Koniec z jeździectwem?

donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
27 maja 2024 20:55
xxagaxx, no to jeszcze w miarę (zależy też jeszcze ile ta premia) ale jak mi kuzynka opowiadała jak u niej to wygląda w pracy to jest bardziej coś na zasadzie że się dostaje premie za 0 wziętych L4, a nie procent od niej ucięty w zależności ile się wzięło. Czyli albo dostajesz albo nie. W efekcie czego ludzie chodzą do roboty z glutem po pas i kompletem leków na biurku aby na koniec roku te premie dostać

donkeyboy, No to brzmi już masakrycznie. U nas premia jest co miesiąc, ok. 35% wynagrodzenia. Jest podzielona na różne rzeczy, typu właśnie obecność, zanagzowanie itp. Za każdą rzecz "zle" tracisz dany % w danym miesiącu. Więc to nie rzutuje na cały rok.
donkeyboy, Tak, są takie praktyki typu właśnie brak premii za chociażby jeden dzień chorobowego i to wcale nie jest żaden kosmos. Też u nas była to też była premia miesięczna. Jakkolwiek by to nie brzmiało - działało. Pracownik był w stanie przyjść, zrobić badania 1 dnia pracy i następnego dnia pójść na L4 i siedzieć tam do końca umowy na okres próbny. I to nie były jakieś wyjątkowo odosobnione przypadki.
Była laska, która jakoś "magicznie" chorowała zawsze w najgorętszych okresach + nie było miesiąca, w którym by nie posiedziała 2-3 dni na l4. I naprawdę, szlag trafiał przełożonych, ale także koleżanki z działu.
O, i poniedziałki/pierwsze dni po długich weekendach. Zawsze, ale to zawsze jakaś ekipa "chorowała" (zwykle te same osoby). Premia za obecność znacznie zmniejszyła takie akcje, a jak ktoś faktycznie był chory, to szedł na to l4 i w kolejnym miesiącu miał premię.
I ta firma na początku wcale nie chciała takiej premii wprowadzać właśnie dlatego, żeby ludzie nie łazili z gorączką do pracy, ale, no kuźwa, rekrutacja leci praktycznie non stop, a tu co chwilę jest niepełna załoga, któraś maszyna nie idzie....

W innej firmie spotkałam się jeszcze z premiami "za brak l4" miesięcznymi + dodatkową premią roczną - i tą roczną faktycznie dostawali pracownicy "bez l4" przez cały rok. Kilka osób się znalazło, wbrew pozorom.
Facella   Dawna re-volto wróć!
27 maja 2024 22:50
Sankaritarina, 2-3 dni w miesiącu na L4 to np. ja spędzam, bo mam bardzo ku*ewskie migreny, w trakcie których do kibla czołgam się po ciemku, nie wyobrażam sobie pracować wtedy przy kompie. A moja praca polega wyłącznie na siedzeniu przy kompie. Zresztą w sytuacji migrenowej praca jest moim ostatnim zmartwieniem, bo nie jestem w stanie funkcjonować, przypominam bardziej zombie niż człowieka. Promień światła przebijający się przez zasłonę powoduje wypalanie oczu i eksplozję w głowie, dźwięk gryzionej przeze mnie bułki wibruje w głowie przez kolejne 60 minut. I to jest sytuacja, której nie da się przewidzieć, żeby pozamykać otwarte sprawy. Nie znasz sytuacji tej osoby, może rzeczywiście potrzebuje tych zwolnień.
Teraz piszę to ze szpitalnego łóżka, z "zaplanowanym" L4 na 2-3 tygodnie w zależności od samopoczucia. Mogłabym się rok męczyć czekając na rezonans, który i tak pewnie skończyłby się hospitalizacją, ale w imię czego? Pozamykałam co byłam w stanie pozamykać, resztę przekazałam ze szczegółami moim backupom, bo nie wszystko zależy ode mnie.
Ludzki organizm to nie maszyna, nie da się zapie**alać przez cały czas bez żadnej przerwy, a i sytuacje losowe się zdarzają. Maszyny też się zresztą psują.
Nie pojmuję i nie pojmę rozliczania pracowników z L4, które są im realnie potrzebne.

