Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

drabcio, zdecydowanie odczuwam mocno ig. Ostatnio naprawdę byłam w szoku, jak po zjedzeniu tego makaronu (a nie jadłam białego makaronu pewnie z 2 miesiące) po prostu po godzinie miałam poczucie wielkiego, pustego, burczącego żołądka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam fizycznie głodna, zwłaszcza do tego stopnia O_O A to była DODATKOWA kolacja, więc zjadłam więcej niż zwykle i byłam głodna idąc spać (a normalnie jedną kolacją się najadam 😀 ).
Po chlebie jakoś ogólnie czuję się ociężała, nie szaleję za pieczywem więc go nie jem. Choć od czasu do czasu najdzie mnie jakaś dzika ochota na świeżą bułkę, zwłaszcza jak gdzieś zobaczę taką z przypieczonym serem żółtym na wierzchu 😀 Wtedy sobie zjadam ze smakiem (choć fakt niejedzenia go na co dzień sprawia, że czuję się po tym jeszcze ciężej niż dawniej).
Ja nie jadam w ogóle białego makaronu i pieczywa. Kompletnie się tym nie najadam i szkoda mi kalorii 😉 Tak samo na kabanosy, ciasta i tego typu wynalazki, które są bardzo kaloryczne i malutkie, a do tego szybko jestem po nich głodna. Kanapki robię najczęściej z chleba żytniego z masłem, a do tego szynka wołowa lub ser kozi (wtedy bez masła) i jakieś warzywo. Normalnie mnie trzyma jak posiłek. Tosty też z chleba żytniego. Dla mnie kluczem dobrej redukcji i w ogóle dobrego odżywiania jest takie skomponowanie menu, żeby móc tak jeść przez całe życie. Dlatego łączę to co lubię w dobrze skomponowane pod względem makro posiłki i działa. Batony, pizza, frytki i burgery jadam, ale wliczam w kalorie. No i się okazuje, że wtedy często rezygnuję bo wolę swój standardowy posiłek, który objętościowo będzie większy i na dłużej się najem 🤣

A mam jeszcze taki tip dla zabieganych, że śniadanie i 2 śniadanie jem takie samo przez tydzień, a obiad i kolację przez 2-3 dni. Oszczędność czasu (gotuję dwa razy w tygodniu bo tylko w środy i niedzielę mam czas, tak to zaczynam dzień o 6 i kończę o 21, gdzie o 22 już śpię) i mega uproszczenie listy zakupów. W tym tygodniu na śniadanie omlet z 3 jaj z serem żółtym i tostami, na drugie owsianka z bananem, odżywką i orzechami, a na obiad i kolację wołowina duszona z kaszą gryczaną i surówką. No i bardzo mi to ogranicza podjadanie bo mam posiłki popakowane w pudełka i tylko odgrzewam (albo i nie  :lol🙂.
Ogólnie też nie jem pieczywa, ale czasami mnie nachodzi ochota na taki dobry ciemny, świeży chleb z szynką albo z serem i ogórkiem kiszonym. 😜 A w domu jak mama przynosiła świeże bułki, to z bratem potrafiliśmy zjeść prawie wszystkie tak na sucho, najlepsze. 😀 Ale pieczywem nie najadam się w ogóle, zero. Ostatnio mnie naszła ochota na chleb, więc teraz go codziennie jem, żeby nie zdążył się zepsuć i po godzinie jestem głodna. Dojem go już do końca, a potem poczekam na prawdziwy chleb z Polski, podzielę na porcje i pomrożę.

Moje ulubione w sumie śniadanie to placki z jajka i banana, nie mam na to czasu rano ale oczywiście nie przyszło mi do głowy, żeby je zrobić wieczorem. Albo podświadomie wiedziałam, że lepiej tego nie robić, bo się nie powstrzymam i zjem zanim pójdę spać. 🤣 
Ja się staram jeść NORMALNIE. Jak mam ochotę na chleb, to go jem. Jak mam ochotę na denna białą bułkę bez wartości, zmieloną na maksa, to ją jem. Wiadomo, że nie bardzo mi się wpasowują: boczuś, czekolady, kopiasta micha kluch itd, ale jak mnie najdzie to jem.
Nie mam już siły być na "dietach". Za bardzo jestem zmęczona tym, że mam coś jeść a czegoś nie jeść. Zbyt wiele lat się ze sobą tak bujam.
tak więc teraz jestem na diecie "jem wszystko tylko logicznie i z głową". I jem tak, żeby być głodnawa, zwłaszcza wieczorem. I więcej "nie jem" niż jem. ( ale ja tak mogę, bo nie głodziłam się nigdy i tyję zawsze od zbyt dużej ilości żarcia wpychanego w siebie)

