trzeszczki

tak, to te zielone 😉 Zazwyczaj jest tak, że przy położonych piętkach te linie nie są równoległe (dea- pytam czysto hipotetycznie- czy myślisz, że mogłoby się zdarzyć, że linie będą równoległe jeśli pazur wyjedzie mocno do przodu?? mam takiego delikwenta pod opieką(ledwo 2strugania) i podejrzewam, że jakby mu foto cyknąć mogłoby tak być ale jakoś nigdy nie spojrzałam na niego pod tym kątem)
Dziewczyny proszę o pomoc, ponieważ nie wiem co mam zrobic. Wlaśnie jestem na etapie kupowania konia lat 7 z bielina. zrobilam mu tuv i na rtg wyszla trzeszczka III stopień. nie wiem czy widac dobrze na zdjeciu, ale mam mega dylemat i klopot, bo kon mi sie spodobal i mojemu mezowi, ale boimy sie, ze koszta leczenia nas zjedza 🙁
Trzeci stopień to dość zaawansowane zmiany, ale przy trzeszkach najlepszym leczeniem jest dobre struganie. Można się nauczyć strugać samu i wtedy koszty wysokie nie są. Tylko czy Krasus nie ma jeszcze innych problemów zdrowotnych? A poza tym konie po Palegro są najwspanialsze na świecie🙂
zenona, a jak badania kliniczne - próby zginania? Czasem rtg bywa średnie, ale koń próby przechodzi czyściutko i pomyka w ogóle nie przejmując się obrazem radiologicznym swoich nóg 😉 Jeśli jednak na próbach są plusy, nawet malutkie, to bym się trzymała z daleka.

bay89, no tak, nic prostszego, wystarczy się nauczyć strugać na chorym koniu i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Wszyscy ludzie, którzy mają problemy z trzeszczkowymi końmi to idioci, bo wystarczy zainwestować w nożyk do kopyt i gwarantowane cudowne ozdrowienie  🤔wirek:
bo wystarczy zainwestować w nożyk do kopyt i gwarantowane cudowne ozdrowienie  🤔wirek:

Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważne jest poprawne werkowanie i jak ogromne są takiego werkowania efekty. I nie mam na myśli aby ktoś sam zaczął werkować takiego konia , nie mając o tym pojęcia jednak przy trzeszczkach podstawą jest poprawne werkowanie .

Dziewczyny proszę o pomoc, ponieważ nie wiem co mam zrobic. Wlaśnie jestem na etapie kupowania konia lat 7 z bielina. zrobilam mu tuv i na rtg wyszla trzeszczka III stopień. nie wiem czy widac dobrze na zdjeciu, ale mam mega dylemat i klopot, bo kon mi sie spodobal i mojemu mezowi, ale boimy sie, ze koszta leczenia nas zjedza 🙁

A jak po za tym wyglądają nogi tego konia? Czy ma koziniec , czy występuje u niego drżenie nóg?
kaloe, jakby to takie proste było to by mega cudowne ozdrowienia nagle postępowały. A tak niestety nie jest. Poprawne werkowanie jest podstawą, ale niestety już zwyrodniałych trzeszczek nie naprawi. Czasem bywa,że porządne leczenie pomaga cofnąć niektóre zmiany (thildren) ale niestety najczęściej to tylko zatrzymanie postępujących zwyrodnień.

Ja bym się w konia z III stopniem trzeszczek nie pakowała. Chyba, że ten koń wiadomo, że ciągle chodzi (nie, że został wzięty w trening niedawno) tylko po prostu od lat chodzi, nie kulawy, ma normalne obciążenia. Przy żadnym młodym bym się na to nie decydowała, szczególnie takim, który jeszcze obciążeń nie miał.

