Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

vissenna   Turecki niewolnik
12 marca 2016 20:01
Ileż to razy widziałam takie obrazki...
Dziecko pojeździło 2-3 lata w rekreacji, jeden koń za tyłkiem drugiego. Rodzice przekonani o wielkich umiejętnościach pociechy przychodzili do nas do stajni kupić "pro szport pony albo konia furę". I wielkie oczy robili jak dzieciak nie umiał konia ruszyć, ale doprowadzał zwierzę do szału swoim brakiem równowagi i nieskoordynowanymi pomocami...
A, że rodzice się nie znają - to koń głupi! Przecież żywe, czujące zwierze powinno działać na przyciski! A najlepiej na pilota!
Ręce opadają i tylko koni szkoda...  😵
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 20:03
kenna, a ja życzę, aby założył. Po tym co nawypisywała Ivvon nie zmienię zdania
Wszystkich zainteresowanych pragnę poinformować iż nie będę wdawać się w dyskusję, moim celem było tylko ostrzeżenie potencjalnych kupców. Filmu nie mogę teraz udostępnić ponieważ film jest dowodem w sprawie. Kilku znawców już go widziało i to wszystko to nie tylko moja opinia ale i ludzi po fachu.
Hah, nigdy nie zapomnę jak po konia znajomej przyjechali ludzie z dzieckiem, co to było mistrzem lokalnej "sportowej rekreacji" i oburzeni się wściekali, że koń nieujeżdżony, bo w płot wjeżdża. Chwilę nam zajęło zanim się kapnęliśmy o co chodzi - dziecko próbowało zrobić coś co miało być ustępowaniem z głową przy ścianie - ale tak nieudolnie, że biedny koń zgodnie z jej pomocami właził grzecznie w płot.

Ivvon, nie wyobrażam sobie konia-mordercy na którym ktoś odważa się jeździć L-klase ujeżdżeniową na zawodach (szedł sobie np. na 63% w 2015r.) - bo ludzie, którzy mają umiejętności na klasę L/P nie jeżdżą na koniach mordercach na wyjazdowe zawody.
W sprawie czego?
kenna, a co dziecko winne? Mała na pewno dojrzeje do swojego błędu i sama zechce powrócić do jeździectwa. Niewykluczone że ten właśnie koń sprawi, że jej umiejętności wzrosną. Konie to nałóg. Papierosy przy tym to śmiech na sali. Też mi się tak wydaje, że dziewczynka do tej pory snuła się za jakimś ogonem po placu szkółkowym i nie poradziła sobie na innej przestrzeni z prywatnym koniem.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 20:07
Ivvon, a jak wytłumaczysz to, że właścicielka zaprezentowała umiejętności konia i okazały się one na tyle dobre, że wsadziliście na niego dziecko? Skoro koń jest tak niebezpieczny i niezrównoważony jak wyjaśnisz, że właścicielka w ogóle przeżyła?
To ja chyba z ciekawości napiszę do autorki ogłoszenia o koniu, żeby ona zrelacjonowała ten wypadek z jej strony. No naprawdę jestem ciekawa jej opisu i wydaje mi się, że 90% mogę przewidzieć, co powie....