Na razie mam zastój od 3 dni, bo po tym kwasie i botoksie, za bardzo nie mogę uprawiac swoich aktywności, a i czasu znów nie mam. Kwas nadal mam zgrubiały pod skóra, jeszcze się nie rozprowadził i nie wchłonął, więc nie chcę siłówek robić. A u mnie sama dieta bez aktywności,t o trudniejsza akcja. Ale daję radę. Przynajmniej nie tyję.
tunrida, poka się po tych kwasach! jestem mega ciekawa jaka różnica jest 🙂

ja zamówiłam nowe pudła, na razie na 5 dni, jak będą smaczne to marzec i kwiecień polecę na nich 🙂
Nie mam zdjęcia przed. Niestety. Botoks na czole na plus. Jak zawsze. Nie pierwszy raz robię, tylko powtarzam. Bo efekt mija po kilku miesiącach. Kwas wokół ust robiłam kiedyś i tez byłam zadowolona. Na razie- jeszcze się wchłania i jestem napuchnięta, więc nie ma co pokazywać. Za jakiś czas mam zalecenie wpuszczenia jeszcze kwasu w zmarszczki w policzkach, bo mi skóra zwisa i pociąga wszystko w dół. I pewno tak zrobię, bo ufam tej dziewczynie, która mi to robi. Jak mi zejdzie opuchlizna to mogę fotkę twarzy wstawić. Taką bez upiększeń. 🙂
tak do przemyśleń:

To jest ta prosta matematyka, dzięki której nie ciągnie mnie do słodyczy i fast foodów 🤣
to w kwestii tego, że któraś z Was mówiła że je mało kalorii - a nie sprecyzowała CO i ile posiłków...
Ale to już kwestia zdrowia i sytości. Bo schudnąć można i jedząc syf, byle trzymać ujemny bilans. Mówię o osobach ZDROWYCH.
Tak, ja jestem przykładem, że można dużo schudnąć jedząc kiełbasę, boczek, czekoladę, ciasta i lody. Nie wszystko na raz, a za każdym razem trzymając minus energetyczny. Jak zawsze jest minus, to fizycznie nie jest się w stanie przytyć, a wolałam jednego dnia zamiast obiadu zjeść miskę lodów, niż potem któregoś dnia rzucić się i zjeść wszystko na raz (co często mi się zdarzało).

W temacie chleba, to ja lubię taki dobry, ale od święta 😀 na co dzień nie jem. Za to dzisiaj kuskus wjechał- mix sałat, kiełki rzodkiewki, kuskus, cebulka, Ogórek kiszony i kurczak obsmażony na suchej patelni z papryką wędzoną 😍 niestety będę musiała to dojeść na kolację, bo teraz nie dałam rady, a już wliczone 😁
Ja się staram jeść NORMALNIE.


Tak mnie naszla smutna konkluzja, ze normalnie to ja juz nie umiem 😁

No ale pieczywo zre i bede bronic jak niepodleglosci. Za to wyrzucilam w cholere takie bezsensowne zapychacze kaloryczne, slodycze, gotowe sosy napchane syfem itp. Nabial staram sie tylko taki szczesliwy 😉 i ograniczac raczej. Ale to bynajmniej nie ze wzgledow zdrowotnych, akurat z nabialem moj organizm sie bardzo lubi. No i owoce w formie innej niz smufi to baardzo od swieta, owoce sa oblesne :P

Wczoraj w koncu wyjscie na scianke nie pyklo, bo kolezanka odwolala w ostatniej chwili, bu. Ale mimo braku uczciwego ruchu zrobiony minus energetyczny. Dzisiaj tez czysta micha 🙂 Tylko sie musze pilnowac, zeby nie leciec z kaloriami w dol, uczucie glodu jest czasem zbyt kuszace, a to ani madre, ani skuteczne na dluzsza mete.
Ja dziś pozwoliłam sobie na stały posiłek jednak, także mój koktajlowy plan legł w gruzach :P

Zjadłam quinoa z pomidorami i jajkiem od dziadków (kuźwa, znowu nam jajek nawieźli, a ja już naprawdę NIE chcę ich jeść. Zamierzam je przehandlować komuś z rodziny). Do tego grzybki ze słoika.