Co do zaangażowania - byłam młodym, zapie**alajacym pracownikiem. Jeździłam jako przedstawiciel handlowy i po 12 godzin dziennie - nie było dnia, żebym odpuściła któryś sklep z trasy, wyjątkiem było jeśli był nieczynny. Były miesiące takie, że wyrabiałam 170% ponad normę (miałam kolegów, którzy mieli problem z wyrobieniem 70% normy miesiąc w miesiąc). Miałam najlepsze ekspozycje, wyróżniane w raportach rocznych w firmie. I myślicie, że dostałam jakąś premię? Uścisk dłoni prezesa? Nie, dostałam wypowiedzenie przed najgorętszym okresem w roku, kiedy to premie za wyniki były wyższe. W dupie mam zaangażowanie przy takim podziękowaniu.
Teraz od ponad 4 lat jestem w jednej firmie. Zrobiłam sporo kursów, łapię każdą okazję do rozwoju, biorę nowe wyzwania na siebie. Od zera buduję nowy zespół. Jak trzeba, to po godzinach czy na urlopie odpisuję na maile czy teamsa. I od dwóch lat, odkąd spełniam wymóg stażowy, nie mogę się doprosić o seniora, nowi którzy przychodzą do firmy i uczę ich, co i jak klikać w systemie, mają znacznie mniejszy zakres obowiązków i odpowiedzialności, ale za to mają to samo stanowisko co ja. Trzyma mnie jednak to, że mam świetny zespół, ciekawe rzeczy do roboty i regularne podwyżki. Ale i trochę boli, że tyle lat się staram, obiecanki cacanki i nic z tego. Coraz mniej mi się chce. Rozumiem wypalenie i nie życzę go nikomu.
Komentarz moderatora: upraszam jednak o kulturę wypowiedzi
Facella, Gdyby to były "tylko 2-3 dni", ale tam sytuacja była taka, że w każdym innym momencie pracowym nie można było na tą osobę liczyć. Jakikolwiek trudniejszy okres, bardziej obciążajcy - fru, l4. Bez cienia przejmowania się kto tą pracę za nią wykona, bez przejmowania się nawet koleżankami z działu.

Jasne, że się nie zna sytuacji wszystkich osób, ale też od tego są kadry i przełożeni, żeby wiedzieć o sytuacjach chorobowych. No jasne, że nikt nie powinien się spowiadać ze swojego zdrowia, nie ma takiego obowiązku, nikogo niech to nie obchodzi, ale, no, różne sytuacje życiowe -> Są pracownicy wątłego zdrowia, takich też znam. Firma niektórym zmieniała stanowiska, żeby mogli wykonywać prace, które...mogli wykonywać. Normalna sprawa, przeniesienie z "cięższego" albo szkodliwego dla tej osoby stanowiska, na inne. Tylko kurczę, to się czasem trzeba odezwać.

Raz szefostwo wyszło z inicjatywą pracy zdalnej, żeby znajoma została dłużej w domu (była po szpitalu, chorobowe już się skończyło, lekarz wysłał do pracy) - a to były czasy przedpandemiczne 😉 pracy zdalnej w tej firmie generalnie nie było. Tylko to była pracownica godna zaufania, bardzo rzetelna, wcale nie przesiadująca w "niepłatnych" nadgodzinach czy coś - wręcz z tych, którzy punkt 16 wychodzą do domu - no ale do niczego nie można było się przyczepić, praca wykonana, w razie nieobecności obowiązki przekazane...

