Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Ascaia na moje nie dopuszczasz, bo do kazdego argumentu piszesz "nie rozumiem tego, nie rozumiem tamtego, ale jak mozna tak myslec, dlaczego nie mozna myslec tak jak ja - ja mysle tak, to co wy myslicie mnie przeraza, nie rozumiem". I tak w kolko.
Nie, nie bedziesz fajna i otwarta kiedy bedziesz przytakiwac. Bedziesz otwarta, kiedy pozwolisz sobie na pomyslenie o czyms z innej perspektywy. A fajna - dla jednego bedziesz fajna, dla innego nie, zgadzanie sie czy niezgadzanie z kimkolwiek nie ma tutaj nic do rzeczy.
dea   primum non nocere
12 grudnia 2018 10:00
Lotnaa Pani Justyna Sudzik.

Jeszcze moje osobiste podejście: dziecko z miejsca siedzącego w autobusie, na widok stuletniej staruszki, ewakuowałabym. Wyszłabym również z opery, gdyby mogę dziecko wędrowało pomiędzy siedzeniami, rozpraszając kogokolwiek. Każdy ma pewnie tę granicę gdzie indziej, taki mój głos w tej ankiecie.
Bo tak naprawde to wy sprzeczacie się o to gdzie jest ten złoty środek. Dla jednej nauka "poczęstuj babcię czekoladą" ( bo tego wymaga dobre wychowanie) będzie nauką emaptii, kultury. Dla innej będzie gwałtem na zdrowym egoizmie. ( babcia wcale nie chce czekolady, a nasze dziecko chce)  Dla jednej oddawanie zabawek dzieciom w piaskownicy będzie nauką wrażliwości na ludzkie emocje. Dla innej będzie nauką oddawania komuś kosztem siebie ( a jeśli ten ktoś, to obce dziecko jest dominatorem, wyłudzającym, to uczymy niechcący nasze dziecko postawy że jest słabsze, ma oddawać, ma się nie wychylać, co może się odbijać w przyszłości)
Złoty środek jest dla nas gdzie indziej. Mało tego. Złoty środek jest w różnych miejscach w zależności od sytuacji !!
Ta głupia piaskownica. Mój Arturek nie chce dać zabawki Zbysiowi. Zbysio siedzi smutny, łepek ma spuszczony, prawie że płacze, Zbysio ma tylko grabki. Wtedy próbuję wytłumaczyć Arturkowi, że może warto jednak Zbysiowi coś pozyczyć. Ale kiedy Zbysio siedzi i ma wokół siebie masą zabawek, zabrał właśnie coś Oli i chce jeszcze od mojego Arturka i nijak mu smutno nie jest tylko wymusza, to ja nie będę uczyła Arturka by oddał Zbysiowi.
To wszystko jest PŁYNNE, ZMIENNE i BARDZO RÓŻNE. I tyle
ja chyba mam dziecko "dziwoląga" - ma 11 lat i NIGDY nie miał żadnej kary. NIC, ZERO, NULL.
Albo mi się trafił anioł - albo moje metody wychowawcze są takie, że kary są absolutnie niepotrzebne...
Nie wyobrażam sobie teraz dać kary 11-stolatkowi... za co? Toż to normalny ukształtowany człowiek.

Przeraża mnie za to totalna ignorancja rodziców różnych co do zasad.
Jesteśmy u dziadków - wiadomo 11-sto latek to już normalny chłop - zachowuje się normalnie. Ale kuzynostwo? Dzieci lat 4 i 5 CHODZĄ po stole. CHODZĄ nogami po stoliku takim co stoi przed kanapą. Takim na jakim się stawia herbatę, jedzenie. Nie po stole wielkim ale jednak to stół a nie "wybieg". Rodzice NIE reagują. Kompletnie. Dla mnie szok.
Stwierdzenie mojego syna: "to nie kuzyni - to jakieś małpy"
Ascaia, też cię tak odbieram jak nerechta. W każdym poście czuć krytykę inaczej myślących, nawet jeżeli zawoalowaną, to jednocześnie bardzo dosadną i nie widzę u ciebie miejsca na taką refleksję "o, a może inni są inni i nic w tym złego, może mają inne doświadczenia i z tego wynikają nasze różnice". Oczywiście, można mieć takie zdanie, tylko że kiedy człowiek jakoś potrafi je racjonalnie uzasadnić to staje się w tym wiarygodny, tak mi się zdaje. A w dyskusji z tobą jest trochę zbyt dużo uników i odwracania kota ogonem. Tak ja cię widzę.

