Oszust !!! uważajcie - przestroga dla innych .

w Lądku konie ma kilka osób, handlowało dwóch (nie wiem jak teraz) o takim samym imieniu, Kopyciak pisała o tym bardziej znanym na pierwszej stronie
beraiter, nawet jeżeli masz rację, to oszukanie oszusta nie jest oszustwem?
Ogurek- jadąc do handlarza trzeba mieć chyba wzmorzoną czujność??? Sam jesteś wetem, wiesz, jak jest... Handlarz mógł nawet nie wiedzieć o trzeszkach u sprzedawanego konia... Rotacja w takich stajniach jest bardzo duża, często takich koni się nie bada.... klient przyjeżdża, ogląda, kupuje, lub nie...
Rany, abstrakcja, jak z PRLowskiej komedii :?
,
Szkoda tylko, że zamiast misia w tle stoi quń....  😵
,
Morał tej historii jest taki, że świat jest mały.
A światek koński jeszcze mniejszy, więc nie ma co ściemniać. 🙂

korysindex4  Chyba chodzi o misia w sensie filmu Bareji. Było w nim pełno intryg, kombinacji i zwrotów akcji.
Rany, abstrakcja, jak z PRLowskiej komedii :?


To miałam na myśli pisząc o koniu i o misiu.. To stara polska komedia...
.
Nie miałam nikogo konkretnego na myśli. Po prostu tak ogólnie - nie ma co kręcić, bo koński światek jest mały.
.
Dopisze się tutaj - bo mi ręce opadły 🙂

Chodzi mi o MK i handel końmi 🙂

Byłam przypadkowo w Łodzi i podjechałam z ciekawości zobaczyć jak wygląda to miejsce i Ci ludzie. No marnie, choć jeśli chodzi o handlarzy to i gorsze widywałam... Konie - też wiadomo - można się domyślić, że skupują tanio ( jak pisaliście wcześniej ) - ale i za marne grosze sprzedają dalej. Ale problem wg mnie jest poważniejszy - bo niestety konie albo nie mają papierów albo mają lewe - to jest już nie fajne w g mnie...

Mieli tam akurat taką kuckę - zainteresowałam się nią, bo mój wujek chciał do towarzystwa konia - kosiarkę ... Pomyślałam, że mogłaby się nadać, jeszcze jeden biedak uratowany... Zaczęłam o niej rozmawiać na PW i chciałam się potargować - no i masakra 🙂 Laska ordynarna i chamska 🙂 Mało tego - sprawdziłam ten papier, który wciskali z tym koniem (tak z ciekawości, bo ja założyłam, że koń nie ma papierów, mogę ją sobie zgłosić sama jako NN) - i co mi wyskoczyło po przetłumaczeniu ? Że to dokument jakieś gniadej z gwiazdą kobyłki sportowej duńskiej 🙂 No 🙂 A w ogłoszeniu napisali że to KUC FELIŃSKI - nie wiem jak na to wpadli, bo to już skecz chyba 🙂
http://ogloszenia.re-volta.pl/konie/szczegoly/1901

Z jednej strony,  może nie jeden koń od nich trafił zamiast do rzeźni to do stajni ... Ale bawiąc się w obrót końmi w takich cenach, to już chyba wciskać kitu nie trzeba... wszystko powinno być jasne...
Nie dość, że mają marne pojęcie o koniach to jeszcze oszukują i mało tego - wierzą, że są bez winy.... Nie kupiłam, to mnie nie oszukała p. Marta - jak sądzi.... ciekawe kto się naciął, bo ponoć już ją sprzedali 🙂
ale to już jest większy hit niż "gniady wielkopolski fryz od handlarza z lubelszczyzny"....

przecież jak się pisze kuc feliński - to logiczne, że jest polskiej hodowli - jeszcze nie słyszałam o hodowli kuców felińskich gdziekolwiek za granicą...

po drugie - ludzie nie są debilami i taki świstek można wrzucic chociażby w googletranslator...