Choć ostatnio od sprzedajacego konia usłyszałam, że w ogóle przesadzam, III stopień trzeszczek to nic wielkiego i można okuć i zapomnieć, że tam jest problem. No szkoda, że weci, których o to zapytałam to się na pomysł kupna takiego konia postukali w głowę i zapytali czy mam dodatkową kasę w tysiącach na włożenie w tego konia zapobiegawczo, bez gwarancji, że powstrzyma się zwyrodnienia.
Cóż za zaskoczenie... jednak nie choroba degeneracyjna...
W skrócie: opis kilku przypadków koni po bosej rehabilitacji, którym zrobiono badania kontrolne  - wykazały one poprawę, nawet w strukturach kostnych. Trzeszczkowiec nie jest koniem "troski paliatywnej", to się leczy.

Dorzucam 🙂
tajnaa, wszystko pięknie. Tylko ładować się w takiego konia przy zakupie, żeby potem zająć się rehabilitacją zamiast normalnym użytkowaniem? Bez gwarancji? I jeszcze ładować w to dodatkową kasę? Chyba, że koń genialny sam w sobie a pieniądze na zakup małe. W innym przypadku to ładowanie się w problemy. Albo się uda albo nie. Akurat wiem, bo mam trzeszczkowca - i to nie na własne życzenie tylko dlatego, że przy kupnie został źle zrobiony TUV.
Ilość pieniędzy na zdjęcia kontrolne, thidren, suplementy  - ogromna. Dbanie o to, żeby podłoże było zawsze dobre - obowiązkowa. Patrzenie po czym koń idzie w terenie - obowiązkowe. Dbałość o werkowanie - z pomocą Bluchy jest ok. Ale te trzeszczki wiszą jak miecz nad głową. Ciągle! I straszą jak tylko koń pokazuje zbytnią sztywność to pierwsze o czym się myśli, to że diabelstwo wraca.
U Krasusa przyczyną syndromu trzeszczkowego jest flara, którą niestety podkuwacze lekceważą. Jak mu się cofnie punkt przełamania to nie będzie problemu z syndromem trzeszczkowym.
Jasne, ja nie napisałam nigdzie, że bym go kupiła, bo sama werkując trzeszczkowce nie sprawiłabym sobie konia z takim problemem. Tylko napisałaś, że zwyrodniałych trzeszczek nic nie naprawi, więc przytoczyłam link dei, gdzie najnowsze badania mówią co innego. 🙂
tajnaa, ale też napisałam, że czasem porządne leczenie pozwala cofnąć zmiany  - tak było u konia forumowej Maxowej - zalała się cysta w trzeszczce. Ale to wyjątek. Jeden na wiele, wiele koni, przy których nie działa nic. 🙂
Tak czy siak tego konia bym nie kupiła 🙂
Ja też nie 😉.
U Krasusa przyczyną syndromu trzeszczkowego jest flara, którą niestety podkuwacze lekceważą. Jak mu się cofnie punkt przełamania to nie będzie problemu z syndromem trzeszczkowym.


To można powiedzieć "masz szczęście", bo znalazłas przyczynę i jest ona prosta do zniwelowania.

Niestety w przypadku tego schorzenia (syndromu schorzeń) przyczyn może być wiele. Od złego wychowu źrebaka (trzeszczki nie miały szansy sie przemodelowywać i są "wydeliaktecone" i każda duperela daje im po tyłku), przez wrodzone skrzywienie konia, przez nieprawidłową jazdę w jego karierze, która zaowocowała nieprawidłową pracą kolumny kręgosłupa. itp. itd.

Mój guru leczy syndrom trzeszczkowy ruchem (prawidłową jazdą) ale nie poradziłabym nikomu- kup konia z trzeszczkozą III i zacznij dobrze jeździć i będzie dobrze.
Szczerze mówiąc to na tak wykonywanym zdjęciu nakładają się obrazy 2 kości - ja nigdy nie jestem w 100% przekonana co do wyrokowania na podstawie takich zdjęć. Znam zresztą przypadki kiedy okazywało się, że koń jednak nie ma zwyrodnień jak zdjęcie zrobił inny wet pod innym kątem. Ja nie jestem wetem więc się nie wypowiem, ale czasem widać zwyrodnienia tak wyraźnie na kazdym rodzaju zdjęcia, że nie ma wątpliwości.