dempsey, jest też taka książka "mały tyran" tłumaczona na polski, mniej więcej o tym samym problemie. To są oczywiście rzeczy skrajne bo dotyczą dzieci o szczególnie dużej sile woli, tudzież totalnie słabych rodziców ale w malutkiej skali wydaje mi się, że u nas tak było - przez jakiś czas nie chcieliśmy tych granic postawić, a to tylko nakręcało dziecko. W tej książce autorka dowodzi (a może czytałam to też gdzie indziej), że dziecko eskaluje trudne zachowania dlatego, że chce w końcu wywołać w rodzicu prawidłową reakcję czyli, ze rodzic jednak rządzi i wie dokąd prowadzi dziecko. Dopiero wtedy ono czuje się bezpieczne i może zająć się "czymś innym".
Ascaia, napisałam przed chwilą długiego posta ale jednak go skasowałam bo uważam, że i tak nie zostanie zrozumiany.
Myślę, że jeśli ktoś tak jak ja został wychowany na frajera (sorry za wyraz, ale to jedyne określenie, które do mnie pasuje) to doskonale czuje o co mi chodzi.
Dzieci powinny być empatyczne, umieć się dzielić, rezygnować czasem z własnych potrzeb jeśli potrzeby innych w danym momencie są ważniejsze. Tak, powinny UMIEĆ. Ale to nie powinien być ich styl życia i nawyk. Ja rezygnowałam z siebie zawsze i wszędzie, nawet kiedy nie musiałam. Ale zostałam w domu nauczona, że inni są ważniejsi, że wszystkim zawsze koniecznie trzeba pomóc, że wszyscy powinni mnie lubić, że nie powinnam innym sprawiać kłopotu. I muszę przyznać, że moment, w którym odkryłam, że NIE WSZYSCY muszą mnie lubić był przełomowy w moim życiu. Dalej chętnie pomagam, jestem miła i uprzejma, ale nie zarzynam się dla kogoś nawet wtedy gdy wiem, że to nie zostanie docenione.
Poruszyłyście problem "pożyczania" zabawek i dzielenia się.
też byłam za dzieleniem się np. w piaskownicy... do czasu przeczytania jakiś publikacji...

I teraz wyobraźcie sobie - siedzicie jako dorośli na spotkaniu i nagle wasza matka NAMAWIA WAS, zmusza, molestuje abyście "pożyczyli" swój samochód obcej osobie bo ona CHCE! I mędzi Wam i gada....
Wiem auto rzecz droga... ale dla dziecka taka łopatka też może być mega cenna - może być ważna, i dlaczego ma oddawać ją jakiemuś OBCEMU? Pożyczać? Dawać?

Skoro dorośli nie pożyczają cennych dla siebie rzeczy dlaczego zmuszają do tego dzieci?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 grudnia 2018 10:25
Dodofon, no właśnie nikt tutaj chyba nie zmusza. Ponoć 2-letnie dzieci traktują zabawki jak przedłużenie siebie. A problem z dzieleniem jest fazą rozwojową, u jednych słabszą, u innych silniejszą (o mamo  😵 ), ale jednak. I chyba rodzice mają z tym większy problem niż dzieci.
Oczywiście nie mówię tu o sytuacjach, kiedy dochodzi do rękoczynów, ale to już inny temat...
dodo, fajny przykład ale Dzionka 2 strony wcześniej proponowała podzielić się wypłatą i to było jeszcze lepsze 😀 No właśnie, to dzielenie na siłę w piaskownicy to jest jedna z głupich "norm społecznych", a pewnie wzięła się z czystego lenistwa. Podejrzewam, że kiedy ją wymyślono, niewielu rodziców pozwalało dziecku powiedzieć "nie", po prostu miało zrobić co tata każe i koniec. No to jak najprościej, najszybciej i z najmniejszym wysiłkiem  "ulożyć dziecko"? no rozkazem. Teraz rodzic musi włożyć w to trochę więcej pracy, pomyślunku ale przede wszystkich dać przykład...
dea   primum non nocere
12 grudnia 2018 10:31
Młoda się nie potrafiła dzielić niczym (nigdy nie próbowałam namawiać, raczej broniłam jej własności razem z nią). W pewnym momencie coś się zmieniło, całkiem bez mojego udziału. Ktoś do nas przyszedł, czai się na jej ulubione zabawki, ja nabieram powietrza, żeby odmawiać, a ona oddaje i sama bierze coś innego. No, to zrobiłam wydech po prostu 😉 trzeba za dzieckiem nadążać, a czasem nie jest łatwo 😉
bobek, chcesz mnie tak widzieć. Ani nie unikam odpowiedzi, ani nie ukrywam za woalką.
Nie widzisz refleksji... A jakiej refleksji byś chciała? Jeśli coś uważam za złe i niewłaściwe to... uważam to za złe i niewłaściwe. Co mogą zmienić doświadczenia innych w tym, że dla mnie egoizm jest cechą niepożądaną, a empatią jak najbardziej? Mam konkretną hierarchię wartości. Tak jak wy macie swoją.
Rozmawiamy o priorytetach w wychowaniu dziecka. Co jest celem głównym, co pobocznym, a co w ogóle w celach się nie mieści.

