Dziwny świat bajek

Ja twardo przeczytałam wszystko, zresztą książki pochłaniałam jak powietrze.
Zabiła mnie tylko tematyka. Ja wychowana na baśniach, mitach, legendach, opowieściach rycerskich i na fantastyce, jak jeszcze nie umiałam czytać, to ojciec-miłośnik fantasy przeczytał mi na głos chyba wszystko, co tylko kilkuletnie dziecko mogło zrozumieć, znałam na pamięć całą mitologię grecką przed pójściem do szkoły, a tu mi każą czytać o lisku zjadającym gąski i dzieciach sprzedających wiśnie przy drodze... O dżiiiiz.  🤔 Wtedy się dowiedziałam, że są i takie książki. Fakt faktem, że większość dzieci chętnie to czytała, bo właśnie było o dzieciach i o takich samych albo podobnych problemach, jakie mogli mieć, no ale dla mnie była to nuda śmiertelnaaaa...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 11:59
Ja też pochłaniam książki, mam ich bardzo dużo, bo lubię mieć własną. Zawsze też dbałam o książki, więc z dzieciństwa wiele bajek mi zostało, będą służyć córce.
Ale pamiętam też, jak byłam chyba z 7 klasie podstawówki (nie pamiętam dokładnie), byłam chora i mama kupiła mi książkę. Mówiła, że pani w księgarni zachwalała, że bestseller. Był to Harry Potter, pierwszy tom, jeszcze długo przed potteromanią. Ja te książkę też traktuję trochę jak bajkę, ale spodobała mi się wtedy. Wszystkie tomy czytałam od razu po ukazaniu się, a ostatni na 5 roku studiów 🙂
O tak, Pottera też lubię, mam wszystkie części. I bynajmniej nie zaczęłam czytać go jako dziecko, tylko gdzieś chyba na pierwszym roku studiów. Zdaje się, że zaczęliśmy razem z rodzicami od trzeciego tomu, a po przeczytaniu kilkudziesięciu pierwszych stron któreś z nas poleciało na drugą stronę ulicy po dwa poprzednie, no i tak już poszło. Moim zdaniem fantastyka jest niepowtarzalna między innymi właśnie dlatego, że można ją odbierać na wielu poziomach doświadczania, zależnie od wieku, poziomu i rodzaju rozumienia świata i tego, czego w danym momencie się potrzebuje i oczekuje.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 12:45
Ja do dzisiaj często sięgam po te książki, pozwalają mi sie oderwać od rzeczywistości i poczuć trochę dzieckiem 🙂
[quote author=Murat-Gazon link=topic=92963.msg1933671#msg1933671 date=1385369166]
Szemrana chrześcijaństwo nie zawłaszczyło Aslana.
Lewis był bardzo głęboko wierzącym chrześcijaninem, do tego niesamowicie wykształconym teologicznie. Pisząc Narnię, celowo wprowadzał do niej motywy chrześcijańskie, a wszelkie skojarzenia Aslana z Jezusem, Ostatniej Bitwy z Sądem Ostatecznym, wszystkie fragmenty "religijne" w swojej wymowie itp. są jak najbardziej przez niego zamierzone.
[/quote]

Ja to wiem ale ani jako dziecko, ani później nie patrzyłam na to w ten sposób.
I przyznam, że miałam głęboko w nosie skojarzenia z czymkolwiek 🙂
I nadal mam.
To później, w szkole uczyli nas interpretacji. Wymagali charakterystyki, chronologii.
A ja czytywałam Lewisa sercem, wybraźnią.
Tworzyłam w głowie świat przeczytany w książce.

Książki to moje dzieciństwo.
Uwielbiałam chorować  😁 Tona książek, łóżko i niczego więcej do szczęścia mi nie było trzeba,
Połykałam, smakowałam, zajadałam się czytaniem.
Gałka od łóżka, Słoneczko, Bułeczka, Mały książę, Mały lord  i Mała księżniczka, Polyanna, Pięcioro dzieci i coś.
Andersen i "Serce" Amicisa (ukochana, smutna ksiązka), Awantura o Basię, Mary Poppins, Doktor Dolittle, Pinokio, Pipi, Babcia na jabłoni.
Ucho, dynia, 125 - o chłopcu okrutnym dla psów. Zamieniony w psa zmienia swój stosunek do braci mniejszych.
I setki innych ale ........te wymienione chyba pamiętam najbardziej.

Nigdy później nie odczuwałam świata mocniej i intensywniej niż czytając w dzieciństwie.
Do wielu książek wróciłam czytając je synkowi.
Z wielkimi oczami, z wielkimi uszami słuchał, pochłaniał te opowieści.
Wróciłam do dzieciństwa - na chwilkę.

