Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

jezu, temat w ktorym moze bede mogla bezkarnie sie wyzalic. Dzieci to maly pikus, ja nieznosze ciezarnych, sa w przewazajacej wiekszosci przewrazliwione na swoim punkcie, nie potrafia mowic o niczym innym jak o ubraniach i wozkach, uzywaja mase zdrobnien, uwazaja sie za swiete krowy, wszystko co sie da (i wiekszosc rzeczy kompletnie niezwiazanych tez) usprawiedliwiaja ciaza. Sa obrzydliwe. I histeryczne matki tez sa obrzydliwe, do tego uwazaja ze jak mnie widza z dzieckiem to jestesmy jedno plemie i ze moga sobie pozwolic na poufalosc. I ze ja bede wysluchiwac co ich gowniarze dzis dokonaly, ewentualnie jakie maja problemy zdrowotne. Fuj, matek w sumie tez niecierpie, niemal na rowni z ciezarnymi. Normalne czesciej sie zdarzaja wsrod tych co maja wiecej dzieci niz te z jedynakami.


chesus, tet, gdzie Ty mieszkasz, ze tam same obrzydliwe ciężarne i dzieciate? Nie wierzę, ze normalna baba, jak zajdzie w ciążę, to tylko o ubrankach potrafi! Już wcześniej musiało być coś nie tak, ja np. nie znosiłam i nie znoszę pustych rozmów nt. lakierów do paznokci/fryzur/ciuchów/itd.
Jak ktoś ma coś więcej do powiedzenia to mu się ta opcja nie wyłącza, bo jest w ciązy albo urodził.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
15 października 2010 19:57
ja tam nie lubię cudzych dzieci....i jeszcze 4 czy 5 lat temu bałam się dzieci,nie wiedziałam ja "to to ' się trzyma i jak "to" się obsługuje....a potem się zakochałam,tak na prawdę i jakoś samo przyszło,że poczułam,że absolutnie muszę mieć to małe "coś"...

taką mam obserwację...jeździeckie dzieci są inne...targane na te zawody,jakoś same się temperują...i jakoś widok wózka na krosie mnie nie dziwi...ostatnie WKKW w BB,czy przed ostatnie w Sopocie - dwie zawodniczki -matki i ich nieodłączna ekipa luzako-ojców-babć...fajne to jest....

jestem wyrodną matka chyba,bo nie dałam się zwariować...też chcę mieć coś z życia i nie zamierzam z tego rezygnować,tylko dlatego,że jest Marysia...
W sumie to rozumiem nastawienie tych co chcą miec dzieci i tych co ich nie chcą. Moje pierwsze dziecko jest bo chciałam mieć i już, jakos tak przyszedł czas w wieku 25 lat i dobrze, ale po porodzie pomyślałam ze nigdy więcej dzieci. Wychowanie i odpowiedzialność za dziecko to sprawa wielka i trudna. Też nienawidzę rozbestwionych dzieci które nie wiedzą gdzie ich miejsce. Moje dziecko poszło teraz do pierwszej klasy i nie umie sie tam znaleźć bo inne bachory kopią, gryzą , plują a pani nie może przeprowadzić lekcji  bo jest taki wrzask. Bezstresowe wychowywanie dzieci , kto to wymyslił? Czasem trzeba na dupę przylać i koniec. Takie jest moje zdanie.
Przez to ze urodziłam i zostałam matką nic w zyciu nie straciłam, a zyskałam kochaną istotkę i moje zycie na tym świecie ma sens. Bo nie ukrywam fajnie jest być na luzie , cieszyć się życiem razem z ukochanym , ale nie chciałabym sie pewnego razu obudzić i stwierdzić , ze cos w życiu przegapiłam i nie da sie tego nadrobić. To byłoby dla mnie straszne. A uwierzcie ja nie jestem matką z powołania, wole zajmować sie 10 końmi niz jednym dzieciakiem. Ogólnie to uważam , ze miałam sie urodzić jako chłopak a nie dziewczynka, ale skoro jestem już kobietą ! Ja nikogo nie namawiam żeby miał dzieci , jak chce to niech ma  a jak nie to nie, jego sprawa.
Nie chciałam mieć drugiego dziecka , ale będe miała w lutym. Trudno, przyjęłam to na "klatę" i pomimo że zycie wywróci sie nam o 180 stopni to damy rade.
A co do ciężarnych , bo właśnie nią jestem w 5 miesiącu to tez nie lubię tych stękających i narzekąjacych na wszystko. Zachowuję sie normalnie, jeżdżę traktorem, buduję stajnię,zajmuję sie końmi, strugam kopyta a i konno jeździłam jeszcze 2 tygodnie temu. Nie nie jestem wariatką, robie to na co mam ochotę puki jeszcze mogę.
Szarotka jesteś wielką wariatką ,wielki podziw ,ja właśnie się boję że nie dam rady ,konie i ciąża to by był mój koniec ,mąż jest mój bardzo opiekuńczy i na pewno by mi zakazał włazić do stajni a nie wspomnę o jeździe  😁 
[quote author=Sankaritarina link=topic=20214.msg737286#msg737286 date=1287125921]