Stosując bardzo dalekosiężne porównanie (tak, będzie z grubej rury) to jakbyśmy rozmawiały np. o kradzieży i jeden uważa to za ewidentne zło, a drugi na to stwierdza "ojej, ale jesteś zamknięty, nie masz żadnej refleksji, weź pod uwagę doświadczenia innych"... 


I PO RAZ KOLEJNY - Dlaczego przypisałyście do mnie "uczenie dzielenia na siłę" ?!?!?!?!?!?! Gdzie to napisałam, że trzeba dziecku tę zabawkę czy czekoladę zabrać i oddać komuś innemu? GDZIE?!

I żeby nie było wątpliwości

Ascaia, znów przeinaczyłaś i wybiórczo czepiasz się słówek. Kto napisał, że empatia jest wadą?

Gabryś jest najbardziej empatyczną osobą we wszechświecie.
Nie wiem na ile to mój/nasz udział. Raczej myślę, że taki się urodził.
Paradoksalnie, bardziej mnie to martwi, niż cieszy!
Dea , to co w przypadku właśnie jak dziecko nie chce dzielić się niczym , przychodzi gość z drugim
Dzieckiem i spotkanie przeradza się w histerie bo to jest moje , to jest moje i w zasadzie niczego przybysz nie może dotknąć , tłumaczenia nie trafią , ja wiem , że to przejdzie ale czy w takim razie rezygnować ze spotkań czy jednak postawić ta granice , tą zabawka będzie się bawił Jasiu i koniec , Ty masz cały wachlarz do wyboru  🤔wirek:
Ascaia, tak, ja widzę co piszesz, tylko dla mnie to niewiarygodne. Po prostu. Nie składa mi się kilka rzeczy ale chyba nie ma sensu o tym pisać 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
12 grudnia 2018 10:59
Tak apropos dzielenia sie, to moj syn w tym roku pojechal na oboz, gdzie pierwszego dnia koledzy namowili go na zakupy i kupil wszystkim po butelce fanty w restauracji na plazy. Niby fajnie, ale wydal cale swoje kieszonkowe jednego dnia. Jak zapytalam dlaczego, to powiedzial, ze chcial sie podzielic z przyjaciolmi. I co ja mialam mu tlumaczyc, ze nowo poznane dzieci to nie jego przyjaciele?
Ascaia daj juz spokoj... po prostu nie rozumiesz skali szarosci chyba. Cos jest albo zle albo dobre, nie ma nic pomiedzy, a wlasciwie Ty sie nie zgadzasz na cos pomiedzy. Dla rodzicow (jak i dla wiekszosci ludzi racjonalnie myslacych) jest cala masa "pomiedzy" - chocby to co napisala Tunrida. Nie ma jednego szablonu. Nie ma i nie bedzie. A Ty kolejny raz udowadniasz ze dla Ciebie nie ma niczego poza tym, co Ty uwazasz i akceptujesz. Masz wdrukowany jeden system i ciagle wyskakuje Ci blad jesli cos nie zgadza sie z kodem. Pass, plis.
Ojej! Ale naprodukowałyście! 😵
Ja zgadzam się z większością, też jestem wychowana na "grzeczną", czasem mnie to uszczęśliwia, ale w dużej mierze przypadków niestety zasmuca. Bo od siebie daje dużo, bardzo dużo, staram się wszystkim "nieba przychylić" nawet obcym, a potem dostaję "bęcki". Często myślę, jak wybrnąć z danej sytuacji, żeby innym przykro nie było. Kombinuję, staje na głowie, a finalnie okazuje sie, że tym innym wcale by przykro nie było, bo już dawno zapomnieli o temacie.... No i wtedy to mnie jest przykro, jestem zła na siebie, bo już poczyniłam jakieś kroki/zadałam sobie trud/wydałam pieniądze a to wszystko psu na budę 🙄