Niemniej jednak pewnie, firma też musi mieć takie podejście. Nie jak ta gwiazda internetów ostatniego czasu, która zwolniła graficzkę przez Skype na grupowym czacie...
U nas po wprowadzeniu premii za obecności łączna roczna ilość dni chorobowych spadła o 40%. O czymś to świadczy. A nie jest to premia typu wszystko albo nic, ale liczona proporcjonalnie dni przepracowane plus urlopy do dni pracy ogółem. Jakoś tak się złożyło, że wszystkie Panie chorowały przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Taka dziwna epidemia. Albo oczywiście w wakacje. Znam firmę (serio, to nie żart) która co roku stała we wrześniu, bo wszyscy pracownicy szli na grzyby. 🤣 Mamy pracownika, który regularnie miał ciężkie kontuzje i długotrwałe zwolnienia w trakcie żniw. W końcu dostał mocny opierdziel od kierownika, obraził się i przyszedł się zwolnić. Powiedział, że ma teraz inny pomysł na życie itd. Ponieważ generalnie był to dobry pracownik (o ile przychodził do pracy) to kierownik mu powiedział w mocnych słowach, żeby nie pitolił głupot, dał mu półroczny urlop bezpłatny i powiedział, że za pół roku niech podejmie ostateczną decyzję. Po pół roku wrócił skruszony i od tamtej pory już nie choruje w żniwa. 😂 Nasz kierownik produkcji powiedział mi kiedyś, że czasem to się czuje jak opiekunka w przedszkolu 🙈

Tak więc ten, problem lewych L4 nie jest wcale przesadzony.
Wtrącę swoje trzy grosze w temacie częstych L4
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy-mamy, zwłaszcza mamy małych dzieci, których nie stać na opiekunkę , więc dzieci chodzą do żłobka/przedszkola. I chorują. Potrafią być chore co drugi tydzień…
I taka matka nie ma wyjścia-bierze L4 na dziecko.
Albo pracuje zdalnie, ale nie zawsze jest to możliwe, bo jak pracuje na produkcji, to zdalnie się nie da.
Dziewierz, tyle że opieka na dziecko jest płatna przez państwo, a chorobowego 33/14 dni płaci pracodawca.
U mnie w pracy też jest system premii za brak chorobowych, ale ci, którzy mają zajęcia komornicze/US i wszyscy inni kombinatorzy i tak kombinują, jak kombinowali wcześniej. Część osób jednak o dziwo przestała chorować 😀
Dziewierz, - ja zdecydowanie wolę jak biorą L4, a nie przychodzą z tym do biura zarazić wszystkich 🙃 Mogę nawet zastąpić, wolę dodatkową robotę niż te dżumy i inne plagi od dziecków. Serio.

Co do premi za obecność, to na pewno zmniejszają lewe L4, ale zmniejszają też te faktyczne. Bo jak komuś się budżet średnio spina to przyjdzie i z glutem po pas. Tylko właśnie najgorzej, że z tego przedszkola to przyniesie i rozsieje takie paskudztwo, że poskłada wszystkich. W tym roku autentycznie sprawdzałam rezerwację biurek i wybierałam pomieszczenia bez ludzi z dziećmi, bo myślałam, że mnie popier... co chwilę coś! Wiecznie wracałam z tym uczuciem, że zero mocy i zaraz będę chora. Miałam nadzieję, że po pandemii zmądrzeliśmy, ale nie, już się znowu zaczęło przychodzenie z smarkami i kichanie na ludzi. Po czym L4 nie ma jedna osoba, a pięć, albo wszyscy chodzą tacy podziębieni.

W święta u nas wszyscy kładą urlop, w poprzedniej robocie często nas w takie dni wyganiali wcześniej do domu. Wiele firm produkcyjnych po prostu robi przerwę i goni wszystkich. W skandynawii normalne są wakacyjne przerwy produkcyjne, po 3-6 tygodni. W wielu miejscach świat się nie rypsnie, nawet jak 90% działu będzie lepić pierogi dzień przed wigilią, jak ten jeden dzień tak mocno dotyka firmę to... chyba ona ogólnie nie bangla za dobrze 😉
Wiadomo, czasem są ludzie, którzy przeginają i takie przypadki też znam, ale w wielu sytuacjach da się odpuścić, przymus bycia jest w głowie.
No i to jest właśnie kwintesencja całej dyskusji. Nie ma rozwiązań idealnych, istnieje masa obrzydliwych, wykorzystujących pracownika pracodawców, ale są też pracownicy którzy lecą w jajo jak tylko można.

