"Nie ogarniam jak..."

szafirowa ja myślę, że powinno to działać w obie strony.
Jeżeli np. mam agresywnego psa, to oczywiście, idąc w ludne miejsca, zakładam mu kaganiec, nie puszczam ze smyczy, mam oczy wokół głowy itp.
Ale to nie zmienia faktu, że ludzie powinni mieć mózgi w głowach. Powinni wiedzieć, że nie leci się z łapami do obcego psa. Jak również powinni nauczyć swoje dzieci, że nie leci się z łapami do obcego psa, nie krzyczy się do niego i nie rzuca w niego niczym. Bo pies może je ugryźć. To nie jest wiedza tajemna dostępna wybranym. Jakoś jak ja byłam mała, to wiedziałam, że jeżeli widzę kogoś z psem, który mi się podoba, to co najwyżej wolno mi podejść i powiedzieć "Dzień dobry, jaki ładny pies, czy mogę go pogłaskać?". I robiłam tak.

Wszyscy żyjemy w jednym społeczeństwie i wszyscy powinniśmy zachowywać się tak, aby innym to życie ułatwiać zamiast utrudniać.

A co do Ascai to serio, nie bardzo rozumiem, z czym macie problem. Jej pies się boi dzieci, tak? To co dziwnego w tym, że widząc dziecko chciała je ominąć, żeby nie stresować psa? Zwłaszcza że dziecko to nie jest obiekt stacjonarny, z którym można psa zapoznać na zasadzie, że podejdzie, obwącha i przekona się, że obiekt nie jest taki straszny. Dziecko jest nieprzewidywalne i jeżeli pies boi się dzieci, to również dla dobra dzieci powinno się ograniczać jego kontakty z nimi. Na miejscu Ascai zrobiłabym dokładnie tak samo.
I już nie przesadzajcie z tymi dziećmi, trzylatek to nie jest małpa, żeby nie rozumieć, co oznacza "nie wolno".
Murat-Gazon, trzylatek na "nie wolno" zazwyczaj reaguje powtórką. Szczególnie taki, który "jest zaaferowany" robieniem czegoś. Chyba, że rykniesz to poleci do mamy z płaczem. Czasem tak lepiej. Wtedy matce przekażesz co chciałaś.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2016 07:14
espana, a jakby dziecko podlatywało do Twojego konia, który by wpadł w panikę?
epk a to ciekawe, bo co najwyżej dotyczy to dzisiejszych trzylatków. Jakbym ja mając trzy lata na stwierdzenie kogoś dorosłego "nie wolno <dowolne wstawić>" celowo i świadomie to zrobiła, to pierwsze, co by się stało, to bym dostała klapsa i solidną reprymendę. I większość moich rówieśników tak samo. Ja rozumiem, że to ten okres w życiu dziecka, kiedy ono testuje, sprawdza granice itp. i ogólnie bywa przekorne - ale jakoś nasi rodzice umieli sobie z tym poradzić i wychować nas tak, żebyśmy wiedzieli, że granica własnej swobody jest tam, gdzie dorosły mówi "nie wolno".
No ale oni nie znali wychowania bezstresowego.  🙄
Murat-Gazon, no ale Ascaia to ma dziecko w obecnych czasach a nie przeszłych dość nieokreślonych.

I nie dziwi mnie chęć ominięcia - dziwi mnie zdziwienie Ascai na taką a nie inną reakcję dziecka.
Mnie by taka reakcja dziecka nie zdziwiła i właśnie dlatego chciałabym je ominąć, że bym się czegoś takiego spodziewała - bo niestety ale widząc dziś małe dziecko, warto założyć, że będzie niewychowane. Tak na wszelki wypadek 😉 Przynajmniej ja znam i widuję o wiele więcej niewychowanych niż wychowanych...
Nie ogarniam jak bezdzietni pierdzielą o wychowaniu dzieci 🤣. Albo w sumie ogarniam, sama to kiedyś robiłam. Te moje teorie z tamtych czasów.... 🙂
Mnie dziwi za to chodzenie z psem bojacym się dzieci w miejsca gdzie są dzieci. I nie dam sobie wmówić ze inaczej się nie da. Da się unikać i tyle.
kurczak_wtw, a ja nie rozmawiam o wychowaniu dzieci - tzn o sposobach, róbcie to sobie jak chcecie. Ja piszę o "efektach". "Wasze" dzieci mają nie wpływać na moje życie - tzn jak idę do knajpy to dziecko ma tam nie latać wrzeszcząc koło mojego stolika. Jak idę z psem to dziecko ma do niego nie podbiegać. Jak jadę konno to ma nie pchać się do konia. Ty oczekujesz tego samego od właściciela psa - ma nie podbiegać do twojego dziecka. I ja swojego szczeniaka tego uczę a dopóki nie umie (uwielbia dzieci) to chodzi na smyczy. To oczekuję, że rodzice też będą trzymać swoje dzieci tak, aby nie podbiegały do mojego psa.

