Podróże

W Wenecji byłam jakoś na przełomie października i listopada. Lało, wiało i było przeraźliwie zimno, ale za to turystów nie było wcale aż tak dużo 😁 No i nie śmierdziało, bo padał deszcz 😁
Ja byłam w listopadzie, turystów było dużo, ale bez przesady, było mroźnie i słonecznie, nic nie śmierdziało. Było ładnie, gdyby nie to, że skroili mnie 20 jurków za pizzę, a byłam wówczas biedną studentką 😉
Mundialowa, w Budapeszcie jest cudownie!!!
Korzystaj ile wlezie! A termy są musowym punktem zwiedzania!

A co do Barcelony, przecie tam zawsze są tłumy! Zresztą, niech feno się wypowie :P
Tłumy tłumami, ale jak jeszcze do tego dołożyć 40 paro stopniowy upał, to naprawdę się odechciewa zwiedzać cokolwiek. Przynajmniej dla mnie to nie jest żadna frajda, bo myslę tylko o tym, żeby jak najszybciej się wydostać z miasta zamiast się napawać widokami/budynkami czy czymkolwiek.
a, o temparaturach nie poyślałam.
Tylko jam z tych, co są wybitnie ciepłolubni.
Sama się pchałam w lipcu do Sevilii i Malagi(zdrowo ponad 40*C zapewnione w 100%)
😁
Barcelona - syf, skondensowany smród który tylko czekam aż przybierze kształt i zacznie sam chodzić, miliardy ludzi depczących sobie po piętach, głowach i co tam się nawinie, bajońskie sumy za fatalne jakościowo żarcie, paskudna, ciasna brudna sztuczna plaża w centrum, morze któe przypomina jedno wielkie zbiorowisko śmieci, małe i brudne sklepiki z tandetą, nocą wrzeszczące nasto-do pięćdziesięcioparolatki w poszukiwaniu samców, wrzeszczące samce w poszukiwaniu samic. Na każdym rogu parunastoletni włóczędzy-uciekinierzy z domu-uciekinierzy od systemu piastujący psy naszpikowane chemią żeby leżały cały dzień spokojnie w jednym miejscu i wzbudzały litość. Latem poobijasz łokcie w nieprzebranym tłumie, zimą hula wiatr a ostatnimi czasy coraz częściej pada. Komercjalizacja i dojenie turysty do ostatniej kropli krwi i centa.
Cóż, co kto lubi.  😜 Mieszkam tu od 2 lat ponad i serdecznie odradzam każdemu jako cel stricte turystyczny.
Hihi... no to sie musiało sporo zmienic od moich wypadów 😉 tzn ludzi było sporo, temperatura w maju okolo 25 stopni. Woda jak to woda w mieście... w Wawce nad Wisłą też zbyt miło nie jest. Na plaży jakos specjalnie duzo ludzi nie było... ogólnie nigdy w sezonie nie wyjezdzam, bo to walka o kawałek chodnika i ziarnko piasku. Pisze jak było w maju w pierwszej połowie i we wrzesniu w drugiej.
Postaram się streścić seszelską przygodę tak, żeby nikogo nie zanudzić 😉

Wróciłam zachwycona-krajem, ludźmi, przyrodą. Byłyśmy z trochę innej strony niż stricte turystyczna więc moje opinie mogą być mało miarodajne.
Leciałyśmy Emirates, przez Dubaj. Kolejny raz ogromny plus dla samych linii jak i dubajskiego lotniska. Komfortowo, sprawnie, na czas i miło. Pierwszy raz miałam nieco więcej czasu żeby wyjść i obejrzeć to miasto z bliska - chyba największe z dotychczasowych rozczarowań. Dla mnie koszmarek. Sztuczne, tandetne, epatujące bogactwem w złym smaku i przytłaczające. To by było na tyle o Dubaju z mojej strony.
Na Seszele doleciałyśmy z małymi przygodami bo z kilkukrotnym podejściem do lądowania - warunki były ciężkie a lotnisko lekko przyprawiające o dreszcze. Jak nam później powiedział pilot - na tak krótkim pasie startowym otoczonym z trzech stron morzem i z czwartej górami nie ma miejsca nawet na minimalny błąd dla takiej maszyny jak Boeing 777, który do najmniejszych nie należy.
I tu mój ulubiony dialog, od którego zaczął się nasz pobyt i który idealnie podsumowywał "wychillowany" stosunek do życia tubylców

- eee nie przejmujcie się, to normalne, do niedawna to lotnisko należało do 10  najbardziej niebezpiecznych na świecie ale już nie jest
- super! czyli to znaczy, że je ulepszyli?
- nie, wybudowali na świecie inne jeszcze gorsze  😂

Kwestia zakwaterowania przerosła moje najśmielsze oczekiwania - kolonialny dom z widokiem na własną kilometrową plażę otoczony egzotycznym ogrodem i dżunglą. Cała posesja o dość sporym areale składała się z domu właścicielki, domu dla gości, domu dla służby i stajni. Sama właścicielka to osobny roździał. Ekscentryczna 80cio latka,niegdyś zasiadająca w rządzie swojego kraju, której rodzina od pokoleń zajmowała się handlem niewolnikami. Zelazna dama bezwzględnie zarządzająca swoimi licznymi na wyspie nieruchomościami. Cudowna kobieta!