Znajoma pracuje w kancelarii. Ich recepcjonistka/pomoc prawna zaszła w ciążę. Szukali więc osoby na zastępstwo. Tak aby jeszcze zostala przyuczona. I co? Pani dostała umowę i bach L4 na ciążę 😀 ja wiem, może i przypadek, ale powiedzcie mi co ma zrobić pracodawca?
keirashara, od lepienia pierogów jest urlop a nie L4. Jeśli ktoś bierze L4 przed świętami na lepienie pierogów to jest ewidentnie na lewym zwolnieniu. I tu nawet nie chodzi o to, że praca w firmie się zawali, ale to jest koszt dla pracodawcy. Bo przecież pracownikowi należą się pieniądze, ale nie ma go w pracy. Ale najgorsze jest podejście pracownika. Skoro firma się nie zawali jak będę lepić pierogi to kit, że okradam pracodawcę, przecież to nic wielkiego. No mój bosze, to się w żaden sposób nie broni. To jest zwykłe oszustwo i kradzież.

U nas też mamy wyłączenia w wakacje, krótszy czas pracy przy falach upałów, wolne wszystkie te drobne dni między świętami, typu 2 maja czy dzień do Bożym Ciele itd, itd. Problemem jest to, że część pracowników bezmyślnie wykorzystuje urlop wcześniej, a potem im nie wystarcza do końca roku i biorą wtedy lewe zwolnienia.

Dodatkowo, są firmy, dla których okres przedświąteczny to okres najbardziej natężonej pracy. I wtedy jak połowa ekipy zrobi sobie wolne na lepienie pierogów to jak najbardziej - świat takiej firmy może się zawalić. Po prostu wszystko zależy od specyfiki danej pracy. Warto spojrzeć szerzej i nie wrzucać wszystkich do jednego worka bazując tylko na swoich siłą rzeczy dość wąskich doświadczeniach. Niezależnie od wszystkiego każdy przypadek lewego zwolnienia jest naganny. Tak samo jak naganne jest ze strony pracodawcy lewe zatrudnianie, niewypłacanie wynagrodzeń itd, itd.
martrix, niezależnie kto płaci-pracownika w pracy brak…
EMS, - ale ja się zgadzam, że lewe zwolnienia nie są ok, jak najbardziej. Tak samo pójście do pracy z zamiarem natychmiastowego zajścia w ciążę - szczególnie małe firmy bardzo to odczują. Jak i z tym, że są różne stanowiska. Natomiast wiele firm też jest nie ok i zachowuje się tak, jakby czyjś jeden dzień zwolnienia im biznes wywracał. W przypadku małych firm jeszcze ok, ale podobnego zajoba potrafią ćwiczyć wielkie korpo, gdzie jest to 💩 prawdą. Czasem to na prawdę jest kwestia poukładania pracy i mentalności. No i jak ktoś wywija ten sam numer któryś rok z zrzędu, któryś raz, to imo od tego jest kadra zarządzająca, żeby takich delikwentów ogarnąć - jak sama pisałaś, przykład z bezpłatnym urlopem.

Edit: koleżanka pracuje jako fotograf produktowy i nie mogła wziąć wolnego w ten piątek. Bo wiecie, jednej z większych firm sprzedających buty w tym kraju zrobi zajebistą różnicę, ten jeden dzień fotek butów, będą mieli tylko dla 500000 modeli, nie 500010 🤡 a potem zdziwko, że pracownik nie zmotywowany i kombinuje, jak o każde wolne musi stoczyć bitwę... a nawet nie jest to uzasadnione, bo serio, firma się od tego nie rypsnie.
(...)
U nas też mamy wyłączenia w wakacje, krótszy czas pracy przy falach upałów, wolne wszystkie te drobne dni między świętami, typu 2 maja czy dzień do Bożym Ciele itd, itd. Problemem jest to, że część pracowników bezmyślnie wykorzystuje urlop wcześniej, a potem im nie wystarcza do końca roku i biorą wtedy lewe zwolnienia.
(...).

EMS, Nie da rady planów urlopowych robić? W styczniu na cały rok. Albo chociaż część....
Chociaż prawda, że cwaniaki się znajdą na wszystkie rozwiązania.

