Co mnie wkurza w jeździectwie?

smartini   fb & insta: dokłaczone
24 października 2016 10:41
No to genialnie musi ułatwiać sprawę. Ja się sama nakrzyczałam prowadząc juniorom treningi na zewnętrznej arenie (jakieś 40x80), stanie na środku bez sensu bo nam jest środek potrzebny do jazdy a jak byli po drugiej stronie to nic nie słyszeli.
Mnie też często gęsto frustrowało jak trener coś do mnie krzyczał. Nawet jak było pusto, cicho i spokojnie to jak on siedział na swoim koniu po jednej stronie hali a ja po drugiej to kurde, zgaduj zgadula czy ja mam tam stać, czy coś zrobić, czy skorygować, skarcić, pochwalić? Na dużych szybkich w galopie to też niewiele słychać jak się zasuwa :P choćby trener stał w środku koła ze swoim koniem.
A że trzeba mieć IQ wyższe niż ameba żeby sprawnie jeździć z innymi ludźmi na hali to cóż... takie gadżety niewiele zmieniają, jak ktoś podstaw nie ogarnia 😀

drabcio ja takie osoby opieprzam od góry do dołu, z inwektywami włącznie, więc nie zacytuję bo mnie modzi dopadną. A jak to nie działa, to jak się takim geniuszom zajedzie kilka razy bezczelnie drogę, to czasem oczka im się otwierają. Ale do tego posunęłam się dwa razy w życiu, chyba dobrze krzyczę i to wystarcza 😀
majek   zwykle sobie żartuję
24 października 2016 10:51
fajny wynalazek w sumie, jak sobie przypomne jedna wazna pania ze szczekaczka na balocie slomy. KOn na ktorym jezdzilam nie byl zachwycony.