Jeżeli jest pewność co do zwyrodnień to jeszcze pytanie jak wyglądają kopyta. Jak mocno zawężone a koń stawia kopyto "od palca" to bym się w to nie pakowała... bo będzie cie czekać długa rehabilitacja, bo jak to tak zostawisz, to za rok-dwa koń będzie kulawy, nawet jeżeli jeszcze nie jest...
Natomiast jeżeli kopyta są względnie poprawne i mechanika ruchu jest poprawna - to jest szansa, że przy dalszym prawidłowym werkowaniu i przy normalnym użytkowaniu to zwyrodnienie się nigdy nie odezwie. Ale jeżeli chcesz tego konia użytkować sportowo to i wtedy bym zrezygnowała... koń może być świetny, ale może się okazać, że pojeździsz na nim 2-3 miesiące i zacznie kuleć... niestety znam trochę przypadków gdzie ludzie kupowali młode konie i tylko miały "małe zwyrodnienie trzeszczek" i całe życie je leczą... przy prawidłowym werkowaniu niby można je użytkować, ale co jakiś czas wracają problemy, albo okazuje się, że jest ok do pewnego momentu, a jak chce się zwiększyć obciążenia, to sie pojawia kulawizna.


[quote author=quantanamera link=topic=150.msg1851003#msg1851003 date=1376572157]
bo wystarczy zainwestować w nożyk do kopyt i gwarantowane cudowne ozdrowienie  🤔wirek:

Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważne jest poprawne werkowanie i jak ogromne są takiego werkowania efekty. I nie mam na myśli aby ktoś sam zaczął werkować takiego konia , nie mając o tym pojęcia jednak przy trzeszczkach podstawą jest poprawne werkowanie .

Dziewczyny proszę o pomoc, ponieważ nie wiem co mam zrobic. Wlaśnie jestem na etapie kupowania konia lat 7 z bielina. zrobilam mu tuv i na rtg wyszla trzeszczka III stopień. nie wiem czy widac dobrze na zdjeciu, ale mam mega dylemat i klopot, bo kon mi sie spodobal i mojemu mezowi, ale boimy sie, ze koszta leczenia nas zjedza 🙁

A jak po za tym wyglądają nogi tego konia? Czy ma koziniec , czy występuje u niego drżenie nóg?

Konia nogi wygladaja czysto tzn nie wystepuje drżenie nog, tylko jak kolezanak zauwazyla, bo ja jestem laikiem, ze kon niedokracza... adziekuje dziewczyny za promoc.. zakupu konia nie dokonam 🙂
[/quote]
dea   primum non nocere
16 sierpnia 2013 14:06
Przepraszam Was, zniknęłam na trochę (będę teraz przez jakiś miesiąc znikać), ale chwilowo wracam - ponieważ kilka osób prosiło o polską wersję, to wklejam tłumaczenie:
Cóż za zaskoczenie... jednak nie choroba degeneracyjna...

Większości z nas pierwsze zetknięcie z teminem "trzeszczkoza" kojarzy się z przerażajacym końcem świata. Jeśli koń kulał i diagnoza w kierunku trzeszczek była potwierdzona, prognozy były pesymistyczne.

Artykuł poniżej, z Dick Vet (przyp. dea: ludzie dobrzy, jak przetłumaczyć Dick Vet, bo tego co mi się na klawiaturę ciśnie... nie napiszę :P), typowo opisuje syndrom trzeszczkowy jako "chroniczną chorobę degeneracyjną" - której postęp może być spowolniony, ale nieuniknione jest pogorszenie z czasem. (przyp. dea: nie tlumaczę samego artykułu, bo podobnych można znaleźć mnóstwo w polskich opracowaniach).



Oczywiście, jak wiedzą ci z nas, którzy maja bose konie, tego typu długoterminową słabość i patologię, jaką wykrywają RTG i MRI w "trzeszczkowych" koniach można, w rzeczywistości, poprawić i wyleczyć w większości przypadków.