Poza tym - tak, dla mnie dzieci SĄ obrzydliwe. Konkretnie niemowlaki bo starsze są ok. Asystowałam przy zabiegach typu zmienianie pieluch, wycieranie buzi, wymiotowanie na rodzica i tak dalej, bo dość często widywałam się z koleżanką, która miała takiego małego, a że długo nie miała go z kim zostawić, no to zabierała go wszędzie i też wszędzie wszystko z nim robiła [łącznie z karmieniem]. Poważnie, obrzydzało mnie to. Trauma do końca życia. Chciałam pomstować w pewnym momencie dlaczego Bóg kobiety pokarał macierzyństwem. Najpierw 9 miesięcy mąk i cierpienia, a potem coś, co w kółko krzyczy, ślini się, robi w  pieluchy i tak dalej, aż do powiedzmy, 3-4 roku życia(?).



Mam 4-miesięczne dziecko, które robi te wszystkie obrzydliwe rzeczy. Ale nikt nigdy nie cieszył się tak bardzo, że mnie widzi, o każdej porze dnia i nocy. Za taką radość jestem w stanie wymienić tysiąc obsranych pieluch.

Karmienie uważam za na tyle intymne, że nie "wywaliłabym cyca" przy obcych - a nawet rodzinie - za nic. Jak patrzę np. w centrach handlowych na panie z cycami, to robi mi się niefajnie i nadziwić się nie mogę że dla nich to jest OK. Poród był fajnym przeżyciem, pomimo bólu i krwi. Nie było w nim nic obrzydliwego, tylko sporo krwi, ale więcej krwi jest np. przy wypadku samochodowym - i pomoc rannym była bardziej obrzydliwa. A położenie dziecka na klatę jak wyszło z pieca było najwspanialszym przeżyciem w moim życiu.

Wkurza mnie, jak piszecie o przełożeniu przez kolano czy klapsie w gołą dupę. OK - jak koń jest niewychowany, to się go ustawia, ale to ktoś inny go niewychował, a teraz się go naprawia. A dziecka niewychowali rodzice, skoro się tak zachowuje - narobili błędów i teraz nie potrafią sobie poradzić więc najprościej przełożyć przez kolano. Szalenie to sprawiedliwe i buduje zaufanie do świata, prawda?

Jestem jedynaczką i nie wiem, jak epiej dla innych - ale sama nigdy własnemu dziecku nie zafundowałabym bycia jedynym. Cała para w jedno dziecko, a później cała odpowiedzialność na nim, zero wsparcia ze strony rodzeństwa - również wspaniale.

[/quote]

podpisuję się pod tym, z tym że mam prawie 9 miesięczne dziecko 🙂
Kocham ten jej uśmiech jak rano wchodzę do pokoju, albo jej śmiech jak robię "a kuku"
a położenie mi jej na brzuchu było najpiękniejszym momentem mojego życia.
Kiedy płacze moje dziecko, "płaczę"  i ja, że nie mogę jej pomóc.
Oddałabym za nią życie.

