Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

Pandurska, przpiekna tys kobieto  😍

Bardzo mi sie podoba twoje nastawienie -mam problem i chce go rozwiazac.

Podpisuje sie pod postem Slojmy !

Od poczatku ciazy bilam  sie z myslami, ze chce-nie chce karmic(kupilam butelki ,ale nie wzielam do szpitala..), moze jakbym poszukala pomocy byloby latwiej...
no i zaczelo sie...co ja przeszlam. o mamo! jak juz wyszlam  ze szpitala i juz postawiono na mnie krzyzyk, zawzielam sie!  dopiero zrozumialam! ale to ja musilam  zrozumiec i "zachciec"i  poszlo..pierwszego mca nie pamietam, serio serio😉 ale dalam rade! Olek byl po ok2-3 tyg tylko cycowy, a w szpitalu powiedzieli mi,ze dziecko "zabutelkowane"i NIC sie nie da juz zrobic..no soryy..
Wydaje mi sie, ze tak jak dziewczyny pisza, jezeli sama nie chcesz, to nikt Cie nie przekona..Zycze Ci Pandurska abys dala rade i pokonala demony😉  :kwiatek: ja dalam rade..zaluje,ze tak pozno i okupione  niepotrzebna meczarnia  🙂

edit..przepraszam za pogrubienia 😉i milion zmian
slojma, To prawda, dziecko jeszcze w życiu prenatalnym przyzwyczaja się do smaków preferowanych przez mamę i potem samo je ponoć preferuje. Więc jeśli jadło się czosnek w ciąży, to raczej można się spodziewać, że dziecko będzie lubić, lub nie będzie mu przeszkadzać.
Napisałam to jako ciekawostkę, czytałam na chustoforum o dzieciach, które za mleko czosnkowe podziękowały i trzeba było najpierw trochę poodciągać i wylewać, aż posmak czosnku zniknął. 😉
Pandurska świetnie wyglądasz  😜

slojma herbatka ze świeżego imbiru z kurkumą  i myślę,że maseczka jest zbędna  😉.

dea nie masz suwaczka wiec nie wiem w jakim już wieku jest Twoja mała. Oczywiście, że wracaj co jakiś czas  do produktów problemowych. Zaczynaj od tych  na które była delikatniejsza reakcja. Spróbuj włączyć gruszkę świeżą i ponieważ śliwki sie skończyły to może masz swoje powidła ( kupne odpadają)
Pamietaj, że jeśli chodzi o świeże owoce lub warzywa to wiele dzieci ma alergie na pestycydy i lepiej im podać ze słoików. Iwo tak miał. Jak robiłam brokuła, gruszki, szpinak…. z bazarku nie od znajomego to go sypałao  😉. Wtedy wracałam do słoików np Holle (bo nie miałam dostępu do  ekologicznego np. pasternaku, jarmużu) i był spokój. Do ziemniaków, marchewki, cebuli, buraków miałam dostęp więc robiłam swoje.
O matko jestem zakręcona przecież ONA jest pewnie tylko na piersi ( dobra będzie na przyszłość).
Napisz  na co masz ochotę, ale konkretnie, potrawy, produkty, moze da sie znależć pożywne i smaczne zastępstwo dla tych najbardziej zakazanych .
Tak czy siak cały czas próbuj włączać bo stopień uczulenia na produkty spada z wiekiem,oczywiście jezeli była stosowana dieta .
Mój uczulony był na jabłka strasznie, ale już teraz mogę sobie pozwolić na jabłka prażone.
Moja koleżanka miała dzieci kolkujace i ewidentnie uczulone na nabiał i nie wiem na co jeszcze bo olała moje sugestie na temat diety i słuchała sie pediatry ( tak musi byc, prosze nie przejmować sie wysypkami, niektóre dzieci tak mają, zielone kupy sie zdarzają  :ukłon🙂.
Tak, rzeczywiście wysypki minęły, zielone kupy też ale obaj chłopcy aktualnie mają astmę 5 i 7 lat.  Suuuper nie  😉.

sznurka na pewno  będę miała kiedyś i się podzielę  😉.

berula ja byłam na KP do 4 miesiąca bo pózniej mleko znikło w tajemniczy sposób. Taaaaaak,  🤔wirek:, zaczęło sie karmienie z zegarkiem w ręku po prostu , taka moda była  😉.
Dziewczyny piszą o czymś innym, mam wrażenie, że nie zrozumiałaś  😉. Poklepujesz teraz po plecach i dla mnie w jakiś sposób przemycasz informacje, że MM to prawie to samo co KP, a to nie prawda. Dziewczyny kiedy chciały pomóc jeszcze w dzieciowym bardzo podkreślały fakt  dobroczynnego działania KP na różnych płaszczyznach, a nie negatywnego działania MM. Wkładały w to pracę i swoje emocje, dzieliły się prywatnymi doświadczeniami, wielokrotnie na wielu stronach.
Później przychodzi laska, która z choinki nie spadła i od wielu miesięcy uczestniczyła w wątku i prosi o pomoc z laktacją, bo nie ma mleka. Dziewczyny znowu piszą ( zresztą podziwiam za wytrwałość  :kwiatek🙂, radzą, sugerują, że pediatra g…no wie na ten temat, lepiej udać się do poradni laktacyjnej.
I co, laska wraca za dwa dni ,że dziecko jest na MM bo pediatra powiedziała i …. i tym podobne historie. Laska nawet nie wykręciła numeru do poradni laktacyjnej. Dla mnie to jest po prostu bezczelność i zawracanie głowy osobom, które chcą pomóc i skutecznie są do tego zniechęcane dzięki takim sytuacjom . 

