Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

slojma   I was born with a silver spoon!
16 listopada 2014 08:04
Idrilla- mnie też to ciekawi. Sama jestem młodą mamą i od początku karmiłam piersią. Vivi zasypiała podczas ssania to starałam się ją budzić, jak się nie wybudzała to usilnie karmiłam kiedy się obudziła. Fakt łatwo nie było początkowo myśl, że dziecko się nie najada, potem nawał i ogromny ból piersi (kapuściane okłady, masaże). Muszę też kontrolować dietę bo wiem, że niektóre produkty np. mleko powoduje problem brzuszkowy mojej Vivi, ale nie wyobrażam sobie karmienia mm przynajmniej do 6 miesiąca życia. W uk jest bardzo dużo miejsc gdzie można w karmić piersią w przyjemnej atmosferze, ostatnio nawet w sklepie dziecięcym zostałam poinformowana, że mają pokoje do karmienia i przewijania, po prostu bomba dla mnie. A i tak karmiłam już kilka razy w restauracjach, jedząc obiad, w parku, a nawet w metrze i na stacji metra 🤣
demon, a co ty robisz przy tej produkcji?
wypytaj,  już się boję😀 będziesz miała na mnie haki hahah
sznurka  scenografie  robię  ( kuchnia, jadalnia) bo to studio jest z jedynie podstawowym aneksem kuchennym.
Zresztą bardzo pozytywne miejsce. Organizują tam  z warsztaty kulinarne z kuchni wegańskiej , Sattvicznej kuchni ajurwedyjskiej( duet Szaciłło ), Smakoterapia, kuchni 5 przemian. Są zajęcia jogi, koncerty gongów  😍 i wiele innych ciekawych spotkań.

http://krzywyratusz.pl/category/kulinarne/

martik i ludzie wierzą tej Radzie czy szczepią dla świętego spokoju ? A tężec u Was nie występuje albo WZW B ?

Idrilla, slojma mnie to nie ciekawi, a raczej dziwi  😉.
Demon, czy wierza- nie wiem. Przymus szczepienia jest a tutejsi obywatele (rodowici, nie przyjezdni 😉) to ci, co przestrzegaja prawa i przepisow- no, poza podatkami.
Tezec i zapalenie watroby wystepuja. Na nie tez sa dostepne, bezplatne szczepionki 😉
Moje też nie kolkowało, sporadyczne bóle brzuszka typowe dla pierwszych 3 miesięcy. Mnie ciekawi za to skad u tylu re voltowych mam przekonanie, że mają za mało mleka albo ich mleko szkodzi 😉 bo na pewno nie z braku informacji - aż za dużo przecież trąbimy o tym, że to mity...


Idrilla ja mysle, ze wiekszosc mam piszacych tutaj o problemach z karmieniem piersia wcale nie chce chce porad jak rozwiazac te problemy. Wola pisac o swojej 'walce o karmienie piersia', niz przyznac same przed soba i innymi, ze tak naprawde nie chca karmic. Gdy pisza o 'przegranej walce o karmienie' od razu znajduje sie kilka pocieszajacych postow o tym 'ze mm nie szkodzi, jest tak samo dobre jak mleko z piersi, dzieci na mm niczym nie roznia sie od tych karmionych piersia itd' 😉 Gdy czytaja o praktycznych radach, jak przystawic dziecko do piersi, cytuje: "nie chca eksperymentowac" i podaja mm  😉 Nikt nikogo do kp nie zmusi, ale taki brak szczerosci i rozsiewanie mitow i falszywych informacji szkodzi innym mlodym mamom.
Teraz mi sie pewnie oberwie za tego posta  👀
Oczywiscie sa wyjatki takie jak np. Diakonka, Julie, ktore dzielnie walcza/walczyly i dzielily sie swoimi przemysleniami i problemami  🙂
Mnie ciekawi za to skad u tylu re voltowych mam przekonanie, że mają za mało mleka albo ich mleko szkodzi 😉 bo na pewno nie z braku informacji - aż za dużo przecież trąbimy o tym, że to mity...
No to masz hicior sprzed kilku dni:
Położna ściska pierś młodej mamy, z piersi kapie kropla, położna stwierdza "Masz mało pokarmu, tu powinno sikać. Trzeba dziecko dokarmiać mm, bo musi przybierać."
W szpitalu, w którym podobno jest OGROMNY nacisk na karmienie piersią!  🏇
Julie - no i nadal nie rozumiem, ja bym wyśmiała taką położną mając wcześniej 9 miesięcy na doedukowanie się. W szpitalu potrafią też kazać leżeć plackiem przy porodzie albo nie dają pić. Każdy ma dostęp do wiedzy teraz i naprawdę nie jest trudno zdobyć podstawowe informacje mając wcześniej tyle czasu. Nawet w tych głupich sponsorowanych gazetkach zdarzają się artykuły obalające mity o kp czy inne. No mój mózg tego nie kuma, tak zwyczajnie. Ale może to też dlatego, że dla mnie pediatrzy i położne (te starszej daty) nie są guru. Moja teściowa (pielęgniarka) też twierdzi, że mleko po 6msc to już traci wartości no i jakoś jej nie uwierzyłam ;p

