Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
15 grudnia 2017 17:18
Rolnicy prowadzący hodowlę, a zwłaszcza bydła mlecznego pracują świątek piątek i nikt się nad nimi nie użala, krówki same się nie wydoją  😉
Strzyga, widac ty zyjesz w swiecie, gdzie pensjonaty to dzialalnosc charytatywna, a pensjonariusz ma miec wieczny dlug wdziecznosci wobec wlasciciela stajni, ktoremu placi za niewykonywane uslugi bo...?

Nie mam najmniejszego problemu z ruszeniem zadu jak to uroczo okreslilas, pod warunkiem ze taka jest moja umowa z uslugodawca. Ba, ruszam zad do opieki nad konmi w stajni rekreacyjnej (karmienie, wypuszczanie) - bo taka jest umowa, ze wartosc uslugi nauki jazdy konnej to miesieczny abonament w ojro + pomoc na swojej wachcie. W innej stajni koszt powozenia tylka na koniu to samo ojro a wlasciciel osrodka to ojro sam wymienia na prace stalych pracownikow. Rozne modele, oba uczciwe 🙂 W pensjonatach jest podobnie.

Mam calkiem sporo empatii, ale nie dla ludzi co nie wywiazuja sie z umow (wiedzac z gory, ze sie nie wywiaza) i licza na zerowanie na emocjach jako wyjscie z sytuacji. Btw wedlug ciebie jakakolwiek praca w swieta i dni ustawowo wolne jest chamstwem, brakiem empatii i wyzyskiem? Niby czemu? 👀
kokosnuss, strzydze nie chodziło o to, ze praca w święta jest wyzyskiem tylko praca 365 dni w roku i niemożność odpuszczenia nawet na 2 dni. Ja też zostaje przy swoim zdaniu, że albo ktoś sobie tak życie organizuje, że go czasem ktoś odciąży i miewa dni wolne, a jeśli ma z tym problem to niestety ale pracuje codziennie. Zwierzęta mają swoje potrzeby, decydując się na nie trzeba o tym pamiętać. Jak ktoś ma w domu psa to też raczej nie trzyma go zamkniętego 2 dni bo nie chce mu się iść na spacer
vanille, no ja rozumiem, ale to nie moja wina ze ktos beznadziejnie organizuje swoj biznes. Nie wstawilabym konia de pensjonatu (takiego na kilkanascie czy x-dziesiat koni zwlaszcza), gdzie wlasciciel deklaruje ze wszystko bedzie robil sam 365 dni w roku - bo to zawsze ma posrednio negatywny wplyw na dobrostan koni 🙂 Bo to jest zwyczajnie awykonalne, chyba ze ktos jest cyborgiem.

No i sie powtorze, ze umowa z gory ze w dni wolne wlasciciela jest wersja zrob to sam to zupelnie inny punkt wyjscia! A nie ze placisz za all inclusive i masz prawo sam sobie zadbac o czesc rzekomo oferowanych w cenie uslug. I wiem, ze w polskich stajniach tak czesto jest, kurde z autopsji 😤 ale takie uklady sa patologiczne i powinno sie je pietnowac!
Bo to też kwestia tego na co się godzimy. Dla mnie nie jest normalne że ktoś mi dni wyznacza kiedy mogę przyjechać a kiedy nie. Nie poszłabym na taki układ.