Sama pamiętam jak kilka lat temu miałam ochotę pomóc, napisać o swoich doświadczeniach z KP, już dawno mi się odechciało.
Jakiś czas temu, któraś z dziewczyn napisała o tym, że jej dziecko przestało przybierać na wadzę i chce podać MM. W pierwszym momencie chciałam opisać moją historię z najstarszym synem, który w 2 miesiącu przestał przybierać. Wszyscy radzili MM włącznie z moją teściową pediatrą, która przywiozła mi wagę dla noworodków i z dnia na dzień wpędzała mnie w jeszcze większą depresję.
Uratował nas przed MM jeden telefon do poradni laktacyjnej . Dosłownie jeden i jedno zdanie : Proszę nastawiać sobie budzik,  budzić dziecko w nocy co 2 godziny i karmić. Po tygodniu syn zaczął wracać do formy, po dwóch tygodniach znacznie nadrobił straty.
No niestety nie podzieliłam się wtedy tą historią. Po co ? Szkoda mojego czasu. 
slojma   I was born with a silver spoon!
17 listopada 2014 09:53
Julie- wiem bo sama słyszałam, że dzieci nie lubią zapachu cebuli lub czosnku więc sama miałam obawy. Mówiąc szczerze dodawałam dotychczas trochę czosnku nie tak dużo jak od wczoraj, więc może być różnie, bo zanim do mleka dojdzie potrzba chwili.
demon- działamy, a kurkuma też pomaga na przeziębienie?
slojma: pewnie nie złapie nic od Ciebie, ale jeśli by jednak złapała i zaczął się u malutkiej katar to polecam zakraplanie własnego mleka do noska. sobie też możesz zresztą 😀

Pandurska: cudnie wyglądasz! i trzymam bardzo mocno kciuki za przewalczenie strachów! na szczęście natura to tak wymyśliła, że jak już zaczniesz karmić to może się okazać, że podejście Ci się zmieni o 180 stopni. podczas każdego karmienia działa oksytocyna (odpowiedzialna m.in. za wypływ mleka z piersi) która powoduje, że kobieta często czuje się... szczęśliwa 😉 dla mnie to było coś po prostu niesamowitego i zachwycałam się tym na początku - wystarczyło takie myślenie o tym jak bardzo kocham córkę, jaka jest malutka, jak cudnie pachnie i zaraz czułam że się piersi napełniają mlekiem - i to niekoniecznie podczas karmienia 🙂 tak więc takie rady, żeby myśleć pozytywnymi myślami podczas karmienia, to nie jakiś slogan, to naprawdę działa 🙂

moja mama karmiła mnie piersią, a mój młodszy brat od początku był na MM - kiedy się urodził moja babcia akurat była w szpitalu. a że "mleko jest w głowie" i mama się bardzo stresowała to mleka nie było... oczywiście są przypadki kiedy karmienie jest niemożliwe, ale to się naprawdę rzadko zdarza.

ja karmiłam starszą córkę równo rok, odstawiłam bo zaszłam w ciąże. i nasze początki były koszmarne. w szpitalu oczywiście dałam się przekonać do dokarmiania MM, Zosia źle przystawiana na początku poraniła mi piersi, a do tego taką mam urodę, że hormony powodują że na początku karmienie jest dla mnie po prostu bolesne - nawet przy prawidłowym przystawianiu. w domu zaczęłam używać laktatora i raz karmiłam piersią a raz podawałam własne mleko z butelki. bardzo mi zależało żeby przejść na samą pierś, ale sądzę że gdyby nie wsparcie męża to nie wiem czy bym psychicznie dała radę. córka rozleniwiona butelką wcale nie chciała jeść z piersi... w końcu zdecydowałam się kupić SNS Medeli i to był strzał w dziesiątkę! 😀 to taka buteleczka którą zawiesza się na szyi, wlewa się tam mleko - własne albo MM. od buteleczki idzie dren, który dziecko przystawiane do piersi zasysa razem z piersią. dzięki temu dziecko się nie denerwuje - bo mleko leci z drena - a ssanie dziecka pobudza laktację lepiej niż jakikolwiek laktator 😉 imho o niebo lepsza metoda niż podawanie butelki... i koszt nie jest wysoki, zwłaszcza że później odsprzedać z powodzeniem można.
do karmienia młodszej byłam przygotowana jak na wojnę - laktator, muszle laktacyjne, kapturki, SNS, butelka Medeli Calma. i nic się nie przydało, bo dzięki temu że tym razem podeszłam do tego na luzie to zero problemów miałyśmy :P
Czyli negatywne reakcje niemowląt karmionych piersią na to co je mama, się zdarzają wcale nie tak rzadko...?
Ja jadłam dosłownie wszystko. No może bez bardzo pikantnych przypraw.
Kto jeszcze jadł wszystko to co zwykle karmiąc?
Ja też jestem dzieckiem mm i słoiczków po 4msc ale właśnie to mnie irytuje - jak któraś się żali na  problemy kp to zaraz zjawia się gromadka chwaląca mm i popierająca to swoimi zdrowymi dziećmi. I co to daje w rozwiązaniu problemów z kp? Nic a mity trwają dalej. Mam często wrażenie  że w tamtym wątku porady dotyczące tego jak pomóc swojej laktacji i zawalczyć o nią przegrywają z klepaniem po plecach i pisaniem 'mm to nic takiego'. Dla mnie karmienie było naturalne tak samo jak to że urodzę bez znieczulenia ale to nie oznacza że mleko po prostu nagle się pojawiło. Od pierwszych chwil młody był non stop przy cycu. Spaliśmy już w szpitalu razem, ssał ile chciał i jak długo chciał.  I to wydaje mi się już często pierwszą przeszkodą dla nowych mam w rozbudzeniu laktacji 'bo nie chcę żeby wisiał na mnie godzinami, nie będę dojarką, nie dam się uwiązać'. Według mnie z takim podejściem trudno o rozbujanie laktacji. Myślę że w pewnej mierze istnieje jakiś zakrzywiony obraz opieki nad noworodkiem. Karmisz uśmiechnięte dziecko po czym odkładasz do łóżeczka, w którym śpi 3h i jest cudnie.