U nas za mala ujezdzalnia i za malo koni, ale w zwyczaju jest (i to chyba moge wpisac do zagranicznych niecodziennisci, chyba ze to tylko u mnie w stajni tak jest) ze ten, kto ma trening z trenerem ma wieksze przywileje i reszta go po prostu przepuszcza, jak widzi, ze jest blisko. Ale u nas zwykle 3-4 konie to jest max wiec jest latwo.
Nie no ja jakoś nie rozumiem takich problemów. Jak ktoś ma trening to poprostu bardziej uważam i daje trenowanemu taryfę ulgową. Wręcz zdarza mi się jak widzę, że ktoś się miota bo próbuje jednocześnie szanować zasady i wykonywać polecenia trenera, że podjadę i powiem " słuchaj, bez spiny, ja cię będę omijać. Rób swoje.". Z uprzejmości poprostu i z perspektywy swoich treningów. Tzn. jestem bardzo, bardzo wdzięczna jeżeli ktoś w trakcie mojego treningu jest w stanie mi ustąpić bez fochów.
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 października 2016 11:21
u nas jest prosta zasada - lepiej jeżdżący uważają na tych gorzej jeżdżących. Nie ważne czy ktoś ma trening, czy jeździ sam. Ot na tych mniej ogarniających trzeba bardziej zwrócić uwagę, mieć trochę wyrozumiałości i w razie czego wyjaśnić, dlaczego źle robią (w kwestii zasad na arenie). Każdy kiedyś zaczynał i na początku to nie takie proste ogarnąć konia, komendy trenera i jeszcze wszystkich dookoła, tym bardziej jak tu ktoś jedzie duże szybkie a gdzie indziej ktoś jeździ proste na stopy a jeszcze na środku kół dwie osoby spinują. Ale jak mi ktoś jedzie po raz trzeci koło w złą stronę (na treningach hala działa na zasadzie ósemki) to się nie pitolę i głośno upominam, żeby poszedł na drugie koło a nie we wszystkich wpadał
U nas trzeba sluchac wszystkiego i miec oczy dookola glowy, bo sa w stajni osoby, ktore nie dosc, ze nie ogarniaja, to potrafia zlosliwie droge zajechac, albo nie mowic, ktora przeszkode teraz skacza, czy cokolwiek. Masakra. I to tez mnie wkurza niesamowicie, jak gowniary nie potrafia sie zachowac na placu, a ja kurcze nie zatrzymam konia z galopu do stoj, bo smarkowi sie uwidzialo, ze on koniecznie musi teraz wolte zrobic, albo snuje sie stepem jak smrod po gaciach.
Ja to  się pewnie na jeździectwie nie znam , jednak wydaję mi się ,że dla doświadczonego jeździec na  obytym koniu raczej rekreacja snująca się nie opodal nie jest zagrożeniem , ale tylko co najwyżej upierdliwością  w treningu . A jak jeździec czuję się zagrożony  towarzystwem mniej obytym, to może z niego wcale nie taka gwiazda jak mu się wydaję .  😀iabeł:  Mnie się wydaje , że jak się obserwuję gdzie się jedzie , to się da konia zatrzymać nawet  z galopu , no ale jak galop jest już wydarzeniem  i  spierniczać wszyscy bo galopuję  , no to chyba  trzeba się żalić  trochę inaczej  np . Wkurzają mnie Ci co panują nad swoimi końmi  , bo mi się to cholera nie zawsze udaję i mam fefra ,że gdzieś wyświecę . 😀
Ale nie każdy dobry jezdziec musi w danym momencie siedziec na wyszkolonym koniu.
Co by nie było zbędnych dyskusji to napisałem ,, dla doświadczonego jeźdźca na obytym koniu "   🥂  jako ,że za nim przeszedłem na swoje, to trzymałem swego czasu konie  w komercyjnych  stajniach  i  mało co mnie wtedy wkurzało w jeździectwie bardziej  od rozhisteryzowanych  panienek na ala sportowych koniach . Tak samo płaciłem  i miałem takie same prawa  do korzystania z infrastruktury stajni  , ale inne priorytety .  Jak  ktoś potrzebuję hali na własny użytek to  niech se za nią zapłaci na  wyłączność . Mi akurat było na rękę  im większy ruch  tym lepiej dla szkolenia konia . Zasady  są   jak  się poruszać  jakim krokiem   i jak się mijać w  zastępie pracującym na maneżu . A dobry dostosowuję się do najsłabszego , nie odwrotnie gwiazdeczki .  😀iabeł:
niesobia - mój koń akurat był osobnikiem chodzącym 3ci miesiąc pod siodłem - tez ma się w sekundę z galopu do stój zatrzymać? I dlaczego ma dostawać po paszczy, bo ktoś nie przestrzega zasad (gdyby przestrzegał, to panuję nad koniem na tyle, żeby nie było potrzeby). I owszem jak piszesz - są zasady jazdy na maneżu - nas wkurza ich nieprzestrzeganie.
niesobia - bardzo słuszna uwaga i ogólnie się zgadzam, ale... (zawsze musi być ale 😉 ) - czasem tak jest, że ćwiczysz jakiś program albo wałkujesz jakiś element i niespecjalnie chcesz/powinieneś go przerywać na nagłą stopkę, bo akurat ktoś wparował przed Twojego konia 😉 miałam konia x czasu (swojego i dzierżawione wczesniej) w stajni, gdzie była rekreacja i wtedy mi to nie przeszkadzało bardzo, chociaż zdarzały się momenty, kiedy próbowałam coś doszlifować i nie mogłam przez wjeżdżających na tor ruchu nowicjuszy, teraz jestem w stajni bez rekreacji i dopiero czuję, jaka to ulga i ile można jadąc PŁYNNIE zrobić (w pewnym momencie jeździectwa płynność ruchu zaczęła się dla mnie bardziej liczyć niż wcześniej), gdy nikt nie przeszkadza. Co nie znaczy, że mam coś do rekreacji  :kwiatek:
niesobia to chyba w innym swiecie zyje. Ja w ogole nie mowie o rekreacji, bo akurat u nas jest ona bardziej ogarnieta od nastolatek ze swoimi konmi, ktore nie stosuja sie do zasad "ustap szybciej jadacemu" czy "mijamy sie lewym ramieniem", tylko gadaja z kolezanka, mysla o bog wie czym, albo wrecz zlosliwie zajezdzaja droge, bo i takie sytuacje mam.
A ani moj kon ani ja nie jestesmy dobrze wyszkoleni, jak zreszta gruba wiekszosc stajni i tym bardziej powinno sie pilnowac zasad bezpieczenstwa na placu.
No nie wiem, u mojego włącza się taki alert na widok konia który jedzie mu na przeciw i nie ustępuje drogi, że w terenie tego nigdy nie przeżyłam na widok saren, dzików czy krowy (!). O ile np wczoraj na hałas sarny grzecznie stanął w miejscu i tuptał w miejscu podczas gdy koń za nim przeżywał zawał, tak przy wspomnianej sytuacji z nieustąpieniem jest walka przetrwanie, pomijając fakt, że wykonywane w danym momencie ćwiczenie raczej traci na jakości to jednak szkoda mi jak czuje jak wali mu serducho przez dłuższą chwilę po takiej "akcji"  🙄 więc mimo wszystko pozostaje mi słuchać i myśleć za innych. Na dużej hali z masą osób raczej bym się nie odnalazła, dlatego wolę kameralne miejsca, tudzież teren - mimo wszystko bezpieczniej 😉
mało co mnie wtedy wkurzało w jeździectwie bardziej  od rozhisteryzowanych  panienek na ala sportowych koniach