Godzimy czy nie to jedna kwestia. Ale bardziej chodziło mi o to, jaki jest sens tego dnia konia, skoro i tak konie były wyprowadzane i miały ścielone. W jaki sposób pensjonariusz wadził obsłudze stajennej? Pensjonariusz sam siebie wyprowadza przecież, stajenny mu do tego nie jest potrzebny.  😉    Co komu do tego kiedy pensjonariusz użytkuje swojego konia? Nie jest rolą stajni dyktować, kiedy koń ma odpoczywać. Wiem, w szkółkach często poniedziałek konie mają wolny, bo w weekend jest więcej klientów. Ale przenoszenie tego na prywatne konie to jakiś absurd.
kokosnuss,  otóż to. To człowiek ma sobie tak życie zorganizować, żeby miec czasem trochę wolnego. Zwierzęta tego za nikogo nie zorganizują a nie powinny ponosić konsekwencji czyjegos nieogaru. I tak jak wspominałam, bardzo miłe jest jak ktoś pomaga , zwłaszcza w małych stajniach gdzie pensjonariuszy z właścicielem poza 'biznesem' często łączy koleżeństwo czy przyjaźń. Ale nie można tego oczekiwać od ludzi, którzy jednak ciężkie hajsy za ta przyjemność płacą i uważać ich za pozbawionych uczuć i nieempatycznych, bo w dzień świąteczny nie jadą do stajni ogarniać swojego konia, żeby osoba, której za to płacą mogła świętować że swoją rodziną o_O
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2017 18:45
Tak, oczywiście dziewczyny. I oczywiście, ze ktos sobie takie życie wybrał i oczywiście, ze mogl zostać miliarderem i oczywiście, ze jak tak sobie wybrał to kij z nim, niech zapierdziela i oczywiście jak sie komuś noga powinie, to tez jego wina i oczywsicie najlepiej patrzyć tylko i wyłącznie na własna wygodę i własny interes i własne widzi mi się. Mam tylko nadzieje, ze Wy nigdy nie będziecie w podobnych sytuacjach, zeby Wam nikt nigdy w niczym nie ulżył i wyzywał Was jeszcze od chamów. 
Strzyga, oburzasz się, bo ktoś ma inne zdanie od Ciebie?
Z jakiegoś powodu patrzysz na właścicieli pensjonatów jako na biednych ludzi, którym trzeba ulżyć w cierpieniu, którzy szlachetnie wzięli na siebie ciężki krzyż w postaci zajmowania się cudzymi końmi. Bez przesady, nie mowie o jakichś ciężkich życiowych sytuacjach tylko o normalnym regularnym biznesie. Nie widzę więc sensu wpadać w taki wzniosły ton, bo ludzkie życie, wybory i droga zawodowa to jedno, a trudne sytuacje i dramaty to drugie. Wielu ludziom interes nie wypalił ale chyba nie oczekiwali oni od znajomych wolontariatu a od klientów płacenia za usługi czy przedmioty, których nie otrzymają? I to wszystko w ramach współczucia i empatii, żeby nie wyjść na zimnego drania?

Edit: i żeby nie było - sama dużo pomagałam w stajniach i myślę, że to nic wyjątkowego w tym środowisku. Większość ludzi - jeśli już wydrze chwilę wolnego czasu i nie ma żadnych większych zobowiązań , typu dzieci płaczące w domu - naprawdę chętnie i bezinteresownie pomaga, bo to w pewnym sensie część tego hobby. Dlatego właściciel ma naprawdę duże możliwości pozyskania pomocy, chociażby na zasadach wspomnianych przez kokosnuss - wachty etc. Wtedy ma się regularnie jakieś życie i wolny czas poza stajnia i nie ma większego problemu w 100% wywiązaniu się ze swoich obowiązków w święta. Bo poświęcenie godziny czy dwóch to naprawdę nie jest dramat. Są ludzie, którzy cały dzień będą siedzieć w pracy i mogą pomarzyć o wspólnej kolacji wigilijnej. I nikt z tego powodu nie robi dramatu, bo takie jest dorosłe życie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2017 19:04
vanille, nie oburzam się, ot dziwi mnie, że 1 dzień w roku ludzie chcą spędzić z rodziną i są wyzywani od chamów...

Strasznie się tylko cieszę, że mi ludzie w pracy są czasem w stanie pójść na rękę, chyba jestem zarąbistą farciarą, bo jednak jak widzę, to wcale nie takie powszechne.
Strzyga, nie wiem jak inni, ja nikogo od chamów nie wyzywalam. To po prostu dyskusja, nie trzeba się zawsze we wszystkim zgadzać.

No właśnie, Tobie ludzie w pracy idą na rękę. Nie klienci, tylko współpracownicy - a to jest pewna różnica.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2017 19:25
vanille, a skąd wzięłaś, że współpracownicy, nie klienci? 😀
Strzyga, tak zinterpretowalam 'ludzi w pracy' 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2017 19:31
no w pracy mam i współpracowników i klientów 🙂 i obie grupy interesują się, idą na rękę, pomagają.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
15 grudnia 2017 19:37
Nie prowadzę końskiego pensjonatu, prowadzę firmę i min. wynajmuję lokale innym osobom prowadzącym firmy. Mogą sobie przyjechać do siebie (do wynajmowanego ode mnie lokalu) 24 h na dobę, świątek, piątek, czy niedziela. Bo inaczej sobie nie wyobrażam, bo jak bym wprowadziła godziny dostępu do budynków, a do tego stwierdziła, że Święta są dla każdego, więc w dni świąteczne nieruchomość zamykam na 4 spusty, to by mnie wyśmiali i poszli gdzie indziej.