Moja córcia to było 1 dziecko jakie wzięłam w swoim życiu na ręce, wcześniej bałam się dzieci i nie cierpiałam rozwrzeszczanych dzieciaków w centrum handlowym.

aha co do karmienia piersią, to uważam że to bardzo krępujące i dla mnie obrzydliwe, mimo że karmiłam 7 miesięcy.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 października 2010 20:56
chodze w t-shirtach swojego faceta, ale on ma fajne t-shirty :-) (i tylko po chalupie) i jego bluzach tez bo sie w nich mieszcze razem z bachorem zamotanym. I co mnie wk....wia maksymalnie:" odpoczywaj bo jestes w ciazy" - ja bym zabila w wyszukany sposob tego kto pierwszy rzucil ten tekst na pozywke tych bab w dresach i z odrostami.
Magdalena, byc moze, a nawet nie byc moze a na pewno, sa tez normalne ciezarne, ale te jako nieuciazliwe i wychowane normalne baby nie rzucaja sie w oczy i zwyczajnie nie wkurwiaja. W malych miasteczkach i zadupiach jak moje kobiety uwazaja ze ich rola zyciowa jest zlapac meza, urodzic dzieci i co niedziele postawic na stole rosol i schabowego. Pewnie, ze nie jest sprawiedliwe generalizowanie i przypisywanie tych cech calej tutejszej populacji, ale cos jest w uroczym okresleniu pewnej emerytowanej nauczycielki z mojej wiochy o tubylcach (ja tu jestem przyjezdna haha): oni tu sie wzieli z helikoptera. JAk ich zrzucil, to ci co spadli na nogi uciekli a ci co na glowe zostali...
łażenie po chacie się nie liczy:P
Dodam do tego baby chodzące w rozciągniętych dresach tudzież T-shirtach swoich facetów i baby chodzące w tłustych włosach z kilometrowymi odrostami, bo przecież w ciąży nie można farbować włosów 😵

edit: i jeszcze takie co to ledwo brzuch widać, a one już się podpieraja za plecy i idą krokiem toczącym się.


hhahaha to ja jestem na takim forum co jest laska w 10tc i ona pokazuje wszystkim brzuch, mówi że nie może chodzić, ma bóle kręgosłupa
a najlepsze jest to, że jak zaczęła krwawić w 7 tc to przyszła na forum zapytać czy ma jechać do lekarza czy nie 😀


ja przez całą ciążę ( po za pobytem w szpitalu i końcówką - gdzie miałam nakazane leżeć) normalnie jeździłam do koni, wychodziłam z domu, a nawet byłam na kilku imprezach, w tym 4 wesela (jedno swoje  😁 ) do białego rana  🏇
a ja byłam na koncercie Depeche Mode, a wcześniej na 10 godzinnym szkoleniu w innym mieście
Fakt, wróciłam zdychająca.

Byłam też w 7 miechu w 3 dniowej delegacji i na szpilkach, do przejechania miałam w sumie ponad 1500 km.

Ale każdy ma inaczej, niektóre kobiety naprawdę boli i znoszą fatalnie.
Podpisuję się pod tytułem wątku obiema nogami i rękami.

Nie mam ani krzty uczuć macierzyńskich, nie cierpię niemowląt, lubie starsze dzieci - ale tylko cudze, grzeczne, ciche i w umiarkowanych ilościach  😀iabeł: Wkurzają mnie Matki Polki, które twierdzą, że "mi się odmieni" - jasnowidzki czy co? Inna sprawa, że wkurzają mnie wszyscy ludzie, którzy uważają, że wiedzą lepiej, co powinnam zrobić ze swoim życiem, i nie omieszkają wspomóc mnie swoimi cennymi radami. Nie mam nic przeciwko normalnym matkom i nie krytukuję macierzyństwa samego w sobie. Matki Polki mnie lekko irytują, ale na dobrą sprawę mam je w nosie, bo same robią z siebie niewolnico-cierpiętnico-kurydomowe - moim zdaniem, jest to w pewnym sensie niewolnictwo na własne życzenie, ale nic mi do tego, co ktoś inny robi ze swoim życiem.