Dokładnie tak i najgorsze są rozhisteryzowane dresażystki. Choć sama nie skaczę to wolę jeździć ze skoczkami, bo oni jacyś tacy bardziej ogarnięci są na placu i w dodatku bez focha...
Scarllet, o rety - mam to samo..! Coś nam się przypałętało, wygląda na to, że na szczęście pierdoła, ale koń na wszelki wielki zamknięty w boksie (na czas diagnostyki). Pierwszy dzień przychodzę: rana na stawie skokowym. Nic strasznego, ale jednak. Oczyszczona, opatrzona, noga schłodzona. Następny dzień: zatarte oko. Strach wchodzić do boksu.
Plaga egipska po prostu 😵


Dokładnie!
Strach wchodzić do boksu, strach wsiadać ...  😲
ogólnie mam wrażenie ze jesień zawsze niesie za sobą sporo kontuzji i jakiś takich dziwnych małych urazów... u mnie rok temu skończyło sie masakrycznie.
Mam nadzieje, że ilość pecha już wykorzystałam, strasznie chciałabym pojeździć ... poskakać, się rozwijąć - w końcu.  🏇

Trzymam kciuki, żeby już nic więcej się nie działo!
Budyń masz racje   😀 niesobia od kilku dobrych lat żyję w innym świecie  🥂 i dobrze mu w tym świecie , ale nie zawsze tak było więc jakieś blade pojęcie o życiu pensjonatowym mam  💡
Dance Girl w każdym środowisku , są święte krowy, którym wszystko przeszkadza , wszystkich pouczają  i wszystkich wnerwiają . Pamiętam Córuś właściciela stajni, która miała pretensje ,że ktoś ze stajni wyjeżdża kiedy ona jeździła na ogierze  { A Ogier rzadko spotykany misiek }, no ale ona od 2lat była sportowcem  właśnie w skokach, jednak tylko od trzech lat jeźdźcem  😂 Cóż życie . Olewać , ignorować , a jak trzeba to ochrzanić jak św Michał diabła  🏇. Co też z panienką uczyniłem  opieprzyłem ją  i  tatusia oraz zagroziłem ,że jeszcze raz taki numer to zabieram konia i nie płace za ostatni miesiąc . Poskutkowało panienka miała focha , i się nie odzywała , a ja mając to{ ..... } zyskałem święty spokój .  Jednak uraz do gwiazdeczek został do końca życia  😀iabeł: Tym bardziej ,że coraz częściej gwiazdeczki na swojej drodze spotykałem . No ale to już za mną   😀
I najczęściej gwiazdeczki po jakimś czasie, po zakupie wypaśnego sprzętu i wydaniu morza pieniędzy na trenerów wybierają inną drogę. Koń idzie w odstawkę a rodzice szukają kupca coby zwierz poszedł w dobre ręce.
I najczęściej gwiazdeczki po jakimś czasie, po zakupie wypaśnego sprzętu i wydaniu morza pieniędzy na trenerów wybierają inną drogę. Koń idzie w odstawkę a rodzice szukają kupca coby zwierz poszedł w dobre ręce.