Co do śniadań to obecnie są to koktajle. Chleba u nas prawie nie widuję, więc i kanapek nie jem. Ogólnie to u mnie słabo ze śniadaniami, bo jak wstaje to lezę od razu do kompa. Od 2 tyg. pochłania mnie najważniejsza premiera kwartału, więc jak koło 14 się ocknę, to nagle okazuje się, że ja bez śniadania, ale już po dwóch kawach  😵

Mimo to jest naprawdę dobrze. Nie zamawiamy pizzy, w domu walają się różne słodycze i nikt tego nie zjada. Ciekawe.

Ale ogólnie to ja chleb i wszystko co mączne UWIELBIAM. Gluten i jeszcze raz gluten, mniam  😁
A ja się napchałam słodyczy w pracy. Pozamiatane, do widzenia. 1200 kcal w słodyczach- od ręki.
( jakby infekcja mnie próbowała brać...nie wiem...nie mam innego wytłumaczenia) 
Przedśniadanie- banan w samochodzie jadąc z pracy do pracy. Mleko do kaw. Śniadanie- kurczak smażony, 2 jabłka. Wczesny obiad- ryż gotowany, ze skyrem, twarogiem, cynamonem i słodzikiem. Po czym mija godzina i napad słodyczowy.

edit- infekcja!  🤔 Gardło drapie, w nosie mokro. Znów! Wiem i czuję, że to z nadmiaru pracy. A nie będzie lepiej, bo 2 koleżanki zaszły w ciąże. Dziś układałam grafik i nawet powiedziałam do szefa "szefie...zajebiemy się". Wrrr.Grrr...kiedy ludzie dzwonią o wizytę domowa, to autentycznie nie mam kiedy w tygodniu i musze się umawiać na niedziele! Tak se bez sensu marudzę. Wiem co powinnam zrobić.
tunrida, o matko, Ty to masz z tymi infekcjami 😵 ale chyba faktycznie tu problemem jest Twoje przemęczenie co ciężko będzie zmienić. mam nadzieję, że Cie nie rozłoży

Ja znalazłam jakiś program 30minutowy w necie do ćwiczenia z taśmami i ciężarkami. Do tego dołączyłam jogę, żeby trochę dłuższy był ten wysiłek. Ależ się umęczyłam! Pod koniec to już mi ręce omdlewały i myślałam, że nie utrzymam na nich cielska i wyląduje na nosie 😁 Jednak nie ma to jak radość po udanym i męczącym treningu!
A ja mam jeden ewidentnie głupi pomysł. Jestem tu szczera niezależnie od tego czy robię coś głupiego czy mądrego. Więc powiem. Ale dopiero za kilka dni, bo muszę się przygotować.
tunrida, strach się bać, co mogłaś wymyślić  😉

U mnie kolejny bardzo dobry żywieniowo dzień. (I nawet refluks nie dokucza tak bardzo.) A waga znowu sobie rośnie powolutku. 
tunrida, uuu, umieram z ciekawości! 😀
Też bym umierała. W piątek najwcześniej dam znać. Wytrzymacie.  🙂
tunrida, to ja czekam na newsy i na foto :P

Ascaia, a na refluks nie bierzesz nic? ja kiedyś miałam, było to straszne zło, jakiś czas byłam na lekach, a potem odstawiłam pszenicę i syf i przeszło 😀

od jutra pudła, sesesese, cieszę się na maxa 😀
efeemeryda   no fate but what we make.
14 marca 2019 10:18
Ascaia
Już dawno miałam pisać, jeśli chcesz mogę Ci przesłać moja dietę, żebyś miała punkt zaczepienia  :kwiatek:
Moja waga pierwsze dwa tyg szła nawet w górę, albo ruszała się nic, a potem jak ruszyło tak zaczynajac drugi miesiąc mam ponad 4kg na minusie  😅
Jeszcze 7 i nie będę miała otyłości, a potem jeszcze 14 i będę miała prawidłowa wage  🍴
efeemeryda, super, czyli dieta działa! A jak się odnalazłaś z nowym żarciem? Dajesz radę to wszystko przygotowywać?