Stałam w stajni, gdzie pensjonat był na przyczepkę (2 pensjonariuszy na zasadzie znajomości), a niedziela dniem wolnym od pracy, tak samo dni świąteczne. Ale konie były nakarmione, wypuszczone, a ja se mogłam przyjechać i robić z własnym koniem co mi się żywnie podoba. Nie było sprzątania, tylko dościelanie w razie konieczności, ale w związku z tym, że konie nie stały cały świąteczny dzień w boksie, to nie topiły się we własnym gównie.

Jeśli ktoś prowadzi pensjonat dla koni, to niestety godzi się na opiekę nad zwierzakami 24 na dobę prze cały rok. Nie da się zamknąć stajni na 4 spusty od godziny 18 23 grudnia do 6 rano 27 grudnia. Koń żre, sra i ma swoje końskie potrzeby niezależnie od świąt. Chce się mieć święta wolne, to się zatrudnia pracowników, albo się uprzedza pensjonariuszy, że wprawdzie za dni świąteczne pensjonat jest gratis, ino trza se wszystko przy koniu samemu zrobić od karmienia po sprzątanie i wypuszczanie.
Ja nie  ogarniam tej całej dyskusji, przecież ktoś kto trzyma konia w pensjonacie, to tak czy siak, dostosowuje się do zasad  panujących w danej stajni.
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 grudnia 2017 19:48
Strzyga, ale jaka empatia? Stajnia pensjonatowa to biznes jak pierdylion innych (przynajmniej tak jest w zdrowym systemie), jak ktos