Dziewierz, Matki mają jeszcze dodatkowe dni "opieki na dziecko" (które też wykorzystują niekoniecznie przy chorym dziecku, ale to przepada w końcu roku, więc czemu by nie wykorzystać). No i z matkami bywa, że nie ma problemów, jeśli im zależy na pracy, są logistycznie ogarnięte, starają się... - wszystko kwestia podejścia do pracy.
Przyznam że trochę nie ogarniam zamysłu karania całej firmy/zespołu za cwaniactwo jednostki.
Zdecydowanie są inne metody na załatwianie dysfunkcji w zespole, ale może to jakaś naleciałośc kulturowa.
Interesujące 🙂

EMS, Nie da rady planów urlopowych robić? W styczniu na cały rok. Albo chociaż część....
Chociaż prawda, że cwaniaki się znajdą na wszystkie rozwiązania.

Sankaritarina, da, i tak robimy. Ale nadal są jednostki, które się w tych planach nie mieszczą.


No i z matkami bywa, że nie ma problemów, jeśli im zależy na pracy, są logistycznie ogarnięte, starają się... - wszystko kwestia podejścia do pracy.


My mamy dobre doświadczenia z młodymi ojcami. Od jakiegoś czasu mówię, że najlepiej zatrudniać młodych mężczyzn, którzy mają dzieci. Co prawda u nas latają na zwolnienia na opiekę nad dziećmi (wiadomo, dzieci chorują) na równi z matkami tych dzieci albo nawet więcej. Często się też zdarza, że proszą o bardziej elastyczny czas pracy, żeby pogodzić pracę z opieką. Ale to rzetelni i odpowiedzialni pracownicy i chętnie zostają po godzinach, bo to zawsze dodatkowa kasa, a wiadomo, przy dzieciach kasy nigdy za dużo.

Przyznam że trochę nie ogarniam zamysłu karania całej firmy/zespołu za cwaniactwo jednostki.
faith, nie bardzo wiem jaką zbiorową karę masz na myśli? Możesz doprecyzować?
EMS piona! mądrze piszesz 🙂 Szkoda, że taki sposób myślenia jest raczej niepopularny.
Co do premi za obecność, to na pewno zmniejszają lewe L4, ale zmniejszają też te faktyczne. Bo jak komuś się budżet średnio spina to przyjdzie i z glutem po pas.