Chociaż większość koni jest diagnozowanych przy użyciu RTG i MRI, rzadko zdarza się, by konie ze zdiagnozowanym syndromem trzeszczkowym były poddawane RTG lub MRI po tym, jak stały się sprawne po przebyciu skutecznej bosej rehabilitacji... ale jest kilka koni, u których zostało to zrobione.



To jest jedno ze zdjęć RTG mojego starego konia, Ghosta, lat 23. Został zdiagnozowany na syndrom trzeszczkowy na podstawie prześwietleń z widocznymi zmianami kostnymi w wieku 16 lub 17 lat.

Przez 2-3 lata chodził w zamkniętych/okrągłych podkowach (bar shoes, nie jestem pewna czy dokładnie tak się to po polsku nazywa) i stopniowo stawał się coraz bardziej kulawy aż, w wieku 19 lat, spróbowałam rozkucia jako ostatniej szansy.

Kiedy to zdjęcie było robione, w 2008 roku, koń był bosy i znów pracował od 4 lat. Nie było już widoczne żadne uszkodzenie kości, to zdanie weterynarza, chociaż zdjęcia z 2008 roku są cyfrowe, dużo lepszej jakości niż wcześniejsze analogowe, i powinny pokazać najmniejsze kropeczki.



Ghost dożył 25 lat i był sprawny i w pełnej pracy do samego końca. Ostatecznie został uśpiony z powodu rozległych czerniaków, które uniemożliwiały prawidłową pracę przewodu pokarmowego.

Historia Dextera jest podobna. Po diagnozie trzeszczkozy w 2007, z 5% szansą na powrót do jakiejkolwiek pracy, przybył tutaj na początku 2008 i przebył skuteczną bosą rehabilitację, pomimo posiadania koszmarnych folblucich kopyt.



Podczas ostatniego tygodnia pobytu tutaj, w 2008 roku, Dexter miał robione MRI, które pokazało wyleczony uraz ścięgna zginacza głębokiego palca. Ponad 5 lat później Dex jest nadal w pełni sił, bierze udział w biegach myśliwskich i skacze.

Podobne efekty pojawiły się u innego eks-pacjenta, któremu zrobiono MRI, znów - kilka miesięcy po rehabilitacji.



Uszkodzenie więzadła pobocznego, wyraźnie widoczne na wstępnym MRI, zaleczyło się i - co nawet bardziej interesujące - wyglądało na to, że pojawił się przyrost tkanki kostnej w trzeszczce kopytowej, w której wcześniej również dostrzegalne były zmiany. Znów, ten koń wrócił do pełnego wymiaru pracy, biegi myśliwskie i skoki.

Oczywiście to tylko kilka pojedynczych koni - ale wyniki badań następujących po rehabilitacji są spójne.

Przypomniało mi sie to, kiedy dostałam wieści od innego eks-pacjenta, któremu niestety przytrafił się atak ostrego ochwatu na początku lata. To był paskudny pech, ale wszystko już jest pod kontrolą i mam pewność, że on wróci do roboty w krótkim czasie.

Ciekawy był komentarz pani weterynarz, która zrobiła ponowne prześwietlenia jego kopyt. Przed rehabilitacją koń był diagnozowany przy użyciu MRI, na którym widoczne były uszkodzenia trzeszczki, ścięgna zginacza głębokiego palca i więzadła trzeszczkowego. Oczywiście ścięgien i więzadeł na RTG nie da się ocenić, ale pani weterynarz powiedziała tak: "trzeszczka kopytowa wyraźnie się poprawiła i widać ślady nowego przyrostu tkanki kostnej". Nieźle, jako że ten koń wrócił do domu na początku tego roku.

Dlaczego więc syndrom trzeszczkowy określany jest mianem "choroby degeneracyjnej"? Podpowiedź może leżeć dalej, w tym samym artykule w Dick Vet.

"Niestety, syndrom trzeszczkowy nie jest uleczalny z powodu swojej chronicznej i degeneracyjnej natury. Terapia oparta jest na werkowaniu i kuciu korekcyjnym... Można używać różnych podków, na przykład jajowatych lub z wkładkami podnoszącymi piętki, jednak kluczowe jest zapewnienie odpowiedniej długości podkowy pod piętkami, by dać dobre podparcie."