Jak moja siostra była mała to ugryzł ją pies. Ugryzł, bo go drażniła a na koniec wpadła na niego ślizgając się. U psa rodzice sprawdzili szczepienia a moja siostra dostała solidny opierdol. Za to że zachowywała się w sposób prowokujący psa.
Averis   Czarny charakter
19 marca 2016 07:42
Trzylatek to chodząca przekora. I nie wynika to z jego złej woli, ani nie świadczy o tym, że jest złym dzieckiem. A to tłumaczenie nic nie da. Przypominam, że trzylatek i świnia są na podobnym poziomie rozwoju intelektualnego 😉(jeśli wierzyć badaniem) i elaboraty do nich nie trafiają. Co nie zmienia faktu, że duże psy powinny wychodzić w kagańcu (zwłaszcza lękliwe - bo w strachu mogą zaatakować), a dzieci w obecności zwierząt powinny być pod opieką rodzica.

I szczerze mówiąc już mnie mdli od słuchania o tym strasznym pokoleniu i upadku obyczajów. Bo przed 89 ludzie byli tacy życzliwi i kochający. I tak dobrze się dogadywali, że wychowali to straszne pokolenie obecne. I sami są tak szczęśliwi, że lawinowo rośnie liczba samobójstw i przypadków depresji wśród pokolenia 30+.

Dodatkowo nikt nawet nie pomyśli, jak te dzieciaki bywają samotne i opuszczone. Bo to fantastyczne wychowane w PRL pokolenie nie ma dla nich czasu, bo siedzi w pracy lub przed TV. Jak mój 8-letni brat ma problemu, to nie rozmawia z babcią ani mamą, tylko dzwoni do mnie. Bo ja go słucham i nie zbywam go hasłami, że przesadza, albo są gorsze problemy i co on może wiedzieć o życiu. I daję mu prawo do złości i smutku. Głęboko wierzę, że ludzie rodzą się dobrzy i za szacunek, miłość i rozmowę odpowiadają tym samym. I każdy psycholog powie, że bunt u nastolatków to zdrowy objaw. Tylko od relacji zbudowanych z rodzicem zależy jak mocny będzie. Do kupowania konia trzeba przynajmniej ogarniać jak go osiodlac, a w przypadku dzieci każdy myśli, że jakoś to będzie.
Moi znajomi mają goldena Jessie.I ta Jessie jest psem aniołem.
Koło ich domu codziennie przechodził chłopczyk z kijem i walił po ogrodzeniu i drażnił psa.
Któregoś pięknego dnia tak się stało,że chłopczyk pecha miał bo brama otwarta i stanęli z psem oko w oko.
Jak myślicie co pies zrobił ? 😉
Skończyło się na strachu,paru siniakach i sprawie w sądzie,gdzie winni byli...właściciele psa a nie bachor,który psa sprowokował.
Averis, dlatego napisałam wcześniej - to co się obecnie dzieje to dla mnie wynik tego, że dzieciom nie poświęca się czasu. Z takich czy innych powodów. Koniom poświęcamy, psom też. A dzieciom nie. Ale nie wszyscy i to bardzo widać - różnice są ogromne.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 marca 2016 07:50
Murat-Gazon, serio, jak mialas trzy latka? Bo to nie jest wiek, kiedy dziiecko rozumie rzczy abstrakcyjne i robi wszystko co kaze mamusia. Duzo dzieci w tym wieku nawet nie mowi zdaniami.