Same Seszele są krajem niesamowicie spokojnym i pogodnym. Przestępczość praktycznie zerowa. Zaskoczyła mnie czystość ulic i plaż. Tam nie ma czegoś takiego, że ktokolwiek rzuci peta pod nogi albo w krzaki, wielokrotnie byłam też świadkiem sytuacji, kiedy przechodzień zauważał butelkę, papierek i podnosi ł, żeby zanieść do najbliższego kosza. Co jeszcze bardzoo mi się podobało, to fakt, że na całych Seszelach jest konstytucyjny zakaz otwierania fast foodow i dużych marketów, wszystko opiera się na lokalnej gospodarce.

Warto przepłynąć lokalne wysepki. Rajskie krajobrazy, cudowne rafy dla wielbicieli nurkowania. Piękna jest La Digua, na Praslin nie dotarłam bo w dniu, w którym mieliśmy tam lecieć na kilka godzin jakiś uprzejmy pilot postanowił pożegnać się z życiem rozbryzgując się na kawałki na płycie lotniska.

Nie zdążyłam pójść w góry, to zostaje na następny raz 🙂

Konie na Seszelach. Na 115 wysp ten ośrodek jest jedynym ośrodkiem z końmi. Cudowna sprawa - spacery po dżungli, brzegiem morza, pływanie z końmi. Radość nie do opisania. Mimo, że sama wydłubywałam biały piaseczek z zębów kilkakrotnie ( okazuje się, ze utrzymanie się w bikini na oklep na mokrym, walącym barany młodziaku graniczy z cudem :P ) to przygoda była niesamowita!





W 100% polecam rajskie Seszele, wrócę tu szybko! Czy wakacje życia? Nie powiem tak tylko dlatego, że nie lubię zakładać, że nic lepszego mnie już nie spotka 😉 Na ten moment, jedna z ciekawszych podróży. Teraz w planach kierunek RPA->Zambia!


Super 🙂
Napisz proszę, jak Ci to wyszło cenowo?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
29 sierpnia 2016 11:46
Hexa, czad!
Hexa bosko, to mało powiedziane 🙂
Hexa Cudowne wczasy, piękna historia no i fantastyczne zdjęcia. Jeszcze ty taka piękna na tych Seszelach  😍
mundialowa, zazdroszczę,  bo moje greckie wakacje jednak nie wypala. Szukam innej, krotszej alternatywy ale też nie jestem pewna czy cokolwiek z tego wyjdzie. No cóż... mam nadzieję,  że w przyszłym roku odbije sobie z nawiązką.


Kurczak, u nas jednak będą Bieszczady... O ile w ogóle uda nam się gdzieś wyjechać... 🙁
mundialowa, a kwestia czasu czy kasy?
Bo jeśli to drugie to polecam Ukrainę i Gorgany jeśli nie byliście. Ukraina jest dla nas super tania z uwagi na kurs, a jest tak piękna, że jestem tam praktycznie co roku 🙂
amnestria, ograniczenia kasowe głównie i... brak paszportu. 😁 Ale Bieszczady też będą fajne, bo będziemy mogli zabrać psa. 🙂 Termin urlopu zaklepany, jeszcze nocleg i w drogę.
Bieszczady też rewelacja. Będzie najcudniej, zobaczysz :kwiatek:

Ja w tym roku miałam wielce Elbrus zdobywać. Złamałam nogę i pojechałam na - w moim rozumieniu - emerycki spacer po Gruzji. Okazało się, że przeżyłam przygodę życia. Także nie ma tego złego :kwiatek:
Bieszczady też rewelacja. Będzie najcudniej, zobaczysz :kwiatek:

Ja w tym roku miałam wielce Elbrus zdobywać. Złamałam nogę i pojechałam na - w moim rozumieniu - emerycki spacer po Gruzji. Okazało się, że przeżyłam przygodę życia. Także nie ma tego złego :kwiatek:

Jaką? Jaką przygodę?
😉
Hexa,
zaglądam do tego wątku między innymi dlatego, że niecierpliwie czekałam na Twoją relację z Seszeli  😀 Piękne zdjęcia, ale stamtąd nie można przywieźć innych 🙂 mega zazdroszczę możliwości  jazdy po plaży i to w dodatku takiej 🙂 wrzuć jeszcze jakieś końskie foty  😜
Dzięki dziewczyny!  :kwiatek: Faktycznie były to cudownie spędzone ponad dwa tygodnie  😍

Zdjęć nie mam jeszcze wszystkich zgranych, więc prawdopodobnie wrócę tu z nimi za jakiś czas.