po trzecie - jeśli ktoś kto tę klaczkę kupi, uprze się by jej wyrobić paszport pzhk lub nawet sportowy lub co gorsza pokryć?? zrobi badania DNA a tu... psikuta(s) bez "s" ;////

mnie byloby wstyd... zwłaszcza, że ten kuc i tak idzie po cenie mięsa armatniego...
Ot i cała Marta K... a zdajsię, że gdzieś na początku tego wątku zapewniała, że jest uczciwym handlarzem...
Witam wszystkich, to mój pierwszy post. Skoro piszą o MK to i ja się dorzucę do tego gródka, takiej okazji nie mogę zmarnować 😉 Otóż miałam przyjemność poznać MK przy okazji poszukiwania konia dla mnie. Oglądałam kilka, ale finalnie nie zdecydowałam się na zakup. Mniejsza o to. Rozmowa handlowa prowadzona jak z laikiem, kompletnie się nie ujawniam, że wiem co jest co, słucham, patrzę i wyciągam wnioski, makaron na uszy się nawija jak tralala. Zauważam, że wg nich poprawna budowa nie wiele ma wspólnego z rzeczywistością, ale spoko mam oczy i widzę co jest grane. MK wyczuwa chyba, że nie dobijemy targu i dolatują do mojego ucha teksty o cenie mięsa, itp. Bardzo to było nie na miejscu, patrząc na sytuację. Gadają tyle, że myśli trudno zebrać, same ochy i achy. Rozumiem, ciśnienia nie trzymają, ale żeby taki szantaż, takie teksty ?
Taka mnie refleksja naszła po przejrzeniu wątku... Otóż w mojej 'karierze' pośredniczyłam w sprzedaży już kilku koni i powiem Wam szczerze, że jeszcze NIKT do tej pory nie robił badań przed kupnem... Z 'mojej' stajni sprzedałam 5 koni i wszystkie poszły bez nawet zapytania o jakiekolwiek badania... Miałam styczność również ze sprzedażą dużej ilości innych koni i nigdy nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby ktoś te badania przeprowadzał. Dla mnie to jest nie do pomyślenia, ale z życia codziennego wiem, że tak na prawdę mało kto ma taki nawyk. Ba, często się zdarzało, że nawet umowy kupna-sprzedaży nie chciano spisywać, 'bo po co' 😉.
Dava   kiss kiss bang bang
03 grudnia 2013 16:36
Tak serio nie spisywali umowy kupna-sprzedazy?
A to ciekawe na jakiej podstawie nowy wlasciciel stawal sie nowym wlascicielem  😀iabeł:
Dava, też sprzedałam sporo koni i też kilku nowych właścicieli nie chciało umowy kupna-sprzedaży. Żeby zarejestrować konia jako swojego, nie potrzebują w związku hodowców umowy, a wypełnionej kartki z tyłu paszportu.
Dava w kwestie 'prawne' nie wnikałam, ale właśnie to mnie mocno zdziwiło, w końcu to papier dokumentujący transakcję... Ale nie znam się na tym, gdyż sama nigdy konia nie kupowałam i nie miałam co sprzedawać, bo prawnie koni nie posiadam 😉.
kosteczka to rozjaśniłaś mi nieco sytuację. Byłam przekonana, że do zmiany właściciela w związku wymagają tej umowy jednak. W końcu tą karteczkę z tyłu można sobie wypełnić samemu, mając tylko dostęp do paszportu...
Umowa ustna w świetle prawa ma taką samą ważność jak pisemna. OZHKi potrzebują tylko świstka z tyłu paszportu i kompletu podpisów z przodu.
A że potem jest burdel i przepychanki, co kto komu nie naobiecywał i nie naopowiadał to inna bajka...
galopada_   małoPolskie ;)
03 grudnia 2013 17:06
breakawayy u nas w większości kupujący robią przynajmniej rtg. Sami im to sugerujemy, bo nic do ukrycia nie mamy i chcemy mieć pewność, że sprzedawany koń jest zdrowy. Każda ze stron zyskuje i nikt nie ma do nikogo pretensjo pozniej
breakawayy,  w jakich cenach sprzedawałaś te konie?
Orzeszkowa dzięki za wyjaśnienie  :kwiatek:

galopada_ rozumiem i sama zapewne sugerowałabym tego typu badania, gdybym sprzedawała coś 'swojego' 😉