Amen. Pracowałam w miejscu gdzie ucinali podstawę premii za L4 - nigdy więcej! Swoją drogą czy coś się zmieniło w tej kwestii? Teraz ucinanie premii za L4 jest zgodne z prawem? Czy wszędzie jest to ucinanie podstawy premii i inne tego typu kwiatki naginające prawo?
ems no karanie osób chorych za to że są chore i idą na L4, bo jakich cwaniak przycwaniaczyl i zachachmecil lewe L4. Jakby nie patrzeć obrywają też ci z prawdziwymi dolegliwościami.
faith, nie wiem jak to jest przyjęte w różnych firmach, ale ja premiuję wykonaną pracę. Skoro pracownika nie ma w firmie (wszystko jedno z jakiego powodu), to nie wykonuje pracy więc premia mu się za ten okres nie należy. Proste. Rozumiem, że to nie jest wina pracownika, że się pochorował albo że złamał nogę, ale nie jest to też wina pracodawcy. Krótkie chorobowe (na tzw grypę) nie wpłyną znacząco na premię, to będą kosmetyczne różnice. Jak ktoś zachoruje poważnie to od tego są ubezpieczenia grupowe, żeby zrekompensować straty z tytułu zachorowania, a nie pracodawca. Ja wiem, że system wynagradzania i premiowania nie jest w 100% sprawiedliwy (w żadnej organizacji nie jest), ale jest on tak bliski sprawiedliwości jak to tylko możliwe.
U nas do premii też wlicza się frekwencja i działa na zasadzie takiej, że jak kogoś nie ma to jego działka za dni nieobecności jest rozkładana proporcjonalnie na innych. I mi się wydaje, że to jest sprawiedliwe, bo w końcu jak jest okrojony skład to reszta musi robić więcej niż zazwyczaj. A u nas bardzo czuć nieobecność nawet jednej osoby, przy czym absolutnie nikt chory do roboty nie przychodzi. Ale mam wrażenie że się dyskusja w ogóle rozminęła z wątkiem, bo nie ma tu już nic o kończeniu jeździectwa 😀
EMS, Od jakiegoś czasu mówię, że najlepiej zatrudniać młodych mężczyzn, którzy mają dzieci.
EMS, ale wiesz że to co właśnie napisałaś to jest dyskryminacja w czystej postaci? Ze względu na płeć, ze względu na wiek i ze względu na dzietność? Właśnie takiego podejścia prawo zabrania.
faith, nie wiem jak to jest przyjęte w różnych firmach, ale ja premiuję wykonaną pracę. Skoro pracownika nie ma w firmie (wszystko jedno z jakiego powodu), to nie wykonuje pracy więc premia mu się za ten okres nie należy. Proste. Rozumiem, że to nie jest wina pracownika, że się pochorował albo że złamał nogę, ale nie jest to też wina pracodawcy. Krótkie chorobowe (na tzw grypę) nie wpłyną znacząco na premię, to będą kosmetyczne różnice. Jak ktoś zachoruje poważnie to od tego są ubezpieczenia grupowe, żeby zrekompensować straty z tytułu zachorowania, a nie pracodawca. Ja wiem, że system wynagradzania i premiowania nie jest w 100% sprawiedliwy (w żadnej organizacji nie jest), ale jest on tak bliski sprawiedliwości jak to tylko możliwe.
EMS, Nie - jeśli w regulaminie masz premię frekwencyjną, to nie promujesz wykonanej pracy tylko promujesz osoby zdrowe i bezdzietne. Przy takim zapisie osoba, która co prawda była 4 dni na L4, ale przez resztę miesiąca cisnęła na 110% i wykonała wszystkie swoje obowiązki, będzie miała obciętą premię prawda? Dla Ciebie może kosmetycznie, ale dla tej osoby może to być istotna różnica.
Tak jest nasze prawo skonstruowane, że to na pracodawcy spoczywa ciężar sporadycznych chorób pracownika (mimo że to nie jego wina), i pracodawca powinien to uwzględnić przy organizowaniu zespołu. Pracownik to człowiek, a nie maszyna.
Z twoich wypowiedzi wyłania mi się spod płaszczyka racjonalnie uczciwego pracodawcy, taki typowy polski biznes - jak pracownik złamie nogę, to nie moja wina, niech się ubezpieczy i robi co chce ja oczekuję 100% obecności - najlepiej młodego mężczyzny z dzieckiem. I to jest zaskakująco blisko tematu poruszonego przez Kanie.
Lewe L4, a zwłaszcza lewe ciążowe L4 to jest plaga, ale moim zdaniem jedynym skutecznym sposobem walki z tym zjawiskiem jest karanie lekarzy, którzy wystawiając je potwierdzają nieprawdę. To jest nieetyczne.
W wielu firmach premie frekwencyjne są dyskryminujące, a coraz częściej podnosi się, że każda premia frekwencyjna jest dyskryminująca i sądzę, że takie podejście się przyjmie w sądach.


Pracownik to człowiek, a nie maszyna.

Wyobraź sobie, że pracodawca to też człowiek, a nie maszyna.

Cały koszt przywilejów pracownika spada na pracodawcę. Co tylko nowego rządzący wymyślą na rzecz pracownika to obciążają tym pracodawcę. Polska gospodarka jest napędzana przez mały i średni biznes. Ten mały lub mikroprzedsiębiorca to człowiek taki sam jak ty i ja, który często ciężko haruje, żeby utrzymać siebie, firmę, kilku pracowników i rodzinę. I często mniej zarabia niż jego pracownicy i ciągle ma rzucane kłody pod nogi.
Lewe L4, a zwłaszcza lewe ciążowe L4 to jest plaga, ale moim zdaniem jedynym skutecznym sposobem walki z tym zjawiskiem jest karanie lekarzy, którzy wystawiając je potwierdzają nieprawdę. To jest nieetyczne.

A to jest pyszne! Winny lewym zwolnieniom jest lekarz! Nie pracownik, tylko lekarz. Przecież lekarz biega za pracownikiem i wciska mu lewe zwolnienia na siłę! 😂 I to jest raptem NIEETYCZNE. Winni są obaj i nie jest to raptem nieetyczne tylko jest to oszustwo i kradzież.