Martita   Martita & Orestes Company
12 grudnia 2018 11:12
Ascaia A Ty udajesz, że nie rozumiesz czy dramatyzujesz? Nikt nie napisał, że empatia jest zła i woli egoizm. Dyskusja jest bardzo ciekawa, wiele się dowiedziałam ale czytanie ciągle "Nie rozumiem i przykro mi, jaki zły świat" nic nowego już nie wnosi i nudzi. Dziewczyny piszą, że ważne jest w wychowaniu dzieci żeby same siebie szanowały, żeby potrafiły powiedzieć nie, żeby rozumiały innych ale nie będą swojego małego człowieka do pewnych rzeczy zmuszać. Podają nawet przykłady jak podobne przymuszanie wpłynęło na nie jako dorosłe osoby negatywnie. Chcesz pomagać innym, masz w sobie mnóstwo empatii? Świetnie! Ale nie wymagaj od innych aby myśleli tak jak Ty o empatii i uczyli empatii swoje dzieci zgodnie z tym jak Ty uważasz. Niby piszesz, że każdy ma swoją hierarchię wartości ale jeśli jest inna niż Twoja to już jest niewłaściwa. W każdym wątku oczekujesz jedynie poklasku pod powłoczką próby prowadzenia dyskusji a jak pojawiają się argumenty z przeciwnej strony to jest "Nie rozumiem" albo "No teraz to mi przykro". Nawet nie starasz się zrozumieć, że wymagając od dziecka aby uważało aby nie zrobić przykrości nikomu dookoła można skrzywdzić to dziecko. Jeśli Ty jesteś gotowa na pewne poświęcenia to je rób ale nie wymagaj ich od innych.

nerechta Zgadzam się chyba z każdą Twoją wypowiedzią. Z ostatnią to co do kropki.
Dlatego to co napisała vanille mimo, że brzydko brzmi, ale moim zdaniem idealnie trafnie odzwierciedla czasami człowieka, który jest NADMIERNIE empatycznie, grzecznościowo, układnościowo wychowany- frajer. Życiowo ogólnie po czasie często będzie zauważał, że jest frajerem.
Szalona idealnie trafnie to opisałaś. Ty jeszcze dumasz, kombinujesz, przeżywasz jak coś rozegrać, a element docelowy twych starań w ogóle nie zauważył problemu. A jak zauważył, to powierzchownie i już dawno o nim zapomniał. I ty się motasz sama ze sobą, bo tak cię wychowano w momencie gdy nikomu to nie jest i nie było potrzebne.
Vanille- napisała o sobie, że czuje się czasami jak frajer z takim wychowaniem i ja to rozumiem. Brzydkie słowo, ale ...często tak to potem wychodzi w realu.
dea   primum non nocere
12 grudnia 2018 11:42
Dea , to co w przypadku właśnie jak dziecko nie chce dzielić się niczym , przychodzi gość z drugim
Dzieckiem i spotkanie przeradza się w histerie bo to jest moje , to jest moje i w zasadzie niczego przybysz nie może dotknąć , tłumaczenia nie trafią , ja wiem , że to przejdzie ale czy w takim razie rezygnować ze spotkań czy jednak postawić ta granice , tą zabawka będzie się bawił Jasiu i koniec , Ty masz cały wachlarz do wyboru  🤔wirek:

Trudno mi powiedzieć, bo aż takiej sytuacji nie doświadczyłam. Fakt, że na najgorszym etapie pod tym względem raczej nikt nas z dziećmi nie odwiedzał (nie z tego powodu, brak czasu, brak warunków lokalowych). Zwykle spotkania były na bardziej neutralnym gruncie typu plac zabaw albo dom babci i były tam też zabawki wspólne, przy których pilnowałam zasady "kto pierwszy ten lepszy" - jak ona wzięła, to broniłam, jeśli ktoś chciał jej zabrać, jeśli chciała komuś zabrać, nie pozwalałam. Pewnie w domu próbowałabym wprowadzić coś podobnego, z zastrzeżeniem, że drugie dziecko nie zniszczy i nie zabierze na stałe, ewentualnie pytając co chce udostępnić. Jeśli absolutnie nic nie chce i urządza histerię, to bym nie zapraszała ludzi z dziećmi do domu, po co się znęcać nad sobą i innymi. Można się spotkać poza domem. Lepiej przeczekać niż eskalować.

BTW zdarza mi się pożyczać samochód 😉 jeśli tylko wiem, że pożyczający nie zdemoluje, to czemu nie. I dzielić się wypłatą też. Tylko nie robię tego pod przymusem, i to jest bardzo istotne.
Oho, teraz już przechodzimy w egzaltacje, odwracanie kotka pupką i bycie UMĘCZONYM 🏇
Ja już dziekuje za dalsza - bardzo ciekawa, dzieki dziewczyny! Dyskusje.

Bycie asertywnym nie jest równoznaczne byciu egoista. Kropka.

ash   Sukces jest koloru blond....
12 grudnia 2018 12:02
Mój synek jest/był razczej z tych wycofanych i uległych w kontaktach z innymi dziećmi, a wiec wiecznie poszkodowany. To zawsze jemu inne dzieci zabierały zabawki, a on oczywiście płakał bo nie rozumiał dlaczego ktoś zabiera mu coś czym chce się akurat bawić. Sam nigdy nikomu nic nie zabrał, wiec była to dla niego sytuacja totalnie niezrozumiała.
Bardzo dużo czasu minęło mi na tłumaczeniu mu i pilnowaniu na placach zabaw itp żeby inni mu nie zabierali. Tłumaczyłam ze nie musi jeśli nie ma ochoty się dzielić.
Teraz umie się bawić z innymi dziećmi, umie się wymieniać zabawkami a ja jestem dumna ze nie jest wiecznie poszkodowanym i tym „słabszym”.
Ja również nie mam ochoty się dzielić mężem czy koniem i tego nie robię, wiec dlaczego moje dziecko ma się dzielić czymś na co ma akurat ochotę ?!
Chce żeby mój syn był pewnym siebie człowiekiem.
Czuje się wywołana więc wreszcie się odezwę. Czytam wątek, choć moja córka ma już blisko 14 lat i się nie wpisuje.

Kto ma tak jak mu się wydawało, ręka do góry!


Dziwne to, ale moje dziecko jest "idealne" w moim odczuciu... I nie, nie oznacza to, że jest podporządkowana i uległa, wręcz przeciwnie - jest uparta, pyskata i zawsze ma swoje zdanie... Rzeczowa dyskusja z nią to wyzwanie.
Przy tym odbierana jest przez otoczenie jako osoba grzeczna, uprzejma i pomocna  😲
Ja zupełnie nie wiem jak to się stało - no bo właśnie mam wrażenie, że "samosię" zrobiło...

Cały czas pamiętam swoje dzieciństwo, strach, dużo strachu... nie, nikt nie miał złych zamiarów, takie czasy były i trafiło na podatny grunt. No i właśnie to gadanie, namawianie, powtarzanie, że "komuś będzie przykro" - ja to (w swoim przypadku) widzę jako obrzydliwą manipulację. Do tej pory trudno mi znieść jak ktoś w moim otoczeniu nie jest zadowolony, nawet jak to ze mną związku nie ma. Czuję się źle, czuję się winna atmosfery "nie takiej"...  Walczę z tym ale... no siedzi gdzieś w głowie pomimo zdroworozsądkowego "przecież to nie moja wina".