Mądzre napisane! Rzeczywiście da sie zauważyć, że często z brakiem pokarmu mylona jest potrzeba bliskości, ssania, obecności mamy. Nie ma pozwolenia na to , aby młoda mama nie robiła nic, oprócz zajmwania się dzieckiem, bycia z nim. Agulaj ostatnio pisała, że pozwoliła sobie na lenistwo. Paiętam, że Biała pisała, jak pierwszy miesiąc spędziła w fotelu z dzieckiem przy piersi. Większość mam musi robić za pewrfekcyjną panią domu, kwiaty w wazonie, dwudaniowy obiad z deserem  Dziecko płacze? Na pewno jest głodne! Dziewczyny tyle razy pisały, że laktatorem często nie udaje się wydoić tyle co dziecko wyssie. I co? Co trochę któraś świeżo upieczona mama pisze, że udoiła tylko kilka kropli i musiała podać mm. Położne wciskające, że dziecko za mało przybiera bo tylko 50 g dziennie, matki, ciotki i lekarze opowiadający o mało wartościowym mleku... "Cyckowa al kaida" tyle razy prostowała te brednie a i tak nowe mamy pozwalają sobie wciskać takie głupoty. Ja rozumiem, że nie wszędzie jest dostęp do doradczyń laktacyjnych, w małych miejscowościach, na wsiach to fikcja, ale internet to dziś już nie jest dobro luksusowe, tymbardziej, że nawet u nas na forum temat wałkowany na okrągło. I co? Po porodzie dziewczyny dostają amnezji i pozwalają sobie nawijać makaron na uszy. 😕
Noworodek niestety nie jest jak z reklamy, wiecznie uśmiechnięte i różowe. Rzeczywistosc jest inna i wielka szkoda, że nikt przyszłych mam do niej nie przygotowuje.
Demon tez mam takie odczucia I tez nie Chce mi sie juz dzielic wlasnymi doswiadczeniami... 🙁
Berula nie Wiem czy jest jakikolwiek sens twojej misji w spieraniu mam karmiacych mm  😉 mleko mm ma wielkie poparcie spoleczne, marketingowe.. Wkleilam na poprzedniej stronie fragment publikacji na temat kp w UK. Niemowle polroczne karmione piersia to rzadkosc...
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 listopada 2014 10:45
Julie, ja jem bardzo dużo, ale nie wszystko i to nie dlatego, że dziecku coś się później dzieje, tylko dlatego, że nawet boję się spróbować, że coś się będzie działo... Nie jem NICZEGO smażonego, poza pieprzem, solą, ziołami i cynamonem unikam wszystkich przypraw, tylko raz zjadłam czekoladę, ale to był błąd, bo mała to odchorowała. Czosnek uwielbiam, ale tak jak i cebuli nie jadam w ogóle, bo boję się, że Hania może nie chcieć jeść, a nie chcę jej przez taką głupotę serwować mm.

Co do kp, to dla mnie to o czym piszecie, to jakiś kosmos. Od początku nie mam żadnych problemów ani z karmieniem, ani z przystawieniem, ani dziecko nie ma problemów ze ssaniem. Dla nas obu jest to po prostu naturalne tak samo jak oddychanie. Tym bardziej współczuję mamom, które te problemy mają, ale zastanawiam się też jak kiedyś, zanim pojawiło się mm radziły sobie karmiące kobiety. Nie miały takich problemów i tak jak np. ja po prostu karmiły?
Łooo matki, zrobiłam sobie długi weeknd od internetów a tu proszę "mój ulubiony temat" wałkowany. 😁

Ja się zgadzam z LIlianą ale dziś napiszę dla odmiany coś "z odwrotnej strony", mianowicie, dlaczego tak trudno jest w Polsce piersią karmić i dlaczego tak wiele mam "nie ma pokarmu".