Isabelle PW 😉
nie no mi nie chodzi o konkrety.

koni nie opłaca się badać jeśli kosztują grosze i nie patrzy sie na nie jak na zwierzęta. jeśli komuś koń potrzebny do pracy, to rzadko spotyka się miłośników, którzy konie warte niewiele ponad cenę mięsa będą np operować. najczęściej sprzedają z małą stratą na mięso i kupują nowe. no niestety, tak to działa. więc jak cena badań jest 1/3 wartości konia, to jest to... nieopłacalne. kupujemy kota w worku i używamy dopóki się nie "spartaczy". przy koniach droższych jest to zrozumiałe, że chcemy sprawdzić inwestycję. poza tym, koni z średniej i górnej półki nie kupują podrzędni szkółkarze traktujący zwierzęta przedmiotowo, tylko ludzie, którzy chcą się ze zwierzem na dłużej zapoznać, a nie najwyżej wymienić na koniec sezonu.

dużo osób traktuje konia jak samochód. jeśli naprawa przekracza wartość-złomują, żeby odzyskać część inwestycji a nie ładują w naprawy (wątpliwego powodzenia). nie pochwalam, ale rozumiem.
Dava   kiss kiss bang bang
03 grudnia 2013 17:23
Chcecie mi teraz powiedz ze wystarczy ze nabazgrze sobie w paszporcie te podpisy i na tej podstawie (!!!!!!!) a nie umowy kupna-sprzedazy wpisza konia jako mojego. Co to za problem podrobic czyjs podpis????
Przeciez to jaja jakies sa. Wiecie ile paszportow udalo mi sie znalezc? Moge byc wlascicielem kazdego konia :p fajnie

A umowa ustna. Sorry ale na jakiej podstawie ktos mi ma uwiezyc ze taka zawarlam? No chyba ze nowy i stary wlasciciel zjawia sie osobiscie.
Jesli 'na slowo' to przeciez to zakrawa na jakis absurd!
Isabelle w sumie logicznie prawisz. Jedna osoba, która kupiła konia 'dla siebie', chcąca się z nim rozwijać, pracować itd zrobiła badania, ale już po zakupie. Ona zadbała również o porządną umowę 😉.
Ostatni koń jakiego sprzedaliśmy poszedł w sumie 'na handel', do człowieka, który sprzedaje po wyższych cenach za granicę, więc raczej dla zysku. Po przemyśleniu sprawy, w sumie w takim wypadku faktycznie robienie badań minęłoby się z celem.
Jednak wiem, że jeden z koni poszedł z przeznaczeniem 'do sportu', bez żadnych badań (zaraz sprzedany, bo przestał skakać, ale to już OT).

Dava często właśnie szokuje mnie logika tworzenia prawa. Ja przykładowo mam dostęp do paszportów 5 koni i co? Mogę spokojnie podrobić podpis właściciela, pojechać z tym do PZHK i twierdzić, że zawarłam umowę ustną. Dla mnie jakaś kompletna abstrakcja...
Ale postępując w ten sposób - poświadczając nieprawdę - popełniacie Przestępstwo!
Normalne państwo zasadniczo ufa oświadczeniom obywateli, składanymi wszak ze świadomością skutków prawnych poświadczenia nieprawdy.
Nie popełniamy, bo tego nie robimy 😉.
Tak sobie tylko gdybam, że bardzo łatwo jest zrobić przekręt, tyle 😉
Oprócz podpisów trzeba znać PESEL poprzedniego właściciela, a do tego to już nie każdy ma dostęp.
sprzedawalismy konie do niemiec. sądziliśmy, że dla dzieciaków kupującego (znajomy znajomych naszych znajomych...), okazało się wkrótce, ze to handlarz -odezwali sie do nas nabywcy.
nie chciał umowy, nie chcial żadnych danych - dalismy paszport, wzięliśmy kase i tyle.
konie oglądał jak je przepakowywaliśmy z trajlera do koniowozu....(wcześniej tylko zdjęcie)
jak prawa włąsności załatwił? ;/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się