A zaczęło się od kar i nagród - dlaczego ukaranie ma być utożsamiane z "jesteś niedobry", dziecko ma się czuć nieakceptowane? Jak dla mnie, wystarczy komunikat "nie toleruję takiego zachowania", ukarany zostaje TEN POSTĘPEK a nie dziecko, bo "jest niegrzeczne".
Ja tak na szybko - Ascaia, poprosiłam Cię o przykład Twojej reakcji, bo poruszalas sie na poziomie bardzo ogólnym. Wszyscy sie tu chyba zgadzamy, ze to wazne zeby byc empatycznym, pomocnym, uprzejmym i tak dalej. Pytanie jest o metody, a Ty nie umiesz mi powiedziec - co wg Twoich zasad mówi sie dzieciom, zeby te wazne dla Ciebie wartości nabywały? Podałam Ci sytuacje, ze dziecko nie chce sie podzielić czekolada z babcia, mimo ze juz powiedziałaś, ze babci bedzie miło jak sie podzieli. A ono dalej ze nie. Jesli wolisz jakis inny przykład, zapodaj.
Dzionka, po co mam odpowiadać... Skoro kompletnie już nie wiem jak pisać, jakim językiem, żeby być czytelną. Bo naprawdę mam na myśli co innego niż teraz jest mi "zarzucane".  To nie ma sensu.


PS. Jestem umęczona, bo spałam krótko, bo mam dużo zajęć w pracy, bo mam dużo innych spraw na głowie... Bosh..  🙄
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 grudnia 2018 12:54
Misiu, mnie psycholog powiedziała, po slynnym spotkaniu z Paulinką i Pandurską, że lepiej sobie zaoszczędzic nerwów i spotkać się na neutralnym gruncie - plac zabaw, knajpa itd. ciężko jest patrzeć na własne dziecko na zmianę wyrywające włosy gościowi i targające się w rozpaczy po podłodze. Wg mnie nie da się nic wówczas zrobić, emocje są za wysoko i dziecko przerastają. Można starać się odwracać uwagę (bajka, jedzenie), ale i to działa o ograniczonym stopniu. Będzie lepiej, ponoć 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
12 grudnia 2018 13:04
Ascaia, bardzo dokładnie czytam Twoje wypowiedzi i kilka razy napisałaś „to mnie rani, to mnie boli nie chce o tym już rozmawiać” „jest mi przykro jestem przerażona” a teraz się wykręcasz ze jestem zmęczona i masz dużo na głowie  👀
Ascaia, dlaczego masz taki styl, że w kolejnym już wątku zaczniesz dużą dyskusję, a jak nie podoba Ci się co ludzie piszą, to się wycofujesz (pisząc np. dla mnie temat zakończony, nie rozumiecie mnie, nie mam siły, itp.)?
No napisałam. :oczy:
I nie wykręcam się od tych uczuć. Ale co to ma do zmęczenia / umęczenia?
Kurteczka... Nie macie czasem takiego "zadumania nad światem"? Nie wiem jak to ująć w lepsze słowa... Nie mam na myśli "ojezusicku, ale wy na mnie napadacie, jaka jestem biedna" przecież (?!)

Co do szarości - widzę ją świetnie. Tak jak inne kolory. Ale czytam co napisałyście, słowo po słowie - jak piszecie "czarne" to skąd mam wiedzieć, że tak właściwie to miałyście na myśli szary, no taki ciemniejszy szary, że prawie czarny, ale szary... a może w ogóle to jest granatowy... Skoro Julie napisała, że martwi się bo Gabryś jest taki empatyczny to skąd mam wiedzieć, że to chodzi o nad-empatyczność, bo tak w ogóle to ok, ale... Wróżką nie jestem.

I dlaczego schodzi na analizowanie mnie, a nie trzymamy się tematu dzieci?!


fin, przepraszam bardzo, ale to dziewczyny piszą "skończmy" (pierwszy raz padło to ze strony Lotnej i Dzionki dwa dni temu), ja się tylko dołączyłam w końcu, bo po co mam pisać skoro mnie gonią?
A że mamy problem z porozumieniem się (nomenklaturowym) to chyba obiektywna ocena wszystkich.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 grudnia 2018 13:27
Proponuję, żebyś stworzyła osobny wątek na "zadumania nad światem"  :kwiatek:
Oj, serio mogę? Dziękuję Lotnaa, :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się