Edit
Murat-Gazon
Mitologia ..................tam dopiero się dzieje  😀
Wszelakie ludzkie cechy można tam odlaleźć. Głównie te najgorsze.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 16:26
tak - 5 dzieci i coś było super!!
Znalazłam coś, co towarzyszyło mi przed moje dzieciństwo  😍  😍
Adapter, mała płyta z wtykanym szerokim krążkiem, 45 obrotów.

Wiecie co ???????? Posłuchałam tego przed chwilką i .......pamiętam, całość !!!!!
Czy wyobrażacie sobie jak stara baba siedzi przed komputerem i śpiewa na głos
"Przez lasy, przez dąbrowy wędruje gajowy"  😜 Po tylu latach ??
Nie mam chyba jednak sklerozy.
I ta obsada !!
Irena Kwiatkowska,Barbara Krafftówna, Władysław Hańcza.
Połykanie babci i Kapturka, wyrzygana babcia z Kapturkiem - zgroza  😀iabeł:

"Bo mam chrapkę i na babkę i na wnuczkę" tfu, tfu na psa urok  😁

szemrana, ja śpiewam do teraz "ja jestem roooolniiik" 😁
Ale ostatnio śpiewałam wszystkie piosenki, które były w "Piotrusiu Panie", bo się okazało, że pamiętam każdą. "Królewna Śnieżka" to mój największy hit dzieciństwa, więc norma, że pamiętam. Tylko, że teraz nie świergolę z ptaszkami, a za dzieciaka... a jakże!
Kocham internet 🙂
Wnuki będą miały ucztę 🙂


szemrana, oj widzę, że jesteśmy z podobnego rocznika. Większość z ksiązek, które wymieniłaś, było mi bliskich. A jak wkleiłaś Piotrusia Pana, to wymiękłam 😉 Mam łzy w oczach, kiedy tego słucham po tylu latach (mama puszczała nam tą bajkę jak jeszcze chodziliśmy do przedszkola). A świat, który te bajki kreowały? Świat bezpieczny, przyjazny (nawet niebezpieczne przygody wiadomo było, jak się  skończą 😉, a bandziory i dzikie zwierzęta miały w nim "serce"😉, każdy wątek niósł jakąś treść, jakiś morał, świat kolorowy, przepiękny wizualnie, ale i etycznie, poukładany. Większość dzisiejszych bajek można porównać jedynie do kolorowego kalejdoskopu, do zabawiania dzieci zmieniajacymi się przed oczami jazgotliwymi i jaskrawymi slajdami.
Szemrana, w zasadzie czytałyśmy to samo  :emota200609316:
W temacie piosenek to do dziś znam na pamięć większość z Króla Lwa, a jak niedawno czytałam (zawodowo) Akademię Pana Kleksa, to w głowie "włączały mi się" piosenki.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 listopada 2013 18:41
Mi tata czytał Ogniem i Mieczem, a mama bratu Władcę Pierścieni, ja też oczywiście słuchać musiałam... a miałam wtedy 4 lata =)
I opowieści z Narnii też jako dziecko czytałam. Mam takie staremstarestare, wyczytane kompletnie egzemplarze. Ileż ja czas marzyłam, żeby móc wtulić się w Aslana, żeby się mną zaopiekował...
A ja chciałam latać na Fuchurze z Niekończącej się Opowieści  🤣
A pamiętacie "Niekończącą się historię" i oparty na niej film "Niekończąca się opowieść"?
Jako dziecko jakoś tak podchodziłam do tego... jak pies do jeża. Niby pochłaniałam całość, ale jednak z mieszanymi uczuciami. Wielokrotnie. Jednak zapadło w pamięć, mam chęć wrócić do tej historii jako dorosły czytelnik/widz.
"Never ended story" to była pierwsza-że pierwsza "książka" mojego dzieciństwa. Jeszcze taka kilka kartek na tekturze, jeszcze czytać nie umiałam (czyli huk, że było po angielsku 🙂😉 - ale wtedy w PL (połowa lat 60) takich książeczek się nie widywało. Smok-futrzak, mały Indianin - pamiętam te strony do dziś. Dopiero wiele lat później dowiedziałam się co to takiego było.
Jako najmłodsza i nieparzysta nauczyłam się czytać bardzo wcześnie (TV też nie było 🙂😉.
Następną (już przeczytaną) książką był... Murzynek bambo (niepolitycznie, buu) a potem już
Mity greckie w wydaniu dla dzieci i... W pustyni i w puszczy - czytanie ukończone dokładnie w dniu moich trzecich urodzin 🙂