Liliana - mam dokładnie takie same spostrzeżenia! Odnoszę wrażenie, że piszą tylko po to by otrzymać poklepanie po plecach i zapewnienie, że mm to nic takiego. Hitem jest argument "mój x też na mm i jest zdrowy, rośnie duży" 😵 No bardzo merytoryczny argument. W głównej mierze dlatego zniknęłam z dzieciowego bo stwierdziłam, że to strata czasu. Człowiek napisze długiego posta z poradami, poszuka linków na poparcie, włoży w pisanie trochę wysiłku i emocji po czym jak grochem o ścianę. Niech każdy karmi jak chce ale po co robić w okół siebie tyle szumu jak widać, że już dawno zdecydowane jak będzie karmić... i tylko to powielanie głupot "bo zasypia" "bo robi kupę co chwilę" "bo mam puste piersi"  😵

No to się uzewnętrzniłam  😎
Dziewczyny, jako ze temat mnie troche dotyczy, bo wspominalam, ze mam ogromne osobiste rozterki zwiazane z perspektywa karmienia piersia (emocje, kompleksy z okresu dojrzewania- doslownie all inclusive, a z drugiej strony absolutne poparcie dla KP jako najlepszej mozliwosci dostarczenia maluchowi wszystkiego). Od poniekad swiatlych osob zdarzylo mi sie juz uslyszec, ze o co mi w ogole chodzi, ze KP jest naturalne i jesli juz jestem taka "oswiecona"  😂 to w ogole o co mi kaman z moimi emocjami itd. Mam sobie poradzic i juz. Tja...

Nie ukrywam, ze oddzialuje to negatywnie na moja tlaca sie nadzieje, ze jednak mi sie uda.Chce zrobic dla tego mini-czlowieczka wszystko! Sek w tym, ze kiedy przyznaje sie otwarcie do problemow, dostaje latke potencjalnie wyrodnej matki dopuszczajacej w glowie karmienie MM. Dziwicie sie, ze kobiety zachowuja sie potem, jak w opisie Lilianny? Ze udaja iz "walcza", choc tak bardzo nie chca i sie boja? Jest to jakas forma strategii radzenia sobie z problemami. Niestety cierpi dziecko 🙁

Bylam np. wczoraj w drogerii po paste do zebow i wlezlismy z mezem w polki dzieciowe. Oczywiscie byly tez rozne MM i sie poryczalam z tego wewnetrznego dysonansu pt.: powinnam i rozumiem vs. mam psychiczna blokade. Chcialabym nie musiec kupowac takich rzeczy i pracuje nad tym. Mimo tego wiaze sie to z zainwestowaniem calych pokladow energii i uzyskania pomocy z zewnatrz (psycholog).
Ja tylko nigdy nie natrafiłam na argument pt. "bo nie chcę eksperymentować", który przytoczyła Liliana. Chyba że na jakimś innym forum...