Ja dzisiaj rano myślałam, że nie wstanę. Wszystko mnie boli strasznie. Takie mam zakwasy. A co najśmieszniejsze ja zwykle najgorsze zakwasy mam po dobie, 1.5 dnia - czyli jeszcze wszystko przede mną 😁
Dzisiaj zobaczę jak będzie, jeśli będę zbyt obolała to zrobię 2x6minutówkę z taśmami i jogę i na tym koniec. Ciężarki chyba dzisiaj odpuszczam bo ręce mam w najgorszym stanie 'bolenia'. 😀

EDIT: I jeszcze dodam, że pierwszy raz po ćwiczeniach w zaciszu domowym mam zakwasy po wewnętrznej stronie ud  😲 Nie ogarnęłam jeszcze, po którym z ćwiczeń mi się to stało, bo wczoraj to głównie walczyłam o przetrwanie i godne zakończenie treningu  😁 więc zupełnie nie przykładałam uwagi do tego, które mięśnie właściwie ćwiczę. Ale dla osób nie chcących rozbudowywać uda od wewnątrz to może być jakaś wskazówka, że taśmy mogą to robić. Też nie jestem wielkim fanem rozbudowywania dodatkowo moich pampuchów, ale w sumie wyjątkowo jakoś dobrze się poskładało... w niedzielę jadę na całodniowy teren, a na koniu nie siedziałam prawie 2 miechy 😀 Więc może będę mniej umierać jak teraz trochę już te mięśnie ruszę.
efeemeryda   no fate but what we make.
14 marca 2019 11:19
vanille
Ciężko było na początku i teraz tez by było gdyby nie mój M. który zaczął nowa prace i ma teraz full czasu i naprawdę sporo mi pomaga, ale są tez takie dni gdzie obiad to 15 minut i gotowe  😉
Generalnie myśle, ze to nie jest więcej gotowania niż normalnie, kwestia tylko przestawienia się, ze używamy nagle innych produktów.
Kolacji nie udało mi się przeskoczyć, tzn. jem ją około godziny za późno, ale i tak jest w miare dobrze bo jak wracam do domu to czeka już gotowa  😍
Anaa, już prawie dwa lata się bujam. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Autentycznie nie widzę związku z niczym - tj. wysypianiem się, częstotliwością posiłków, stresem, itd. Nawet na konkretne potrawy jakby się zmieniała reakcja. (np. nigdy nie reagowałam na orzechy tak jak ostatnio)
Zasadniczo biorę pantoprazol zlecony przez gastrologa - na początku przynosił ulgę, później jakby się organizm przyzwyczaił.
Do tego, jak są gorsze okresy, glutek z siemienia lnianego na łagodzenie (siemię oczywiście wliczam w kalorie).  
Aktualnie (z początkiem tego tygodnia) próbuję alternatywnego podejścia czyli nie leki obniżające kwasowość, a ocet jabłkowy zakwaszająco. Chwilę to musi potrwać zanim stwierdzę czy skutkuje.

efeemeryda, mam w pamięci ten jeden dzień, co wstawiałaś. Jakbyś mogła jeszcze kilka to byłabym wdzięczna.
Jak patrzyłam wtedy to były podobne produkty jak sama używam. Tylko Ty jesteś bezmięsna, a ja mięsożerna. 😉
Więc np. wczoraj i dzisiaj jem coś a'la chili con carne - tylko mało ostre, z dodatkiem ziemniaka i piersi z indyka.
Ponoć przy refluksie strączkowych też się nie powinno jeść... ale nie czuję by taka ilość (puszka) mi szczególnie szkodziła.
Martwi mnie ta ostatnia reakcja na orzechy brazylijskie, bo jadłam je ze względu na tarczycę.
Mogę spytać ile masz wzrostu?
efeemeryda, no to dobrze, że się w tym odnajdujesz. Przy zmianie żywienia to jest chyba własnie najtrudniejsze, tzn samo przygotowanie posiłków nie jest trudniejsze czy jakieś bardzo skomplikowane, ale jak się do tej pory 'pracowało' na zupełnie innych produktach, jak się ma już swoje nawyki, 'swoje' dania, które mozna przygotowywać automatycznie i niemal z zamkniętymi oczami... dobrze, że udało Ci się przestawić i że się tego wytrwale trzymasz. Podziwiam tym bardziej, że ja wiele nawyków niwelowałam miesiącami i powoli (ale też nie miałam 'noża na gardle'😉, pewne produkty same wyleciały z menu pod wpływem ogólnej zmiany podejścia. Dałoby się to zrobić z dnia na dzień, ale jest to trudniejsze. Oby tak dalej  :-)
efeemeryda   no fate but what we make.
14 marca 2019 11:31
Ascaia
Jak podasz mi meila to Ci wyślę wszystko w pdfie  :kwiatek: dieta jest bezmiesna, ale myśle, ze to żaden problem zastąpić cieciorkę piersią z kurczaka czy dać chuda wędlinę zamiast twarogu, a tak masz na tacy wyliczone i nie ma „bo nie miałam pomysłu” mi to pomoga bardzo  :kwiatek: Jedynie co to naprawdę przydaje się waga kuchenna, udało mi się dorwać za 23zł w rossmanie i jestem naprawdę zadowolona bo łyżka łyżce nierówna i po czasie okazało się, ze się oszukiwałam i niekiedy jadłam za mało  🍴
Mam 167cm