Ja zacznę od porodu, porodówki i szpitala. Jak w dzieciowym kiedyś opisałam swój zajebisty poród i zasugerowałam, że ciężko w Po6slc o taki to zostałam zakrzyczana, przez te, które miały porody "niebajeczne", że co ja tam wiem, że one też miały super przeżycie itd.
Nie wątpię, problem w tym, że jest diametralna różnica pomiędzy świetnym porodem na leżąco, na znieczuleniu a porodem, którym się kieruje niejako samemu. To jak przebiega poród ma naprawdę niebagatelne znaczenie na późniejsze karmienie piersią. Niestety, nacięcie krocza, praktyki typu obowiązkowa lewatywa, wenflon itd.-czyli medykalizacja (upokarzająca - bo narzucana przez autorytety medyczne "my tu mamy takie procedury)- działa destrukcyjnie na produkcję siary w pierwszych dobach.

Zajebisty poród to taki, po którym człowiek jak dzikie zwierzę, mógłby wstać, chwycić noworodka pod pachę i iść, mieć siłę uciekać przed drapieżnikiem i być w stanie "odespać" gdy jest na to chwila potem. I ja rozumiem strach przed bólem - bo w Polsce nie pomagają w niemedycznym zwalczaniu bólu porodowego, ale pomiędzy porodem bez znieczulenia a porodem na szprycy jest mega, mega różnica.

Po pierwsze dziecko nie rodzi się zćpane. Tak, o tym się nie mówi ale dzieci po znieczuleniach są na haju - tym samym (często) nie są w stanie ssać na tyle aktywnie, żeby laktację dobrze pobudzić. Do tego nie ma w szpitalach praktyki zostawienia matki z dzieckiem w świętym spokoju. Jest mycie dziecka (jak się okazuje mogące być odpowiedzialne za późniejsze alergiczne reakcje skórne- bo wody płodowe mają za zadanie chronić niedojrzałą skórę), ważenie, mierzenie, przeprowadzka matki na drugi oddział itd. To nie sprzyja laktacji. NIe ma "brest crawling"- czyli zostawienia matki dziecka na łóżku tak aby dziecko się do cycka doczołgało.

Jest też medyczna doktryna nazywająca dziecko urodzone w 38 tygodniu donoszonym. Otóż nie, pomiędzy maluchem, który ma 38 tygodni a tym, który ma 40 jest spora różnica. To różnica właśnie tego, że dziecko byłoby w stanie samo po porodzie doczołgać się do cycka.

Jest też szczepienie w pierwszych dobach... ono mocno zaburza zachowanie dziecka. Ci co szczepili to wiedzą co potrafi się dziać przy szczepieniach w 3-cim, 6-tym itd. miesiącu. To samo dzieje się w pierwszych dobach. To jest silny zabieg.

A potem są już tzw. detale:
1. niepojedyncze sale - i weź się człowieku wyśpij gdy jedna teraz karmi, druga chce spać, trzecia ogląda TV a do czwartej przychodzi właśnie pół rodziny w odwiedziny.
2. Niewygodne łóżka uniemożliwiające spanie z noworodkiem - zmuszanie przez personel do odkładania dziecka do spania do kuwety (a co to kuśwa lalka porcelanowa?)
3. I inne szpitalne kwiatki- np. zakaz spacerowania sobie z dzieciakiem na rękach po korytarzach - a może akurat i matka i dziecko tego potrzebują

I teraz taka mama nieświadoma tego jak jej cały czas przeszkadzano w prawidłowym, naturalnym rozkręceniu laktacji wychodzi z tego szpitala i ma w głowie obraz z ulicy miejskiej albo z supermarketu - piękne nowoczesne wózki za kuupę kasy, piękne kocyki i ciuszki, piękne buteleczki i misie z opakowań mm.

Tak, laski, które w głowie zrezygnowały z KP zrobiły to realnie dużo, dużo wcześniej i rzeczywiście tak jest, że ich "wołanie o pomoc" często jest manifestem "wybieram rzeczywistość, którą dla mnie od samego początku zaprojektowano - wybieram matrix". I nie ma się co dziwić, że inne, które wybrały matrix witają ją silnym aplauzem.
Nie jest łatwo wyjść z matrixu, bo on otacza.


Ach! I jeszcze miałam wam coś fajnego wkleić, z cyklu jak to drzewiej bywało:
http://www.buzzfeed.com/southerndisposition/25-historical-images-that-normalize-breastfeeding-jlw6

Gdzieś mi się obiły o uszy wyniki badań mówiących, że w UK tylko 15% kobiet karmi piersią do pół roku.

Ja rozumiem, że nie wszędzie jest dostęp do doradczyń laktacyjnych, w małych miejscowościach, na wsiach to fikcja, ale internet to dziś już nie jest dobro luksusowe, tym bardziej, że nawet u nas na forum temat wałkowany na okrągło. I co? Po porodzie dziewczyny dostają amnezji i pozwalają sobie nawijać makaron na uszy.