To zdanie, muszę przyznać, do mnie trafia, podobnie jak do wielu innych włascicieli koni, które zostały okute na podkowy zamknięte lub z wkładkami, by złagodzić objawy syndromu trzeszczkowego. Moje doświadczenia z kuciem korekcyjnym jest takie, że koń na krótki czas się poprawia, ale w średnim i dłuższym czasie kulawizna powraca i pogarsza się, wraz z pogorszeniem stanu struktur tyłu kopyta.

Dla odmiany, u wszystkich 4 bosych koni, które miały robione badania po rehabilitacji, widać wyleczone ścięgna, więzadła i nawet kości.

Może to sensowne, by wnioskować z prześwietleń i MRI tych 4 koni, że degeneracja nie jest nieunikniona.

Może rzeczywistość przedstawia się całkiem przeciwnie: ścięgna, więzadła i nawet kości mogą się poprawić, pod warunkiem, że da się tyłowi kopyta szansę wzmocnienia i wyleczenia - a to się najlepiej robi bez podków.

Zaskakujące? Nieszczególnie...


Słowo komentarza dla niezorientowanych - to wpis z bloga Rockley Farm, gdzie przeprowadzane są, dość masowo, rehabilitacje koni ze schorzeniami okołokopytowymi, takimi jak syndrom trzeszczkowy, urazy ścięgna zginacza głębokiego palca czy więzadeł w okolicy kopyta. Zdarzają się też inne przypadki - ale takich jest najwięcej. Kobieta prowadzi projekt naukowy (Project Dexter - od tego konia właśnie), zbiera dane i są one dość imponujące.
Disclaimer: to nie znaczy, że wystarczy trzeszczkowca rozkuć i od razu sam wyzdrowieje, raczej nie niż tak. Gdyby to było takie proste, to nie byłoby tylu koni trzeszczkowych dokoła... To jest cała "fabryka zdrowia", sama jej właścicielka pisze, że do opracowania odpowiednich warunków doszła metodą prób i błędów, a koniom wyjeżdżającym z rehabilitacji daje szczegółowe zalecenia co do żywienia, utrzymania i treningu (warunek przyjęcia tam na rehabilitację jest taki, że koń MUSI!! pracować po powrocie). Ale faktem jest - że te konie wracają do plusminus normalnych stajni i nie chorują tam znów natychmiast. Daje do myślenia - IMHO. Kolejny raz zachęcam do lektury 😉
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
16 sierpnia 2013 14:29
Dodam od siebie, że nam również 2 lata po rozkuciu zmiany cofnęły się - mało ale jednak - z mocnego II stopnia do I/II.
I tu niespodzianka - weterynarz po zrobieniu zdjęcia powiedział, że można się było tego spodziewać gdyż tak się dzieje u większości koni z trzeszczkozą po rozkuciu i przy prawidłowym werkowaniu.
Oczywiście dodać trzeba dużo dobrego ruchu po dobrym podłożu. Co nie zmienia faktu, że na miejscu Zenony konia bym nie kupiła😉
[b]Kika[/b grzecznie sie Ciebie posluchalam i dziekuje za pomoc Wam tez 🙂.. juz wiem, ze warto sie was sluchac.
Witam ponownie

