Fundacja Centaurus w ogniu .

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 stycznia 2013 15:07
Nie bardzo rozumiem po co akurat policji te plany, ale to są właśnie uroki posiadania zabytku.
Jednak fundacjom mówię: nie, dopóki... dopóki chociaż jedna fundacje nie opublikuje oświadczenia takowej (czy podobnej) treści: "zbieraliśmy na X, informujemy, że zebraliśmy całą potrzebną kwotę, nie więcej (!), dziękujemy wszystkim darczyńcom  i prosimy o dalsze wspieranie przy innych(!), równie celowych i starannie publicznie rozliczanych (z podaniem całej kwoty, która wpłynęła) akcjach".

Zgodnie z prawem? Zgodnie z prawem to trzeba corocznie publikować sprawozdanie. Zgodnie z prawem to paszport ma być u posiadacza konia (nie u właściciela). I jest w kodeksie zapis w stylu: "kto, posługując się nieprawdziwymi informacjami doprowadza innego do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem..." Jest też zasada prawa, że żadne zapisy żadnej umowy nie są zgodne z prawem, jeśli stoją w sprzeczności z prawem nadrzędnym.
Nie bardzo rozumiem po co akurat policji te plany, ale to są właśnie uroki posiadania zabytku.

Ja podejrzewam, że to są uroki "dziennikarzy" znajdowanych chyba w kapuście.  🙁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 stycznia 2013 15:11
Tania, tak też może być. Czytając artykuły na różnych portalach może natknąć się na takie głupoty, że głowa pęka.

halo, to byłaby idealna fundacja, ale nie sądzę, że szybko taka się pojawi. Przynajmniej nie taka, która działałaby na taką skalę jak Centaurus. 🙁
A mi ten artykuł współautorstwem FC pachnie...
"Tytaniczna praca" itede...

Dobra, miałam nic nie pisać...
hehe, no te dramatyczne, patetyczne określenia i historie na wyciskanie łez (swoją drogę genialnego mają pisarza!) to chyba jedyna rzecz, która mnie w FC trochę drażni 🙂 Ale serio - krajobraz po pożarze na miejscu wygląda dramatycznie. I też ci ludzie co tam się kręcą zasuwają jak mróweczki, żadnego zbędnego ruchu czy drzemania na trzonku od wideł. Byłam pod wrażeniem.

A co do nieprzyjmowania kasy po zebraniu wymaganej kwoty to trochę nie tak. Nie widzicie pełnego obrazu. Podam konkretny przykład sprzed kilku tygodni:
W zaprzyjaźnionej stajni był koń z RAO w stanie ciężkim. Właściciel, człowiek starej daty, opiekował się nim jak umiał ale mimo chęci nie za bardzo umiał jak też nie miał środków na leczenie i stan konia dramatycznie się pogarszał. Namawialiśmy właściciela na oddanie go do fundacji, jednak było stanowcze NIE, właściciel żyje w przekonaniu że nikt by się tym koniem lepiej nie zajął niż on. Rozmawialiśmy z fundacją w kwestii przekonania go pieniędzmi i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że fundacja jest gotowa natychmiast po tego umierającego konia przyjechać i dać właścicielowi sporą sumkę (chyba poniżej rzeźnej, ale też koń nieduży i wychudzony więc nie wiem) bez żadnych zbiórek. Nie wiem w końcu jak to się skończyło od strony finansowej w każdym razie koń już jest w fundacji i zaczął leczenie. Wniosek: nadmiarowe fundusze ze zbiórek wykorzystywane są na właściwe cele i takie właśnie "ciche" i szybkie akcje jak jest pilna potrzeba.
A nie było kiedyś sytuacji (i broń Boże nie sugeruję, że to FC, nie pamiętam zupełnie), że ktoś oddał konia za free, a potem był ckliwy opis na stronie jak to koń skatowany, zaniedbany i jak mało jest czasu na zbiórkę pieniędzy, bo inaczej zły i wstrętny właściciel sprzeda go do sportu do Włoch??