Chciałabym jeszcze raz zajść w ciążę i urodzić dziecko właśnie po to, żeby jeszcze raz zmierzyć się z karmieniem 😉 Wiem, głupia motywacja 😉 Ostatnio mam jakiś taki wewnętrzny przymus mówienia innym, że pletą bzdury (włączając mojego A. na ten przykład) i myślę, ze byłabym znienawidzoną matką na oddziale, pouczając wszystkie piguły i położne, które karmiłyby młode mamy takimi rewelacjami, jak z posta Julie...

Pandurska, z jednej strony, powinnaś tą sprawę rozstrzygnąć wewnętrznie zanim pojawi się dziecko (sama ze sobą uzgodnić, czy będziesz karmić, czy nie), a z drugiej strony - jak się dziecko pojawi, po pierwszych tygodniach zmienia się WSZYSTKO. Możesz poczuć wybuch gwałtownej, wszechogarniającej miłości zaraz, jak tylko je zobaczysz, może ona wzbierać i rosnąć powoli, przez kilka tygodni nawet, możesz nie odczuwać jakiegoś dzikiego powołania ku macierzyństwu, ale bądź pewna, że taka jak teraz nie będziesz nigdy, mogą zmienić Ci się priorytety, punkt widzenia, upodobania, może Ci się  nawet trwale zmienić charakter  😁, oczywiście możesz nadal mieć blokadę przed karmieniem, ale ja bym niczego nie przesądzała przed urodzeniem pisklęcia 😉
kenna Dlatego tez staram sie naprawic wewnetrznie juz tu i teraz na tyle, na ile moge, a reszta..no coz.. Mam nadzieje, ze przyjdzie! Mam w babskiej czesci rodziny cudowne przyklady KP. Np. moja mama- wielki autorytet wychowawczy dla mnie uwielbiala nas karmic i kiedy odstawilismy sie z bratem sami od cyca, to wrecz plakala  😉 Staram sie wbic psychicznie w taki wzorzec i jesli mi sie przestawi w glowie tak, jak mowisz, to jeszcze lepiej! Baaaardzo mocno sobie tego zycze!
Kiedy miała urodzić się Natalka, internet dopiero raczkował i dostępu do forum nie miałam, przeczytałam jakąś książczynę a całej reszty dowiedziałam się w szkole rodzenia. Nasze położne przedstawiły KP jako tak naturalny proces, że ja się w ogóle nie zastanawiałam, czy dam radę, nie rozbierałam tego na czynninki pierwsze. Urodziło się, zaczęłam przystawiać, zmasakrowałyśmy sutki, poleczyłyśmy i karmiłam dalej... 23 miesiące. Z Różą podobnie, ciut krócej bo tylko 22 miechy. Nawet nie miałam butelek w domu. Raz musiałam kupić MM bo złapało mnie zapalenie piersi i nie wieadomo było czy nie będzie atybiotyku, na szczęście paracetamol wystarczył i MM wywaliłam nie otwarte bo tak stało, że się przeterminowało. Determinowała mnie jeszcze opowiesc mojej mamy o mnie samej- kiedy się urodziłam, mama musiała wrócić do pracy po 2 miesiącach. Pracowała jako pielęgniarka na noworodkach. Chciała mnie karmić piersią nadal ale przy 12 godzinnych dyżurach jednak trzeba się było mm wspomagać (o laktatorach wtedy nikt nie słyszał). Niestety po jednorazowym nakarmieniu mnie butlą więcej na cyca nie chciałam nawet spojrzeć, a mama mogła maluchy na oddziale dokarmiać tyle miała mleka... Tak mnie to wystraszyło, że nawet nie kupiłam butelki żeby nie kusiło.
Dla mnie ważnym argumentem oprócz wszystkich zdrowotnych była też ekonomia- nie przelewało nam się i stwierdziłam, że na głowie stanę, żeby karmić, bo na MM nie będę miała kasy... Tymczasem widzę w otoczeniu rodziny, gdzie jest krucho bardzo z pieniędzmi i matki świadomie dla wygody rezygnują z KP (a utrzymują się np z zasiłków). Tego nigdy nie zrozumiem.
slojma   I was born with a silver spoon!
16 listopada 2014 18:37
Pandurska- zanim zaszłam w ciażę i  nawet w trakcie ciąży karmienie piersią było dla mnie uhhh, nawet nie wiem jak to nazwać, niby to naturalny proces ale było w tym coś niesmacznego, coś co powoduje, że kobieta jest jakby (w tamtym czasie w moim myśleniu) dojarką etc. Ciężko to wytłumaczyć ale jakoś ciężko mi było widzieć w karmieniu piersią piękno i jedność z dzieckiem. Mimo iż nastawiałam się, ze dla dobra Vivi będę ją karmiła, to było jakieś moje własne ale. Powiem ci, że zupełnie się zmieniło, moze nie od razu po urodzeniu ale ciut później i teraz bardzo lubię karmić moją córeczkę, to dla nas wyjątkowa chwila. Uwielbiam patrzeć jak zasypia, karmienie piersią nie jest już dla mnie blee, a wrecz zupełnie naturalne i logiczne. Życzę Ci by i tobie jeśli zdecydujesz się karmić piersią nastawienie się zmieniło.
Kenna byla taka wypowiedz na tym forum...  😉
martik ale rozumiem, że tężec i WZW B nie jest obowiązkowy czyli Rada się tych chorób nie boi ?