I tak jeździectwo się rozkręca , zostają dobre konie a to że ktoś utopił parę baniek  to chociaż dobrze że w jeździectwo , konie , trenerów , sprzęt etc.

Dzisiaj jest duża konkurencja i każde środowisko czeka na takich klientów  😎
Ja zazwyczaj mówię dzieciakom, że jak nie będą robiły dziwnych i nagłych ewolucji, to ja je poomijam. Czasem tak latwiej, niż do ostatniego kroku zastanawiać sie czy zjadą. Na hali za to  (20x20) mieszczą się bezkolizyjnie 3 ogarnięte konie lub 1 ogarniety koń i 3 kucyki, z którymi różnie bywa i też da się coś porobic. Często rekreacja robi ukłon w stronę pensjonariusza i po prostu jeżdżą za nim, jeżeli ten akurat nie robi na ścianie przejść z galopu do stój...


Ty jesteś kotbury typowym przykładem takiego zachowania...
Ty jesteś uciemiężona bo MASZ DZIECKO... i wszyscy muszą to respektować, ale Ty np. bagatelizujesz studia koleżanki... bo co tam studia (jeszcze jak podkreślałaś pseudostudia).... Ty to dopiero masz trudno bo MASZ DZIECKO...

A zapewniam Cię, że mam wiele znajomych, które mimo posiadania dzieci, świetnie organizują sobie czas i nie usprawiedliwiają wszystkiego posiadaniem dziecka.... Pomagają, wyświadczają małe przysługi (jak ubranie derki) ... I mam nadzieję, że kiedy dochowam się własnego przychówku - taka właśnie będę...



Ty chyba też masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem - w sytuacji, o której piszemy ja te dzieci mam OBOK W STAJNI i moja odmowa i dziwienie się, że ludzie non stop o różne rzeczy proszą akurat jak jestem z dziećmi wynika jedynie z obawy o ich BEZPIECZEŃSTWO. Bo ja swoje dzieci do boksu swojego konia wsadzam i biorę za nie odpowiedzialność, ale jak mam wejść do boksu cudzego konia to nie wejdę tam z dziećmi (bo to nie byłoby bezpieczne)- więc muszą zostać na zewnątrz. - tym samym nie mam and nimi kontroli i nie wiem czy nie będą się zachowywać tak, że będą innym przeszkadzać, albo, że nie zdarzy się jakaś sytuacja niebezpieczna.
I tyle. Nie ma w tym martyrologii, cierpiętnictwa i historii macierzyńskich. Są tylko dwa powody:
1. Bezpieczeństwo = jak amsz mózg to nie pros o rzeczy, które mogą powodować sytuacje niebezpieczne
2. Mój "Quality time" (tak moje dzieci są dla mnie ważniejsze niż reszta świata- na tym polega sukces ciągłości gatunkowej) - więc imho kuturalny człowiek ze swoimi rewelacjami "dziś mój konik się przestraszył tego a wczoraj owego" moze poczekać.

I tak, ściągam derki, zaglądam do  boksów innych koni. Aktualnie zakrapiam oczy koniowi laski, która wyjechała za granicę. Więc napierd..m codziennie w drodze z roboty do stajni- aby koń dostał lek, bo wiem, że antybiotyk albo się daje ciągle , albo lepiej wcale. Ale durne jest wymaganie aby robić różne rzeczy gdy mam obok siebie dwójkę ruchliwych smrodów. A najdziwniejsze jest się obrażać gdy odmawiam.