Po prostu szlag mnie trafia, jak mi się wmawia, że macierzyństwo to mój 1. zasrany obowiązek i niezbędne poświęcenie dla podtrzymania gatunku i dobra społeczeństwa poprzez produkcję przyszłych zarabiaczy mojej emerytury. 2. najwspanialsza rzecz, jaka może mnie spotkać w życiu, wręcz szczyt moich marzeń jako kobiety. Oraz, że jak się nie rozmnożę, to skończę jako stara, samotna wariatka ze stadem kotów, której nikt nie poda szklanki wody na starość i zostanie po śmierci zjedzona przez owe koty.

Nie widzi mi się pomysł szybkiego urodzenia małego potworka "na wszelki wypadek", gdybym później była za stara na ciążę i była bezdzietna / urodziła dziecko z zespołem downa / w desperacji uciakała się do zapłodnienia in vitro. Wydaje mi się, że posiadanie dziecka jest zbyt poważną decyzją, żeby ją podjąć tylko z powodu zapewnień szczęśliwych mamuś, że mi się odmieni, poczuję instynkt macierzyński i zapałam miłością do uroczych niemowlaczków, po czym z radością będę zmieniać pieluchy, upajając się cudownym zapachem kupki mojego dziecka i kojąc uszy jego uroczym wyciem paszczy.

Też nie lubiłam dzieci i w sumie do tej pory nie lubię,  chyba, że nie sprawiają wiekszego problemu 😉
Ale za to o swoim zaczynam marzyć... 🙄 Do tego się chyba dojrzewa w odpowiednim czasie, albo samo przychodzi kiedy jest sie z partnerem długo, kiedy zaczyna się razem planować życie, kiedy widzi się jak partnera cieszy kontakt z dziećmi, itp,itd..

Nie mówię, że każdy tak ma, piszę na własnym przykładzie. Mam znajomą, która jest po 30, żyje "sama sobie" no i wiadomo, dla niej dzieci są beee, oczywiście szanuje jej zdanie 😉

Gdzieś już to pisałam, ale napisze i tutaj: bycie jedynakiem jest czymś okropnym!  😤 Mam nadzieję, że nie skaże na to swojego dziecka!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
15 października 2010 21:35
Całkowicie zgadzam się z Bostonką. Szlag mnie trafia, jak moja babcia klaruje mi, że kobieta spełniona, to kobieta, która ma dziecko, że jej sąsiadka ma już drugiego prawnuka, etc. Cholera mnie bierze, jak moja rodzicielka mówi, że też nie lubiła dzieci i nadal nie lubi, ale chciałaby już zostać babcią. Wysypki ogromnie swędzącej dostaję, gdy mój mąż ględzi, że on ma 32 lata i nie chce być ojcem w wieku 40. Sorry, żeniąc się wiedział, że skoro jest między nami 6 lat różnicy, to mniej nie będzie i ja nie mam zamiaru marnować sobie życia tylko dlatego, że jego znajomi (w jego wieku) są już dzieciaci. A już tekstem, że przez pół roku mam siedzieć z bachorem w domu, a do konia mogę pojechać w weekend doprowadził mnie do szału. I tak - dzieci mnie uwielbiają. A ja kocham swoje trzy koty i konia. I od lat słyszę, że będę świetną matką, jak ktoś widzi, jak zajmuję się zwierzakami.

Najlepszy był mój ojciec. Zadzownił do mnie z życzeniami urodzinowymi i rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

Tata: Wiesz co, znajomi mnie pytają kiedy zostanę dziadkiem.
Ja: Wiesz, co a mnie moi pytają, kiedy będę miała rodzeństwo. (tata ma teraz kolejną, 5 już żonę)
T.: Może kiedyś będziesz miała, na razie jakoś się nie skałada.
J.: Może kiedyś zostaniesz dziadkiem, na razie jakoś się nie składa.