Uwielbiałam "O księciu Gotfrydzie rycerzu Gwiazdy Wigilijnej" - jakże inaczej, jak tam było ujeżdżanie dzikiego karego (z gwiazdką) 😜
Za najpiękniejsze baśnie uważam "Królestwo bajki" Ewy Szelburg-Zarembiny. Najbardziej lubiłam- o zaniedbanym ogrodzie, któremu ogrodnik przywracał życie. Że to była metafora Polski - wtedy nie wiedziałam  🙂.
O bardzo smutnym księciu Radosławie też było. I o matematyku-księgowym, któremu kwitnąca gałązka strąciła okulary - i przywróciła uczucia.
Ja kojarzę te bajki z "Królestwa bajki" ale z opowieści mamy i taty! 🙂
Uwielbiałam też "Dzieci z Bullerbyn"! Jako jedyna z moich rówieśników wtedy, przeczytałam trylogię Sienkiewicza (  💘 ). W ogóle żadna lektura szkolna nie była mi obca, prócz dwóch: Zbrodni i Kary oraz Ferdydurke - tych nie przeczytałam i chyba nigdy nie przeczytam.  🙄

Mi też tato podsunął mitologię grecką. 🙂 Bardzo lubiłam trzymać te małe, czarne książeczki, bo było mi wygodnie i miały miłe okładki w dotyku.
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 listopada 2013 16:04
Uwielbiałam też "Dzieci z Bullerbyn"!

Ja też! Mnóstwo razy to czytałam. A rówieśnicy się dziwili, bo dla nich to było nudne  🤔
A pamiętacie "Nowe baśnie braci Grimm"? Wydawane na VHS, po 3 odcinki na jednej... Oglądałyśmy z koleżankami, zawsze jedna z trzech bajek była dla nas straszna, najbardziej w pamięć mi zapadła ta -
do dzisiaj jak o niej pomyślę przeszywa mnie dziecięcy dreszcz strachu, chociaż teraz jestem w stanie obejrzeć najmocniejszy horror bez większych skoków ciśnienia 🙂
"Dzieci z Bulerbyn" "Karolcia" "Babcia na jabłoni"  " Biały kieł"  " Włóczęgi północy" " O czym szumią wierzby" to książki, które  najbardziej utknęły mi w pamięci.... i jeszcze Anderson  i TA OKŁADKA :
Pamiętamy... o wątku o tematyce hitów z dzieciństwa...
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
26 listopada 2013 23:33
to może o baśniach 😉. Miałam mnóstwo _ z róźnych stron świata i róźnych stron Polski. Niektóre piękne i mądre, jak ta o Mikołajku - nadmorskim wbrew pozorom, w której pokazane jest, że czasem jeden dobry, ot taki odruchowo dobry, uczynek może uratować życie, choć nie zniweluje reszty wyrządzonego zła i nie pozwoli uniknąć kary. Albo o Złotej Studni -chyba- gdzie również dobro wobec drzew, psów, kotów, staruszek 😉 - bardzo procentowało. Piękne były też baśnie (?) wyjaśniające np. Majowych "trzech ogrodników" czy istnienie bursztynu. No a opowieść o Jeżu? O "świńskiej skórce". Jakże prawdziwa o nowych szatach króla? 😉.  Albo o  źywej wodzie? I moja ukochana o złotej rybce 😉. I ja się dziwię że niedzisiejsza jestem. Chciwość i samolubstwo uważając za godne potępienia...
"Król Maciuś Pierwszy" - Korczaka. Przyznam bez bicia, czytałam raz. Jakieś to było ciężkie, skomplikowane, smutne. Napchane dydaktyką. Mało magiczne. A potem już się dowiedziałam kim był Pan Korczak i całkiem mi się zrobiło w głowie smutne.
Podobnie "Mały Książę". Wiem, że się wszyscy zachwycają. Ja nie lubię. Smutne przeraźliwie, z okropnym zakończeniem.
Nie baśniowe. Nie dla dzieci.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
27 listopada 2013 12:39
Tania - oj tak, nie lubiłam "Malego Ksiecia", tez nie lubię. Ale nie dlatego, że smutna, raczej dlatego, że przepsychologizowana 😉.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 listopada 2013 12:52
"Dzieci z Bullerbyn" do tej pory kocham miłością wielką. Zazdrościłam im niesamowicie tych podróży do szkoły, zabaw na łąkach czy spaniu w stogu siana 😍