Od poniekad swiatlych osob zdarzylo mi sie juz uslyszec, ze o co mi w ogole chodzi, ze KP jest naturalne i jesli juz jestem taka "oswiecona"  😂 to w ogole o co mi kaman z moimi emocjami itd. Mam sobie poradzic i juz. Tja...



Też bym Ci tak powiedziała  😂 .
A tak na poważnie to choć kompletnie nie jestem w stanie wczuć się w Twoją sytuacje, w Twoje emocje to szanuje za postawienie sprawy jasno. Ja uważam, że matka nie jest niewolnicą swojego dziecka i nic nie musi, może jedynie tylko chcieć coś dla niego zrobić.
Może dlatego, że dzieć siedzi w Twoim brzuchu więc miłość do niego jest nieco abstrakcyjna i przez to jest Ci trudno walczyć z demonami  😉. Tak jak pisała kenna  czy slojma naprawdę dziecko na świecie, w ramionach dużo zmienia, coś sie pod kopułą przestawia  😉. Ja bym na Twoim miejscu dużo czasu spędziła z Twoją mamą, choć rozumiem, ze jesteś przekonana o słuszności  KP tylko jest jakiś głębszy problem.
Szczerze Pandurska ? ( bo wiem na 100%, że sie nie obrazisz i zrozumiesz moje słowa nawet jak nie będziesz sie z nimi zgadzać  😉), musisz spróbować z całych sił to przepracować bo to jest Twój problem i nie możesz z tego powodu odebrać swojemu dziecku czegoś tak cennego.
Musisz to zrobić teraz, żeby nie obciążać go swoimi emocjami jak sie urodzi.  Ono i tak wie już teraz o co chodzi więc Ci pomoże zwalczyć demony  😉.
Moze wystarczy medytacja, może potrzebny ktoś Ci jeszcze ?
Ściskam bardzo, bardzo mocno i trzymam kciuki  :przytul:

Mam wrażenie, ze dziewczyny piszą o czymś innym, co też zauważyłam. Setki stron wałkowany temat KP, awantury, linki. A później czyta sie, że nie ma mleka, za mało  chyba i dziecko głodne. Trochę chyba jest przykro osobie, która sie dwie strony wcześniej produkowała posta, poświęcał swój czas, tłumaczyła, ze to się zdarza, ale za chwile będzie lepiej……, a  2 dni później czyta, ze jest mm. To trochę nie w porządku marnować czyjś czas jak się zakłada, że powalczymy dwa dni i to wystarczy.

Mnie to  trzęsie za to jak czytam, że nic się nie da poradzić na kolki bo to pewnie niedojrzałość układu pokarmowego i trzeba tp przetrwać i tak musi po prostu być.