Chyba pojął aluzję. Moja mama też najpierw relacjonowała mi probemy ciążowe córki swojej psiapsióły, następnie poinformowała mnie, że ta już urodziła i patrzy na mnie wyczekująco. A jeszcze trzy lata temu prosiła "Nie zróbcie mnie babcią przed 50". Porażka. Chociaż powoli oswaja się z myślą, że jej wnuki mają cztery łapy - troje miauczy, jedno rży.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 21:36
bostonka  jestem za ! 🙂 😅 😅

Pursat   Абсолют чистой крови
15 października 2010 21:38
Ja też nie przepadam i nie pojmuję tego całego zachwytu nad dziećmi. 😁 W mojej grupie, na studiach, urodzi się latem pierwsze, jak to mówią "grupowe dziecko", prawie wszystkie koleżanki gratulowały matce, mało się nie rozpłynęły jak ogłosiła, że jest w ciąży itd. Ja tylko zrobiłam taką minę: 😎 i pomyślałam, że nieźle sobie dowaliła na kilka miesięcy przed końcem licencjatu. No ale cóż, jej życie, jej sprawa, różnie w życiu się zdarza. 😉
mi jest doskonale, jako jedynaczce.
mam tez kolezanke, rowniez antydzieciowa, ale u niej sprawa jest grubsza, bo ma powazne przeciwwskazania medyczne do ciazy. moze min oslepnac. calkiem. i jak jej facet rzuca haslo, ze "zwiazek bez dzieci to nie zwiazek, nie rodzina" to zastanawiam sie, czy on ja wogole kocha...
Moja siostra też ma wadę wzroku i mogła go utracić podczas porodu ,siora o wszystko zadbała i od razu miała wpisane do cesarki nic się nie stało teraz planują 2.


Edit . co do przeciwwskazań ciążowych Ja osobiście tez mam ,że nie mogę zajść w ciąże bo może się skończyć jazdą na wózku  ,ogólnie nie zwracam na to uwagi ,miałam iść pod nóż jakiś rok temu i co nie poszłam ,teraz lajcikowo jeżdżę konno i wszystko jakoś przechodzi .
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 21:47
a ja nauczyłam się jedno - nigdy nie deklarowania że na bank na 100% na NIE bo nie wiem co będzie za 5 lat.

Ale ... nie zdecyduję się na dziecko jeśli nie zapewnię mu normalnego domu, rodziny i wychowania.To musi być we mnie, ja muszę to czuć.
Na razie nic takiego nie przychodzi i nie można tego zwalać na tabletki hormonalne, to taki stan rzeczy trwa u mnie od 15 roku życia- brzydzą mnie dzieci.
W związku czuje się jak najbardziej spełniona... ale nie potrzebuję dowodu na to w postaci dziecka.
Nie wyobrażam sobie siebie jako matki,  ba nie wyobrażam sobie siebie jako nawet opiekunki.
A teksty w stylu - na pewno będziesz mieć dzieci- tylko utwierdzaja mnie na NIE.