esef co do tekstów FC - rzeczywiście trzeba im przyznać, że pisarz mistrz 🙂
esef nie przetłumaczysz..
Obok podlinkowanego przez ash artykułu są galerie, w jednej zdjęcia z tego zdarzenia, odpowiadają dokładnie temu, co piszesz.
Ja jestem sceptycznie nastawiona do działalności fundacji- wszelkich.
Ale nie lubię kopania leżącego.
NIE MA PRAWA BYĆ ŻADNYCH "CICHYCH" AKCJI w praworządnej fundacji!
Ja się zniechęciłam po takiej akcji: były sportowiec był zagrożony rzeźnią. Jego była zawodniczka mogła zapewnić mu dożywotnią emeryturę, ale (krótki termin był na uratowanie konia) akurat gotówka nie dysponowała, poruszyła "niebo i ziemię", żeby konia wykupić. W tym - niestety - zwróciła się do fundacji (bo chciała, żeby zbiórka była legalna, konto itd.) Ale kto żyw i znał sytuację - namawiał innych, żeby konia uratować. Udało się. Z 1000% "nadwyżką"... dla fundacji. Teoretycznie nadwyżka miała być przeznaczona dla tego konkretnego konia, ale jakoś szybko o tym zapomniano. Za to, bo koń okazał się "medialny", próbowano szukać pretekstów, aby konia z emerytury odebrać.
Działając w ten sposób fundacje niczym nie różnią się od telemarketerów różnej maści, Open Finance i innych takowych, którzy wciskają ludziom bajki - żeby doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
plany z końca XIX w. ? co to jest - bajki?
Tym razem muszę przyznać , że nieźle się uśmiałam. Rozumiem, że to przy założeniu że od tamtej pory nic, ale to nic przy obiekcie nie było robione??? i plany czego? kominów?
Litości! a gdzie dwie wojny i kolejni właściciele?
Palac pałacem, konie i inne zwierzaki - to co innego. jak wcześniej pisałam - pałac jest dla ludzi i niestety jest jak wcześniej zauważono skarbonką bez dna. A obowiązki są. I remont tez prosty nie będzie. Nie wiem czy obiekt po pożarze nadaje się do zamieszkania, to ważne bo jeśli nie to zostanie wykreślony z obiektow mieszkalnych. Aby ponownie nim zostać będzie musial przejść wszystkie odbiory. A tu zaczną się schody bo niemal wszystko najpierw będzie musialo dostać aprobatę konserwatora zabytkow. to będzie bardzo długi i bardzo kosztowny proces ...
cieszę się , ze kochamy zabytki niemal tak jak zwierzęta. Mogę wskazać jeszcze kilka , które błagają o pomoc. Może jakieś schronisko zechciałoby tam przenieść swoją siedzibę?

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 stycznia 2013 15:51
esef, czytałaś dokładnie to co napisała halo? Mają jasno napisać, że uzbierali na konkretny cel.
U nas w Konstancinie do niedawna jeszcze istniała tzw. "Konstancińska Skoła Renowacji Zabytków" Otóż kupował ktoś działkę, na której znajdował się jakiś zabytkowy domek (wiele takich naprawdę pięknych pereł znajdowało się do niedawna w Konstancinie), niestety z racji tego, że nad budynkiem czuwał Konserwator Zabytków, willę odbudować można było tylko w stanie dokładnie, takim w jakim była w oryginale. Wszelkie przeróbki, nawet ścian działowych wiązały się z ogromnymi problemami, nie mówiąc już o przebudowach całych budynków. Zamożni właściciele znaleźli na to sposób. Ni z tego, ni z owego w budynku (najczęściej na poddaszach) wybuchał pożar. Zanim dojechała straż, budynek już nieźle się fajczył, reszty zniszczenia dokonywała woda. Niektóre domy zjarały się do fundamentów, inne straciły tylko dach, lecz tak, czy tak zniszczenia były tak wielkie, że po ekspertyzach, konserwator z czystym sercem mógł podpisać protokół o całkowitym zniszczeniu budynku. Z takim protokołem właściciel posesji może już wybudować wszystko to, co co mu sie spodoba. Dobrze, ze kilku z nich wybudowało dokładne kopie spalonych budynków (z zewnątrz, bo wewnątrz jest to nowoczesny budynek), wpisują się one pięknie w starą architekturę Konstancina, ale te wymysły, które niektórzy pobudowali to wołają o pomstę do nieba.

Nie twierdzę ABSOLUTNIE, że podobny sposób wybrała FC, lecz chciałem pokazać, że niektórzy chwytają się wszelkich sposobów aby dopiąć celu.
A nie było kiedyś sytuacji (i broń Boże nie sugeruję, że to FC, nie pamiętam zupełnie), że ktoś oddał konia za free, a potem był ckliwy opis na stronie jak to koń skatowany, zaniedbany i jak mało jest czasu na zbiórkę pieniędzy, bo inaczej zły i wstrętny właściciel sprzeda go do sportu do Włoch??


Nie wiem. Ja opisuję tylko i wyłącznie sytuacje w których uczestniczyłam bezpośrednio i na żywo.

