla. Pamiętam nasze początki i pierwsze, wspólne noce. Boże, ile mnie to cierpienia kosztowało. A TŻ powtarzał, zachęcał, mobilizował, no nie mógł się doczekać wręcz, aż TO zrobię (zajęło mi to jakoś z 2 mce). A teraz zero spiny. My żremy mnóstwo warzyw i owoców, więc jakbym za każdym razem miała uciekać do łazienki, to bym sobie nieraz nogi wybiegała  😉
Ja jego też akceptuję, wiadomo, nieraz trzeba podjąć ewakuację, ale zawsze jest to doskonały powód do śmiechu  🙂 Cieszę się, że tak jest. Zwariowałabym w związku, w którym nie mogę się swobodnie czuć.
I tak pewnie pierdzicie przez sen więc więc nawet jeśli ktoś na co dzień się pilnujecie to i tak facet na pewno zapoznał się w nocy z waszymi bąkami  😁
Tak, my jesteśmy z tych swobodnych... 😉


Pamiętam nasze początki i pierwsze, wspólne noce. Boże, ile mnie to cierpienia kosztowało. A TŻ powtarzał, zachęcał, mobilizował, no nie mógł się doczekać wręcz, aż TO zrobię
O kurde!  🤣
To nie jest śmieszne, od takiego trzymania można się poważnych problemów dorobić  😉 Teraz sama się sobie dziwię. No ale fakt, przełamać się było ciężko.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 grudnia 2013 13:26
Ja z tymi bąkami żartuje, wstydę się puścić takiego głośnego, ale cichacze... Dobra koniec tematu bąków.
Poza bąkami z mojej strony nic nas nie krępuje, robimy dużo głupich rzeczy i dla wielu osób pewnie są nie do przyjęcia. 😉
Mojego faceta też dużo kosztowało żeby zacząć puszczać bąki przy mnie, bo twierdził, że go stłamsiłam i odbierało mu przyjemność z bycia ze mną, bo ciągle go bolał brzuch i chciał do domu szybko jechać. 😉
😁 mój też pierdzi dzień i noc i to w różnych konfiguracjach, a ja  bardzo rzadko. Mój chłopak mnie widział też już w różnych sytaucjach ,po operacji mnie mył ,nic już nie jest w stanie mnie zdziwić u niego ani jego u mnie  😉 Ale to własnie jest najlepsze. Jesteśmy parą przyjaciół , nalepszych  😉
. Jesteśmy parą przyjaciół , nalepszych  😉


i to jest najważniejsze w związkach 🙂

Ja również pierdzę przy R, nawet się depiluje, chodzę nago. Wszystko jest tak jak powinno być 🙂
Kocham takie tematy  🤣 Mój znajomy żonaty od lat 19nastu nigdy nie puścił (świadomie :P) bąka przy swojej żonie. A że tak powiem na co dzień bardzo go śmieszą beki i bąki.
Ja tam lubię to, że mogę poopowiadać swojemu facetowi o problemach gastrycznych, czy odbeknąć sobie po piwie. A problemów z sawuar wiwrem na co dzień nie mam.
Jakoś tak zdrowo jest w takim pojechanym związku bez przesadnych granic orzydliwości ;D
Jakiś dzisiaj dzień na rozmowy o tym co z fizjologii jest dla nas akceptowalne a co nie, w dzieciowym też burza  😁
Według mnie to wszystko zależy od tego jak swobodnie się czujemy przy drugiej osobie. Nigdy nie czułam się tak swobodna i nie robiłam tylu naturalnych, ludzkich czynności (jak własnie depilacja, chodzenie nago, wyciśnięcie pryszcza czy zrobienie siusiu przy nie zamkniętych drzwiach) co przy swoim mężu patrząc wstecz i porównując to do bycia z poprzednimi chłopakami  😁
Spoko, w wątku o pracy jest o seksie oralnym prostytutek i brudnych napletkach.