Aaaaaaaaaaa właśnie się dowiedziałam,że nasza niania ma anginę ropną, a ja w środę stawiam scenografię, a w czwartek od 7.00 na planie.
Aaaaaaaaaaa jak mój mąż ogarnie trójkę dzieci ????? On nigdy nie karmił Kajtka aaaaaaaaaaaaaa.
slojma   I was born with a silver spoon!
16 listopada 2014 20:05
Zmienię na chwilę temat i zapytam o alternatywne metody na przyziębiene gdy karmi się piersią? Coś mnie złapało rano i jest teraz gorzej, nie chcę zarazić Vivi. Jak się chronić i jak uchronić dziecko? Zrobiłam syrop z cebuli i maseko czosnkowe, herbata z imbirem, miodem i cytryną, vitamina c, sól morska do nosa ale co jeszcze.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
16 listopada 2014 20:08
ja znam jeszcze olej z oragano na wszelakie choroby. ale nie wiem czy karmiaca mama moze.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 listopada 2014 20:11
slojma, dziecko powinno być chronione przez Twoje mleko - Twój organizm wyprodukuje przeciwciała dla Vivi 🙂 U mnie się sprawdziło, mi się lało z nosa, a Kalinie nic nie było.
slojma   I was born with a silver spoon!
16 listopada 2014 20:16
maleństwo- pocieszyłaś mnie bo martwię się o nią. Czy chroniłaś Kalinkę dodatkowo np. karmienie w maseczce etc?
Gienia-Pigwa- co z tym olejem trzeba robić, pić?
Czytam, że sok z malin, pukanki z soli na gardło, mam amol posmarowałam sobie czoło. Kurcze nie chorowałam od dwóch lat a teraz jakieś ziadowstwo się przyplątalo.
Dziewczyny chyba jednak trochę niesprawiedliwie oceniacie. Każde macierzyństwo jest inne, każda z nas ma swoje emocje i może niekoniecznie chce się nimi dzielić na forum. Prościej napisać że "nie mam mleka", "lekarz kazał" niż opisać to co się dzieje w głowie i ciele, kiedy człowiek sobie różnie radzi z bólem i niekoniecznie z emocjami.
Julie kiedyś napisała, że mleko jest w głowie. I to jest 100% prawdy. Ja się poddałam, bo nie czułam się na siłach walczyć sama z sobą. Więcej było szkody z tego, że nastawiana przez wiele miesięcy, że tylko KP, że to najlepsze dla mojej córki, że mm to zło itd czułam się źle. Przez te kilka tygodni męki z laktatorem, samą sobą i prób przystawiania dziecka, które na sam widok nagiej piersi zbliżanej do jej główki dostawało ataku histerii byłam najgorszą mamą dla mojego dziecka. Chyba niewiele brakowało do depresji. Poddanie się i przejście na mm było dla mnie ulgą. Choć do dziś mam wyrzuty sumienia.
demon, aaa super! będziesz miała wszystkie odcinki na dysku? bo mym chciała obejrzeć, mimo, że z innej bajki jestem

co do KP, porodu i zmierzenia się z tym w sensie, że chce się to przeżyć, zmierzyć się to z racji sytuacji nie rozumiem
w sensie, że jeśli coś po długim czasie nadal w nas siedzi znaczy, ze musimy rozwiązać swój wewnętrzny żal, opłakać, bo sobie nie wyobrażam funkcjonowania cały czas w poczuciu wyrzutów sumienia, że nie karmiłam, jest mi z tym źle, czy nie urodziłam siłami natury i czuję się niepełnowartościową matką, trzeba wypędzić demony - psychologiem, farmaceutycznie
to rzutuje na spojrzenie na rodzicielstwo, podejście do dziecka

ale może ja mam wypaczone podejście, mnie w życiu "przejechał czołg i zmartwychwstałam"
bo ja niczego nie żałuję, nie mogłabym byc lepszą matką niż jestem i lepiej przeżyć tego co było mi dane


sznurka, zgodzę się, że lepiej znaleźć pozytywy z wynikłej sytuacji niż wiecznie doszukiwać się, roztrząsać błąd i pokutować. Nie wyszło, trudno. I choć uważam, że fajnie jest otrzymać wsparcie, doping kiedy walczy się o kp to jestem przeciwna krytykowaniu tych, które sięgają po inne metody. Zwłaszcza, że ten proces toczy się w bardzo niesprzyjających okolicznościach. Ból, niewyspanie, rozdrażnienie, nowa sytuacja, często brak wsparcia w otoczeniu.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 listopada 2014 20:42
slojma, nie, nic innego nie robiłam. musiałabym non stop w maseczce siedzieć  spać - bo młoda śpi ze mną 😉
Zrobiłam syrop z cebuli i maseko czosnkowe...