Abstrahując od całej dyskusji, która moim zdaniem jest absurdalna z powodów, których nie chce mi się wymieniać, to pogrubiony element jest kluczem.
Pensjonat nie jest i jeszcze długo nie będzie normalnym biznesem. Jakby nie liczyć. Takie moje doświadczenie, pod 20 lat w interesie.
A btw, Krzywa jest otwarta tylko 8-20, i zdarzyły się chyba 2 dni, kiedy była zamknięta dla klientów całkiem.
Z drugiej strony, jeśli takie halo o "dzień konia" czy jak kto to zwał tak zwał, to czemu owa empatia niekoniecznie działa w drugą stronę? O co mi chodzi? Już śpieszę - tragedia życiowa  jeśli koń jeden dzień nie wyjdzie/wyjdzie na krócej/ma pościelone a nie sprzątnięte, ale jak  tym samym koniem po godzinach ktoś zapierdziela, bo koń chory i jest np. 22, a wet będzie za dwie godziny? To co dopłacacie wtedy ekstra czy może właściciel pensjonatu dzwoni, informuje, a Ty się bujaj z chorym koniem po nocy na własną rękę?
dziecine pytania zadajesz (retoryczne). Przecież "klient Twój pan". Płaci i wymaga. A w druga strone to nie działa.  Jestes parobkiem i nie podskakuj!
Widać mam/dobieram sobie klientów z którymi jesteśmy w partnerskich stosunkach nikt nikomu panem ni łaskawcą  😁 a bramy u mnie nie ma więc zawsze droga otwarta 😉
zielona_stajnia ja się pytam ile dopłacić za opiekę (nawet nie "czy dopłacić", żeby właściciel się nie poczuł niedoceniony). Raz chcą, raz nie.
W jednej stajni w czasie świąt konie stały 4 dni nie wypuszczone (nie wiedziałam, że takie długie święta mamy :hihi🙂. Dowiedziałam się o tym w ten sposób, że mąż jeździł, a właścicielka stajni, że lepiej niech zsiądzie i go wylonżuje. Koń był spokojny, więc pytam czemu - "a bo 4 dni stały". Nie przyjeżdżałam, żeby "uszanować prywatność", bo wiem, że właściciele nie lubili tego biznesu za bardzo (często narzekali na pensjonariuszy, rekreację itp.). Więc niech sobie odpoczną. Tak ładnie się skończyła dla moich zwierząt uczynność dla ludzi 😉.
Muchozol, bo wg. mnie to powinno działać w dwie strony. O takich akcjach - no nie wypuszczenie koni dla mnie na jeden dzień to już jest akcja, to albo się informuje przed podpisaniem umowy np. "W takie i takie dni obsługa jest sprowadzona do minimum i robimy tylko tamto i sramto" i wtedy, albo się w to pakujesz albo nie, ale masz jasność. Można też z jedno-dwu tygodniowym wyprzedzeniem powiadomić ludzi, że w Święta, imieniny cioci Zosi i i inne gównoistotne dni koni nie wypuszczamy itp. Wystarczy być człowiekiem, bo biznes biznesem, to nie lizanie znaczków na poczcie, a opieka nad zwierzakiem i praca z ludźmi - jak każdy będzie traktował drugiego w ten sposób w jaki sam chciałby być traktowany, a cudzego konia jak swojego, to wszyscy będziemy szczęśliwi 🙂
zielona_stajnia szczęście w nieszczęściu, że Pielgrzym jest spokojny i poza skróceniem jazdy (a właściwie puszczeniem konia, niech w końcu pokorzysta ze swobody) nic się nie stało.
Teraz stoję w fajnej stajni, o wszystkim zostałam wcześniej poinformowana. Mi się nie podobało pare rzeczy, większość spoko. A kilka niezależnych od właścicieli stajni (typu idioci, ale właściciele stajni i tak widzę, że minimalizują skutki ich głupoty).
Nawet po wprowadzce miałam okres "po co stawiam własną stajnię, tu jest spoko". Jak się jedni ludzie wprowadzili (mój mąż struga konia, oni swojemu sypią żłób owsa, sama się dziwię swojemu koniowi, że stał spokojnie), to wtedy tylko powiedziałam "aha, po to, żeby nie oglądać takich osób" 😁. Właściciele stajni i tak tego konia (co dostał owies) ogarnęli, bo przynajmniej już nie taranuje ludzi, więc duży plus dla nich.
Ale jednak po prawie 10 latach w pensjonatach zamiast coraz mniej się denerwować na takie akcje, to jest odwrotnie. I to dziwi nawet mnie, bo jednak kiedyś zniszczony sprzęt (typu kilkumiesięczne siodło, nowe, pogryzione przez myszy) mnie średnio ruszał, a teraz jak ktoś pożycza uwiąz, to mnie piorun trafia. Zdziwaczałam 😁.
Zielona stajnia, ja z tych, która zawsze się za pomoc odwdzięcza czy prezentem, czy kasą, czy pomocą w stajni, właśnie na zasadzie zastępst świątecznych na przykład. Jeśli stałam w stajni, gdzie za dodatkowe usługi się płaciło, to płaciłam. Tam, gdzie miałam taką pomoc wliczoną w pensjonat, pozostawały inne warianty.
Ty dajesz przykład, gdzie koń ma dościelane i ew niepuszczane, a ja cały czas upieram się przy tym, a tu dziewczyny piszą o dawaniu tylko paszy, czyli dościelane nie jest. I dalej... jeśli godzę się na takie warunki, to niech pensjonat da mi takie warunki, abym sobie mogła w święta przyjechać, puścić konie i dościelić. A naprawdę pensjonaty  często nie dają takiej możliwości, więc albo, albo... u moich z copd nie przeszło by stanie w gnoju dwa dni, bez wyjścia na świeże powietrze. Szczerze, to sama zgotowałam im taki los kiedyś przez trzymanie w nieodpowiednich pensjonatach, więc teraz nie chce ich na to skazywać.
Co do dnia konia... ten dzień rekompensował pracownikom zatłoczony weekend, dwa właściciel mógł np spokojnie pojechać po owies, dogadać siano, po prostu w dzień roboczy pozałatwiać mnóstwo spraw poza stajnią. Jak są konkretne, spisane zasady, to trzeba się przystosować, ale to dla ludzi... jeśli chodzi o zwierzęta, to one świąt nie mają, więc każdy dzień powinien wyglądać dla nich tak samo i nie ważne, czy pracę przy nich wykona stajenny, właściciel pensjonatu czy pensjonariusz. To moje zdanie i będę się go trzymać, bo za dużo już włożyłam w leczenie.
Strzyga, a ja się kompletnie z Tobą nie zgodzę niestety. O ile mam sporo empatii i koordynując wiele obszarów w ogromnej fabryce - staram się plany układać w miarę możliwości w taki sposób, aby jak najwięcej ludzi jednak było w Święta w domu (fabryka produkuje 24 h / 7 dni w tygodniu i nie da rady jej zatrzymać na Święta) o tyle produkcja zwierzęca - a pensjonat dla koni można trochę pod to podciągnąć - niestety nie zna pojęcia "wolne". Jak hodujesz świnie / krowy / kury - w Święta też trzeba je karmić, sprzątać, doglądać. W pełni zgadzam się z opcją nie sprzątania u koni w Święta / Nowy rok, etc. Rozumiem i nie przeszkadza mi to. Kompletnie się nie obrażę, jeśli w Święta mój koń nie będzie chodzić w karuzeli, czy mi go 7 razy nie przebiorą po treningu. Ale opcji stania koni w boksach od Wigilii do 2 dnia Świąt , przy założeniu zamkniętej na 4 spusty stajni - kompletnie nie ogarniam. Moja babciowa Byśka miałaby nogi popuchnięte po samą kłodę, a na Darco nikt by nie wsiadł... O ile wsiadanie to już ludzka fanaberia, o tyle krążenie u konia jest raczej istotną sprawą.
Jak pisałam - w poprzedniej stajni konie stały, ale można je było sobie samemu wypuścić. Moje nawet stajenny ściągał na kolację (z tym, że szły luzem, a z pastwiska do boksów było z 10 m). W aktualnych stajniach słyszałam jedynie, że "konie Świąt nie obchodzą" i stajnia działa normalnie.
Co do zdarzenia losowego - jak miałam swoją przydomówkę i mikro - 1 konny - pensjonat umarła mi mama (nagle). Konie nadal były codziennie karmione, wychodziły i miały codziennie sprzątane. Ot zaniedbałam ich czyszczenie i treningi na kilka dni i tyle. Nie wyobrażam sobie innej opcji... Przecież to nie ich wina.
Gaga, u nas i krążenie i copd. Dwa, trzy dni to już problem. Kiedyś zawiozłam kobyłę do stada do krycia. Tam wypuszczana nie była, więc 3 dni stała w boksie. Jak ją zabrałam, to myślałam, ze straci ew zarodek, bo tak kasłała. Przy czym jak wiozłam, to kaszlnęła tylko czasem. Niestety było za daleko, aby dojeżdżać i sobie posprzątać/wyprowadzić.
Ps. Polskie prawo pracy zabrania zatrudniać pracownika na 365 dni w roku 🙂