Prosty przyklad- moje dziecko do niedawna nie mialo stalego kontaktu z psami. Do obcych zwierzat bylo ciekawe, ale bardzo ostrozne, malych psow sie troche obawial. Az w domu pojawily sie dwa duze psy, rewelacyjnie nastawione do dzieci- hiper przyjazne, delikatne i ostrozne. Po jakims czasie moje dziecko uzbalo, ze nasze psy sa mile= wszystkie psy sa mile i w sytuacji, kiedy naszego szczeniaka zaatakowaly lancuchowe psy sasiadow (zerwaly sie), rzucil siw biegiem... w strone psow. Nie zobaczyl, ewidentnego dla osoby doroslej, zagrozenia. Dlugo mu potem musialam tlumaczyc, ze nie wszystkie pieski sa mile (mamo, ale nasze sa bardzo mile!) i niby przyjal do wiadomosci, ale opcja 'bo Cie ugryzie' jest abstrakcja- nigdy go pies nie ugryzl, nigdy nie widzial jak ugryzl kogos, w bajkach tez o tym nie bylo. Wiec co to znaczy ugryzie?
To tak samo abstrakcyjne jak  bo sie utopisz/wpadniesz pod samochod/ktos Cie ukradnie/ pajak Cie wciagnie za obraz.
Powaznie zastanawiam sie nad wyszukaniem jakiegos filmiku niezbyt drastycznego, ale obrazowego, zeby pokazac co to znaczy, ze pies ugryzie. I to musi byc film z czlowiekiem/dzieckiem, bo gryzienia sie psow od 'zabawy w zagryzanie' nie odrozni.
Epk, ależ ja się z tobą w 100% zgadzam. Zresztą spojrzenie na problem mam dosyć szerokie bo mam i dzieci i psy (z czego jeden nie lubi obcych dzieci). Bardziej rozbawiły mnie posty murat i rozkminy co się robiło a czego nie w wieku lat trzech  😉.
Dążymy w wychowaniu zwierząt i dzieci do tego aby były bezpieczne i "niekłopotliwe" dla otoczenia. Ale nie zapominajmy, że psy, konie, małe dzieci (do dajmy na to 7 rż) mogą czasem zachować się nieprzewidywalnie. Moje dzieci są nauczone odpowiedniego zachowania w stosunku do zwierząt, ale nie dam sobie ręki uciąć że nigdy im do łba nie wpadnie jakiś głupi pomysł. Tak samo jak nie mówi się - mój koń NIGDY nie poniesie, mój pies NIGDY nie ugryzie. Ale staramy się z całych sił nie dopuścić do takiej sytuacji. A że niektórzy nie mają wyobraźni - tak po prostu jest, było i będzie, trzeba jakoś z tym żyć 😉
kurczak_wtw, no niestety. Brak wyobraźni u ludzi to jeden z większych problemów. Nie chodzi o to, żeby uczyć dziecko paniki przed psami - chodzi o to, aby tak kontrolować dziecko, aby właśnie w momencie sytuacji nieprzewidywalnych móc szybko zareagować.  Ani zwierzęta (najmilsze) ani dzieci ani nawet dorośli przewidywalni nie są. Natomiast do głowy by mi nie wpadło tłumaczenie czegoś 3-latkowi w sytuacji opisywanej przez Ascaię zamiast rozmowy z matką i oczekiwanie, że się dziecko uspokoi 😉.
🤣 🤣 🤣 Ja o dzieciach, wy o psach, byle się dało napisać coś "miłego". 😉 To jest chyba właśnie hejt internetowy, tak?
No to tego też nie ogarniam.

halo, no właśnie mnie też taka interpretacja o premedytacji boli. Zawsze miałam do dzieci podejście jak z epoki romantyzmu - niewinność, dobroć... A tu ostatnio nijak się to nie zgadza.
Tak jak pisałam na początku - głównie mam do czynienia z ciekawymi świata, pozytywnymi i aktywnymi kulturalnie dziećmi i młodzieżą. I myślałam, że to oni są normą, a "zdarzają się wyjątki". A w życiu codziennym sklep/spacer coraz bardziej wiedzę, że to "moje" dzieci są wyjątkowe na tle rówieśników. Tak jak nika wspomniała, chociażby podstawowa sprawa jak dzień dobry do starszych sąsiadów, których przecież dziecko zna. Jak chciałby coś pożyczyć (np. lektury szkolne) to wtedy wiedzą gdzie przyjść i jak się dzień dobry mówi, a później... "zapominają".