Ja mam wrażenie, że to nie ja, a oburzający się na moje wpisy mają rozdwojenie jaźni - bo z jednej strony żale jak to dzieci bez opieki w stajni, jakie to straszne, jak wózek stoi, jakie bezmyślne- z drugiej niezrozumienie mojego zdziwienia na prośby, których wykonywanie spowoduje zostawienie dzieci bez opieki na środku stajennego korytarza.

I serio nie rozumiem jak możecie stawiać znak równości pomiędzy moim oburzeniem na dziwne prośby kierowane do mnie gdy mam kogoś pod opieką i od razu pisać mi życiorys - i dorabiać historie o niepomaganiu, niereagowaniu na kolki itd.
To są dwie różne sprawy.


A.kajca   Immortality, victory and fame
26 października 2016 11:18
kotbury, moim oburzeniem na dziwne prośby kierowane do mnie Dziwna nie jest prośba koleżanki ze stajni byś zdjęła derkę z jej konia. Dziwna jest twoja reakcja- oburzenie i obraza majestatu. Ktoś śmiał zagadać? Cóż za bezczelny typ! Ktoś śmiał zagadać DO CIEBIE, nie do twojego dziecka? Skandal! Prośby znajomych
sam fakt ich adresowania- wszak dzieje się to nagminnie: "Ściągnij derkę po swojej jeździe z mojego konia bo ja się spieszę na pociąg" - mówi studentka, niepracująca kierunku "pseudostudiowanie - czyli pedagogika"= osoba, które ma w chu... czasu, do matki

Wstrząsające  😲 ...
kotbury, moim oburzeniem na dziwne prośby kierowane do mnie Dziwna nie jest prośba koleżanki ze stajni byś zdjęła derkę z jej konia. Dziwna jest twoja reakcja- oburzenie i obraza majestatu. Ktoś śmiał zagadać? Cóż za bezczelny typ! Ktoś śmiał zagadać DO CIEBIE, nie do twojego dziecka? Skandal! Prośby znajomych



Ty serio myślisz, że mnie dziwi, że się koś do mnie odzywa? Serio tak czytasz to co pisze?
Nie widzisz różnicy pomiędzy:
a) ktoś się odezwał, powiedział część, co u ciebie a
b) ktoś ci gada i gada, konia masz na korytarzu,dzieci obok się rozłażą, ale nie trzeba sobie pogadć o tym co konik robił, i którą nóżką bardziej włażąc komuś w jego rozmowę z jego własnymi dziećmi.

I serio uważasz, że prośba o ściągnięcie derki/ przemierzenie siodła od małolaty, która ma full wolnego czasu kierowana do baby z dójką małych smrodów i foch z powodu odmowy są zachowaniem dojrzałym?

A.kajca   Immortality, victory and fame
26 października 2016 13:52
kotbury, Nie, nie, nie, nie myślę że ciebie dziwi. To mnie dziwi, że ktoś się jeszcze w tej stajni do ciebie odzywa... Czytam to co piszesz i na podstawie tonu twoich wypowiedzi podejrzewam, że foch "małolaty" nie był spowodowany odmową samą w sobie a właśnie jej tonem... Ponadto baba z dwójką małych smrodów rozumiem, że jest jasnowidzem. Tylko tak można uzasadnić jej przekonanie, że "małolata" ma full wolnego czasu, mimo iż fakt wyjścia z powyższą prośbą świadczy zgoła inaczej.
podejrzewam, że foch "małolaty" nie był spowodowany odmową samą w sobie a właśnie jej tonem...

Tylko tak można uzasadnić jej przekonanie, że "małolata" ma full wolnego czasu, mimo iż fakt wyjścia z powyższą prośbą świadczy zgoła inaczej.