A właśnie 😀 
Jest jeden wyjatek potwierdzajacy moją reguł: 😀 i napisze to nie dlatego aby lizac komus cztery litery ale potwierdzic tylko stan rzeczy.
Jest jeden 12 latek którego towarzystwo lubię.
Chłopak jest wychowany nigdy nie przeszkadza, gdy dorośli rozmawiają a jest w pobliżu milczy oraz słucha, a najczesciej zajmuje się sobą i dodam że jest bardzo pracowity.
monia o twoim synu mowa 🙂 Jesli kiedykolwiek będziesz chciała się pozbyc Kacpra - oddaj go mi chętnie przyjmę 😀😀😀: 😁 😁 😁
Niestety w tej całej gromadce moich znajomych znalazło się tylko jedno dziecko w dodatku wychowane na wsi które zna zasady kulturalnego  obycia .
czwartej strony juz mi sie nawet czytac nei chce, bo w sumie malo nowego wnosza kolejne posty 😉
ale - dopisuje sie do was... nie lubie dzieci, nigdy nie lubilam. wiekszosc ludzi jak widzi znajomych z wozkami to od razu zaglada do srodka, rozplywa sie itd. a ja sie witam i ide dalej bo to juz zwykle inny czlowiek... nie kazdy ale jednak.
jak sobie przypomne jak to u mnie bylo jak bylam mala.. krzyki ze jestem oferma i nie umiem chodzic bo sie potykalam na chodniku.. wyganianie natychmiast do mojego pokoju jak tylko ktos w gosci przychodzil... - z jednej strony otoczka ze fajki sa zle, alkohol zly, ze mam byc cicho i grzeczna, z drugiej rodzice sami palili, na imprezach potrafili naprawde wypic, byc mega glosno ze spac nie moglam... eh... moze mam po prostu za zle i nie chce tego przenosic na kogo innego a moze jestem jak to ktos napisal egoistka i zbyt niewygodne byloby dla mnie miec dziecko.
żabeczka17 ustaw się w kolejce  😁  teraz byś go nie chciała chłopak się buntuje w końcu nadszedł ten wiek  🤬 
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 21:57
zobaczysz kiedyś ci go ukradnę 🙂
Magda w Twoim wypadku to chyba uraz z dzieciństwa... Trzymam kciuki, że kiedyś tego uczucia się pozbędziesz. A może właśnie takie doświadczenia pozwolą uniknąć Ci błędów jakie popełniali Twoi rodzice.
To ja tak dla przekory i troche z wrodzonej wredoty napiszę: ciekawe ile z Was bedących tu na nie, zawita w przyszłości do naszego dzieciowego wątku i spyta: pomocy! co mam spakować na porodówkę?! 😁 Stwierdzam fakty niezaprzeczalne: ludzie nie dzieciowi są egoistami i wydaje mi się, że często jak nie zawsze ich niechęć do posiadania własnego dziecka wynosi się z domu, trudne dzieciństwo, niepełna rodzina itp. Ale dobrze się składa, że nie wszyscy chcą mieć dzieci, i dzięki temu mniej jest dzieci niechcianych, niekochanych. Chyba najobrzydliwszym uczuciem dla mnie byłoby jakbym po latach wyczytała, że moja matka mnie nie chciałą, że się mnie brzydziła, bo pachniałam oliwką bambino.
mnie bardzo zmęczył okres ciązy, ale nie chodziłam w rozciągniętych koszulkach mojego męza 🙂 Czesciej siedziałam na środku maneżu na oponie niż leżałam na kanapie.
Pierwszy rok zycia Igi był okropny dla mnie. To był rok wyrzeczeń, całkowitego poświęcenia się. Zero pomocy od nikogo.
Teraz jest super, moja córa stała się samodzielną jednostką, ma swoje zainteresowania, umie się sobą zająć, a ja uwielbiam kiedy słyszę: Mamo...kocham Cię.
Jeśli ktoś sie pyta o drugie dziecko mówię: nie, bo przy pierwszym nikt mnie pomagał. I babcie, ciocie itp zamykają dzioby.

Jak widzę dzieci moich koleżanek jak krzyczą na matki, jak potrafią uderzyć rodzica to mi ręce opadają.
Klaps czy bicie dziecka jest objawem bezradności opiekuna. Trzeba ustanowic granice, potem być konsekwentnym i nie dopuszczać do sytuacji kiedy nerwy dziecka i rodzica puszczają. Tak jak z koniem- nie ułożony będzie się próbował ile mu wolno.
hanoverka, jesssu, robisz wlasnie TO!
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 22:10
hanoverka : wszystko się zgadza ale dlaczego matki  w sposób maniakalny próbuja przekonywac osoby bezdzietne do  ich posiadania?  Co nimi kieruje? Szpan?
ja ma a ty nie i jesteś gorsza społecznie? Ile taki sytuacji ze dziewczyny zachodza w ciąże bo nie chcą się czuć odrzucone a poźniej kończy się to depresją poporodową.
Ja znam takie 3 laski... które  teraz po urodzeniu pórbują wmówić mi że jest pieknie a wcale tak nie jest - to widac gołym okiem.