Ja skapitulowałam.
"nic co ludzkie nie jest mi obce" ? 😁

tajnaa, mam pytanie do Ciebie. Bo mówisz, że byłaś z tym poprzednim 10 lat.... i jakoś wcześniej nic nie wskazywało, że się nie dogadacie czy raczej to się gdzieś tak rozmywało na zasadzie "jakoś to będzie"? Pytam niezłośliwie :kwiatek:
Miewam ostatnio różne myśli, tylko jakoś z decyzjami gorzej...
Wiesz, na początku zawsze jest fajnie, jak zamieszkaliśmy razem po 2 latach też źle nie było. Spadek libido był stopniowy, jakby się po prostu mną znudził, sama musiałam inicjować ZA KAŻDYM RAZEM, później zaczął marudzić, że nie, bo coś tam.... Najgorzej było jak przyłapałam go jak oglądał w nocy wyginające się panienki. Poczułam się najgorsza, najbrzydsza i nabrałam mega dystansu. Mimo zapewnień, że kocha najbardziej na świecie uraz był. Zachorowała moja mama, razem woziliśmy ją do szpitala, Ona bardzo lubiła mojego ex. Ślub wzięliśmy jak mama zmarła, częściowo dlatego, że ona bardzo tego chciała, a częściowo dlatego, że potrzebowałam stabilizacji w życiu. Dużo  rozmawiałam, On nie chciał gadać ze mną twierdząc, że filozofuję, wyolbrzymiam, że nie jest buhajem rozpłodowym. zagroziłam, że jak nie pójdzie do specjalisty, a pojawi się w moim życiu ktoś jeszcze to go zostawię. Olał sprawę i się rozstaliśmy 5 miesięcy po slubie. Szczerze to nawet nie powiedział "zostań".
Lov   all my life is changin' every day.
10 grudnia 2013 20:28
nerechta, miło, że pytasz, pisałam jakieś 2, 3 strony temu 😉
JARA, jesteś moim mistrzem wypowiedzi w tym temacie 😁

A co do kości i kształtów- P. zawsze mi mówił, że "chodzącej anoreksji" się nie tyka, bo się boi, że jeszcze kości połamie albo coś 😁 No i typowe było, jak się budziłam, a on sobie na mnie patrzył i mówił, jak to pięknie wyglądam. Same wiecie, bez makijażu, w rozczochranych włosach, z otwartą buzią 😁 Niczym Tap Madl 😎
Ja nigdy bym nie pomyślała, że mogę się tak bardzo swobodnie czuć przy facecie. Zwłaszcza, że mam problem z akceptacją swojego ciała, a dzięki niemu jest o wiele lepiej. Już tak panicznie nie boję się zapalonego światła. 😉 I zalicza się do tych, co mu się niezmiernie podobam od razu po przebudzeniu jak i odstawiona na imprezę.

A tak swoją drogą to niesamowicie cieszę się, że go mam. W ten weekend byłam w domu, zostałam do poniedziałku, bo mnie namówił, a ostatecznie wsiadł ze mną do tego pociągu, żeby przedłużyć nasze spotkanie o 10 godzin. I właśnie wraca do Szczecina. Wariat. 😍
flygirl, o kurczę! Romantyczny ten Twój wariat! 🙂 Klona nie ma czasem?  😁 Wolnego, najlepiej (bo patrząc swoje 'przygody' niedawne, zaczynam serio zadawać to pytanie na początku znajomości)  😜
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 grudnia 2013 21:15
Tajnaa zazdroszczę orgazmów 😎