Są ludzie nietolerujący smrodu czosnku. Np. ja. Mam odruch wymiotny na samą myśl.
A dziecko też człowiek. Czytałam na chustoforum, że są takie, które nie chcą pić mleka z piersi, jak im za mocno czochem zajedzie. 😉
dea   primum non nocere
16 listopada 2014 21:19
slojma i tak masz dobrze, u mojej po cytrusach w komplecie do kolki jest wysypka, po czosnku albo cebuli kupa chyba piecze, bo dzieć marudzi bardzo przy robieniu i tyłek zaczerwieniony... dopiero nie miałabym czym się leczyć  😎

Ja miałam za mało mleka, przez pierwsze kilka dni. Mała była potwornie głodna. No i w drugiej dobie zgodziłam się na dokarmienie, w trzeciej i później w domu dokarmiałam sama, ale minimalną ilością (tyle, żeby przestała płakać i chciała dalej ssać na pusto), po palcu i mając świadomość, że kp jest jednak docelowe - a poza momentami dokarmiania mały ssak okrągłą dobę mi męczył mleczarnię 😉 tak, że nawet nie byłoby kiedy "pobudzać laktatorem". Nie wiem, czy powinnam dla idei jej nie dokarmiać w tym pierwszym tygodniu. Wisiała mi na piersi non stop, płakała naprawdę z głodu, a nauczyła się tego, że trzeba każdą kroplę spijać i jeszcze długo nie odmawiała NIGDY! Jeśli nie zasnęła, to jadła. Do przejedzenia, potem haft i znowu się rzucała. Tak ze dwa miesiące było, dopiero potem do niej dotarło, że mleko jest i teraz się zdarza, że nie chce.
Żałuję tylko, że dałam mm po 2 tygodniach. Położna na wizycie domowej, kiedy mała już trzy dni była wyłącznie na piersi, zważyła ją i kazała jeszcze dokarmić... podałam dwa razy i w sumie chyba wtedy się zaczęły nasze kolki.

demon - pytanie w temacie diety. Mam bazę produktów bezpiecznych i listę problemowych. Jest szansa jakoś te problemowe powoli wprowadzać? Chodzę już po ścianach z braku owoców... poszłam wczoraj po kolejną porcję nieszczęsnych bananów i dostałam ślinotoku na widok jabłek 🙁 Mojego chleba pełnoziarnistego na zakwasie też mi żal, wciągam biały szajs z piekarni 🙁
Idrilla ja tez sie juz wypalilam w temacie kp... Ale zawsze mimo wszystko smutno mi, gdy kolejna mama przechodzi na mm 🙁 I chyba nie ma sensu pisac I uswiadamiac. To fragment publikacji na stronie bbc. Natknelam sie na nia przypadkiem przed chwila:
And only one in every 100 manage the full recommended six months, the NHS Information Centre found.
This rate has remained static for years, despite repeated public health messages about the importance of exclusive breastfeeding for six months for infant health.
Across the UK, 69% of mothers were exclusively breastfeeding at birth. At one week this had fallen to 46% and by six weeks the figure was 23%.
The data reveal three-quarters of mothers want to breastfeed and more than four in five say they are aware of the health benefits.
🙁
Bera7 nie rozumiem.. Nie ma obwiazku pisania na forum, wiec po co pisac nieprawde o powodach podania mm.  Gdybys skonsultowala sie z dobra doradczynia laktacyjna to mysle, ze pomoglaby ci rozwiazac twoje problemy z kp..
demon Dzieki za wsparcie  :kwiatek: Oczywiscie wzielam sie za swoje strachy i pracuje baaardzo roznymi drogami nad ich unicestwieniem. M.in. bede miala sesje u psychologa, bo tak mi na tym zalezy!  Z Mama czasu spedzac nie mam jak  😕 😕, bo mieszka 520 km ode mnie, choc kontakt mamy staly wirtualnie. Zobaczymy, co sie z tego wykluje, ale jesli sie wykluje, to bedzie to jedno z moich wiekszych osobistych osiagniec- nie mniejszych niz uzyskanie dyplomu zagranicznej uczelni  😎 Mam nadzieje smiac sie z moich watpliwosci za pare miesiecy!