Swoje lata mam, więc trochę z różnymi dziećmi już miałam kontakt, sporo małych ludzi rosło na moich oczach. Dzieci mnie lubią, nawet bardzo. Na ogół mam z nimi świetne relacje i co ciekawe słuchają się, czasem bardziej niż rodziców. 😉 I jednak widzę, że jest zmiana. Wiem jaki jest trzylatek, co to jest okres buntu, ale... To tak jak niektóre dziewczyny piszą - w naszych czasach (w moim przypadku początek lat 80-tych), po prostu był większy posłuch dla rodziców i starszych. I było coś takiego jak zawstydzenie.

Kolejny przykład, tym razem z podwórka zawodowego. Końcowe prezentacje powarsztatowe, "moje" dzieci (8-12 lat) grały trzy spektakle. Na premierę oczywiście zaproszeni rodziny, więc i sporo małych dzieci. W trakcie przywitania, zapowiedzi zwróciłam się do maluszków, że teraz bardzo proszę żeby były cichutko, żeby dobrze słyszały o czym jest bajka, itd... Spektakle krótkie, bajkowe - specjalnie pod kątem dzieci szykowane. Większość dzieci się uciszyła, grzecznie zapatrzone oglądały, biły brawo, śmiały się, itd. Ale dwóch chłopców siedzących na środku w pierwszym rzędzie - rozrabiają jak dwa pijane zające. Przeszkadzają. Rodzice siedzący za nimi... nic. Kompletna olewka. Zapowiadam drugi spektakl, chwalę większość dzieci, ale patrząc na tych chłopców i ich rodziców przypominam o tym by nie rozmawiać, bo to przeszkadza. W trakcie drugiej bajki, ta sama sytuacja, tych dwóch rozrabia, komentują na głos, zaczynają się rozwalać na pufach wkraczając na część sceniczna, itd. Zapowiedź przed ostatnim spektaklem, w którym grają siostry tych chłopców. Spektakl jest pantomimiczno-taneczny, więc tym bardziej ważne, żeby była cisza. Zwracam się bezpośrednio do tych dwóch rozrabiających 'teraz będą tutaj grać wasze siostry O. i A., na pewno nie chcecie im przeszkadzać... myślę, że wasi rodzice też by chcieli obejrzeć w spokoju (tu patrzę prosto na mamy)... Chłopcy mogę was poprosić, żeby była cisza?" W tym momencie jeden chłopczyk wstaje i do mnie "dobra, dobra, i tak będę gadać"...  😵
No i ok, wiek buntu, przekora... Tylko jaka jest reakcja rodziców? Śmiech. Inni rodzice widzę, że też zawstydzeni lub oburzeni. A Ci się śmieją, jaki to chłopiec rozkoszny...  🤔 A ich własnej córce będzie psuł występ, pracę kilku tygodni. Oczywiście chłopcy gadali, co więcej próbowali podstawiać nogi tańczącym dziewczynkom. Interweniowała w końcu jakaś inna mama i dzięki niej nie było nieszczęścia.

A jeszcze w kontekście uczenia dzieci myślenia dalej niż czubek własnego nosa... Na porannym spacerze po wąwozie, 7 rano, sobota, spotkałam babcię z wnuczkiem... z wuwuzelą. Mi tam rybka, niech ryczy, ale ciekawe jakie epitety pod kątem tego dziecka padały w mieszkaniach połowy osiedla.  🤣 🤣 🤣 Pewnie sami malkontenci.  😉