Spoko, to miłe bardzo kogoś obrażać bo się "podejrzewa"...  😂

Co do ilości wolnego czasu... nie wiem, tak sobie myślę, że może jakby ktoś nie spalił 4 fajek, nie uskutecznił 5 telefonów (a koń uwiązany stoi na korytarzu) - to by się jednak zdążył z tymi sprawami stcicte końskimi w stajni wyrobić🙂

Spoko czyli rozumiem, że np. nie powinny mnie dziwić prośby (jak przyjeżdżałam z wózkiem do stajni) o wyprowadzenie na padok pieprzniętego ogiera🙂 z tym wózkiem w  ręce🙂...


Zamiast wózka proponuje nosidełko. Lub chustę. Wygodniejsze . Kurczę No już wszyscy wiedzą ze masz w stajni wózek , dzieci itd 🙄
A.kajca   Immortality, victory and fame
26 października 2016 14:48
kotbury, Spoko, to miłe bardzo kogoś obrażać bo się "podejrzewa"...
Dziwne, że taka refleksja nie nachodzi cię gdy piszesz o "małolacie" i jej sytuacji życiowej.
Co do fajek to ja gdybym podczas zajmowania się końmi nie mogła sobie spokojnie zrobić przerwy na papierosa, byłoby to dla mnie doświadczenie niezwykle frustrujące. Gdybym miała sobie nie zapalić z braku czasu to nawet bym się w ten dzień za pracę z koniem nie zabrała. To że ktoś nie biega wokół konia jak naćpany kurczak aby "szybciej! szybciej!", nie znaczy wcale, że nie ma limitu czasu na wyrobienie się.
Co do ostatniego zdania: Serio ktoś cię poprosił "Ej, kotbury, weź w wolnej chwili wyprowadź na padok mojego pieprzniętego-dzikiego-ogiera-mordercę-ludojada, tylko koniecznie prowadź wózek z dzieckiem drugą ręką, dobra?"? O.O
A.kajca, teraz to Ciebie nie rozumiem. Rzeczywiście ton wypowiedzi kotbury, pozostawia wiele do życzenia, ale serio prosząc o wyprowadzenie ogiera matkę z dwójką dzieci w stajni, w tym z wózkiem, to czego taka osoba oczekuje? Że ta matka a. zostawi dzieci w stajni albo b. pójdzie z nimi odprowadzić ogiera na padok... oba wyjścia są krótko mówiąc mało przemyślane. Może zdaniem takiej osoby kotbury powinna zamknąć dzieci w boksie na czas wyprowadzenia konia?
I serio, laska, która ma czas na fajki nie ma czasu na przymierzenie siodła? Tylko ja ogólnie nie rozumiem tej papierosowej otoczki...
Derka to akurat mały problem, można to zrobić bardzo szybko, więc tutaj rzeczywiście trochę wyimaginowany problem.
Trochę przestaję rozumieć obrażanie kotbury w tym momencie, z tego co pisze wcale nie wynika, że jak myślą niektórzy, jest świętą krową, bo ma dzieci - po prostu chce dobrze i bezpiecznie spędzić czas z rodziną, pensjonariusze też mogliby wykazać się pewną empatią i zrozumieć, że nie we wszystkim da radę pomóc, gdy obok są małe dzieci (to są naprawdę małe dzieci! Nie np. 8 latka, która z ciekawością poczeka i popatrzy, co mama robi).

Oczywiście, jestem za pomaganiem kiedy tylko się da, ale po doświadczeniach z poprzedniej stajni, gdzie czasem pałętało się od kilku do kilkudziesięciu dzieci (imprezy) ze średnią opieką lub jej brakiem, cieszę się, że są takie osoby jak kotbury, które swoich dzieci przypilnują. Dla kontrastu mam doświadczenia w postaci dzieci: strzelających z łuku obok konia, wrzucających podkowy do wiadra, gdy się obok przejeżdża, wybiegania z lasu przy wtórze szeleszczących liści, robienia ogniska przy koniach, rzucania się kamieniami/śnieżkami/szyszkami, wbiegania i wybiegania ze stajni, padoku itd. Naprawdę taka osoba jak kotbury w stajni byłaby dla mnie w tamtym czasie zbawienna 😉