Kiedyś bajki były bardziej "życiowe", bo nie tyle miały zabawiać dzieci, co zwyczajnie przestrzegać i chronić 😉 Dziecko przyswajało sobie, że świat nie jest różowy i kolorowy, ale pełen niebezpieczeństw i zła, na które trzeba uważać. I było na to wyczulone, więc nie poszło samo do lasu, nad jezioro czy z kimś obcym.
Moją ukochaną książką do dziś jest "W skarbnikowym królestwie". Zbiór bajek różnych autorów ze śląska bodajże, o utopcach, strzygach i sztygarach. Dla mnie książka po prostu magiczna, zdecydowanie lepsza od Grimmów czy Andersena- bo taka "nasza", polska. Dziś rzadko kto pamięta nasze polskie legendy, polskie upiory i stwory. Bo kto kojarzy krasnoludki, utopce, żabiego pachoła czy diabła Kosmę?
Stare bajki Disneya też są cudowne. Do dziś płaczę na Bambim 😡 A kojarzycie scenę z "Zakochanego Kundla", gdzie Lady i Tramp śpią na skarpie? Dlatego na końcu filmu zadecydowano się pokazać szczeniaki 😉 Było to opisane w filmie o powstawaniu bajki,  na DVD. Tak samo chyba rzadko kto uświadamia sobie, że Nala z "Króla Lwa" musiała być siostrą Simby z innej matki- wszak w całym stadzie jedynym samcem był Mufasa 😎 Czy motyw sędziego Frollo z "Dzwonnika"- i tego, że Esmeralda będzie jego albo pójdzie na stos.

Przez "Małego księcia" i Króla Maciusia" do tej pory przebrnąć nie mogę 🤔wirek: W bibliotece najchętniej idę od razu do działu z książkami dla dzieci i młodzieży, tylko trochę mi wstyd je pożyczać 😡 Jest jedna taka angielska/amerykańska(?) autorka, pisze książki dla dziewczynek ok. 7-10 lat o ciekawej tematyce- o dziewczynce z zaburzeniami żywienia, o takiej nie lubianej przez koleżankę czy takiej, której przyjaciółka umarła i jest przez nią nawiedzana. Pisze bardzo fajnie, porusza tematy, które większość uznaje za nieodpowiednie dla dzieci, niby zbyt dorosłe. A ona pokazuje w swoich książkach, że dzieci też mają problemy i ich problemy są dla nich nie mniej ważne niż nasze dla nas.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
27 listopada 2013 13:19
przez baśnie i klechdy polskie nauczyłam się trochę "magicznie" patrzeć na świat 😉. Dostrzegac duszę tam, gdzie wielu widzi tylko materię.  i pamietam i utopce, i Skarbnika, i stolemy, i płanetników...  i pamiętam, żeby raczej nie nocować w pustych, starych karczmach 😉). Tak, stare baśnie - często miały bardzo konkretne przesłanie. w wielu wypadkach były tez zabawne (np. o diable który chciał oszukać górnika 😉). Trochę żal, że są zepchnięte na margines.
A pamiętacie legendę o Złotej Kaczce? Ciekawe ile osób "dzisiejszych" pojęłoby jej przesłanie 😉)
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 listopada 2013 13:21
Omnia dokładnie. Sama mam zamiar swojej córce opowiadać o utopcach i mówić, że trzeba zostawić trochę miodu w ustronnym miejscu dla dobrych duchów domu 😉 Moim zdaniem to bardzo fajne, takie wprowadzanie magicznej nuty do szarej codzienności.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
27 listopada 2013 14:43
Też tak uważam 🙂. Poza tym to naprawdę uczy wraźliwości i... Obserwowania świata.  Oraz potrafi zachęcić do jego poznawania. Np. Ja nauczyłam się nazw chmur (dla dziecka przedszkolnego to nielada wyzwanie) bo chciałam być płanetnicą i płatać ludziom figle. No a płanetnik chmury znać musi 😉
omnia, Złota kaczka? No  właśnie dziś już nie rozumiem przesłania 🤣 Co za problem błyskawicznie wydać fortunę... na konie? 😁 Przecież tak bym się spieszyła, że nie zdążyłabym o nikim pomyśleć 🤣
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
27 listopada 2013 20:06
Wspomniano o Pocahontas i szukano w niej nieprzyzwoitości- chciałam przypomnieć, że Pocahontas była bardzo młodziutka, miała ok. 12 lat kiedy spotkała Johna 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 listopada 2013 20:16
I potem rzuciła go dla innego 😁
Tej bajki akurat nie darzę sympatią, zwyczajnie mnie nudzi.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się