PS. Skoro już musicie się mnie czepiać i sprawy mijania dziecka, to przynajmniej doczytajcie uważnie, że matka była od dziecka oddalona o jakieś dziesiąt metrów, zapatrzona w komórkę, itd. Przełóżcie to na sytuację z ulicą, albo zabawę szkłem, no cokolwiek, bo czepiłyście się akurat psa, jakby on był kluczowy w tym co piszę o "dzieciach i czasach".
Ach, to narzekanie na następne pokolenia! Już nawet 3-latkom się obrywa, nie zdążyły zostać nastolatkami żeby je dobrze wychowane starsze pokolenie zjechało. Taka kolej rzeczy, już wieszcze romantyczni rozdzierali koszule nad niewychowaną młodzieżą z ich czasów - tak było i tak będzie, to nie kwestia akurat "naszych" młodocianych.
Uderzyło mnie w tej dyskusji jedynie to, jak wiele z was używa sformułowań typu przetrzepać skórę, zareagować agresją, lać byle równo puchło itd. w stosunku do dzieci :O Jak bicie dzieci, choćby w przenośni, wszechobecne jest w naszym języku i nie budzi sprzeciwu innych dyskutantów. Ciekawe czy i kiedy to się zmieni. Nie twierdzę, że każda z was by to hipotetyczne dziecko naprawdę biła, ale przyzwolenie społeczne (nawet w naszym świetnie wychowanym pokoleniu ;P) na ten proceder jest wciąż ogromne.
Narzekanie... temat "nie ogarniam" to raczej nie pisze się tutaj o tym, co się podoba i sprawia radość albo jest neutralne i nas nie obchodzi. 😉
A, że czasy się zmieniają i ludzie się zmieniają to chyba nihil novi. Takie fakty, że dzieci i młodzież są coraz bardziej rozpuszczone, a kinderdsztuba odchodzi do lamusa. Uczy się dbania o własne interesy pod hasłem "zdrowego egoizmu", a nie patrzenia otwartymi oczami na świat wokół, grzeczności, empatii i altruizmu. Chyba nie stwierdziłam nic, czego by inni nie stwierdzili. 
Kilku rzeczy nie rozumiem z całej dyskusji.
Nie da się mieszkać w mieście, na osiedlu i unikać dzieci. No chyba, że jest się na etapie kupowania mieszkania, możliwości finansowe nieograniczone i można wybrać osiedle, które po wcześniejszym rozeznaniu okaże się zaludnione starszymi małżeństwami, które już mają dzieci odchowane/nigdy ich nie mieli.
Więc każde osiedle to takie zbiorowisko ,,rozmaitości': ludzie z psami grzecznymi, ludzie z psami agresywnymi, ludzie z kotami na smyczy, małe dzieci, duże dzieci, Pan na wózku inwalidzkim, etc etc - SPOŁECZEŃSTWO po prostu. I dlaczego jedni mają wymagać od drugich, żeby darzyć ich specjalnymi względami? Dlaczego ja, jako właściciel psa, który boi się dzieci ( przez głupie zachowanie jednego takiego ancymona małego kiedyś ) mam się przekradać po osiedlu, czy wyczekiwać pod oknem jak wszystkie światła w pokojach dzieci zgasną i wtedy dopiero wyjść na spacer? Ja, wiedząc o słabościach mojego psa nie będę się usilnie pchała na plac zabaw, wezmę go na smycz, gdy zobaczę w pobliżu dzieci, ale litości, nie będę uciekać w popłochu z chodnika, gdy zobaczę na nim dzieci!