Dzisiaj mojego Edzia odwiedził weterynarz. Wykorzystałam pana doktora maksymalnie, od uszu, poprzez oczy ( prawdopodobnie ślepota miesięczna się urodziła:/ ), zębiska i nogi gdzie niestety tylko potwierdził nasze przypuszczenia. Trzeszczkoza - oceniając w skali 5 stopni daje mocną 2. W lewym kopycie 3 ubytki, w prawym dwa ale jeden spory. Zalecił oczywiście kucie korekcyjne, zamknięte podkowy, wypełnienie, wersje ekonomiczne i droższe, do wyboru do koloru byle podnieść piętki. Poniżej zamieszcza RTG. W poniedziałek będę rozmawiać z naszym kowalem - jak on to widzi. Rozmawiałam już z innym, który jest skłonny konia werkować wg mojego widzi mi się. Tyle tylko, że boję się, że nie będę w stanie ocenić czy robione to będzie tak jak powinno. Inaczej jak patrzę na przygotowane przez Was wykresy, niby wszystko rozumiem itd, ale skąd będę wiedzieć czy to działa? Po jakim czasie powinnam się spodziewać jakiejkolwiek poprawy? Wiem, że to proces długofalowy ale nie chciałabym zaszkodzić konisku bardziej.
A teraz wracam czytać od deski do deski by móc jakoś sensownie wytłumaczyć kowalowi o co chodzi :P
caffka, wet oceniał w 5-stopniowej skali? I z ubytkami w trzeszczce na II??? Hmm, pierwszy raz spotykam się z 5-stopniową skalą.
Ja też, choć wiem tyle co wyczytałam z sieci. Sama zapytałam go jaki to jest stopień zaawansowania, odpowiedział tak jak podałam wyżej.
Moim zdaniem konie trzeszczkowe użytkowane nie pasące na łąkach, wypada kuć i jest to jedyne wyjście.
każdy kto musi tłumaczyć swojemu kowalowi, jak ten ma werkować czy kuć konia, powinien się mocno zastanowić czy warto marnować swój czas, pieniądze a przede wszystkim zdrowie swojego konia na takiego specjalistę,jeżeli ktoś poczuje na grzbiecie swojego konia,dobrą pracę swojego podkuwacza skończą się problemy z kulawianami urazami ścięgien..
Gillian   four letter word
20 sierpnia 2013 13:28
kalina malina, kucie NIE jest jedynym wyjściem!  🤔wirek:
Kucie jest egoistycznym wyjściem, coby móc d**** powozić i nie myśleć co się w międzyczasie w kopytach dzieje, bo koń nie kuleje 😉 przynajmniej przez jakiś czas. Sorry, że tak brutalnie, ale mam dziś kiepski humor...
dea   primum non nocere
20 sierpnia 2013 15:38
Witki opadają... proponuję wysilić paluszek i przeskrolować kawałek w górę, zanim się wyrazi swoje zdanie na temat tego co wypada. Zapewne opisywane tam konie (wraz z dokumentacją medyczną) i ich właściciele nie wiedzą, że coś im nie wypadło, a było to jedyne wyjście. I teraz już koniec. Nigdy nie wyjdą. Zostaną w środku. Może to i lepiej, bo na zewnątrz czają się kaliny maliny  👀
Nie podkułam konia. Kowal wywerkował jednak nie ma zamiaru przykładać paluszka do mojej koncepcji, dla niego jedynym wyjściem jest kucie. Kopyta nie są tragiczne, nie są też idealne. Koń dzisiaj ledwo się poruszał. Jest coraz gorzej. W okolicy nie ma żadnej osoby która ma jakąkolwiek wiedzę na temat naturalnego werkowania. Jest szansa że pod koniec tygodnia zobaczy go pani weterynarz która jednocześnie werkuje naturalnie. I na tym koniec. Pomysły się wyczerpały.
Caffka, jak moja emerytka z uszkodzonym stawem kopytowym ledwo chodzi to podaję jej czarci pazur. Zawsze to lepsze niż patrzeć jak konia boli, chociaż jej to już nic nie wyleczy. A u Twojego konia mógł wdać się stan zapalny i dlatego wygląda to teraz źle. Mój młodszy koń ma uszkodzenia trzeszczek I/II stopnia i gdyby nie zdjęcia zrobione przy kupnie to nie wiedziałabym o tym, że ma syndrom trzeszczkowy.
Właśnie kowal też coś wspominał o czarcim pazurze. Dzisiaj niestety nie znalazłam otwartego zielarskiego sklepu ale jutro się sprężę. A w jakich ilościach się to podaje?
Koniowi o masie 500 kg daje się 25 g czarciego pazura dziennie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się