No, co ty powiesz? Przez 5 lat pracowałam w stajni po 365 dni w roku, bo byłam na umowie-zleceniu.
Gaga, do raju trafiłaś. Gratuluję!

😅 


No u mnie dokładnie tak samo - konia nie obchodzi, że Boże Narodzenie, Wielkanoc czy mam biegunkę - chce zjeść, wyjść na dwór i wrócić do czystego boksu - bez względu na dzień tygodnia, święto czy moje samopoczucie. Ja konie wypuszczam normalnie, normalnie sprzątam i wszystko inne też jak w każdy inny dzień. Mam jednego kaszloka, który jest niemiłosiernym syfiarzem - po dwóch dniach bez sprzątania, musiałabym wybrać mu troty do zera...
Co do Sylwestra tylko, ze względu na dwa konie, które nawet na lekach mocno świrują, proszę właścicieli, żeby przyjechali sami, albo kogoś przyslali do pomocy, bo nas jest dwoje, koni 15 i jak jeden zaczyna świrować to jest amba - a ktoś musi zostać w domu, bo psy jak są same to zaraz dostają stresowej biegunki.
Więc zwykle mój chłop jest w domu z psami, a ja i właściciele koni w stajni uspokajamy towarzystwo (mam pecha, bo niedaleko stajni jest knajpa, w której Sylwester jest zawsze bardzo huczny).

Co do samych świąt jeszcze, to pensjonariusze wiedzą, że w dni świąteczne kuchnia jest zamknięta i jedyne pomieszczenia w domu z jakich mogą korzystać to siodlarnia i ubikacja, bo ja mam zwykle gości (my nigdzie nie jeździmy, ze względu na stajnię, więc rodziny przyjeżdżają do nas) - nigdy nie było problemu.
Ale już pisałam wcześniej, że mam świetną, mądrą ekipę w stajni 🙂
Poza tym ja też rozumiem, że dla niektórych święta to jedyny wolny czas, który mogą spędzić z koniem, więc nie zamierzam im tego zabraniać 🙂 Ja swoje też w święta odwiedzałam, gdy jeszcze staliśmy po pensjonatach.