vanille dzięki  :kwiatek: w świetle ostatnich wizyt u lekarzy, trochę inaczej zaczęłam patrzeć i dociera do mnie, ze to nie chodzi o wygląd ale o zdrowie przede wszystkim.
efeemeryda, i jak dla mnie to jest przełom w myśleniu, bo jeśli chce się tylko schudnąć, to motywacja zjawia się i znika (co jest normalne). Jak człowiek chce być po prostu zdrowy i działa w tym kierunku, to utrata kg jest w pewnym sensie efektem ubocznym. Zdrowie jest często dużo potężniejszym i trwalszym motywatorem niż chęć wyglądania dobrze w bikini (choć fajnie jest dobrze wyglądać w bikini 😀 )
Ascaia, ja chyba brałam famogast i tobrex? jeśli dobrze pamiętam?

ja miałam koszmarny refluks, taki który mnie "dusił" i budził w nocy... Masakra i nie polecam.
Leki trochę wyciszyły, ale jakiś czas później wykluczyłam właśnie pszenicę, ograniczyłam nabiał i cukier (a w szczególności wywaliłam syrop glukozowo fruktozowy na który nadal chyba reaguję alergicznie) i jest git 🙂

W ogóle ja np na syrop gf reaguję natychmiast - zaczyna mnie boleć żołądek, dusi mnie, ogólnie masakra...
Wagi kuchennej używam od 9 lat. 😉
Ja naprawdę jestem "weteranką" tematu.
Idę na pw z mailem. :kwiatek: Jeszcze sobie wyliczę dla ciekawości makro z tej Twojej diety. Bo kaloryczność proporcjonalnie by się zgadzała - jestem od Ciebie prawie 10cm niższa i zakładam niższą kaloryczność niż Ty dostajesz.
Startowałam z takim BMI jak Ty. W styczniu, równy miesiąc przed Tobą. Ale mimo miesiąca "do przodu", spadek mam taki sam -4 kg. (chociaż mam myśl, skąd to się bierze). Ja jestem niecierpliwa i dlatego to mnie tak wkurza.


Anaa, pamiętasz czy te leki są na receptę czy bez?

U mnie jest już podobnie jak piszesz o swoich wspomnieniach. Teraz mam jakiś rzut znowu... (wręcz jakby się to wiązało z dietą, która jest... hmmm... praktycznie wzorcowa - muszę to sobie przeanalizować, przemyśleć).

Tak jak pisałam już - gniecenie w żołądku jest obecne praktycznie non stop. Kaszel mam na pewno częściowo refluksowy. W nocy mnie nie budzi, ale poranki mam od kilku tygodni beznadziejne. Gula w gardle, mdłości, odruch wymiotny, wymioty... No i co jakiś czas atak takiego bólu jakby mi ktoś wbił nóż w brzuch - ostatnio po orzechach, po awokado, po zupie pomidorowej (krem)
Syropu glu-fru oczywiście staram się unikać. Tak jak ideologicznie oleju palmowego. Nabiał... kocham nabiał i już kilka razy sprawdzałam, że on mi nie szkodzi, za to ratuje mi zdrowe żywienie. Pszenica... z moich obserwacji też mi nie szkodzi - nie mam większych objawów refluksowych po makaronie (jem rzadko), na co dzień jadam grahamki i też one same w sobie nie dają objawów.


Pewnie ktoś się zaraz oburzy znowu na mnie, więc może uprzedzę fakty.

Nie odrzucam pomocy ani efeemerydy, ani Any - to, co piszę to szczera prawda. Takie są moje wieloletnie obserwacje i doświadczenia. Nie mogę przepraszać, za to, że nie mam "tak jak w teorii" przewidziano, że nie wpisuję się w standard medyczny. 🙁
Ciągle mam nadzieję, że w końcu to zrozumiecie 🙁 
efeemeryda   no fate but what we make.
14 marca 2019 12:09
Ascaia
Pamiętaj tylko, ze ja nie mam psa i mam znikoma ruchliwość  😂 w porównaniu do Ciebie  :kwiatek: zaraz wysyłam 😉)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się