Misiek69 - niezłe. Ale też jestem zdania że FC kupiło to co kupiło dlatego, że to się nadawało do użytku i poza położeniem instalacji CO (rzecz dość konieczna) sądzę, że nie zamierzali tego ruszać. I dwa - z tego co widziałam dziś na żywo wydaje mi się, że budynek jest daleki od "doszczętnego zniszczenia", sfajczone na zero jest tylko poddasze, reszta wygląda zupełnie normalnie. Teraz im tylko życzyć żeby konserwator był dla nich wyrozumiały :/
Misiek69 tez slyszalam podobne historyjki, ale nie chcialam dolewac oliwy do ognia 😉
Od siebie dodam, ze jakis czas temu przestalam wspierac fundacje i schroniska. Swoj % przelewam od lat na domy dziecka...  zawiodlam sie po prostu niejednokrotnie i tyle.
Zycze FC szybkiej odbudowy pałacyku 😉 ze swojej strony daruję tylko dobre słowo
Misiek69, aż nie chciałam o tym pisać, ale faktycznie. Zdarzają się takie historie 😉
Mieszkam w Konstancinie już ponad dwadzieścia lat i serce się kroi, jak patrzę ile takich domków znikło z powierzchni ziemi. Fakt, że były zniszczone, często przerobione na komunalne i zdewastowane przez użytkowników, ale były piękne. Stoi do dziś jeszcze kilka, jest taki jeden, który obiecałem sobie kupić jak trafię szóstkę w totka. Na zewnątrz nic nie zmienię. Ma piękne drewniane werandy, za które można zabić.

Przepraszam za  🚫, ale kocham Stary Konstancin i jakoś tak mi się nasunęło.
życzymy szóstki w totka 🙂
życzymy szóstki w totka 🙂


:kwiatek: Dzięki! Jak wygram, zdam fotorelację z remontu  :kwiatek:
życzymy szóstki w totka 🙂
"Co i wygrali my?
A skąd, to ino Warszawa, Wrocław, czy my wygramy coś - Świętochłowice. Coś Ty."  😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 stycznia 2013 17:12
Jak fundacja ma zamiar odbudować dworek skoro nie mają planów? No bo posiadając zabytek nie można według własnego widzi mi się przerabiać, remontować, dobudowywać nie wspominając już o odbudowaniu. Nad wszystkim łapę trzyma konserwator zabytków, a oni są znani z tego, że zamiast pomagać to utrudniają.
Fundacja odbuduje teraz pałacyk , o ile odbuduje, na podstawie projektu , który zapewne jako kolejną potrzebę dołączy do już długiej listy potrzeb.
Na temat fundacji nie chce mi się już strzępić klawiaturę, dopiero co dotarło do mnie wiarygodne info na temat kolejnego faktu, że pieniążki wpływające do fundacji są super ważne i cenne, ale w drugą stronę to nikt się już nie spieszy z regulowanie zobowiązań 🤔

Pozwolę sobie zatem na dygresję. Kilka lat temu szukałam nieruchomości dla mojej firmy, w aktualnie wynajmowanym biurze przestali się mieścić ludzie, sprzęty, samochody nie miały gdzie parkować, trzeba było zrobić coś na cito, żeby całą tą ekipę gdzieś szybko i dobrze pomieścić. Pojawił się plan, żeby coś może kupić, bo to zawsze u siebie, a nie kolejny wynajem... Najlepiej coś do remontu, bo część będzie mogła sobie normalnie działać, a resztę się równocześnie i na spokojnie zrobi, a cena zakupu powinna być trochę przyjemniejsza. Znalazłam na terenie Warszawy starą piekarnię. Idealna! W bardzo pasującym mi miejscu, duża, prawie open space, a czegoś takiego potrzebowaliśmy, w dodatku na górze ma też część mieszkalną, oczyma wyobraźni już się widziało fajną chatę ze sporym kawałkiem tarasu na dachu i fajnym widokiem... Zamiast jednak popadać w hurraoptymizm Quanta się zabrała za zrobienie kosztorysu z dwiema zaufanymi, niezależnymi firmami budowlanymi.
Diagnoza? Tynki wewnętrzne i zewnętrzne, instalacje, posadzki, kilka ścian do postawienia od nowa (zawilgocone, zeżarte przez grzyb), caluteńka stolarka okienna, dach, no wszystko do wyburzenia, wywiezienia i postawienia na nowo. Koszt imprezy za metr - wyższy niż koszt budowy metra zupełnie nowego biura. Druga firma ten sam werdykt, plus podkreślenie czasu, jaki zajmą wszelkie remonty i wymiany, też dłuższego niż budowa od zera budynku, który będzie zrealizowany w nowoczesnych technologiach, czyli czysty, ciepły, suchy i energooszczędny.