Piszecie o tabletkach. Może tu jest problem? Biorę już 3 rodzaj z kolei i za każdym razem jest to samo- libido spada. Ale z tabletek nie zrezygnuję, za bardzo boję się ponownie w ciążę zajść. Prezerwatywy jakoś tak do mnie nie przemawiają, "naturalne" metody tym bardziej.
Smutne to. Inna sprawa, że Konrad chciałby, żeby w łóżku było tak "fajnie"- żeby mi było nie wiadomo jak przyjemnie, super i hiper. A ja jednak... mam trochę inny charakter w tym względzie. Nie zachowuję się w łóżku jak gwiazda porno, daleko mi do tego 😎 Bo jak mi jest przyjemnie, to po prostu... leżę i się rozkoszuję. I tłumaczyłam, mówiłam, próbowałam wyjaśnić- a on tego nie rozumie. Niby powie, że rozumie, a za jakiś czas znów wraca do tematu. A ile razy mnie do seksuologa wysyłał to już nie liczę 😵 No fakt faktem, że na początku byłam inna- bo były emocje, motylki, zabawa. Teraz jest stateczność, dziecko, obowiązki. Więc i charakter się zmienił. Najgorsze jest to, że tu akurat często ja zachowuję się nie fair- bo nie chcę o tym rozmawiać. On próbuje coś zmienić, proponuje, cuduje, kombinuje- a ja nie chcę. Mam jakąś dziwną blokadę 🤔wirek: Dla mnie dobry seks to taki, gdzie facet jest zadowolony, usatysfakcjonowany i mi wtedy wystarczy to, że jemu jest przyjemnie. A Konrad chce, żeby to była obopólna przyjemność. Tylko... ja mogę mieć z tego satysfakcję wyłącznie psychiczną.

Nie ma to jak uzewnętrzniać się na forum... 😵 Ja jestem już chyba od niego uzależniona 🤔wirek:
Nas dziecko jeszcze bardziej zbliżyło emocjonalnie. W naszym życiu łóżkowym nic się nie zmieniło. Mimo dziecka, dodatkowych obowiązków - nie daliśmy się zwariować 🙂
Dziwie się dziewczynom, które mając dziecko zrezygnowało z koni, bo czas nie pozwala, bo to bo tamto...
Zachęcam więc do robienia dzieci! chyba nikt na świecie nie miał większej kinderfobii ode mnie, a teraz szaleję na punkcie mojego dziecka. Nie przeszkadza mi ono w kontynuowania jeździectwa. Baaa, nawet mam drugiego konia 🙂
Gillian   four letter word
10 grudnia 2013 21:23
tajnaa, powiedziałabym, że ja mam 😉
Co Ty wiesz o kinderfibii?! ja się dzieci wręcz brzydziłam, śmierdziały mi itp.
Ale zobaczysz jak znajdziesz odpowiedniego faceta, to będziesz chciała dać mu dziecko. A wtedy wspomnisz moje słowa 🙂
Ja kinderfobii nie miałam i nie mam, ale jak zobaczyłam u niemowlaka resztki pępowiny, to... prawie fiknęłam! Dosłownie. W życiu mi się tak słabo nie zrobiło, jak wtedy i autentycznie omdlałam. Potem miałam opory, ale na szczęście zwalczyłam to w sobie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 grudnia 2013 21:29
Cudzych to można nigdy nie lubić, a własne to chyba co innego 😉 Bo Twoje jest Twoje, a nie cioci, koleżanki czy pani na ulicy. Własne to nie dziecko, to mały człowiek z "naszej krwi i kości" 😀
Co Ty wiesz o kinderfibii?! ja się dzieci wręcz brzydziłam, śmierdziały mi itp.
Ale zobaczysz jak znajdziesz odpowiedniego faceta, to będziesz chciała dać mu dziecko. A wtedy wspomnisz moje słowa 🙂


Nieznoszę, wporst nienawidzę takiej postawy, bo jest zwyczajnie krzywdząca. Jak można się autorytatywnie wypowiadać w tak indywidualnej sprawie jak czyjaś chęć posiadania potomstwa?
.
Gillian   four letter word
10 grudnia 2013 21:36
tajnaa, zmieniło się tyle, że nie mówię już kategorycznie NIE. Może kiedyś. Dużo musiałoby się zmienić.
Moja kinderofobia póki co ma się dobrze, niestety coś tam o niej wiem 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się