Mnie też to strasznie dziwi i smuci.
Jeszcze będąc w ciąży myślałam dużo o tym, że chcę zrobić wszystko, żeby moje dziecko było najszczęśliwsze na świecie. Przeczytałam cały internet. No bo co innego można robić przez 9 miesięcy?!
Od razu spodobała mi się idea "Rodzicielstwa Bliskości", teoria czwartego trymestru i Karp. W ogóle nie przeszło mi przez myśl, że mogę mieć jakiekolwiek problemy z karmieniem piersią. Byłam nastawiona na to, że biorę i karmię i tyle. 😁
Na myśl o szpitalu Bielańskim, w którym przyszedł na świat Gabryś i o tamtejszych położnych cisną mi się na usta najgorsze przekleństwa.
"Rodzić po ludzku" i "Szpital przyjazny dziecku"  :wysmiewacz22: Z ordynatorem opowiadającym w Dziędobry TVN piękne kłamstwa o "rodzeniu po ludzku". Uwierzyłam w nie i dlatego chciałam, żeby był moim lekarzem prowadzącym ciążę. A zmieniałam lekarza prowadzącego czterokrotnie.  😁
Reasumując... oni raczej próbowali zrobić wszystko, żeby mi karmienie utrudnić.
Ale im się nie udało!  😀iabeł:

Kurczak, Dlaczego nie jesz niczego smażonego? 🙂

kotbury, Wzruszyły mnie niektóre z tych zdjęć. Szóste jest cudowne! 💘
Aż zatęskniłam za karmieniem Gabika.

7 miesięcy temu:




Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 listopada 2014 11:07
Julie, bo przeczytałam, że to może być ciężkostrawne dla dziecka  😡 Boję się zaryzykować.
Kurczak, Eeeetam... Zabobony ludowe. Usmaż sobie coś zdrowego i jedz śmiało. 😉
No wiadomo, że niekoniecznie zwęglonego, tłustego kotleta... Ale coś delikatnie usmażonego, czy grillowanego na dobrej patelni, z kropelką dobrego oleju.
Czyli negatywne reakcje niemowląt karmionych piersią na to co je mama, się zdarzają wcale nie tak rzadko...?
Ja jadłam dosłownie wszystko. No może bez bardzo pikantnych przypraw.
Kto jeszcze jadł wszystko to co zwykle karmiąc?


ja jadlam wszystko!  a lubie ostre rzeczy wiec poczatki tzw marchewkowo-ryzowe, gotowane miesoo bylo dla mnie tragedia! szybko zaczelam jesc wszystko, bo na chlebie  z dzemem nie pojechalabym dlugo..nie bd sie przyznawac, bo mnei zlinczujecie, ale jak Olo mial 2 mce zjadlam kawalek pizzy, ostrej..i nic nie bylo. Aczkolwiek na poczatku stopniowo wprowadzalam cos nowego np kostke czekolady. Zaraz dostane po lbie, bo takiz zdrowy watek  a ja tu o czekoladzie i pizzy rozprawiam :kwiatek: Ale Olek nigdy nie mial kolek! nigdy! ile sie naczytalam co robic w takich sytuacjach..jak czytam wasze wpiisy, to nie wiem czy dalabym rade..pewnie ryczalabym razem  z nim..taka bylaby moja pomoc;(

a co diety w ciazy...nie kusilo mnie nic slodkiego..pamietam jak dostalma MERCI to tak przelezalo i Maz dojadal...dopiero przed samym porodem (9 mc) naszla mnie ochota na slodkie, ale staralam sie unikac. Ogolnei jadlam duzo warzyw, owocow i wsyztsko ostre!! mega mega ostre! moj Maz nie zdolal przelknac np leczo jak zrobilam..a ja to jadlam i sie dziwilma o co mu chodzi. Pamietam jak po porodzie sprobowalma musztarde rosyjska , to wydawala mi sie mega ostra, a w ciazy jadlabym ja lyzkami, psioczac pod nosem ze taka "slabizna". 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 listopada 2014 12:23
Julie, bo przeczytałam, że to może być ciężkostrawne dla dziecka  😡 Boję się zaryzykować.


Ja, jak się Kala urodziła, też się naczytałąm. W efekcie, przez pierwszy miesiąc mój mąż stawał na głowie, wymyślając dania; niesmażone, nieprzyprawione, bez cebuli, bez pomidorów, etc etc, czyli bez wszystkiego co w necie napisali, aby nie jeść. Odstawiłam mleko, z owoców tylko jabłka i banany...
A teraz jem niemal wszystko. Niemal - bo kalafiora czy fasoli nadal się boję spróbować. W szpitalu po zupe z brokułem mała mi pół nocy wyła.
A tak, to jadłam i pizzę (mamy taką super pizzerię na osiedlu, co robi pizzę jak we Włoszech - placek z sosem i maciupeńko składników, nawet tłusta nie jest), i domowe burgery, i słodycze.
slojma Tak szybko wtrace, bo lece na test cukrzycowy. Kurkuma jest jednym z najsilniejszych srodkow antybakteryjnych (wygooglaj koniecznie!). Dlatego uzywa sie jej np. w Indiach w hurtowych ilosciach. Mozesz zrobic sobie nawet plukanki do gardla. Bierzesz ciepla wode, doslownie na czubku lyzeczki kurkumy i takim roztworem pluczesz gardlo. Rewelacyjnie dziala, tylko jak przy kazdym naturalnym specyfiku musisz poczekac z efektami dzien lub dwa.