Luna_s20 dziecko oczywiście niczemu nie winne, ale jeśli rodzice nie zdają sobie sprawy, jak bardzo niebezpiecznym sportem jest jazda konna, to lepiej, by do czasu pełnoletności skupiło się na innym sporcie.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
12 marca 2016 20:12
Mi to przypomina sytuację, jak lek wet powiatowy zapytał kowala czy może zagwarantować, że nie zagwoździ konia podczas podkuwania.
Wiecie co, rozumiem ją w pewnym stopniu. Żałuje córki, jej zawiedzenia, na pewno jest jej przykro na myśl że to co miało być wielką radością zmieniło się w wielki smutek. Więc jako matka ma 10/10. Jako znawczyni koni / jeździectwa / koniarzy, 1/10. Każdy z nas UCZYŁ się nie obwiniania zwierzęcia. Dziecko to chodząca emocja. "Zły i głupi" koń zrzucił - więc rodzic bierze stronę swojej pociechy. Przyjdzie czas że dziecko dojdzie do nowych wniosków. Pytanie, czy lęk rodziców nie uniemożliwi rozwijania swoich umiejętności. Trudna i przykra sytuacja dla wszystkich. I idę o zakład, że właścicielce konia też jest przykro że do tego doszło.
Luna_s20, no sorry, też  jestem matką i w takiej sytuacji (nie mówię o jeździectwie, tylko jakiejś sytuacji, gdy ja jako laik dopuściłabym do krzywdy swojego dziecka, powiedzmy nie wiem.. na wystawie psów, czy na przejażdżce quadem),  to ja bym po pierwsze winiła siebie.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 20:20
Luna_s20, rodzic z typowym podejściem "płacę i wymagam". Zapewne gdyby to samo zdarzyło się na lekcji w szkółce Ivonn bluzgała by tak samo na instruktora, właściciela stajni i oczywiście krwiożerczego konia-mordercę, który od 10 lat chodzi w szkółce i pierwszy raz zdarzyło mu się np. spłoszyć 
vissenna   Turecki niewolnik
12 marca 2016 20:26
kenna a weź, napisz. Skoro Ivonn nie chce nam pokazać filmu z tą krwiożerczą bestią, to pewnie jasno widać na nim błędy dziecka. Jetem ciekawa jacy "znawcy" się wypowiedzieli, że trup ścielił się gęsto na tym filmie? Instruktor ze szkółki w której dziecko klepie tyłek? A co miał powiedzieć? Ż kiepsko nauczył i taki jest efekt? A może radca prawny co konia poznaje tylko dlatego, że w telewizji widział?  😂
Rozumiem to wszystko. Po prostu staram się też zrozumieć matkę dziecka które w całej sytuacji ucierpiało najbardziej. Po prostu, z punktu widzenia właściciela konia/koni wygląda to inaczej, a z punktu widzenia rodzica - inaczej.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 20:37
Luna_s20, sprawa wygląda tak, że matka zniesławia na forum bogu ducha winną kobietę, bo nie mogła i nie może pojąć jak niebezpiecznym i trudnym sportem jest jeździectwo, że jej dziecko po jednym obozie jeździeckim nie jest jeźdźcem na poziomie olimpijskim, ba, nie jest jeszcze jeźdźcem wcale, i że dziecko sprowokowało u konia taką a nie inną reakcję, a jeśli nie to przynajmniej nie opanowało zapewne spłoszenia i wystartowania szybszym galopem.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 marca 2016 20:48
Mnie troszkę fascynuje skąd Wy tyle wiecie na temat tego dziecka- jak jeździ, gdzie, na czym, zapewne ile ma lat i jaki numer buta... 👀
CzarownicaSa, z doświadczenia życiowego 😉
vissenna   Turecki niewolnik
12 marca 2016 20:52
No i skoro nic nie wiemy, bo mama już się obraziła, że jej nie przyklasnęłyśmy i poszła, to sobie teoretyzujemy. Na podstawie doświadczenia właśnie.  Bo takich historii to się już widziało i nasłuchało sporo...
Nie twierdzę, że nie macie racji, ale na litość - Skąd wiecie jak było???
Jesteście tak samo dziwne jak roztrzęsiona matka.
Ktoś był świadkiem sytuacji?
Bo np. znałam konika, który nawet nosił stosowną morderczą ksywę, a jeździły na nim dzieci, i właściciel sprzedając - kaktus na dłoni jakby się zająknął co ten konik ma na koncie, byłby najsłodszym misiaczkiem.
Bo wiecie, gdy usłyszałam, że dany koń (inny), że... nie każdy na nim pojedzie, to nie byłam zaskoczona gdy chętny ryzykant nawet nie dał rady dobrze wsiąść. Ale gdyby tak zleciał z konia, o którym twierdzono, że "misiu" - to... no cóż,nigdy już bym nie uwierzyła sprzedającym.