3 letnie dziecko to nie jest kosmita, który dopiero przyleciał na Ziemię i nie zna języka. Zgodzę się z tym, że może nie zrozumieć, że golden retriever za płotem sąsiada może go ugryźć, podczas gdy przedstawiciel tej samej rasy, będący własnością babci zaliże go na śmierć, ale POWINIEN rozumiem krótki przekaz: NIE WOLNO. Czyli jak pcha łapy w kierunku psa, którego my oceniłyśmy jako potencjalnie groźnego to na w/w hasło powinien te łapy schować. Tak samo jak usilnie pcha łapy do rozgrzanej kuchenki to usłyszy: NIE WOLNO, jak będzie chciało bawić się nożem to też usłyszy: NIE WOLNO, etc etc. I reakcja na zakaz ( lub tejże reakcji brak ) jest właśnie kwestią wychowania, a nie tego, że dziecko ma 3 lata i jest tak przekorne, że nic do niego nie trafia... 🙄
Kiedyś, kiedyś, bodajże dumkowa opisywała tutaj jak efekty jej ciężkiej pracy nad potwornie lękliwym psem zabranym ze schroniska zniweczył w moment kilkulatek, który opluł i chyba nawet uderzył jej psa. Ona z tym psiakiem po prostu przechodziła obok przystanku, na którym siedziała mama z tym dzieckiem. Matka na wybryk dziecka nie zareagowała, miała nawet jakieś pretensje do dumkowej, gdy ta zwróciła uwagę jej synowi.
I coraz częściej spotykam okropne dzieci, te grzeczne, miłe i kulturalne to naprawdę rzadkość. I przy pełnym zrozumieniu etapów rozwoju dziecka, naturalnej beztroski przez wiele ich lat, chęci zabawy i eksperymentowania, nie będę udawać, że nie ogarniam współczesnych dzieci.
Averis   Czarny charakter
19 marca 2016 12:13
Ascaia, no to może w twoim otoczeniu. W moim jest mnóstwo wspaniałych dzieci i młodych ludzi. I życzliwych ludzi, którzy szanują moje potrzeby. Wszystkim tym, których otaczają prostacy i ludzie nie wychowani polecam przejrzenie się sobie i swojemu podejściu do ludzi. Kazdy widzi to, co chce. Gdyby młodzież degenerowala się w takim tempie, w jakim tu zawodzicie, to od jakiś 300 lat bylibyśmy znowu w lasach.
W lasach to może nie mieszkamy, ale ludzie już się boją zwrócić uwagę grupce nastolatków, bo nie wiedzą, czy reakcją zwrotną nie będzie wiązanka przekleństw ( w najlepszym przypadku ), ja też ostatnio poprosiłam ( na oko 10-latkę ) o ustąpienie mi miejsca w tramwaju, bo jestem w 7 miesiącu ciąży, było duszno i zrobiło mi się słabo, to usłyszałam, że ona też jest zmęczona, bo wraca ze szkoły i też ma prawo posiedzieć. Ale to pewnie jakiś problem we mnie i właściwie to po co sobie dziecko robiłam - taki tekst też usłyszałam od innej kobiety, jak mnie Sprzedawczyni wyciągnęła z kolejki pierwszą do kasy.
Averis, a to Ci jakoś umknęło, przez przypadek oczywiście...