Sek w tym, ze osobie w potrzebie nie wystarczy powiedziec "ogarnij sie" albo "wymyslasz", bo to nie rozwiazuje sprawy. U mnie temat jest glebszy i zasluguje na potraktowanie go z duzego kalibru.

slojma Mam nadzieje, ze bede miec wybuchy endorfin przy KP, jak ty i moja mama. Jesli chcesz, to mozesz mi tego zyczyc pod choinke  😍 haha.

A poza tym chcialam Wam przedstawic moj 24- tygodniociazowy brzusio! Tym razem w zupelnie normalnej odslonie!

Ja sie jeszcze wtrącę w temat karmienia piersią i karmienia sztucznego. Mam córkę z czasów prehistorii czyli czasów przedinternetowych rocznik 1997. W tej chwili ma 17 lat.
W czasie ciąży byłam bardzo nastawiona na karmienie piersią, no niestety nie wyszło. Z przyczyn zdrowotnych nie miałam pokarmu. I proszę, wyobraźcie sobie, że naprawde są osoby, które nie mają pokarmu. Mimo pracy nade mna wielu osób i mojej własnej nie dało się. A dziecko było bardzo, bardzo głodne i nie dało sie czekać.
Tak więc moja córka prawie od urodzenia jest karmiona sztucznie.I mimo, że była to era przedinternetowa to do dziś mam uraz po nagonce matek karmiących naturalnie na mnie. Moje dziecko będzie: głupsze, chore, alergiczne. Właściwie pierwszy rok zycia mojej córki zamiast sie cieszyc macierzyństem spędziłam zadręczając się 'krzywdą" jaka robię mojej córce.I wtedy właśnie, obiecałam sobie, ze będę wspierac matki nie karmiące piersią, kiedy tylko bedę mogła.
Dzisiaj moja córka jest w drugiej klasie technikum. I poza tym, że jest normalną nastolatką to wyróżnia się żelaznym zdrowiem i najlepszą kondycją wśród rówieśników ( pływała, uprawiała piłkę wodną, triatlon i jeździła konno). Bywały lata kiedy miała 100% frekwencję w szkole.Jestem alergiczką i to bardzo a moja córka nie. Kiedy klasę na wycieczce zmógł rotawirus chorowali wszyscy włącznie z nauczycielami i obsługą ośrodka. Wszyscy poza moją córką. A nawet ortodonta powiedział, że ma zgryz idealny  😅
Także dziewczyny, które nie możecie karmic piersią - Wasze dzieci nie są gorsze ani nie muszą byc bardziej chorowite. Oczywiscie, należy zrobic wszystko, zeby karmic piersia ale jesli sie nie da - nie należy wpadac w czarną rozpacz. Spokojnie wychowywac dziecko i cieszyc sie macierzyństem. Tego wszystkim życzę  :kwiatek:
berula, Ja też jestem dzieckiem wykarmionym mm, okazem zdrowia 🙂
Moja matka dopiero ode mnie, po 37 latach dowiedziała się prawdy na temat k.p. i sama stwierdziła, że nie "nie miała pokarmu" tylko po prostu nie udzielono jej skutecznej i fachowej pomocy.
Ja też prawie sobie dałam w szpitalu wmówić jakimś kretynkom "położnym", że nie mam pokarmu.  😁
Z tym, że u mnie wygrała głowa. Ani przez sekundę nie pomyślałam, że coś się może nie udać. Pomogła mi "re-voltowa cyckowa al-kaida"  😁 i płatna doradczyni laktacyjna.
Czy mogę zapytać z jakich przyczyn zdrowotnych nie miałaś pokarmu i kto stwierdził, że nie masz?