Ivvon, nie wyobrażam sobie konia-mordercy na którym ktoś odważa się jeździć L-klase ujeżdżeniową na zawodach (szedł sobie np. na 63% w 2015r.) - bo ludzie, którzy mają umiejętności na klasę L/P nie jeżdżą na koniach mordercach na wyjazdowe zawody.

Ke? Czyli jak ktoś zajmuje się odrabianiem konia mordercy to od razu jedzie C? Mimo, że koń zero umie? I mimo, że celem zabiegu (odrabiania killera przez profi) jest pokazanie, jak bezproblemowo konik łyka L? No nie.

Nie znam konia, nie znam osób,nie znam sytuacji. Nie twierdzę, że Ivvon nie błądzi, i to bardzo. Ale też nie dam głowy sobie uciąć, że nie mogło być jak pisze. Nie wiem. Nie uważam za usprawiedliwioną jednostronnej nagonki.
Natomiast wpis na bank powstał pochopnie.
halo, ale to, że wiele osób ma to samo zdanie, nie czyni ze zbioru tych osób nagonki.


epk zapewne chodziło o to, że na koniu świrniętym i niebezpiecznym w ogóle nie da się Lki ani Ptki na 60 % pojechać.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 20:59
vissenna, ja pójdę o krok dalej i stwierdzę ze sporą stanowczością, że właścicielka konia nie zapewniła o tym, że koń nie zrzuci. A na pewno nie w takiej formie jak przedstawiła to Ivonn. Po prostu żaden co najmniej średnio doświadczony jeździec nie powiedział by nic takiego.
halo, błagam cię, wystarczy wpisać w neta i cokolwiek sprawdzić - koń należy do osoby oferującej go w ogłoszeniu - do 2012 wstecz znalazłam. Właścicielka jeździła na nim hubertusy itp, mnóstwo zdjęć z luźnych sytuacji. Więc nie jest to osoba odrabiająca konia-mordercę.
Może moja wypowiedź niektórych zaszokuje, ale całe szczęście że dziecko zaglebiło, szkoda, że przy okazji się połamało. Dobrze, ze nie kupili konia przerastającego możliwości ich dziecka....Rodzice często nie mają pojęcia o umiejętnościach jeździeckich (a raczej ich braku) swojej latorośli. Pracowałam kiedyś w ośrodku na Rozewiu. Tam często przyjeżdżają turyści z Warszawy, którym się wydaje, że ci z wioski (czyli my) to ludzie gorszej kategorii. Przywieźli ośmiolatkę w wypaśnych ciuchach jeździeckich i zażądali, żeby posadzić ją na dużego konia i puścić w teren. Zaproponowałam szetlanda na kilka minut, żeby sprawdzić jak mała sobie radzi. Oburzony tatuś napyszczył do mnie oburzony, że córa jeździ przecież na ogierach w Sierakowie. Najspokojniej jak w tej sytuacji potrafiłam, wyjaśniłam panu, że muszę sprawdzić umiejętności. Okazało się, że mała nie umie trzymać wodzy, a nawet na kucu kompletnie sobie nie radzi. Wypytałam dziecko i się okazało, że owszem, jeździ w Sierakowie na koniku polskim, trzyma wodze, ale koń idzie za panią. Powiedziałam rodzicom, że mogę córcię najwyżej poprowadzać na kucyku no chyba, że bardzo chcą połamać lub zabić dziecko. Pan się pienił, zapluł ze złości i więcej nie przyszli. Trudno, może uchroniłam ich dziecko przed kalectwem....
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 21:29
halo jak cię lubię tak się z tobą nie zgodzę i będę trwać przy swoim. Wiem, że twoje podejście do sprawy jest zwyczajnie bezstronne i chcesz poznać sytuację obiektywnie. Bardzo lubię obiektywizm w wyjaśnianiu najróżniejszych problematycznych sytuacji, bez wyrokowań, przypuszczeń... Ale, na bogów, na falę oceanu i ptaki na niebie! Za wiele razy słuchałam podobnych lamentów, by na końcu z przykrością odkryć, że niewdzięczna szkapa kopnęła pewnego dziadka na śmierć, kiedy ten w boksie spuszczał jej wpier**l łańcuchem, głupia instruktorka wsadziła dziewczynę na dzikiego konia i dziewczyna spadła, kto by się przejmował że dziewcze naopowiadało instruktorce jakich to przeszkód nie skacze i w zawodach startuje, próba sprawdzenia jej umiejętności na lonży skończyła się upadkiem w kłusie ćwiczebnym. Znajomy nawet parę lat temu miał problemy przez podobną mamusię co przyjechała kupić dziewczynce konia, znajomy w ogłoszeniu zaznaczył, że klacz nie dla dzieci, reaktywna, "elektryczna" ale chodząca C w skokach. Babka przyjechała z dzieckiem i uparła się na jazdę próbną, znajomy oświadczył, że dziecku nie pozwoli wsiąść więc po prezentacji siadła mamusia, zagalopowała, celowo "spadła z konia" tj. "koń ją zrzucił", wrzeszczała że coś jej chrupło w plecach, że pogotowie. Znajomy oczywiście wezwał R-kę, babka przez dwa tygodnie udawała uszkodzenie kręgosłupa, latała po lekarzach, choć każdy mówił że wszystko jest ok, i w podobnym tonie co Ivonn obsmarowała mojego znajomego we wszystkich lokalnych mediach informacyjnych. Przez ponad rok zakładała mu sprawy, przyjeżdżała do ośrodka się wykłócać i generalnie napsuła krwi. Zbyt wiele razy słuchałam takich lamentów by nie wiedzieć od razu z czym mam do czynienia.
Jako wlasciciel roweru moge cie zapewnic ze ten rower Cie nie poniesie.