A serio, zawsze znajdzie się ktoś, kto się danego dnia spieszy, ma gości, dzieci, psa ze sobą i po prostu NIE MOŻE komuś pomóc, tak ciężko to zrozumieć?? Wołacie o empatię, a trzeba pamiętać, że to idzie w dwie strony...
Gdyby kotbury od razu podawała takie argumenty( papierosy, dziki ogier )w swoich baaardzo  obszernych wypowiedziach to może spotkała by się ze zrozumieniem... teraz dla mnie to wyglada jak wymyślanie argumentów żebyśmy w końcu zaczęli jej po pierwsze współczuć a po drugie podziwiać jak sobie fantastycznie z tym wózkiem w stajni radzi. Za chwilę pewnie dowiemy się że została poproszona o łapanie dzikich mustangów na lasso ...
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
26 października 2016 16:44
fanelia, tylko że nikt by nie miał pretensji, gdyby kotbury po prostu powiedziała proszącej o pomoc dziewczynie, że sory ale nie może pomóc (bo jest zajęta, nie ma czasu, nie chce czy cokolwiek). Kotbury za to była oburzona, że ktoś kto "chodzi na pseudostudia" w ogóle śmiał ją poprosić o pomoc. I od takiego zachowania cała dyskusja się wzięła (zwłaszcza że była mowa jedynie o przymiarce siodła a nie o tym, że koń ogier, wariat itp). Bo ja rozumiem brak czasu, brak możliwości pomocy. Wtedy po prostu odpowiadam, że nie mogę. Ale nie wylewam od razu jadu na forum, że przecież wiadomo, że ta osoba jest mniej zajęta niż ja, i ja mam w życiu gorzej, bo np. mam więcej obowiązków, a ona śmiała mnie, zarobioną mrówkę z dziećmi zapytać o pomoc. I foch jak ona w ogóle mogła. Kurde, zapytała, może głupio i nie pomyślała, że kotbury nie ma komu dzieci na chwilę zostawić (w końcu ze swoim koniem i jednoczesnym ogarnianiem dzieci sobie radzi), trudno. Nie mogę to nie, grzecznie odmawiam. I na tym powinna się zakończyć sytuacja. A nie wytykaniem jak to ktoś sobie wybrał "pseudostudia" i śmie jeszcze nie mieć czasu i prosić o pomoc. No sory ale to już było bardzo nie fajne
zacytuję wypowiedź Kotbury z wątku Mowa ciała u koni oraz empatia i inne "uczucia wyższe"

"Ja tam lubię sobie czasem wierzyć, że mój koń rozumie dużo więcej niż by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać, np. jeśli chodzi o relacje międzyludzkie.
Miałam kiedyś taką sytuację, że jeździł w szkółce młody chłopiec (nastolatek) z siostrą, no i delikatnie mówiąc nie byli mili. Takie rodzeństwo, które mocno eksponowało zamożność rodziców w mało kulturalny sposób, dużo oceniania innych, dokuczania, bulling. Mi przebywanie w ich otoczeniu nie sprawiało przyjemności. I pewnego razu czyszczę swojego konia i podchodzi tenże chłopiec- zagadać. Wyciaga rękę aby konia po szyki pogłaskać, a mój koń, oaza spokojności przy zabiegach odwraca się i widzę jak mu się zębami w klatę wbija. To był moment. Gdyby chciał mu zrobić krzywdę to by te zęby zamknął, a tak tylko go jakby z otwartej paszczy w klatę uderzył. Nie było wcześniej żadnych sygnałów, żadnego machnięcia ogonem czy położonego ucha. Zaśmiałam się w duchu, że koń przeczytał w moich myślach."

ja jakoś nie zaśmiałabym się ani w duchu ani w żaden inny sposób gdyby mój koń tak zareagował
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się