Oczywiście wiem, że są i dzieci sympatyczne, myślące, kulturalne. Właściwie do niedawna myślałam, że w większości takie są. Bo z takimi mam do czynienie w pracy - z tymi, które biorą udział w konkursach recytatorskich, w grupach teatralnych, tańczą, śpiewają, itd.


halo, no właśnie mnie też taka interpretacja o premedytacji boli. Zawsze miałam do dzieci podejście jak z epoki romantyzmu - niewinność, dobroć... A tu ostatnio nijak się to nie zgadza.
Tak jak pisałam na początku - głównie mam do czynienia z ciekawymi świata, pozytywnymi i aktywnymi kulturalnie dziećmi i młodzieżą. I myślałam, że to oni są normą, a "zdarzają się wyjątki". A w życiu codziennym sklep/spacer coraz bardziej wiedzę, że to "moje" dzieci są wyjątkowe na tle rówieśników. Tak jak nika wspomniała, chociażby podstawowa sprawa jak dzień dobry do starszych sąsiadów, których przecież dziecko zna. Jak chciałby coś pożyczyć (np. lektury szkolne) to wtedy wiedzą gdzie przyjść i jak się dzień dobry mówi, a później... "zapominają".


Tiaaa... 🙄

To mogę się domyśleć, że jeśli dodam do tego stwierdzenie, iż jestem mocno zaniepokojona ilością podpitej / pijanej młodzieży... a może nawet i trzeba by było powiedzieć dzieci, bo czasem tak młodzi się wydają... to mogę się spodziewać zaraz posądzenia o problemy z alkoholem... 😉
🤣
Averis   Czarny charakter
19 marca 2016 15:06
Nie, tylko w co drugim poście ciągle narzekasz, że ludzie nie są życzliwi i empatyczni. I z tego cię głównie kojarzę. Jest taka piękna mądrość - what you think you became. I to się sprawdza. Po prostu. I na tym kończę, bo zaraz będą pewnie kolejne Twoje elaboraty, w których 3 razy sama sobie zaprzeczysz ironicznie będziesz komentować opinie ludzi, które nie pokrywają się z twoimi oczekiwaniami.
Zgodnie z tematem wątku - nie ogarniam zachowania Averis
A ja niezgodnie z tematem ogarniam.
No tak...
Napisałam to, co mówi pewnie dooobrze ponad połowa społeczeństwa. To co też jak widać twierdzą inne użytkowniczki forum.
I to jest powód by (znowu!) pisać jaka jestem, jakie mam "problemy", gdzie powinnam spacerować z psem, itd. Tylko mi, innym nie...
To jest normalne?
robakt   Liczy się jutro.
19 marca 2016 16:21
Ascaia zwykle się nie odzywam, ale dziwisz się, że Cię tak niektórzy na rv odbierają? Bo ja czytając Cię w wątku tym, o odchudzaniu, o psach ciągle widzę jakieś niezadowolenie, pokrzywdzenie przez świat.
Ascaia Serio, nie wchodzę w tę dyskusję, nie czuję potrzeby, a i już pisałam Ci wcześniej dlaczego tak jest. Jeśli uważasz się za osobę uciśnioną na forum - ok. A ja po prostu się z Tobą nie zgodziłam, nic więcej.
Ech, że Wam się to nie nudzi. Czemu to ma służyć?
robakt, trzeba chcieć czytać. Piszę o różnych sprawach. Dziwne, żebym w "nie ogarniam" pisała o tym co mnie cieszy. No litości!
Atea, nie zgodziłaś się z czym? Z dyskusją o współczesnych dzieciach? Bo o tym mowa. To nie jest... nie powinna być (!) rozmowa o mnie. To jest rozmowa o dzieciach i młodzieży.
Idźcie dziewczyny znajdzie sobie inne zajęcie skoro o dzieciach nie macie nic do powiedzenia. Tematów na tym forum dość by się mijać.
😉
Kenna fakt, raczej nikt nie chodzi napompowany od podlaczenia sie do kompresora 😀 ale co trzeba miec w glowie żeby takie rzeczy pisac? 😀

Ascaia to kwestia wychowania... " U mnie zagranico" dzieci są bardzo dobrze wychowane. Zawsze slysze "proszę, dziekuje", przytrzymują drzwi jak idę z zakupami, jak chca pogłaskać psa to zawsze najpierw z bezpiecznej odległości pytają czy można i czy przypadkiem nie ugryzie. Kurczę nawet wiedzą ze najpierw trzeba dać psu rękę do powąchania i dopiero potem pogłaskać.
W stajni nawet male szkraby są czujne i jak widza ze ktos prowadzi konia to robi miejsce, chodzą spokojnie, nie biegają.

Moja mama jest nauczycielka w Polsce... To co tam sie wyprawia to się w glowie nie mieści. A jak chodziłam 15 lat temu do tej samej szkoły w której ona nadal uczy to bylo zupełnie inaczej.

Jako przykład podam ze przynajmniej 2 razy w tygodniu interweniuje policja. W podstawówce!
Mysle ze to tez kryzys edukacji i szkolnictwa. Dzieci są wychowywane przez smartfony, a w szkole nie maja autorytetu. Smutne to, ale ja będąc "za***iście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora" mam ochotę sprać dupsko niektórym gowniarzom i zlecić im najgorsze i najobrzydliwsze zadania do wykonania za kare. Dopóki sie nie naucza 😉

PS. Dobrze ze nie jestem matka  😁





Kajpo, u mnie zagranicą tez fajne dzieci, wlasnie takie jak piszesz- grzeczne, miłe, pytają, proszą i dziękują.
Ale wg mnie nie ma to nic wspólnego ze smartfonami, bo tu szczególnie dzieciom takich rzeczy nie brakuje.
A juz na pewno nie z biciem, żeby wychować. Wprost przeciwnie.

Jakie spoczenstwo- takie dzieci.

U mojej córki w szkole w Polsce był problem ze sprzętem elektronicznym- komórkami, i rożnym innym sprzętem. Nauczyciele sobie nie radzili z problemem. Rozwścieczeni rodzice( hmmm przepraszam- ci fantastycznie wychowani przedstawiciele poprzedniego pokolenia) robili awantury, ze dzieci telefony koniecznie potrzebują do kontaktu z nimi bla bla.
W każdej norweskiej szkole jest jedna zasada- dzieci wchodząc do klasy wkładają telefony i wszelkie inne sprzęty do koszyka i nauczyciel ten koszyk przejmuje na czas trwania szkoły. Kontakt z rodzicem moze odbywać sie tylko i wyłącznie przez telefon szkolny lub nauczyciela jesli cos sie dzieje.

Ale my Polacy uważamy, że zasady są po to, żeby je łamać. No to mamy jak mamy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się