Ale to nie gwarantuje, nie-upadku z roweru.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 marca 2016 21:33
Sivens, trafna uwaga.
Sivens
No nie gwarantuje. Co lepsze, gwarantuje ze jak do tej pory jezdzilo sie na 4 kolkach, to na moich 2 sie zwyczajnie wypierdzielisz.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
12 marca 2016 21:47
Gdy pierwszy raz dostałam łogra pod tyłek właścicielka powiedziała: "Mam tego konia ponad piętnaście lat i przez te piętnaście lat on nigdy niczego głupiego nie zrobił."
A potem w momencie dodała: "Co nie oznacza, że dziś nie zrobi."  😀
Takie prawdziwe, no nie. 😉


Z drugiej strony, np. mój Portek robił kiedyś za awaryjnego konia na parazawodach i jechały na nim swoje programy dzieci (niektóre z konkretną niepełnosprawnością), które siedziały na nim 2 raz w życiu. Koń się starał, dzieci przeżyły, wszyscy zadowoleni.
Albo np. jazda próbna potencjalnego dzierżawcy odbywała się, gdy Portek miał 3 miesięczną przerwę od siodła i to na otwartej przestrzeni, bo akurat płot zabrali.
Jeśli chodzi o Portka, jakoś nigdy w takich sytuacjach nie martwiłam się, że może coś odwalić.
I w sumie do dziś w takich sytuacjach można na nim polegać.

Ale przyznaję, że dziś zapytana, odpowiadałabym w ten deseń, jak ta moja znajoma od łogra, a nie, że spokojny, pewny i nic nie zrobi. Człowiek uczy się całe życie, a konie uczą pokory.