Konkluzja? Nie stać mnie.
I piekarni nie kupiłam. Mimo tego, że miejsce było piękne, miało swój klimat i nawet blisko 100-letni zachowany piec do chleba.
A gdyby jeszcze w takiej piekarni miał mi się udzielać konserwator zabytków... 😵
nieruchomość nieruchomości nierówna. U mnie koszty remontu wychodzą jak za zrobienie od zera stanu deweloperskiego. Czyli jakbyśmy kupili nowy domek od developera i wykańczali (czyli mniej więcej zgodnie z pierwotnymi wyliczeniami, na razie zaskoczył nas tylko kapitalny remont komina - stąd doskonale rozumiem co zaszło w szczedrzykowicach bo tam też komin). A nie kupilibyśmy od dewelopera takiego metrażu za taką cenę (już nie mówiąc o rozmiarze działki, starych drzewach, czy 60-centymetrowych murach z pełnej cegły zamiast 25-centrymetrowego pustaka...). Moje doświadczenia jeszcze pokazują ze bardzo dużo zmienia, czy robisz "ekipą" (proszę panów - tu jest dom, tu są pieniążki, za pół roku przychodzę po odbiór) czy jednak kombinujesz, myślisz, liczysz i robisz dużo samemu.
Dokładnie. Poza tym nie ufałabym tak bezwzględnie firmom budowlanym, im zawsze lepiej budować od nowa niż remontować. Remontowałam stary budynek, wyniosło mnie więcej niż myślałam, ale z pewnością za kasę którą zainwestowałam nie wybudowałabym nowego budynku z takim metrażem.
Zaangażowanie moje i męża w trakcie remontu było bardzo duże, a ile utarczek z budowlańcami  👿
Facella   Dawna re-volto wróć!
04 stycznia 2013 11:44
Jak fundacja ma zamiar odbudować dworek skoro nie mają planów? No bo posiadając zabytek nie można według własnego widzi mi się przerabiać, remontować, dobudowywać nie wspominając już o odbudowaniu. Nad wszystkim łapę trzyma konserwator zabytków, a oni są znani z tego, że zamiast pomagać to utrudniają.

piszesz jakby im się to całe zawaliło i mieli od zera stawiać. albo jakby tylko parter im został, bez przesady  😵
edit: coś mi nie po polsku wyszło.
Dokładnie. Poza tym nie ufałabym tak bezwzględnie firmom budowlanym, im zawsze lepiej budować od nowa niż remontować. Remontowałam stary budynek, wyniosło mnie więcej niż myślałam, ale z pewnością za kasę którą zainwestowałam nie wybudowałabym nowego budynku z takim metrażem.
Zaangażowanie moje i męża w trakcie remontu było bardzo duże, a ile utarczek z budowlańcami  👿


uch, firmy budowlane to samo zło 😀 Na razie najmniej się sparzyliśmy na panach w średnim wieku, konkretnych fachowcach od konkretnej rzeczy, którzy robią wszystko własnoręcznie. A tacy co robią budowlankę od A do Z za pomocą bandy pijusów ściągniętych spod sklepu, tytułując się super firmą budowlaną, to jest DRAMAT. Tak czy inaczej wszystkim trzeba non stop patrzeć na ręce, materiał kupować wyłącznie samemu i każdy temat samemu zgłębić. A dodam, że dogłębne poznanie zagadnień wymaganych do podjęcia decyzji jaki wybrać piec i instalację CO to coś jak dwa lata studiów... A to tylko jedna instalacja..
A to akurat święte słowa co piszecie...
esef a masz u siebie konserwatora, czy robicie całkiem wedle własnego widzimisię?
A to akurat święte słowa co piszecie...
esef a masz u siebie konserwatora, czy robicie całkiem wedle własnego widzimisię?


mam konserwatora "z zewnątrz" (elewacja, dach, okna itp.)
JARA, Facella dobrze mówi 😉
Co prawda FC przedstawiała zakupiony pałac jako kompletną ruinę, ale do ruiny to mu było jednak daleko. Budynki gospodarcze faktycznie nie wyglądały dobrze, ale pałac nadawał się  przynajmniej częściowo do zamieszkania, był częściowo wyremontowany przez poprzedniego właściciela.
Więc jeśli zjarał się tylko dach i schody, to i bez planów dadzą radę 😉 Przecież jaki dach był, to wszyscy wiedzą, nie? A jak nie wiedzą, to mają na zdjęciach:


I opis ruiny ze strony FC:
Stary Pałac oraz pomieszczenia gospodarcze przejęliśmy w stanie prawie kompletnej ruiny /pozapadane stropy, dziurawe dachy, zrujnowane posadzki, zniszczone i powybijane okna, brak prądu i wody, brak boksów, brak ogrodzeń/. Dziś kończymy podstawowe remonty.

Źródło z dn. 4 stycznia 2013r.
http://www.centaurus.org.pl/centaurus_znow_pod_wroclawiem_-_nowy_osrodek/
Dziękujemy za foto. Ja dokładnie też o tym mówiłam, że niegłupio to kupili bo nie musieli tam nic robić co by angażowało konserwatora i narażało na potencjalne problemy. Stajnie są w dużo gorszym stanie wizualnie (chociaż już dużo zrobione).
Swoją drogą tej wieżyczki na środku nie ma teraz wcale. Musiała nieźle runąć...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się