Z twoich wypowiedzi wyłania mi się spod płaszczyka racjonalnie uczciwego pracodawcy, taki typowy polski biznes - jak pracownik złamie nogę, to nie moja wina, niech się ubezpieczy i robi co chce ja oczekuję 100% obecności

Nie wiem skąd ty wyciągnęłaś takie wnioski na podstawie moich wypowiedzi. Zdecydowanie nadinterpretujesz moje słowa i szczerze mówiąc tą część twojej wypowiedzi odbieram jako obraźliwą, bo nigdzie nie napisałam ani, że oczekuję 100% obecności, ani tego, że jak pracownik złamie nogę to niech sobie robi co chce.

Edit, bo coś mi ucięło. Odnośnie pierwszej części twojej wypowiedzi. Nie, nie dyskryminujemy nikogo. Pracują u nas młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, dzietni i bezdzietni. Tacy co byli bedzietni gdy zaczynali, a teraz są dzietni, tacy co mieli dzieci, ale dzieci dorosły. Są też tacy co zaczynali jako bezdzietni, a dzisiaj bawią wnuki. Są kobiety po ciążach i urlopach macierzyńskich, są osoby po wielomiesięcznych a czasami wieloletnich walkach z ciężkimi chorobami, głównie nowotworami. Są też emeryci. Więc nie. Nie dyskryminujemy nikogo. Tylko z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej rzetelnymi pracownikami są ojcowie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 maja 2024 18:08
EMS, Ty jako pracodawca nie jesteś w miejscu do wyrokowania, czy zwolnienie jest lewe. Ba, Ty nawet nie masz prawa wiedzieć jakiej jednostki chorobowej dotyczy, chyba że sam pracownik Ci o tym powie.
I jakkolwiek się teraz będziesz tłumaczyć, to nie zmieni faktu, że pisanie "młodzi ojcowie są najbardziej rzetelnymi pracownikami, takich najlepiej zatrudniać" JEST jawną dyskryminacją. I to oczywiście kobieta kobiecie najbardziej dojedzie. Jeśli tego nie rozumiesz, to może warto się doedukować, bo sobie napytasz biedy.
Gillian   four letter word
28 maja 2024 18:56
Jakiej biedy ma sobie napytać? Zatrudnia tak jak uważa za słuszne.
Nasza pracownica przez dwa lata była w pracy dwa miesiące 😅 na koniec wróciła z wychowawczego i zwolniła się 😝 teraz mamy samych chłopaków i jest wspaniale, w końcu jest robota zrobiona a wieczne absencje 😎

Polska gospodarka jest napędzana przez mały i średni biznes. Ten mały lub mikroprzedsiębiorca to człowiek taki sam jak ty i ja, który często ciężko haruje, żeby utrzymać siebie, firmę, kilku pracowników i rodzinę. I często mniej zarabia niż jego pracownicy i ciągle ma rzucane kłody pod nogi.

A to jest pyszne! Winny lewym zwolnieniom jest lekarz! Nie pracownik, tylko lekarz. Przecież lekarz biega za pracownikiem i wciska mu lewe zwolnienia na siłę! 😂 I to jest raptem NIEETYCZNE. Winni są obaj i nie jest to raptem nieetyczne tylko jest to oszustwo i kradzież.

EMS,

Otóż to, niestety w Polsce przedsiębiorca jest do dojenia, generalnie ma płacić podatki i mieć obowiązki, w zamian przywileje, ulgi i cokolwiek tam jeszcze to się należą, ale innym.

A ten lekarz to taak, biega i zmusza do zwolnień, namawia i naciska 😂
U nas więcej dziwnych L4 mają osoby z odchowanymi dziećmi. Kadry są w stanie to wyłapać, tylko co z tego 🤷
I też wolę gdy rodzice dzieci w wieku przedszkolnym w razie choroby latorośli siedzą z nią w domu. Nie roznoszą różnych "zaraz" (typu 3/4 działu potem umiera na jelitówkę, kolejny raz w roku zresztą).
Przyznam że trochę nie ogarniam zamysłu karania całej firmy/zespołu za cwaniactwo jednostki.