Edit:
Co do przytrzymania koni w boksach - moja osobista kobyła ma tak, że jeśli przez jeden dzień nie wyjdzie, następnego dnia zaczyna mieć stany kolkowe. Przez lata prowadzenia stajnie, nie wypuściłam koni tylko raz - ostatnio podczas orkanu, bo wiało tak, że bałam się, że czymś dostaną w łeb albo spadnie na nie gałąź. Niemniej każdy pensjonariusz był poinformowany i, jeśli ktoś miał takie życzenie, brałam konia na lonżę na pół godziny.
Oprócz mojego konia lonżowałam jeszcze jednego, bo też istniało ryzyko, że może się zatkać - brak wyjścia plus koszmarne ciśnienie.
Więc ja sobie nie wyobrażam, żeby ktoś koni nie wypuścił, bo są święta i należy mu się odpoczynek.... Mój koń przez to, że nikt mi nie wierzył, że ma jak ma, przez lata miał kolki kilka razy w miesiącu, bo stajnia, w której mieli wypuszczać konia, totalnie to olała.
I mogę tylko dziękować Losowi, że w nocy mieli fajnego stróża, który na moją prośbę sprawdzał Siwą i dzwonił po mnie w środku nocy, jesli było coś nie tak...
Więc nie zgodzę się, że koń nie umrze, jak raz nie wyjdzie...
KasiaWu, w Wigilię i Sylwestra to nawet lepiej, aby konie które się boją wracały wcześniej do stajni. Z drugiej strony, gdy jeszcze stałam w domu - nowy sąsiad też urządzał huczne Sylwestry i nie wiedziałam czy lepiej jak konie galopują po boksach, czy może je wypuścić, niech latają na zewnątrz. Pomimo Sedalinu i muzyki na full, próbowały wyjść ze stajni dachem 🙁
Do sąsiada - buraka - nie docierało, że zwierzęta się boją. Strzelał 5 m od stajni. Mógłby to robić z drugiej strony swojego domu - byłby wtedy z 50 m od stajni, ale było dalej od wyjścia, zimno, ciemno, kto by łaził taki kawał  🤔wirek:
A konie nie bały się wystrzałów, tylko syku odpalanych fajerwerków 🙁
_Gaga - no najgorsze są właśnie te syczące. U mnie teraz konie wracają o zmroku, więc jeszcze przed najgorszym armagedonem. Boksy mam angielskie, bez górnych drzwi, dostają na Sylwestra forhangi i światło na noc, ale to bardziej o ten syk chodzi.
Ja nie zaryzykuję wypuszczenia koni na padok - w stajni wariują mi dwa, więc tańcujemy z nimi przez godzinę i reszta jest w miarę spokojna - na padoku szalałyby wszystkie i istnieje spore ryzyko, że któryś by się rozwalił - o drzewo, o ogrodzenie albo o cokolwiek. No i bałabym się, że któryś złamie ogrodzenie i wszystkie pójdą na wieś.... to już wolę tańcować w boksie 🙁
To jedna noc w roku, trzeba przeżyć, nie ma rady....
Chociaż ja nie rozumiem, jak ludzie mogą puszczać tyle kasy z dymem? To jest tak totalnie głupie, że dla mnie nie do pojęcia....
U mnie w zeszłym roku konie najpierw trochę ruszyły zadki, gdy poszły pierwsze sylwestrowe fajerwerki, a potem olały je zupełnie i jadły siano przy paśnikach, jak gdyby nigdy nic. Ten schemat powtarzał się za każdym razem, gdy któryś z sąsiadów postanowił uczcić nowy rok (niezależnie od tego, czy było to kilka dni przed, czy kilka dni po). Spokój koni przypisuję faktowi, że moje stado przez znaczną część roku jest w chowie wolnowybiegowym i nauczyło się już, że nie ma co marnować energii na błahostki. Do boksów na noc wracają przez max. 3 najzimniejsze miesiące w roku, z uwagi na to, że wiele z nich jest w wieku 20+/ I powiem szczerze, że odnoszę wrażenie, że lepiej ferie sylwestrowej nocy znoszą na dworze niż w boksach.

Odnośnie świąt - mądrze kilka osób napisało tutaj wcześniej - konie świąt nie obchodzą. Wg mnie byłoby nie fair fundować im zupełnie inny plan dnia z uwagi na mnie (nie mam pracownika - robię sama). Zatem te, jak i każde inne święta, niewiele będą odbiegać, z końskiego punktu wiedzenia, od każdego innego dnia - ot być może zamiast do 19 / 20, będą na dworze do 16 / 17 (a skoro wychodzą o 6 rano, to i tak swoje na dworze spędzą).
Jednak ja jestem w komfortowej sytuacji - moja stajnia, moja praca, mój czas = moja decyzja.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się