I proszę, wyobraźcie sobie, że naprawde są osoby, które nie mają pokarmu.
Tak wiemy. Medycyna mówi o niewielkim odsetku takich przypadków. A nie co 2-3 kobiecie.
Brak pokarmu to co innego niż problemy techniczne z przystawieniem do piersi (np.płaskie lub wklęsłe brodawki), nieumiejętność przystawiania, utrudnienia związane ze znalezieniem wygodnej pozycji do karmienia (zmasakrowane po sn czy cc ciało), niewspółpracujące z różnych powodów dziecko (np. za krótkie wędzidełko).
Większość tych problemów da się rozwiązać i nie trzeba ich nazywać "brakiem pokarmu" - bo to (poza bardzo nielicznymi przypadkami) bzdura.
Ja też jestem dzieckiem mm i słoiczków po 4msc ale właśnie to mnie irytuje - jak któraś się żali na  problemy kp to zaraz zjawia się gromadka chwaląca mm i popierająca to swoimi zdrowymi dziećmi. I co to daje w rozwiązaniu problemów z kp? Nic a mity trwają dalej. Mam często wrażenie  że w tamtym wątku porady dotyczące tego jak pomóc swojej laktacji i zawalczyć o nią przegrywają z klepaniem po plecach i pisaniem 'mm to nic takiego'. Dla mnie karmienie było naturalne tak samo jak to że urodzę bez znieczulenia ale to nie oznacza że mleko po prostu nagle się pojawiło. Od pierwszych chwil młody był non stop przy cycu. Spaliśmy już w szpitalu razem, ssał ile chciał i jak długo chciał.  I to wydaje mi się już często pierwszą przeszkodą dla nowych mam w rozbudzeniu laktacji 'bo nie chcę żeby wisiał na mnie godzinami, nie będę dojarką, nie dam się uwiązać'. Według mnie z takim podejściem trudno o rozbujanie laktacji. Myślę że w pewnej mierze istnieje jakiś zakrzywiony obraz opieki nad noworodkiem. Karmisz uśmiechnięte dziecko po czym odkładasz do łóżeczka, w którym śpi 3h i jest cudnie.
slojma   I was born with a silver spoon!
17 listopada 2014 09:27
[quote author=maleństwo link=topic=96101.msg2224294#msg2224294 date=1416170544]
slojma, nie, nic innego nie robiłam. musiałabym non stop w maseczce siedzieć  spać - bo młoda śpi ze mną 😉
[/quote]- hehe i ja własnie też musiałabym tak się zamaseczkować na cała dobę, bo Vivi ciągle ze mną i także śpi 😉. Jednak wolałam zapytać, bo gdzieś doczytalam, że zaleca się by karmić w maseczce 🙄
Julie- wiem, jednk Vivi chyba nie przeszkadza, ja jadłam dużo czosnku, cebuli i chilii w okresie ciąży i czytałam, że podobno dzieci przyzwyczajają się do pewnych smaków które mama je, mam nadzieję, że tak jest. Nie widzę objawów by mleko jej nie smakowało 😉
dea- ja takowych cytrusów to nie jem🙂, dodałam kilka kropli soku z cytryny do herbaty i tyle. Sama mam alergię na pomarańcze. Z owoców jem banany, nektarynki, brzskwinie, melona (on mało uczula, możesz spróbować), arbuza, czasem z jedną śliwkę i kiwi. Ja jestem typowym warzywo-owoco zjadaczem. Ostatnio wprowadziłam ponownie do diety szpinak, za którym mega tęskniłam. Reakcji Vivi nie ma więc jest dorze.
Pandurska- wyglądasz cudownie wcale nie widać brzuszka. Z całego serca życzę Ci by twoje myślenie i nastawienie na temat kp zmieniło się tak samo jak moje
Noc miałam dość tragiczną nie ze względu na Vivi ale na moją chorobę. Zatkany nos, oddychanie tylko przez usta, a i mega bolący przełyk. Budziłam się mnóstwo razy, nacierałam się amlem, do tego masa ciepłej herbaty. Już troszkę lepiej ale i tak myślę, że dziadostwo potrzyma mnie kilka dni. Muszę zaopatrzyć się w sok z malin dzisiaj.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się