To a propos zapewnień właścicielki konia.
Nie bardzo rozumiem - laska wsiadła na konia i koń poniósł, dlatego teraz obsmarowuję właściciela w necie? Helooou ZDARZA SIE. Normalna sprawa, przeciez to zwierzę, , konia moze urządzić pszczoła, może się wystraszyć, moze go dziecko kopnąć w plecy przy wsiadaniu. Nie ma pewniaków.
Ja pierdziele, jak mamunia kupuje konika, to jedzie się z TRENEREM lub osobą która się na koniach zna. Czy nikt Was tego nie uczył?
Trener wsiada na konia i mówi czy jest to cos fajnego czy nie. Sorry ale ja bym życia swojego dziecka nie ryzykowała na obcych koniach, bo co to jest za sprawdzenie jak tylko właściciel na nim jeździł?  Właścicielka ile ma lat? 30? A  dziecko? 10?  🙇

Przypomina mi to sytuacje, jak kiedys pracowałam jako instruktor i przyszło takie marudne babsko z jeszcze bardziej marudnym dzieckiem na jazdę. Rozmowa zaczęła się od tekstu mamusi ; wybierz sobie konika na ktorym będziesz jeździć, mamusia to zalatwi. Dziecko w super kasku i firmowej kurtce wybrało sobie 2latka i uwierzcie mi, że matka usiłowała mnie przekonać, że jej dziecko sobie na tym koniu poradzi.
Po długiej dyskusji, dostały odpowiedniego gabarytowo mniejszego konia ( oczywiście uznały go za jakies padło), no i jak to zwykle w takich sytuacjach bywa koń caly czas wywoził dzieciaka tam gdzie mu się chciało - czyja wina? Oczywiście konia.
W końcu uznałam ze lepiej (dla konia) będzie jak złapie dziewczynkę na lonżę, żeby złapała równowagę - pech chciał, że koń choc nigdy nie wykazywał oznak płochliwości wystraszył się kogoś tam za barierką, no i amazonka lecąc do tyłu za zad konia rąbnęła głową, co skutkowało wstrząsem mózgu.
Czyja wina?
Matki która przeceniała możliwości dziecka i nie zdawała sobie sprawy z braków, moja bo nie dałam odpowiedniego konia ( dwulatka :hihi🙂, czy konia bo się wystraszył?

Edit. A pro po dwulatków, taka mała historyjka mi się przypomniała. W stajni w której pracowałam bylo 40 koni do jazdy + z dwadzieścia młodziaków, kucyków etc. Konie z padoku same wbiegały do stajni, każdy mając swój boks. W sezonie gdzie ludzi przewija się od groma, wieczorem po ostatniej jeździe na ujeżdżalni jest teren na plażę. Osoby które chcą tam jechac, wiadomo muszą być zaawansowane. Wiec rozdaje moja kolezanka sprzed dla każdego, ludzie siodłają sobie konie. Po wyjściu przed stajnie sprawdzamy zawsze sprzęt, dopinany wszystko. Niestety pewna bardzo ambitna dziewczyna, nie poczekała na nas i postanowiła że sobie wsiądzie. Tylko nie zauważyła że zamiast osiodłać 10letniego wałacha, osiodłała dwuletnią klacz.... Wsiadła postała podobno minutę próbując ruszyć i nagle koń poszedł galopem po prostej z 30metrow i wysadził biedną amazonkę na płocie....
Konie wbiegły nie do swoich boksów...
Straszne niedopilnowanie ale zdążyło się.

Juz pominę umiejętności ludzi którzy przychodzą pojechać na plażę. Na tzw "szybki teren".
Przeważnie dyskwalifikuje je brak odpowiedzi na pytanie"czy umie Pan anglezowac?"  🤔wirek:
jak jednej dziewczynce na jeździe nie pozwoliłam zagalopować ( bo w kłusie sobie średnio radziła) i tatuś zza ogrodzenia pogonił konia do galopu i koń absolutnie nic nie zrobił prócz tego, że zagalopował, a dziecko biedne spadło i uciekło do lasu, to sie potem okazało, że ze wstydu za ojca uciekło.
Pewnie już więcej na konia nie siadło.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się