Ah, nie wiem, czy pisalam, ale ja bede miala porod ambulatoryjny, czyli ok 3 h po wszystkim wracamy do domku, do swoich zarazkow i znanej rzeczywistosci!  😅 kotbury Biorac pod uwage to, co pisalas nt. czynnikow niesprzyjajacych karmieniu, to w moim przypadku odpadna praktycznie wszystkie. Kolejny krok na drodze do KP?? 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 listopada 2014 13:57
Julie, no napisałabym o czym marzę, ale to wege wątek, więc się powstrzymam. 😉 Póki co w kuchni góruje jedzenie gotowane na parze, ale może faktycznie czas powoli spróbować czegoś więcej.
Olesniczanka, piszesz o pizzy, a ja wczoraj wymiękłam i zjadłam kebaba, tyle że bez cebuli i sosów. W ciąży za to jadła, co chciałam. Nie ważne czy było ostre czy słodkie, chociaż największą ochotę miałam na wszelkie owoce.
Kochane a jak radzicie sobie (albo nie radzicie, tak jak ja) z sytuacjami typu:
idziesz z dzieckiem po sklepie, jest lekko niesforne, wywiązuje się dyskusja, dziecko coś chce, ty nie chcesz kupić i tłumaczysz a tu nagle włącza się niepytana starsza Pani lub inny podstarzały jegomość z teksem do waszego dziecka: "bądź grzeczny bo cię zabiorę".


Ja sobie chyba zestaw gotowych reakcji i odpowiedzi muszę wdrukować, żeby się nie dać z równowagi wyprowadzić i zachować asertywność w dyskusji, która się wtedy wywiązuje.
kotbury, ja bym chyba zapytała go/ jej czy w mordę chce
a potem bym pomyslała, że to wbrew wychowaniu "non violence";]
Pandurska wyglądasz rewelacyjnie w ciąży! Ja jestem w 26 tygodniu i z całą pewnością mój brzuch jest większy, poza tym (pomimo wcześniejszych zmartwień dotyczących przybierania na wadze) przytyłam już 7 kg i wydaje mi się, że zaczynam wyglądać jak hipopotamek 😉

kotbury od początku ciąży w grę wchodziło tylko kp, ale jak zwiedziłam oddział, porozmawiałam z bratową jak to się rodzi w polskim, państwowym szpitalu to trochę podkopuje to mój optymizm. Żeby nie było - bratowa karmi synka własnym mlekiem, ale chyba jej trochę łatwiej bo to drugie i już przeszła swoje. Czytam książkę od bobek "Polityka karmienia piersią" i dużo ciekawych rzeczy się dowiaduję jednak sam szpital i jego personel lekko mnie przeraża.
No jegomość był natarczywy bo jak kulturalnie zwróciłam uwagę to się narzucał z tekstem "że przecież on mi pomaga"... wiesz takiej idiotce młodej, matce- czyli społecznje jednostce najniższej kategorii, którą każdy ma prawo instruować co do tego, jakie zachowania są właściwe, czytaj - bahor w sklepie ma być:
a) przyszyty do matczynej ręki
b) nie wydawać dźwięków
c) maszerować równo bo ordnung musi być
i w ten oto sposób szacunek do starszego wszechkurwa wiedzącego społeczeństwa jest zachowany.

Gościu mnie w tym sklepie minął jeszcze kilka razy z tekstem: "piękne to pani wychowanie", jak Seba sobie oglądał zabawki (brał, oglądał, bawił się odkładał, albo wkładał do koszyka, wtedy ja po chwili wyciągałam tłumacząc czemu nie).
Nie wytrzymałam i na którąś z rzędu uwagę wybuchłam, grożąc, że wzywam ochronę bo nie mogę robić zakupów bo obcy człowiek się mi wpiernicza w paradę.

Następnym razem przy takiej akcji podejdę do małżonki takiego dziada i wysyczę "kostucha cię zabierze" i zapytam czy szanowny jegomość widzi jakąś różnicę.
Bera7 nie rozumiem.. Nie ma obwiazku pisania na forum, wiec po co pisac nieprawde o powodach podania mm.  Gdybys skonsultowala sie z dobra doradczynia laktacyjna to mysle, ze pomoglaby ci rozwiazac twoje problemy z kp..


A skąd masz pewność, że nie konsultowałam?

Dla mnie karmienie było naturalne tak samo jak to że urodzę bez znieczulenia ale to nie oznacza że mleko po prostu nagle się pojawiło. Od pierwszych chwil młody był non stop przy cycu. Spaliśmy już w szpitalu razem, ssał ile chciał i jak długo chciał.  I to wydaje mi się już często pierwszą przeszkodą dla nowych mam w rozbudzeniu laktacji 'bo nie chcę żeby wisiał na mnie godzinami, nie będę dojarką, nie dam się uwiązać'. Według mnie z takim podejściem trudno o rozbujanie laktacji. Myślę że w pewnej mierze istnieje jakiś zakrzywiony obraz opieki nad noworodkiem. Karmisz uśmiechnięte dziecko po czym odkładasz do łóżeczka, w którym śpi 3h i jest cudnie.