Kasska jak Ty byłaś to koni na Seszelach jeszcze nie było. To jedyne konie na całe seszelskie państwo 🙂 Przyleciały z RPA razem ze swoimi właścicielami, którzy tutaj postanowili się osiedlić i założyć biznes. Siedem koni rasy apaloosa. Frajda niesamowita! Choć ceny takiej zabawy dla turystów też dość powalające 😉
45 min spacer po dżungli i plaży to 100E, spacer+wjazd z koniem do morza 200E i docelowe wycieczki w góry to ok 400E.

W najbliższym Świecie Koni powinien ukazać się artykuł o seszelskich rumakach i ich właścicielach.

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
31 sierpnia 2016 21:07
Hexa, nie wiem co napisać.  Zaparlo mi dech!
Kiedyś się tam przeprowadze i Ignas zostanie pierwszym huculem na Seszelach 😉
mundialowa, a gdzie w końcu w tych Bieszczadach będziecie?  Ja póki co odpuszczam wszelkie poszukiwania.  Jeśli uda się gdziekolwiek wyrwać,  to na spontanie 😉
Wow, cenowy kosmos  😲 to chyba lepiej, że nie było koni w trakcie mojego wyjazdu :P
amnestria co to za przygoda życia? Napisz, bo my też właśnie wróciliśmy z ponad miesięcznego wypadu trzema 20-letnimi Corsa'mi z Gruzji i też przeżyliśmy przygodę życia 😉
Kurczak, dobre pytanie. 😁 Mam wstępnie upatrzony fajny nocleg w Ustrzykach Dolnych i jeśli wypłata szybko wpłynie na konto, a pokój jeszcze będzie wolny, to wykupuję pobyt. Stwierdziliśmy, że jedziemy na 5 dni i chcemy jednak mieć pokój z łazienką i dostępem do kuchni, może też weźmiemy szczeniora ze sobą, a mi się marzy bliskość jakiejś stajni lub gospodarstwa agro. Po Rudawce znów zachciało mi się koni. 😀 A Wy macie już ustalony konkretny termin wyjazdu? Po sezonie na pewno coś fajnego znajdziecie na spontanie. 😉
[quote author=amnestria link=topic=163.msg2589880#msg2589880 date=1472653744]
Bieszczady też rewelacja. Będzie najcudniej, zobaczysz :kwiatek:

Ja w tym roku miałam wielce Elbrus zdobywać. Złamałam nogę i pojechałam na - w moim rozumieniu - emerycki spacer po Gruzji. Okazało się, że przeżyłam przygodę życia. Także nie ma tego złego :kwiatek:

Jaką? Jaką przygodę?
😉
[/quote]

Och, trochę ich było 😀 Od przekraczania co najmniej kilku rwących rzek (w tym jednej na koniu pożyczonym od pasterza), przez atrakcje z barszczem sosnowskiego na ataku sfory owczarków kaukaskich kończąc 😉 Do tego widoki za milion dolarów, przecudnie sroga natura (co wieczór o 18😲0 burze z gradem), przefantastyczni ludzie, którzy częstowali nas ostatnią "kromką" chleba i kieliszkiem domowej czaczy 😉 i dzicz, dzicz, dzicz. Jestem skłonna uwierzyć, że w Tuszetii żyją jednorożce 🙂

Aaaałaaaa... ale widoki 😉
mundialowa, a gdzie jedziesz tam do stajni? 🙂 I kiedy jedziesz w te Bieszczady?
Czy może ktoś był w Kenii? Interesuje mnie głównie kwestia formalności np. wizy 👀
Asthray podpytam przyjaciółki, wróciła niedawno.

Obiecuje, że ostatnio raz jestem tu końsko-seszelowo  😁



Ostatnie sekundy uśmiechu. Chwilę później już mi piasek zgrzytał w zębach. Młodziaka pierwsze "wodowanie", jak poczuł stału grunt pod kopytami to walnął radosnego barana pozbywając się przy okazji balastu  🏇

subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
02 września 2016 15:15
Był ktoś na Arubie ?
Czy miał ktoś do czynienia z biurem organizującym wycieczki do Nepalu "sunsara"?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się