A teraz weź pod uwagę  taką młoda dziewczynę która owszem z poczatku nie chciała mieć dzieci , kończy 27 lat  i bach .. instynkt się pojawia.. ale  okazuje się ze jest bezpłodna.
Znam taki przypadek i dziewczyna do dziś  bierze leki bo koleżanki w pracy ją prawie zaszczuły swoim pieprzeniem - o ty biedna  jesteś, szkoda że nie poznasz smaku własnego dziecka. Bo tylko przy swoim dziecku poczujesz  prawdziwą więź i spełnienie.
Albo - Marolka niech pójdzie na sobotni dyżur do pracy , bo ja mam z dzieckiem dentyste. MI bardziej zależy na podwyżce bo ja mam dzieci....
I własnie tego nienawidzę.
osoba która nie ma teraz  dzieci równie dobrze wcale  miec ich nie musi . I  nie oznacza to że jest bezwartościowa.  Nie przkonuj mnie teraz że - a zobacyzmy za parę lat bo owszem nie wiem co bedzie za apre lat ale i TY TEGO TEŻ NIE WIESZ.

hanoverka
w tym momencie mam przed oczami znajomą mi rodzine: mają wypasiony dom, samochody, kupe kasy i 2 dzieci. starsze często choruje..gdy pojawiło się młodsze- nie chorujące, starsze zostało "odrzucone". kiedy wchodzi się do Nich do domu czuć to okropnie, takie przeszywające zimno w stosunku do tej dzieciny, złość na nie..widać, że jest dzieckiem niechcianym!



Co do dzieci lubianych i nie lubianych: przyjaciółka ma 2 dzieci: starsza dziewczyne, i 4 letniego synka. Podczas gdy 4 latka uwielbiam, tak dziewczynka doprowadza mnie do irytacji. Jest natrętna, za wszelką cene chce zwrócić na siebie uwagę, a jak się już to uczyni to przepadasz..nie da spokoju..


edit:
zabeczka17 pewnie dlatego tak maniakalnie gadają bo same wcześniej nie lubiły dzieci, a po urodzeniu swoje pokochały 😉
Sa też pary, ktore nie chciały mieć dzieci, przekraczają 30, nagle pragną zostać rodzicami i..pojawia się problem, bo nie mogą!
katijaa no trudno robię TO, bo ja matka polka ograniczona....

zabeczka nie wiem, widac ta kolezanka jest slaba psychicznie ze daje soba tak manipulowac i wpedza się w depresję. Jest mnóstwo opcji posiadania dziecka, trzeba znaleźć pomoc i korzystać. Ja się nie spotkałam z wręcz maniakalnym nagabywaniem kobiet do posiadania potomstwa tak jak ty to opisujesz.
akzzi no widzisz i tak to właśnie jest. Szkoda mi tych dzieci, bo dzieci nie rodzą się złe i niewychowane. To rodzice są temu winni.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 22:23
akkazi nie wiem być może jest tak ak mówisz. 😎

Ja poporstu nienawidzę tej manipulacji, presji macieżyństwa, przekonywania, snucia domysłów, tłumaczenia mi że moje dziecko po 30 bankowo urodzi się chore dlatego mam się śpieszyć z decyzją, i że to będzie moja wina jak zdecyduje się na baby  zbyt późno. itp. itd. 🤔wirek: 🤔wirek:

To jest chore. Nienawidze ograniczeń, nienawidzę wchodzenia w moją sferę intymna i oceniania mojej wartości przez pryzmat posiadanych potomków. To mnie wkurza i doprowadza czasami do szewskiej pasji.
Dlateg uciekam w świat koński, zamykam się przed znajomymi (dzieciatymi ) w realu.

hanoverka ja się spotkałam w realu  i spotykam dalej ( na sobie i kulku znajomych)... dlatego uważam że jest to chora manipulacja. Głupia propaganda społecznościowa, durny nurt... pozbawiony skrópułów w stosunku do osób posiadających odmienne zdanie na temat macieżynstwa.
zabeczka, ale kto Ci tak ciągle gada? To co piszesz jest dość stanowcze i definitywne - jakbym ja komuś próbowała mędzić i usłyszała co piszesz, to by mi się odechciało. Może gadają, bo im pozwalasz?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2010 22:26
hanoverka,  a matki to wyzbywają się wszelakiego egoizmu i są żywcem brane do nieba? A dzieci chce się mieć z czystego altruizmu, nigdy w życiu nie z egoistycznych pobudek? WSZYSTKO W NASZYM ŻYCIU ROBIMY EGOISTYCZNIE  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się