Rodziłam bez znieczulenia, niestety nie bez chemii, bo na kroplówce z oksytocyny. Miałam pojedynczą salę, dziecko non stop przy mnie, przez 3 dni w szpitalu miałam problem, żeby iść się umyć czy zjeść bo nie umiałam zostawić płaczącego dziecka w tej kuwecie. A ona w dzień paczała, paczała i paczała... ani na moim mleku ani na mm dziecko mi nie spało dłużej niż 30 min w dzień. Więc 3h to jakiś matrix dla mnie. Oczywiście nocą jest super, tylko 2 pobudki na jedzenie i śpi. 
W szpitalu stres, bo położne wciskały mi mm, pediatra była na mnie obrażona, z powodu nieszczepienia, a do tego olała moje sugestie, że coś jest nie tak z mięśniem barkowym. W domu dziecko się darło przy kp, na mnie się darła rodzina, że "męczę dziecko". Położna nie miała pomysłu jak pomóc, a tak naprawdę to było jej obojętne czy mi się uda czy nie. Do tego ból i osłabienie organizmu, gorączka, wirus. Nieprzespane noce, bo próby przystawiania, sesje z udojem laktatorem, żeby dostawała moje mleko możliwie najdłużej. 
Do tego dlaczego moje dziecko tak a nie inaczej reagowało na próby przystawienia do piersi doszłam dopiero jak już była na mm przy okazji wizyty USG bioderek.

I nigdy nie napiszę, że mm = kp, bo nie jest. Tak jak nie popieram cesarek "na życzenie". Ale szanuję cudze poglądy i nie podoba mi się pogarda dla mam, które nie miały dość sił by walczyć o kp, które nie każdej z nas przychodzi łatwo.

kotbury - super link! Niektóre zdjęcia cudowne...aż się czuje magię patrząc na nie.

Zmieniając temat, kiedyś był poruszony wątek kurtek dla dwojga. Kupiłam sofsthell LennyLamb i jestem zachwycona 🙂 Nie dość, że jest ciepły to nie wygląda jak wór na kartofle, mogę nosić dziecko z przodu z tyłu lub chodzić w kurtce sama to jeszcze ma obłędny chabrowy kolor. Radość poprawia fakt, że kupiłam w bardzo okazyjnej cenie praktycznie nowy 🙂

pandaruska - super wyglądasz, nic nie widać brzuszka 🙂 A możliwośc powrotu do domu od razu jest wspaniała! Ja się męczyłam 2 doby w szpitalu. Irytowało mnie światło latarni padające na moje łózko w nocy, non stop płaczące dziecko współlokatorki i jej mąż od samego rana do nocy. Nawet nie było jak bez skrępowania wietrzyć wiadomych miejsc.  🙄 Przy drugim dziecku mam zamiar wypisać się najszybciej jak będzie możliwe ze szpitala  😎

bera7- nie do końca rozumiem czemu odnosisz się do mojego posta. Ja nigdzie nie piszę o pogardzie dla mam karmiących mm. Wręcz napisałam, niech każdy karmi jak chce co mi do tego, serio. Mnie tylko denerwuje utrwalanie mitów. Swoją drogą współczuję braku wsparcia ze strony rodziny i położnej, to są najważniejsze osoby na początku drogi z kp które wg mnie mają obowiązek wspierać i pomagać. Co okazało się przyczyną problemów z przystawianiem finalnie?
nada Oj, mnie tez jest juz wiecej. Tak ponad miesiac temu ruszyloooo i sie nie chce zatrzymac 😉 Musze sie zwazyc wreszcie jutro, ale w tamtym tyg bylo 5,5 kg na plusie. Teraz podejrzewam wiecej. Nic to. Bidy nie ma, az tyle do konca nie zostalo!

Irdilla Oj widac wierz mi, w szerz uroslam  😉 Zamiast kulki mnie rozepchalo na boki i w srodkowej czesci ciala wygladam, jakbym miala obca narosl  😂 😂 Ale jest ok, nie narzekam, pogodzilam sie i ciesze nadal z zawartosci brzusia!


A jakas kurtke 2 w 1, ktora bede mogla ewentualnie nosic potem z dzieciem w nosidle mozecie mi polecic?? Zaczelam sie rozgladac za czymkolwiek na zime, bo narazie jeszcze bez problemu nosze normalne kurtki, ale kto wie, jak dlugo.. 😎
dea   primum non nocere
17 listopada 2014 16:04
kotbury - Ja bym pewnie spontanicznie zareagowała "nie oddam" - a w razie dalszych tyrad sugestia, żeby własne dzieci wychowywał. Choć jakby się rzucał o "moje wychowanie" to mogłyby polecieć jakieś uwagi nie do zacytowania. Bywam wredna, a mojego stada bronię jak na lwa przystało 😉 W ogóle mnie wkurza to straszenie oddawaniem albo miejscami. Mnie inteligentny wujek (chirurg) straszył szpitalem :/ Długo się bałam. Dobrze, że siostry nie straszył - w wieku trzech lat wylądowała z dusznością astmatyczną w szpitalu, jeszcze by brakowało, żeby się dodatkowo panicznie bała tego miejsca i personelu.