Dla mnie to też jest słabe, bo uderza w osoby które nic nie zrobiły tylko dlatego, że ktośtam, gdzieśtam, kiedyśtam cwaniakował.
Podejrzewasz że ktoś wziął L4 żeby lecieć na Majorkę to zgłoś do kontroli i tyle, za to przecież sypią się kary dla cwaniaków, zamiast ze złości robić pod górę wszystkim.

Mowa oczywiście o ucinaniu premii nie tylko doraźnej ale też jakichś nagród rocznych czy okazjonalnych (na święta itp). W niektórych firmach wystarczy, że ktoś był 1 dzień w roku na L4 i już jest z tego wykreślany. Czy to jest normalne? Czy nikt nie ma prawa po prostu, po ludzku zachorować? Przecież to nie jest wybór. Nie wszyscy mają dobrą odporność, niektórzy mają choroby przewlekłe, powikłania urazów czy chorób wymagające kontroli i tak dalej. Okropnym jest, że dla wielu pracodawców samo to dyskwalifikuje ich jako wiarygodnych pracowników, bo chodzą X razy w roku na zwolnienia.

Jasne, że premia za brak L4 zwiększa frekwencję, bo więcej ludzi przychodzi do pracy z zawalonymi zatokami/gorączką/jelitówą, narażając współpracowników na te same przyjemności bo PIENIĄŻKI. O ile w przypadku utraty miesięcznej premii można dać sobie spokój i już iść na ten tydzień do wyra, to już bycie wykreślonym z tych większych jest mniej akceptowalną perspektywą, zwłaszcza jak ktoś ma nieciekawą sytuację. Jak dla mnie wzrost obecności przy tego typu premiach nie jest dowodem na cwaniactwo ludzi, tylko na niechęć do bycia stratnymi...
A właśnie, jeszcze bonus +100 do januszostwa czyli podobne konsekwencje w przypadku honorowego oddawania krwi.

Jeżeli mam zespół pracowników, to w moim interesie jest takie planowanie grafiku i zarządzanie nimi w taki sposób, żeby absencja jednej osoby nie uniemożliwiała dalszej pracy i nie wymuszała rozwiązań typu ściąganie kogoś z wolnego na gwałt. To są tylko ludzie i zawsze coś się może wysypać, jak ktoś nie bierze tego pod uwagę to niestety ale sam jest sobie winien problemów (które ostatecznie i tak zgrabnie przerzuci na resztę pracowników).

I już któryś raz spotykam się z poglądem, że młode matki są do dupy pracownikami bo zwolnienia na dzieci, bo mała dyspozycyjność itp., ale młodzi ojcowie to są super i tylko takich zatrudniać. A często po prostu stary nie chce siedzieć w domu z dzieciakami i już woli zostać w pracy, nawet po godzinach xD to akurat przykre.
W temacie - polecam lekturę artykułu. Ktoś wreszcie wpadł na pomysł, że chorobowe płatne przez pracodawcę jest nielogiczne. I że pracodawca nie ma żadnych narzędzi weryfikacji takich zwolnień, a co za tym idzie skala nadużyć jest ogromna.

https://tvn24.pl/biznes/pieniadze/l4-na-koszt-zus-glosna-obietnica-tuska-dla-pracodawcow-to-najwazniejszy-postulat-st7937828
Dodam tylko, że jestem people leaderem od lat i jeśli zatrudniłam sobie do zespołu nieroba albo lesera - no to była moja decyzja i ja ponoszę za to konsekwencje 🙂
Taka robota line managera, są na to metody, bez naruszania danych wrażliwych i prywatnych i bez nieprzyjemności dla reszty zespołu 🙂
Serio nie ogarniam dlaczego konsekwencje mojego błędu mieliby ponosić ludzie z zespołu w takim wypadku 🙂

Nagradzanie za wynik - tak. Ale frekwencja to jest kpi świadczący o niczym, poza tym że ktoś się objawia w pracy, wcale nie musi być skorelowany ani z ilością ani jakością czyjejs pracy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się