demon malutka ma równo trzy miesiące, zapomniałam dodać. Najbardziej mi brak surowych owoców... nawet własne jabłka z działki odpadały. Podgrzane od początku wchodzą - żrę własne powidła i musy jabłkowe. Sklepowe i tak by odpadły, bo słodzone, nie wchodzą mi. Banany tylko z surowizny i kiełki na razie. Mam melona na próbę. Skąd brać witaminy poza tym? Kasze, ryże różnokolorowe, soczewica, ziemniaki, no, zielona pietruszka też jest OK. I tak takie coś smutne to jedzenie. Chociaż dobrze, że jest zima, bo nie jeść owoców w lecie, to byłby ból... No i brak mojego chleba mnie boli. Biały tylko jem. Za każdym razem jak upiekę, to kromkę zjadam i sprawdzam reakcję następnego dnia - niestety dotychczas była :/ A jak próbuję wprowadzać te problemowe to zaczynać właśnie od mniejszych ilości czy "normalnie"?

Jedno co dobre - mamy wreszcie wit. D, która nie robi problemów! bioaron na oleju słonecznikowym. Ani mdłości, ani kolek nie ma po tym.

Z innej beczki: będę mieć "Ugotuj mi mamo" na płytce 🙂 Tylko się muszę z uczynnym przyjacielem spotkać wreszcie. Pewnie wejdzie kilka odcinków na jedną. No i będzie do przegrania.
Pandurska wyglądasz rewelacyjnie w ciąży! Ja jestem w 26 tygodniu i z całą pewnością mój brzuch jest większy, poza tym (pomimo wcześniejszych zmartwień dotyczących przybierania na wadze) przytyłam już 7 kg i wydaje mi się, że zaczynam wyglądać jak hipopotamek 😉


Ja jestem w 21 i mam większy brzuch! 😀 Pandurska, po Tobie nic nie widać! 😀
Ale mi akurat brzuch nie przeszkadza 🙂 Jestem maniaczką ciążowych brzuchów  💘 Zawsze się zachwycam nimi, szczególnie tymi ładnymi piłeczkami 😀 I cieszy mnie mój rosnący brzuszek 🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
17 listopada 2014 19:09
Kotbur- bardzo mi się podoba to co napisałaś. Ja rodziłam w uk. Było tak jak piszesz, że być powinno. Miałam szybki poród z jedną położna, która była tam dla mnie po to by mnie wspierać i pomagać, a także dopingować. Mimo iż poród miałam szybki to cały mój czas spędzony podczas porodu i po porodzie wspominam bardzo dobrze. Rodziłam w pozycji takiej jaka mi odpowiadała, przez całą akcję położna bardzo mnie motywowała i dawałą różne rozwiązania. Masowała mi plecy, oferowała gaz, była tam dla mnie ale ja byłam najważniejszą osobą i dała mi to odczuć. Dla niej liczył się mój konfort psychiczny więc nie przeszkadzała w niczym co robiłam. Po porodzie dostałam córkę i tak przeleżalyśmy kilka godzin zanim wzięli ją do ważenia i mierzenia. Podczas akcji mogłam pić i jeść gdybym chciała. Zaraz po pordzie oferowali mi jedzenie cokolwiek chcę i koniecznie coś ciepłego do wypicia. Doradce laktacyjnego miałam od samego początku, łacznie z codziennymi zajęciami z rana na temat karmienia piersią i opieki nad noworodkiem. Chciałabym by takie standardy były też w Polsce niestety jest to raczej wyjątkiem niż standardem.
dopisane
Pandurska- zrobie płukankę tak jak radzisz. A co do tego zo można jesc to polecam szpinak jak lubisz, buraki, marchew,selera i pietruszke. Marchew i pietruche mozna fajnie zapiec w piekarniku np. z miodem. Seler jest pyszny jako kotlety jest duzo przepisow w necie, buraki tez. Z owocow sprobuj arbuza jeszcze i sharon nie powinien uczulac
slojma Oj chyba nie do mnie byly sugestie kulinarne?? Ja narazie nie mam takich rozterek  😁

KOlezanka ostatnio mi podsunela pomysl na zapiekane z polenty, ktora robi swoim dzieciakom w duzych foremkach do wykrawania swiatecznych ciastek 😉 Podobno dzieciaki nie chca nic innego jesc! Zrobilam dzisiaj wersje "dla doroslych" i  wciagnelam zawartosc 1/3  naczynia zaroodpornego  😂 Chcecie przepis??

Edit: A takie tam skroty myslowe  😂
slojma   I was born with a silver spoon!
17 listopada 2014 21:26
Pandurska- upsss, masz rację do dea. Przez chorobę przekręcam zdania, zostawiłam włączony piekarnik i mylę wypowiedzi hehe w głowie się poprzewracało
A co do kulinari dzisiaj mimo choroby upekłam proste ciasto z jabłkami i śliwkami.
Zrobilam dzisiaj wersje "dla doroslych" i kurczaki wciagnelam 1/3  naczynia zaroodpornego  😂 Chcecie przepis??


Pandurska  😂 TY KURCZAKI wciągałaś? 😂 Bo naczynie żaroodporne trochę twardawa... 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się